Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Asia UK

Kiedy ktos bliski umiera:(((

Polecane posty

moj tata zginol 5 lat wczesniej przed smiercia mojej mamy. Tez mialam mysli .. dlaczego to mama a nie jakas inna osoba troche egoistyczne. Dobranoc Mary

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czlowiek którego
kochałam odszedł 4 lata temu... do dziś pamiętam jak powiedział że gdyby mógł zostać to zostałby ze mną do końca... ja w tedy sądziłam że musze być dobra i uczciwa i zostałam przy innym a on po 2-óch miesiącach odszedł na zawsze...gdybym mogła cofnąć czas i powiedziec że zawsze chciałam byc przy nim...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona :( 25 ie
Asia uk masz moze gg ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czlowiek którego
przywiązanie do czegokolwiek lub kogokolwiek powodoje że nie umiemy funkcjonować po utracie tego czegoś lub kogoś... szukasz miłości... kiedyś ci przejdzie... Nie, to było coś więcej... ale umarł i nigdy sie nie dowie, że był ważny...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Merlandea z dziećmi
Dzisiaj mija piata rocznica śmierci mojego męża, zostałam sama z 2 dzieci - córeczki - jedna 3 lata, druga 2 miesiące... Pozbierałam się szybko - nie miałam przy sobie bliskich osób, które by mnie wspierały, a dzieci mają swoje wymagania. Nadal jestem sama, nie roztkliwiam się nad sobą, nie mam na to czasu... W sercu nic się nie zmieniło... Jednak nie rozpaczam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czlowiek którego
ta rozpacz zostanie... miałaś kogoś bliskiego... przywiązanie, bezpieczeństwo, zaufanie... przykre... ale wierzę że się odnajdziesz kiedyś kto mi powie, gdzie wtedy jest ten wasz Bóg?!@#!!@? czemu na to pozwala?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Merlandea z dziećmi
Gdzie jest Bóg??? Byłam i jestem zawsze z Nim... Ja z sierocińca, mój mąż, jedynak - nasze dzieci nie mają bać, ciotek, bliskich sercu innych osób - a jednak pogodna ta moja mała rodzina.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stenia1974
moj maz zmarl 10 miesiecy temu i tez nie jest latwo emocjonalnie. Zostalam z 6 letnia corka. 7 lat temu zmarl moj tata - bardzo dlugo mi wzielo aby sie wyciszyc, a teraz smierc meza - nagle, nieoczekiwanie, KOSZMAR! Ale te najgorsze emocje odeszly, teraz jest wielka tesknota..... moze dlatego, ze mam dziecko i wiem ze mam czesc mego meza przy sobie, ona jest bardzo podobna do taty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stenia1974
Do: Merlandea z dziećmi - jak pisalam wczesniej tez pochowalam meza 10 miesiecy temu, tez jestem sama, mieszkam daleko od Polski i musze sobie radzic jak tylko moge. Nie rozpaczam, nie mam zalu do nikogo, mam dziecko, wspaniale, pocieszne... a do tych co mowia Gdzie jest Bog?? Powiem tak... nasi bliscy do Niego odeszli!!! Wlasnie do Niego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czlowiek którego
jeśli bóg jest to to jakis tyran bezduszny... bo kto normalny pozwala ludziom tak cierpieć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stenia1974
Jezus tez cierpial w imie naszych grzechow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
'Dobrze' takie myślenie jest bardzo egoistyczne, wiem...takie sytuacje mogą przydarzyć się każdemu...ale zawsze nasuwa się to pytanie "czemu mnie to spotkało? czemu moją rodzinę? a nie kogoś innego" i zazdrość o to że inni mogą się cieszyć swoją bliskością, podczas gdy tobie pęka serce z bólu po stracie najukochańszej osoby...2 miesiące po śmierci mamy zmarła moja kochana babcia..wierzę w Boga, choć zabrał mi to co kochałam najbardziej, ale wiem że tam jest im lepiej, że nie cierpią...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mary rozumiem:-( ja tez stawialam sobie takie pytania... nawet pomyslalam o tym, ze lepiej zeby zabral mnie, bo ona nic zlego w zyciu niezrobila... tylko chciala szczescie, czuje sie za to winna, ze nie umialam jej pomoc, wszystko bym oddala, zeby chociaz raz jeszcze sie do niej przytulic i powiedziec jak bardzo ja kocham. Calkowicie inaczej odczowam braka taty i brak mamy:-( Kochalam i kocham obydwoje... Wczoraj jak skonczylam rozmowe tutaj polozylam sie i znowu powroacily do mnie wspomnienia ostatnich dni jej zycia:-( niezapomne tego jak mowila do mnie, ze bardzo mnie kocha i chcialaby zyc... bolu sie nie da opisac, ale w tamtym momencie to ona czula wiekszy bol, bo wiem ,ze niechciala jeszcze isc tam, pocieszam sie tym ,ze ja nic juz nie boli, ze tam jest szczesliwa:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A mnie 8 miesięcy temu zmarł tata, nikt z rodziny nie wie, jak to przeżywam. Płaczę, kiedy go wspominam, kiedy patrzę na te jego dobre oczy na zdjęciach, kiedy przypomnę sobie jak mnie kochał, jaki był we mnie wpatrzony przez całe zycie a szczególnie przez ostatnie 4 lata, gdy był tak