Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

budząc się

Bóg jest lepszy od LSD

Polecane posty

zeby strachu nie było to trzeba sie modlić przynajmniej cały różaniec czyli 4 tajemnice odmówić maryja muwi w objawienia żeby najmniej pół godziny rano po południu i wieczorem ale najlepiej to 3 godz lub wiecej sie modlić w modlitwie sie wzrasta zwłaszcza ze ruzaniec to medytacja rozwarza sie ewangelie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do: "jest taka książka". Są różne sekty, wykorzystują różne idee. Są różni manipulanci. Robią to dla swoich róznych korzyści. Dlatego nie ma znaczenia od jakich ideii zaczynają, to nigdy nie słuzy niczem, dobremu. Ego jest w stanie przechywcić każdą dobrą ideę i zrobić z niej karykaturę. Jednak jak widzisz głoszę idee anonimowo, nieodpłatnie, itd. Nawet gdy ktoś da mi dobry zwrot, coś weźmie z tego co przekazuję, to nie wie kim jestem, a ja nie oczekuję podziekowań. Nie czuję się wyróżniony, bo wiem, że wszyscy są doskonale równi i to głoszę. Niby jak mógłbym więc czuć się wyrózniony? Byłbym w głębokiej wewnętrznej sprzeczności, gdybym myślał, że jestem jakoś wyróżniony. Nie odczuwam tak, bo tak nie jest. Czytaj co piszę, patrz jak działam. Nie postrzegaj mnie poprzez swoje doswiadczenia z przeszłości, bo nie usłyszysz tego co do Ciebie mówię. Każda miłująca myśl Boga to anioł. A Bóg nie ma innych mysli niż miłujące. Każda prawdziwie miłująca myśl naszego bliźniego, wolna od ego, to anioł. Otaczaja nas aniołowie, bo otaczają nas w nieskończonej ilości miłujące myśli Boga i w nieco mniejszej miłuijące mysli naszych bliźnich :) Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aniołowie są po to by na służyć wiele razy mi pomógł uratował mi życie i to pare razy w na drodze np jak byłem w szkole to przebiegałem przez jezdnie i kiedys tak wbiegłem 2 samochody jadące z naprzeciwka siebie i jak wbiegłem to mnie anioł zatrzymał na środku jezdni aż samochody mnie minęły ale wtedy mi sie dostało od kierowcy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do merkaba: Twój post o modlitwie podoba mi się (oczywiście nie dzieło sztana tylko dzieło ego ;)). Bo w istocie tak jest: my już wszystko dostaliśmy od Boga. Gdy prosimy z czystymi intencjami, wolni od ego, to wtedy po prostu zaczynamy widzieć, że to już mamy, co już dostaliśmy. Iluzja czasu sprawia, że wydaje się, że to dzieje się jako kolejne, nastepujące po sobie zdarzenia. Prosząc w sposób jaki opisujesz, w istocie dajemy tym wyraz naszej wiary w Boga, w tym, że On juz odpowiedział na nasze potrzeby. Nie wszystkie modlitwy zostają wysłuchane, gdyż, jak piszesz, nie zawsze jesteśmy jeszcze gotowi. Ale też jest tak, że w zwykłym życiu, wielu ludzi modli sie przez ego, czyli proszą o przyjemność dla siebie, wygodę, dla siebie, etc. Ego jest naszą myslą przeciwną Bogu, i ta myśl nas krzywdzi. Prośby ego nie mogą więc zostać wysłuchane, bo Bóg nie słucha naszych próśb o cierpienie. Spełnienie takich próśb mogłoby przyniesć krótkotrwale zadowolenie, a potem zwiększyłoby nasze cierpienie i szaleńśwto. Z tego powodu bardzo wiele próśb nie jest wysłuchanych. Można też ująć to inaczej: Bóg słysząc prośby płynące z naszego ego, ktore są prośbami o cierpienie, wiec, że jesteśmy zagubieni, ale w istocie prosimy o miłość. I spełnia te prośby, ale często w formie, ktora nie podoba się ego. Dlatego można bardzo uprościć modlitwę i modlić się o to by miłość była w naszym sercu i w sercach innych, by Bóg uczył nas miłości. W tym jest w istocie modlitwa o wszystko. Bo Bóg jest milością, a Bóg jest wszystkim co istnieje. Oczywiście dopóki nie jest się gotowym, można prosić w innych formach, bardziej "światowych". Pozdrawiam :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do merkaba: aniołowie istnieją - ale to są po prostu miłujące myśli. Miłość czyni cuda, dlatego miłujace myśli mogą wszystko, łącznie z uchronieniem przed wypadkiem i duzo, dużo więcej. Bóg nie stwarza niewolników, ani służących, bo wtedy byłby niesprawiedliwy, stwarzałby nierównych. Nie wystarczy Ci, że aniol to miłująca mysl samego Boga? Albo bliźniego? Co jest przecież cudowne. Musisz widzieć jakieś stworzenia ze skrzydłami? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sam Jezus powiedział: "Syn człowieczy nie przyszedł aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie jako okup za wielu" (por. Mt 20, 28). Każde więc uzdrowienie, uwolnienie, cud jaki Jezus czynił jest dziełem zbawiennym, które służy zbawieniu. Jezus przyszedł więc służyć, stał się Mesjaszem, czyli Namaszczonym (grec. Christos), stał się Chrystusem-Sługą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lkjgjfg
Dziewczyny może mi któraś pomoże, wystarczy że wygracie grę i się zalogujecie za 1,22 zł. Wtedy będą napływać mi punkty a potem prześlą mi trochę kasy. oto link http://puzz.org.pl/?p=EMpR0gnYtkum Jestem samotną mamą 4 miesięcznego synka, facet mnie zostawił bo wolał szaleć a ja z synem jesteśmy bez grosza. Tak więc drogie panie proszę o pomoc, bo każdy grosz się liczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MIKAEL
