Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

LiterkoweLiterki

Wybudzenie ze śpiączki farmagologicznej

Polecane posty

Może ktoś z Was będzie w stanie odpowiedzieć na moje pytanie... Mój dziadek był tydzień czasu w śpiączce farmakologicznej. Wczoraj się wybudził ale niestety nie ma z Nim kompletnie żadnego kontaktu. Leży na OIOMie. Wczoraj się wybudził, miał otwarte oczy i spojrzał na mnie i widziałam, że poleciały mu łzy ale nie reagował na nic ani na rozmowę do Niego ani na dotyk, dziś wydaje mi się, że jest gorzej... dziś ciągle oczy zamknięte i tak samo na nic nie reaguje. Rozmawiam do Niego ale nawet nie wiem czy słyszy, czy wie ze codziennie przychodzę... Dziadek ma całkowicie niewydolne neki. Chciałam zapytać czy ktoś ma jakieś doświadczenia ze śpiączką farmakologiczną? Czy to jest normalne, że drugi dzień po wybudzeniu on nic nie kontaktuje? Czy nie kontaktuje przez tą śpiączkę, w której był czy to może wina niewydolnych nerek? Będę wdzięczna za pomoc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiesz różnie to bywa
mój tato był w takiej śpiączce po operacji serca - która źle zniósł.... jemu akurat nie udało się z tego wyjść - też niby się wybudzał ale nie kontaktował....ale często bywałam na oiomie i wiem że różnie bywa.... najważniejsze to wierzyć! wszystkiego dobrego dla niego! niech Pan Bóg ma go w swojej opiece.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja babcia to miała, zmarła miesiąc temu po 3 dniach śpiączki. Uważaj, żeby dziadek nie dostał zapalenia płuc, bo wtedy już naprawdę nie jest przyjemnie. Moja babcia dostała zapalenia płuc. Wiedzieliśmy, że to koniec. Nie chcę Cię dołować, ale w moim przypadku tak było, zatem jeśli jeszcze dziadek żyje to bądź przy nim i mów do niego. To naprawdę bardzo ważne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość życzę dużo sił
Możesz mówić do dziadka, jest pewna szansa, że Cię słyszy - słuch to zmysł, który funkcjonuje nawet w stanach mocno ograniczonej świadomości. Ja czułabym się lepiej, słysząc znajomy głos bliskiej osoby. Życzę powrotu do zdrowia Twojemu Dziadkowi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szczerze powiem, że wystraszyłaś mnie trochę z tym zapaleniem płuc... zauważyłam, że dziadek zaczął co raz to częściej i bardziej kaszleć... Ehhh oby to nie było to. Dzięki za słowa otuchy :) Będę dalej mówić do Niego, może w końcu zacznie kontaktować i powie, że wszystko słyszał, a dla mnie to będzie najpiękniejsza chwila :) :) :) Eh dziadek jest dla mnie jak tata, który zmarł gdy miałam 12 lat i chyba dlatego takie to wszystko dla mnie jest ciężkie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ile dziadek ma lat? Moja babcia dostała zaplenia płuc od tego, że leżała w śpiączce- czyli po prostu za dużo leżała, a w jej wieku (81) zapalenie płuc jest śmiertelne. Dzien przed smiercia dostala jeszcze wylewu. To byl okropny widok, dlatego ile możesz to bądź przy dziadku. Bliską osobę się czuje, babcia przed wylewem ściskała lekko nasze ręce (rodzina przyszła się pożegnaćz babcią do szpitala). Mam nadzieję, że Ciebie nie spotka to co mnie i dziadek wyjdzie z tego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość łomatkoicórko!.
