Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Smutna.Porzucona

Ludzie się rozchodzą, ponieważ presja społeczna ich do tego zmusza

Polecane posty

Gość Smutna.Porzucona

Chciałabym żeby ten temat stał się najbardziej rozgadanym na forum. Nie wierzę, że jest inaczej. Ludzie się rozchodzą ponieważ zmusza ich do tego presja rówieśników, rodziny, styl bycia narzucony przez wyżej wymienionych. Gdyby nie istniały presje nie istniały by też rozwody i porzucenia. To, co nazywa się szumnie "źle nam ze sobą", "potrzebuję czegoś innego", "znalazłem sobie inną/innego" wynika wprost z presji. Nie istnieje żadna siła w formie czystej, która zmusiłaby kobietę bądź mężczyznę do porzucenia osoby, którą się kocha. Niezależnie od jej wyglądu, statusu społecznego, charakteru. Jak sięzakochasz to powinien być koniec. Skoro odchodzisz - zmusiła Cię do tego presja sił zewnętrznych. Nie ma czegoś takiego jak odejście z własnej potrzeby, mózg i serducho się przywiązują. Odchodzisz bo Ci każe zło produkowane przez otoczenie. Nie byłoby porzuceń ani rozstań gdyby nie narzucano nam potrzeby bycia sobą i bycia egoistycznie szczęśliwym. Ludzie zawsze zostawaliby ze sobą bo byliby szczęśliwi tym, że druga osoba dostaje to co najpiękniejsze - miłość i oddanie drugiego człowieka. Ale dostaje coraz rzadziej - to wynik obrzydliwych presji. Na bycie sobą zawsze i wszędzie, na określanie się poprzez siebie i własne, podejrzanie fałszywie rozumiane szczęście. Zróbmy coś z tym. Zacznijmy coś zmieniać w ludziach. Przecież się da. PS: adres mailowy może zmylić. Jestem facetem, który rzucił z powodu własnego egozimu i narzuconych przez otoczenie i współczesną kulturę problemów. Jakich - przyjdzie czas i na omówienie tego. Próbuję się wczuć w sytuację kobiety, która dała mi to co najpiękniejsze a teraz przeze mnie płacze i wpada w coraz głębszą depresję a mnie to wisi bo muszę (!) być facetem i walczyć o swoje, swoje rozumiane jako bycie twardym i macho. Ale nie chcę żeby tak było. Chcę piękna i dobra, także w sobie, ale nie umiem go znaleźć. Cierpienie wyraża się w dwójnasób - poprzez jej płacz i poprzez to, że ja ranię i nie chcę wrócić, bo uporczywie walczę o to żeby być twardym, szczęśliwym z samym sobą, niezależnym (haha), podbijającym i raniącym serca, zindywidualizowanym facetem. Zacznijmy. Zmieńmy ten chory świat, zmieńmy mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie do konca się zgodze czasami, zwiazki po prostu sie nie udaja, to jest metoda prob i bledow, tak btw do autora ile masz lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutna.Porzucona
Nie udają się bo ludzie są pod presją. Wyobraź sobie, że nie działa na Ciebie żadna presja - nie musisz się z kimś pokazać na weselu, nie musisz za kogoś wyjść, Twój partner/ka nie musi być akceptowany przez rodzinę i znajomych, nie musisz w związku "realizować siebie", cokolwiek ta durna zbitka słów znaczy. Zakochałaś sięw kimś i dajesz mu wszystko co trzeba - bliskość, ciepłe słowa, bezpieczeństwo. I wisi Ci wszystko inne. Ale to forma czysta. hipotetyczna. A ja chciał(a)bym żeby zaistniała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mizantropka
ja mam wrazenie, zeludzie pod presja wlasnie wchodza w zwiazki... a potem ida po rozum do glowy i sie rozwodza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mailem taki zwiazek ze bylem z pewna dziwczyna ale z czasem po prostu nie bylo chemi wiec po co cagnec mimo tego ze byla inteligentna itd, Robilem sam sobie pod gorke dojazdy paliwo koszta etc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Piszesz, że to metoda prób i błędów. Otóż stąd się właśnie bierze problem. Zamiast dać wszystko temu kto Cię kocha "próbujesz i błądzisz" żeby samemu być szczęśliwym. Nie odnajdujesz się w związku poprzez szczęście drugiej osoby. Tylko poprzez swoje. To trzeba zmienić moim zdaniem we współczesnym świecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po to ciągnąć żeby druga osoba miała coś z Ciebie, co Ci po tym, że ją rzucisz, zdradzisz, skoro z kimś jesteś to bądź, żyjcie sobie razem, wyjeżdżajcie gdzieśsobie, załóżcie rodzinę, jakiej chemii nie było? Chemia to jest właśnie egoizm bo szukasz własnego szczęścia, jakichś doznań osobistych a nie myślisz o tym, że kobieta chce być z Tobą i jej inne rzeczy nie obchodzą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mizantropka
