Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość smutna mezatka.

Chcialabym z kims ogadac, ja, maz i moje schizy...:/

Polecane posty

Gość smutna mezatka.

chcialabym pogadac...nie mam przyjaciolki ani nikogo takiego, jedynie meza ale to wlasnie o nim chcialam pogadac, o mnie, o moich obawach i o tym jak sobie poradzic z tym wszystkim. Maz jakis czas temu zawiodl moje zaufanie...niejednokrotnie ale zawsze chodzilo o ta sama kobiete. Wiem ze mnie nie zdradzil fizycznie, jednak emocjonalnie bardzo. Zaczelo sie od tego ze za duzo wypil i zrobil/powiedzial cos glupiego. Potem staral sie to ukryc przedemna, ale mu sie nie udalo. I to pociagnelo cala lawine innych jego wybrykow. Byly klamstwa z jego strony, ktore ja wybaczalam mimo klutni, lez i ciaglej niepewnosci. Byly tajemnice, ukrywania przedemna paru rzeczy, wypierania sie, klamstwa w zywe oczy- tak chamsko, klamal do ostatniej chwili dopuki nie udowodnilam mu klamstwa. To bolalo. Byly slowa z mojej strony ze to koniec, koniec z nami bo ja tak nie moge zyc, w klamstwie, ze nie moge juz zaufac, nie potrafie. Ale jakos do tego nie doszlo, nie potrafilam. Potem on chcial odejsc, zgodzilam sie ale potem zaczal blagac o wybaczenie, przepraszac mnie na kolanach...po tym wydarzeniu zdazaly sie jeszcze klamstwa z jego strony...ale ucichlo. Moj maz sie zauroczyl w innej choc nie przyznaje sie do tego. A teraz do sedna. Bardzo go kocham mimo wszystko, ale bardzo mnie tym zranil. Nie sadzilam ze tak moze.Jestesmy malzenstwem 6 lat, a 9 lat razem. Nie raz rozmawialam kiedys z nim o tym, powiedzial ze on taki nie jest, nie bawia go skoki w bok i tez tego nie toleruje. Na kazdym kroku pokazywal mi i pokazuje jak bardzo mnie kocha, poprzez slowa i czyny. To byl wczesniej idealny zwiazek, taki szczery, w pelnym zaufaniu, bylam pewna meza jak nikogo innego. Kurcze, taka milosc jedyna. Bylam oddana mu w calosci, nie zdradzalam, nie mialam nawet na to ochoty, kochalam cala soba, w ogien bym poszla za nim. Tak bardzo kochalam, jak nikogo nigdy. A tu taki cios???Nagle dowiedzialam sie jak bardzo dobrze potrafi klamac, ze jest zdolny tak mna manipulowac, tak mnie ranic. Bez wyrzutow sumienia. Dopiero jak sie ocknal po tym jak chciaalm go zostawic, jak zobaczyl jak plakalam, zrezygnowalam walczyc, przestalam sie starac, dopiero po tym chyba zrozumial...ale to byla ostatnia szansa dana mu przezemnie. Wiem, popelnil blad, zglupial, odbilo mu. Kazdemu moze sie zdrazyc ze zbladzi. Dlatego wybaczylam. Bo kocham go nadal. Jednak mimo ze minelo juz od tego troche czasu, ja nie potrafie tak zyc. Myslalam ze jakos sie zagoi, przejdzie mi, zapomne moze. A tu nic. Sprawdzam jego telefon, poczte, biliingi. Ograniczam sie w tym jak moge, jednak robie to czasami. A najlepsze jest to ze za kazdym razem jak go sprawdzam to nie doszukuje sie niczego podejrzanego. Wiem na 100% ze nie pisze juz z nia, nie dzwoni do niej. A jednak mimo wszystko ciagle podejrzewam, doszukuje sie na sile czegos czego tak naprawde niema. A to dlatego ze w tamtym okresie tez mial takie przerwy w kontaktach z nia, a potem cos w nim pekalo i znowu to samo. Jednak te przerwy ograniczaly sie do kilku tygodni, a tu mija juz prawie pol roku. Ciezko mi zyc tak, ciagle sie zastanawiam, mysle, doszukuje. Jak wraca 15 pozniej z pracy juz se cos dopowiadam, jak za dlugo nie odpisuje na esa juz mysle ze z nia pisze, jak zabiera laptopa do roboty to mam obawy ze kontaktuje sie tak z nia. To jest jakies chore,nie moge tak. Rozmawialam raz z nim o tym, powiedzial ze wyolbrzymiam, ze przesadzam, ze on juz zapomnial o tamtym co bylo. On taki jest, nie rozczula sie, konkretny jest i wogole. A ja jestem pamietliwa, niestety i bardzo wrazliwa,czego wlasnie nie lubie u siebie. Powiedzcie, jak se poradzic??nie chce sie znim rozstawac, bo kocham go bardzo, on mnie tez, co mi okazuje czesto. Nie poruszam z nim tamtego tematu juz bo nie chce, nie mam ochoty wracac do tamtego. Ja sobie pomoc?? Moze ktoras z was byla w podobnej sytuacji, jakos wybrnela z tego, moze cos doradzic??czy to uczucie kiedys minie??Nie chce ranic meza tymi kontrolami, o ktorych on nawet niewie, ale ja wiem ze to nie feer, zle mi z tym. Ale nie umiem juz zaufac tak jak kiedys...:( to takie smutne:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Napisz coś więcej o jego relacji z tamtą kobietą i o tym w jakich konkretnie sprawach kłamał...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna mezatka.
