Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

matka psycha siadka

nie radzę sobie z życiem - długi wywód :(

Polecane posty

Jestem matką 3 letniego chłopca i 1 letniej dziewczynki i nie radzę sobie z życiem :( z Pierworodnym to byłą wpadka - na ostatnim roku studiów. Nie była to dla nas tragedia bo i tak mieliśmy już datę ślubu wyznaczoną i przygotowania w toku. Przyznam, że się nawet ucieszyłam. Szło wszystko idealnie. Magisterkę pisałam w ciąży, a broniłam się z 2 miesięcznym dzieckiem za drzwiami. Opieka nad synem była banalna. Jadł i spał praktycznie do skończenia 1,5 roku życia. Mogliśmy robić wszystko. Ja po studiach od razu poszłam do pracy, chodziłam na różne kursy (prawko, językowy, basen). Biegałam sobie, czytałam mnóstwo książek. Mój mąż działał też tak jak sobie zaplanował- zaczął w końcu pisać doktorat (wcześniej mu się nie chciało), uprawiać sporty. Synek był zabierany na wyjazdy rowerowe, całe weekendy były rodzinne, a w tygodniu każdego wieczoru inne z nas zajmowało się małym. Było jak w bajce! Dlatego zapragnęliśmy drugiego dziecka... Jednak synek w wieku ok 1,5 roku wszedł w okres buntu dwulatka. I to beznadziejnego buntu. Był po prostu nie do zniesienia. Ja wtedy byłam już w połowie ciąży i moja bajka się skończyła. Po urodzeniu się córki było już tylko gorzej. Ona wymagała dużo więcej uwagi niż jej brat w jej wieku, a za to brat stał się jeszcze gorszy niż jak miał te 1,5 roku. Od tego czasu nasze życie to: "kiedy już skończy się ten dzień i będziemy mogli iść spać"?? Poszłam do pracy chwilę po macierzyńskim, bo w domu nie wyrabiałam a moja praca jest moją pasją. Nasz przeciętny dzień wygląda teraz tak: mąż budzi się o 5 rano i w pośpiechu ucieka z domu, żeby mógł jak najdłużej posiedzieć w pracy (ma spore zaległości a ma dość odpowiedzialne stanowisko) i może coś doktoratu popisać... Ja wstaję ok 6:00 i zazwyczaj męża już nie ma w domu (gdyby był to zmusiłabym, żeby został ze mną i żebyśmy razem wyszli do pracy, bo wyjście z domu z dwójką naszych wrzaskunów to porażka :P). Ubieram się, jem śniadanie, ubieram i karmię nasze dzieci, które się od rana czasem drą jak szalone (a czasem jest nawet fajnie..). córkę zawożę do babci, a synka do przedszkola (całe szczęście, że uwielbia swoje przedszkole! więc tutaj nie było chociaż problemów). I jadę do roboty. mąż kończy pracę ok 16:00 i jedzie najpierw po mnie, żeby mnie odebrać (bo powrót do domu z naszymi wrzaskunami to porażka :P), a ja zazwyczaj jestem zawalona robotą, więc mówię mu, że dzisiaj muszę zostać dłużej, a on niech jedzie po dzieci sam :P No i nieszczęsny mąż je odbiera i zajmuje się nimi do mojego przyjścia (coś jedzą, drą się, idą na spacer, drąsię). W międzyczasie wracam ja (ok 18:00 ) i widzę w domu SAJGON nie z tej ziemi. co od razu psuje mi humor. Jem coś już wkurzona, sprzątam, bawię się z dziećmi. Ok 19-20 je kąpiemy, karmimy, usypiamy i mamy "wolne" (!!!) najwcześniej o 21:00. Wtedy sprzątam, sama się kąpię i idę spać o 22:00. ZERO czasu na czytanie, naukę hiszpańskiego (uwielbiam go), seks, film. Mąż najczęściej o tej 22:0 zasypia w ubraniu, więc się kłócimy, że mnie to denerwuje ;) I tak każdy dzień!!!!!! od pół roku!! :( Dodam, że mamy trochę problemów finansowych, bo wzięliśmy gigantyczny kredyt na nowe mieszkanie, żeby się z dziećmi wygodnie pomieścić... Tak więc luksusy typu wakacje odpadają.. W weekendy zazwyczaj jest tak, że w piątki wieczorem się upijamy i oglądamy jakiś film (w połowie zasypiamy) sobota - ja sprzątam mieszkanie - zajmuje mi to niemal cały dzień (nie umiem szybciej, może mieszkanie za duże, może ja jestem do dupy :(( ). około 16:00 jak skończę idziemy z dziećmi na spacer i potem już normalka - umieranie, usypianie i padanie na twarz. Niedziela jest w miarę spokojna, bo wiemy, że już niedługo poniedziałek i w pracy sobie odpoczniemy.. wygadałam się ;( Czy to kiedyś się unormuje??? Ja nie wyrabiam psychicznie. Nie mam na nic sił. Mam wrażenie, że zniszczyłam już dawno swoje życie, niszczę mojego męża, a niedługo zniszczę życie także swoim dzieciom ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ty jakie bys niby chciła miec zycie???ciesz sie ze maz męza dzieci inne by chcialy n twoim miejscu miec taka rodzine a np nie mogą miec dzieci ,trzeba sie cieszyc z tego co dał los mogłas gorzej trafic a jak sie dzeci ma to niestety to sa obowiązki nikt nie powiedział ze bedzie łatwo!!!więc nie narzekaj..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lykacie wszyststko jak rekiny
