Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Gość

samotni rodzice

Polecane posty

Witajcie kochani Forumowi. tu nie chodzi o to, że ja rozpaczam za mężem, tylko przerastają mnie problemy codziennego życia - tzn nie takie tam pierdoły jak zwykłe organizacja, zakupy, gotowanie czy sprzątnie. Chodzi o nadzwyczajne awarie, ktore mnie od jakiegoś czasu nawiedzają. Totalnie mnie przerastają. Zupełnie jakby ktoś się na mnie uwziął. Wszystko rozbija się o kasę. Gdybym jej miała pod dostatkiem to nie szarpałabym się ze wszystkim sama tylko wynajmowała ludzi żeby to za mnie ogarniali. Jak ma nie szlag nie trafiać kiedy ja z dzieckiem nie raz nie mieliśmy za co nawet chleba kupić, nie mamy na opłącanie rachunków ani podstawowe środki higieny czy czystości. A tymczasem mój mąż wszystkie NASZE pieniądze inwestuje w swoją kochankę !!! Nie wiem czy to jest tal trudne do zrozumienia czy jest ktoś kogo by to nie bolało. Ja nie chcę mojego męża tylko oczekuję żeby zadbał o rodzinę, pomógl gdy potrzeba - jednym słowem zachował się odpowiedzialnie jak przystalo na dorosłego człowieka i tatę swoich dzieci. Mój mały synek szczękając przedwczoraj z zimna zębami (w domu 10 stopni) mówi do mnie "wiesz, tata to chyba jednak mnie nie kocha, skoro pozwala na to wszytko". Ja nie mam argumentów na takie komentarze. Bo co to za miłość - puste słowa. Czy kochający tatuś przyzwala na krzywdę własnych dzieci oddając wszystko kochance, okradając własne pociechy? Ja nie mogę przejśc nad tym do porządku dziennego. Może jestem sfiksowaną mamuśką, ale dla mnie dzieci są na pierwszym miejscu. Mądrze dziewczyny napisałyście - każdy ma własne tempo, każdy czuje inaczej. Na pewno inaczej przechodzi to osoba, która po prostu przestała kochać i pożegnała partnera, a inaczej ktoś kto bardzo kochał i nagle dostał potężnego kopa w tyłek. Koniec nie nadchodzi w chwili rozstania. Już zawsze będę wspólne sprawy. Nie da się tak po prostu zatrzasnąć drzwi od przeszłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dudzia Twój mąż to nie człowiek, bo ojciec który jest obojętny na krzywdę własnych dzieci zasługuję tylko na krytykę. Mój mąż też ma w dupie swoje dziecko, tyle że ja mieszkam z rodzicami i tylko dzięki ich pomocy funkcjonuje także finansowo. Bez nich nie dałabym rady, a mój mąż nawet nie wie czy dziecko jest zdrowe czy ma co jeść. Jeszcze tego w życiu będą żałować. A my cóż musimy iść dalej choć czasem wydaje się że stoimy w miejscu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kama ja to mam czasem wrażenie,że nawet nie stoję w miejscu,tylko cofam się do tyłu. Właśnie teraz przeżywam taki okres w życiu. Mija rok od odejścia mojego męża. Dokładnie to minie za 5 dni,ale jakie to ma już teraz znaczenie. Ja finansowo sobie radzę-musiałam przejść na kontrakt z tego powodu. Natomiast moja psychika leży. Wielokrotnie znów rozpamiętuję,jak można było oszukiwać rodzinę przez 6 lat. Może zachowałabym do niego szacunek gdyby uczciwie przyszedł i powiedział-zakochałem się i muszę odejść. Przepraszam. A tak jak on postąpił nie da się niczym usprawiedliwić. No i z tym chyba się już nie pogodzę nigdy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anetko nigdy nie mów nigdy Każdy z nas przeszedł tu przez rozstanie bardziej