chmmm...on mowil ze traktowal tamta jak przyjaciolke.Rozmawialam z nim na ten temat, ze ja nie wierze w przyjazn damsko meska, a on ta to ze wierzy. Spotykali sie w tajemnicy przedemna. Jak sie poklucilismy od do niej zaraz pisal, zalil sie, gadali niewiem dokladnie o czym.W tamtym okresie zaczal tez wiecej pic, byly klutnie tez o to. Spotykali sie nawet u mnie w domu jak mnie nie bylo. Ja cos czulam ze jest nie tak, czasem zapominal wykasowac smsow czy polaczen(bo zawsze tak robil) i kilka razy przylapalam go na tym ze sie z nia kontaktowal. Pokazywalam mu nawet w kom polaczenie z nia a on sie nadal wypieral...no zesz!!! To byly takie relacje bardzo przyjacielskie, wierzylam w to choc nie tolerowalam, jednak do czasu walentynek. Znowu w tajemnicy przedemna wyslal jej zyczenia, z tresci ktorych wywnioskowalam ze to raczej nie tylko przyjazn...To byl jak cios w samo serce. Po tym wydarzeniu byl prawie koniec nas...miesiac pozniej skontaktowal sie z nia juz ostatni raz, proszac ja zeby nic mi nie mowila o tym. Skonczylo sie na tym ze jakis czas juz wczesniej skontaktowalam sie z nia i porozmawialam, dziewczyna okazala sie na poziomie bo przetlumaczylam jej co i jak i sie wycofala...ale tez z tego wzgledu ze maz tez zaczal glupiec i nagadal mi i jej roznych dziwnych rzeczy i zaczal strasznie mieszac w relacjach miedzy nami a nimi.... trudno to wytlumaczyc. Jednak ze jak pisalam jest juz ok, przez miesiac chyba lazil za mna o wybaczenie...wybaczyla ale nie umiem juz byc taka szczesliwa jak kiedys. Mam problem z samoakceptacja bo wiem ze juz nie sjestem ta jedyna, najpiekniejsza, najlepsza...ze moze byc inna...nie umiem do cholery zaufac, to jest najgorsze. Ranie siebie i meza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj autorko, szczerze Ci napiszę, że wygląda mi to na zdradę nie tylko emocjonalną. Przykro mi pisać , ale jakies spotkania potajemne w Waszym domu o niczym innym nie świadczą. Twój mąż to krętacz i manipulator. Obie pewnie Was okłamywał / okłamuje. Powinnaś poważnie zastanowić się, czy warto z takim kimś iść przez życie. Wycierpiałaś swoje , a teraz z tego co piszesz nie dajesz rady sama ze sobą . Bo to ciągle w Tobie jest. Póki co ten związek dla Twojej psychiki jest jak kroplówka z trucizną... albo wyjmiesz igłę albo zneutralizujesz trutkę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna mezatka.
