Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

m@da.

PO!!!...diecie warzywno-owocowej, CZYLI ZDROWE ODŻYWIANIE.

Polecane posty

Szlus...tez go używam, bo na Pomorzu, na którym mieszkam jest dużo naleciałości z niemieckiego w słownictwie, ciekawi mnie w jakim znaczeniu tym słowem operujesz, bo trudno mi się domyslić, gdyż za nic nie wiem co to kreple:) ? Dzisiaj jedziemy do Auchana, mam nadzieję, że po świeże ryby:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
szlus - zakończenie, koniec czegoś, tutaj zakończenie godki, kreple- pączki :D Obiadu dzisiaj nie jem, bo dwa pączki były, jeden w pracy, drugi w domu :(, zrobię sobie sałatkę i zjem kawałek ananasa - musi starczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
m@da. czy mogę mieć do Ciebie prośbę? Podaj proszę jak robiłaś dorsza w piekarniku, w naczyniu zaroodpornym i coś tam jeszcze:) np. jakie przyprawy. Szukałem na poprzednich stronach, ale nie mogłem znaleźć. Pewnie było to tak, jak moja Mama mówiła, że ja szukam, a Boga proszę żeby nie znaleźć:):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie pamiętam Michał tej akurat potrawy, ale powiem Ci jak bym dzisiaj przyrządziła, gdybym miała teraz to zrobić. Wiem, że lubisz dokładne opisy, więc się postaram:) Dorsza całego, oczyszczonego (o takie Ci chodzi?, nie filety) natrzeć solą, czosnkiem, tymiankiem lub innym zielskiem, skropić cytryną i oliwą. Tę cytrynę wyciśniętą wcześniej wyszorowaną pokroić na cząstki i wrzucić do miski razem z dorszem, dodać jeszcze plastry cebuli (nie żałować:) ). Do każdej ryby włożyć zieloną gałązkę pietruszki lub koperku, ja dałabym jeszcze świeżego lubczyka i tymianku lub majeranku. Docisnąć talerzykiem i odstawić do lodówki. Potem brytwankę lub żaroodporne naczynie trochę natrzeć olejem wyłożyć ryby z całą zawartością i do pieca na 20-30 min w zależności od wielkości ryb na ok. 200stopni, do zrumienienia. A teraz niespodzianka, ale muszę na chwilę odejść od komputera, muszę przerzucić coś specjalnie dla Ciebie z mojego laptopa, bo chcę, żeby poszło razem. Taaa daaam http://i54.tinypic.com/5wb244.jpg Nie powiem Ci czy to jest dorsz czy makrela :D, za Chiny ludowe nie pamiętam, ale było pyszne i robione tak jak opisałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wg mnie to pstrągi, królewskie w dodatku. :):) W sobotę piekłam w podobnym naczyniu filet z łososia. Dałam "podlaską przyprawę do ryb" (same zioła i suszone warzywa), trawę cytrynową (jakiś czas temu nabyłam na Allegro) oraz czarny grubo zmielony pieprz i oregano. Cytrynkę do skropienia podawałam do ryby już na talerzu. A wczorajsze pączki zwyczajnie mi nie smakowały. Jakieś zbyt tłuste były dla mnie i czułam się niedobrze. Robię bez lukru niezbyt słodkie, oprószam cukrem pudrem a do środka dają konfiturę z róży z mojego ogrodu (też w wersji nieprzesłodzonej). Za to postne mace, suchy razowiec smakują mi nadzwyczajnie. Dziś botwina (z zamrażarki) doprawiona zakwasem z buraków i z dodatkiem jajka. Postna ale przepyszna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj, Sonii! Też ciekawa jestem czy uda się uchronić ten Twój woreczek żółciowy. Życzę zdrowia i apetytu na zieleninę. Ja w sklepie ze zdrową żywnością widziałam na torebce napis "proso". Muszę sprawdzić czy to w postaci kaszy jaglanej czy ziaren zboża. Mniam! Apetyczne te Twoje rybki na zdjęciu, M@da! Moim zdaniem to makrele. Spróbuję z takimi dodatkami, jak proponujesz. Tez cytrynę w kawałku dodawałam dopiero na talerzu. Wczoraj miałam rybę gotowaną - w zupie rybnej. Dodajemy po ugotowaniu do tego rosołku ananasy w kawałkach, łyżkę śmietany i zakwaszamy sokiem z cytryny. Też wczorajsze pączki wydawały mi się "za ciężkie". Ale ... 