Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Słodka1985x

Co zrobic zeby facet mi sie oświadczył???

Polecane posty

Czekająca;) to nie kwestia że nie wszyscy faceci tacy. Po pierwsze szukacie normalnego bez kompleksów po drugie musicie umieć sobie go wychować :D Nie wiecie ze porządna baba musi sobie hopa wychować ;) A poważniej może oni nie wiedzą jak ważne są dla was te zaręczyny? Ja przyznam że odkrywam ten fakt z lekkim przerażeniem :D Ale może to dla tego że ja zawsze z kobietami bezpośrednimi bardzo konkretnymi byłem. Nie było miejsca na jakieś nieścisłości. i ja też czekam... mała miejscowość to dla mnie w tym momencie trochę abstrakcyjny temat więc nie będę się mądrzył ale ;) zawsze jak się chce można wesele w większej mieścinie zrobić ;) Nie żebym nie lubił wymówek bo jak mi się czegoś bardzo nie chce to zawsze jakąś fajną znajdę .... ;) Jak dla mnie to jak się kogoś kocha i chce się z kimś być to nie ma na co czekać. Jakieś czekanie na warunki i inne pierdoły to zwykłe czekanie na zbawienie. Albo się chce z kimś być i ciągnąć ten wózek albo się szuka wykrętów. Tyle więcej wam nie będę truć ;) A chłopów sobie wychowajcie a przede wszystkim uświadomcie im jakie pewne sprawy są dla was ważne bo coś czuje że oni strasznie niedomyślni są :D I na Boga 6 lat bycia razem i bez ślubu i w dodatku czekacie na zaręczyny... Kurde w tym tępię to połączycie ceremonie ślubną z pogrzebową !!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czekająca;)
No to czekamy;), tylko na co? Idę spać, udanej dyskusji, a Słodkiej powodzenia i dużo cierpliwości:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czekająca;)
hehehhe, nie trudno nie zgodzić się z myśllicielem999, tam zaręczyny, na ślub czekam, to sobie poczekam;), tak do 40;) heheh, mykam spać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i ja też czekam...
inaczej - ide na studia w paź 100km dalej od chłopaka. Chciałam sie tylko zaręczyć przed studiami żebym miała pewność że to już na powaznie (slub potem nie teraz) chodzi tylko o mnie, o moją psychike i poczucie pewności bo dla niego to wystarczy jak mówie że kocham a On mówi mi to samo. Tylko mi nie, ja potrzbuje tej pewności... I jak mu to powiedzieć??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i ja też czekam...
nie powiem masz mi sie oświadczyć że chcesz ze mną być albo odchodze, bo to chore, tym bardziej w moim wieku. Jego brak kasy też rozumiem. Tylko do jasnej cholery no mi nie pasuje brak deklaracji - możecie mnie zjechać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja też się wpiszę
maj gaj - to żart prawda?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość open your eyes
książka: NIE ZALEŻY MU NA TOBIE. Koniec złudzeń poznaj prawdę o tym, jak rozumieć facetów Behrendt Greg, Tuccillo Liz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość O....
