Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ciekawa_kasia

Grudzień 2010 - reaktywacja

Polecane posty

Ewa kochana ,ja wiem że ona jest rąbnięta ,ona jest zazdrosna że Marcel woli moją mamę ,że Marcel idzie się bawić z córką mojej koleżanki i fajnie się bawią a nie z jej tą całą Dominiką się kłócą ,mnie czasami dziwi jej zachowanie, zazdrość i dziwienie się ,bo ona myślała inaczej ,wcale się nie dziwie że czasami teść nawet jej nie odpowiada na pytania ,bo już jej słuchać nie może ,jej mądrości.A ja kiedyś się jej prawie że bałam że coś palnę a ona taka wykształcona ,praktyczna i będzie patrzeć na mnie jak na idiotkę ,ale po latach stwierdzam że to na starość ma kobieta nie równo pod sufitem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam. :D Powiedzcie mi dziewczyny czy Wasze pociechy mają już może ząbki?;> Ciekawa strasznie jestem :) My mamy jednego tak do płowy i cholera nie chcę się dalej wybić hehe :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój ma jeden chyba cały wyszedł a drugi zaraz przebije bo widać białe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej dziewczyny u nas po powrocie do domu nieciekawie bylo bo synus od czwartku mial wysoka goraczke tak kolo 38,5. Poszlismy z nim do pediatry, przebadal go i stwierdzil lekki katarek. Przepisal czopki paracetamol i nurofen syrop na goraczke i kazal podac jak bedzie 39 stopni oraz masc z tymianku i mirtu do smarowania klatki piersiowej. Do noska emser salz i odciagac medinarem( cos jak polski katarek do odkurzacza) wczoraj niestety w zaskakujacym tempie temperatura urosla mu do 40 stopni i zadzwonilam po karetke.Zabrali nas do kliniki i spedzilismy tam kilka godzin na zbijaniu jej i badaniu synka.przezylismy koszmar. Naszczescie spadla mu i po kilku godzinach wrocilismy do domu. Dzis juz bylo lepiej, wysypalo mu brzuszek w krostach i lekarz powiedzial ze teraz powinna goraczka juz ustapic i ze byla to tzw trzydniowka przez ktora prawie kazde dziecko przechodzi i potem juz jest na to odporne. No uff, dobrze ze nic powaznego to nie bylo... ewa tobie to wspolczuje bo ty to sie nalatasz po tych szpitalach... wiola tesciowa zaje....sta jest masakra! ale ja mam podobna dla pocieszenia hehe tyle ze moja widziala go raz na zywo na szczescie mieszka az w monachium i nas czesto nie odwiedza... do pytajacej o zeby, moj ma dwa juz od miesiaca mniej wiecej. Jeden wyszedl troche pozniej ale juz nadgania"wzrostem" tego pierwszego. alez sie rozpisalam ohohoh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój Wojtek nie ma ani jednego ząbka i wcale się nie zapowiada żeby coś się pojawiło w najbliższym czasie. Explosive może u twojego maluszka była trzydniówka. Mój też ją niedawno przechodził i właśnie przez to i przez te wyniki wylądowaliśmy w szpitalu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Stracha napędzają nam te dzieciaczki ,a potem się okazuje że to trzydniówka jak określają to lekarze o prawie każde dziecko to przechodzi ,ja nie wiem co to jest bo Marcel nie miał ale pewnie bym nawet nie pomyślała że to może być trzydniówka jakby moje dziecko dostało 40st gorączki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak ewa to trzydniowka. przestraszylam sie tej wysokiej goraczki bo nawet ja nigdy takiej nie mialam! Mierzylam mu w pupci jak i w uszku termometrem na podczerwien. Oba tak pokazywaly. Jezu jak 112 wykrecalam to sie trzeslam cala...i pomyslec ze jeszcze nie raz nasze dzieci beda chore :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej laseczki, u nas w koncu zaczeło sie dziac z ząbkami, sa 2 gulajki na dole, teraz musza sie przebic ....w koncu ;) haha temat tesciowych- masakra!!! moja tesciówka zobaczyła raz mała i to tylko dlatego ze mąż ją do niej zawiózł a dokladniej ona mieszka z 6 km dalej :) porobila fotki i jej styka, do dzis nie zadzwoniła nawet spytac czy zyje , tylko na okolo lamentuje jak to jest szczesliwa ze ma kolejna wnuczkę ohh ahhhh my teraz jestesmy duzo na dworze do pogoda dopisuje,kurcze Ewa naprawde wspólczuję, teraz to sama się zastanawiam czy z moją wszystko ok, ulewac ulewa (nie duzo ale jednak) a w usy to wklada palce jak by ją swedzialy od wewnatrz, juz ją powoli przyzwyczajam do mm to raz jeden walnęła takie kupsko ze szook a teraz pije co jakis czas mm i kupy nie widac , jak idzie to nastepnego dnia znow kulka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Amelee tylko nie wkręcaj sobie że twoja niunia chora. Mojej siostry synuś też wkładał sobie paluszki do uszka i na dodatek strasznie się po nich drapał a zdrowy jak rydz łobuz jeden. Jeśli chodzi o ulewanie to też nie masz czym się martwić bo ja tylko napisałam że ulewał ale tak naprawdę to były prawie że chlustające wymioty u niego i to po każdym posiłku. Zwracał nawet ok.1/4 tego co zjadał więc jak troszkę się ulewa - to normalne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dziewczynki... ja już po ślubie;-) Ale cudowne chwile!! Mówiąc przysięgę myślałam, że za sekundkę się rozpłaczę;-) Ewa miejmy nadzieje, że ten bioenergoterapeuta pomoże, chociaż mówiąc szczerze nie wierze w takie rzeczy, ale w sumie wszystko się robi żeby pomóc dziecku. Ja mam nadzieje, że Nas nie dopadnie ta trzydniówka wyjeżdżamy za tydzień. Jak będę miała chwilkę powrzucam zdjęcia ze Ślubu i Chrzcin;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Natalka wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia. Pamiętam że ja podczas nakładania obrączek o mały włos a bym parsknęła śmiechem na cały kościół, bo mój T. tak mi wyginał palec że aż mnie bolało i mu po cichu w obecności księdza i ministranta mówiłam że mnie boli i żeby mi tak tego palca nie wyginał bo mi go połamie a ten... chyba był w takim transie że wogóle tego nie słyszał. No i pamiętam przysięgę małżeńską a przede wszystkim te zielone oczy mojego męża wpatrzone we mnie jak ją wypowiadał. Ach, ale sobie powspominałam. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Marcel nauczył małego mówić bla bla bla i czeka aż Marcel skończy i powtarza, tak śmiesznie że naśmieliśmy się dziś z tego ze znajomymi .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pasja25
Hejjjj DZIEWCZYNY!!! To niesamowite. Po tylu miesiącach po porodzie Wy nadal tutaj? Ja myślałam, że nasze forum już umarło. Po porodzie ciągle mieliśmy jakieś problemy zdrowotne a jak już się z nich uwolniliśmy to miałam tyle na głowie, że ciągle czasu brakowało, żeby na spokojnie tu zajrzeć... Natalia, gratuluję ogromnie!! Ewa, explosive, strasznie mi przykro, że miałyście takie problemy zdrowotne z małymi. Czyli widzę, że nie jestem sama, która ciągle drży o zdrowie dziecka... Mój synek ma już dwa ząbki - pierwszy wyszedł 28 a drugi 29 maja. Teraz wychodzi górna, lewa jedyneczka :) Poza tym jestem najszczęśliwszą mamą na świecie, bo Kostek powiedział dziś pierwszy raz MAMA. Nie ważne czy było to świadome, ale przysięgam, nic piękniejszego w życiu nie słyszałam!! :) Całuję WAS mocno, teraz już zamierzam regularnie odwiedzać nasze forum, bo widzę, że ono żyje. Co za wspaniała niespodzianka!!! :) buziaki!