Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

m@da.

PO!!!...diecie warzywno-owocowej, CZYLI ZDROWE ODŻYWIANIE.

Polecane posty

Kurde m@da., ale mi znowu narobiłaś chęci na swojski chleb. Moja Żona kilkakrotnie piekła chleb, ale w tych formach prostokątnych do keksa, jednak nie wiem, może to to, że był to chleb w 100% z mąki razowej żytniej, a ta jest ciężej strawna niż np. razowa pszenna czy razowa orkiszowa, ale mocno podwyzszał mi poziom cukru we krwi. Na maszynę do pieczenia chleba czaimy sie juz długo, bo kilka lat, ale steiwrdziliśmy, że skoro jemy tak mało chleba 1 do 2 chlebów na tydzień, a kupujemy w sklepie ze zdrową żywnością naprawdę dobry- w smaku i na etykiecie - problem jest w tym, że na 100% nie wiem czy na etykiecie jest prawda :) (w środy jest zawsze świeży chlebek, kupujemy kroimy i zamrażamy i tym sposobem jest zawsze świeży:). Poczekam ile dostaniesz za prąd i wtedy zdecydujemy czy kupujemy maszynę czy nie:):):). Jak rozglądaliśmy sie za maszyną to wpadały nam w gust i w oko takie powyżej300zł, a ta Twoja zdaje sie troche ponad 100zł? Lubię dom, w którym pachnie pieczonym chlebem, od czasu do czasu domowym ciastem - to jest to!!!!:) - żaden Chanel , Dior czy inny Boss nie może się z tym zapachem równać. Na Bułgarię czekam:) Podasz mi jakiś bardzo smaczny przepis na surówke z liśćmi szpinaku? Widziałem w Realu takie listki w paczce 250g cpoś ok. 5zł. Wiem, ze podawałaś, ale gdybyś mogła extra jeszcze raz jakiś ciekawy przepis dać, byłbym szczęśliwy:) Nigdy nie jadłem surowych listków szpinaku i nie chcialbym sie zrazić przez jakiś "netowy" niesprawdzony przepisTwoja zupa - niezły pomysł, ale ten serek to bym wywalił:), nie lepiej dodać dobrą słodką śmietanę?:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
opa Ty inna?, ja to dopiero jestem inny:), bo jak słyszę że sąsiedzi kupują expres do kawy za 3.000zł, to ja chcę ten expres i oczywiście wycieczkę do Azji, taki jestem:):):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Michale, to prawda, że chcialoby sie miec wszystko, ale z tego wszystkiego najpierw wybrałabym podróż do Azji, potem wymienilabym aparat fotograficzny, a na końcu cała reszta. Wiem, że mój Towarzysz życia też tak mysli. Razem jestesmy zarażeni na Azję :P Jak maniacy zbieramy ksiązki i albumy o Azji. Polecam książke "Samsara. Na drogach których nie ma" Tomka Michniewicza http://www.otwarte.eu/samsara lub "Alfabet zakochanego w Indiach" Jean-Claude Carriere http://bezdroza.pl/przewodniki/Alfabet_zakochanego_w_Indiach,3450 To sa chyba najlepsze książki podróżnicze o Azji jakie czytałam. Polecam! Jesli chodzi o surówkę ze świeżym szpinakiem, to ja robie ją z pomidora, cebuli (lub szczypiorku), awokado, czasami dodaję seler naciowy, duzo szpinaku (pamietaj o jego pokrojeniu w paseczki) no i na końcu łyżkę oliwy + sól i pieprz, ewentualnie jakies zioła (możesz dodać ząbek czosnku - ja nie dodaje bo z reguły jem ją na śniadanie i byłoby mnie czuć). Rewelacyjna na śniadanie z kromką razowego chleba. Pozdrawiam i życzę przepieknej wycieczki!! Ech. Bułgarskie wina tuz obok Węgierskich są jednymi z lepszych dla mojego podniebienia. Kuchnia chyba tez jest niczego sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Muszę pochwalić się Wam pyszną zupą, którą dziś sobie sprawiłam! To była inwencja twórczo-kulinarna. Marchew, seler, pietrucha, por, ziemniak pokroiłam w kostkę i wrzuciłam do gara z wodą razem z zielem angielskim, liściem laurowym, pieprzem