Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

DiamentowaNoc

Szukam bratniej duszy z Lublina...:)

Polecane posty

Gość Cheryll
to taki pyszniutki slodki likier, a jak sie doda do kawy to jest jeszcze pyszniejszy. Ja od ciazy kawy nie pije, albo bardzo zadko, ale dzis mam zly humor i chyba zaszaleje. No oczywiscie w granicach rozsadku, mam przeciez malucha pod opieka :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cheryll, nie Ty jedna dziś z wisielczym humorem...Od wczoraj wszystko mi się pierdzieli i to po całości, ech! Ale piwa i innych alkoholów nie tykam, dietę trzymam, pomimo okropnego nastroju...Wypiję zaraz zieloną herbatkę, może mi się polepszy ;) Wasze zdrówko! Aha, zapomniałam zapytać, Cheryll, truskaweczki to tam macie? Dobre są jak u nas czy e tam?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cheryll
Kochana "my" tu mamy wszystko i w tym problem. Wszystko smakuje przez caly rok tak samo czyli jest absolutnie pozbawione smaku. Nawet nie wiesz jak marze o pomidorach, takich pachnacych /a jem pomidory codziennie, prawie/ a ze o truskawkach nie wspomne. Bez roznicy czy kupie organiczne czy nie. A Ty na jakiej diecie? Bo ja jestem zawsze mocno zainteresowana tematem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja na swojej, dawnej, aczkolwiek wypróbowanej i przez kilka lat nie licząc już kalorii, utrzymywałam stałą wagę.- 1000kcal. Jesz co lubisz (ja nie jem mięsa, więc mam problem z innymi dietami), no i po 18-stej już nic. Ćwiczę. Kiedyś nie stosowałam ćwiczeń przy tej diecie, a i tak schudłam, ale teraz ćwiczę, bo cholera latka lecą, a nie chcę jeszcze wyglądać jak sflaczała babcia ;) Pomidorki...wiem o czym mówisz. Teraz u nas są pyszne, ale kupując w zimie, są wstrętne, ble! A truskaweczki właśnie sobie zajadam, z jogurcikiem naturalnym i eto na dziś już wsio! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cheryll
A ja sie skusilam na kawke i zabieram sie za robienie obiadu. Zrobie roladki kurczaka z awokado. No i niestety u mnie ciezko z tym nie jedzeniem po 18, bo obiad zawsze mamy pozno. Choc od dzis postanowilam nie czekac na moje - dzis/nie/ Kochanie. Ja po ciazy ladnie zeszlam z kg i nawet mam mniej niz przed ciaza, ale tak jak piszesz latka leca i trzeba bardziej uwazac. A poza tym chcialabym zgubic jeszcze 2.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I ja nie miałam większych problemów z wagą. Po ciąży dokładnie jak Ty, zjechałam do jeszcze niższej jak przed. Jednak jakiś czas temu zwolniłam się z pracy i nagle zaczęłam przesiadywać w nocy przed komputerem z czekoladą w łapie no i.....................brrrrrr, teraz trzeba powrócić do "normalności" ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nowa gracha
Cheryll,Twój obiadek brzmi smakowicie. u mnie był schabowy z mizerią.pochwalę się wam,że zrzuciłam 12kg.w2m-ce,tylko nie przyznam się z ilu,na pewno się nie przyznam.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cheryll
A czemu masz kiepski humor? czy to taki dzien? Gracha a Ty? konczysz juz to piwko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nowa gracha
nie wiem,co odpowiedzieć,skończyłam,a jednocześnie nie skończyłam,bo pozwoliłam sobie na drugie,a,co mi tam ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cheryll
12 kg w 2 miesiace!!!!!!!!!!!!! ja tez chce Twoja diete i to zaraz!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wow, wow, wow! Ale zacisnęłaś pasa Kochana! W 2 miechy, 12kg.....Dołączam się do pytania Cheryll; w jaki sposób Ci się to udało???...chyba nic nie jadłaś ;) A co do mojego nastroju...oj wiele by opowiadać, wiadomo, że tutaj niestety z wiadomych względów za wiele pisać nie można. Z mojego życiorysu przepastna księga by już wyszła ;) A tak ogólnie to od wczoraj strasznie nerwy mi szarpie pan mąż. Nie mieszkamy razem, ale i z pewnej odległości można:( I dzisiaj dokończył z rana, a po nim jeszcze się wkurzyłam jedną sprawą, na szczęście już wyjaśniona na plus. Choć jeden jakiś pozytyw w ostatnim czasie...a nie! Drugi pozytyw to taki, że mogę tutaj znowu pisać i...nie uciekłyście :) Dziękuję Wam!🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cheryll