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Pasja. Super że jesteś z nami. Ostatnio nawet zastanawiałyśmy się co u ciebie słychać. No i łe rety... się nie odzywa - oby u niej wszystko w porządku. :) Ja zaraz spadam do pracy. Wojtek zrobił nam pobudkę o 5 rano a teraz smacznie znowu sobie śpi. Dzisiaj od samego rana strasznie się denerwuję - ale pewnie będzie tak do wizyty u hematologa albo do środy - do wyników Wojtka. Żeby tylko była poprawa. Nie liczę na cud że od razu będzie miał takie jakie powinien mieć te wyniki ale żeby chociaż była lekka poprawa. Wizytę mamy u lekarza w czwartek a później jedziemy od razu do teściów na weekend bo po drodze. Jak mi się uda dorwać u nich do kompa to napiszę jak wyszło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pasja super, że jesteś znowu. A co się z dzieciątkiem działo jeżeli można wiedzieć? Ewa trzymamy kciuki oczywiście!! Jestem pewna, że teraz to już tylko może być lepiej. Wysłałam fotki na naszego maila;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pasja25
Dzięki dziewczyny :* ja też się cieszę!! :) My mieliśmy niestety większe problemyt zdrowotne. Najpierw (nie wiem czy pamiętacie) musiała zrobić porządek z moim woreczkiem i kamieniami. W ciąży dokuczał mi okropnie - łącznie 6 tygodni w szpitalu leżałam, ale po ciąży ku wszystkich zaskoczeniu dokuczał mi jeszcze gorzej. Cztery tygodnie po porodzie dostałam takiego ataku bólowego, że myślałam, że już tego nie przeżyję :( natychmiast zabrali mnie do szpitala i powiedzieli - operować! Ja nie chciałam mieć operacji bo wiedziałam, że będę miała okropną bliznę na brzuchu i wolałam mieć laparoskopię. Więc wróciłam na pięć dni do domu i szybko załatwiłam sobie miejsce w klinice w Warszawie gdzie laparoskopowo usunęli mi woreczek. Myślałam, że to tylko zabieg, ale okazało się, że po operacji czułam się fatalnie. W końcu wycięli mi jeden organ. Przez tydzień miałam problem z samodzielnym wstawaniem z łóżka... a po tygodniu kolejna makabra. Kostkowi powiększyły się wezły chłonne (miał 5 tygodni) więc szybko z tym poszliśmy do lekarza, a lekarz na badania krwi... I tu wyszły nam fatalne wyniki :( silna niedokrwistość nie wiedzieć skąd, obniżone neutrofile - czyli odporność. Makabra. PRzez tydzień żyliśmy z zagrożeniem ,że nasz syn ma nowotwór. Nikomu nie życzę takich przeżyć... to był największy koszmar w moim i męża życiu. Psychicznie zniosłam to tragicznie :( na szczęście nasza pediatra załatwiła nam miejsce w świetnym szpialu warszawskim na oddziale onkologicznym i tam przecudowna pani onkolog-hematolog zajęła się nami. Przebadali Kostka od góry do dołu i okazało się, że to tylko jakiś głupi wirus. Na szczęście! Bo strachu nam napędził ogromnego :( póżniej przez kilka tygodni mieliśmy kurację z żelaza, kwasu foliowego, vit. b6, etc. No i na szczęście Kostulek z tego wyszedł. Po ostatnich wynikach robionych jakieś dwa miesiące temu nasza onkolog powiedziała, że jest ok i nie ma sensu ich nawet powtarzać :) Ale dziewczyny, rozumiem Wasze wszystkie troski i zmartwienia o dzieciaczki (szczgólnie Twoje Ewa), bo nie ma nic gorszego niż taka matczyna bezsilność i świadomość, że ja na siebie nie mogę wziąć tej choroby żeby odciążyć moje dziecko :(((( Jedno Wam powiem, nauczyła mnie ta sytuacja tego, że czasami wszystko wskazuje na najgorsze - jak u nas, węzły