Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

malineczkaa

śą tu jakieś starczki któe mieszkają w Tarmowskich Górach???

Polecane posty

ten wierszyk to ma byc dobre? Z przedszkola ucieklas 8sweet myslalam ze jestes ciut madrzejsza ale widac sie mylilam .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 8SWEETHONEY
hahah prosze to specjalnie dla jadzki tępaczki troche Makuszynskiego na odchamienie starej kozy :P Wszystkie mądre polskie kozy, By je zliczyć, nie mam siły! Na naradę się zebrały I rzecz taką uchwaliły: "W sławnym mieście Pacanowie Tacy sprytni są kowale, Że umieją podkuć kozy, By chodziły w pełnej chwale. Przeto koza albo kozioł, Jakaś bardzo mądra głowa, Aby podkuć się na próbę, Musi pójść do Pacanowa. A gdy wróci ten wędrowiec, Już podkuty, ale zdrowy, Wszystkie kozy się dowiedzą, Czy to dobrze mieć podkowy." "Kto ten dzielny? Kto się zgłasza?" "Ja!" - zakrzyknął w głos koziołek. Miał maleńką, piękną bródkę, A wołano nań: Matołek. Czule żegnał go ród kozi, Mama i sędziwy tata, A Matołek wziął tobołek I wędruje na kraj świata. Kiedy znalazł się na drodze, Po raz pierwszy na wolności, Skoczył w górę nasz koziołek, Aby rozprostować kości. Nagle ujrzał dwa zające, Więc zapytał: - "Proszę panów, Może mi panowie wskażą, Gdzie to miasto jest Pacanów?" Rzekł mu jeden: - "Idź przed siebie, Trochę w prawo, trochę w lewo, Przepłyń morze, przeskocz góry, Aż napotkasz uschłe drzewo." Nagle przerwał i zakrzyknął: "Niech ratuje się, kto zając!" A koziołek smyk na drzewo, Przed psem strasznym uciekając, "Złaź natychmiast z mego brzucha" Woła drzewo w wielkim gniewie. "Nie masz prawa, śmieszna kozo, Po szanownym łazić drzewie." Zawołało wiatr na pomoc I zatrzęsło się z łopotem, Tak że spadło trochę liści, A koziołek zaraz potem. "Aj! Aj!" - wrzasnął, choć pod drzewem Złego już nie było zwierza, Lecz tymczasem jeż przydreptał A koziołek spadł na jeża. Beknął głośno siedem razy, Skoczył, jakby opętany, A siąść nie mógł, bo w tym miejscu Miał bolesne bardzo rany. Jeż Igiełka rzekł mu na to: "Czemu krzyczysz? To się zdarza! Czyś ty jabłko, by spaść z drzewa? Teraz biegnij do lekarzal" Niedźwiedź zawsze jest lekarzem, Z pokolenia w pokolenie, Zbadał rany, potem mruknął : "Dam ci coś na przeczyszczenie." "Nigdy!" - krzyknqł nań koziołek, "Wolę już najsroższe bóle!" Na stół skoczył, stłukł kałamarz I przez okno smyk! na pole... Właśnie pasły się cielęta Na zielonym brzegu Wisły. Z wielkim się rozbiegły krzykiem: "Kozioł wariat! Stracił zmysły!" On zaś poszedł poprzez pola. W krąg kraina bardzo pusta, Nagle, gdy był bardzo głodny, Szepnął cicho: - "Ach, kapusta!" Głowy stały tak w szeregu, Jakby za żołnierzem żołnierz. Nasz koziołek zaczął ucztę, Wtem ktoś chwyta go za kołnierz. "Tuś mi, bratku, capie młody!" Wołał stróż, co wyszedł z cienia. "Nie oglądaj się, idź prosto, Do więzienia! Do więzienia" Przyszedł sędzia i rozkazał, By zakuli go w kajdany, I w komórce bardzo ciemnej Kazał przykuć go do ściany. Siedzi biedny nasz koziołek I nie może ruszyć łapą, Jęczy tylko i wciąż płacze: Żegnaj, mamo, żegnaj, papo!" W nocy przyszli rozbójnicy, Wygrzebali ziemię