Mysle ze takie pisanie nam jest potrzebne a Tobie zawdzieczamy dzis szersze spojrzenie ;) Ja tez napisze o moim podlym nastroju choc jak sadze tak szybko nie da sie z tego wyleczyc. Mnie wkurza moj nie maz /nie jestesmy malzenstwem/ ktory to za priorytet uznal zarobienie wszystkich pieniedzy tego swiata. Wiem ze on to robi dla nas ale ja siedzac calymi dniami tylko z maluchem dostaje szalu i mi odbija, bo ile mozna?? A bardzo sobie cenie czas razem, niestety :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozumiem Cię doskonale Cheryll...Kilka lat temu też zdecydowałam się wyjechać z mężem. Co prawda nie tak daleko jak Ty, bo tylko do innego miasta Polski, ale cholernie źle mi tam było z dala od przyjaciół, rodziny. Mąż całe dnie w pracy, a czasem po pracy lubił sobie pójść jeszcze "na piwko", tylko po tym "piwku" to wracał nieprzytomny o 4 lub 5 nad ranem. A ja coraz bardziej dziczałam. Nie pracowałam. Po pierwsze dlatego, że mąż zabronił, a po drugie, że dziecko bardzo chorowite było. Kiedy jednak było zdrowe, teściowa zabierała co drugi dzień, na pół dnia do siebie, bo tam dzieci u niej na podwórku było dużo, a tu gdzie mieszkaliśmy jakoś szkrabów jak na lekarstwo... Kiedy zostawałam sama, mąż zamykał mnie na klucz, żebym przypadkiem mu "nie zwiała"...wiem, wiem, śmieszne to, ale gdzieś tam kilka stron wcześniej, pisałam, ze popsuło się między nami właśnie przez chorobliwą zazdrość. Nawet nie macie pojęcia, co taki człowiek potrafi zrobić. Koszmar. Jeden koszmar! Wytrzymałam tam 1,5 roku i wróciłam. Chuda i zmarnowana, ale mimo wszystko nie poddałam się i próbowałam zacząć wszystko od początku. Zresztą ja ciągle mam pod górkę, chyba zaczęłam się już z tym godzić. Nie mieszkamy ze sobą od 5 lat, ale ciągle ingeruje w moje życie, mimo iż mieszka w innym mieście. Mówię, duuuuuuuuuużo by opowiadać... A Ty Cheryll myślisz jeszcze o powrocie kiedyś ze swoją rodzinką do kraju czy raczej nie? Gracha, dietkę dawaj! :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nowa gracha
też sie cieszę,że topik przetrwał,moje schudnięcie to efet choróbska-nagły spadek apetytu i chyba lepsze spalanie,są i dobre strony tej choroby,jednak nie polecam i nie życzę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nowa gracha
niente,niente,jakie te nasze życiorysy bywają podobne,nie identyczne,ale podobieństw tak wiele....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cheryll
Czyli bedziemy musialy szukac innych sposobow na kilogramy. A co do mnie to raczej nie wroce, chyba ze moj zwiazek sie skonczy. Moj facet jest Angolem wiec same rozumiecie ze powrot na stale do Polski jest raczej wykluczony. On jest naprawde ok i te moje fochy o jego brak czasu czasem sa smieszne. Ostatnio mi powiedzial ze przeciez nie siedzi w pubie tylko ciezko pracuje na nasza lepsza przyszlosc. Nie moge o to go winic, ale bardzo trudno jest tak siedziec odizolowanym od swiata. Dodatkowo ze czesto sie przeprowadzmy wiec nawet zawieranie znajomosci jest utrudnione.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nowa gracha
