Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

katalana

KWIETNIÓWKI 2011

Polecane posty

Hej Dzewczyny! Mam problem z maluszkiem, bo wydaje mi się że coś jest nie tak. Mały jak go położę po chwili pręźy się i płacze, brzuszek mu twardnieje... Jak wezmę go na ręce lub przystawię do piersi, to trochę zje i się uspokaja. Ale boję się że kolki się zaczęły, albo ja coś zjadłam (żurek i budyń wczoraj). Do tego od wczoraj robi rzadkie kupki. Wizyta u pediatry dopiero koło środy i nie wiem czy się zacząć martwic...:( Oliwka, ale masz malutki brzuszek :) Malwiska oraz inne dziewczyny - gratuluję slicznych pociech!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
awa mi sie wydaje ze to kolki:(((( a wydaje mi sie ze maly dlatego uspokaja sie przy piersi bo czuje twoja obecnosc, i nie ma naprezonego cialka, ssac bedzie bo ma taki odruch nawet jak nie jets glodny, tak wyczytalam. ale ja bym i tak pojechala na jakis dyzur do przychodni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki Oliwka za odpowiedź. Zobaczymy jak będzie w nocy i jutro, jak coś to przyspiesze wizytę. Narazie śpi spokojnie... Odezwę się jutro. Dobranoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie U mnie bez zmian. Skurczy brak, brzuszek nadal bardzo wysoko, mała szaleje na całego. A_B to super, że już jesteście w domku! Życzę szybkiego powrotu do sił! Oliwka rzeczywiście masz malutki brzuszek :) Mój jest już taki wielki, że moja mamuśka dzisiaj zastanawiała się czy aby przypadkiem moja niunia nie jest jakimś większym niuńkiem ;) Czyli jednak u Mamuli coś się zaczęło dziać...może niunia jednak jeszcze troszkę posiedzi.. Anula fajnie, że już jesteście w domku! Czekamy na zdjątka :) Malwiśka śliczne słoneczko :) Czekamy na relacje :) U mnie do terminu 2 tyg! Miłej nocko kobietki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
_agnieszka_ gdzie kupilas ta posciel co widnieje na zdjeciu w galerii sliczna jest, szukam czegos podobnego Dobranoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam niedzielnie-gratuluję kolejnym rozpakowanym mamusiom-fakycznie sporo marcowych dzieci:) krótko streszczę co u mnie się działo-w poniedziałek o 10:00 stawiłam się w szpitalu,podali mi oxy i sybko zaczeły się skurcze po 13:00 wzieli mnie na salę i podali znieczulenie w kręgosłup-nie boli:),o 13:43 miałam już mała na piersiach:):)płakałam strasznie az mi położna twarz wycierała bo nie mogłam przestać.potem przewieźli nas na sale pooperacyjną i tam pierwsze spotkanie małej z tatą,po dwóch godzinach przewieźli mnie już na zwykła salę przystawili młodą do piersi i mogli wejść do mnie siora mój tata i córka mojego. potem musiałam leżeć plackiem az do rana -zostawili mała obok mnie i mogłam patrzeć do woli,ale trochę się meczyłam z bólu mimo kroplówek.o 5 rano wstałam i dowlokłm się pod prysznic,dostałam pierwszy posiłek.przyszła babka od laktacji i zaczęła się walka o pokarm-przystawianie małej,masaż piersi,kangurowanie dziecka-słyszałyście o tym??,odciąganie laktatorem,herbatki na laktację i...nic.trzeba było dokarmiać mm,pokarm się nie pojawił,sutki w strzępach bo mała poobgryzała je że aż krwawiły i zwisały odgryzione kawałki.poddałam się i bardzo to przeżyłam,pokarm pojawił się dopiero w piątek ale już mała nie chciała ssać. drugiego dnia dumny i wzruszony tatuś wręczył mi .....pierścionek zaręczynowy!!byłam w szoku:) w piątek wróciłyśmy do domu,trzeba było zostać dłużej bo Weronika miała żółtaczkę..jest baardzo grzeczna jak córeczka A_B-budzi się tylko na butlę,nie marudzi nie płacze i ma wieeeelki apetyt. co do krwawienia-od środy miałam już tylko niewielkie plamienia,wkładki higieniczne wystarczają,mam szw rozpuszczalne a blizny niemal nie widać.jestem w dobrej formie,nic nie boli,unikam dzwigania a tak robię wszystko. wrzuciłam fotki mojej niuni,podobna bardzo do tatusia,czarne włoski i ślepka.pozdrawiam mamusie dzidziusie i te z nas które ciągle czekają na spotkanie ze swoimi skarbami...