ziarnistym i jarzynką ze sklepu ze zdrową żywnością. Poczekałam aż woda zagotuje się i wrzuciłam zieloną soczewicę, trochę mrożonej zielonej fasoli szparagowej oraz świeży pokrojony szpinak, później dodałam kaszę jęczmienną, starłam trochę imbiru. Na koniec przyprawiłam szarą solą, pieprzem cayenne oraz pieprzem zwykłym, curry, suszoną kozieradką i suszoną nacią pietruszki. Wszystko gotowało się, aż zmiękło :) Zupa jest kolorowa :P (oczywiście zielona soczewica była namoczona myślę, że można dodać też tą pomarańczową, tylko jej już nie namacza się i trzeba na nią uważać aby nie rozgotowała się - no chyba że ktoś lubi taka rozgotowaną). Jestem tak zachwycona tą zupą, że wzięłam dolewkę i na pewno będzie jej powtórka w przyszłości. Chciałabym nieśmiało zapytać o zakwas z buraka ćwikłowego. Nie robiłam go na poście, ale postanowiłam, że teraz spróbuję. Jak już zrobiłam zaczyn burak + czosnek + skórka razowego chleba + woda + szara sól, wszystko odstało 3 dni, wyjęłam skórkę chleba (w gazie) i co dalej? odcedzić i do lodówki? Nie chcę aby mi się to zmarnowało. Będę wdzięczna za rady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Spróbuj czy kwaśne. Jeśli dosć kwaśne, to przecedź i do lodówki. Jeśli nie, to jeszcze ze 2 dni potrzymaj. Po odcedzeniu buraczki możesz jeszcze raz zalać wodą, tylko już mniej soli dodać. Też uzyskasz zakwas, tylko bardziej rozcieńczony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
M@da, chleb wspaniały :) Aż się oblizałam. Dla takiego chleba warto pościć. Muszę podkarmić mojego Franka (zakwas) żeby upiec chlebek z Twojego przepisu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KajkoJajko
Witajcie :) Dzisiaj mój pierwszy dzień wychodzenia z diety. Jak na razie niezbyt się orientuję jak to powinno się robić, dlatego postanowiłam do Was dołączyć. :) Poczytałam trochę i piszecie bardzo ciekawe rzeczy. Też kiedyś piekłam chleb i był pyszny, niestety zepsuł mi się zaczyn i już do tego nie powróciłam. :/ Ale nie mówię, ze nigdy nie wrócę :) Macie może jakieś rady dla kogoś nowego? Na razie dołączyłam do menu chleb razowy i suszone owoce. pozdrawiam serdecznie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję Wam za pochwały na temat chlebka. Mam pytanie do Michała i Herbatki: jak postępujecie z kromkami wyjetymi z zamrażalnika? Nigdy nie zamrazałam chleba oprócz splaszczonych francuskich rogalików, które odgrzewałam w małym piecyku, kiedyś tam za studenckich czasów. Chciałabym od czasu do czasu zamrozić kilka kromek na czarną godzinę. U mnie dużo idzie chleba, rano każdy dostaje kanapki do szkoły, pracy, to już pół schodzi, wieczorem też jest zawsze na stole, kto ma ochotę, to sięga czy jako dodatek do zupy, czy robią sobie kanapki na kolację, czasem trzeba wykarmić tabuny gości odwiedzających moje dzieciaki, one zawsze są głodne i spragnione. Jak nie ma chleba, to jakoś tak nieswojo, można go nie jeść, ale musi być :) Więc maszyna idzie raz dziennie, a nawet dwa razy( jakaś drożdżówka lub miesza się ciasto na kajzerki lub rogaliki) Michale! właściwie, to zastąpiłam zwykłą sałatę właśnie szpinakiem, rukolą, roszponką. Jaką byś nie zrobił salatkę, gdzie zastąpisz sałatę szpinakiem, będzie pysznie. Sałata i marchewka, to specyficzne warzywa, które chyba najwięcej ciągną z gleby trujących związków, dlatego ograniczam spożycie do formy dekoracyjnej:), chyba że mam ze sprawdzonego źródła. Kiedyś porównywałam tu wartości sałaty lodowej ze szpinakiem, jak