MIKAEL oznacza: Któż jak Bóg! Jest z jednej strony wyznaniem nieskończonej świętości Boga, Jego chwały, mocy i potęgi, a z drugiej jest całkowitym poddaniem się Bogu z wyboru miłości. Pismo św. przedstawia św. Michała jako niebieskiego Egzorcystę, który, przyzywając Boga opierając się na Jego mocy, krzyżuje plany szatana jud 9, Za 3,12). Również przedstawia go jako Opiekuna i Obrońcę ludu izraelskiego (Wj 23,2023; Lb 20,16; Dn 12,1). Teraz jest Patronem Kościoła Chrystusowego (zob. Ks. M. Polak. Sw, Micha! Archanioł Obrońca Ludu Starego I Nowego Przymierza. Michalineum 1995). Jest również wodzem ludzi w walce Z mocami ciemności. Razem z Aniołami spieszy nam z pomocą, zwłaszcza gdy go przyzywamy z wiarą. Jak wódz ziemski działa przez swoich żołnierzy, podobnie tam, gdzie działają święci Aniołowie, przez nich działa ich wódz, Michał. Św. Michał Archanioł jest wodzem kosmosu, którym się opiekuje poprzez swoich Aniołów, jak to w szczególny sposób ukazuje Księga Apokalipsy. Do ks. Ottayio mówi don Orione (14 VI 1978): Bardziej od nas, stworzeń ]ludzkich, uczynionych na obraz i podobieństwo Boże, Aniołowie promieniują tymże podobieństwem Bożym. Jako czyste duchy, wolne od materii, nie są uwiązani, jak nasze dusze, ograniczeni przestrzenią. Poruszają się z szybkością myśli toteż w dobrym i złym mogą o wiele więcej, niż wy. Wolni od materii, mogą działać na materię w sposób nadzwyczajny, zadziwiający... Jako istoty duchowe nie są „oni widzialni. Mogą więc być przy tobie w wielkiej liczbie, ty tego nie odczuwasz, choć działają wiele dokoła ciebie orędziach do ks. Stefano Gobbi (Do kapłanów umiłowanych synów Matki Bożej Katowice 1995. T I i II) Matka Naj w. tak mówi o roli św. Michała Archanioła i Aniołów 29 IX 1979); Aniołowie Pańscy stoją przy was. Jestem ich Królową. Są gotowi na Moje rozkazy, ponieważ Trójca Przenajświętsza powierzyła Memu Niepokalanemu Sercu dzieło Odnowienia Kościoła i świata. Święty Michał stoi na czele całej Mojej armii niebieskiej ziemskiejjuż gotowej do walki. Czujcie zawsze przy sobie obecność Aniołów Bożych wzywajcie często ich pomocy i opieki. Mają oni ogromną moc by was bronić i wyrywać z wszelkich zasadzek zastawianych na was przez szatana, Mojego i waszego przeciwnika, będą się wami jeszcze bardziej opiekować i odczujecie to szczególny sposób, ponieważ nadeszły czasy wielkiej próby i wkrótce wejdziecie w okres wielkiego ucisku, jakie- nigdy dotąd nie było. Uświadamiajcie więc sobie obecnosc Aniołów Pańskich przy was. Na Moje rozkazy staną się waszyrni obrońcami i przewodnikami, by każdy z was mógł wypełnić wszystko, co postanowiłam dla tryumfu Mojego Niepokalanego Serca. W orędziu z dnia 13 X 1985 mówi: 0oddział, który sarna prowadzę, uformowany jest z wszystkich Aniołów i Świętych raju, Dowodzi nimi święty Michał Archanioł, stojący na czele niebieskich zastępów. To wielka bitwa. Toczy się ona przede wszystkim w sferze duchów. Na tej ziemi Mój zastęp tworzą ci wszyscy, którzy zgodnie z łaską otrzymaną na Chrzcie Świętym żyją w miłości, uwielbiają Boga i idą pewną drogą doskonałego zachowywania przykazań Pana. Są oni pokorni, ulegli, mali, miłosierni. Omijają zasadzki demona i nie ulegają łatwym pokusom przyjemności. Idą drogą mości, czystości i świętości. Mój zastęp uformował się ze wszystkich Moich małych dzieci, dających Mi odpowiedź we wszystkich częściach świata i idących dziś za Mną drogą, którą im wyznaczyłam przez te lata Ufamy, że Czciciele i Rycerze Sw. Michała Archanioła należą również do zastępu Maryi. O zadaniach Aniołów tak mówi Matka Najśw. do ks. Gobbi (7 X 1986): Jeśli pozwolicie Mi się ulegle prowadzić, będziecie zawsze odczuwać przy sobie drogocenną pomoc Aniołów Pańskich, Błogosławionych i Świętych z Raju oraz wszystkich dusz oczyszczających się jeszcze w Czyśćcu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MIKAEL
Mówi także (29 IX 1986): „Wszystkie Niebieskie Duchy są istotami jaśniejącymi i pełnymi mocy, znajdującymi się blisko Boga. Kochają Go, służą Mu, bronią Go i otaczają chwałą, W świetle Przenajświętszej Trójcy widzą wszystkie niebezpieczne i podstępne zasadzki zastawione na was przez złe duchy, walczące przeciw Bogu i Jego królewskiej władzy... Jesteście włączeni w tę wielką walkę i dlatego powinniście zawsze powierzać się ich niezawodnej opiece oraz często wzywać na modlitwie ich potężnej pomocy. bronią używaną przez demony jest zło, grzech, nienawiść, nieczystość, pycha, bunt przeciw Bogu. Bronią zaś uzywaną przez Duchy Niebieskie stojące u waszego boku jest dobro, Boża laska, miłość, czystość, pokora i ulegle poddanie się woli Pana, Zadanie Duchów Niebieskich polega również na umacnianiu was, leczeniu waszych ran, obronie przed zasadzkami Mojego przeciwnika, ochronie przed złem I prowadzaniu was po jaśniejącej drodze Mojej woli. W orędziu z dnia 29 IX 1990 mówi Maryja do ks. Gobbi: W tym czasie wielkiego ucisku zapraszam was do życia w głębokiej jedności z Aniołami Pana. One wypełniają dziś dla was ważną misję. oświetlają waszą drogę, którą powinniście iść, aby trwać wiernie w uczynionym Mi poświęceniu... Aniołowie biorą was za rękę i prowadzą drogą światłości, miłości i świętości. I dodają wam odwagi i umacniają w licznych trudnościach, jakie musicie znosić, Podtrzymują was w ludzkiej słabości. sa przy was jak prawdziwi bracia, biorący do serca waszą osobę i wasze życie. Bronią was przed stałymi atakami szatana, przed licznymi zasadzkami i przeszkodami, które stawia wam na drodze. ...W tych złych czasach powinniście wiele się modlić (ID Aniołów Pańskich. To jest godzina potęg anielskich. one to prowadzą wszystkie Moje dzieci do decydującej Bitwy, aby szatan został całkowicie pokonany i aby nadeszło chwalebne Królestwo Chrystusa, w tryumfie Mojego Niepokalanego Serca w świecie. Maria Królowa Aniołów zachęca nas do większej czci i przyjaźni z naszymi Aniołami Stróżami (29 IX 1981): „Módlcie się do swoich Aniołów Stróżów I przeżywajcie ufnie i spokojnie bolesne godziny oczyszczania. W orędziu z dnia 29 IX 1987 mówi: Wzywam was więc do Jedności z Aniołami i Świętymi Z Raju. Proszę was zwłaszcza o częstszą modlitwę do waszych Aniołów Stróżów, ponieważ są oni w tych czasach wezwani do wypełnienia względem każdego z was, Moi najmilsi synowie, szczególnego wyznaczonego im przeze Mnie zadania. Moje Serce pragnie, żebyście do codziennej modlitwy (Anioł Pański) donucili również modlitwę do Anioła Bożego. Wzywam was do życia w ciągłej zażyłości i ufności wobec waszych Aniołów Stróżów. Wzywajcie ich w potrzebach, przywołujcie w niebezpieczeństwach, włączcie ich w waszą pracę. Powierzajcie im wasze trudności, szukajcie ich w chwilach pokusy. Oni muszą teraz stanowić jedno z warni. W orędziu z dnia 2 X 1992 Maryja mówi do ks. Gobbi: „W tym