2 wrąbałam bez specjalnego wstrętu. W środę przywiozłam sąsiadkę ze szpitala i teraz gotuję na 3 garnki: dla męża (bez soli i gotowane), sąsiadki (lekkostrawne i urozmaicone, bez kapustnych i strączkowych) i dla siebie (rozdzielne). Mam z nią trochę problemu, bo od powrotu ze szpitala ma wzdęty brzuch. Po operacji część leków dawali jej w kroplówkach, a teraz zjada tabletki. Może to one powodują ten galimatias. Czytam, że stres może też zakłócać trawienie. Dziś zaserwowałam jej herbatkę miętową i aktivię. Może jutro będzie lepiej. Herbatko! Był czas, że ciągle miałam pod ręką macę. Teraz boję się kupować, bo nie mam na nią (jak i na słonecznik) hamulców. Za to jak robię pierogi, to zazwyczaj zostaje mi trochę ciasta, z którego piekę na suchej patelni placuszki. W dawnych czasach w moim domu piekło się je na blasze kuchennej (w kuchni opalanej drewnem - ... mój tata był ... leśniczym w lasach dolnośląskich). Moje córki przepadają za nimi. Ja też!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No tak, tyle napisałam i mi chyba wcięło.A nie skopiowałam... Cholerka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Laskarko, powinnaś mieć nick "kucharka" bo taką gar kuchnię prowadzisz. Moja kapusta już ukiszona, to chyba znak, że czas na przypominajkę. Zacznę od środy. Co prawda, bez żadnego przygotowania bo po szalonym tygodniu i Dniu Kobiet ale szczerze. Jem teraz mniej i bardziej zdrowo. Chociaż dzisiaj tak zdrowo nie było, bo zjadłam mięsko duszone, ziemniaków bardzo malutko (nie jadłam ich już miesiąc) i duuuużo sałaty z rzodkiewką i szczypiorem z sosem z cytryny, soli, oleju lnianego, czosnku i ziół. Deser będzie bardzo niezdrowy - faworki. Mąż zrobi ciasto a ja usmażę :) Zjem pewnie niewiele, bo nie przepadam za nimi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
m@da. dziekuję za przepis na ryby zrobiłem prawie dokładnie tak, jak podałaś, jedynie już wcześniej pokroiłem te dorsze na pół. Bardzo Ci dziękuję jeszcze raz:) Całe życie lubilem ryby, ale zawsze to były ryby smażone (otpczone w mące i usmażone na oleju), a teraz widzę, że dopiero mi smakuja ryby - takie z piekarnika lub ugotowane w zupie:) Robiłaś proso?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niestety Michale nie zdążyłam zrobić prosa z blachy, bo jestem od wczoraj na przypominajce, ale "co się odwlecze to nie uciecze":) W ogóle taka zakręcona jestem na maxa i nie mam praktycznie na nic czasu, a myślałam, że jak dnia będzie przybywać, to tyle rzeczy będzie można zrobić. Swoją drogą, to rzucam się co raz na nowe "projekty", coś obiecuję, zaczynam coś, a potem mi się piętrzy w głowie, a czasu jakby ubywa zamiast przybywać:( Moja przypominajka na razie wygląda tak, że wyłączyłam węglowodany i wszystkie produkty mięsne, muszę jeszcze pozjadać awokado , ananasy i kiwi, ktore leżą od dłuższego czasu, szkoda, żeby się zmarnowały:), mam jeszcze cieciorkę, ale nie mam na nią pomysłu, więc poczeka tydzień, może dłużej i granat, któremu nie przepuszczę. Tak od środy popielcowej już będzie pełnowartościowa w-o u mnie. Laskaro, Ty jesteś niczym Matka Teresa:), już to mówiłam, ale