bardzo chory, niepełnosprawny po udarze, jak dziecko. Nie doczekał moich 30 urodzin, nie doczekał narodzin wnuka - kiedy umarł bylam w ciąży. A ja nie wypełniłam mojego obowiązku, nie byłam przy nim kiedy odchodził i to mnie najbardziej boli. Widziałam go kilka godzin przed śmiercią, w szpitalu podczas tej słynnej grypy, gdy odwiedziny były zabronione, a mnie wpuszczono po wielu prośbach. POWINNAM PRZY NIM BYĆ!!! Dlaczego nie wiedziałam, że odejdzie!!! Dzień wcześniej miałam jeszcze nadzieję, wwyglądał jak człowiek zdrowy, jakby zapalenie płuc, które ciągnęło się 3 tygodnie cofnęło sie w cudowny sposób, uśmiechał się, głaskał mnie po głowie, calował... Na drugi dzień był już w zapaści, dłonie miał przezroczyste i zimne, a ja nie wyczułam że to koniec. Chyba nie chciałam tego poczuć, chyba oszukałam sama siebie. POWINNAM BYŁA Z NIM BYĆ DO KOŃCA. Nigdy sobie tego nie wybaczę. Nikt z rodziny nie wie, jak się czuję. Mam 30 lat, męża, dwoje dzieci, firmę, buduję dom... i płaczę, kiedy nikt nie widzi. I BŁAGAM GO, żeby przyszedł choć raz, a jego nie ma. Żeby chociaż dał mi znak... Na pogrzebie nie płakałam, teraz codziennie o nim myślę, śnię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dołączę się
Mój ojciec był alkoholikiem. Rodzice się rozwiedli, gdy miałam 12 lat. Po rozwodzie się wyprowadził i stoczył całkowicie. Zamieszkał sam w mieszkaniu po babci, wyprzedał cały jej dobytek, wszystkie pamiątki, pił na okrągło, na długi czas zerwałam z nim kontakt. Wstydziłam się go. Odezwał się kiedy byłam w ciąży, odwiedził mnie. Wyglądał strasznie, wyniszczony, chudy, schorowany. Powiedział, że się postara, że przestanie pić, że był fatalnym ojcem, ale że chce być dobrym dziadkiem. Wnuka widział tylko raz, zmarł krótko po jego urodzeniu. Znaleziono go na ulicy. Dostał zawał i tak leżał, nikt mu nie pomógł, bo wszyscy w okolicy myśleli, że znowu pijany jest. Nie mogę się do dzisiaj pogodzić, że spotkała go taka śmierć. Przykre, że moje dziecko nie ma dziadka.... Minęło kilka lat, a to mnie dalej boli, chociaż wiele złego przez niego przeszłam. Nie potrafię nawet iść na cmentarz, bo stoję nad grobem i płaczę. Czemu on taki był, czemu zniszczył naszą rodzinę, moje dzieciństwo i czemu musiał mieć taką straszną śmierć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak byłam mała to myślałam że umrę przed rodzicami, bo ich śmierci bym nie przeżyła...ale jednak musiałam to jakoś znieść, pierwsze tygodnie były tragiczne...nikomu nie mówiłam jak mi ciężko, nikomu się nie zwierzałam, wszystko nosiłam w sobie i płakałam po cichu, w ukryciu, żeby nikt ni słyszał, nie widział...to nawet nie był płacz, to był krzyk prosto z serca, ból nie do opisania, ale co ja będę pisać, wiecie jak jest:( 'Dobrze', też mam poczucie winy, że ni umiałam jej pomóc, że nie było mnie przy niej wystarczająco dużo w tych ostatnich dniach, mam przeogromne wyrzuty z tego powodu, wiele bym dała żeby móc usiąść na jej kolanach, przytulić się i powiedzieć że bardzo ją kocham...bardzo często okazywałyśmy sobie uczucia:) moja mama też chciała żyć, bardzo chciała, ale wiem że w głębi wiedziała że koniec się zbliża, że nie można już nic zrobić, że cud się nie zdarzy...choć ja na ten cud liczyłam do końca, nie wierzyłam w to że może jej zabraknąć...a jednak...jej już nie ma, a ja dalej żyję, ciężko mi bez niej, w każdym momencie życia, tyle chciałabym jej powiedzieć...tak bardzo chciałabym żeby mi się przyśniła i powiedziała coś, cokolwiek..minęło już parę lat, zleciały tak strasznie szybko, nauczyłam się żyć bez niej, cieszyć się życiem, ale nie pogodziłam się z tym że jej nie ma, że nie było jej i nie będzie w najważniejszych w moim życiu chwilach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cóż, nikt nie zyje wiecznie. Każdy kiedyś zejdzie z tego świata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Asia Uk
moje gg 25433055 pozdrawiam i zycze spokojnej nocki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kofiii
5 miesiecy temu umarla mi mama ,tragiczne przezycie miala 55 lat ,dalej sobie z tym nie radze ile to jeszcze bedzie trwac ?niechce zwarjowac a czuje ze czasami nie mam sily zyc :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Karolina UK
Moja Mamulka odeszla rok temu, w przeddzien swoich 56 urodzin, na raka. Bylam wtedy w 9tym miesiacu ciazy. Denerwuje sie, kiedy ktos pyta, czy mam sie "lepiej". CZas nie leczy ran. Czas pozwala sie przyzwyczaic do bolu. Kocham Cie MAmunku. Codziennie placze, kocham Cie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Karolina UK
Ale wiecie, tak myslalam... Kazdy z nas musi przejsc przez ten proces, musi umrzec. Mja Mamunia ma juz to za soba. Tak bardzo ja kocham. Ale trzeba zyc, musze, dla moich dzieci. Boje sie umrzec, boje sie, bo wiem jak ciezko bedzie moim coreczkom. Oh...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×