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a tak dla zainteresowanych-kangurowanie dziecka to położenie sobie dziecka niędzy piersiami na brzuszku z główką pod brodą mamy.dziecko w samym pampersiku ,mama goła,tzn skóra do skóry,trzeba się szczelnie okryć obie dłonie obejmują dzidziusia,wydziela się oksytocyna która wspomaga laktację,dziecko relaksuje się jest spokojniejsze,wzmacnia się więź,ogólnie same korzysci,można tak kilka godzin leżeć można też karmić piersią w tej pozycji,kangurować może też tatuś,ponadto jeśli ma 2-dniowy zarost może masować dzieciaczkowi stópki-ponoć świetnie mu to robi,o tym wszystkim dowiedziałam się od tej specjalistki z poradni laktacyjnej,fajna sprawa:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Awa, to co opisujesz nie wyglada mi na kolke, bo przy kolce dziecko nie uspokaja się tak szybko i latwo, ale moze być wstepem do nich, ale jest reakcja uczuleniowa, na co wskauzuja też rzadsze kupki. Powodem moze być reakcja na budyn lub zurek, obie potrawy sa podejrzane. Generalnie musisz wiedziec, że najczesciej dzieci cierpia na nietolerancje pokarmowa z powodu mleka krowiego i produktow mlecznych. Jeśli boisz się zrezygnowac z mleka krowiego, to pamietaj, że zawsze masz alternatywe w postaci mleka koziego i zerow kozich i owczych. Ania, gratuluje zareczyn. Ale się wycierpialas z ta walka o laktacje. Dziwie się tylko, że doradca latkatycjny kazal Ci stosowac takie dziwne metody jak pobudzanie piersi laktatorem i jakies masaze, bo to pewnie przyczynilo się do wiekszego zmasakrowania peiersi, a wcale nie musialo pomoc. Na pokarm trzeba i tak zawsze poczekac, po prostu przystawiajac dziecko. Ale trudno, stalo się. Ja bym jeszcze sprobowala pokarmic piersia. Dziś niedziela, a pokarm mialas w piatek, moze wyjdzie. Co do doradcow laktacyjnych to u mnie w szpitalu po prostu smiech na sali. Podczas badania pediatry panie od opieki nad dziecmi same mowily, że "skoro dziecko takie male to powinnam dokarmiac co 3 godziny sztucznym". Mojej kolezance podczas jakis zabiegow też ladowali butle dla dziecka, "bo plakalo wiec pewnie było glodne", oczywiscie bez zawolania matki, żeby nakarmila. Jakbym nie wykarmila już jednego dziecka piersia to na pewno bym zwatpila i dawala malej butle. Gdzie to wsparcie i edukacja :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witajcie. My już jesteśmy w domku. Korzystając z tego, ze malutka śpi, a starszaki z tatą szykują obiad i bałaganią w kuchni, postanowiłam napisać co u nas. No wiec zacznę od końca czyli od powrotu do domu. Dzieci zareagowały na siostrzyczkę świetnie. Lepiej niż mogłam się spodziewać. Starsza córcia wpadła do sypialni w kurtce z okrzykiem "pokażcie mi moją siostrę. Już się urodziła moja siostra!" Zaczęła ją całować, przytulać, wymieniać fachowe uwagi pt "jaka ona malutka, ale jakie ma włoski czarne" itd. Od razu chciała ją na ręce, pomagała zmieniać pieluchę, karmić. Normalnie szok. Synek bardziej był zainteresowany prezentem