Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ogaer83

Drogie Forumowiczki, pomożecie?

Polecane posty

Gość No ale skoro masz owulkę
chciałam zagłosować ale się nie da, coś z serwerem:O dziwne imię swoją drogą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogaer83
:-( to nie jest dobra wiadomość :-( dlaczego dziwne imię?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyszła koza do woza
brzydki bachor :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tttttttttttttta
ja uważam że zdjęcie świetne.dziecko wcale nie jest brzydkie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogaer83
'przyszła koza do woza' - Ty chyba w ogóle nie masz 'bachora' i z tego Twoje kompleksy. pokaż swoją twarz - ocenimy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyszła koza do woza
Ty wystaw swój pysk na aleryje.pl ;) Pośmiejemy się :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogaer83
'przyszła koza do woza' - zmień dilera albo idź po receptę do dobrego psychiatry. Po co masz tu siedzieć i obrażać ludzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyszła koza do woza
Zmień mordę swojego dzieciaka, bo straszy ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malina1221
czesc, pierwszy raz piszę na jakimkolwiek forum. mam wielką potrzebę wygadać sie. sprawy sercowe. mam 21 lat we wrzesniu byłabym z chłopakiem 3lata. on jest w moim wieku, 2tygodnie starszy. dobrze było nam ze sobą, do czasu... w swieta Bożego Narodzenia oświadczył mi się. wyjechałam w styczniu do pracy-zlecenie, na tydzien. w tym czasie on poprosił moich rodziców o rekę, w dzien kiedy wrociłam rodzice nasi spotkali sie, rozmawiali o slubie, na przyszły rok. znali sie juz wczesniej, juz kilka razy spotykali sie, kolacje, grile. po moim powrocie zaczelo sie psuc, zaczelismy sie ciagle kłocić. od kłotni do kłotni. zerwał zareczyny po jakims 1,5 miesiącu. chodz wczesniej był pewny ze chce sie ustatkowac juz, założyć rodzine, mówił tak mojej mamie. zrywając zareczyny stwierdził ze wymusiłam na nim ta decyzję. nie powiem ze nie mowiłam o slubie ale to chyba normalne po dwoch latach... no ale nic, nadal bylismy parą. nie wspomniałam jeszcze ze pracuje w firmie u jego rodziców, od dwoch lat. od grudnia on tez tam co jakis czas pracuje kiedy musi kogos zastapić. w sumie to cztery miasiace bylismy dzien w dzien. w koncu zaczelismy miec siebie dosc, to znaczy w pracy 8godzin wiec tak naprawde to po pracy nie bylo juz o czym gadac, ja lubiłam spotkac sie i przytulac, calowac, byc z soba normalnie, bo wiadomo ze w pracy to trzeba byc grzecznym.ale on chyba sie znudził. w ostatnim czasie wogole kłocilismy sie co kilka dni. ktoregos dnia w pracy uderzył mnie, przy swoim tacie, nikt nie zareagował, złozyłam wtedy wypowiedzenie, ale jego mama poprosiła mnie abym została. zostałam. wierzyłam ze jak bedziemy sie starac to wszystko wroci do normy.starałam sie, znosiłam wszystkie obelgi, nie raz usłyszałam ze mnie nie chce, ze nie kocha, nie potrzebuje, wpadałam wtedy w płacz, prosiłam i mówiłam ze jak sie postaramy to bedzie dobrze. on wtedy przystawał na to. kilka dni było dobrze i znowu to samo słyszałam. bardzo mnie to zniszczyło, z wesołej dziewczyny, satałam sie osobą z depresją. dwa tygodnie temu przy takim kłoceniu sie, postanowiłam ze dajemy sobie dwra tygodnie, jesli przez ten czas sie nie uda to odpuscimy, było niby dobrze, termin minął w ubiegły wtorek, pojechalismy wiec na kolacje i rozmawialismy co do decyzji, powiedział ze przemyśła i ze bardzo chce byc ze mna, ze bedzie sie starałi troszczył o to aby było dobrze. upewniałam sie tego dnia jeszcze kilka razy. wiec pełna nadzieji zyłam do piatku... rozpetała sie wojna, wygadałam sie mu co do tego ze jakis czas temu ktoś mnie skrzywdził przez co byłam smutna i oczekiwałam od niego pomocy chodz nie chciałam powiedzziec w czym, powiedzioał