Ślub a po co Ci to potrzebne. W dzisiejszych czasach pobierają się tak naprawdę już tylko tradycjonaliści. Sama jestem prawie 5 lat w związku, z czego prawie 2 lata mieszkamy ze sobą. I to ja jestem zwolenniczką takiego wolnego związku zwanego konkubinatem. Mojemu chłopakowi też się kiedyś marzył ślub i huczne wesele ale już zrozumiał mnie i wie że ja tego nie potrzebuję. Może kiedyś mi się odwidzi - nie przeczę, ale po tak krótkim czasie jak 1,5 roku to może jeszcze lepiej poczekać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pojechalam do niego...i był w domu ...powiedzial ze mu sie kom rozladowal i mial wlasnie do mnie dzwonic..a ja spanikowalam i nie potrzebnie pojechałam...rozplakalam sie ze mnie oklamuje eh..przytulal mnie mowiac ze nie oklamuje mnie i mnie nie zdradza..ze nie mam sie czego bac! Pozniej rozmawialismy długo na te tematy i mowil ze chce sie zemna ozenic itp. tylko teraz sytuacja na to nie pozwala ale mysli ze do max 3 lat..wiec troche mnie to uspokoiło ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i ja też czekam... jeżeli jedziesz na te studia i będziesz mieszkać te 100km dalej to wybacz ale te zaręczyny są bez sensu. Po pierwsze wy nie myślicie o wspólnym życiu a o 5 letniej rozłące więc jakiekolwiek daleko idące plany są utopią młodzieńczej miłości. Za rok ja wrócisz do siebie na dłużej i zaczniesz spędzać z swoim chłopakiem więcej czasu może (i to z dużym prawdopodobieństwem tak się stanie) się okazać że nie macie o czym rozmawiać. Że jesteście z kompletnie rożnych bajek. Rok w zupełnie innym środowisku z innymi ludźmi, szczególnie w tak porąbanym środowisku jakim są ludzie 1-go roku zmienia ogląd na świat. Pomijam już drobiazg że zapewne znajdzie się co najmniej jeden "kolega" który cię zafascynuje bo będzie taki inny.... I nie oceniam tu twojej uczciwości względem chłopaka a patrze realnie na życie. Z punktu wiedzenia faceta takie zaręczyny są nonsensem bo jak by na to nie patrzeć to jest JEGO deklaracja i JEGO słowo a nie twoja. Tobie o wiele łatwiej zerwać takie zaręczyny i go olać. A on jeżeli jest honorowy będzie miał z tym problem mimo że będzie czuł ze coś się psuje. Więc w zasadzie wygląda to tak że on podpisuje glejt i ma grzecznie na ciebie czekać a czy się doczeka to już inna bajka. Nie wiem jakie on ma wykształcenie ale jest spora szansa że jak wrócisz ze studiów to on przestanie spełniać "twoje nowe standardy" To jest bardzo częsty przypadek końca wielkiej miłości. Miłość ma to do siebie że obie strony muszą ja cały czas budować rozłąka najczęściej powoduje jej erozję często całkowitą. W mojej opinii o wiele dojrzalsze w wszej sytuacji jest nie zaręczać się. Jeżeli się kochacie naprawdę dojrzałą/prawdziwą miłością to poczekacie na siebie (a ciebie będzie na tych studiach skręcało ;)) Nie potrzebujecie żadnych wirtualnych sznureczków. O.... Konkubinat też jest stanem wirtualnym :D stanem ciągłego szachu. Nie ma czegoś takiego ja wolny-związek. Człowiek w związku nie jest wolny jest z kimś "związany". Wolny związek jest dla ludzi którzy boją się deklaracji i lubią się utrzymywać w stanie niepewności. To taki dziwny układ jesteśmy razem coś planujemy ale pamiętaj jestem wolny/a i mogę w każdej chwili trzasnąć drzwiami jeśli zrobisz coś co mi sienie spodoba. Oczywiście małżeństwo też nie daje 100% pewności w świecie ludzi bez honoru dla których przysięga nie znaczy nic a ślub jest przede wszystkim wystawną sakramencko drogą imprezą. W świecie w którym ludzie podejmują decyzje o ślubie na podstawie absurdalnych przesłanek a nie z pewności że chce się dzielić trudy życia z właśni tą jedną osobą że się jej chce oddać i służyć. I nie popełniam błędu pisząc o oddaniu i trudach teraz