kołkiem I na plecach swych unieśli Tę komórkę wraz z Matołkiem. Do ciemnego zaszli lasu, Patrzą, co tam jest w komorze! Nagle strasznie zakrzyknęli: "Diabeł! Ratuj się kto może!" "Stójcie, stójcie!" - kozioł woła "Uwolnijcie mnie z powroza, Ja nie jestem żaden diabeł, Moja mama była koza!" Lecz po zbójcach nie ma śladu, Bo uciekli, gdzie pieprz rośnie, A koziołek został w lesie, Pobekując wciąż żałośnie. Bekiem zbudził czarownicę, Bardzo straszną babę Jędzę, Co dziewczynek złote włosy Jak na krosnach tka jak prządzę. Przyszła, patrzy i wciąż cmoka, Potem rzecze: - "Coś, kochanie, Jesteś mi zanadto chudy, Ale zjem cię na śniadanie!" A on na to: - "Zdejm łańcuchy, A ja za to cię z ochotą Poprowadzą tam, gdzie leżą Wielkie skarby, srebro, złoto!" Wiedzie potem czarownicę Przez las stary, przez las młody, Aż oboje tam przybyli, Gdzie są wielkie, czarne wody. Kazał stanąć jej nad brzegiem I na chwilę zamknąć oczy. Baba stoi, a koziołek Jak nie beknie! Jak nie skoczy! Tak ją ducnął w brzuch rogami, Wedle dawnej koziej mody, Że fiknęła siedem razy I jak kamień bęc do wody! "Hulaj, kozal" - rad zawołał, Potem pobiegł do jej chaty I uwolnił troje dziatek, Co płakały spoza kraty. Dwie dziewczynki, jeden chłopczyk, Uklęknęwszy w chaty progu, Slicznie razem zaśpiewali, Aby podziękować Bogu. Potem razem szli z koziołkiem Aż do czarnych lasów skraju, Dzieci poszły w kraj daleki, A on został na rozstaju. Spotkał kaczkę; pięknie wita: "Babcia pani pewnie zdrowa? Może pani mi odpowie, Jak stąd iść do Pacanowa?" "Kwa! kwa!" - kaczka wrzaśnie na to, Czyniąc w wodzie wiele plusku. "Nie rozumiem!" - rzekł koziołek, "To zapewne po francuskul" Noc zleciała, jak kruk czarna, A koziołek smutno kroczy, Ledwie długą widzi drogę, Biedne wypatruje oczy, Co to?! Co to?! Z wielką wrzawą Smok potężny drogą leci, Dwoje oczu ma na przedzie I straszliwie nimi świeci. Lecz koziołek nasz odważnie Stanął pośród czarnej drogi! Może zginie, ale przedtem Chce potwora wziąć na rogi. Ten uderzył go żelazem, Które miał na paszczy przedzie. Kozioł fiknął, wzleciał w górę, Potem miękko spadł i - jedzie. Nagle stanął wóz żelazny, A tłum wielki w głos wykrzyka: "Koza! Koza! Łapcie kozę! Zawołajcie tu rzeźnika!" Wielki strach padł na koziołka, Wszystkie zebrał w sobie moce, Skoczył i uciekał pędem, Przez trzy dni i przez trzy noce. Głodny bardzo, szukał długo, Czy się czego zjeść nie udał Aż zobaczył wiewióreczkę, Co jak płomień była ruda. "Daj mi zjeść co, dobra pani!" A wiewiórka: - "Bardzo proszę, Mam na sprzedaż sześć orzechów, Ale zapłać mi trzy grosze." "Skąd je wezmę, nieszczęśliwy, Widzisz przecie, żem jest w nędzy!" Wtem zobaczył Stracha w polu; "Może pan mi da pieniędzy?" Strach na wróble zdjął kapelusz, Bardzo mu się pięknie kłania I powiada: - "Smutne czasy. Ja też jestem bez śniadania." Przyszedł do jednego miasta, Gdzie wydano prawo nowe: "Kto by z brodą wszedł na rynek, Temu zaraz utną głowę!" Napis taki był na bramie, Kozioł patrzył weń ciekawie, Ale że nie umiał czytać, Nic nie wiedział o tym prawie. Więc schwytali go od razu, Wnet go na stracenie wiodą, I odcięli mu głowiną Razem z piękną