nie mozna byc szczesliwym z kims kto z dnia na dzien gnusnieje i nie chce z tym nic zrobic... sorry... nikt nie jest matka teresa.... i to chyba jest ponadczasowe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mizantropka
jest cos takiego jak wymiana spoleczna... jest czy nie? ile bedziesz sie cieszyc, ze ktos od Ciebie tylko bierze, a nic nie daje w zamian? zejdz na ziemie, bo szkoda czasu na takie wydumane problemy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To tak jakby ktos sie w Tobie zakochal a Ty w nim nie albo ewentualnie zauroczyl, na poczatku bylo by milo itd ale potem klapa, tez nie dasz mu wszystkiego a jesli dasz to sobie zycie spiepszysz bo zrobisz to na sile kiedy zauroczenie minie, jak dla mnie wspolczesny swiat to za duzo stresu mam ze tak powiem wyjebane na wiekszosc rzeczy, jestem normalnym milym chlopakiem, nie klne nie pale studiuje pracuje itd, ale po prostu mam dosc zycia swiata kobiet itd juz sie tym nie martwie cos nie wyjsc mowie trudno i zyje dalej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co jest ponadczasowe? Że jest jak jest i należy się pogodzić z tym, że ludzie się krzywdzą? Cóż to za ponadczasowość? Ponadczasowa byłaby zmiana tego. Nie uważasz tak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mizantropka
prawda stara jak swiat jest to, ze ludzie sa grzeszni... bo tak zostalismy skonstruowani przez Stworce... i niestety ale powiem poraz drugi masz wydumany problem godny greckich filozofow... a ze ludzie nie zmieniaja sie na plus z biegiem czasow, swietnie ilustruja przyklady z Biblii... zawsze to samo....tylko didaskalia sie zmieniaja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość manna30
Presja działa tylko na slabych ludzi. To o czym piszesz nazwałabym "modą", "powszechnością". Tak to prawda. Źle się dzieje dookoła. Ludzie, my, nie walczymy o uczucie które nas łączy z bliską osobą. Jesteśmy słabi i się szybko poddajemy. Dlaczego? A bo ta Jolka z naprzeciwka i ten Krzysiek z roboty też się rozstali z partneremi i dzieci nawet mieli. Radzą sobie i są teraz szczęśliwi. Tak. Widzimy to wciąż dookoła, małe potarczki i od razu rozstanie. Wiemy, że co najwyżej będziemy żałowni, ale nie napiętnowani, bo to nie jest takie tabu jak kiedyś. Tak. ludzie zazwyczaj rozstają się, bo nie potrafią słuchać, nie chcą dać szansy tej drugiej osobie lub pod wpływem nagłych impulsów działają wręcz irracjonalnie. Straszny jest ten świat. Słowa przysięgi tracą swój sens. W moim związku tak jak w każdym bywają i trudne chwile, czasem nie mam siły, ale biorę głęboki oddech i daję sobie i lubemu troszkę czasu. Potem sobie nie wyobrażam jak mogłam pomyśleć by uciec daleko. Życie nasze zawsze będzie zataczać takie cykle kiedy się będzie szczęśliwym i będzie się miało dość. odejście i inny partner wcale tego nie zmieni. Ja staram się brać przykład z moich rodziców i ich pokolenia, które poważnie brało słowa przysięgi i było ze sobą nie za coś, lecz pomimo wszystko. Wybacz, że to napiszę, lecz jeśli na Twoją decyzję wpłynęło otoczenie i jakiś nacisk to ... cienki Bolek jesteś. Pamiętaj o jednym - to nie oni będą żyć z kobietą, którą wybrałeś, lecz Ty i jeśli tylko czujesz, że jest ważna dla Ciebie i że ją kochasz i chciałbyś razem z nią się starzeć, to lej na to co mówią inni. Pamiętaj, że wielu ludzi życzliwość idzie wziąć w cudzysłów i zastąpić słowem zazdrość. Przepraszam jeśli moja wypowiedź jest zawiła i ciężka w zrozumieniu. Niestety emocje mnie ponoszą i mam problem by ubrać je w słowa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale to że ktośsię w Tobie zakochał a Ty w nim/niej nie też jest wynikiem presji. gdyby była presja na czystość uczuć to byś się zakochiwał automatycznie w osobie, która zakochuje się w Tobie. Jak można nie pokochać kogoś kto mówi, że Cię kocha, że chce z Tobą być, żyć, dbać o Ciebie. To jest możliwe tylko pod wpływem zewnętrznych presji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cyt psst cyt
dlaczego uwazasz ze jestem grzeszna, nie znając mnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość może i Ewa