odszukasz, to sam stwierdzisz, że warto jeść surowy szpinak, chociaż droższy. Moja ulubiona sałatka ze szpinakiem, zielona: szpinak wiórki awokado (cienko pokrojona ćwiartka) pestki dyni (mała garść) natka pietruszki (garść) winegret kiełki brokuła do dekoracji Kiedyś przeszkadzały mi łodyżki, teraz wcinam ze wszystkim, czasami rozrywam w rękach, jak liście są duże. KajkoJajko, no to trzymam kciuki. Proponuję na początek do zupy jarzynowej dorzucić garść kaszy gryczanej, a surówkę polać ociupinkę dobrą oliwą lub olejem. Na rozszerzenie owoców wybrałabym ananasa i arbuza, a jeśli owoce suszone, to dobrze jest je wymoczyć kilka godzin w wodzie i przełożyć do pojemniczka do lodówki i są gotowe do jedzenia. Tak samo można postąpić z orzechami i pestkami, ma to wpływ na jakość enzymów zawartych w tych produktach, są lepiej strawne. Tylko uważaj na ilości, bo są kaloryczne! No i białko, trzeba by je po mału wprowadzać, mam na myśli białko roślinne. Zachęcam do jedzenia pyłku pszczelego: Kopiuję z mądrego źródła: Węglowodany - to przede wszystkim fruktoza, glukoza, maltoza, oraz w mniejszej ilości: arabinoza, ryboza, izomaltoza i wiele innych. Tłuszcze. W pyłku wyodrębniono 12 kwasów tłuszczowych, między innymi: kwas palmitynowy, linolowy, linoleowy, arachidonowy.Białka W pyłku wykryto 32 aminokwasów. Są to: fenyloalanina, izoleucyna, leucyna, lizyna, metionina, treonina, walina, alanina, prolina, seryna, histydyna, glicyna i inne. Zawartość aminokwasów w pyłku dochodzi do 12%. Składniki mineralne. Pyłek jest bogaty w wiele składników mineralnych: makroelementów i mikroelementów. Wyodrębniono: potas, fosfor, wapń, magnez, sód, krzem, mangan, żelazo, miedź, cynk, jod, selen i inne.Witaminy. W pyłku pszczelim zidentyfikowano następujące witaminy: A, B1, B2, B3, E, C, B6, PP, P, D, H, B12, kwas foliowy, inozytol, biotynę, kwas pantotenowy, kwercytynę.Inne składniki. Enzymy: amylaza, inwertaza, fosfatazy, peroksydazy i inne, których stwierdzono 42. Kwasy organiczne: jabłkowy, mlekowy, cytrynowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KajkoJajko
Dziękuję m@da. za rady :) Trochę poszalałam z tym rozszerzaniem i chyba przesadziłam z kcal już przy śniadaniu. Jak to jest, na OW jadłam powiedzmy ok 500kcal, a teraz stopniowo powinnam to zwiększać i ostatecznie skończyć na 1000/1200kcal? I tak samo powoli wprowadzać białko? czyli gdzieniegdzie rośliny strączkowe? Coś czuję, że zasypię Was pytaniami, ale chcę to zrobić poprawnie, a kto mi ma pomóc jak nie Wy- doświadczeni :) Ja także słyszałam o pyłku pszczelim i jego właściwościach, swojego czasu nawet miałam słoiczek w domu. Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
opa i m@da. dziękuje Wam za podpowiedź szpinakową. Wypróbuję i jeden i drugi przepis, a wczoraj zrobiłem włana wariację;). Liście szpinaku pocięte do tego półtalarki ogórka kiszonego i małosolnego, pomidor, trochę kaparów, szczypiorek, koperek i sos (olej bio kukurydziany, sok z cytryny, zmiażdżony ząbek czosnku, sól i pieprz). Niezła była ta surówka:). m@da. spieszę powiedzieć jak z tym mrożeniem chleba. Kroję chleb, wkładam do woreczka foliowego, zamykam, a Żona wkłada do zamrażalnika:):):) Jak jest ochota, wyjmuje ile potrzeba kawałków i chleb jest jak z piekarni świeży (oczywiscie trzeba rozmrozić:). Rozmrażanie szybkie np. w tosterze jak jest ochota lub powolne - zostawić na kilkanaście minut na stole i już:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KajkoJajko
