mam juz dosc wszystkiego od rana wszystko sie pier...

Przy sniadaniu zauwazylismy, ze po ogrodzie w najlepsze grasuje sobie szczur, gdybym w pore nie zamknela drzwi do ogrodu to by sobie wlazl do kuchni. Nosz... Za moment facet chce wyjsc do ogrodu... drzwi wypadly z szyn. Szlag by trafil. Ok, troche mordegi i jakos drzwi udalo sie wstawic na miejsce i dzialaja. Jestesmy w ogrodzie - szczur znow skads wylazl i maszeruje, nie zwracajac na nas uwagi. To ja za tel. i do deratyzatora. Efekt taki, ze zgloszenie przyjmie, ale tylko od wlasciciela domu. Ja jako najemca moge sobie nagwizdac. Wlasciciel nie odbiera tel, na smsa nie odpowiedzial. Ciekawe ile przyjdzie czekac? Potem padlo wifi w laptopie, zepsula sie maszyna do polerowania auta, a na sam koniec nie wiem jakim cudem moj facet chcac przestawic auto pod domem wjechal w brame - brama rozwalona, przod auta wgiety i poszla lampa. Mam kurwa dosc. Tak ostatnio wyglada kazdy moj dzien, co chwila cos sie psuje, wali. Przyciagam pecha czy jak? Nie wyrabiam juz z tym wszystkim :(

wrzuć na luz zagwizdaj sobie hymn pod nosem , poskacz na skakance takie dni też bywają :)

tyle ze od kilku tygodni to wlasnie moja codziennosc. Nie ma dnia, zeby cos sie nie popsulo :( Dzis z tym autem i brama to juz zwyczajne przegiecie. A ja juz mam kompletnie dosc takich sytuacji. Teraz trzeba kombinowac jak naprawic auto tanim kosztem, bo z kasa krucho :( a auto na jutro rano musi byc w pelni sprawne. Tylko siasc i ryczec.