lub mniej boleśnie i każdy ma uraz i ranę w sercu bo ktoś kogo kochasz i komu ufasz okłamał oszukał i zadrwił. I to niewątpliwie jest straszne. Ale jest też powiedzenie co nas nie zabije to nas wzmocni :-) Są ludzie który nie tylko jeden związek się rozsypał ale dwa albo trzy i jakoś idą do przodu choć to nie jest takie proste. Tak sobie myślę i powtarzam sobie codziennie że najważniejsze jest zdrowie i że całe życie pod górkę nie można mieć zawsze po burzy świeci słońce. Więc kochani głowy do góry i nie dajmy się a jak ktoś ma doła to niech nam się tu wyżali i od razu jest lżej :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AnetkaWra
wczesniej wyslalam posta-chwilę byl, po czym zniknal. Pisalam, ze cos mi sie wydaje, ze exowie tatusiowie nie pozaluja tego, nie ma co sie ludzic, bo złego diabli nie biora. Chyba,ze na lozu smierci, ale jakie to pocieszenie? dziecka tym sie nie nakarmi, ani nie przytuli. Dziwne, nic takiego nie napisalam, ani wulgaryzmow, ani nic chamskiego i usuneli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maximum2012
Jesteś niezalogowana i usunąć każdy może, jesli się zalogujesz nie usuną tak szybko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do czasu kiedy kochamy to niestety będzie ten sam ból i powracające wspomnienia. Z chwilą uwolnienia się od tej miłości na wszystko patrzymy inaczej. Ale na to potrzeba czasu, a nawet baaaaaaaardzo duzo czasu:( Dziś i ja już jestem piękna:D Miałam spotkanie z fryzjerem, także MEE na chwile obecną nie będę potrzebowała Twego superoskiego szamponu:P No i stało się, pracę musiałam i w tym roku wziąć do domu, a już było tak pięknie i niemal na prostej, a tu bum, czas goni a robota stoi w miejscu:( Nie ma to jak darmowe nadgodziny... ech:( ale i tak lubię to co robię, a to przecież najważniejsze w obecnych czasach:D Wiec komu w drogę, temu do roboty :D Miłego wieczoru tym którzy juz moga odpoczywać:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sooty30
jestem tu nowa. Prawie lat 30. I juz prawie 3 tyg temu maz sie ode mnie wyprowadzil. Zaczal nowe zycie. Kocha corke 4 lata. Chce miec z nia dobry kontakt. Placi alimenty. Wzorowy. Tylko juz nie chce mnie... Jestem zalamana, byl calym moim swiatem. Nie wiem jak sobie poukladac swiat bez niego. Oczywiscie bylo miedzy nami bardzo zle. Klotnie, napiecia, klamstwa. Powinnam sie cieszyc. Nie moge jednak pogodzic sie z tym ze corcia bedzie miala rozbita rodzine! Jak ulozyc sobie zycie w pojedynke z dzieckiem? Usychajac z tesknoty za ta druga osoba? Na rozum wiem jak to zrobic ale serce podpowiada ze to katastrofa. Szukam wsparcia ze ktos powie ze sie da odkochac i isc dalej dumnie z podniesiona glowa solo z dzieckiem za reke! Tyle w skrocie o mnie. Witajcie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sooty: Nie rozumiem - "oczywiście było między nami bardzo źle. Kłótnie, napęcia, kłamstwa" - i - " Jestem załamana, był całym moim swiatem" - ?? Nie możesz pogodzić się z tym, że córka będzie miała rozbita rodzinę, ale wcześniej mogłaś się godzić na to by rosła w kłótniach, napięciu i kłamstwie. Umiesz odpowiedzieć co lepsze? Ja wybrałabym spokój w rozłące niż wspólne szarpanie. Zresztą czas 3 tygodni jeszcze jest na tyle świeżym, że być może razem potrzebujecie go