bardzo brodą. Leży biedak już bez ducha, Wtem poczciwy szewc nadchodzi. Spojrzał, westchnął i powiada: "Pewnie brodą miał dobrodziej!" Bardzo zacny był to człowiek, Wiąc choć to nie było łatwo, Przyszył głowę do tułowia Bardzo mocną, szewską dratwą. Ożył kozioł, beknął rzewnie, Potem szewca wziął w uściski, Szewc do domu go zaprosił, A tam z jednej jedli miski. Gdy odpoczął, poszedł dalej. Aż tu wszystkim herold głosi, Że bal będzie u królewny, Najjaśniejszej, pięknej Zosi. A kto z gości na tym balu Najpiękniejszą pieśń zaśpiewa, Będzie królem i dostanie Berło ze złotego drzewa. "Będę królem!" - krzyknął kozioł, "Spiewam piękniej niż słowiki!" I czym prędzej zaplótł brodę W bardzo zgrabne warkoczyki. Każdy cudne śpiewał pieśni, Czy bogaty, czy ubogi, Lecz gdy nasz Koziołek beknął, Wszyscy w krzyk i dalej w nogi! "Ach, ty trąbo jerychońskal" Tak króewna gniewna rzecze. Niech go kucharz stąd zabierze I na rożnie wnet upieczel" Straszną byłby zginął śmiercią, Ale patrzcie! Kozioł zmyka, Bo gdy kucharz w ogień dmuchał, On się przebrał za kuchcika. Gdy tak zmyka w białym stroju, Ktoś go chwycił na zakrącie I zawołał: - "Chodź, mój miły! Bądziesz kuchtą na okręcie!" Gdy uwarzył pierwszy obiad, Wszyscy w krzyk, i miast zapłaty la wyborne gotowanie Wsadzili go do armaty. Jak nie hukniel Jak nie fukniel A koziołek nasz, niebożę, Długo leciał przez powietrze I po czterech dniach wpadł w morze. Spadł na małą czarną wyspę I odetchnął odrobiną. Nagle wyspa się zachwiała I zanurza się w głębinę. Dziw nad dziwy! Straszne rzeczy! Lecz wy rozumiecie chyba, Ze Matołek, co miał pecha, Prosto spadł na wieloryba. Parsknął biedak, bowiem w morzu Woda jest okropnie słona, A on skąpał sią w niej cały, Od swej brody do ogona. Wtedy słońce pociemniało, Jakby je zakryła chmura, Bo to leciał ptak straszliwy, Co sią zwał "Skrzydlata Góra". Ryknął, jakby lew zaryczał, Porwał kozła w swoje szpony I biednego syna kozy Gdzieś w nieznane poniósł strony. Leci, leci, leci, leci, Aż doleciał do księżyca! Już go pożreć chce łapczywie, Gdy wtem miga błyskawica. Polski szlachcic z szablą bieży, Krzykiem wielkim siejąc grozę: "Jakim prawem, krwawy zbójco Chcesz tą polską pożreć kozę!" "Ja tu jestem, pan Twardowski Co ci nie da zjeść biedaka!" Gdy to straszny ptak usłyszał, Między chmury dał drapakal Szlachcic w śmiech, a potem rzecze "Że gościnność mam w zwyczaju, Usiądź waść i opowiadaj, Co tam w polskim słychać kraju!" Gadał kozioł, to co wiedział, Potem zaś dziękował szczerze, A Twardowski poweselał, Na to miłe patrząc zwierzę. Rzekł mu potem: - "Dziś na ziemią Bądą złote spadać gwiazdy. Siądź na jedną, jeśli Wasze rakiej się, nie boisz jazdy!" "Raz śmierć kozie!" - kozioł wrzasnął, Widząc gwiazdę spadającą. Skoczył śmiało i już leci, Tylko bardzo mu gorąco. Leciał prawie przez trzy lata, Wciąż się złotą żywiąc trawą, Aż nareszcie gwiazda woła: "Teraz lecim nad Warszawą!" Znowu leci, iskry sypie, Gdy wtem wody się rozprysły I gwiazdeczka o północy Wpadła z kozłem wprost do Wisły Beknął kozioł, zanurzony W zimne fale aż pod brodą, I narzeka: - "Czym ja kaczka, Aby ciągle spadać w wodęl" Na brzeg z