Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zauważyłam coś teraz

Oto jak się kończy odkładanie na później dbania o wygląd

Polecane posty

Gość zauważyłam coś teraz

Kiedyś uwielbiałam kupować ciuszki. Najczęsciej ubierałam nowy ciuszek przy pierwszej nadarzającej się okazji typu piatkowe wyjście z koleżankami na podbój, spotkania, wyjazdy. Uwielbiałam robić zakupy, stroić sie, eksperymentować. Czułam się atrakcyjna. I tak zlatywało życie, upływały latka.. Potem zaczęłam zauważać że moje stosunki z ludźmi nie układają sie tak jak bym chciała, że mój wybranek życia nie jest taki jak bym chciała, że moje zycie zawodowe nie jest takie jakie bym chciała, że moje życie w ogóle nie jest takie jakie miało być, dzień na co dzień w ogóle nie taki. Ogólnie wszystko nie tak. Jakoś tak coraz częsciej dostrzegałam że coraz rzadziej wychodzę, bo w zasadzie nie miałam już po co skoro miałam partnera ale czułam też że większośc dni mojego zycia jest szarych, że cierpie na nerwicę, że na spotkaniach towarzyskich czuję się mało ciekawa jako rozmówca, że partner się zaniedbał z wyglądu i nie ma chęci aby o siebie dbać, ze miłość sie wypaliła, że moje przyjaźnie na przestrzeni lat się rozlatują, a te które pozostały sa bardzo wybrakowane i trzymają się bardzo słabo. Nadal uwielbiałam robić zakupy, kupując nową bluzkę widziałam oczami wyobraźni nowa siebie w jakiejś nowej fajnej sytuacji i w fascynującym towarzystwie. Po kupnie nowej rzeczy odkładałam ją do szafy aby mogła ona zaczekać na swoją specjalną okazję. Jednak żadna specjalna okazja godna ubrania tej pieknej rzeczy w moim życiu nie nadchodziła, nowa ja nie pojawiała się , nowe fajne sytuacje nie zdarzały się, wreszcie żaden człowiek w moim otoczeniu nie był na tyle fascynujący aby zasługiwał na to bym specjalnie dla niego ubierała sie pięknie, nakładała makijaz czy chodziła do fryzjera. Nikt dosłownie nikt w moim otoczeniu nie sprawiał swoja osobą abym miała ochotę temu komuś zaimponować sobą. Nawet jak ktos taki się pojawiał że wydawał się fascynujący to sytuacja potem pokazywała mi że nie ma szans być z tym kimś lub że ten ktoś wcale nie jest taki jak myślałam, że to było złudzenie tylko, iluzja, fatamorgana. I znowu byłam w swoim szarym świecie. A teraz mam w szafach mnóstwo pięknych rzeczy, ale żaden dzien mojego zycia nie jest godny włożenia tych rzeczy, żaden człowiek którego znam nie zasługuje na to abym się starała dla niego ładnie wyglądać. Wreszcie jakby mi ktoś powiedział abym dbała o siebie dla siebie to ja bym to odebrała też jako bezsens, ponieważ ładne rzeczy rzadko kiedy sa wygodne, więc jakbym miała osobiscie ubrac się dla samej siebie to najlepsze co mogłabym zrobić to ubrac się po prostu wygodnie, czyli dresik, polar i ciepłe kapcie. I to by było lajlepsze ubranie dla samej siebie. Jednocześnie czuję jakąś frustrację związana z tymi przedmiotami w szafach. Wczoraj zrobiłam przegląd szafy której nie przeglądałam od lat i patrzę a tu bluzka kupiona kilka lat temu, z metką jeszcze nie ubrana ani razu. Wtedy wydawała mi się fajna a teraz jakbym miała ją ubrać to czułabym się głupio, jak debilka jakaś, całe gołe ramiona. Kiedyś lubiłam wyzwania, nawet odwazne bluzki, spódnice, bo miałam co pokazać zresztą a teraz to tak zszarzałam że czuję się juz za stara na te stroje i zbyt nieśmiała już. Jak mam wyjśc na ulicę to patrzę byle by cokolwiek na siebie narzucić