dokladnie klamal wlasnie ze z nia nie pisal, a pisal, ze sie nie spotykal a spotykal, klamal ze byl w domu sam a byl z nia, Potrafil klamac tak perfidnie az do samego konca, wypieral sie choc mialam dowody ze klamie...mowil mi ze z nia sie nie kontaktuje a jak wyszlam z domu to zaraz do niej pisal, kom ciagle nosil przy sobie, w lazience do niej pisal, sciszony dzwonek...jakis obled. Do dzisiaj jak widze ze idzie z tel do lazienki i siedzi na kiblu i cos pstryka w tel to mnie szlak trafia.... Bywaly chwile ze potrafilam wstac w srodku nocy i przeszperac jego komorke czy laptop. To jakies chore...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to bardzo smutne co piszesz mój związek jest właśnie taki jaki był Twój przed tą drugą i prawdę mówiąc po przeczytaniu tego przeszły mnie ciarki że mogłabym utracić to poczucie bezpieczeństwa, pewności siebie, zaufania i być tak zranionym rany w sercu bardzo długo się leczą. Wybaczyłaś ale nie zapomniałaś i nie zapomnisz bo otrzymałaś prawdziwy cios z jego strony nie powinnaś siebie winić mówiąc że ranisz siebie i męża On powinien teraz przede wszystkim się starać aby odzyskać Twoje zaufanie i uczucie. Nie może być tak że on już o tym zapomniał i byle do przodu bo TY NIE ZAPOMNIALAS i to Ty teraz jesteś najważniejsza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna mezatka.
wiesz...wiem ze fizycznej zdrady nie bylo.Mamy dzieci, on siedzial w domu z nimi i z nia. Ja ja tez znam tak jak maz, to kolezanka znajomego. Wiem ze mnie tak nie zdradzil, moze zamierzal, moze dazyl do tego ale nie zdradzil. Tamtego juz niema, wiem to na 100%. Kontroluje to i on tez dobrze wie ze jesli z tamta sie skontaktuje to ona da mio znac, tak sie umowilysmy. Bo ona tego nie chce juz, nie chciala juz wczesniej jak maz zaczal krecic i mieszac. I to wlasnie ona mi napisala tresc zyczen na walentynki co on jej wyslal, potem tez powiedziala mi jak do niej napisal miesiac po tym....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wypowiem się
Posłuchaj -chcę Cię jakoś pocieszyć-może tak być ,że przestał się kontaktować naprawdę,ja byłam po drugiej stronie tzn byłam taką przyjaciółką i posłuchał żony ,nie kontaktuje sie ,rodzina jest napewno ważniejsza.Może i się zauroczył ale facetom to szybciej mija ,to my kobiety jesteśmy pamietliwe i rozpamiętujemy. Tylko jeśli chcesz małej rady -pouwodź go trochę ,pni tego potrzebują ,takiego połechtania i komplementów,wysłuchania.Bardzo Ciię pozdrawiam ,dasz radę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie dziwię się , że nie umiesz zaufać. Bo on nawet na to nie zasługuje. Zasluguje za to na porządnego kopa w tyłek !!! A ta jego "psiapsiolka" tez dobra- normalnej kobiecie niepotrzebna przyjazn z zonatym facetem. Ehhhh ... Zlosci mnie to , co Cię spotkało. Przykro mi. Rozumiem Twoją nieustającą czujność. Musisz coś z tym zrobić, jak będziesz tak dalej tkwić, to popadniesz jeszcze w jakąś depresję ... Może terapia małżeńska ? Jednak uważam, ze powinnas na spokojnie i w miarę realistycznie przeanalizować dalszy sens tego małżeństwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna mezatka.