wielkim wylazł trudem, Przez piaszczyste brnie nasypy I powiada: - "Ej, Matołku, Zebyś ty nie dostał grypy!" Kiedy wreszcie świt rozbłysnqł, Kozioł, zziąbły i rozżalon, Widzi, jak żołnierze gazem Wielki nadymają balon. "Poleć z nami!" - powiadają. "Polecimy ponad chmury!" "Piękne dziąki!" - rzekł Matołek, "Właśnie powróciłem z góry!" I w te pędy w las ucieka, Bo to wiedział już dokładnie, Ze jest ładnie na księżycu, Lecz na ziemi jeszcze ładniej. Bum! Bum! - nagle się rozlega Przez leszczyny i przez łozy, A on poczuł ból w tej stronie, Gdzie ogonek mają kozy. "Gwałtu! Tu jest polowanie I na śmierć mnie zastrzelili!" Jęknął kozioł i ze strachu Ubiegł więcej niż pół mili. Ciemno stało sią na świecie, Wielka burza przeszła blisko, A gdy ścichła, z gęstwy lasu Wyskoczyło złe wilczysko. "Smierć mnie czeka w paszczy wilka!" Nasz Matołek rzewnie jęczy, Gdy wtem most przed sobą ujrzał, Przeogromny, z cudnej tączy. Skoczył na ten most wspaniały, A wilk z miną ogłupiałą Patrzy, jak koziołek dzielny Pod niebieską mknie powałą! Kiedy znalazł się na szczycie, By nie skręcić sobie karku, Przysiadł i tak zjechał na dół, Jak kolejką w lunaparku. Przebiegł tęczą przez pół świata, Wykopyrtnął sią w dolinach, Spojrzał wkoło i zrozumiał, Ze się nagle znalazł w Chinach! Przez ryżowe bieży pola, Przez herbaty mknie zagajnik, Aż zobaczył taki pałac, Jak porcelanowy czajnik. Rzekł do siebie: - "Po co, koźle, W chińskie ty się sprawy mieszasz!" Wtem za nogi strach go chwycił, Bo się chiński zjawił cesarz. Rzekł łaskawie: - "Witaj, panie! Choć masz jeszcze lata młode, Mandarynem cię mianuję, Bo masz bardzo piękną brodę!" Już po chwili kozioł stąpa Po pałacu, cudnie odzian, A cesarza córka woła: "Ach, przystojny jest ten młodzian!" Potem cesarz tak rozkazał: "Niech mu nikt nie daje jadła, Aż ten chłopczyk się nauczy Z chińskich liter abecadłal" "Jest tych znaków nie tak wiele, Ze czterdzieści coś tysięcy, Więc się krótko będzie uczył, Sto lat może, lecz nie więcej!" "Ratuj, mamo!" - jęknął kozioł, Który był już mandarynem. Znacznie gorsze to od śmierci, Co wciąż goni za twym synem!" Gdy się wszyscy spać pokładli, Kozioł zdjął jedwabne szaty I tajemnie sią zagrzebał W wielkim pudle od herbaty. Rano wzięły je Chińczyki, Po niezmiernym nieśli kraju, A w rok potem nasz koziołek Był już w Indiach, aż w Bombaju Tam poważny jeden kupiec Odbił zręcznie wieko z pudła A z herbaty wyskakuje Postać smutna i wychudła. "Nim odpowiesz" - rzekł Matołek "Wprzódy dobrze sią zastanów I objaśnij mnie łaskawie, Czy to wreszcie jest Pacanówl" Ten zaś człowiek, co miał kolor Jak chleb, kiedy sią przypiecze, Na twarz upadł i zawołał: "Sziwa riwa! Ecze pecze!" Tłum ogromny bieży, krzycząc: "Aja koza hindu teli!" Znaczy to: - "Tak pięknej kozy Jeszcze w Indiach nie widzieli!" "Coś mi sią to nie podoba!" - Myśli kozioł zadziwiony. Gdy wtem tłum z ogromnym wrzaskiem Rozbiegł sią we wszystkie strony. Patrzy, a to słoń pijany, Na ognisty rum łakomy, Bieży, trąbą drzewa łamie I wywraca małe domy. Dojrzał kozła i wykrzyka: "Porzuciłem mego panal Siadaj na mnie i zmykajmy, Bd w tobie miał kompana!" Już po chwili kozioł