ja bylam tydz w spiaczce farmakologiczne :(pamietam wszystko po wybudzeniu jak przez mgle.nie wiedzialam co sie dzieje,gdzie jestem.......poznawalam tylko mame.spytalam jaki dzien .powiedziala ,ze czwartek a ostatni dzien jaki pamietalam to piatek.ciągle zasypialam ..pamietam to jako koszmar.z czasem doszlam do siebie.to nic nadzwyczajnego taki stan.mozliwe ,ze faszeruja dziadka dalej prochami na uspokojenie.spytaj!!!!lezalam tam pol roku i wiem ,ze na intensywnej terapi czesto sie "wycisza"pacjentow....:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziadek Cie na pewno slyszy, mw do niego. Mam doswiadczenie w tej dziezinie, pracuje na sali operacyjnej i wiem, ze pacjenci slysza, nawet jesli nam wydaje sie , ze tak nie jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziadek ma 78 lat. Jestem u Niego codziennie dwie godziny bo tylko tyle można... Przez ten czas ciągle do Niego mówie i mam nadzieję, że ma to sens Tydzień temu w poniedziałek babcia zadzwoniła po pogotowie bo nie mógł złapać oddechu, w szpitalu okazało się ze ma niewydolne nerki... We wtorek mówił, że nic nie pamięta z poniedziałku. Z wtorku na środę wyrwał sobie z szyi rurki, które miał od dializ i to wszystko przez to, wtedy dali go w śpiączkę bo miał straszny obrzęk na szyi i żeby się nie udusił to właśnie dali go w śpiączkę... Jak trafił do szpitala lekarze mówili, że jego stan jest krytyczny... dziś lekarz nie chciał za bardzo udzielić informacji bo powiedział, że trzeba rozmawiać z ordynatorem, także jutro przed 15 mam przyjść na rozmowę. Wszystko wypytam.... Mam głęboką nadzieję, że wyjdzie z tego ale szczerze powiedziawszy szykujemy się też na najgorsze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój zmarły w grudniu tata (zmarł na zapalenie płuc i niestety niewydolność nerek, miał 71 lat) 4 lata wczesniej też był w śpiączce - po operacji serca doznał udaru mózgu i lekarze mówili, że z tego nie wyjdzie, że jego stan jest niczym na równi pochyłej, że ma zanik mózgu itp. Byliśmy przy nim codziennie, mówiliśmy i on słyszał - później nawet reagował, choć wydawało się, że śpi. Najbardziej reagował na mnie. Oczywiście wyprowadziliśmy go na prostą, na tyle ile można było. Był sparalizowany, co oznaczało wózek inwalidzki i łóżko rehabilitacyjne, a w późniejszym czasie amputację obu nóg, nie mówił już do końca, początkowo karmiliśmy go przez sondę, potem jadł normalnie. Przez niespełna 4 lata był jeszcze z nami mimo złych rokowań lekarskich. Trzeba wierzyć i być przy takiej osobie do końca. Życzę Ci siły i tego, żeby dziadek również pokonał chorobę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oczywiscie, ze to ma sens.Mw do dziadka duzo i czesto i zdawaj mu relacje z tego co sie wkolo dzieje i powiedz,ze czekacie na niego i zeby do was wrcil. trzymaj sie! mam nadzieje, ze bedzie dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pielegniarka**
Spiączka farmakologiczna pomaga organizmowi dojść do siebie w ciszy i spokoju. Organizm wtedy nie walczy niepotrzebnie tylko mobilizuje się do zdrowienia. z tego powodu nie dostaje się zap płuc, ale trzeba temu zapobiegać, m.in dobra pielęgnacja. bywa ze nie da sie tego uniknąć, zwłaszcza jak jest niewydolność wielonarządowa. Trzeba być dobrej myśli, a wszystko i tak w rękach boga, czasem lekarzy, pozdrawiam. pracuje na OIOM ie, często mamy pacjentów w spiączce farm, to im tylko pomaga