niż małą, ale się uprzejmie przywitał, dał całuska i pobiegł do zabawek. Powiem Wam, ze jestem w szoku bo zastanawiałam się jak to będzie, jakie będzie to ich pierwsze spotkanie, a oni potraktowali Lolkę nie jak nowego człowieka, którego nie znają, tylko jak kogoś kto był z nami od hoho a tylko na chwilkę wyjechał i właśnie wrócił. Dla nich to tak naturalne, ze Lolka jest, jakby była cały czas. Aż mnie to wczoraj wzruszyło. Na razie żadnej zazdrości, a wręcz przeciwnie. Pełne zrozumienie. Zobaczymy jak będzie dalej. Teraz coś o samej Lolce. Urodziła się 30 marca o 19,45. Waga 3920 i 55 cm długości, 10 punktów. Piękna, różowiutka jak po cesarskim cięciu, a to dlatego, ze miałam bardzo, ale to bardzo dużo wód (czystych) i mała urodziła sie czyściusieńka bez żadnej mazi itd. Taka do schrupania. Jest "nietypowa" jeśli chodzi o nasza rodzinkę bo ma czarne , długie włoski, a na nich złociste pasemka. Cały oddział pielgrzymował zobaczyć "noworodka z balejażem" :) Pierwsze dwie noce były trudne bo mała bardzo płakała jak tylko pierś wypadła jej z buzi, więc w zasadzie karmiłam bez przerwy Efekt był taki, że piersi wyglądały jak po teksańskiej masakrze, a Lolka popiła krwi i potem bardzo nią wymiotowała. Dostaliśmy odgórny przykaz dokarmiania na czas wyleczenia piersi bo niestety nakładki silikonowe to chyba tylko taki chwyt reklamowy. Wcale nie chce przez nie pić i bardzo się denerwuje (zresztą reszta dzieci na oddziale tak samo na ten silikon reagowała). Od kiedy Lolcia dostała butelkę dziecko nie do poznania. Śpi, je, robi kupki i słodkie minki strzela. Jakby ktoś spał w drugim pokoju, a nie wiedział, ze w domu jest noworodek to byłby zupełnie nieświadomy obecności Lolki bo przez cały pobyt w domu wydała z siebie tylko kilka miałknięć. Zero krzyków (ale to się pewnie zmieni) Widać, ze w domku jej dobrze bo przestała się prężyć, napinać, brzuszek nie boli, krostki z buzi zaczęły znikać i spi sobie słodko. W 3 dobie życia wazyła 3700 i wcześniejsze problemy z bilirubiną i niedoborem cukru zniknęły więc wypisali nas do domku. Dziś po nocy na bebilonie piersi trochę podgojone wiec będziemy dalej walczyć, a nóż się uda bo pokarmu mam chyba odpowiednią ilość. Odciągam tak po 50-60 ml z 2 piersi, ale nie odciągam całości, więc myślę, ze spokojnie małej starczy, jeśli tylko znów nie pojawi się problem z brodawkami. Maści jakoś mi nie pomagają mimo, ze smaruje bardzo często. Mam nadzieję, ze się uda. No to teraz coś o mnie. Czuje się w zasadzie dobrze. Dokucza mi tylko ból piersi i trochę krocze bo niestety bardzo mocno popekałam, ale to przez to, że poród tak szybko następował, a mała była okazała :) A poród? o 9 dojechaliśmy do szpitala. Zrobili mi KTG na którym nie zapisało się nic a nic. Mój lekarz postanowił mnie przyjać na oddział. Po załatwieniu wszystkich formalności około 14 zostałam przyjęta na położnictwo (oddzialik jest malutki 9 łóżek i nie ma wcale patologii ciąży) Dostałam zastrzyk który miał być przygotowaniem do wywołania porodu, a mój ginek kończąc dyżur oznajmił wszystkim na oddziale ze ja szybko rodzę (to chyba miał byc żart) więc zeby na mnie uwazali :) A u mnie nic się nie działo, więc sobie pooglądałam dzidziusie koleżanek z sali, pozazdrościłam i poszłam spać. Wcześniej odesłałam męża do domu bo skoro nic się nie zapowiadało to szkoda żeby siedział ze mną, jak moze zająć się maluchami. Wcześniej wypełniłam całą ankietę do ZZO bo się na nie zdecydowałam i pobrali mi krew do badań