chłonne, wyniki krwi - w później okazuje się, że jednak nic poważnego się nie dzieje. Teraz już staram się podchodzić do tego wszystkiego z większym dystansem, choć ciężko... Dziewczyny mam przy okazji pytanie. Kostek urodził się z taką jasno-brązową plamką na rączce i ostatnio pojawiły się jeszcze dwie - jedna na drugiej rączce, kolejna na nóżce. Pani pediatra powiedziała, że możemy martwić się jak będzie miał ich więcej niż pięć, ale jak poczytałam w necie co za okrponą chorobę mogą te plamki oznaczać, to przyznam, że zaczęłam się niepokoić. Myślałam, że to zwykłe przebarwienia - normalka, a podobno nie do końca. Mojej koleżanki ze szpitala synek - rówieśnik Kostka- też ma taką wielką plamę na biodrze (ogromną). Czy Wasze maluchy też mają coś takiego? Pocieszam się, że to po prostu przebarwienia i tyle... A z bardziej pozytywnych rzeczy, od wczoraj Kostek zupełnie samodzielnie siedzi! :) Tak się ucieszyłam :))) wcześniej wysiedział minutę, dwie i tracił równowagę a od wczoraj pięknie. Nawet 20 minut wytrzymał bez zawahania :))) Ściskam Was mocniasto :*:*:*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pasja25
Ahaaa, a co do kwestii zdrowotnych zapomniałam napisać, że żeby tego było mało, to mój mąż miał właśnie operację na żylaki - ma 26 lat i miał okropne żylaki na nodze, strasznie go bolały... teraz biedak dochodzi do siebie, dziś pierwszy dzień w pracy, ale żal mi go strasznie... A poza tym dowiedziałam się dziś, że mam chorobę Hashimoto. Wynikła ona przy okazji poporodowego zapalenia tarczycy. Dziewczyny, badajcie hormony tarczycy! Lekarze teog nie zlecają a bardzo dużo kobiet właśnie po porodzie ma takie schorzenie. Wystarczy zbacać hormony: TSH, ft3 i ft4. U mnie wyszła nadczynność, ale powoli z tego wychodzę. Teraz muszę się zbadać za 3 miesiące, żeby sprawdzić czy nie przechodzi to w niedoczynność bo to podobno typowe. Objawy poporodowego zapalenia tarczycy są takie samej ka zwykłe zmęczenie czy depresja poporodowa. Kobietom wydaje się, że są przemęczone z powodu dziecka, a to zupełnie coś innego... Ja na przykład czułam się świetnie, a badania zrobiłam sobie sama, bo w ciąży TSH raz mi sięzawahało i stwierdziłam, że to skontroluję. Trzy miesiące po porodzie wyniki były idealne, a 6 miesięcy już nadczynność. Na szczęście złapana w początkowym stadium... Cholerka, jak to wszystko przelałam na klawiaturę to doszłam do wniosku, że ja zaraz będę jakąś chodzącą encyklopedią zdrowia :))))) ufff, kończę, nie zanudzam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kurcze Pasja współczucia! Nie wiem co powiedzieć... W tak młodym wieku tyle chorób na raz... szok Ale teraz po takich ciężkich przeżyciach powinno być tylko lepiej. Ja mam niedoczynność tarczycy, ale nieleczoną, bo mój lekarz stwierdził, że nie ma to sensu;/ Chyba po tym co napisałaś przejdę się do innego lekarza...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzień Dobry🌼 Natalia Wszystkiego Najlepszego na nowej drodze życia. Czekam na zdjęcia:) Pasja super, że się odezwałaś. Współczuje tych wszystkich nerwów z Kostkiem, dobrze, ze to tylko wirus. Oj ja sie też na początku napłakałam w szpitalu przy małym, bo urodził sie za wcześnie i od razu zapalenie płuc i inkubator, jak sobie przypomnę to mnie brzuch boli. A dziś taki kawał chłopaka, że nikt by nie pomyślał, że to wcześniak. Jest tak duży, że jeszcze nie siada, przetacza sie za to po całym domu:) Załamałaś mnie, że sie źle czułaś po laparoskopii, mnie to też czeka, cały