Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

CichoBaby

Jak mnie wczoraj ta Luśka

Polecane posty

Gość ike widze nie oczytana jestes
za bardzo... wstyd. i to taka podstawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
orange ty umisz cały potop na pamięć ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ikuś Jędruś to generalnie łzawo pierniczył. Prawie jak wspominany tu psełdonim :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ike widze nie oczytana jestes
jasne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ike widze nie oczytana jestes
iftar teraz jej sie nie podlizuj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a zs was nie lubi
masz jeszcze 18 minut.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a do tego analfabetka
orange ty umisz cały potop na pamięć umisz? umim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to dawaj na początek rozdział 28

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a tego cytatu iftar z potopu nie kojarzę:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a do tego analfabetka
Sakowicz tak doszczętnie został zniesiony, iż zaledwie samopięt zdołał się schronić do lasów w pobliżu Poniewieża. Następnie tułał się po nich w przebraniu chłopskim przez całe miesiące, nie śmiejąc wychylić się na świat jasny. Babinicz zaś rzucił się na Poniewież, piechotę szwedzką tamże na załodze stojącą wyciął i gonił za Hamiltonem, który nie mogąc ku Inflantom uchodzić z powodu znacznych sił polskich zebranych w Szawlach i dalej pod Birżami, zawrócił w bok ku wschodowi w nadziei, że do Wiłkomierza zdoła się przedrzeć. Zwątpił on już o ocaleniu swego regimentu, nie chciał tylko wpaść w ręce Babinicza, bo wieść głosiła powszechnie, że ów srogi wojownik, aby się kłopotem nie obarczać, jeńców do nogi każe wycinać. Umykał więc nieszczęsny Anglik, jak jeleń ścigany przez stado wilków, a Babinicz gonił go tym zawzięciej; dlatego to do Wołmontowicz nie wrócił i nawet nie pytał, jaką partię udało mu się ocalić. tom drugi oczywiście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to jeszcze podaj link jak na żywca kopiujesz:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a do tego analfabetka
wim:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w ten sposób to ja umim wyższą matematykę i fizykę, której szczerze nienawidzę wszystkie teorie i definicje umim "z pamięci" wkleić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nastała chwila milczenia, którą przerwał mały rycerz: Baśka ! rzekł słuchaj no, Baśka ! Co, Michałku? Bo prawdę rzekłszy, okrutnie nam dobrze ze sobą i tak myślę, że gdyby jedno z nas poległo, to by drugie bez miary tęskniło. Basia doskonale zrozumiała, że mały rycerz mówiąc: "gdyby jedno z nas poległo" zamiast: "umarło" siebie miał na myśli. Przyszło jej do głowy, że on może nie spodziewa się wyjść żywym z tego oblężenia, że chce ją oswoić z tym terminem, więc straszne przeczucie ścisnęło jej serce i złożywszy ręce rzekła: Michale, miej miłosierdzie nad sobą i nade mną! Głos małego rycerza był nieco wzruszony, choć spokojny. A widzisz, Baśka, że nie masz słuszności rzekł bo tak wziąwszy tylko na rozum, cóż to jest to życie doczesne? Przez co tu kark kręcić? Komu tu będzie dostatkiem smakować szczęśliwość i kochanie, kiedy wszystko kruche jako zeschła gałęź, co? Lecz Basia poczęła się trząść z płaczu i powtarzać: Nie chcę, nie chcę, nie chcę! Jak mi Bóg miły, tak nie masz słuszności powtórzył mały rycerz. Ot, uważasz, tam w górze, za onym cichym miesiącem, jest kraina wiekuistej szczęśliwości. O takiej to mi gadaj ! Kto się na tamtą lewadę dostanie, ten dopiero sobie odsapnie, jakby po długiej drodze i pasie się spokojnie. Jak na mnie termin przyjdzie (a to przecie żołnierska rzecz), zaraz sobie powinnaś powiedzieć: "Nic to!" Po prostu powinnaś sobie powiedzieć: "Michał odjechał, prawda, że daleko, dalej jak stąd na Litwę, ale nic to! Bo i ja za nim podążę." Baśka, no, cicho, nie płacz! Które pierwsze odjedzie, to drugiemu kwaterę przygotuje i cała sprawa. Tu przyszło na niego jakby widzenie rzeczy przyszłych, bo oczy podniósł ku miesięcznemu blaskowi i tak dalej mówił: Co to doczesność! Dajmy, że ja już tam będę, aż tu ktoś puka do niebieskich podwoi. Święty Piotr otwiera; patrzę ja: kto? moja Baśka! Rety! o! to dopiero skoczę! o! to dopiero zakrzyknę! Miły Boże! słów w gębie brak! I nie będzie płakania, jeno wieczne wesele, i nie będzie pogan ni armat, ni min pod murami, jeno spokój i szczęśliwość! Ej, Baśka, pamiętaj: nic to! Michale, Michale! powtarzała Basia. I znowu nastała cisza, przerywana tylko odległym monotonnym dźwięczeniem kilofów. Wreszcie Wołodyjowski ozwał się: Baśka, zmówimy sobie teraz pacierz. I te dwie dusze, czyste jak łzy, poczęły się modlić. W miarę jak odmawiali pacierze, spływał na oboje spokój, a potem zmorzył ich sen i usnęli aż do pierwszego brzasku. Pan Wołodyjowski odprowadził następnie Basię, jeszcze przed "kindią" poranną, aż do mostu łączącego stary zamek z miastem, na odchodnym zaś rzekł jej : Pamiętaj, Baśka: nic to!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ZS cośtam no patrzę w te niebo i widzę chmury to twoje?:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
iftar prawdopodobnie lusi chodziło o słowa jędrusia w adaptacji filmowej to tym jej słynnym "niegodnam" bo w filmie rzeczywiście coś podobnego zdaje się mruczy ale chyba bardziej a co oleńka a co

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
topsz ponieważ na niebie żadne znaki nie wskazują, żeby miało dziać się coś poważnego nie będę dłużej czekać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
- Rozstąpcie się! - krzyknął Zagłoba. - Rozstąpić się! - powtórzyli laudańscy. Ludzie usunęli się zaraz, tak że środkiem tłumu utworzyła się pusta droga, po której wiedli Kmicica aż do ganku dwaj rycerze. On słaniał się i blady był bardzo, ale szedł z głową podniesioną, zarazem zmieszany i szczęśliwy. Oleńka oparła się o odrzwia i ręce opuściła bezwładnie po sukni; lecz gdy był już blisko, gdy spojrzała w twarz tego mizeraka, który po tylu latach rozłąki zbliżał się oto jak Łazarz, bez kropli krwi w twarzy, wówczas szlochanie rozdarło na nowo jej piersi. On ze słabości; ze szczęścia i zmieszania nie wiedział sam, co ma mówić, więc wstępując na ganek, powtarzał tylko przerywanym głosem: - A co, Oleńka, a co? Ona zaś obsunęła mu się nagle do kolan. - Jędruś! ran twoich niegodnam całować! Ale w tej chwili wyczerpane siły wróciły rycerzowi, więc porwał ją z ziemi jak piórko i do piersi przycisnął.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×