Cheryll,niekoniecznie przesadzsz,powiedzieć zawsze warto,mój mąż pracował bardzo dużo dla nas,był do tego strasznie nerwowy.dziś dowartościowany swoimi osiągnieciami jest innym człowiekiem,sam przyznaje ,że czuł się winny nie dając rady zarobić na wszystkie potrzeby-męska ambicja i nadobowiązkowość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cheryll, to faktycznie różowo nie masz, ale jak synek podrośnie to i Ty pewnie pójdziesz do pracy, tylko martwią mnie trochę te Wasze ciągłe przeprowadzki. Nie ma szans na to by gdzieś osiąść na stałe choćby w niedalekiej przyszłości? No widzisz Gracha...tak to nieraz w życiu właśnie bywa...a tak w ogóle, to wydaje mi się, że jesteśmy niedalekimi sąsiadkami:) Czytałam wnikliwie gdzie lubisz spacerować...ja też tam lubię, bo mam w miarę niedaleko :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nowa gracha
ups,no bo gaduła ze mie, naiwniak przy okazji,a teraz jeszcze taka ciekawocha,że będę oserwować wszystkie kobiety z dzielnicy,jak wpadnę w paranoję,no to nie wiem ,czyja to będzie wina...........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cheryll
Ja uwazam ze lepiej miec siebie niz kolejna sukienke, telewizor, wiecie co mam na mysli. Ale ja nie jestem praktyczna i nie mysle o przyszlosci - pewnie troche tak. Z drugiej strony znam jego i nasza sytuacje i wiem ze poki co ma noz troche na gardle. CHcemy osiasc na stale i to juz niedlugo, pewnie w przyszlym roku, ale teraz jeszcze raz musimy sie przeniesc tymczasowo. A swoja droga to kto ma latwo w zyciu? Niente twoja historia tez wyglada na mocno namotana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cheryll
Gracha nic sie nie martw, ja na pewno nie bede szla twoim sladem :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nowa gracha
znikam na razie,trzymajcie śię!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cheryll
Milego wieczoru Gracha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gracha, nie popadaj w żadną paranoję, mało masz problemów? Czuję, że gdybym Ci się opisała dokładnie to...wiedziałabyś o kogo chodzi, hahaha, więc to ja muszę uważać ;) z drugiej strony, nie piszę tu nic nieetycznego. Tak mi się durnowato życie układa, albo raczej nie układa, cóż na to poradzę?:/ Tak więc spokojnie, ja nie mam zamiaru węszyć, szukać, namierzać (co innego było tutaj, kiedy byłam pewna na 99%, że Gosiek fantazjuje. Wtedy trochę pobawiłam się w detektywa, ale to tylko dlatego, że miałam dość już tych głupot). Możemy sobie tutaj popisać, poopowiadać, ale szanuję to co napisałaś kiedyś tam, że lubisz być sama, niekoniecznie jesteś towarzyską osobą. Naprawdę to rozumiem. Też tak coraz częściej mam... Cheryll, w takim razie będzie dobrze! A rok jeszcze wytrzymasz. Pójdziesz do pracy, to zupełnie inaczej spojrzysz na wszystko. Póki co, musisz uzbroić się w cierpliwość, ale przy małym dziecku czas zleci, nie obejrzysz się, a będzie dobrze!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cheryll
Pewnie damy rade, bo jak nie My to kto?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Otóż to Cheryll! Poza tym młoda jeszcze jesteś, dziecko malutkie, jeszcze wszystko przed Wami! Ech! Sama tak bardzo chciałabym cofnąć się w czasie...szkoda, ze to nierealne :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cheryll
Wbrew pozorom juz nie taka mloda :D mam 35 lat, pozne macierzynstwo ;) A Twoje dziecko/ dzieci w jakim sa wieku? Sorry ale nie czytalam tego topiku od poczatku /nie odrobilam lekcji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aaaaaaaaa, to młodsza jestem :P 33 :) a dziecko jedno, lat 11 :) Tak czy siak, młodą mamą jesteś :) A od jak dawna mieszkasz poza granicami Polski?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cheryll
Ponad 5 lat, duzo, malo sama nie wiem. Faktem jest ze po takiom czasie czlowiek nigdzie nie czuje sie jak u siebie. W Polsce duzo zmian, malo czasu wiec juz jakos nieswojo, tu zawsze nieswojo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×