ludzie zawierając ślub myślą o przyjemnej sielance wmawia się wszystkim na każdym kroku że związek, małżeństwo ma być usłane różami przyjemnościami a priorytetem jest mega udany sex bo bez tego to ani rusz. A to jest gówno prawda i dla tego związki rozpadają się z byle gównianego powodu. Potem jak nie ma trzech orgazmów w tygodniu to wielki kryzys małżeński. Jak któreś zaczyna się zaharowywać i staje się wyprute to dryga strona zaczyna szukać pocieszenia w ramionach innych. Absurdalne dawanie wolności partnerowi w zaspokajaniu coraz to nowych wymysłów seksualnych układów wbrew własnej woli w imię źle rozumianej wolności. A związek to nie jebajka a przede wszystkim problemy przykrości problemy i chwile radości które to wynagradzają, wieczory kiedy się przytulicie i przeprosicie za przykrości które siłą rzeczy w ciągu dnia się zdarzają i wynikają z zmęczenia trudną codziennością. Małżeństwo to przyrzeczenie drugiej osobie że się nie zostawi jej jak ta zachoruje będzie leżeć w łóżku i srać pod siebie a nie przyrzeczenie będę z tobą do puki będziesz piękna i gładka i będziesz mi dawać orgazm za orgazmem. A tak naprawdę małżeństwo to nie jakaś infantylna ceremonia w kościele biała suknia i sowa wypowiadane w obliczu księdza. A przysięga dawana drugiej osobie przed Bogiem a tak naprawdę przede wszystkim przysięga dawana drugiej osobie. Tylko co ona jest warta w świecie gdzie przysięga jest zawsze z założeniem "ale musi być dobrze"? Skoro przecież wszyscy chyba jesteśmy świadomi że przede wszystkim będzie ciężko i czasem naprawdę dobrze. A ta druga osoba potrzebna jest jak jest właśnie źle. Więc jak czytam o stanie "bycia ze sobą" po kilka lat i jak to określacie niezdecydowania faceta :D to mnie bawi. Myślicie że jak ktoś jest w związku przez rok to za kolejny będzie bardziej zdecydowany? Ile lat trzeba z kimś być żeby się zdecydować i być pewnym? Na co czekać? Aż przyjdzie pierwsze znudzenie sexem? Aż przyjdzie pierwsza ciężka choroba? JAK DŁUGO ? 6- 10-15 lat? 6 lat to już stare dobre małżeństwo które ma wiele za sobą :D no tak ale podobno po 10 latach przychodzi kryzys więc może poczekać 11 lat? Zaręczyny po 2-3 -5 latach dają wam pewność :D Przepraszam czego? Widzicie utopię takiego podejścia :D Oszukujecie siei to bardzo. Dałyście się zmanipulować i wierzycie w sprawdzanie siei kolejne kroki. Jak związek trwa kilka lat mieszkacie razem współżyjecie to nie ma mowy o ślubie o zaręczynach bo to wszystko stało się już dawno i te puste wtedy już gesty nie zmienią kompletnie nic. Albo oboje podjęliście uczciwą decyzje że chcecie być razem i walczyć o to albo się przy sobie meczycie z braku laku i strachu przed samotnością. Ale przyznam że jest to ciekawa forma masochizmu bo tak naprawdę życie ze świadomością zawieszenia i urojonej wolności "drugiej połówki" na którą trzeba uważać żeby się nie obraziła bo przecież ona "jest wolna" to nic innego jak masochizm. I tak naprawdę żyjecie razem po kilka lat a znacie tylko swoje "maski strachu..."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czekająca;)
Cholera, zapomniałam wpisać pseudonimu i wszystko skasowało;) Źle, że pojechałaś, a on mógł uprzedzić, że telefon mu się rozładuje, przecież wie, że jesteś wrażliwa na tego typu sprawy. nom, trzy lata.. hehehe, a poza tymi trzema latami coś planujecie? Bo to że coś tam za trzy lata, to nie znaczy, że teraz nie trzeba mówić o przyszłości

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czekająca;)
no i myśliciel wymyślił;) I cholera tak to napisałeś, że zgadzam się z każdym słowem, no ale kiedy facetowi wyłuszczyć swój plan na życie? Heheh, przecież na pierwszej randce nie powiem do faceta: słuchaj, nie szukam boyfrienda na kolejne trzy lata, tylko męża i ojca mych dzieci, podoba ci się to spoko, nie to wypier*****;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chinota