ostatecznym okresie oczyszczenia i wielkiego ucisku szczególnie i mocno ujawniają się Aniołowie Pana. Weszliście w najboleśniejszą i najtrudniejszą fazę walki pomiędzy duchami dobra i duchami zła, pomiędzy Aniołami i demonami. To straszna walka, tocząca się wokół was i ponad wami. Wy, biedne ziemskie stworzenia, jesteście wnie wciągnięte i dlatego odczuwacie szczególnie silnie zasadzki, zastawiane na was przez złe duchy, które pragną wadzić was na drogi grzechu i zła. W tych czasach działanie Aniołów Stróżów musi więc stać się Jeszce silniejsze stale, Módlcie się często, słuchajcie ich z uległością, idźcie za nimi w każdym momencie. Oddawanie czci i chwały Aniołom Pańskimi powinno ię rozszerzać w Kościele i stawać bardziej uroczyste. Oni mają zapowiedzieć wasze bliskie wyzwolenie. To rb zadanie. Waszym Aniołom Stróżom powierzone jest zadanie ochraniania was przed wielką, otaczającą was ciemnością. Mają wam pomóc zawsze kroczyć w świetle prawdy, swiętości, czystości, pokory, ufności i miłości. Aniołowie Stróże mają również za zadanie bronić waszego życia. Jak liczne i podstępne są zasadzki z:astawiane każdego dnia na was przez złe duchy, by doprowadzić dusze do wiecznego potępienia. Ich działanie bardzo się obecnie nasiliło poprzez środki masowego przekazu, takie jak prasa i telewizja. Podstępnie i przebiegle propaguje się zło pod pozorem dobra; grzech jako doświadczenie osobistej wolności; przekraczanie Prawa Bożego jako nową zdobycz biednej, zepsutej ludzkości. Jakże silne i stale są ataki złych duchów. Usiłują one zadać wam cios, godząc nawet w wasze życie fizyczne przez wypadki, nieszczęścia, zamachy, choroby, klęski, przemoc, wojny, rewolucje. Waszym Aniołom Stróżom zostało powierzone zadanie chronienia was we wszystkich tych nieszczęściach, strzeżenie was przed tymi zasadzkami oraz doprowadzenie do życia, dzięki ich niezawodnej i mocnej opiece. Aniołowie Stróże mają za zadanie walczyć razem z wami w tej samej bitwie, abyście odnieśli zwycięstwo. W wielkiej próbie, która właśnie nadeszła, jeszcze silniejsza i bardziej krwawa staje się walka pomiędzy Niewiastą obleczoną w słońce a czerwonym Smokiem, pomiędzy siłami zła i dobra, pomiędzy Chrystusem i Antychrystem. Ta bitwa rozgrywa się przede wszystkim na płaszczyźnie duchów: duchy dobre przeciw duchom złym; Aniołowie przeciwko demonom; święty Michał Archanioł przeciw Lucyferowi. Jesteście uwikłani w wielką walkę, która nieskończenie przekracza wasze sity. Powinniście więc być szczególnie złączeni z Aniołami, Oni są wam bliscy w tych zmaganiach i posiadają ogromną moc w tej bitwie. Pomagają wam walczyć i prowadzą was do pewnego zwycięstwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MIKAEL
Zachęcając was do przyzywania trzech Archaniołów, Maryja mówi do ks. Gobbi (29 IX 1986 oraz 29 IX 1994): Archanioł Gabriel wzmacnia was i podtrzymuje, Prowadzi drogą odwagi i dawania heroicznego świadectwa o Jezusie i Jego Ewangelii. Od niego nadeszła niebiańska zapowiedź pierwszego przyjścia Mojego Syna na świat, on też stanie się promiennym posłańcem drugiego przyjścia Jezusa w chwale,.. Archaniołowi nazwanemu Mocą Bożą powierzono rolę głoszenia wszystkim boskiego powrotu Chrystusa w mocy Jego Boskiej potęgi... Archanioł Rafał umacnia was w waszej słabości, wylewa balsam na każdą bolesną ranę, uwalnia was od ciężaru zmęczenia i zniechęcenia, abyście kontynuowali walkę z tarczą wiary, w pancerzu miłości i świętości. ...Archaniołowi Rafałowi powierzono misję uczestniczenia w wielkiej walce w charakterze niebieskiego lekarza, aby wam dopomagał i leczył wszystkich tych, którzy zostaną uderzeni i zranieni. Jak przywrócił on Wzrok Tobiaszowi, tak też i milionom biednych dzieci które oślepił grzech, błędy i wielka ciemność waszych dni przywróci wzrok, aby mogły powrócić do wiary i kontemplowały Boski blask Prawdy... ...Archanioł Michał broni was przeciw wszystkim straszliwym atakom szatana... Wzywajcie go często przez bardzo skuteczną modlitwę egzorcyzmu (chodzi rnodlitwę ułożoną przez Papieża Leona XIII: Swięty Michale Archaniele, broń nas w walce...). ..Archaniołowi Michałowi powierzono rolę prowadzenia zastępów anielskich i Moich wiernych dzieci w bitwie z przywykłymi do wojny armiami szatana i tła; z siłami szatańskimi i masońskimi, zorganizowanymi już na szczeblu światowym w jedną wielką moc, aby walczyć przeciw Bogu i przeciw Jego Chrystusowi. Święty Michał będzie interweniował w tym celu, by pokonać starodawnego nieprzyjaciela, Lucyfera, który w ostatniej godzinie ukaże się z całą mroczną potęgą Antychrysta. Święty Michał ma za zadanie walczyć z nim, pokonać, zmiażdżyć go w jego królestwie ciemności i ognia. On ofiaruje waszej Niebieskiej Matce łańcuch, którym go zwiąże, i klucz do zamknięcia bram Czeluści, z której nie będzie już mógł wyjść, aby szkodzić światu (por. Ap 20,13). św. Michał Archanioł, pogromca złych duchów, szanując naszą wolność prosi nas, abyśmy jak najczęściej przyzywali jego pomocy, a wtedy on będzie odpędzał złe duchy i bronił nas przed atakami szatana. W orędziu (19 VII 1996) mówi do jednego ze swych czcicieli (zob. Któż jak Bóg nr 5/96 s.23): „Pan Bóg chce, abyście mnie przyzywali na pomoc w walce z szatanem. Wolna wola ludzi stoi na przeszkodzie wypędzania szatana z ich życia. Gdy jednak przyzywacie mnie i prosicie, abym was wspomagał w odpędzaniu szatana od was, od ludzi, poszczególnych narodów i krajów przybywam. Chcę was prosić, Moi Czciciele, abyście, mając na uwadze chwałę Boga, odmawiali w każdej godzinie modlitwę ułożoną przez Papieża Leona XIII: <święty Micha- archaniele broń nas w walce...) Odmawiając tę modlitwę 24 razy na dobę, dajecie mi możność wkraczania W historię swiata i wspomagania was w zaciętej walce, jaką szatan toczy w waszych czasach. Szczególnie zaś będę chronił przed ataka szatana tych, którzy będą odmawiać tę modlitwę 24 razy w ciągu doby. Jeśli idziecie spać odmówcie tyle ra.y ten krótki