Do pytań o kalorie i białko dołączam jeszcze dwa: Po pierwsze to jak rozumieć podane menu(w książce), mamy jeść 3posiłki? Przykładowo na śniadanie muesli i do tego jeszcze kanapki z pastą sojową? Zastanawiam się nad tym, bo zwykle należy jeść 5 posiłków? Co z jakaś przekąską między obiadem i kolacją, albo po kolacji? I druga sprawa, do 12 tylko owoce albo sok? warzywa też mogą być? :) :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki Michał za wyjaśnienie, niby taka prościzna, ale trzeba wiedzieć, bo ja bym pewnie pchała chlebuś do piekarnika i wyszłyby mi suche grzanki:) KajkoJajko, nie skończyć, a zacząć od 1000kcal, to jest absolutne minimum, tylko mądrze rozplanowane. 500-800kcal było na poście, teraz wprowadzasz stopniowo inne produkty bardziej kaloryczne, więc siłą rzeczy kaloryczność idzie do góry. O ile na poście nie trzeba było myśleć o ilości porcji, teraz trzeba to unormować. Jestem za pięcioma posiłkami mniejszymi, zalety: -nie rozciągasz żołądka zbytnio (żołądek to wielkość pięści ludzkiej, nadmiernie rozciągnięty wysyła sygnały do mózgu o jeszcze, -5 posiłków, to większa różnorodność składników, a wiadomo nie o ilość nam chodzi, a o jakość, -możesz zastosować metodę niełączenia produktów węglowodanowych z białkami, a jednak dziennie zjadać odpowiednią porcję i węgli i białek, - w razie grzeszku typu coś naprawdę kalorycznego, zawsze można z jednego posiłku zrezygnować, - komponując 5 posiłków dajesz szansę żołądkowi trawić systematycznie i bez obciążeń. Jeśli chodzi o białko, to jest bardzo ważne, ale nie potrzebuje go człowiek w takiej ilości, jak podają statystyki (uświadomiła mi to Pani Grodecka w swojej książce: Wegetarianizm). Z reguły jemy go za dużo. Jeśli będziesz jadła ryby dwa, trzy razy w tygodniu i strączkowe, dużo warzyw,pieczywo z pełnego przemiału, to nie ma siły, żeby Ci brakło białka. Owoce na śniadanie, to nie jest obowiązek, możesz jeść śniadanie normalne, a owoce na drugie, ja jem rano owoce i piję sok z cytryny z wodą, ale nie nazywam tego śniadaniem. Sniadanie jem ok. 12 i jest dość spore, jak mam coś pysznego to nawet wcześniej. Tak jest dobrze dla mnie, bo późne śniadanie trzyma mnie do obiadu, który jem ok. 17-ej. teraz jest taka nowomoda, czyli lunch w pracy, wolę jednak swoje późne śniadania, bo to co tu u mnie serwują, to zgroza! W weekend jem normalne śniadania z rodziną, a owoce potem, wiec widzisz, to kwestia dopasowania posiłków do wlasnych potrzeb. Mówisz, że wprowadziłaś już chleb, to proponuję Ci do kanapek zamiast masła pyszne pasty: z zielonego groszku, soczewicy, awokado, olej+mielone siemię lniane lub pesto zielone czy czerwone, pasta z pieczonej papryki i wiele innych. Nie ma problemu, pytaj o co chcesz, mozesz tylko mieć problem z czytaniem, bo jak mam słowotok, to nie mogę się zatrzymać:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Już chyba gdzieś tu pisaliśmy, że (wg niektórych mędrców- dietetyków) musi być w ciągu doby czas na: 1. jedzenie, 2. trawienie, 3. wydalanie. Np. jemy od południa do ok. 20-tej, potem organizm ma 8 godzin na trawienie i następne 8 godzin na wydalanie. Ja ostatni posiłek jem przed 19-ta, a śniadanie około 11-12-tej. Rano woda z cytryną i ew. jakiś owoc. Ja sałatę i szpinak rwę, nie kroję. Te warzywka nie tolerują spotkania z nożem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KajkoJajko