potrzebnych do znieczulenia. No i spałam sobie aż mnie obudziło coś mokrego. Była 18. Poszłam do położnych zapytać czy to coś się zaczyna. Zbadały mnie i się okazało, ze mam 5 cm rozwarcia. Bóli nie było żadnych więc kwestie znieczulenia odlożyłyśmy na później. Zadzwniłam po meża. Podpięli mi KTG i pisaly się cudne skurcze takie na max 99 %, pod koniec zaczęłam już je odczuwać. Położna znów mnie zbadała i okazało się że rozwarcie już na 7 cm. Znieczulenie miałam dostać po lewatywie, ale po lewatywie, prysznicu i badaniu rozwarcie było już pełne i tylko pęcherz płodowy wszystko trzymał. Bolało piekielnie, ale uslyszalam od położnej że wbijanie igły w kręgosłup kiedy za 20 minut dziecko się urodzi jest wielką głupotą. Pomyliła się z tymi 20 minutami. Przebiła pęcherz i ledwie zeszłam z fotela a już miałam skurcze parte i to takie, ze stałam na palcach machałam rękami i krzyczałam ze dziecko mi wypadnie. Lekarz wpadł w ostatniech chwili postanowił być miły i pyta "jak pani ma na imię?" a ja na to "auuuuu" i to tyle. Mała już była na świecie :) Nikt się nie spodziewał więc dlatego te pęknięcia. Wszystko dzialo się blyskawicznie. Poród rodzinny. Mąż zachwycony córunią, poszedł z nią na badanie, a myśmy wszystko "dokończyli" jak trzeba. Lekarz to niezły jajcarz. Lezałam na fotelu i się śmiałam z jego opowieści, położna cudowna, nawet salowa ekstra. Po prostu czułam się tak komfortowo, że nie macie pojecia. Później sobie przeszlam na drugą salkę obserwacyjną i tam karmiłam malutką. Wszystko mi pokazali, polożna była na każde wezwanie, mąż siedział obok. extra. Po 2 godzinach przeszłam na sale i poszłam do wc. Chciałam pod prysznic, ale kazali jeszcze 2 godz poczekać, a ja się czułam CUDOWNIE. Miałam już gwiazdkę, nic mnie nie bolało, moglam siedzieć :) No i cóż, okazało się że mój ginek miał racje w swoim dowcipie :) Bo faktycznie urodziłam ekspresowo. Jestem niesamowicie zadowolona ze szpitala. W porównaniu z tym, w którym rodziłam poprzednie dzieci tutaj czułam się jak w domu. Oddzialik malutki, położne anioły. Na każde wezwanie przychodziły z uśmiechem, żadnej głupoty nie bagatelizowały. Panie sprzatające to non stop podłogę myły. Śmialyśmy się, z dziewczynami z sali że my w domu tak czesto nie sprzatamy jak one tam. Mimo, ze nie jest to najnowszy oddział typu 2 osobowe sale z łazienkami to było tak czysciutko i kameralnie, że aż miło. Pyszne jedzenie! No po prostu jak w hotelu :) Nie mam do czego się przyczepić, ale z drugiej strony to jeśli na zmaianie jest lekarz gin, pediatra, 2 położne i 2 praktykantki, a na oddziale leżą 4 mamy to można się spodziewać, ze opieka cud miód i orzeszki :) Bedę szpital wychwalac bo na samo wspomnienie aż mi się buzia uśmiecha, tyle życzliwości od wszystkich. A jeszcze chcialam napisac, ze kołyska sprawdza się u nas rewelacyjnie. Co prawda ochraniacza się pozbyłam z jednej strony bo mi zasłanial córcię, ale cała reszta idealna. Dosuwam ją sobie do łóżka i bez wstawania mogę wytrzeć małej dziubka jak jej się uleje, podac smoczek, pogłaskać. Jestem bardzo zadowolona. Noo rozpisałam się :) Wkleiłam kilka fotek mojej czarnulki ukochanej. Na dziś nam się zapowiedziały w odwiedziny babcie, ciocie, dziadkowie i cała reszta :) Więc uciekam się trochę ogarnąć, bo dom lśni - mąż przeszedł samego siebie. Zastanawiam się gdzie do tej pory chował te "talenty" :P Dziś też będzie pierwsze kąpanie Lolinki i powiem Wam, ze się stresuję bardzo. Mam nadzieję, ze jakoś damy radę bo