zorcyzm, ile godzin będzie trwał wasz sen, abym również wtedy, odpowiadając na wezwanie waszej wolności, mógł .spieszyć wam z pomocą. Czcigodny Sługa Boży ks. Br. Markiewicz już 100 łat temu pisał o dwóch obozach stojących na przneciw siebie: jeden idący za Chrystusem, drugi mający za głowę księcia tego świata, szatana, ojca kłamstwa. Szatan, zniewalając I Idzi pozorami postępu i prawdziwej mądrości, pociąga ich do roztropności ziemskiej, zmysłowej, szatańskiej (3k 3,1516). Brnąc w grzechach i przewrotnościach zniewoleni ludzie uważają siebie za roztropnych. Ks. Markiewicz pisze: Roztropność światowa dąży w swoich myślach, uczuciach, słowach i uczynkach tylko do celów ziemskich kosztem najświętszej religii i przykazań Bożych. Ona o niczym nie marzy jak tylko, aby nabyć czym prędzej jak najwięcej ziemi, majątku, jakby podnieść ród swój i zabłysnąć na świecie światłem jak najjaśniejsi Ona ma na myśli tylko osiągnięcie zaszczytów, skarbów zysków, rozrywek i przyjemności... Dla nich tylko żyje i powięca się nie przebierając w środkach. Kłamstwa udawanie, podstępy, oszukaństwa, kradzieże mordy pojedynki są u niej na porządku dziennym jako rzeczy godziwe i dozwolone (PiP 1899 s. 58). Ks Markiewicz nie wątpił o zwycięstwie obozu wyznawców Chrystusa: jednak dla walczących w <obozie Świętych> pozostaje otucha i pewność, iż z Chrystusem złączeni zwyciężą pewnie Jego wrogów docześnie i wiecznie i sprowadzą na ziemię okres najświetniejszy w dziejach świata. Bronią naszą w tej walce ma być miłość Boga; bliźniego, nawet nieprzyjaciół jak największa, modlitwa gorąca, częste przystępowanie do świętych Sakramentów i cierpliwość niewyczerpana (PiP 1907 s. 27). A widząc Sługa Boży powołanie, jakim Bóg obdarzył św. Michała Archanioła, nie tylko wybrał go jako Patrona swych Zgromadzeń zakonnych, ale radzi, abyśmy w walce z szatanem obrali go sobie za naszego Patrona. Po Panu Jezusie i po Najświętszej Maryi Pannie jest święty Michał Archanioł największym dobroczyńcą ludzkości. On jest pewnym przewodnikiem dla błądzących, pociechą i pokrzepieniem dla upadłych; obrońcą i pocieszycielem dusz strapionych, dzietnym pogromcą duchów piekielnych i gorszycieli żyjących na ziemi. On jest przyjacielem i opiekunem łudzi schodzących z tego świata, a także po zejściu z rej ziemi pełni szc2ególną rolę w niebie. Złączeni z Chrystusem z pomocą wodza zastępów Pańkich zwyciężą zasadzki szatana i z ufnością mogą spodziew:ić się spełnienia prośby wyrażonej w ostatniej zwrotce ueśni cło św. Michała: Panie, w chwili mego zgonu Udziel łaski swemu słudze, Michał od Twojego tronu Niechaj przyjdzie kii posłudze. z książki królestwo Chrystusa i królestwo szatana

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość budząc sie
😍 👄 🌻 :classic_cool: 🖐️ :D ;) :) :O 😭 💤

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jaką ty wyznajesz koncepcje boga od tego trzeba zacząć bo na pewno nie biblijna koncepcje new age stawia na ego jako boga czyli własna ja na miejscu boga a może koncepcja wolnomularska jako budowniczego świata ale oni Koncepcja Boga prezentowana przez New Age jest raczej nieokreślona, podczas gdy chrześcijańska koncepcja jest bardzo jasna. Bóg New Age jest bezosobową energią, szczególnym rozszerzeniem lub komponentem kosmosu, i w tym sensie jest on siłą życia lub duszą świata. Boskość można znaleźć w każdym stworzeniu, na poziomie „od najniższego kryształu świata mineralnego, aż do i ponad galaktycznego boga, o którym w ogóle nic nie możemy powiedzieć. To nie jest człowiek, ale jakaś Wielka Świadomość65. W niektórych „klasycznych opracowaniach na temat New Age, jasnym jest, że ludzie powinni myśleć o sobie jak o bogach, świadomość ta u niektórych ludzi jest bardziej rozwinięta, niż u innych. Nie ma już potrzeby poszukiwać Boga gdzieś poza światem, ale raczej głęboko wewnątrz siebie66. Nawet kiedy „Bóg jest czymś poza mną, jest on tam, aby nim manipulować. http://www.andrzejwronka.com/archiwumtxt/newage1.htm

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobre popołudnie :)) Do MIKALEL: to co opisujesz można potraktować jako alegoryczny obraz tego co faktycznie dzieje się. Dzieję się w naszych umysłach. Wszystkie mysli ego: o przyjemności, o nieprzyjemności, o bólu, o tym by to NAM bylo dobrze, wszelkie złe mysli o innych i o sobie, każda zła mina, każde złe spojrzenie, wszelka mowa odzwierciedlajaca te mysli i wszelkie uczynki odzwierciedlajęce tą mowę - to demony i złe duch w nas. To są myśli, słowa i czyny naszego pomieszanego umysłu odwróconego od Boga. To jest tylko z nas, z ego. Wszelkie dobre myśli, o innych, o sobie (o sobie, ale nie z ego), wszelkie czyste myśli, pełne miłości, dobroci, czułości, łagodności i pokoju, każde radosne spojrzenie, każdy szczery uśmiech, każdy bezinteresowny uczynek - to armie aniołów i świętych. One wszystkie są od Boga. Bo wszelka miłość, wszelkie dobro, wszelka prawdziwa, czysta radość (nie zadowolenie i satysfakcja ego) - są od Boga, tylko od Boga. Sami z siebie jesteśmy niczym. Ale nie jesteśmy sami z siebie - jesteśmy z Boga, z Naszego Źródła. Tak jak każda kropla wody w rzece pochodzi ze źródła rzeki. Każda kropla w rzece sama z siebie byłaby niczym. Ale jak kropla rzeki mogłaby być sama z siebie? Nie mogłaby. Kropla rzeki sama z siebie jest niemożliwym bytem. Wynik naszej wewnętrznej wojny jest znany. Wiadomo, że wygra miłość, bo Bóg jest Miłością. A jak Bóg mógłby nie zwyciężyć? Nie ma mocy większej od Boga, nie ma możliwości by nie zwyciężył. Bóg nie potrzebuje obrony. To śmieszna koncepcja, że Nieskończona Moc potrzebuje obrony. My potrzebujemy obrony przezd naszym błędnym rozumieniem, przed naszym błędem porzucenia Boga. Bóg nas obroni przed naszymi złudzeniami o tym czym jesteśmy, czym jest swiat i czym jest On sam. Nie znaczy to, że możemy usiąść i nic nie robić, albo oddawać się "przyjemnościom" tego świata. Nie możemy oddawać pola ego, bo w ten sposób