siedział, jakby na wysokiej wieży, A słoń pądzi w las i trąbi: "Z drogi! Z drogi! Pan słoń bieży!" Biegł przez wiele dni i nocy, Kozioł nie czuł w sobie kości, Wiąc gdy słoń na chwilą zasnł, Zsunął się i smyk! w ciemności. Nadszedł ktoś, a kozioł pyta: "Gdzie ja jestem, dobry paniel" ramten grzecznie mu odpowie: "Jesteś pan w Afganistanie!" "Koniec ze mną" - myśli kozioł, "Bo już moja dola taka!" Wtem przypadkiem, gdzieś pod niebem, Stalowego ujrzał ptaka. Własnym oczom nie dowierza: "Czy gorączkę mam, czym chory! Przecie na aeroplanie Polskie widać stąd kolory!" Aeroplan usiadł piąknie, Bardzo blisko, o stajanie. Kozioł biegnie, woła, płacze: "Ratuj mnie pan, kapitanie!" Lotnik zaś, zdumiony wielce, Oczom wierzyć swym nie może! Śmieje się i tak powiada: "Skąd tu wziąłeś sią, niebożę!" Gdy mu kozioł opowiedział, Jak wądruje nadaremno, Ulitował się kapitan I powiada: "Siadaj ze mną!" Frunął w górę ptak stalowy, Leciał, leciał w zachód krwawy, A po kilku dniach niebieskich Zdrowo przybył do Warszawy. Do nas przyszedł biedny kozioł, Wyrwał siwy włos z swej brody, I serdecznie popłakując, Opowiedział swe przygody. A nam też się płakać chciało, Przeto, widząc go w boleści, Prosiliśmy, by zjadł obiad I używał, co się zmieści! A on na to - "Chciałbym bardzo, Lecz odpocząćtu nnie mogę. Muszę szukać Pacanowa I w tej chwili idę w drogę!" Więc pożegnał nas serdecznie I znów poszed, biedaczysko, Po szerokimm szukać świecie Tego, co jest bardzo blisko. Straszne znowu przeżuł dzoeje, Śmieszne, smutne, nie o wiary, Tak, jak gdyby na koziołka Ktoś potężne rzucił czary. Mamy nowe wiadomości I składamy je w swej teczcce, A za rok je opiszemy W ślicznej jako ta, książeczce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
SWEETHONEY durna koza z ciebie jadzka, jedyne co potrafisz robic to dziecki ty kretynko nawet zapracowac na siebie nie potrafisz ciągniesz kasę od kogo sie da i pierdzisz w stołek przez caly dzien, nie dziwie sie ze ci powoli odpie**ala he he " to co napisals nie jest smieszne tylko ZALOSNE. GLUPIA PIZDO

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
8SWEETHONEY, JESTES NAPRAWDE POJEBANA . Masz nasrane w garze ze az przykro. malineczka nam sie wykruszyla :( pewnie sie jej skonczylo slownictwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 8SWEETHONEY
o ho ho zabolało? ups sorry kochana prawda w oczy kole :P lepiej zacznij cos robic w swoim monotonnym, nedznym życiu :D co zrobisz jak mamuska kopnie w kalendarz? przeciez ty jestes zupelnie nieprzystosowana do macierzynstwa, twoja własna matka cie skaleczyła zajmujac sie twoim dzieckiem 24h na dobe, nie zdziwiłabym sie nawet jakby sie okazalo ze nie potrafisz go nawet sama wykąpac :P smutne to jadzka! oj smutne!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
[zgłoś do usunięcia] jagoda369 na taką jak ty to szkoda słow hahahahahhahahahaa idz sie leczkobieto na ta swoją pustą główke !!!! nic ino sie smiac z takiej jak ty!hahhaha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 8SWEETHONEY
jak ona nawet nie jest z nowego sącza tylkozjakijs dziury w okolicach he eh z reszta to 'widac, śłychac i czuć' :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 8SWEETHONEY
