życie jest okrutne

prosze was ,doradzcie mi ,bo potrzebuje rady kogoś neutralnego.parę miesięcy temu ostro pokłociłam sie z mężem,i powiem ze może to byla nasza wspólna wina,w złości go spakowałam ,w złości,nie myśląc.poszedł i mieszka teraz u siebie z mamusią i tatusiem.Gdy emocje opadły ,pojechałam go przeprosić i poprosic aby wrócił do mnie ,do dziecka,przeprosiłam choć to nie tylko moja wina była,ODMÓWIŁ,nie wrócil.I tak juz pare ładnych miesięcy.Próbowałam juz wszystkiego,proponowałam kupienie mieszkania abyśmy poszli osobno,itd,próbowałam różnych opcji,a on ciągle że to ja mam iść i mieszkać u niego ,na jednym poziomie z jego mama której on dobrze wie że nie znosze,nie trawie,i że sie z nia nie lunbie z wzajemnościa.Co ja mam robić ,doradzcie bo nie chce się radzić nikogo z rodziny.

powtarzam Wam ze proponowałam mu kupno osobnego mieszkania,lub wynajem,juz chyba wszystkiego próbowałam.

to że się z nim pokłóciłaś to jedno przeprosiłaś i ok nie jesteście dziećmi, żeby się gniewać na siebie "na śmierć" zmiana miejsca zamieszkania to zupełnie inna para kaloszy i wykorzystywanie do tego waszej kłótni jest bardzo niepoważne ja bym powiedziała mu wprost- nie to nie przeprosiłam cię i już nie chcesz nie wracaj :P maż przestanie czuć się panem sytuacji i jest szansa, że zmądrzeje jest również ryzyko , że nie zmądrzeje wtedy albo pogódź się z jego brakiem albo zgódź się na jego warunki wiedząc , że przy każdej okazji i kłótni będzie wiedział jak cię wodzić za nos

ja musze teraz zająć się moim dzieckiem bo jest małe,jeśli jeszcze ktoś chcę sie wypowiedzieć to będe bardzo wdzięczna.

.............

hallo

oj wiecie co ,ale mi pomogliście,JEDEN WPIS,dziękuje.

Może postrasz go że wystąpisz do sądu o pozbawienie go praw rodzicielskich nie mówiąc już o alimentach. Czyli uświadomić mu że szykujesz się do rozwodu. Co tu radzić jak nie wiadomo o co poszło. Może o bzdet a może o jego matkę i tu jest pies pogrzebany.

Ika Ci napisała bardzo rozsądny post. Posłuchaj jej.

ktoś jeszcze....