Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ScoooutFinch

Zamierzam wychowywać dziecko bezstresowo. Czy są tu podobne mamusie?

Polecane posty

Gość 6letnia corka kolezanki
wychowana bezstresowo, czyli bez zakazow i nakazow. robila co chciala. -zdemolowane mieszkanie tesciow (kolezanka samotna matka na garnuszku rodzicow), -nie mozna z bachorem nigdzie wyjsc bo odstawia takie cyrki, ze strach przytaczac przyklady, -gdy spi w dzien trzeba na palcach chodzic a nie daj bog winda na ich pietrze sie zattzyma - awantura ze strony cbachora, ze pol bloku slyszy (odkad sie urodzila na dzwiach wisala karteczka - dziecko spi, prosze o ciche chodzenie i nie zatrzymywanie sie winda na pietrze). przyklady moglabym mnozyc. wiekszosc sasiadow najchetniej spusciloby porzadne lanie temu bachorowi, ale coz... mamunia iwe lepie. wyhodowala terrorystke, boje sie, ze w przyszlsci bedzie z niej kurwiszon albo bandytka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do poprzedniczki patrzac
na twoj slownik i styl pisania twierdze, ze ty za to zostalas wychowana na cudowna, kulturalna i bardzo elokwentna osobe :o:o:o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czyli za parę lat jak to gówniarstwo podrośnie, to strach będzie z domu wyjść. Na moim osiedlu dzieci są chowane bezstresowo, żadne z nich nie wie co to dzień dobry, przepraszam, dziękuję, wlezie ci taki gnojek na głowę w piaskownicy i jeszcze się dziwi, że ma coś powiedzieć- pewnie w jego mniemaniu, zejdź mi z drogi stary ramolu. Sama byłam świadkiem jak ok czterolatek powiedział do mamusi zamknij się głupia babo! A mamusia nic, jakby nie słyszała. Mam nadzieję, że wyprowadzę się stąd, bo nie mam ochoty by moje dziecko przesiąkło takim zachowaniem, a siłą rzeczy przebywając z rówieśnikami, albo się dostosuje, albo będzie sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mamamimamu
Ja nie rozumiem;/ nie ma czegos takiego jak wychowywanie bezstresowe... to juz nie wychowywanie tylko trzymanie i czekanie az urosnie.. Dziecko musi miec ograniczenia, nakazy, zakazy.. ma wtedy poczucie bezpieczenstwa i wielu rzeczy sie uczy.. Mozna wychowywac dziecko bez klapsow i krzykow - za tym jestem- ale to i tak zawsze wiaze sie ze stresem dziecka. Konsekwencja rodzica, zakazy, nakazy ktore sa niezbedne do przekazania dziecku jakis wartosci wywoluja u dziecka stres. Wyobraz sobie glupia sytuacje z lodem. Malec jest chory i chce jesc loda. Ty wiesz ze nie powienien. Zeby nie mial stresu dasz mu loda i powiesz "prosze, nie denerwuj sie"?? Czy moze mimo ataku histerii, placzu i blagan powiesz : "nie mozesz zjesc loda bo rozchorowalbys sie bardziej.. gdy wyzdrowiejkesz przyjedziemy i kupimy superloda z bita smietana" Kapujesz? Dziecko jak mu odmowisz bedzie plakac, stresowac sie i bedzie czulo sie zle... ale Twoja rola jako matki jest taka by wiedziec "lepiej i wiecej".. tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Trzeba rozróżniać pojęcia. Chlebak służy do noszenia granatw :)Wychowanie bezstresowe NIE polega na braku wychowania. Mylenie pojęć.Wychowanie bezstresowe ma na celu ograniczać stres związany z dzieciństwem a nie eliminować go. Założeniem powyższego jest mądre wychowanie Z SYSTEMEM KAR I NAGRÓD ale BEZ STOSOWANIA PRZEMOCY. Co znaczy, że jak moja córka uderzy mnie mimo, że wie iż tego robić nie wolno - nie chce przeprosić i robi to ewidentnie celowo - idzie do kąta. Jeśli wpada w histerię bo "Ona chce i już" - wysyłam Ją do pokoju i siedzi tam, póki się nie uspokoi. Agresja rodzi agresję a przemoc rodzi przemoc. Nie trzeba bić i poniżać, by wychować na porządnego człowieka i o tym "mówi" filozofia wychowania bezstresowego.Inną sprawą jest, że wiele matek mówi "wychowuję bezstresowo" a tak na prawdę dzieci są po prostu niewychowane. Ale też przesada w drugą stronę nie jest dobra, jak ktoś nie ma pojęcia o tym na