powtórzę, że dobro wróci do Ciebie z podwojoną siłą:D. A co do ryby na zdjęciu, to masz rację, to jest makrela, jak się dobrze przyjrzałam, to widzę. Herbatko, a kiedy Ty zaczynasz? Zazdroszczę Ci tej kapusty. tydzień temu upchałam w słoiku litrowym (na tyle mi tylko energii starczyło) poszatkowaną, posoloną kapustę i dzisiaj już jest niezła, pewnie mogłaby być dłużej w tym słoiku, ale jeść się chce:D Trzeba to powtórzyć. Zbliża mi się koniec ważności oleju lnianego, więc trzeba uciekać z nim i proponuję kilka ciekawych dań z olejem lnianym w roli głównej: (wszystko złapane w sieci) Przyprawa do kanapek: zmielone świeżo siemię lniane wymieszać z solą i posypywać kanapki lub sałatki- proste, a jakie wartościowe. Gdy do proszku dodamy olej lniany, powstanie świetna pasta do makaronu na przyklad. Sałatka witaminowa 4 cykorie 2 papryki 2-3 łodygi selera naciowego 5 łyżek chudego białego sera 3 łyżki naturalnego jogurtu 1 łyżeczka miodu 1 łyżka oleju lnianego pieprz, sól do smaku kiełki rzodkiewki siemię lniane świeżo mielone Warzywa drobno pokroić, ser zmiksować z jogurtem, miodem i olejem, przyprawić solą i pieprzem, wyłożyć na jarzyny, udekorować kiełkami rzodkiewki i posypać mielonym siemieniem. I jeszcze śledzie w oleju lnianym: filety śledziowe 8 sztuk cebula 3sztuki musztarda 1 szkl oleju lnianego ziele angielskie, pieprz, liść laurowy, cytryna Śledzie namoczyć w mleku na 2-3 godz., ziele i pieprz rozgnieść w możdzierzu, drobno pokroić cebulę, śledzie posmarować musztardą . Układać w słoju warstwowo śledzie, cebule, posypać przyprawami i skrapiać sokiem, a na koniec powsuwać liście laurowe przy ściankach słoika. Zalać olejem, zakręcić słoik i na 2-3 dni włożyć do lodówki. Masakra, piszę o potrawach, których w najbliższych dniach nie mogę skosztować, to jakiś masochizm z mojemj strony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
My też od dzisiaj na w-o tyle tylko, że chyba na dłuzszej niż 1 tydzień - zobaczymy, założenia sa na dłuższy czas. Co do śledzi z olejem lnianym to tak sobie myślę, że mi cos tu nie gra, bo np. jest tam musztarda, a olej lniany to superzdrowy produkt - musztarda niekoniecznie. Chyba bym zalał te sledzie jakimś innym olejem. Dzisiaj pierwszy dzień w-o i troche głodnawy jestem, ale dam radę:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Michał, nie bardzo rozumiem Twój dylemat co do łączenia oleju lnianego z musztardą? Rozwiń:D Dla mnie musztarda jest tu jedną z przypraw (zamiast octu) i nie mam dylematu, robię nawet majonez lniany z łyżeczką musztardy. Chodzi właśnie o to w tym przepisie, żeby śledż był w oleju lnianym a nie innym, możesz ewentualnie zrezygnować z musztardy, natrzeć śledzie choćby octem balsamicznym. Nie bądź taki surowy dla musztardy, przecież to gorczyca- bardzo zdrowe ziarenka, regulują układ trawienny, obniżają ciśnienie krwi, mają działanie antybakteryjne :D No ale teraz zapomnij w ogóle o śledzikach, życzę Wam obojgu wytrwałości na w-o i z przyjemnością dołączę do Was. Mozesz pisać co tam pichcicie, nie pozostanę dłużna:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie! Często robię sos do surówek z następujących składników: -dobry olej - ostatnio jest to olej lniany, -sok z połówki cytryny, - ok. łyżka wody, - sól szara, pieprz czarny grubo mielony, - łyżeczka musztardy francuskiej (innej nie lubię), -oregano, cząber, tymianek lub inne ulubione zioła, -rozgniecione ząbki