tak...ja jestem bardzo wrazliwa i wszystko bardzo przezywam. Nie chce z nim o tym rozmawiac juz. On na pewno nie zapomnial ale nie chce tez wracac do tamtego, zaluje na pewno tego co zrobil, tyle mnie przepraszal jak nigdy o nic, tak bardzo mnie blagal o wybaczenie. On sie stara odbudowac moje zaufanie ale co ma jeszcze zrobic??Nie pisze z nia, nie kontaktuje sie znia, nie daje mi powodow zebym miala jakies watpliwosci, czy podejrzenia. Moge przy nim patrzec do komorki choc tego nie robie, znam jego haslo na poczte (wtedy pozmienial hasla na poczte i gg zebym nie miala dostepu i sie zarzekal ze cos sie posuko i sam nie moze wejsc:/) wiec robi chyba wszystko zebym zaufala ponownie. Ale mimo wszystko to ja mam problem, bo nie umiem, nie potrafie, sama sobie szkodze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Potrzebujesz do tego czasu, nie zaufasz z dnia na dzień. Tak samo, jak o tym prędko nie zapomnisz. Jednak jeśli chcesz nadal być z nim, musisz starać się tak jak on. Niestety. Bo inaczej mimo jego starań będzie i tak zle. Macie dzieci, pomyśl o nich. Już nawet ze względu na nie masz powód by próbować. Osobiście radzę Ci terapie małżeńską. I dać sobie czas. Pozdrawiam i życzę Ci szczęscia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mam tak samo!!!!! (z narzeczonym) identycznie, z tym że oni się nigdy nie spotkali na żywo, tylko w pracy 5 dni w tyg na godzine... a reszta to dokładnie jakby była o mnie, smsy, telefony, ukrywanie a przeciez niby przyjaciółka itd... a teraz od prawie orku juz nie kontaktu a ja świruje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak ja nienawidzę takich rad: pouwodź go, połechtaj komplementuj itd!!! litości!! tego to raczej ona potrzebuje w tej chwili a nie on!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna mezatka.
ja mu powiedzialam wtedy, ze teraz juz sie nie bede starac o nic, ze on ma sie teraz starac. Ze sie wypalam, ze niech cos z tym zrobi. A on powiedzial ze na moim miejscu on juz dawno kopnal by siebie w dupe. A ja jestem niesamowita...i tak naskakiwal mi co chwile zebym jakos mu to wybaczyla. W naszym 9 letnim zwiazku to byl jeden jego taki wybryk. Nie umiem odejsc bo kocham go, naprawde go kocham i chce z nim byc. Ale najgorsze jest wlasnie to ze nie czuje sie juz ta jedyna najlepsza, niezastapiona...stracilam swoje poczucie wartosci, ze moge juz nie byc wszystkim dla niego....w cos co wierzylam tak bardzo, ze jestesmy dla siebie jedyni, stworzeni dla siebie, ze zawsze razem nagle w jednej chwili peklo...moj swiat sie zawalil, moje wyobrazenie o wlasnym mezu zmienilo sie.No i to zaufanie...Powiedzcie, czy z czasem ono powroci??Meczy mnie to straszliwie, ze ciagle go podejrzewam o cos. To jest straszne uczucie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość giovani
Ja mam tak samo...ale z żoną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie smutna i nie mezatka
wiesz, ja bylam w bardzo podobnej sytuacji. Nie bylismy malzenstwem, ale bylismy w dlugoletnim zwiazku. Ja nigdy nie odzyskalam tej radosci z bycia z nim, tak mocno to we mnie tkwilo. Nie podejrzewalam go po jego "przemianie" o nic, nie sprawdzalam, ale ta zadra zostala i niestety musialam sie z nim rozstac. mimo ze kochalam. Ten zwiazek nigdy nie bylby taki jak wczesniej. On sie zmienil, ale ja ciagle czulam niesmak i bylam nieszczesliwa. Nie bylo innego wyjscia. Rozstanie bardzo przezylam, ale teraz, po latach, czuje do niego jedynie zlosc ze tak sobie ze mna kiedys pogrywal.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wypowiem się
Catie ja do Niej piszę przyjaźnie,a co do Twojego postu możesz oczywiście nie znosić takich rad ,ale niestety z czegoś sie wzięło ,że pisał z tamtą ,ja tylko mogę powiedzieć czego brakowało mojemu przyjacielowi ,więc nie naskakuj na mnie.Facet to facet ,proste na co poleci ,na komplementy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna mezatka.
terapia malzenska odpada.. nie chce z mezem rozmawiac wogole na ten temat, chce zeby tego nie bylo!!! Myslalam o psychologu...ale potem jakos sie poprawilo, zaczelam mniej myslec o tym, myslalam ze juz jest dobrze ale cos we mnie znowu peklo. Znajoma pokazywala nam swoje zdjecia na laptopie z tamtych wakacji.Ona tez tamta zna, tylko ze jej nie znosi. I tak se leca te zdjecia po kolei a nagle tamta panna na dwoch...Jak ja zobaczylam cisnienie mi momentalnie podskoczylo, wlaczyla sie w mojej swiadomosci agresja. Ale nawet nie spojrzalam na meza, bo wiem ze na pewno by sie zmieszal....Udalismy ze nic nie bylo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna mezatka.