czym polega tzw. wychowanie bezstresowe to nie ma co sobie strzępić języka nie na temat nawiązując do rozwydrzonych bachorów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale chyba obecnie bezstresowe wychowanie ma niewiele wspólnego z pierwotnym założeniem i zatraciło swoją pedagogiczną wartość na rzecz właśnie typowego rozwydrzenia. I kojarzy się jedynie z brakiem reakcji na złe zachowanie, a nie z systemem kar i nagród i tłumaczeniem, że nie wolno i nie należy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Obecne bezstresowe wychodzanie ma bardzo wiele wspólnego z założeniem.jeśli ktoś się tego nie trzyma to zwyczajnie myli pojęcia, już o tym pisałam.Nie ma dwóch znaczeń dla tego wychowania - to ludzie sobie sami dorabiają ideologię, gdzie wychowanie bezstresowe ]= brak wychowania.Zgadzam się w zasadzie z tym, że sama nazwa jest myląca ale to przecież nie znaczy, że należy negować model wychowawczy jeśli ma się o nim błędne pojęcie, nie? Mnie osobiście to strasznie drażni, kiedy na pytanie odnośnie wychowania mówię iż wychowuję córkę bezstresowo - otrzymuję właśnie taką odpowiedź, że jak to można dziecko bez żadnych granic hodować?Stąd mój post - wychowanie bezstresowe to nie jest brak wychowania a nieznajomość tematu nie daje prawa do tworzenia mitów, bo potem reszta czytających, mających podobne "pojęcie" o temacie dalej szerzy nieprawdę o samym wychowaniu bezstresowym...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mamamimamu
OK, tylko jeszcze jedno dodam Mój teść ostatnio stwierdził ze jestem egoistką i nie mam serca Powiedzial tak kiedy przez około godzine nie reagowalam i ignorowalam moja corke kiedy ona (2,5 latka) rzucila ostentacyjnie na podlogę zabawke i kazala mi ja podniesc. Zrobila taaaaka awanture. Wytlumaczylam ze nie podniose zabawki bo to ona celowo ja rzucila i ze to ona ma ja podniesc. Godzinna histeria. Zabronilam aby tesc "zagadal" corke. Stres tak czy siak bedzie i jesli chce sie wychowac dziecko to sie go nie ograniczy. Chodzi natomiast nie o ograniczenie stresu wg mnie ale o tworzenie sytuacji i rozwiazywanie ich w taki sposob by dziecko nie czulo się np upokorzone i moglo "rozwijac skrzydla" uczac sie przy tym szacunku do samej siebie i innych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wychodzanie ]= wychowanie :DI odnosiłam się tu głównie do odpowiedzi na pytanie Autorki, która w ŻADEN sposób nie dała odczuć czy pojmuje to pojęcie błędnie, czy prawidłowo - natomiast po odpowiedziach innych widać wyraźnie sposób interpretacji. W końcu nie o to chodziło Autorce, tak sądzę...Dlaczego ma to Autorkę zniechęcić? Ja bardzo polecam ten model, u mojej córki się sprawdza choć nie jest Ona łatwym dzieckiem a mnie to kosztuje znacznie więcej niż "klaps". Pod warunkiem, że się przestrzega wszystkich zasad i jest się b. konsekwentnym w dążeniu do celu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No ale sama widzisz, że jesteś w mniejszości, ludzie nie wiedzą i się dziwią. Tak się ogólnie przyjęło i kojarzy się źle. Też chciałabym wychować córkę tłumacząc, opowiadając, co z tego wyjdzie czas pokaże...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mamamimamu trafnie ujęte ale taka nauka rozwiązywania problemów niesie ze sobą niejako mniejszy stres w dalszych latach, prawda? Tutaj takie małe rozwinięcie tematu :) Ograniczanie stresu związanego z biciem i poniżaniem.Dzieci, które obrażano i karano cieleśnie cierpią z tego powodu bardzo często przez kilkadziesiąt dalszych lat swojego życia, niekiedy dodatkowo kosztuje je to bardzo wiele w kwestii zmian, które chcą wprowadzić w wychowaniu własnych dzieci (model wychowawczy wbija się w psychikę). Ja byłam dzieckiem, które bito. Nie lano, nie wyzywano - ale klaps był metodą wychowawczą i do dziś pamiętam jak poniżona się czułam kiedy dostawałam w dupę za to, że posiadałam własne zdanie. i chcę tego oszczędzić mojemu dziecku. Chcę, by miała świadomość swojego czynu i jednocześnie nie będę tego egzekwować siłą, bo tym tylko wywołam strach a nie pojęcie tematu. To trochę jak porównanie "nie, ponieważ [tu wytłumaczenie]" do "nie, bo nie".