a dlaczego, Tobie się zdaje, że ktoś ma kochać kogoś do końca życia, jeśli ten ktoś przytłacza drugą osobę swoim zachowaniem, zdradą, maltretowaniem fizycznym lub psychicznym, manipulowaniem, kłamstwem, matactwem...? czy ten, który kocha ma zostać z człowiekiem, który już nie kocha bo Ty tak widziesz ten świat ? odpowiedz mi: czy, jesteś od niego starsza, czy nie obawiasz się, że on i tak kiedyś od Ciebie odejdzie ? jeśli jesteś mężatką, a zdradzasz swojego męża, dlatego, że nie chciało Ci się rozpalać w nim miłości, nie chciało Ci się pracować nad związkiem od początku, teraz znalazłaś kochanka, czy to jest w porządku przed Twoim mężem ? presja społeczna ? a może brak wartości, tam, gdzie być one powinny zawsze, w Twoim sumieniu ? :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mizantropka
to dogmat, dlatego tak uwazam, mimo ze Cie nie znam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cyt psst cyt
myślenie konczy sie tam, gdzie zaczynają się dogmaty to mój dogmat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość manna30
i jeszcze coś... nie możńa być z kimś tylko dlatego, ze on Cie kocha. Miłość powinna być obustronna by nie raniła. NO chyba, że druga osoba się na to godzi - w co raczę wątpić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mizantropka
mamy swietgo/ swieta wsrod nas :D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko - to bzdury. Jest dokładnie odwrotnie! PRESJA rodziny i otoczenia to: musisz mieć normalne życie: mąż a potem dziecko. A człowiek jest monogamistą w danym momencie a nie na całę życie. Natura bierze górę i człowiek wymyka się spod ciężaru presji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mnie nie chodzi o sytuację kiedy jest się z kimś kto ewidentnie krzywdzi. facetem, który bije etc. Mówię o sytuacji kiedy się porzuca choć wszystko jest niby ok. Tworzy się wyimaginowane, narzucone zewnętrznie problemy jak "źle mi z Tobą" itp. choć nie wiadomo co to znaczy. Jak może być źle z kimś kto niczego złego nie robi i po prostu z Tobą jest, kocha Cię, dba o Ciebie. Co może takich dwoje ludzi rozdzielić poza egoizmem wynikającym ze stereotypów i presji, które każą zmieniać coś, szukać "czegoś nowego", próbować, walczyć o swoje. Jakie swoje ja się pytam? Mam walczyć o Jej/Jego szczęście!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mizantropka
jesli jest ok, to nikt nikogo nie porzuca... a przynajmniej ja takich przypadkow nie znam... :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mizantropka
za to znam przypadki takie, gdzie kobieta pod wplywem presji spolecznej wtloczyla sie w malzenski uklad, a potem samo pasmo nieszczesc z tego wynikalo....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chodzi o podnietę i ekscytaję. Nie pierdol, autorko, tylko zmień poglądy i się przechrzcij, bo twoja obserwacja rzeczywistości jest zniekształcona. Cierpisz, rozumiem. Ale racji nie masz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A to dziwne, bo takich przypadków jest pewnie z 99%... Skąd wpisy na forach, skąd żale wylewane na róznych blogach, skąd klienci/tki psychoterapeutów? Bo wszystko było dobrze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko, to nie presja, to natura. Presją są stałe poukładane związki przyjacielskie z miłością.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie do końca zgadzam się z Autorem. Mnie do odejścia zmusiła pięść męża, którą zbyt często i zbyt blisko swojej twarzy oglądałam :O Co do samej presji, to mogę stwierdzić wręcz odwrotnie, że presja otoczenia bardziej zmusza do zostania w chorym związku. A "życzliwi" tylko wkładają do głów, że to dla dobra: dzieci, kredytów mieszkaniowych, samego tyrana, nas samych (bo nikt nas już nie zechce), wszystkich po kolei i każdego z osobna :O Fakt ludzie rozstają się również przez głupoty i potem tego żałują, ale także bo wspólne życie to nie życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cyt psst cyt
ja rozumiem o co chodzi autorowi, ale to wyjęte z bajki roszczenia, które pomijają biologiczną naturę człowieka, instynkty, zmysły, popędy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak można się rozstaćz kimś kogo się kocha? Wytłumaczcie mi to, bo ja to właśnie próbuję zrozumieć. Skoro jest presja na szczęśliwe związki to skąd tyle związków nieszczęsliwych? Za mała presja na te szczęsliwe być może?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×