ja nie chce sie rozstawac, bo: 1. Kocham go mimo wszystko, bardzo, tak samo jak kiedys. Ale juz nie ufam i tu ten problem. 2. Mamy dwojke dzieci 3. To ja mam problem ze soba a nie z nim. On zawinil wtedy ale teraz ja jestem winna temu ze tak sie zachowuje, ze tak mi zle, ze robie tak a nie inaczej. Musze poradzic sobie jakos sama ze soba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wypowiem się nie naskakuję na Ciebie. Po prostu uważam że te rzeczy które wymieniłaś to jej teraz są potrzebne. To ona nie radzi sobie z uczuciami i emocjami. Nie może być tak że facet głupot narobił ale hej ho zapomnijmy o tym i byle dalej to przodu w niej się emocje kłębią, zadra siedzi i jeszcze ma wokół niego skakac? i tyle i nie kłóćmy się czasem na jej topiku bo nie o nas tu chodzi :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Awarganda25
Ufasz mu, że nigdy więcej nie wykręci Ci takiego numeru? Jesteś pewna tak na 100%?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wypowiem się
wiem ,ale posłuchajcie -zrobił nam facet krzywdę i co my wtedy -zszarpane nerwy ,płacz na końcu nosa ,bicie serca na dźwięk komórki ,samoocena do zera itp ja nie piszę dosłownie misiaczkuj mu pysiaczkuj i przymilaj się,musisz stanąć na nogi ,uczesz się super ,ubierz się super ,żadna pinda niech Ci straszna nie będzie,mąż łypnie okiem jaką ma fajną żonę i co debil ógł stracić,rozmawiaj o zakupach ,dzieciach ,powoli trzeba żyć i odbudować małżeństwo ,zaufanie stracić to najgorsza rzecz ale są dzieci!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość qwertyuuu
Zaufanie jest fundamentem związku, bez niego będzie ciężko:( To jest normalne co teraz przezywasz, nie obwiniaj się o nic. To nie Ty jesteś temu winna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wypowiem się
Tymusisz dowartościować ,że jesteś super kobietą,ale poszukaj czym ,musisz stanąć na nogi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość qwertyuuu
wypowiem sie ale to tak jakby on dostał nagrodę za te swoje wcześniejsze zachowanie. Ona ma obniżone poczucie własnej wartości przez NIEGO, a radzisz jej mu naskakiwać. Przecież to nielogiczne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wypowiem się
kurcze radzę jej,żeby go trochę no obojętnie jak to nazwiecie bo czegoś mu brakowało skoro poszedł do innej,szukał czegoś już lepiej nic nie radzę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wypowiem się
żeb miał wszystko w domu a nie chodził na boki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna mezatka.
wiecie,,,wczesniej bylam pewna na 100% ze nie wykrecilby mi takiego numeru. Ale teraz juz nie jestem pewna na 100% ze tak juz nigdy nie zrobi. Nauczylam sie ze wszystko moze sie zdarzyc i nie nalezy slepo wierzyc w to i tamto. Niestety... Wtedy swiad byl mi kolorowy i wogole piekny, a teraz po tamtym ocknelam sie w szarej rzeczywistosci...niestety. Rozmawiamy normalnie, staram sie nie okazywac mu tego co czuje, chyba wdkl niego ja zapomnialam, nie mysle o tamtym i jest ok. Bo mu nie pokazuje jak bardzo mnie do boli do tej pory. Nie chce z nim o tym gadac, poruszac tego tematu. Nie mam na to najmniejszej ochoty. I on wlasnie uwaza ze jest juz wszystko ok, a nie jest. zachowuje sie normalnie, normalnie gadamy i wogole. Sa chwile kiedy zapominam o tamtym co bylo i jest fajnie, ale przewaznie wieczorem ciagle mam to w glowie. Na nowo wracaja nasze klutnie, mam przed oczami jego klamiace oczy, tego jak wracal pozniej z pracy tlumaczac sie ze musial zostac a byl z nia, tego jak powiedzial ze chyba mnie nie kocha, jego mine jak powiedzialam ze to koniec. Nie checpamietac o tamtym ale co wieczor na sile wprzywoluje tamte obrazki, ktore wcale nie sa przyjemna. Nie potrafie o nich nie myslec. Przypominam sobie o nich a zaraz potem maz mnie obejmuje i zasypiamy....czy to normalne??chyba nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×