Dziękuję za odpowiedzi! :) m@da. nic się nie martw o Twój słowotok, bo bardzo przyjemnie się go czyta i wyczerpuje temat :)! Jak będę miała trochę dłuższą chwilkę to napisze kolejne pytania, zwykle tak mam ze ktoś mi musi potwierdzić coś co mi się wydaje :) Dziękuję jeszcze raz, idę eksperymentować w kuchni :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KajkoJajko
Czyli codziennie minimalnie 1000kcal, a maksymalnie? (znalazłam informację, że kobiety mają zapotrzebowanie na 2100) Jak już skończę okres wychodzenia(czyli w przyszłym tyg) to muszę się bardzo pilnować, czy czasem zjeść to co akurat chcę? teraz boję się, że organizm zwariuje, ale nie wyobrażam sobie nie zjeść czasem loda, ciasta albo wypić piwa. Nie lubię wpadać w skrajności. Bardzo się cieszę, że z tym owocem do 12 to nie jest takie rygorystyczne. Czasem po prostu muszę zjeść coś porządnego od rana. Nadchodzą święta i tego się obawiam, ciasta,ciasteczka, babki :D macie jakieś zdrowe przepisy, czy będziecie grzeszyli? Na obiad leczo wege, kasza gryczana i sałatka z rukoli. Poszłam w ślad za Wami i wczoraj po raz pierwszy kupiłam właśnie rukolę i soczewicę czerwoną ;) Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i dobrze, że sobie nie wyobrażasz życia bez lodów, ciasta czy piwa KajkoJajko. Wszystko jest dla ludzi, ale w rozsądnych ilościach i nie codziennie, a na pewno nie na wychodzeniu z diety! Jeśli o święta chodzi, to przecież nie robi się jakis ociekających tłuszczem mięsiw czy tłustych bigosów, tuczących pasztetów. Fakt ciast jest sporo i kuszą, ale od czego jest przypominajka oczyszczająca po świetach:D?, no i zdrowy rozsadek(?) No ja tam sobie pogrzeszę trochę:) Co do kaloryczności, to skup się raczej na jakości potraw i mądrym komponowaniu. Sałatka z surowych warzyw z pieczoną rybą ma podobną kaloryczność co np. naleśniki z serem, ale na pewno inne warości odżywcze. Z gotowanej soczewicy i smażonej cebulki, może jeszcze pieczarki i suszonych pomidorów możesz zrobić nadzienie do wydrążonych cukinii i zapiec w piekarniku ok.40 min, posypać troszkę parmezanem - bardzo lubię i często robię, do tego sałatka z rukoli na bogato: z pomidorem, dymką, szczypiorkiem, oliwkami, orzechami włoskimi i z winegretem - pycha! Rukola ma wyrazisty, dla mnie lekko orzechowy i czasem gorzkawy smak, nie zawsze od pierwszego zjedzenia przypada do gustu, ale z czasem uzależnia:) Na początek dobrze połączyć ja z jakąś inną sałatą, albo iść na całość:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam! Surowy zakwas buraczany nie nadaje się na moje pdniebienie, chyba zrobię z tego zupę. Preczytałam co piszecie o zasadach zywienia 1. Jedzenie, 2. Trawienie 3. Wydalanie. Nie znałam tej zasady. Przyznam się, że nie mogłabym zacząć jeść dopiero od godziny południowej. Zawsze myślałam, że zdrowe zasaday zywnienia to takie, że w ciagu 2 godzin po przebudzeniu jem śniadanie, a potem robie odstępy ok. 3 godzinne między posilkami. Ostatni posiłek jem najpóżniej o 20 (ok. 3-4 godziny przed snem), Średnio na dobę 4-5 posiłków (włącznie z przegryzką owocową). Jeśli jem regularnie, w równych odstępach to nie mam atakow głodu, nie mam ochoty na przekąski, nie przekraczam zaplanowanej kaloryczności posiłków. Organizm ma na odpoczynek od jedzenia ok 12h/dobę. Jesli chodzi o ciasta to przesyłam ciekawe linki http://mojewypieki.blox.pl/2009/11/Ciasto-otrebowe.html http://puszka.pl/przepis/4241-ciasto_z_otrebami_kasia_.html http://www.wielkiezarcie.com/recipe26602.html http://ugotuj.to/przepisy_kulinarne/2,87561,,Ciasto_z_marchwia_i_orzechami,,-2706502,9495.html