by ocenić czy jest jeszcze w Was chęć, siła, motywacja, aby starać się być ze sobą. Może jeszcze jest szansa, trzy tygodnie to nie trzy lata, nie przekreślaj tylko walcz jak umiesz, jak jest o co. A jak nie to przeczytałam owo w pewnym miejscu i wklejam to poniżej dla Ciebie (choć dla mnie, to jeszcze jesteś nieopierzona w owej samotności, stoisz dopiero przed progiem). "Przepracuj swoją samotność. Co ci najbardziej przeszkadza w byciu samej? Czy chodzi o to, że nikt cię nie otacza troską i miłością, czy brak ci samej obecności drugiej osoby?" Choć jak je sama czytam, to zastanawiam się, że brakuje mi tu mojej wersji pytania, a mianowicie - czy brak Ci jest osoby, którą Ty mogłabyś otoczyć troską i miłością. Gdy sprostasz tego typu pytaniom, będzie Ci łatwiej uporać się z sytuacją. Wszystkiego dobrego dla Ciebie. Napisz jeszcze jak się będą toczyć teraz Twoje sprawy. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Sooty 30. Dokładnie rok temu byłam w identycznej sytuacji. Świat mi się zawalił w jeden dzień. Ja mam prawie 36,córka prawie 5. Na początku było tragicznie. Nie spałam,nie jadłam,nie byłam w stanie chodzić do pracy. Pomagała mi rodzina,przyjaciele i to forum. Mój ex też na początku był super ojcem,ale ten kontakt jest teraz gorszy. Tatusiek się odzwyczaił już od dziecka. Jest wygodny. Córka bardzo za nim tęskniła,teraz w ogóle o nim nie mówi. Była świadkiem jego kłamstw i powoli zaczęła sobie dodawać dwa do dwóch. Ja przez pierwsze miesiące chodziłam na terapię do psychologa i brałam antydepresanty. Dziś już tego nie potrzebuję. Jest lepiej,ja jestem spokojniejsza i córka też. Nikt na nas nie krzyczy,nikt mi nie ubliża. Ciężkie są dziś tylko niektóre dni. Ale uwierz mi,że z czasem będzie lepiej. Powoli,pomału dzień po dniu. Ja byłam ze swoim 20 lat,od 16 roku życia. Myślałam,że bez niego nie potrafię funkcjonować. Ale mocno się pomyliłam. Da się i teraz jest mi lepiej bez niego,jak z nim. Życzę Ci dużo wytrwałości. Dasz radę. Każdy z Nas tutaj daje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nasz Zakątek, Nasz Zaścianek, Nasze Miejsce, Nasze Forum. Odkąd tu trafiłam i zaadoptowałam się, zaszczepiłam jako kolejna gałązka i czerpałam zrozumienie, wsparcie, jak z pnia drzewa - dumna byłam tym miejscem i jak tylko miałam sposobność i osobę, którą mogłam odbarzyć tą informacją, to mówiłam o tym oto miejscu. Tu, na tym podłożu wykiełkowały przyjaźnie, zacieśniały się relacje ludzkie, scalały więzy. Niezwykłe to było dla nas i bardzo ważne. Dawało siłę nam jak i nowo przybyłym, którzy pukali ze swoimi troskami. Ileż to wieczorów wspólnych, ile zawołań, śmiechów, żartów, troski przy kłopotach, wspierania, myśli, co się jak potoczyło, dodawania otuchy, choćby i tylko dobrego słowa i poczucia, że ktoś rozumie. Ile wymian doświadczeń, porad, przepisów kulinarnych - nie tylko okooświątecznych. Wreszcie chęć spotkań, pierwsze, drugie, trzecie - jako forumowych. Więcej było zaznajomień w mniejszych kręgach, na zasadzie, a to ten spotkał tamtego, bo blisko mu było do niego, lub przejeżdzał koło niego :) Tak. Dzisiaj, po ostatnim czasie forumowym naznaczonym szarganiem osób, dokuczliwością, nie pochwalę się już nikomu. Byłoby mi wstyd. Kama, ja podobnie za Tobą pytam czy to jeszcze jest nasze forum?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sooty30