czosnku. W wersji postnej nie dodaję oleju i musztardy Podobny "wsad" tylko bez wody i oliwy jest do jogurtu. Czasem dodaje szczypior, koperek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to rozwijam:) Nie mówię, że ja nie używam musztardy - używam, ale w połączeniu z olejem lnienym, który jest produktem bardzo zdrowym, to przyprawa jak nazwywasz musztardę nijak do oleju lnianego nie pasuje, booo ma następujący skład: woda, gorczyca.....i teraz ocet spirytusowy, cukier, sól, przyprawy, przeciwutleniacz - kwas cytrynowy, barwnik - ryboflawina. Także m@da. przemiła:) sama widzisz skąd dla mnie gryzący się duet. U nas w domu używa się musztardę, ale w podobnych ilościach jak cukier (jak dla nas panika w związku z podwyzką cen cukru jest zupełnie niezrozumiała, chociaż patrząc na to gdzie producenci ładują cukier i jak ludzie są od cukru uzależnieni, to rozumiem). Oczywiście będę pisał co jemy na w-o, ale czy my jestesmy egzemplarzami do naśladowani, tego nie wiem. Herbatka Zielona ten Twój sos w wersji postnej to do czego dajesz, do pekińskiej czy czego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Świeżo zmielone siemię lniane i mix kminek/majeranek (wspólnie zmielone) dodaję do wszystkich surówek. Kiedyś miałam w pojemniczku na dłużej zmielone siemię, a teraz doczytałam się, że jełczeje, więc młynek mam pod ręką i na każde zawołanie mielę na świeżo. Nie chce mi się samodzielnie kisić kapusty, a jestem od niej uzależniona - kupuję zawsze na tym samym straganie na rynku - taką jasną, niedokiszoną, "sałatkową". Na pewno nijak się ma składnikowo do Twojej, Herbatko, ale bardzo mi smakuje i lenistwo zwycięża. Wczoraj z rozpędu i zagadania w czasie niedzielnego rodzinnego obiadku nałożyłam sobie i ziemniaki, i mięsko, i warzywka i zjadłam. Uświadomiłam sobie PO, że zgrzeszyłam wobec diety rozdzielnej. Smakowało mi, ale rzeczywiście do nocy w żołądku było ciężko i byle jak się czułam. Zazdroszczę Wam tych przypominajek - też powinnam, ale coś mi nie wychodzi. Ciągle są jakieś zapasy jedzonka i ... żeby się nie zmarnowało...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Michale, ten sos dodaję do kapusty pekińskiej, do kiszonej, do młodej kapusty, do mixu sałat, do sałaty po grecku do sałaty z owocami. W musztardzie francuskiej Kamis jest ocet jabłkowy oraz wino. Jet guma guar i guma ksantanowa i coś tam jeszcze. Barwnik naturalny. Zresztą tego nie je się łyżkami lecz dodaje łyżeczkę na pół kubeczka soku +woda+olej. Można z niej zresztą zrezygnować i sos też jest wyśmienity.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Michał mam w takim razie dla Ciebie trzy wyjścia:D Pierwsze najprostsze i ekonomiczne: zrezygnować z musztardy w ogóle, drugie rozrzutne: porzucić marketowy chłam i przerzucić się na drogie, wartościowe musztardy z tzw. wyższej półki, chociaż też uważam Kamisa za dobrą musztardę, choć tanią. Trzecie pracochłonne: zrób sobie musztardę sam, tu przepis: 50 g gorczycy kilka ziaren białego pieprzu 125 ml octu winnego (z białego wina) lub jabłkowego ząbek czosnku 1/2 łyżeczki soli szczypta pieprzu cayenne szczypta mielonych goździków 1 - 1 1/2 łyżki oliwy z oliwek Gorczycę i biały pieprz zmielić, wymieszac z octem w porcelanowej misce i zostawić na całą noc. Następnego dnia przełozyć do garnka, rozprowadzić z 2 łyżkami wody, Dodać rozgnieciony czosnek, wsypac sól, pieprz cayenne i goździki, wszystko dokładnie