do ciasta z marchwia mozna dodać trochę otrąb lub wymienic mąkę na razową http://zwegowani.pl/ciasteczka-owsiane/ Ciaseczka owsiane są pyszne, mozna kombinować i dodać do nich róznych pestek, susonych owoców, zamiast cukru miodu. Piekę bardzo rzadko, bo niestety lub stety nie mam piekarnika w domu, tylko prodziż. Pozdrawiam,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Laskarka pisze: Mam książkę Paula McKenna "Możesz schudnąć", gdzie autor wprowadza następującą "SKALĘ GŁODU": 1. Osłabienie z głodu, 2. Dokuczliwy głód, 3. Umiarkowany głód, 4. Lekki głód, 5. Stan neutralny, 6. Przyjemnie najedzony, 7. Syty, 8. Napchany, 9. Wzdęty, 10.Mdłości z przejedzenia. McKenna radzi, aby jeść, kiedy się jest na 3-4 "stopniu głodu", a kończyć na 6-7 "stopniu". Czyli nie dopuszczać do dużego wygłodzenia i nie doprowadzać do przejedzenia. Najtrudniej jest: po pierwsze - rozpoznać to "przyjemne najedzenie", po drugie - przestać, kiedy coś nam bardzo smakuje (np. chleb z masełkiem w okresie wychodzenia z diety). Pozwoliłam sobie przekopiować, bo to taka "oczywista oczywistość", a jednak należy się uświadomienie:) opa, te łakocie wyglądają apetycznie i ślinka leci, ale dla mnie coś co ma w proporcji1:1 tłuszcz i cukier, to już jest "morderstwo"dla diety, nawet jakby z otrębów czy marchewki zrobione. Dlatego nie będę się wymądrzać kulinarnie i zrobię tradycyjny sernik i babki, ale postaram sie ograniczyć z jedzeniem. No i będzie jeszcze tort ozdobiony zieloną posypką jako trawa i kurki piankowe (kurki z wolnego wybiegu):D opa, Twoje marzenia są imponujące, wezmę sobie na wakacje jedną z książek, które polecasz, może się zarażę. Takie szalone marzenia gdzieś poupychałam głęboko na przestrzeni lat, a na podorędziu mam tylko takie przyziemne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
m@da, z tymi proporcjami tłuszczu i cukru w ciastach to masz rację, ale można przeciez kombinować. Ja często nie wsypuje całej szklanki (ok 2/3 lub 3/4) przy wyrabianiu ciast, może moznaby spróbować zmniejszyć porcje tłuszczu i dolać mleka lub wody (o ta zmniejszoną porcję). A jeśli chodzi o ciasta najbardziej odpowiada mi drożdżowe z rodzynkami i kruszonką, jabłecznik lub mocno owocowe, sernik, reszta może nie istnieć. Od czasu do czasu jem sobie garść suszonych owoców i jak na razie nie skusiły mnie rzadne ptasie mleczka, czekolady, ciasta i ciasteczka. Odwyk od cukru działa dobroczynnie :) Czytałam ostatnio artykul o posiłkach w przedszkolach. To co króluje na przedszkolnych stołówkach woła o pomste do nieba. Codzinnie w menu znajduje sie coś słokiego i same przetworzone jedzenie. Mało owoców, warzyw. Nie wróży to na przyszłość dzieci dobrze. Moje siostra zostawia w żłobku synka i mówi, że też prosi (bezskutecznie) opiekunki aby nie dawały dzieciom chleba/ białej bułki z nutellą itp. Ona przyzwyczaiła dziecko do jedzenia warzyw, owoców, ciemnego pieczywa. Popieram ją w tym i wiem, że postpiłabym tak samo. Jeremi nie wyglądda na przekarmionego ani na wyglodzonego, nie choruje. Swiadomość ludzi o zbilansowanym żywieniu jest w opłakanym stanie. Odnośnie książek, to mam nadzieję m@da, że wciągną Cię. Marzenia sa motorem naszego życia, nie można o nich zapomnieć, trzeba je pielęgnować, podsycać :) W tak krótkim życiu jest tyle do zrobienia i do zobaczenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czesiag