Karmel.a sluszna uwaga, ze lepiej miec sokojne zycie. Dlatego maz sie wyprowadzil (sama go do tego motywowalam). Z drgiej strony jednak mialam nadzieje ze sie to zmieni i ze maz sie wyciszy. Czulam sie troche jak zona alkoholika. Z tym ze zamiast picia byly ataki agresji. Buntowalam sie na to. Staralam sie ta przerwac. Sama odchodzilam wiele razy. Ale tez maz byl moim ukochanym. Najblizsza mi osoba i potrafil byc jednoczesnie potworem i za chwile aniolem. Od trzech lat nasze malozenstwo to jazda bez trzymanki, rownia pochyla w dol. Mielismy bardzo stresujace klopoty dodatkowo. Teraz ja zostalam z tym sama. Od listopada jednak staram sie jakos to poukladac.im bardziej zaczelam sie starac tym on sie badziej oddalac. Ataki sie nasilaly. Zlozylam pozew. Kupil sobie nowe mieszkanie. Dalam mu rozdzielnosc. Caly czas rozumiejaca ale z granicami ze jak sie nie zacznie starac to koniec. No i wyprowadzil sie w koncu. Oswiadczajac ze to definitywny koniec. 10 razy! Ryczalam. Wiedzac jednak ze to dla mojego dobra ani razu nie powiedzialam zeby zostal. Nie chcialsm byc zalosna do granic mozliwosci. Dwa tyg straszyl ze odetnie prad... No i podejrzewam ze kogos ma. Tak latwo to znosi. Nawet nie straszy juz jak zawsze ze dziecko mi zabierze. Nagle mu przeszlo. Chcialabym nim potrzasnac zeby wzial sie w garsc i byl wreszcie jakos dla mnie lepszy. Zeby cora miala fajnych rodzicow razem. Walczylam o niego. Gotowalam, zapewnialam rozrywke, stawalam na glowie. A do czego tesknie do tej jego drugiejstrony. Do aniola. Do jego obecnosci. Ze dawal sie drapac po plecach. I glaskac po glowie. Do smsow, telefonow, czulosci. Ktora byla do samego konca miedzy nami. Ludzialam sie ze to jakos sie ulozy jednak. Tylko wiem ze to nierealne i bezsensu. To koszmar motywowac osobe ktora kochasz do tego zeby cie jednakzostawial w spokoju bo nie ma juz sposobu zeby sie przed nia chronic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam:) KARMELKA, ale to jest cały czas nasze forum. Mamy po prostu gorsze chwile, jak w rodzinie po prostu. Jednak w nas jest siła i my to przetrwamy i będzie jak dawniej. Od tak naprawdę zależy jak tutaj będzie. Nie damy się i koniec! ANETA Z HANIĄ, KAMA, kochane, pewnie,ze będzie dobrze i słoneczko zaświeci. Pamiętajcie "a po nocy przychodzi dzień,a po burzy spokój". Zobaczycie, niedługo tak zaśpiewacie :) ALEBAZI gdybyś Ty w pracy zajmowała się pracą,a nie nielimitowanymi rozmowami w sieci PLUS to byś nie miała takich problemów:D:D:D SOOTY30 witaj:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sooty - przechodzisz trudy czas, wczesniej Wam też nie było łatwo. Z tego co piszesz wychodzi kłębowisko agresji, rozstań i walka emocji, ale i druga strona, którą w nim pamiętasz i która woła tą tęsknotą. Tyle, że nie mozna dać sie krzywdzić i to sama wiesz. Trudne chwile za Tobą, teraz czas oswajania w nowej rzeczywistości. Wierzę, że czas ów będzie dla Ciebie łaskawy i pomoże szybko uporać się z tym rozstaniem i poczuciem osamotnienia. Chroń siebie i dziecko. Czas pokaże jak będzie. Nie szamocz się tak, szkoda na to sił. A życie jeszcze przed Tobą, choćbyś teraz, będąc w obecnej sytuacji,czując się głęboko nieszczęśliwą, nie widziała w nim żadnego promyka dla siebie, to jednak przyjdą i świetliste dni. Nie będzie inaczej. Zobaczysz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sooty30