będziemy przedłużać i zwiększać cierpienie nas samych, naszych najbliższych i naszych ukochanych bliźnich, wszystkich bliźnich, bo wszyscy to nasi ukochani bracia i sistry. A tego przeciez nie chcemy, prawda? Oddajmy się więc aniołom, świętym i Bogu - oddajmy się miłości, radości, szczęściu, dobru, pozwólmy prowadzić się łagodnie. Pozwólmy troskliwej i czułej opiece Boga, by wyzwoliła nas z naszej choroby - naszego życia bez Boga :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do merkaba: Nie ma koncepcji Boga. Nie można zawrzeć Nieskończoności w żadnej koncepcji. Bo każda koncepcja jest częściowa, a Bóg jest całkowity. Gdybym miał koncepcję Boga - to tak jakbym mówił: Boże jesteś tym i tym, ogranicza Cię to i to. To byłby oczywisty błąd. Bóg jest Miłością. Ale miłości też nie można zawrzeć w słowach, miłość można tylko czuć i szerzyć. Ktoś kto nie kocha, może napisać milion słów na temat miłości, wymyślić milion jej koncepcji - i to nie będzie miało nic wspólnego z miłością. Co to znaczy, że Bóg nie jest osobowy? Ma realny Byt. Tylko Jego byt jest realny i tylko byty stworzone przez Niego są realne. Nie jest jednak osobowy. Nie jest też bezosobową, nieświadomą energią. On jest całkowitą, najwyższą Świadomością. Koncepcja osoby to odzwierciedlenie ideii bytu zawartego w ciele. To idea bytu posiadajacego granice. Bóg jest zaś nieskończony, jest we wszystkim, ale nic Go nie zwiera. Nic nie może zawrzeć nieskończoności. To oczywiste. Jaka jest przepaść między myśleniem rocznego dziecka a najgenialniejszego fizyka kwantowego? Ogromna, prawda? Gdy posługujemy się naszym zwykłym, codziennmy myśleniem próbując stworzyć koncepcję Boga, to jest to nieskończenie bardziej skazana na niepowodzenie próba, niż próba zrozumienia przez roczne dziecko fizyka kwantowego. To nie oznacza jednak, że nie możemy zrozumiec Boga i Go poznać. On przecież chce być znany i rozumiany. Jeśli jest Światłem, to jak mógłby tego nie chcieć? Gdyby nie chciał, to tak jakby chciał by była ciemność, byśmy my byli w ciemności. Jest Miłością, więc to niemożliwe. Dobro, które nie chce być znane? Gdy nie ma dobra, to jest jego brak, czyli zło. Jak Dobro mogłoby chcieć by było znane zło, a nie ono? To niemożliwe. Dlatego Bóg chce być znany i rozumiany. Miłość nie chce by była znana nienawiść. Ale by poznać Boga, musimy oduczyć się naszego sposobu myślenia. Musimy przestać osądzać cokolwiek. Musimy oczyszczać nasze umysły z myśli, wtedy robimy miejsce dla Boga. On wtedy przychodzi do miejsca, które Mu zrobiliśmy. Nie oznacza to, że mamy żyć bezmyślnie. W codziennym życiu oduczamy się oceniania, osądzania, bliźnich, sytuacji, czegokolwiek. Sami staramy się by tylko dobro i miłość były w naszych myślach, słowach i czynach. Ale też prosimy Boga by uczył nas czym jest dobro i miłość. Bo nasze koncepcje miłości i dobra są bardzo mocno wykoślawione. Ale miłość jest najprostsza, co jest logiczne, bo Bóg uczy nas w prosty sposób. Niemal każdy, a raczej po prostu każdy, czuł jakiś promień miłości w życiu, do kogokolwiek. I chodzi o to by ten promień, to odczucie w sobie przywoływać cały czas, w stosunku do wszystkich ludzi i wszystkich istot (tylko nie można mylić miłości z fizycznym pożądaniem - to fatalna pomyłka, miłość nie ma z tym nic wspólnego). I do tego najlepiej jest dołączyć medytację. Może być taka jak opisywałem w tym topiku. Może być bardziej formalna, jak w buddyzmie, może być to chrześcijańska modlitwa - medytcacja. Na przykład różaniec "odprawiany" ze zrozumieniem tym jest. Choć im prostsz modlitwa, im mniej w niej słów, tym lepiej. Chodzi o to by skoncentrować się na słowach modlitwy, z wiarą, z z zupelnym oddaniem, ale i ze spokojem, bez ekscytacji modlitewnej.Wtedy w umyśle zostaną tylko słowa modlitwy, czyli oczyszczamy w ten sposób umysł z naszych zwykłych światowych, codziennych myśli. Możemy nawet sami sobie wymyślać modlitwy. Na przykład: "Boże, Miłości Calkowita, oczyść mój umysł z wszystkich myśli, które zsałaniają Cię i są Tobie przeciwne. Ucz mnie miłości, ucz mnie kochac bliźnich. Pragnę Twej Woli i tylko Twej Woli, bo Twoją Wolą jest dobro, szcęście, radość i miłość dla wszystkich, dla świata, dla mnie". Można modlitwy upraszczać: "Boże oczyść mnie i wypełnij swą miłości, chcę być naczyniem tylko dla Twej Miłości". Można kontemplować najprostszą, ale potężną myśl: "Bóg jest Miłością", albo jeszcze krócej: "Bóg jest". I unikajmy napinania się, że coś musimy, nie oczekujmy nic. Bóg sam nas poprowadzi :)) Chrześcijanom, ale nie tylko, polecam Anioła Ślązaka: Cherubinowy Wędrowiec. I jako ciekawostkę wskażę, że nie mówił nic innego niż dawni zaawansowani mistrozwie zen, choć kompletnie innymi słowami, choć dodał trochę myśli niespójnych z duchem przekazu. Ale to jest zrozumiałe, inaczej Kościół odrzuciłby go, a jego dzieła wylądowałyby na ideksie ksiąg zakazanych. To urocza perełka, ale o wielkiej głębi wglądu. Pozdrawiam :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do budząc sie: :)))))))))))))))))))))))))))))) :)))))))))))))))))))))))))))))) :)))))))))))))))))))))))))) :))))))))))))))))))))))) :)))))))) :)))))))))) :)))))))))))) :))))))))))) :))))))) :)))))))))))))))) :) :) :) :) :):) :):) :) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w drodze do Boga
Witam budzac sie:) Dziekuje Ci za odpowiedz. Dziekuje za cierpliwosc i poswiecony czas. "Poza tym jak Bóg mógłby nas skazać na bycie ofiarą jakiegoś swojego oszalałego stworzenia?" - to mnie rozbawilo:) Dzis znowu probowalam medytacji - modlitwy, probowalam "oczyscic" umysl, zapanowac nad myslami, ale podczas tej modlitwy w glowie kolowala mi sie ciagle - jak zacieta tasma - jedna mysl: "rozdawac milosc jak chleb" i tak w kolko:) nie moglam sie tego pozbyc. Czy jezeli Bog stworzyl nas na swoj obraz i podobienstwo i my posiadamy cos takiego jak ego, to czy Bog tez je posiada?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 20DOLLAR2SURF