ze jak juz wie to teraz bedzie lepiej bo bedzie umiał mnie zrozumiec.. ale nic, w niedziele napisał mi smsa ze nie chce byc ze mna, dzwoniłam, płakałam, nie mogłam sie uspokoic. w poniedziałek dzien w pracy był okropny, jego rodzice mysla nadal ze tylko sie pokłocilismy, nie miał odwagi powiedziec im. zadzwoniłam do niego w srode. poprosiłam aby pojechał ze mna do lekarza, miałam umówiona wizytę. zgodził sie, przed wizytą rozmawialiśmy, powiedział ze nie chce byc ze mna, ze mnie nie kocha, ze dobrze mu samemu ze nikt do niego nie pisze, ze on nie musi, ze moze robic co chce i gdzie chce, z kim chce. co do wizyty, zawiózł mnie pod przychodnie ale powiedział ze dobrze wiem ze dziecka nie chciał wiec wierzy ze poradze sobie sama. zrobił mi tyle krzywd, powiennam go nienawidzic a jakies glupie uczucie jest we mnie, dzisiaj byl chwile w pracy,nawet nie zapytał jak po lekarzu, wogole go to nie interesuje. zawsze myslalam ze jak bede w ciazy to odejde, ze nie dam sie poniewierac, ale teraz boje sie, chcialabym aby byl ktos ze mna, zeby chodz co jakis czas przytulil. oby dwoje jestesmy z dobrych domow, jestem dojrzala jak na swoj wiek, chciałam dziecka od dłuzszego czasu. mowi ze nie kocha, ze mnie nie chce cholernie to boli. powinnam dac mu spokoj, oczekuje tego ode mnie,a ja nie umiem pogodzic sie z ta decyzja. mam bałagan w głowie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyszła koza do woza
malina skróć ten denny text :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogaer83
Chyba coś jest z serwerem, bo na inne dzieci nie można tez głosować :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyszła koza do woza
bajzel w łebie ma:o Se qrwa posprzątaj :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jeju jeju jeju
co to za meliniara na tym zdjęciu. o ja cie p i e r d o lę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyszła koza do woza
Na twojego bachora się wleźć nie da, bo aż z daleka straszy :D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kogo obchodzą te wypociny?
czesc, pierwszy raz piszę na jakimkolwiek forum. mam wielką potrzebę wygadać sie. sprawy sercowe. mam 21 lat we wrzesniu byłabym z chłopakiem 3lata. on jest w moim wieku, 2tygodnie starszy. dobrze było nam ze sobą, do czasu... w swieta Bożego Narodzenia oświadczył mi się. wyjechałam w styczniu do pracy-zlecenie, na tydzien. w tym czasie on poprosił moich rodziców o rekę, w dzien kiedy wrociłam rodzice nasi spotkali sie, rozmawiali o slubie, na przyszły rok. znali sie juz wczesniej, juz kilka razy spotykali sie, kolacje, grile. po moim powrocie zaczelo sie psuc, zaczelismy sie ciagle kłocić. od kłotni do kłotni. zerwał zareczyny po jakims 1,5 miesiącu. chodz wczesniej był pewny ze chce sie ustatkowac juz, założyć rodzine, mówił tak mojej mamie. zrywając zareczyny stwierdził ze wymusiłam na nim ta decyzję. nie powiem ze nie mowiłam o slubie ale to chyba normalne po dwoch latach... no ale nic, nadal bylismy parą. nie wspomniałam jeszcze ze pracuje w firmie u jego rodziców, od dwoch lat. od grudnia on tez tam co jakis czas pracuje kiedy musi kogos zastapić. w sumie to cztery miasiace bylismy dzien w dzien. w koncu zaczelismy miec siebie dosc, to znaczy w pracy 8godzin wiec tak naprawde to po pracy nie bylo juz o czym gadac, ja lubiłam spotkac sie i przytulac, calowac, byc z soba normalnie, bo wiadomo ze w pracy to trzeba byc grzecznym.ale on chyba sie znudził. w ostatnim czasie wogole kłocilismy sie co kilka dni. ktoregos dnia w pracy uderzył mnie, przy swoim tacie, nikt nie zareagował, złozyłam wtedy wypowiedzenie, ale jego mama poprosiła mnie abym została. zostałam. wierzyłam ze jak bedziemy sie starac to wszystko wroci do normy.starałam sie, znosiłam wszystkie obelgi, nie raz usłyszałam ze mnie nie chce, ze nie kocha, nie potrzebuje, wpadałam wtedy w płacz, prosiłam