szarego, przemknąc niepostrzeżenie, załatwić sprawe i wrócić do domu, zaszyć sie jak najszybciej żeby mnie nikt nie widział. Teraz jak zbliża się lato otwieram szafe i chcę się ładnie ubrać to jest problem bo nagle okazuje się że nie potrafię, nie chcę zwracac na siebie uwagi, nie znoszę kolorowych bluzek, bo nie chcę żeby ktos zwrócił na mnie uwagę, ponieważ jakoś mnie to nienaturalnie stresuje, najczęsciej noszę czarny kolor, brazowy lub ciemnozielony. Myślę sobie nawet że to dobrze że teraz ciągle pada deszcz bo przynajmniej nie mam wyrzutów sumienia że chodze ciagle wyubierana w kurtki z kapturem. Zdołowało mnie to wszystko. Uświadomiłam sobie dzisiaj że to są chyba objawy nieuświadomionej od wielu lat depresji. Najgorsze jest to że nadal lubię kupowac piękne ciuszki albo buty ale jak przyjdzie potem żeby je ubrac to nie potrafie się przemóc, odczuwam straszną blokade i wymyślam mnóstwo powodów by tego nie ubierać, potem ubieram te same znoszone szmaty co zwykle. Żaden dzień mojego życia nie jest godny żebym sie miała stroić jak idiotka, bo nic w zyciu mi nie wyszło tak naprawdę. Ludzi też już nie znoszę. Unikam kontaktów z ludźmi, bo wywołują we mnie dyskomfort. Do psychologa nie pójdę bo pare razy była i zraziłam się tylko. Rany nic tylko do trumny się kłaść :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hanaph
Mogłabyś bardziej szczegółowo?:o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miljanna
ja ma inaczej.. chcialabym sie fajnie ubrac ale brakuje mi odwagi. wiem ze jakbym miala faceta to bym dopiero zaszala z ubiorem i wszystkie moje modowe wyobrazenia urzeczywistnilyby sie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Clara30
Mnie jako mężatce też potrzeba kopa, aby dbać o siebie ... i służy mi do tego boski kochanek .. Dlatego ćwiczę, dbam o figurę, o cerę, włosy, kupuję piękne ubrania itd. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Clara30
Bez kochanka też bym dbała ... ale nie do tego stopnia ... ćwiczyć to raczej tyle by mi się nie chciało ... a tak mam bosko umięśniony brzuch itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 273672326
wreszcie żaden człowiek w moim otoczeniu nie był na tyle fascynujący aby zasługiwał na to bym specjalnie dla niego ubierała sie pięknie, nakładała makijaz czy chodziła do fryzjera. Moze powinno się ubierać ładnie dla siebie a nie kogoś... Poza tym, czy ty całe życie postrzegasz prze prymat randek i lumpów, kobieto? Znajdż może jakieś hobby sobie... Płytka jesteś jak muszla klozetowa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ten stan minie
jak zajdziesz w ciąze, dzidzia daq ci cel w życiu i uśmiech

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Głowa do góry - do autorki tematu! Pierwszy krok już zrobiłaś - zauważyłaś że coś jest nie tak. Coś mi mówi że uwielbiasz ciuchy w jednej tonacji - czarnej i wyłącznie czarnej. Pora to zmienić. Zacznij od ciuszków - małych elementów glębokiego fioletu. Fiolet sprawi że zaczniesz odzyskiwać równowagę całego ciała, harmonię. Mozesz nosic rózne odcienie fioletu. Po noszeniu czegokolwiek w tym kolorze zaczniesz nosic inne kolory - jak szary oraz blady róż. Róż zgaszony pozwoli ci odzwykać równowagę psychiczną :) Wiem coś na ten temat bo interesuje się chromoterapią (leczenie kolorami) i świetnie się przy tym bawię. Powodzenia i nie załamuj się!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×