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciężko jest
Mój chłopak też leży w śpiączce farmakologicznej... Czekamy, nic innego nam nie zostaje, lekarza obawiają się że będzie "roślinką" po wybudzeniu. Ale trzeba wierzyć w to że będzie dobrze... Musi być...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój dziadek po ciężkiej operacji głowy zmarł tydzień temu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość było bardzo ciężko
Mój brat po wypadku samochodowym miał krwiaka w płacie czołowym mózgu. Był w śpiączce farmakologicznej od soboty. Bardzo to przeżywaliśmy, modliliśmy się, codziennie odprawiane były Msze Święte w intencji jego powrotu do zdrowia. W środę lekarze wybudzali go, miał się wybudzić do południa, ale nie wybudzał się. Chcieliśmy go przenieść do szpitala w Warszawie, lekarze nie zgadzali się ze względu na ciężki stan, leżał pod respiratorem. Mijały godziny a on był ciągle w śpiączce. W czwartek lekarze mieli już wątpliwości czy w ogóle się wybudzi i w jakim stanie będzie jego świadomość. Zgodzili się wydać rodzinie dokumentację, abyśmy mogli pokazać ją innym lekarzom, na co wcześniej absolutnie nie zgadzali się. W warszawie w szpitalu bródnowskim lekarz neurochirurg po zapoznaniu się z dokumentami i wynikami kolejnych tomografii stwierdził, że może być tak, że brat będzie jedynie dawcą organów. Wobec tego, że nie wybudzał się postanowiliśmy zaryzykować przeniesienie go do Warszawy i załatwiliśmy operację mózgu. Lekarze w szpitalu w którym leżał wyrazili zgodę na przeniesienie bo już tracili nadzieję na wybudzenie i dobre rokowania. W piątek miała odbyć się operacja, lekarze czekali na pacjenta, sala operacyjna przygotowana. Wybudził się na krótko przed tym jak miał być przenoszony do karetki. Na pytanie lekarza jak ma na imię odpowiedział właściwie i wtedy było wiadomo, że będzie dobrze. Operację odwołaliśmy. Szybko doszedł do siebie. Nie pozostał żaden ślad po śpiączce. Jest zdrowy, funkcjonuje jak przed wypadkiem, jest księdzem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kochani! Dopóki życie trwa zawsze jest nadzieja...Zaufajcie Bogu i lekarzom. Bóg wie co jest dobre i gdzie jest kres cierpienia. Musicie myśleć pozytywnie...Bądźcie przy osobach w śpiączce, masujcie dłonie i stopy, rozmawiajcie z nimi ! Musicie MÓWIĆ ! Zapewnijcie rehabilitację...To bardzo ważne. Miejcie nadzieję, trwajcie w niej...to pomaga ! Dziękujcie Bogu za każdy dzień dany aby móc trwać przy chorej osobie. Będę z Wami w tych trudnych chwilach...trwam jako i Wy trwacie...Ściskam Was mocno :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam wszystkich.. moj chlopak w piatek trafil do szpitala w stanie krytycznym. Lekarze informujac mnie o jego stanie prosili aby jak najszybciej dojechac do szpitala gdyz istnieje mozliwosc, ze jest to ost szansa by sie z nim pozegnac. Byl reanimowany przez ponad godzine- udalo sie.. wprowadzili fo w stan spiaczki fatmakologicznej.jednak bali sie co ze stanem jego umyslu, gdyz tak dlugi okres reajimavji mogl wyrzadzic duzo szkod.. walczyl dzielnie, bylismy przy nim. Pierwsze dni zero kontaktu- pracowaly maszyny.. zaczeli go spokojnie wybudzac, jednak w jego przypadku wybudzanie nie ptzebiegalo lagodnie ale barfzo gwaltownie- rzucal sie na lozku.. cos okropnego.. czasem przyvhodzily chwile calkowitego zalamania i myslalam, ze to koniec, ze zostawi mnie i 2 dzieci.. jednak znajdywalam w sobie sile i dalej wierzylam (poszlam do kosciola, zacselam sie modlic i prosic o wsparcie). Wybudzil sie. Na poczatku nie bylo reakcji, nie odpowiadal, myslalam o najgorszym jednak ciagle wierzylam ze z tego wyjdzie. Mowilam jak bardzo go kocham i ze ma wracac do mnie i dzieci, ze nie moze nas zostawic.. dzis jest 6 dzien. Pomalu rozmawia, kintaktujr wie co sie z nim dzieje, czasami jeszcze sie gubi i jest okropnie zmeczony, ale jest z nami. Lekarze ciagle walcza z wysokim cisnieniem ale jak narazie wszysyko idzie ku dobremu.. wierze, ze juz za jakis czas bedzie mogl wyjsc. Tak wiec wierzcie i nie poddawajvie sie. Wiara czyni cuda! W chwilach zwatpienia proscie Boga o wsparcie.. choc ja bylam na poczatku sceptyczna odzyskalam w niego wiare, wiem, ze istnieje.. trzymajcie sie i wierzcie. Czasem sytuacja wyglada tragicznie ale trzeba wierzyc. Nadzieja umiera ostatnia. Przeprasszam ze z bledami i chaotycznie, ale pisze to na poczekalni czekajac na kolejna wizyte. Bedzie dobrze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To ważne

Witam moja ciocia też 2tyg temu dostała się na oiom najpierw była na wewnętrznym po czym zatrzymała się...Lekarze stwierdzili ostra niewydolnosc krazeniowo-oddechowa plus zapalenie pluc na szczęście wprowadzono ja w stan śpiączki farmakologiczne i powoli wraca do siebie na początku miała 100% tlenu teraz ma już 50 więc już coś na plusie wczoraj wybudzili ja ale hm...rusza oczami reaguje na mój głos bo budzi się ściska delikatnie mi rękę tylko powiedzcie mi czy taki stan otepienia wzroku i zobojetnienia to normalne czy może że nadal oddycha przez respirator to daja jej jakieś leki zwiotczajace

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×