wymieszać. Nastepnie podgrzewac mieszaninę na wolnym ogniu ok. 10 min. Trzeba tylko stale mieszać, bo łatwo sie przypala, ostudzić. Na koniec wlewać po kropelce oliwę i mieszać aż będzie gładka i spoista. Osobiście dodałabym tu trochę cukru, ale to w smaku pewnie wyjdzie, może być też na miodzie musztarda. Jak to nie jesteś Michał wzorem do naśladowania? Jesteś i to bardzo! Twoje przepisy, które nam tu podajesz są super, aż chce się jeść, a do tego masz już taką świadomość (coraz silniejszą) co wkładasz do garnka. Żeby mój facet chociaż w połowie był taki rozważny co do jedzenia, och! No, to opowiadaj, co tam dzisiaj z Żoną serwujecie. U mnie zupa krem będzie i duszone warzywa z przewagą papryki i pomidorów. Herbatko, dokładnie jak Ty robię sosik, jeszcze wytrzepuję go porządnie w słoiczku i ma taką kremową konsystencję i jest żółciutki od dobrego oleju, mniam:D Jak nigdy wcześniej mam apetyt na przypominajkę i bardzo się cieszę, że zaczynam. Wczoraj na "Stylach" obejrzałam program o zupach i narobiłam sobie apetytu na zupy właśnie. U mnie zimno, więc jeszcze pogotuję zupki z imbirem i kurkumą, ale tez takie warzywne rosołki, śmieciówy i kapuśniaczki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wszystkim Paniom z okazji Waszego Święta życzę dużo wytrwałości w dążeniu do każdego wytyczonego celu, wsparcia od swoich facetów na codzień i spełnienia marzeń:):):) m@da. wciąż będę obstawał przy swoim, że olej lniany nawet do najlepszej (np. z Twojego przepisu) musztardy nigdy nie bedzie pasował:). Z naszą w-o sprawa się ma tak, ze wczoraj wyniknęły "nadzwyczajne" okoliczności i niestety to był falstart - do 16-tej była w-o, a potem nie. Jeszcze tak się nie zdarzyło chyba, ze zaplanowana w-o nie zostala wdrożona tak jak należy. Dzisiaj tez nie warzywno, bo Dzień Kobiet i jak juz wczoraj nie poszło jak należy, to dzisiaj też jeszcze normalnie ( nie do końca, bo jedzenie w pracy w-o), ale od jutro juz pełną parą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
M@da "co dwie głowy, to nie jedna", tak mawiała moja Babcia. Wymyśliłyśmy wspólnie sosik. :):) Nie wpadłam natomiast na to, żeby mieszać w słoiczku. Pomysł świetny, do tej pory michlałam łyżeczką. A może spróbować blenderem większą ilość? Tylko zastanawiam się, czy olej lniany lubi długoterminowo przebywać w innym towarzystwie niż on sam ... Chociaż czasem robię na 2 dni i obowiązkowo połowa sosu czeka w lodówce. Aha, sos bez musztardy dodaję do surówki ze startych na grubej tarce marchewki, jabłka oraz pokrojonego w cienkie talarki pora. Mniej czosnku wtedy dodaję. Jeszcze jutro nie wskakuję na W-O. Będzie postnie ale z rybą. W sobotę szykuje mi się kiełbasa z ogniska (nie żaden grill). Kusi strasznie, bo lubię ten zapach, ale może okazać się za tłusta, wszak od miesiąca mięso ograniczyłam do jednego razu. Sama nie mogę się nadziwić jak to zrobiłam, ja mięsojad. Swietny przepis na domową musztardę. Wypróbuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Michał, bardzo dziękujemy za życzenia, dla Ciebie kwiatek 🌻, 10 marca jest świętem 40 męczenników, czyli DZIEŃ MĘŻCZYZN, wszystkiego najlepszego dla Ciebie i wszystkich Panów:D Herbatko, Babcie, Dziadkowie są fantastyczną skarbnicą mądrości. Niestety, nie mam już własnej, ale bardzo lubię rozmawiać z (bardzo)starymi ludźmi. Mój sąsiad mówi do mnie: "Ty dziecko, ne możesz tego pamiętać, ale ..." i tu zaczyna się historia na wieczornym