Mam kilka pytań! 1. Czy człowiek może trwać na wieki w swoim śnie? 2. Czy koniec świata będzie oznaczał masowe wybudzenie czyli ludzie zostaną wybudzeni wbrew ich woli, że tak powiem. 3. Co z ateistami, dlaczego przestają wierzyć i co się dzieje z nimi po śmierci? 4. Co się dzieje ze złymi ludźmi, tacy co nawet na łożu śmierci mieli zatwardziałe serca i nie chcieli okazać skruchy. 4. Wierzysz w czyściec?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzień dobry:) W drodze do Boga:) Czas "poświęcony" innym to w rzeczywistości czas poświęcony sobie samemu. Czas, który poświęcam swojemu ego, to w końcu czas poświęcony niczemu :) "Nękajace" myśli w medytacji to bardzo częsta sprawa. Lepiej jest z nimi nie walczyć, nie wytwarzać napięcia z powodu nadmiernej chęci pozbycia się ich. Można próbować odczuwać swój umysł jak przestrzeń -niebo, przez którą przepływają myśli - chmury. I spokojnie patrzeć sobie co tam akurat przelatuje. A Twoja myśl, która nie chciała odejść, to dobra myśl. Można też taką myśl kontemplować. Patrzeć co z niej wynika, może widzieć obrazy, które nasuwa, odczuwać w sobie to uczucie rozdawania miłości jak chleba, czyli wszystkim, dobrym i złym, ładnym i brzydkim, młodym i starym, zdrowym i chorym, każdemu tak samo, bez odmawiania komukolwiek :) Wtedy wszyscy stają się piękni i godni miłości. Kilka razy widziałem, w wizjach, ale i na "jawie, jak oblicza ludzi przekształcają się pod wpływem miłości. Jak zachowane zostaje ich unikalne oblicze, ale rysy zmieniają się, pięknieją, aż stają się tak piękni, tak promienni miłością i dobrocią, że nie mozna nie kochać ich. W stosunku do najbliższych mam to bardzo mocno. Gdy patrzę przez ego, gdy myślę cokolwiek niedobrego, ocennego, choćby w minimalnym stopniu, to brzydną, starzeją się, "płowieją". Gdy patrzę z najczystszą miością na jaką mnie w tej chwili stać, to widzę ich oblicza odmienionymi, przepięknymi, zachwycającymi i domłodzonymi (czasami w szokujący sposób, to odmłodzenie czasami jest tak lśniąco wyraźne, jest tak oczywiste). Dlatego też lgnięcie do fizycznego pięna to pułapka ego. Bo każde fizyczne piękno szczeźnie, zmieni się w proch. Piękno miłości jest zaś wieczne, niezniszczalne. W tym róznym widzeniu oblicz bliźnich jest to dla mnie kompletnie jasne, oczywiste. Bóg nie ma ego. Bóg jest całkowicie niewinny, jest całkowicie czysty. Jego czystość i niewinność, niezmienność Jego niewinności i czystości, gwarantuje nam życie i możliwość powrotu do domu - nieba. Gdyby miał choć atom ego w sobie, to stałby sie zmienny. Ta zmienność w końcu zdestabilizowalaby Go. I byłby taki jak my. To niemożliwe. Dlatego jest Bogiem. Naprawdę tak jest, że gdy przestajemy śnić jesteśmy tacy jak Bóg. To jest jednak kluczową różnicą, że On był pierwszy i że On jest niezmienny. Bez tego nie byłoby nic, nie byłoby nas, nie byłoby nawet chosu. Nic. Dlatego uznanie Boga jest konieczne by być w domu, czy też raczej by nie snić o byciu poza domem. To ne jest warunek stawiany przez Niego. Uznanie Boga, to uznanie wszystkiego co daje, to uznanie Miłości i Nieba. Gdy zaprzecza się Bogu to po prostu zaprzecza się miłości. Jak można doświadczać miłości, zaprzeczając jej źródłu? To tak jak ktoś zakrywałby źródło światła i dziwił się, że jest ciemność. Ego to myśl by nie znać Boga, by samemu być Bogiem, by zaprzeczyć Ojcu, że jest Ojcem i postanowić samemu być swym stworzycielem. To chęć zabrania Bogu jednego, jedynego atrybutu, którego nie mógł nam dać - Jego Ojcostwa, tego, że On nas stworzył a nie my Jego. To zupełnie szalona myśl. Bóg, jako Pierwszy, będący Źródłem nie ma nawet możliwości pomyśleć takiej myśli, bo jak miałby to zrobic? Na tym polega doskonałość - jest niezmienna, wieczna, bez żadnej możliwości przestania bycia doskonałą. Gdy myślę o Bogu, o moim szaleństwie, o mojej chęci zapomnienia o Nim, o chęci pozostawienia Go w zapomnieniu, to nie mogę wręcz uwierzyc, że to zrobiłem. Czuję ogromną potrzebę powrotu do Boga i kochania Go zawsze, by wiedział, że już nigdy, nigdy nie chcę być bez Niego, już marzę tylko o tym by był znany i pamiętany. I wiem już co znaczy, niech Twoja Wola sie stanie. Bo wiem, że moja wola jest taka by była tylko Jego Wola - Wola miłowania. Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do 20DOLLAR2SURF :) Odpowiadam na Twoje pytania. 1. Może snić bardzo, bardzo długo. Nie jest jednak możliwe by nigdy się nie obudził. Każdy w końcu zmęczy się snem. Każdy w końcu odczuje jałowość świata, jego brak znaczenia, każdy w końcu zmęczy się gonitwą za szczęściem, ktorego nigdy nie można dogonić. Każdy w końcu odczuwa dotkliwy ból istnienia bez miłości, bardzo dotkliwy ból samotności, której nie jest już w stanie ukryć sam przed sobą. W końcu fasada świata nie jest w stanie ukryć prawdy, że za nią nie ma nic. W końcu każdy odczuje, że nawet najpiękniejsze opakowanie pozbawione zawartości nie jest tym czego szukał. I wtedy chce sie obudzić. Ma dość. 2. Koniec świata będzie polegał na tym, że świat na naszych oczach zmieni się w miłość. Miłość będzie wszędzie wokól nas. Nikt nie może być obudzony wbrew swej woli. To niemożliwe. Dlatego najpierw będą widziane takie przekształcenia w świecie, by każdy mógł poczuć promień miłości, przypomnieć sobie ją. Ktoś kto jest w ciemności i nie pamięta światła, może nie chcieć porzucić ciemności, bo może bać się, że poza ciemnością jest zupełna nicość. Gdy jednak do ciemności zostanie przyniesione światło i będący w ciemności zrozumie, że porzuca ciemność nie dla nicości, ale dla światła, to radośnie i ochoczo podąży za swiatłem. Każdy więc będzie chciał sie przebudzić. 