a kuku- zaglądam bo przechodzę na żż. Kajko Jajko -witam -widzę ,że jesteś tu.Na str 30 można ściągnąć książkę P>Dąbrowskiej i jest tam jadłospis zż na końcu.Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Opa! Bardzo mądrze się odżywiasz, jeśli chodzi o ilość i pory posiłków. Każdy organizm "lubi" po swojemu. To forum jest miejscem, gdzie sygnalizujemy różne teorie dietetyczne - każda ma swoje racje, prawdy i uzasadnienia. Ja wiele lat temu przestawiałam się na zasady "diety życia" Mai Błaszczyszyn. Też wydawało się gwałtem na moim żołądku jeść na śniadanie sałatki owocowe. Szczególnie zimą. Okazało się, że bardzo szybko przyzwyczaiłam się i bardzo mi odpowiadały takie początki dnia pracy. Również teraz miałam problemy z niejedzeniem typowych kanapek - chleb + wędlina (staram się stosować dietę niełączenia białek z węglowodanami), albo ziemniaki z mięsem czy jajecznica z chlebem z masłem. Teraz robię michę surówki i zjadam mięcho, rybę czy jajko bez węglowodanów. Dlatego każdy z nas powinien wypracować sobie swój sposób żywienia. Poczytać, podoświadczać, mieć swoje najbardziej przekonujące uzasadnienia i trzymać się tego. Kajko! Nikt nie może Ci podyktować ilości kalorii, które powinnaś zjadać na dzień. Zależy jaki masz metabolizm, jaki prowadzisz tryb życia, jak Twój organizm reaguje na różne ograniczenia. Najważniejszy jest UMIAR. Sporadyczne grzeszki są dopuszczalne. Nie ma sensu ortodoksyjnie trzymać się dietetycznych "przykazań", kiedy jesteśmy w świetnym towarzystwie, są święta, ślinimy się na widok ukochanych lodów, ciasteczka, piwka itp. Sprawdziłam kilkakrotnie na sobie, że takie "podskoki", jeśli nie trwają kilka dni, nie sieją spustoszenia. Zawsze "po" można przejść na kilka dni na przypominajkę. Już widzę, jak wszystkie (+Michał) po świętach popościmy radośnie, wiosennie, poświątecznie. Wesołego, słonecznego popołudnia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Opa! Jestem nałogową czytelniczką książek - reportaży. W mojej bibliotece okupuję właśnie te półki. Liznęłam trochę ciekawe miejsca, ale od strony morza. Było to dawno (aż wydaje się nieprawdą). Podziwiam Twoje zainteresowania i determinację, z chęcią posłuchałabym Twoich opowieści. Publikujesz gdzieś (blogujesz)? Czy na stronach, które podałaś jest trochę Ciebie? Pozdrawiam Cię i życzę realizacji marzeń! (Ostatnio podbieram książki swojej 13-letniej wnuczki - jest nałogową czytelniczką i też pożera książki podróżnicze)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie. Dzisiaj mój siódmy dzień przypominajki. Wczoraj upiekłam chlebek i jutro zjem sobie sucha piętkę (te drugą). Dobrze mi na tej dietce. Warzywa smakują jak najbardziej :) Już zaplanowałam menu na święta. Hmmm ... tylko jeszcze zrealizować trzeba. Oczywiście będzie duuużo warzyw. Pieczone buraczki z chrzanem, sałatka warzywna bez majonezu i jakieś warzywno-owocowe fantazje. Przymierzam się do gotowanego sernika (macie może jakieś doświadczenie w tej materii?). Córka uwielbia sernik z kąpieli wodnej ale tortownica przepuszcza wodę i spód rozmięka, poza tym strasznie długo trwa takie cackanie się więc moze nie zauważy różnicy? ;) Przed dietą było 64,5 kg. Dieta W-O od 5 lipca do 13 sierpnia 2010 r. Teraz jest 61,5 :) Przed dietą było 64,5 kg. Dieta W-O od 5 lipca do 13 sierpnia 2010 r. Teraz jest 61,5 :) Przed dietą było 64,5 kg. Dieta W-O od 5 lipca do 13 sierpnia 2010 r. Teraz jest 61,5 :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KajkoJajko