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Odnośnie siły, żeby się nikt nie przyczepił :) Oczywiście czasem używam swojej przewagi fizycznej nad dzieckiem, np po to, by odciągnąć dziecko od czegoś, co stwarza dla niego niebezpieczeństwo; chodziło mi o nietykalność cielesną - nie biję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak sobie myślę, że to co napisałaś Nglka, to jest po prostu normalne wychowanie dziecka, nie powinno mieć żadnej definicji, dorabianej ideologii, bo chyba tak powinno się traktować dzieci? Ja dostałam w całym swoim dziecięcym życiu trzy klapsy, jeden zasłużony - za focha strasznego, dwa niesprawiedliwe. I więcej nie było potrzeby, moja mama zawsze wszystko tłumaczyła, dużo rozmawiałyśmy. Nie wyrosłam na bandziora :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale widzisz - pamiętasz te klapsy :-) Szczególnie te niesprawiedliwe :-)Też sądzę, że to, co napisałam to normalne wychowywanie ale niepokojące jest, że powstała definicja na tego typu model - to informacja o potrzebie wprowadzenia zmian, czyli szalenie wielu rodziców karało i nadal karze biciem oraz wyzwiskami.Ja dostawałam i ręką i pasem (pasem kilka razy, nawet nie pamiętam za co - ale uczucie, że to głęboko niesprawiedliwe - pozostało). A czy wyrosłam na porządnego człowieka, to już nie mnie oceniać, w każdym razie na pewno się nie stoczyłam. Tylko to raczej nie dzięki klapsom, bo przestali je stosować gdzieś pod koniec podstawówki a moje realne wyskoki w Ich kierunku zaczęły się, gdy poszłam do liceum. Podejrzewam, że nie stosowali bicia tylko dlatego, że wtedy bym już odwinęła ;) Biciem nie zagrabili sobie szacunku, stąd wnioskuję, że wtedy chyba po prostu poczułam, że nic mi nie zrobią. W swoim dziecku wolę zaszczepić szacunek do zasad, zamiast sam strach przed laniem ;))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ngLka czytając to, co piszesz dochodzę do wniosku, że ja zostałam wychowana bezstresowo :) były kąty i inne kary, a to było najgorsze dla mnie. Pamiętam, że tylko raz z siostrą dostałyśmy lanie(po 3klapsy) na pogrzebie dziadka- zachowywałyśmy się karygodnie. Później zawsze "marzyłam", żeby dostać w dupę- chwila i po sprawie, zamiast tych durnych kar. Nawet ostatnio z siostrą gadałyśmy, że te klapsy nie były z naszej perspektywy żadną nauczką i musimy dzieci wychowywać, tak samo jak nasi rodzice. Z naszego punktu widzenia klaps był najlepszą, szybką, bezbolesną karą. A te godziny przesiedziane w pokoju, dopóki się nie uspokoimy i nie przeprosimy, były katorgą, ale przyniosły efekty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No pewnie, że pamiętam! :) No i ja miałam inne dzieciństwo niż Ty więc mogę do tego pochodzić w formie żartu na spotkaniach rodzinnych. Ja nie jestem zwolennikiem bicia, chociaż klapsa córce już dałam, nie odniósł skutku, więc już dałam sobie spokój. Ale czytając wypowiedź powyżej przypomniało mi się, że miewałam kary, które polegały na np tygodniowym zakazie oglądania tv. To była straszna kara :( Zazwyczaj zbyt brutalna w stosunku do przewinienia, czyli zawieruszenia się po drodze ze szkoły :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trrraktor
Autorka wypusciła temat i przepadła, więc to pewnie podpucha. Musiałaby sprecyzować, co to znaczy "bezstresowe wychowanie", bo chyba kazdy ma swoją własną definicję na ten temat. Dopoki nie wiemy, co miała na myśli, szkoda w ogóle dyskutować, bo to jakby dyskutować o tym, "czy dobrze, jak jest gorąco". Nie wiadomo co, gdzie, w jakich okolicznosciach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×