3. Ateiści to tacy sami śniący jak wierzący. Po śmierci na ogół śnią dalej, jak wierzący. Sen za snem. Dlaczego ludzie przestają wierzyć? Bo ich wiara była płytka. I gdy zobaczyli, że ich przewodnicy kłamią, oszukują, żyją w zupełnej sprzeczności z tym czego nauczają, to porzucając tych, którzy byli złymi nauczycielami, porzucają wiarę. Mylą wiarę z religią i instytucjami religijnymi. Zrażają się do instytucji i odchodzą od wiary. Czyli nie mieli wiary w sobie. Tak naprawdę byli zanurzeni w tradycji i rytuałach, a nie w wierze. Ale tak samo płytki i nieprzemyślany jest ich ateizm. Dzięki temu jednak ich wiara odnowi się. Będą mogli zacząć znów wierzyć, oczyszczeni z tego co wiarą nie jest, co tylko wiarę udaje. 4. Są dwa stany: sen albo jawa. Albo jest się przebudzonym w domu, w Niebie. Albo jest się w domu, w Niebie, ale śni się o tułaczce poza domem, poza Niebem. Im mocniejsze ego, tym bardziej dręczący i uciążliwy sen. Sen za snem. 5. W czyściec jako miejsce - nie. Nie ma go, bo nie ma nic czego nie stworzył Bóg, a Bóg stworzyl tylko Niebo. Gdy umysł podejmuje pracę by obudzić się, to wtedy jest to czyściec. Umysl oczyscza się ze swych wszystkich błędnych, fałszywych mysli, niezgodnych z Bogiem, oczyscza się z ego. Doprowadziliśmy sie do takiego stanu, że nie ma żadnej możliwości, byśmy sami mogli wykonac tę pracę. W dużej mierze jest ona wykonywana za nas, inaczej wyzybycie się ego zajęloby nam miliardy lat. Jednak nasza determinacja i chęć, prawdziwa chęć bycia oczyszczonym jest konieczna. Czyściec umysłu opisywał dobrze Św. Jan od Krzyża, ale jego podręcznik jest juz trochę zdeaktualizowany. Software został z'upgrade'owany :)) Pozdrawiam :) Miłego dnia :) :) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przypadkiem
budząc się napisałeś: ''... Doprowadziliśmy sie do takiego stanu, że nie ma żadnej możliwości, byśmy sami mogli wykonac tę pracę. W dużej mierze jest ona wykonywana za nas, inaczej wyzybycie się ego zajęloby nam miliardy lat. Jednak nasza determinacja i chęć, prawdziwa chęć bycia oczyszczonym jest konieczna. .." Zgadzam się z tym stwierdzeniem. Obawiam się, że na oczyszczenie umysły z tego co nam "zakodowano" od chwili urodzenia, nie wystarczy nam po prostu czasu w tym zyciu. w tym śnie. I jeśli tego procesu oczyszczania nie można przyśpieszyć, bo sam piszesz, że zmiany mają przebiegać powoli, to co pozostaje nam, którzy budzą się dopiero teraz a nie tak jak TY 20 lat temu? Jaką masz dla nich [ dla mnie] radę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do podświadomosci :) Dokładnie chodzi mi o to: sami z siebie nie jesteśmy w stanie wykonać tej pracy. Musimy otrzymac pomoc. Tę pomoc otrzymujemy. Nie jestem chętny by wyznaczać ramy czasowe czegokolwiek, albo by określać ile co komu zajmie czasu. Zwłaszcza że czas jest iluzją. To nie moja rola. Wiem jedno. Jednego jestem pewien. Następuje ogromne przyspieszenie. Wiem, jestem pewien, że to co zrobiłem w swoim obecnym życiu, kiedyś zajmowało setki lat ludziom, którzy życie po życiu nie robili nic innego, niż medytowanie. Przez wiele lat szukałem, pytałem się, badałem, dokonywałem eksploracji umysłu. Wskazówki były niejasne, zagmatwane. Na ścieżkę porzucania ocen, osądów wszedlem około 10 lat temu (czas tak traci znaczenie, że nie jestem w stanie tego ustalić dokładnie). Z każdym rokiem przyrost postępu ma charakter wykładniczy. Teraz czasami czuję ogromny postęp nawet już w ciągu tygodnia. Przekazuję wszystko co wiem. Przekazuję w najprostszej formie, byście nie musieli latami studiować książek, które naprawdę sa zawiłe, niejasne lub po prostu trudne do zaakceptowania i przechodzić przez wszystkie doswiadczenia i trenig umysłu, przez które przeszedłem. Jeśli chcecie studiować książki wskazuję tytuły, ale możecie mnie pytac o co chcecie. To co mi zajęło wiele, wiele lat, mogę każdemu przekazać w kilkunastu, czy kilkudziesięciu postach. To jest ułatwienie. Odpowiadam na wszystkie pytania. To jest przyspieszenie. To jest jednak nie tak ważna rzecz, raczej najmniej ważna. To wierzchołek góry lodowej. Kluczowe są dwie kwestie: najważniejsza - prowadzi nas Bóg. Druga kwestia: poza pozorami jesteśmy zjednoczonym umysłem. Postęp każdego z nas jest postępem wszystkich. W związku z tym postęp niezbyt dużej liczby zdeterminowanych osób, zwiększenie swiadomości osób, które nie poświęcają całego życia na tę drogę, ale jednak nie pozostawiają tych spraw z boku, to wszystko doprowadzi do punktu krytycznego, w którym czas przestanie grać rolę i powszechne oświecenie dokona się za naszego życia. Jest to bardzo prawdopodobne. Nie mówię, że jest pewne, gdyż mamy możliwość dowolnego spowalniania tego procesu. NIe wiem więc tego. Jednak działa już ogromna liczba czynników przyspieszających. Przypuszczam, że punkt krytyczny został już przekroczony. Wiem, że brzmi to jak fantastyka, ale jeśli kiedykolwiek powszechne oświecenie ma nastapić, to musi się pojawić w czasie taki moment, gdy ta idea "wejdzie" do powszechnego obiegu. W momencie "wchodzenia" musi się wydawać zupełnie szlaoną ideą. To dośc oczywiste. Gdy piszę, że pewne procesy w indywidualnym przypadku odbywają sie powoli, to wynika to z tego, że nie ja ustalam role, które każdy ma wykonać w procesie budzenia. Wskazuję, że zmiany mogą być powolne, by nie wywyoływać w nikim napięcia spowodowanego oczekiwaniem szybkich zmian. W zasadzie, calkowicie uczciwie stawiając sprawę, jest to jedyny powód, dla którego tak piszę. Na forum są obecne różne osoby. Nie znamy się w zasadzie. Nie wiem w sposób precyzyjny kto ma jak rozwiniętą świadomość. Niektórzy prowadzą sami ze sobą różne skomplikowane gry i przenoszą je do sieci, itd. W realu widzę jak dokonuje się postęp osób, z którymi jestem blisko. Jest to wręcz niesamowite. Przyjmuję, że nie mam powodu nie wierzyć "w drodze do Boga". Zakładam, że nie jest jednym z tych graczy, o których wyżej. Jeśli tak, to ile trwa ten topik? Ile czasu zajęło "w drodze do Boga" przejście od poczucia winy wdrukowanego przez religię do spostrzeżenia procesu ciągłej oceny? Mówiąc szczerze dla mnie to jest cudem! Dowodzi oczywiście Jej wiary i czystości intencji. Ale i tak jest cudem. Kiedyś różnym osobom w realu latami pokazywałem i wyjaśniałem rózne rzeczy, właśnie kwestię wdrukowanego poczucia winy, etc. Bez skutku. Może zresztą niech powie co o tym mysli sama "w drodze do Boga". Ale tak czy inaczej mam mocne dowody poza siecią, dlatego piszę z tą wiara, z którą piszę. A co u Ciebie? Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jakie masz odczucia
