Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Aniawaw

JAK NIE ZWARIOWAĆ W DOMU Z DZIECKIEM czyli nasz

Polecane posty

Gość sina
Witam dziewczyny, jestem samotnie wychowujaca matka. moj syn ma 32 miesiace. od porodu siedze z nim w domu i mam podobne problemy. dzis myslalam, ze oszaleje. mialam wrazenie, ze ja to nie ja. lub inaczej " gdzie ja i moje zycie "!!!!! przestraszylam sie tego bo uswiadomilam sobie, ze od prawie 3 lat zyje jak maszyna do zaspokajania potrzeb dziecka. a kiedy on spi marze o tym aby ktos mnie przytulil i spytal co u mnie, jak ja sie czuje. ciezko mi bardzo a dotego dochodza wyrzuty sumienia ( kiedy nakrzycze na malego ), ze jestem wstretna matka. nie wiem jak wy, ale ja juz po przebudzeniu dostaje stresa i caly dzien jawi mi sie jako szereg obowiazkow i marze aby byl wieczor.... ma ktos podobnie? na dodatek moi znajomi znikneli i na serio czuje sie bardzo samotna. ech...! moze tutaj znajde kolezanki do pogadania. moze wspolnie sie pocieszymy. pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
hej, jest tu jeszcze ktoś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziecko do żłobka/przedszkola, sama do roboty. Problemy pasożytów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kto normalny siedzi 4 lata w domu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No tak nikt normalny by się nie zdecydował na taką harówkę. Ja sama przyznaję, że mi rozum odebrało i zdecydowałam się na drugie. Jestem 3 lata w domu i czuje jak się duszę, kocham swoje dzieci nad życie ale rutyna, monotonia mnie dobija. I to nie jest takie proste wrócić do pracy ja po 1 nie miałam do czego wracać - i tak byłam na l4 ale taką miałam pracę między innymi kontakt z chorymi na gruźlice a ciąże i tak źle znosiłam. Drugie dziecko wymaga dużo uwagi ciągłe wizyty u specjalisty nie wyobrażam sobie tego chodząc do pracy bo ciągle bym się musiała zwalniać. W rodzinie nie mam pomocy, mąż pomaga jak potrafi ale dużo pracuje i siłą rzeczy rzadko jest w domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak samo mam ja, gdy czytam o "leniuchowaniu " w domu z dziecmi.. hahah,.. pracowalam conajmniej 60 -70 h tyg jako menagerka w hotelu i to tam bylo naprawde tyle pracy, ze mozna bylo do domu nie wracac tylko pracowac 24 h i jeszcze by sie wszystkiego nie zrobilo, a w domu odpoczywalam.. teraz nici z odpoczynku w domu, ciagle jakas robota, zalatwianie, jezdzenie i z relaksu nici..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czasem nie jest tak łatwo dac dziecko do przedszkola, nie we wszystkich miejscowosciach jest miejsce, moja mala dostala sie dopiero teraz a dostala sie bo ma 5 lat i musieli ja przyjac. A wczesniej zeby dac do prywatnego to koszt okolo 1000-1200 zł mowie tu o Warszawie i okolicach. Wrocic do pracy nie jest latwo, owszem mozna wrocic i zarobić 1500 zl przy dobrych wiatrach z 200 zl wydac na dojazdy a reszte na przedszkole lub zlobek. Te mamy ktore mieszkaja we wsi czy w malych miasteczkach i zawsze jest miejsce dla kazdego 2-3 latka przedszkolaka niech sie nie wypowiadaja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu mama od dwójki maluchów. Też byłam bardzo aktywna przed dziećmi pracowałam na pełny etat i trochę, studiowałam - kończyłam mgr budowałam dom i jakoś nie czułam tego zmęczenia. Zawsze byłam wolna co chciałam to robiłam, zmieniałam otoczenie i ludzi nigdy nie czułam się wtedy tak zmęczona jak teraz. Bo teraz nawet wyjście do fryzjera jest sprawą mega logistyczną by zgrać wolne męża i fryzjera. A bywało, że miałam w weekend zjazdy na uczeln po 12 h a w pn 12 h w pracy. U mnie córka się dostała do przedszkola jako 3 latek ale jakby nie patrzeć to i tak 3,5 roku w domu z nią byłam. Przeżyłam i jedno i drugie i strasznie mnie irytuje jak ktoś wyzywa od pasożytów lub leni bo mnie mniej męczyła praca zawodowa. Dobrze, że mój mąż nie jest taki ograniczony umysłowo i wie jaka to ciężka praca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lidia_warenko
hej babki. ja juz siedze ponad 5 lat a pisze tu dzisiaj bo sa ferie i moj synio ma wolne w przedszkolu a mi sie odechciewa zyc...w sumie go sama wychowuje bo jego tatus odszedl jak byl malutki (przeroslo go takie zycie) , przygarneli mnie zpowrotem moi rodzice ktorzy jeszcze oboje pracuja... takze nie licze na ich pomoc w zajmowaniu sie dzieckiem zebym ja mogla pojsc do pracy bo nie ma takiej opcji. moimi obowiazkami od tych kilku lat jest gotowanie codziennie dla calej rodzinki, pranie, sprzatanie i inne prace gospodarcze ( jestesmy z małej miejscowosci)... maly co prawda do przedszkola chodzi ale ktos go musi tam dowozic i odbierac no i jest tam tylko 5 godz. Na zycie uczuciowe tez juz stracilam ochote i nadzieje... Scisle mówiac rutyna i wegetacja istnienia... wymyslam mu teraz rozne zabawy ale czasem mam ochote uciec i płakac... mam tak juz od dluzszego czasu. kocham swoje dziecko ale nie mam juz siły tak zyc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zgłębiać prawdę i historię by mieć co przekazać dzieciom w spadku http://qck.pl/5e