myśliciel zgadzam się z tobą w spojrzeniu na małżeństwo / związek tylko się nie zgadzam że wyrokujesz że związek autorki nie przetrwa... nie czytasz w gwiazdach ani nie możesz tego wiedzieć, równie dobrze może przetrwać i się szczęśliwie rozwinąć :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chinota
czekająca, ja nie widzę nic złego żeby powiedzieć facetowi co cię interesuje w końcu jeżeli dziewczynę interesuje tylko przygoda na jedną noc to może to dać do zrozumienia jeżeli cię interesuje znalezienie męża, co w tym złego? ważne tylko żeby trafił swój na swego, lepiej rozmawiać otwarcie przecież nie musisz mu się rzucać na szyję i ciągnąć do ołtarza, tylko powiedzieć co cię interesuje. Co za świat, liberalizm już nie pozwala wspomnieć słowa "małżeństwo", "mąż", to nie są słowa zakazane ???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czekająca;)
w sumie prawda:), no bo ja zawsze uważałam, że to desperacja... a teraz zaczynam myśleć, że w ten sposób w końcu można znaleźć osobę, która chce od życia tego co ja;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czekająca;)
No to powodzenia Anehdonia w przygotowaniu ślubnej imprezy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chinota ja nie pisałem o związku autorki ;) [i ja też czekam...] i nie zakładam że się rozpadnie a pokazuje w jakiej są sytuacji. A są jeszcze dzieciakami i to przed rewolucją która wywraca życie wielu do góry nogami i jak ma się im nie udać to zaręczyny tego nie zmienią. I zakładam że jak się naprawdę kochają to będą razem pomimo wszytko. anhedonia weselem się nie przejmuj da się przeżyć ten cyrk :D my z żoną w połowie wyszliśmy :D zostawiając gości z całym tym żarciem ;) Pod koniec przyjechaliśmy sprawdzić czy sobie już grzecznie poszli. :D "słuchaj, nie szukam boyfrienda na kolejne trzy lata, tylko męża i ojca mych dzieci, podoba ci się to spoko, nie to wypier*****" Bardzo dobra metoda Czekająca;) . Maminsynki lovelasy i inne ciamciaramcie z miejsca posrają się w gacie i uciekną :D A ci co zostaną będą albo bardzo odważni albo odważni i poważnie myślący o życiu. Przecież taka deklaracja w wczesnym stadium znajomości nie jest równoznaczna z przekazem szukaj kościoła na przyszłą sobotę ;) a jedynie wyraźna informacja czego oczekujesz od życia. A swoją drogą jak facet mówi że chce założyć rodzinę ustatkować się to poważny a jak kobieta mówi chce wziąć ślub mieć dzieci to desperatka... Ciekawy folklor :D Więc odwróćmy to jak facet się oświadcza to desperat a jak kobieta mówi facetowi szukaj sali to poważnie myśli o związku. Mi pasuje ta druga forma folkloru ;) bo po co mam stawiać kobietę pod ścianą kazać jej odpowiadać na ważne pytanie w jakieś restauracji przy obcych i w dodatku robić to przekupując ją jakimś świecidełkiem. :D A przy obecnym "liberalizmie" to faszyzm był szczytem wolności i poszanowania odmienności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gfgfdgdgfdgdgdgdg
brawo dla Mysliciel999,tak samo mysle i mowie,popieram cie w stu procentach,to co piszesz to swieta prawda,szkoda ze wiekszosc kobiet daje sie nabrac na wlasnie takie pierdoly jak ,poczekajmy jeszcze,ze to za krotko,nie teraz,slub do niczego nie jest potrzebny i wiele innych, ja okreslilam na poczatku swojego zwiazku co chce a co nie,moj facet nie byl do niczego zmuszany,byl to jego wybor czy zostanie ze mna czy nie,tez nie rozumiem wiekszosci z tym czekaniem latami na cos co moze nigdy sie nie zdarzyc, mysliciel999 jestes pierwsza osoba ktora pisze tutaj z sensem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czekająca;)