spacerku z psami :D, mam szczęście, że mówi ciekawie, a nie przynudza na temat, jaką to kariere robi córka, na co choruje szwagierka;)- lubię te spacerki:D Herbatko, weź sobie na to ognisko dobry chleb i ząbki czosnku, będziesz mogła sobie zrobić czosnkowe grzanki. Możesz sobie zrobić na kiju szaszłyki warzywne, jakby ta kiełbasa nie smakowała:D. Już od dzisiaj nie grzeszę i zaczynam oficjalnie post, nie wiem ile, chciałoby się pełny, ale martwi mnie ten przeskok później z diety na czas świąteczny, ciężko się będzie powstrzymać od frykasów świątecznych. Poza tym nie mam żadnych poważnych dolegliwości, więc 2 tygodnie starcza i dwa wychodzenia. Wczoraj właściwie byłoby wzorowo, ale skusiłam się na miseczkę chłodnika śledziowego z jednym ziemniaczkiem w mundurku - pychota niesamowita.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Odmeldowuję się na kilkudniową "pzypominajkę". M@da, a co to jest ten chłodnik śledziowy? Nigdy nie słyszałam. Chyba, że... nie umiem czytać ze zrozumieniem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Również życzę naszemu rodzynkowi z okazji Dnia Mężczyzn wszystkiego najlepszego, a w szczególności zdrowia :):) oraz dziękuję za przedwczorajsze życzenia. A jakże czytałam i dziękowałam w myślach, na forum zajęłam się czymś innym i mi umknęło :( M@da, proste sposoby są najlepsze. Jutro zaopatrzę się w warzywa, które dadzą się nadziać na patyk. Niech widzą zdrowe odżywianie ;) Napisz o tym śledziowym przysmaku, bo mnie też zaintrygował.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:):) bardzo dziękuję za życzenia. m@da. jest nowoczesna, że aż strach:), dopiero słyszałem u Gessler w sobotę, że w knajpie przygotowywali chłodnik śledziowy i zastanawiałem się co to za potrawa... i czy to przypadkiem nie jest po prostu śledź w śmietanie tyle że trochę rzadszy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bingo! Michał, trudno tu mówić o nowoczesności, bo potrawa stara jak świat, ale nie wiedziałam, że taka popularna na Śląsku (też oglądałam program o pszczyńskiej restauracji), myślałam, że raczej to klimaty poznańskie (ze względu na pyry:) ), znam to z dzieciństwa i zawsze była u nas na stole w czasie postu (jako dziecko nie jadłam, a szkoda). U nas w pracy rozgorzała dyskusja po programie, czy to chłodnik śledziowy, czy zupa śledziowa. Doszliśmy do wniosku, że zupa śledziowa to co innego: woda z octem, zielem, listkiem laurowym, pieprzem gotowana, potem zabielona śmietaną, zimną zalewa się śledzia z cebulą, do tego ziemniaki(tak po krótce)- mój Tato tak jadł. Chłodnik robi się tak: Namoczone filety śledzia kroję w poprzeczne paseczki do miski, cebulę drobno pokrojoną parzę wrzątkiem, wykładam do śledzia. Jeden filet rozgniatam widelcem i łączę z naturalnym jogurtem ( używam Danona, bo ma kremową lejącą konsystencję), dolewam maślanki lub kefiru (dla kwaśności), można wody, żeby sos był nieco rzadszy, trochę pieprzu do smaku, zalewam śledzie, mieszam i do lodówki, żeby się przegryzło. Teraz gotuję ziemniaki w mundurkach. Podaję gorące ziemniaki i kokilki z chłodnikiem śledziowym. Doskonale byłoby użyć mlecza do zalewy, ale nie udalo mi się kupić, a tak jest smacznie też. Mam też sos rybny, można go kropelkę, dwie kapnąć jakby śledzie były mocno wymoczone i niesłone, ale to już unowocześniona byłaby potrawa. Ale sos rybny polecam, dowiedziałam się, że jest dobry dla ciśnieniowców, bo zawiera niewiele