pęcherzyk mam do usunięcia i myślałam, że po 3 dniach będę sie już dobrze czuła. Pasja wrzuć zdjęcia Kostka jaki już duży na skrzynkę w wolnej chwili:) My zębów nie mamy, nawet gulek nie wyczuwam a Wojtek marudzi, ślini się i wpycha sobie do buzi wszystko co mu wpadnie w ręce. Wiola współczuje teściowej, ja to bym sie z taką non stop kłóciła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pasja to nie ciekawe ostatnie miesiące ,ale piszesz ze już lepiej to dobrze,kurczę jedno nieszczęście i wszystko się wali .Życzę Wam wszystkim dużo zdrówka i dużo siły . Natalia super foty bardzo ładnie wyglądacie -wszyscy. Wróciłam ze spaceru przemoczona do suchej nitki,tylko Matex suchy ,spał smacznie w wózku po folią -porażka to lato.Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karo moja teściowa to kłótni raczej skora nie jest ,nie wtrąca się w nasze życie ,nawet na obiad nas zaprasza raz na ruski rok bo wie że mamy swoje plany i nie chcemy z nimi siedzieć a bardziej ja ,bo ja i do mojej mamy niechętnie jeżdżę.Ten jej ostatni tekst co prawda jak z podstawówki ,ale Marcel nie należy do dzieci co przeżywają więc nawet nie pytał dlaczego babka tak powiedziała tylko zajął się czymś innym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pasja współczuję ci tego wszystkiego. Z tego co piszesz o swoim Kostku to u Wojtka było prawie tak samo. My tez mielismy fatalne wyniki krwi - stwierdzono leukopemię i neutropemię (tzn. prawie wogóle nie miał neutrofili). W szpitalu porobili nam badania i stwierdzili że to od wirusa jakiegos musiało byc wiec czytając twój wpis troche sie podniosłam na duchu że to rzeczywiście może byc od tego. Przyznam się ci szczerze że ja tez myslałam że to może być rak no i czasem nachodza mnie jeszcze takie myśli. Wizyte u hematologa mamy na czwartek to sie wszystko okaże. na samo wspomnienie zaczynam się bać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Acha i jeszcze zapomniałam pamietasz może jakie miał robione badania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję za wsparcie dziewczyny:* teraz już musi być dobrze! nie ma innej opcji :) Fotki już wysłałam na naszego maila! Natalia, koniecznie idź do lepszego endokrynologa i powtórz badania, żeby czasem nie okazało się, że coś kiepskiego się dzieje z Twoją tarczycą. Karo, wyobrażam sobie co przeszłaś :( Ewa, oczywiście, że pamiętam. Wszystkie badania krwi... milion różnych rzeczy w nich było, jakieś różne przeciwciała przeciw toksoplazmozie, i inne. Najważniejsze co u nas w wynikach było to obniżona hemoglobina, podwyższone monocyty i obniżone neutrofile. Choć oczywiście mnóstwo innych czynników też było poza normą. Do tego miał robione badania przezciemiączkowe główki, usg nerek, usg wątroby, usg śledziony, całej jamy brzusznej, usg wszystkich węzłów chłonnych z analizą czy wszystko ok. Mojej koleżanki synek (rodziłyśmy w tym samym szpitalu), miał dokładnie to samo co my. I jemy w centrum zdrowia dziecka pobierali nawet szpik kostny... Koszmar dziewczyna przeżyła. A na koniec nam obu powiedzieli, że to jakiś wirus, ale nie są w stanie powiedzieć jaki bo jest ich ogromna ilość. Do tego Kostek ma do dziś powiększone węzły ale pani onkolog powiedziała, że tak może być jeszcze długo... Napisz mi co u Was się dzieje? Bo w tym gąszczu stron, które mnie ominęły nie mogę się doszukać jak i gdzie okazało się, że Wojtruś ma problemy ze zdrowiem? Gdybyś miała jeszcze jakieś pytania, służę. Nic się nie martw! będzie dobrze!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gwiazdeczka46