I się temat wyczerpał;), bo wszystko na temat zostało powiedziane;) Podsumuję;) Pierwsze primo: Chłopa trzeba sobie wychować. Drugie primo: Już na początku związku sprecyzować swoje plany itp. Trzecie primo: Być konsekwentną, nieugiętą, ale nie spiętą. ;) A Słodka gdzieś znikła...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a mam tego dosc...dzis spedzilismy ze soba czas a on nagle mowi ze o 19 sie umowil z kumplami..i lipa moj wieczor zerwany bo nie zaplanowalam sobie nic..i mowie mu ze tak nagle mi mowi a on ze niedawno sie dowiedzial.. :( i zostałam na lodzie..w piatek z kolegami...poniedzialek z kolegami a ja sie nie licze :( eh...co mam zrobicz tym jego zachowaniem?dlaczego tak wazni sa dla niego kumple.?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Słodka1985x na spokojnie bez emocji zastanów się ile czasu spędza z kumplami a ile z tobą . Co robi z tobą (czy normalnie nie jesteś nudna jak flaki z olejem przynajmniej w jego oczach). Co robi z kumplami (czy jest to spotkanie na zasadzie że to kumple i trzeba iść na piwo czy może mają jakąś wspólna pasję sport cokolwiek) Jeżeli z bilansu wyjdzie że on po prostu woli siedzieć z kumplami bo ich bardziej kocha to znak że bardzo powinnaś się radować że się nie oświadczył bo to taki typ który żonę ma żeby nie zostać posadzonym o to iż "kocha chłopców" a kumpli kocha miłością prawdziwą i bezwarunkową. I nie zmienisz tego raczej łatwo a tylko usłyszysz jakieś brednie o wolności o nie ograniczaniu.... Jeśli widzisz winę po swojej stronie zmień się albo jeśli przesadzasz odpuść trochę. I taki drobiazg jeśli jesteście razem myślicie o ślubie to czemu ty nie idziesz razem z nim spotkać się z tymi kumplami? Przecież jak weźmiecie ślub to automatem będą wasi wspólni znajomi i chyba normalnym jest ze on mając żonę będzie się razem w jednym gronie spotykać. Nawet jeśli oni się gdzieś wspólnie w silnikach grzebią to co ci szkodzi iść z nim? Trochę takich dziewczyn było co z kumplami przychodziło na wieczorne przeróbki "fiacików" i w sumie to nawet nie wiedziały kiedy nabierały wiedzy dzięki której niejednego faceta wprawiały w zakłopotanie. A w sumie tylko siedziały sączyły z nami piwko i żartowały. Jeśli chodzą gdzieś do knajpy to tym bardzie powinno mu być milo że będziesz z nim. Jeśli będzie miał z tym problem to zastanów się co on z tymi kumplami za romans ma :D Bo to co najmniej dziwne jak facetowi przeszkadza towarzystwo własnej kobiety. Reasumując jest to kolejny urojony problem którego nie rozumiem. Jak spotkam się z znajomymi to w czym mi przeszkadza żona? Kompletnie w niczym. Rozumiem że jak on by szedł pograć w piłkę to nie będziesz za nim goniła (no chyba że lubisz grać) rozumiem też że czasem może chcieć się spotkać i pogadać z jakimś przyjacielem i chce być sam żeby móc sobie na ciebie ponarzekać w towarzystwie zaufanej osoby ;) ale regularne "spotkania z kumplami" w których kobieta przeszkadza są jakimś absurdem. No chyba ze byś przeszkadzała chłopcom w wspólnym zabawianiu się ze sobą ewentualnie w jakichś niesamowicie ambitnych podrywach innych kobiet żeby sobie kolegom udowodnić że nie są pantoflarzami. W zasadzie nie wiem w czym jeszcze miała byś przeszkadzać. Dla mnie facet który woli spędzać czas z kumplami niż z kobietą jest co najniej dziwny... Jako przykład podam to że jako młodzi i głupi w ścisłym gronie kumpli spotykaliśmy się raz w tygodniu na piwo . Waliło się paliło ale spotkać się było trzeba. W końcu jeden kumpel poznał dziewczynę na której mu zależało i najnormalniej w świecie powiedział że z nią przyjdzie. Jakoś nikomu nie przeszkadzało a wprost przeciwnie. Dość szybko okazało się że spotykaliśmy sieja grupa starych dobrych małżeństw ;) bo kolejni z nas dojrzewali do poważniejszych związków. dziewczyny nie martwiły się o to co my wyprawiamy my nie wysłuchiwaliśmy że ich nie kochamy że nie poświęcamy im czasu a stworzyliśmy "paczkę " która trzymała się razem przez lata. (pomijam skutek uboczny że nasze dziewczyny dokładnie wiedziały co który z nas zrobił bo ślicznie sobie kablowały ale jakoś nie płakaliśmy z tego powodu) I to jest normalne i fajne.A nie spędzanie czasu osobno w imię jakiejś wyimaginowanej wolności i potrzeby prywatności. Takie spędzanie razem czasu i wspólni znajomi łączą związek a im więcej rzeczy robi się osobno tym więcej miejsc do pękania. Życie i obowiązki zajmują tyle czasu że nie ma co tracić czasu na bycie osobno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja tez nie jestem desperatka...ale chcialabym z nim tez spedzac czas a on wprost uwielbia speedzac czas z kolegami..mnie nie zabierze ze soba bo twierdzi ze bede marudzic itp.a tak ma luz.. nie odzewal sie znowu do mnie dzis od tej godziny co mial spotkac sie z kumplami..mam nadzieje tylko ze ci kumple to nie jakas kobieta :( najchetniej pojechalabym to sprawdzic ale po co..spotka mnie gdzies i powie ze oszalalam i jestem nienormalna..mowil ze sie odezwie jak zwykle i tak cisza..dzwonilam i pisałam a on nic..az sie wkurzylam i napisalam ze mam juz tego dosc ..:( co robic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak to co?/ przecież facet-chłopiec wyraźnie daje ci do zrozumienia, czy jest dla niego związek z tobą... nadal nie wiesz co robić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale okazuje mi czulosc jak sie widzimy itp.jest kochany..a jak sie juz spotyka z kolegami to zapomina o mnie i sie nie odzywa :( i co ja mam z tym zrobic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"mnie nie zabierze ze soba bo twierdzi ze bede marudzic itp." A będziesz? Bo jak będziesz no to się nie dziw że nie chce z tobą wyjść (zdarzają się kobietki co dwóch zdań nie pozwolą zamienić bo szczebioczą non stop i to jest niestrawne albo po 20min stwierdzają że chcą do domku. ) A jeśli nie należysz do maruderek to powiedz gościowi żeby spi... prostować banany. No chyba że chcesz jako żona mieć spokój w domu bo nie lubisz jak ci się chłop pod nogami pląta. "a tak ma luz.." :D ładne stwierdzenie :D kompletnie bezsensowne ale fajnie brzmi ;) Jak mechanik mówi to magiczne słowo "luz w układzie..." to znaczy że będzie bolało nieraz bardzo więc zastanów się czy w wypadku twojego chłopaka ten "luz" nie jest stanem poważnej awarii układu w którym jesteście. "mam nadzieje tylko ze ci kumple to nie jakaś kobieta" I chcesz mieć tak nadzieję przez całe życie? Nie wież w bajki pseudo liberalnych idiotów że trzeba mieć zaufanie że zazdrość jest zawsze chorobliwa i inne bajki bez żadnej podstawy w nauce czy nawet zdrowym rozsądku. Nadzieja jest matką głupich... Stare jak świat i naucz się tego na pamięć. Nadzieje możesz mieć na wygraną totka na ładną pogodę na urlop ale nie na to że twój facet znikając ci regularne z oczu cie nie zdradza tu nie ma miejsca na nadzieję stawka jest zbyt wysoka. Zazdrość z kolei jest naturalnym mechanizmem obronnym związku i bez niej nie ma tak naprawdę mowy o miłości. Zazdrości nie można nazywać chorobą bo jest stanem naturalnym występującym u zdrowych jednostek. I zauważcie że zazdrość jest jedną z drug pokazywania drugiej stronie że się ją kocha :D Dziwne? Ile razy było wam miło jak facet się wkurzał że ktoś na was patrzy? Podświadomie albo i świadomie byłyście zadowolone z tej zazdrości ;) chorobliwa zazdrość opisana w podręcznikach medycznych jest rzadka i mylnie na tym forum każda zazdrość jest opisywana jako chorobliwa i zła. A teraz wypadkowa