te wszystkie zalecenia, tabelki , wytyczne itd sa takie inne niż 2,5 roku temu, ze czuje sie jakbym rodziła nie 2,5 a co najmniej 25 lat wstecz. Ale wychodze z założenia, ze jak tamte dzieci przezyły wychowane wedlug starych "wytycznych" i maminego instynktu to i to dziecię powinno się jakoś wychować bez octa czegoś tam do pępka, i skomplikowanych nazw specyfików do kąpieli. Dziewczyny serdecznie gratuluje wszystkim świeżym mamusiom i trzymam kciuki za wszystkie jeszcze w 2- paku :) Życzę miłego dnia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bebe1234
dziewczyny mam do was pytanie. Otoz wczoraj mialam skurcze co 5-7 minut i w szpitalu po ktg i badaniu okazalo sie ze skurcze niestety nie powoduja rozwierania sie szyjki i w dodatku szyjka jest dluga bo 2,5 cm. Wrocilam do domu i dzis skurcze sa slabsze niz wczoraj. Ale zapytac chcialam o cos innego. Wczorajsze badanie bolalo jak cholera. I od wczoraj mam brunatne plamienia. Od czego one moga byc? czy to przez badanie? czy moze jednak szyjka zaczela sie rozwierac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie! Super, że dużo dziewczynek już w domu. Szybko idzie rozpakowywanie :) Ignaś pięknie przespał noc, ale dalej robi rzadkie kupki :( Może rzeczywiście to przez moją dietę :/ Muszę ją jeszcze bardziej zaostrzyć :( Dziękuję Zew za odpowiedź. Anka, nie stresuj się karmieniem piersią, mój szkrab też na początku nie chciał ssać, bo dosyć że wczesniak to jeszcze ja po cesarce, ale wróciliśmy do domu i zaczął ładnie jeść także się nie poddawaj! Trzymam kciuki! Miłego dnia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie w niedzielny poranek:) bebe ja mysle,ze te plamienia to faktycznie efekt skaracania sie szyjki,ale jak sie niepkoisz to smialo dzwon do lekarza. oliwka masz taka fajna pileczke,jak ja w 6 miesiacu:) anka serdeczne gratulacje raz jeszcze i to podwojne z okazji zareczyn,to takie romantyczne.... wiosenna mamo chce rodzic tak jak ty!!!!moze tylko w terminie lub kilka dni przed:) super,ze jestescie juz w domach ze swoimi pociechami:)zycze zdrowka i radosci:) zmykam zobaczyc wasze zdjecia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Awa - u mnie podobnie. Mała w nocy prężyła się, widać że brzuszek ją męczył. Zachodzę w głowę co mogło zaszkodzić, bo jadłam tylko "sprawdzone" rzeczy + biszkopty (ale biszkopty jadłam w szpitalu i nic się nie działo no a do tego podobno można). Dużo nosiliśmy, żeby się odgazowywała... No w końcu zasnęła, ale noc koszmarna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Malwiska, Wiosenna mamo - śliczne te Wasze dzieciaczki! Wiosenna mamo - ja też się pozbyłam z jednej strony ochraniacza z kołyski, dzięki temu widzę małą :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
anka gratuluje zareczyn:))) mezczyzna zachowal sie cudnie wiosenna mamo porod jak z bajki:) fajnie ze masz juz mala przy sobie:))) ja mialam ciezka no, budzilam sie kilkakrotnie przez bole brzucha, robilo mi sie to goraca to zimno i wiecie przestraszylam sie! ze byc moze cos sie zaczyna i stwierdzilam ze jeszcze NIE CHCE:)))) cykor ze mnie. aprils mother wlasnie tak dziwnie sie czuje, bo co spotkam znajomych, i jak im mowie ze termin za miesiac, to sa zdziwieni ze mam nieduzy ten brzuch a ja zartjue ze mala wygryzla mnie od srodka zeby miec wiecej miejsca, bo wg poloznej Nikola bedzie miala ok 3.3 kg ale jeszcze mam czas na podchodowanie pilki:) nic uciekam do galerii zobaczyc