i mówiłam ze jak sie postaramy to bedzie dobrze. on wtedy przystawał na to. kilka dni było dobrze i znowu to samo słyszałam. bardzo mnie to zniszczyło, z wesołej dziewczyny, satałam sie osobą z depresją. dwa tygodnie temu przy takim kłoceniu sie, postanowiłam ze dajemy sobie dwra tygodnie, jesli przez ten czas sie nie uda to odpuscimy, było niby dobrze, termin minął w ubiegły wtorek, pojechalismy wiec na kolacje i rozmawialismy co do decyzji, powiedział ze przemyśła i ze bardzo chce byc ze mna, ze bedzie sie starałi troszczył o to aby było dobrze. upewniałam sie tego dnia jeszcze kilka razy. wiec pełna nadzieji zyłam do piatku... rozpetała sie wojna, wygadałam sie mu co do tego ze jakis czas temu ktoś mnie skrzywdził przez co byłam smutna i oczekiwałam od niego pomocy chodz nie chciałam powiedzziec w czym, powiedzioał ze jak juz wie to teraz bedzie lepiej bo bedzie umiał mnie zrozumiec.. ale nic, w niedziele napisał mi smsa ze nie chce byc ze mna, dzwoniłam, płakałam, nie mogłam sie uspokoic. w poniedziałek dzien w pracy był okropny, jego rodzice mysla nadal ze tylko sie pokłocilismy, nie miał odwagi powiedziec im. zadzwoniłam do niego w srode. poprosiłam aby pojechał ze mna do lekarza, miałam umówiona wizytę. zgodził sie, przed wizytą rozmawialiśmy, powiedział ze nie chce byc ze mna, ze mnie nie kocha, ze dobrze mu samemu ze nikt do niego nie pisze, ze on nie musi, ze moze robic co chce i gdzie chce, z kim chce. co do wizyty, zawiózł mnie pod przychodnie ale powiedział ze dobrze wiem ze dziecka nie chciał wiec wierzy ze poradze sobie sama. zrobił mi tyle krzywd, powiennam go nienawidzic a jakies glupie uczucie jest we mnie, dzisiaj byl chwile w pracy,nawet nie zapytał jak po lekarzu, wogole go to nie interesuje. zawsze myslalam ze jak bede w ciazy to odejde, ze nie dam sie poniewierac, ale teraz boje sie, chcialabym aby byl ktos ze mna, zeby chodz co jakis czas przytulil. oby dwoje jestesmy z dobrych domow, jestem dojrzala jak na swoj wiek, chciałam dziecka od dłuzszego czasu. mowi ze nie kocha, ze mnie nie chce cholernie to boli. powinnam dac mu spokoj, oczekuje tego ode mnie,a ja nie umiem pogodzic sie z ta decyzja. mam bałagan w głowie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyszła koza do woza
meliniara buahhahahaa:D:D:D:D Najebbana :D:D:D:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gawra
tak patrzę i widzę, że temu bękartowi bucha z dupy :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dolina
ogarnij trochę tego szczyla przed następną fotką, bo wygląda, jakby się we własnych szczynach topiło :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogaer83
Boshhh... 'przyszła koza do woza' i te inne Twoje nicki... Ty naprawdę masz jakiś problem. Obrażaj sobie moje dziecko w zaciszu własnego pokoju jeżeli ma Ci to przynieść ulgę w swojej zgryzocie, ale pamiętaj, że na żywo w Twoim otoczeniu raczej nie poszalejesz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyszła koza do woza
Czyli jednak jest więcej przeciwniczek wyglądu tego zafajdanego bachora :D Wystaw qrwo fotę w centrum handlowym;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość effy..
nie mocuj się z faktami - wygląda, jakby sie osikał ten bachor :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyszła koza do woza
Nawet nie wiesz jak suko szaleję ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogaer83
tak widać... na mocnych prochach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziecko jest świetne :) trzeba byc totalnym imbecylem żeby tak pisać i obrażać wszystkich:( gratuluje inteligenci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogaer83
dzięki tala24 - ale widzę, że ten popapraniec (bądź to ona) obraża ludzi nie tylko tutaj. Nawet nie ma odwagi, żeby zalogować się pod jednym stałym nickiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×