poprzednich zaufanie. Zaufanie to nie wbrew obiegowej opinii i presji liberałokretynów coś co "się ma". I coś "co jest" w związku od początku. Gówno prawda zaufanie na początku nie istnieje jest fascynacja która wyłącza nam systemy obronne w postaci zazdrości i zaczyna się wtedy budować cegiełka po cegiełce zaufanie. Obserwujemy się i zaczynamy mniej lub bardziej ufać i to się buduje przez całe życie (czas trwania związku) . W związku trzeba się zachowywać tak żeby nie dawać drugiej osobie cienia powodów do nieufności inaczej nie ma mowy budowaniu zaufania i jest to zwykłe katowanie partnera. I teraz pytanie jeśli gość już teraz znika i wyłącza telefon to ja się będziesz czuła za kilka lat? Dla mnie nie zrozumiałe. Mogę olać wszystkie telefony ale jak dzwoni zona (wcześniej jak dzwoniły dziewczyny) to nie było opcji żeby nie odebrać a jak już żywcem się nie dało to się oddzwaniało. No chyba że jesteś na tyle upierdliwa że dzwonisz co 15 min i nudzisz ;) np jak on siedzi w pracy. Jak moja żona czasem ma zły dzień potrafi zadzwonić do mnie 5 razy w 30min :D i choć ubóstwiam jak do mnie dzwoni to naprawdę ciężko przy 5 telefonie być miłym jeżeli akurat ma się urwanie w pracy :) Więc zastanów się dobrze w jakiej wy jesteście sytuacji jak jesteś ty bo przyznam że to co tu piszesz nosi znamiona histerii choć i wygląda że jesteś mocno niedopieszczona ;). Podejdź do sprawy na spokojnie z wyrachowaniem zastanów się czego chcesz od faceta od związku i pogadaj z nim o swoich oczekiwaniach planach potrzebach niepokojach. I pamiętaj że związek żeby nie oczekiwać że w związku trwającym jakiś dłuższy czas będzie tak jak na początku ciągle łóżeczko i pieszczoty. I żeby wieź między wami nie znikała musicie tak jak pisałem wcześniej znajdować wspólne zainteresowania, znajomych i sposoby na bycie razem. To co czego wiele osób nie rozumie nie ma wiecznych motylków w żołądku związek dojrzewa i zmienia się. Jak liczysz że zawsze będzie tak jak na początku to każdy związek twój jest skazany na niepowodzenie i wielki zawód. A jeśli uznasz że jednak facet cię po prostu olewa to olej go i ty po co masz dołączyć do grona piszących tu "maż znowu wyszedł z kumplami a ja siedzę sama" "szukam kochanka bo nie pamiętam jak wygląda gęba mojego męża" itd. itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej, tak sobie czytam i czytam... jestem z facetem prawie 3 lata (za 3 miesiące będzie 3 rocznica), do tej pory słyszałam kilka razy, że kiedyś zamieszkamy razem, nawet w rozmowie wyczułam aluzję dotyczącą ślubu i dzieci...Ale zaręczyn ani widu ani słychu. Kilka razy nawet widzieliśmy się z jego znajomymi, którzy są po ślubie, z moimi, którzy są narzeczeństwem, a tu...nic...:/ Też nie jestem zadowolona, bo kobieta lubi mieć tę pewność, że już jakoś coś może zacząć sobie planować, ale nie zmuszę go do niczego. Jeśli będzie chciał, to sam się w końcu zdeklaruje. Czekam sobie (z niecierpliwością już, czemu jednak wyrazu nie daję) i może kiedyś coś z tego będzie, aczkolwiek też w nieskończoność czekać nie będę... Przez całe życie nie będę miała tylko "chłopaka" - to juz bez przesady. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agggaa
mam 20 lat, moj chlopak jest rok starszy, jestem z nim 4 lata. Wspominał o zaręczynach i cisza. Przy każdej awanturze mówi mi 'i Ty chcesz, żebym ja sie Tobie oświadczył?!' co mam o tym mysleć ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sylvia 007
A po co ma sie oswiadczac skoro mu tak wygodnie. Jak spotka cos lepszego to zawsze mozna zwiac Gdyby byla milosc to bylby i slub.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kamila223
tez bym chciala wziac juz slub :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×