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też mam dziecko którym się zajmuje 5lat i przerabiam i przedszkole i choroby i szpitale itd. wożę na różne zajęcia a to taniec a to basen a to gimnastyka bo w przedszkolu wiecznie chore dzieci są i mogę ją tam max. 1 na tydzień prowadzać inaczej zamienia przedszkole na szpital! Zgłębiać prawdę i historię by mieć co przekazać dzieciom w spadku http://qck.pl/5e Chciałabym by moje dziecko odróżniało dobro od zła i by była samowystarczalna taka trochę hybryda jak ja sama. Dobro wraca w dwójnasób i tego chcę ją nauczyć!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja mam bardzo ciekawą pracę od 8-16, czasem do 18 gdy problem nie jest rozwiązany, po pracy lecę na siłownię, na zakupy, na kawę z siostrami czy koleżankami, wracam do mieszkanka, kolację, film, książka, kąpiel w pachnącej soli, paznokcie, rano wstaję uśmiechnięta i już się cieszę na spotkanie w pracy z fajnym zespołem....nie rozumiem jak można SAMEMU zrobić sobie sytuację jaką opisujecie- w imię czego? Wasze życie to teraz jedna wielka lista zadań do wypełnienie, tak bardzo byłyście puste wewnętrznie że musiałyście tą pustkę dzieckiem zapychać? a gdzi e wasze zainteresowania, pęd do spełniania przyjemności? kto normalny robi sobie w życiu tak, żeby było źle i żeby nie było łatwo? bo co, bo jak ma się same przyjemności to już jest się złym? ideologia rodem z prlu, gdzie jak kobieta pomyślała o sobie, to była wyrodna. Macie jak sobie zgotowałyście. Trzeba myśleć. Dzieci i tak was zostawią, już w wieku nastoletnim będą was miały gdzieś- wyfruną z domu a wasze życie okaże się wyciętym wielkim fragmentem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Macie jak sobie zgotowałyście. Trzeba myśleć. Dzieci i tak was zostawią, już w wieku nastoletnim będą was miały gdzieś- wyfruną z domu a wasze życie okaże się wyciętym wielkim fragmentem. x Za jakieś 30 lat to one powiedzą ci "Masz, jak sobie zgotowałaś". Zniedołężniejesz, partner wcześnie odejdzie i zostaniesz sama. Być może litościwa rodzina zaprosi na Wigilię, a może i nie. Chyba, że już teraz wykupiłaś abonament w luksusowym domu pogodnej starości i wystarczy ci kontakt z jego personelem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wychowywanie dzieci to praca przez 24h na dobę, której domownicy nigdy nie doceniają. Proponuję pomyśleć trochę o sobie. Zawsze znajdziemy odrobine czasu żeby uczestniczyć w np szkoleniach on-line, webinarach ,kursach.Zdobywamy -wiedzę- dzięki której np.obniżymy wydatki domowe /ok 100-150 -nasze małe kieszonkowe/. POTEM możemy opowiedzieć o tym innym i nawet zacząć na tym trochę zarabiać. MINA naszej rodziny-bezcenne. jakby co : n.plawnicka@poczta.onet.pl nie dajcie się zamknąc w 4-ech ścianach -pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jezu jak mi lepiej jak poczytalam ze nie tylko ja sie czuje jak w wiezieniu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To mnie czeka. A ja już załamana bo doskonale zdaje sobie sprawę, że szczęśliwa nie będę. Czuje się jakbym życie zmarnowała i straciłam juz nadzieję. Dopiero co zaczęłam pracę, a tu okazało się że zaszłam w ciążę nieplanowaną, niechcianą..doktorzy twierdzili ze jestem bezpłodna. Jest 4 miesiąc, jestem tak zdesperowana ze myślałam ze poronie i będzie po problemie. Poczułabym ulgę..to tak jakby odzyskać na nowo życie. Nic na to nie wskazuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×