Kobietki dziekuje za slowa otuchy i powitanie. Karmel.a, Aneta z Hania, Eweline. Tak. Trudno mi. Wszedzie same kochajace sie rodziny. Teraz pewnie moje szcxesliwie sparowane kolezanki beda mnie unikac. Z singielkami nie mam wspolnych tematow - one szukaja faceta, nienawidza samotnosci, chca latac po imprezach. Ja teraz musze przezyc oderwanie od mojego sensu zycia, dac wybrzmiec mojej rozpaczy, skupic sie ma corce, polubic samotnosc i unikac mezczyn jak ognia!!!! Nigdy wiecej nie zaufam nikomu!!!! No i musze wziac sie za bary z naszymi innymi klopotami. Gdyby nie rodzina chyba wyskoczylabym przez okno. I dzieki bogu jeszcze mam prace! Fajna! Ost slabo w pracy funkcjonuje. 12 tygodni jechalam na proszkach usp. Od trzech dni nic nie biore. Dopiero wczoraj poczulam ze dam rade. Ze nie otruje sie czy cos innego wymyslnego nie zrobie sobie. Wiem, ze potrzebuje przyjaciol. Nowych kolezanek, ktore choc troche rozumieja to co ja teraz przezywam. Szukalam was! Dzieki za wsparcie. Gdyby ktos to czytal nawet za 10 lat niech pisze i spyta czy dalam rade bez niego... czy udalo mi sie byc dobra sama mams? sootyhands@interia.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie ma tylko łatwych wyborów, a stając przed trudnym są wątpliwości, nawet po podjęciu decyzji też są wątpliwości - czy dobrze zrobiłam. Choć Ty jakby już tych wątpliwości się wyzbywasz. Zaglądaj tu, a może będzie łatwiej i otuchy dla Ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
SOOTY - witaj :-). Trudny czas dla Ciebie i niestety to jeszcze potrwa. Będą wracały myśli, wspomnienia, żal i złość. Ale .... wszystko ma swój koniec więc i to się kiedyś skończy. Ja miotam się już niemal 2 lata i nadal bywają bardzo trudne chwile. Ale to wszytko już teraz ogladam i odczuwam z innej perspektywy. Zdaję sobie sprawę, że jeszcze dluga droga przede mną do uleczenia, ale nie żaluję, że moj mąż uwolnil mnie od siebie :-) Jeszcze trochę i dostrzeżesz, żę samotność ma jednak wiele plusów i jest cholernie wygodna :-P A stracone kilogramy powrócą - tylko pilnuj się, żeby nie z nawiązką. Ja zgubiłam 10 kg, a nadrobiłam 15 :-( Ale to co - jak się zakocham to poleci z 5 kg i wyjdę znów na swoje :-D KARMELA - mam dokładnie to samo odczucie,jest mi wstyd za to wszystko co sie tutaj ostatnio dzieje. Nie mam ochoty nic pisać, a brakuje mi bardzo tego "przytuliska". Ale wierzę w to co napisała EWELINA - my jesteśmy razem, mamy moc, nie takie rzeczy przetrwaliśmy. Dawaliśmy radę w pojedynkę z większymi problemami i przeciwnościami to tym bardziej w grupie to przetrwamy :-). Znamy się już długo i dobrze więc żadne "mieszacze" nie zepsują naszych relacji i tego czegoś niewypowiedzianego, nienazwanego, ale jakże oczywistego i pięknego, co się między nami wytworzyło :-) ALEBAZI - dziś Twój dzień więc przyjmij ode mnie moc życzeń - już TY doskonale wiesz co znalazłabyś w pakuneczku, gdyby można było moje życzenia do niego spakować 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AnetkaWra