soli, ciekawe, bo dla mnie jest pierońsko słony. W ogóle myślałam, że będzie miał posmak mocno rybny, ale nie, można go porównać do naszego maggi lub sosu sojowego. Powstaje ze sfermentowanych ryb morskich - nie przypuszczałam, ze mi zasmakuje. Jednak muszę go odstawić na okres diety:(, chociaż jeszcze nie miałam okazji go tak wszechstronnie wypróbować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No tak! Wszyscy postują. A ja przeszłam 3-dniową przypominajkę i wróciłam do zdrowego żywienia, czyli drugi etap diety warzywno-owocowej wg dr Ewy Dąbrowskiej. Dziś trzeci dzień wychodzenia z diety - 1. dnia do surówek dodałam oliwę i jadłam je z 2 kromkami czarnego chleba z cieniutkim masłem. Na obiad do surówki dodałam kaszę jęczmienną; 2. dnia do surówki dodałam też łyzkę jogurtu, a dziś kilka rodzynek, garstkę płatków i świeżo zmielone siemię lniane. Zjadłam też odrobinę twarogu. Szkoda było wychodzić z diety, bo przestały mnie drugiego dnia boleć kolana (a miałam z nimi problem od ok. 2 tygodni) i czułam się świetnie. Zrzuciłam też 1,5 kg. Postanowiłam jednak, w obawie o obniżenie metabolizmu, stosować częściej krótkie "przypominajki" niż ciągnąć tygodniami ostrą dietę. Na tym wychodzeniu z diety też obniża mi się waga po ok. 0,2 kg. Na kolację zjadam tylko kiwi i grapefruita - ok. godz. 19. Rano wypijam szklanicę wody z sokiem z połowy cytryny i lecę z kijkami na 7-8 tys kroków (jeśli nie mogę rano, to wieczorem), a potem dopiero - ok. 11.00 - 12.00 śniadaniowa surówka. Potem wrócę do diety niełączenia białek z węglowodanami - co nie kłóci się z naszym "zdrowym żywieniem". Piszę sama do siebie, ale niech tam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co Ty, ja tu zaglądam, , ale za dwie godziny albo wieczorem zajrzę, bo mi się przerwa skończyła,pa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Laskaro, zazdroszczę Ci tych kijów, na spacer wychodzę zazwyczaj z psem i plątałyby mi się ze smyczą, a bez futrzaka nie mam jakoś sumienia wychodzić, ale zasuwamy nieźle, mój psiak to typ sportowca i lubi intensywny marsz, do tego świetnie wyczuwa kierunki i jak zawracam w kierunku domu, to się zapiera:D. Wzorowo wychodzisz z diety, pozazdrościć, czytałaś jakie tam nowości wprowadzamy na w-o:D? Te klopsy naprawdę niezłe. Na razie trzymam się, ale jakbym przywlekła rybkę do usmażenia do domu, to nie wiem..., dlatego rodzinka ma przerwę z rybami, nie są szczególnie zmartwieni, wolą karkówkę z grila:D A Męża też pościłaś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Coś Ty! Mojego męża nie można przepościć. On uważa, że to niemożliwe, aby się karmić TYLE GODZIN (!) samą trawą. On pości, ale jedząc ryż z jogurtem, kluchy, nabiał. Surówki jada na śniadania. Oczywiście czytam obydwa fora. Rzeczywiście na w/o kwitnie twórczość kulinarna. Jesteście szalone! A redaktorzy książek dr ED powinni siedzieć z kajecikami i spisywać Wasze pomysły. Radosnej twórczości!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Podziwiam Was, że macie taką kulinarną twórczą inwencję. Zdałam się na mniej czasochłonne i proste potrawy. Staram się jak najmniej rozdrabniać warzywa i nie miksuję (od czasu miksowanych zupek dla dzieci). Lubię mieć coś pod zębem i widzieć składniki. W zupach bardzo lubię wywar (rosół) z warzyw. Skończyły mi się jabłka i różne zieloności. Wybieram się na zakupy. Do wieczora :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×