Witam ponownie Was. Juz dzis sie zawziełam i postanowilam rzucic wszystko i w pierwszej kolejnosci do Was napisac. Odzywałam sie nieco wczesniej jak bylam po egzaminach ale zaraz były chrzciny Julki i potem mama zabrala mnie na pełne 2 tygodnie do siebie wiec miałam ograniczony dostęp do neta. Natalia - gratuluje - ślicznie wyglądałaś... Ewa współczuje tego co przeszłaś - to straszne jak maleństwo nam choruju. My w sumie tez mieliśmy małe przejście bo Julce wyszły sporo podwyzszone płytki krwi jakie 3X ale pani pediatra zostawiła to do obserwacji. Pasja u mojej małej jest tez kilka plamek mlczno-brazowych ale chyba ma to po mnie. U mnie po ciele jest ich moze z 10 lub wiecej i mała ma dokładnie w tych samych miejscach co ja. Zastanawiam się o jakiej strasznej chorabie mówisz? Bo jak jakoś nie czuje się chora a mam jak pisałaś wiecej niż 5 plamek... Podrzuciłam na maila fotki z chrzcin małej. Wczoraj zrobiliśmy śliczne fotki ale nie mam ich jeszcze w komputerze jak zrzucimy z aparatu to podrzuce. Moja mała nie ma jeszcze ząbków i wszystko wskazuje na to, że są blisko ale sie wykluć nie mogą. Za to już bardzo ładnie sama siedzi, potrafi sie nawet sama do siadu podnieść jak leży na poduszcze. Jednym słowem skończyła sie wolność teraz trzeba dziecka pilnować. Pozdrawiam Was - do usłyszenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pasja moja Tosia ma jednego naczyniaka dosyć sporego, ale podobno ma się sam wchłonąć;-) Niuńka moja raczkować zaczyna:D:D Ale śmiesznie to wygląda zrobi dwa tak jak by skoki i się rozjeżdża :D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pasja dzięki za odpowiedź. Dosłownie spadłas mi z nieba. :) Słodki ten twój szkrabek. Jak te dzieciaczki szybko rosną. :) U nas wszystko się zaczęło przypadkiem. Dostaliśmy skierowanie na krew bo Wojtkowi wyskoczył ropny wyprysk na buźce. Pediatra stwierdziła że to od ugryzienia ale ja nie byłam co do tego przekonana bo miał też to samo na tyłku. Zresztą jeśli chodzi o tę sprawę to miał w szpitalu robiony posiew 2 razy i raz wyszła jakaś oporna na leczenie bakteria a w powtórnym badaniu już nic nie wyszło - czyli po prostu infekcja skórna. W wynikach Wojtkowi wyszło właśnie sporo ponad normę erytrocytów i prawie w ogóle neutrocytów (1%) no i trochę więcej ponad normę limfocytów reszta też oczywiście nieidealna ale nie było źle. Pediatra kazała powtórzyć wyniki bo nie mogła w nie uwierzyć. Kilka dni później powtórzyliśmy te wyniki ale tym razem robiła je mojego T. ciocia bo pracuje ona w laboratorium w szpitalu i wszystko się potwierdziło. Na dodatek Wojtek zaczął gorączkować więc wylądowaliśmy w szpitalu na ponad tydzień. Co drugi dzień miał morfologie i wymaz. Miał też badania w kierunku cytomegali i mononukleozy no i USG brzuszka z czego wyszła ciut powiększona śledziona (z tym że lekarka stwierdziła ze jest w normie). Przyjmował profilaktycznie antybiotyk żeby organizm jego się ruszył i zaczął produkcje neutrocytów. Również stwierdzili że to od jakiegoś wyjątkowo paskudnego wirusa ale jakiego to nie byli w stanie tego określić. Później dostaliśmy skierowanie od pediatry do dziecięcej poradni onkologiczno-hematologicznej no i jedziemy w ten czwartek. Sorki Pasja że ciebie zamęczam ale muszę się ciebie jeszcze spytać jak długo czekaliście na poprawę wyników Kostusia, tzn. kiedy były w normie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×