🖐️ naeazie zmykam ide dzis na basem a ty jadzka przemysl sobie wszystko co tu napisalam jeszcze nie jest za pozno na przeprosiny :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
[zgłoś do usunięcia] bzdurcia. noi j uz nie mam zamiaru niech se pisze co chce jak sie jej nudzi ......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja tez spadam nara bo niechce mi sie z tak adzikuską dyskutowac zresztą niema o czym z kims takim ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
8sweethoney, ty tez jestes smutna i zyjesz. Zalosne jestescie wy i ten wasz pozal sie boze topik sraczkowy. teraz znowu bzdurcia w natarciu ktora tez pisac nie umie , wiec nadaje sie z autorka tematu jak ulal. a teraz najlepsze MALINECZKA!!!1 "nic ino sie smiac z takiej jak ty!hahhaha " *ino, po jakiemu to, malineczko miastowa dziewczyno :D :D :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bzduracia , wydedukowalas ze jestem z NS :D no ppatrz jaka ty jestes yyyynteligentna. Kazdy na kafe wie ze jestem z NS. pytasz gdzie blad zrobilas Sacz napisalas z malej litery. No i co z ztego ze poprawilas, blad jest zawsze blad. znowu malineczka :( [zgłoś do usunięcia] bzdurcia. noi j uz nie mam zamiaru niech se pisze co chce jak sie jej nudzi ......" co to znaczy SE i gdzie sie tak mowi. analfabetka :P 8sweethoney, idz idz a ten basen to moze sie wkoncu umyjesz. :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
malineczka sie wnerwila bo jej pokazalam jej wsiurstwo w jezyku. Powinns sie wstydzic. Ty nie mwoisz po polsku, dziewczyno. se, ino, itd na bank pochodzisz ze wsi i zaloze sie ze zawodowke konczylas a ksiake to pewnie w witrynie ksiegarni widzialas. Wstyd!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jagoda mądralo
piszesz ,że nie jesteś z wioski to pewnie z bronxu :D bo dzieci z drugiej klasy podstawówki robią mniej błędów od ciebie !!! TY jesteś jak wsza co gryzie , śmierdzi , obrzydza i pasożytuje na innych. Zamiast zająć się dzieckiem to siedzisz na kafe byś się wzięła za robotę leniu śmierdzący .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jagoda mądralo
a w języku polski tumaku używa się : ś ,ć , ó ,ż , ź , ł , ą , ę więc jaśnie królewno byś poczytała czasem słownik !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iupa
zatkało kakao :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Paatkaa
Jakiś żart co tu się dzieje? Ja jestem z okolic Tarnowskich Gór ale nie wiem czy można tu rzeczowo porozmawiać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do Malineczki
Też jestem z Tarnowskich Gór , chętnie pogadam ale proponuję założyć nowy post, bo ten do niczego nie zmierza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moze dlatego ze to post sprzed 3 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ten post z raczej topic ma pokazać jak wyraża sie, jakich słów używa jagoda, jagoda która chełpi się że jest katoliczką, porządną kobietą i matką...' tyle wulagaryzmów których tutaj używa to ja w zyciu nie słyszałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×