Własnie, więc mieszaczka lepiej niech nie miesza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To już moje drugie urodziny z Wami i po raz drugi jestem, szalenie wzruszona... Zapewne znowu się powtarzam, ale ta rodzinna atmosfera jaka tu panuje jest jak balsam na moje całe wcześniejsze życie. Wchodząc na forum po raz pierwszy od razu wyczułam życzliwą atmosferę jaka tu towarzyszy i wiedziałam, że znajdę w tym miejscu wiele bratnich dusz. Nie pomyliłam się, bo ja mam dobre wyczucie do ludzi-nieskromnie mówiąc;) Dudzia, Twoje życzenia w pakuneczku zmieszczą się jak najbardziej, ale jeśli masz na myśli ten nieco większy typu M3, to będziesz miała z tym maleńki problem;) Mee nie wiem czy dam radę wytrzymać aż tyle:P ale przynajmniej spróbuję dla Ciebie:D Karme.la zrobiłaś mi WIELKĄ niespodziankę linkiem z naręczem ... CUDOWNYCH słów jakże doskonale dobranych do okoliczności :) Eweline szalona kobieto, jeszcze raz dziękuje za wszystkie ciepłe i niektóre wariackie słowa i wiarę w lepsze jutro-jesteś tego najlepszym przykładem:D Ktosiu i o Tobie nie zapomniałam dziękuję za to że jesteś TU I TERAZ, też bardzo Cie lubię - Ty milusia przytulanko:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A czemu w tej piosence zadedykowanej Solenizantce nie słychać głosu? Tam ma śpiewać Rynkowski! Czy ktoś wie dlaczego tam świdruje uszy cisza?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W pracy też zrobiono mi niespodziankę. Zrobiłam foto i posyłam na @. Synuś od pewnego czasu pozytywnie zaskakuje, jednak moje słowa powtarzane nieustannie te same docierają tam gdzie powinny. Fakt, czasu zajmuje to o wiele za dużo, ale warto, warto dla tych chwil, które teraz maja miejsce. Jednak warto żyć dla takich chwil jak dziś:D Jeszcze raz posłucham i poczytam Ryszarda:) DZIĘKUJĘ WAM KOCHANI ZA TO ŻE MAM TAKA MOŻLIWOŚĆ OBCOWAĆ Z TAK WSPANIAŁYMI LUDŹMI👄 👄 👄 A to dla Was w podziękowaniu moi mili http://www.youtube.com/watch?v=xF3jBCLN0-Q

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karmel.a u mnie śpiewa Ryszard Rynkowski... nie wiem czemu Ty tego nie słyszysz?? Możliwe, że to tylko przeznaczone dla moich uszu i taki psikus sie wkradł:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To całe szczęście, ja mam ciszę w eterze, ale to teraz nieistotne, bo wiem, że do Ciebie jego głos dociera. Z całego serca dla Cebie jeszcze raz najlepszego!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widzę, że uważasz iż lepiej znasz sprawę pisząc tu teraz doraźnie, niż ja, będąc tu od półtorej roku i znając osobiście te osoby. Zastanów się nad swoim postępowaniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja?
kto ma się zastanowić? Zastanowic powinna sie wymieniona już osoba. Ale jak widzę, nie tylko ja to zauwazam, co najmiej kilka osob już sie wypowiedziało w taki sposob. Czasem wystarczy wejsc, poczytac. Mozna do Was pukac, nie wszystkich przyjmujecie do swojego grona, wiec reszcie pozostaje czytania. A kto czyta, ten mysli... Sporo osob od Was ucieka. Nie tylko nowe, ale facetów Wam wywiało i tych wirtualnych i tych realnych. Cos jednak z toba musi byc nie tak, ze kazdy mądry facet po jakims czasie ucieka. Ludzmi poniewierasz, oceniasz wg własnego systemu, innym mieszasz, manipulujesz i pozostaje tylko wirtualny, ale tez skurczony swiat. powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×