Dziewczyny! Dziękuję serdecznie za wszystkie rady i podpowiedzi:) Jesteście dla mnie wsparciem, uwielbiam czytać wasze posty i czerpać z nich nowe pomysły :)! W domu niestety jak na razie urządzają sobie ze mnie kpiny, ale dzisiaj przyrządzam, za natchnieniem m@da., nadziewaną cukinie więc może ich uwiodę tą potrawą :) Pasta z soczewicy była pyszna! Pozdrawiam gorąco! :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KajkoJajko
Aa, jeszcze mam pytanie... Macie jakieś sprawdzone przepisy na selera naciowego? Jak go podawać i jeść? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie. :):) Dzisiaj mój drugi dzień wychodzenia z postu. Wszystko przebiega jak powinno, tylko ... zabiegana od rana zapomniałam o piciu :( Serio. Zjadłam po śniadaniu soczystego grapefruita, potem pobiegłam z palmą do kościoła, potem przygotowanie obiadu dla miesożerców... Dopiero gdy poczułam, że "zaschło mi w gębie" oprzytomniałam. Jadłam jabłko i popijałam herbatą. :) Po tygodniowym poszczeniu bardzo wyostrzył mi sie smak. Pieczone jabłka były męcząco słodkie, sok z marchwi również. Smak chlebka upieczonego na ucztę dla wyposzczonego podniebienia wcale mnie nie powalił na ziemię. Za to co kwaśne, to zaraz zostaje zjedzone. Na obiad ugotowałam kapuśniak z kiszonej kapusty. Wykręca uśmiech, ale jest pyszny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Seler naciowy: można dodać do soku jabłkowego, można pokroić na plasterki i dodawać do sałaty, do surówki z jabłkiem marchewką i porem. Dodawałam do zupy jarzynowej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kurcze! napisałam i wcięło mi! Krótko więc: Seler naciowy - samo dobro! Np. bardzo dużo witaminy C i wszelkich pierwiastków, obniża ciśnienie. Dodatek lub baza do surówek (oczywiście krojony w plasterki), do duszenia warzyw, ryb i mięsa, do zup. Świetny jest też sok - ponoć zaczynają nim dzień wielkie gwiazdy - niweluje podkrążenie oczu i poprawia samopoczucie. Przyspiesza też przemianę materii!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam to samo uczucie co Ty Herbatko, chociaż nie robilam teraz przypominajki, wszystko jest dla mnie zbyt słone lub zbyt słodkie. Dzisiaj na wycieczce pozwoliłam sobie na gałkę lodów, normalnie nie dałam rady zjeść, taka byla słodka, a wszyscy mówili mi ,że przesadzam. Obiad (zupy szczególnie) domownicy czasem dosalają sobie na talerzu, czyli zmieniły mi sie smaki. Czasem odlewam sobie miseczkę i wołam meża, żeby dosmaczył. KajkoJajko już raz tę salatkę tu podawałam, ale podam jeszcze raz dla Ciebie, bo jest naprawde pyszna i nie trzeba jej solić, przynajmniej ja nie muszę: Na jedną porcję: 2 łodygi selera naciowego pokrojonego drobno (kroję w półtalarki), małe jabłko starte na grubej tarce (razem ze skórką), kilka włoskich orzechów (orzechy włoskie sa wartościowe w omega3, ale najwartościowsze sa te, które wyciągniesz bezpośrednio ze skorupki). Mam fajnie, bo mój brat ma w ogrodzie starego orzecha i jak przyjeżdża, to zawsze mi zapas przywiezie. dwie łyżki jogurtu naturalnego- polecam tę sałatkę z całego serca:) Ta sałatka jest z bloga: www.zdroweconieco.pl/, tam znajdziesz przepis na inną sałatkę z selera naciowego z tuńczykiem, też bardzo dobra. Bardzo fajne są też kotleciki gryczano - twarożkowe, może nie trzymałam się tak ściśle przepisu, ale też mi smakowały, pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Podpisuję się pod laskarą: sok z selera z marchewką lub sok z selera z ogórkiem zielonym-taki zielony szejk- dobre i odświeżające.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×