a wiesz ze ja tez tak czasmi mam? tylko dzieci chyba tak duzo sie nie dra :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lykacie wszyststko jak rekiny
malineczka, no naprawde, z calego serca zyce ci, zebys jak juz urodzisz to upragnieowe, wyczekane malenstwo, nigdy nie miala czarnych mysli... :O latwo sie pisze takie glupoty jak sie nie ma pojecia o pojeciu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lykacie wszyststko jak rekiny
jak odpoczywam? po porstu czasami olewam obowiazki domowei i mimo ze w domu jest sajgon, to jak dzieci posna to sobie wlaczam film, albo zwalam graty z kanapy na podloge i klade sie z ksiazka :) obiadow praktycznie nie gotuje, tylko w weekendy, a raz na dwa tygodnie biore pania do sprzatania, zeby uratowac malzenstwo (ciagle klotnie typu: ty nic w domu nie robisz, a ja ciagle sprzatam)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wrzaskun ? Ciekawe nazwanie dziecka... Widać że własne potrzeby ponad wszytsko, sama taka jestem. Córeczka jest wpadką i wiem że nie zdecyduje się na drugie dziecko bo tak mi wygodnie, mamy czas dla siebie, na swoje zachcianki i potrzeby a z dwójką komplikacja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lykacie wszyststko jak rekiny
a teraz dalam dzieciakom zabawki ktorymi nie bawili sie juz chyba z tydzien i mam 20 min spokoju. o, wlasnie sie znudzili. dobra, biore ich na dwor, 3maj sie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"lykacie wszyststko jak rekiny " a dlaczego nie gotujesz? dzieci - rozumie w rpzedskzolu/u niani itd zjedzą. A wy? tzn mi też nie potrzebne? a mąż ci nie marudzi, ze glodny? panią do sprzątania na razie pożegnaliśmy, bo trochę z kasą gorzej :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
lykacie wszyststko jak rekiny ja nie mówie o sobie tylko ogólem ze trzeba sie cieszyc z tego co sie ma bo inni by cheili miec dzeci a nie mogą miec!!!ale polakowi nigdy sie nie dogodzii tak jest prawda to tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Paulinka :D daj spokój. ja od pół roku nie mam żadnych przyjemności. chcę tylko czas na książkę znaleźć (teraz np latam z mopem, bo wczoraj mi się nie chciało i odpisuję na stojąco...). Każda chwila dla dzieci. To na serio oznacza: "własne potrzeby ponad wszystko" ja myślę, że nie do końca...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powiem Ci szczerze-wyluzuj ! Nie możesz być najlepszą żoną,matką,kucharką,sprzątaczką i najlepszym pracownikiem ! Na dłuższą metę nie dasz tak rady ! Jak dzisiaj nie posprzątasz,a poczytasz ksiażkę też nic się nie stanie,świat sie nie zawali ! Pomyśl trochę o sobie,o mężu . Połóżcie dzieci wcześniej i wtedy miejcie czas dla siebie . I nie miej wyrzutów,ze robisz coś dla siebie,a np. gary nie pozmywane ! Zrelaksuj się,weź długą kąpiel,odpręż się czasem bo zwariujesz ! P.S Jak widać w stopce też mam dwójkę dzieci w tym niemowlaka ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