malenstwa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ditta, ja bym nie wykluczala winy biszkoptow, bo sa produkowane z jaj, a jajka to po mleku drugi najczestszy uczulajacy dzieci skleadnik pokarmowy. Generalnie najczesciej uczula wszystko co pochodzi od krowy i od kury. Pierwsza delikatna ekspozycja w szpitalu nie musiala zadzialac, bo na poczatku dziecko mniej jadlo, wiec mialo mniejsze szanse na przyjecie potencjalnego alergenu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anka - właśnie, gratuluję zaręczyn! W pięknych okolicznościach... :) Zew - nie strasz mnie nawet, dzisiaj zjadłam jajka na śniadanie. W szpitalu też były, jadłam, więc uznałam że to produkt tolerowany przez małą. My byłyśmy długo w szpitalu bo prawie 2 tygodnie, pod koniec pobytu mała już sporo jadła. Bywało że jadłam zupę mleczną i nic się nie działo. Wczoraj zjadłam też surowe jabłko, może to to? Dzisiaj zamówiłam u mojej mamy ryż z prażonymi jabłkami, delikatny rosół i mięso gotowane (kurczak). Czy mięso z kurczaka też może źle działaś na dziecko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny obejrzałam w przelocie fotki dzieci. Boskie są . Słodziaki małe. Ditta myślę, ze chyba właśnie mięso z kurczaka nie. Kurcze ja też nie wiem co mam jeść. Powiem wam jeszcze, ze nie wiem czemu, ale mała jak pije z piersi to strasznie ulewa, a jak jej daje odciągnięty butlą to ładnie zjada i nic nie ulewa. Czemu to karmienie takie trudne jest?! ech.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dieta karmiącej to porażka :/ Też boję się wziąć cokolwiek do ust :/ Mój mały za to ulewa jedząc z butli, a z piersi nie :) Wrzuciłam jego fotki do galerii :) Ja dziś jem zupę z serków topionych z mięsem z kurczaka, na drugie ryż...chyba bez dodatków :/ A można jeść pomidory albo banany? Ja piłam kompot z jabłek, ale czy można surowe, to nie wiem. Zaraz idziemy na pierwszy spacerek :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam dziś--juz nieco mniej zmęczona!!wczoraj miałam jakiś dzień nerwów-a jak wruciłam do domu to nie wiedziałam co mam ze soba zrobić-z tego szczescia ale i poczucia ze teraz wszystko znów sie zmienia! ale zacznę od poczatku--w środe ok 11 pojechałam do szpitala bo jak pisałam zaczeły się sączyć wody-o 9 pojechałam na rejon by to potwierdzić i mój lekarz wysłał mnie do szpitala-nie pojechałam jednak do tego w którym on pracuje tylko do 2 -tam gdzie rodziłam poprzednie dzieci.--tam na ip zbadali mnie podłaczyli ktg ale skurczy nie było wogóle!! no i ordynator który miał dyżur zobaczył moje pisemko o tym ze cc do zadecydowania poprzez lekarza-popatrzał i powiedział ze za 30 min po konsultacji przyjdzie i powie co i jak---faktycznie po 30 min zapadła ta cudowana decyzja --cięcie o 13!!!!! z nerwów i radości sie popłakałam--dzielnie czekałam na umówiaona godzine-a ze przedłuzała sie poprzednia operacja na stół poszłam o 14;00 --i tu niestety spotkało mnie wielkie suprice!!! NIKOMU nie życzę cesarki-może to tylko moje zdanie ale ja przezyłam to strasznie--w czasie podania znieczulenia POP skoczyło mi ciśnienie do 220 na 139 -dostałam duszności i moją ostateczną myśla było ze JA ZARAZ UMRĘ i moje dzieci nie będa miały matki....uczucie koszmarne-odjeło mi mowę -szokk -malutkiego wyjęto po chwili -ale nie płakał-był zachłyśniety wodami płodowymi-zabrano go na odsluzowanie i odessanie--dalszej czesci opisywać nie będe-bo to 12 godzin wyjęte z życiorysu-jak juz stanełam na nogi to wruciłam do swiata żywych.WIECEJ DZIECI MIEC NIGDY NIE BĘDĘ!!! malutki grzeczny-jedynie myli dziń z nocą-cały dzień spi jak susełek-za to nocą od 22 do 5 rano je i czuwa-odstawiony od piersi popiskuje-wiec znów do piersi i tak cała noc-wczoraj dziwnie się biedaczek prezył-w zasadzie nic takiego nie jadłam-bo w domu zjadłam tylko rosół i 2 kanapki z szynką na kolację-pije wode.nie wiem-zobaczymy jak to będzie dziś! u nas dziś 22"na dworzu-aż sie serce rwie na dwór

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do malwiski
Ze wzgledu na to ze jest jeszcze kilkanascie dziewczyn przed ktorymi czeka porod to moglabys takie szczegoly zatrzymac dla siebie. Wszystkie inne dzidewczyny pocieszaja i dzwigaja na duchu natomiast ty musialas nasiac paniki i strachu. Wielkie dzieki. Przyszla mama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny a propos diety to generalnie zalecenia sa takie że nalezy jesc normalnie potrawy lekkostrawne, a w pierwszych tygodniach posilki cieple, gotowane (jak to w rekonwalescencji)i unikac tylko silnych alergenow: ocherzow, owocow morza, czekolady, truskawek, a także potraw wzdymajacych (groch, kapusta) i konserwantow (np kostki rosolowe itp.). I trzeba obserwowac dziecko, bo dziecko MOZE ale nie musi źle reagowac na niektore potrawy jedzone przez matke. Najczesciej dzieci źle reaguja na wszystko co pochodzi od krowy (mleko, sery, jogurty itp. oraz mieso) i od kury (jaja i mieso). Uczulaja też często pomidory, seler i tego lepiej unikac w pierwszych 2-3 m-cach, zanim uklad pokarmowy dziecka dojrzeje. U kazdego dziecka moze to wygladac roznie. Reakcja na źle jedzenie matki pojawia się najczesciej na 2 lub nawet na 3 dzien. Po odstawieniu danego podejrzanego produktu widac poprawe dopiero po kilku dniach i trzeba odczekac ok m-ca, zanim ponownie się go zaczyna wprowadzac do swojej diety. Najbezpieczniejsze sa: mieso z indyka i krolik, kasze np jaglana, jeczmienna (kasze maja przy tym bardzo duzo witamin!), ryz, warzywa: marchew, buraki, ziemniaki, dynia, pietruszka (korzen i nac), swojska salata niepryskana, jaja przepiorcze. Ze slodyczy polecam na poczatek jedynie pieczone jablka. Oczywiscie wiele zalezy od dziecka, ale z doswiadczenia wiem, że kto wokół mnie stosowal diete i powoli ja rozszerzal, nie mial kolek. Kto jadl produkty mleczne, cos smazonego i podjadal slodycze, wafelki - walczyl z kolkami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Malwiska, wspolczuje komplikacji przy cesarce. Wazne, że nic się zlego nie stalo i że dziecko zdrowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Anka gratuluje zaręczyn! :) Wiosenna mamo zazdroszczę tak eskpresowego porodu i tak rewelacyjnej opieki w szpitalu! Anka, Wiosenna mamo, Awa - prześliczne te Wasze skarbki! Malwiśka współczuję...najważniejsze, że jesteście już w domku cali i zdrowi. Oliwka pościel akurat dostałam w prezencie ze stanów. Mi też się strasznie podoba a na żywo prezentuje się jeszcze ładniej. Poszukaj może na allegro.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Awa - u mnie część polożnych zdecydowanie odradzała babany. Zew - dzięki za wytyczne. Trudna sprawa z tym karmieniem, ciężko dojść co może powodować ból brzucha maleństwa. Malwiska - super że już jesteś w domu. Jak dzieciaki zareagowały na maluszka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Faktycznie trudna sprawa z tym karmieniem... Spisuję sobie wszystkie Wasze rady. Ciekawe jak będzie u nas...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×