malineczka, ale marzysz o takiej harówce? myślę, że niemka, rosjanka, czy szwedka tak samo by nie wyrabiała na moim miejscu. A może ja jestem tylko taka nienormalna, która prostego życia nie umie ogarnąć? No chyba tak - tu by się przynajmniej wszystko zgadzało :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powiem Ci szczerze że sama jestem egoistką, ciągle ktoś zwraca mi uwagę że powinnam więcej czasu poświęcać dziecku i mniej zabierać ją ze sobą na wszytskie swoje wyjazdy i kaprysy. Ja widzę że dziecko jest szcześliwe więc nie zwracam uwagi na te uwagi. Staraj się robić tak samo, jak chcesz poczytać książkę daj dzieciom ich książeczki, zabieraj je na wypady weekendowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Magda jest baaardzo absorbująca,raczej sie soba nie zajmie sama . :O . Czasem ma takie histerie,że potrafi 40 minut płakać o byle co . Ehh..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Paulinka - twoja corka nie ma jeszcze roczku. To najlepszy okres dla matki ;) w okolicy 2-3 urodzin to, że dasz jej książeczkę nic nie zmieni... pisałam w pierwszym poście, że jak synek miałwłaśnie tyle meisięcy to życie było bajką|: "Mogliśmy robić wszystko. Ja po studiach od razu poszłam do pracy, chodziłam na różne kursy (prawko, językowy, basen). Biegałam sobie, czytałam mnóstwo książek. Mój mąż działał też tak jak sobie zaplanował- zaczął w końcu pisać doktorat (wcześniej mu się nie chciało), uprawiać sporty. Synek był zabierany na wyjazdy rowerowe, całe weekendy były rodzinne, a w tygodniu każdego wieczoru inne z nas zajmowało się małym. Było jak w bajce!" może za rok zmienisz zdanie? ;) jak twoja córka nauczy się mowić "nie"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
milimetrowa - Magda jest jak typowa trzylatka. Tak jak mój synek - uczą się życia jeszcze... Czytałam, że 3 latki dopiero zaczynają odcinać się bardzo powoli od rodziców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Paulinka,oj tak Ty to nie wiesz co to jest bunt 2 latka . Wtedy się zaczną histerie i mówienia an wszystko "bleee" i "nie bede" "nie zrobię ""nie chcę " :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie zauważyłam,żeby sie ode mnie odcinała . Wręcz przeciwnie cały zcas łazi za mną,ostatnio miałą taki okres,ze nie mogłam iść sama do wc,bo stała przy drzwiach i ryczała .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uwierz mi że taka grzeczna i idealna nie jest, ma swoje humory. Wiem jak to ze starszymi bo mieliśmy 3 letniego bratanka męża na 4 dni jak jego żona rodziła i powiem Ci że tak źle nie było, wystarczy dobrze zorganizować sobie czas. Jak wymęczysz dziecko długim spacerem, wycieczką, albo chociaż wyjściem do zoo to potem masz trochę spokoju. 3 latki lubią rysować, malować to też zajęcie na conajmnej 30 minut.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a co do buntu dwulatka - to bardzo wazny okres w zyciu dziecka. powiedzialabym wrecz, ze dziecko, ktore go nie rpzechodzi moze miec problemy w pozniejszym zyciu - klopoty z asertywnoscia, darzeniu do swoich celow itd itd. wiec zycze ci tego buntu u twojej corki :) ale podobno są teżdzieci, które nigdy tego nie rpzechodzą i potem nie mają problemów.. podobno ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
po pierwsze wyluzuj! zostaw tego mopa! co sie stanie jak podłoga będzie brudna? czy swiat sie zawali? nie. zamiast tego usiadź z "tylkiem" na kanapie, weź ulubiona książkę i poczytaj!!! albo idź z mężem i dzieciakami na spacer. jest niedziela, piękna pogoda, ładuj akumulatory a nie się wykańczasz. obiad? ugotuj raz na dwa dni. nie gotuj 2 dań i deseru, bo po co? ugotuj gar zupy, np warzywnej, na następny dzień dorzuć jakiś składnik, np koperek i będzie zupa koperkowa :P albo dorzuć trochę kaszy, ryżu i już masz coś innego. nie przesadzajmy! a w ten sposób ładnie zaoszczędzisz czas. tak jak milimetrowa pisała "Nie możesz być najlepszą żoną,matką,kucharką,sprzątaczką i najlepszym pracownikiem ! " tak się nie da. wykończysz się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Paulinka.. moja trzylatka lubi rysować,malować,lepić z plasteliny,wyklejać coś,ale nie sama . Wszystko musi robić z nią ktoś . Chociaż czasem ma takie dni,ze bawi się sama pół dnia i jakby dziecka nie było .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
co do buntu. u mojego zaczął się jeszcze przed 1 urodzinami. teraz jest chyba apogeum (tzn mam nadzieję że już dalej to nie zabrnie :P) ciągłe krzyki, wymuszania, ehhhh ale nie poddajemy się :P no bo co można na to poradzić??? trzeba przetrwać i tyle :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×