podczas medytacji?wychodzisz z ciała?probowaleś oobe?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:) Z natury rzeczy wszystkie doświadczenia umysłu, które wykraczają poza codzienne, "zwykłe" doświadczenie, są trudno opisywalne słowami. Nasz slownik jest odzwierciedleniem zwykłego, "codziennego" stanu umysłu. Nie ma słów dobrze opisujących doświadczenia, kóre nie są powszechne. Kiedyś zacząłem mieć doświadczenia związane z wychodzeniem z ciała, bardzo początkowe fazy. Było to wiele lat temu,. Trochę przestraszyłem się wtedy. Potem zaś nie kontynuowałem tych poszukiwań. Doświdaczenie wyjścia z ciała ma jedną podstawową "wadę", dzisiaj dopiero to wiem. Nie odzwierciedla istoty umysłu i z tego powodu może prowadzić na fałszywe ścieżki. Umysł jest nieskończony. Ciało to ograniczenie nałożone na umysł. Można to porównać do żarówki otoczonej osłonką nieprzepuszczającą światła. Budzący się umysł nigdzie nie wychodzi, nie przemieszcza się, nie wędruje. Jest tak jakby została zdjęta osłonka z żarówki - szerzy się (tzn. obecnie doswiadczam to raczej jakby osłonka przestała być taka nieprzepuszczająca, jest przepuszczająca, ale wciąż jeszcze jest). Trudno byłoby powiedzieć, że opuszcza ciało - co jest doświadczane w OBE. Umysł wykracza poza ciało. Jest to całkowicie odmienny rodzaj doświadczenia. W zasadzie zupelnienie nieopisywalny słowami. Najmniej opisywalne jest doświadczeni: "wiem". Gdy znikają słowa, natomiast pojawia się jasność co do natury rzeczywistości, co do istoty życia, itd. To jest zupełnie nieopisywalne. Doświadczam różnych stanów. Istotne doświadczenie to także doświadczenie wielowymiarowości umysłu, zawarte także w doswiadczeniu "wiem". Gdy umysł obejmuje równocześnie wiele zjawisk, myśli, etc. Linearne , codzienne, doświadczenie myślenia - słowo, po słowie, zdanie po zdaniu, także zupełnie nie pozwala oddać istoty tego zjawiska. Doświadczenie wychodzenia z czasu, gdy widać że czs jest iluzją. I najważniejsze doświadczenie wszechobejmującej miłości. Stan gdy "widzę" inne umysły, ich zagubienie, icch troski, ich problemy (ale nie oznacza to, że słyszę ich myśli, tego nawet nie chcę i gdyby to sie pojawiło to zablokowałbym to w sobie, miałem mikro początki takiego doswiadczenia, ale to nie podoba mi się; myślę, że słyszenie myśli innych, choć pewnie możliwe, to bardzo falszywa ścieżka ). I gdy pojawia się całkowita chęć pomocy, wyzwolenia ich umysłów do wolności, szczęścia, radości. Są takie momenty, że kocham zupełnie obcych ludzi na ulicy, odczuwam do nich ogromną tkliwość, czułość, widzę ich jak najbliższych mi braci, siostry. Inne jeszcze jest doświadczenie promieniowania umysłu, czy obecności Boga. Czy doświadczenie bardzo głębokiego pokoju, gdzie jest jasne, że jest to pokój spoza naszego hałaśliwego, rozkrzyczanego świata. Doświadczenie bezprzyczynowej radości, prawdziwej radości istnienia, niezależnej kompletnie od tego świata. W zasadzie wszystkie te stany charakteryzuje jedno: są to stany czysto umysłowe. Jest to inny rodzaj doświadczania. Nie ma nic wspólnego z percepcją za pomoca zmysłów, nie ma też żadnych wizualizacji, nie ma obrazów, które można by opisać, ani dżwięków. Nie ma percepcji zmysłowej ani żadnej zbliżonej nawet do niej. Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w drodze do Boga
Hej Budzac sie:) chyba troche mnie idealizujesz, przeceniasz, to nie jest tak, ze wyrzuty sumienia i poczucie winy zniknely ot tak z dnia na dzien, a w procesie nieoceniania jestem dopiero na poczatku drogi.Juz wczesniej czulam, ze cos jest nie tak, buntowalam sie przeciwko religii, ktora za pomoca strachu i presji zatrzymuje biedne owieczki przy sobie. Przez przypadek weszlam na ten topik, z zainteresowaniem czytalam dalej i nagle bum! to jest to, czego szukalam, dzieki Tobie zrozumialam, ze moge isc droga bez strachu i wyrzutow sumienia, bo nawet jezeli (zakladajac ta najmniej prawdopodobna wersje) nie masz racji ( to dla tych wszystkich zagorzalych i trwajacych przy swoim) to co moge zrobic zle takim postepowaniem jakiego tu nauczasz?? Nie osadzanie innych, dostrzeganie w ludziach tylko dobra, kochanie ludzi takimi jacy sa, zdanie sobie sprawy, ze nie ma podzialow lepszy - gorszy, brzydki - ladny, bogaty - biedny, ze wobec Boga wszyscy jestesmy tak samo wazni , ze wszyscy jestesmy jego ukochanymi dziecmi, prawdziwa modlitwa - rozmowa z Bogiem, zblizenie sie do Niego, wypelnianie sie miloscia i rozdawanie tej milosci jak chleba... ludzie czy takim postepowaniem moge zrobic cos zle???? czy to naprawde az tak odbiega od tego co nauczal Chrystus? I majac ta wiedze, moge przeciez nadal chodzic do kosciola, moge ale nie musze! jezeli spojrze na koscol jak na zbior istot, ktore przyszly tu w jakims celu, aby np. zblizyc sie do Boga, moge potraktowac msze jak swieto milosci, okazje do przebywania z ludzmi, przeciez to jest najwazniejsze.Moge swietowac Boze narodzenie, majac swiadomosc, ze to tylko czysto komercyjna tradycja, ale moze w tym czasie ludzie sa bardziej radosni i otwarci i moze latwiej bedzie mi do nich dotrzec, moze bedzie to okazja np. do pogodzenia sie z kims, usmiechu, odnowienia kontaktu z dawno niewidzana osoba? "przykazanie nowe daje wam, byscie sie wzajemnie milowali" "Wszystko wiec, co byscie chcieli, zeby wam ludzie czynili i wy im czyncie! Albowiem na tym polega Prawo i Prorocy" Autor topiku nie nawoluje - rzuccie wszystko, robcie co chcecie i tak bedziecie zbawieni, nie nawoluje do zbiorowego samobojstwa:) nawoluje do Milosci, do kochania wszystkich, siebie, do nieoceniania. To wszystko nie jest takie latwe jakby sie moglo wydawac, wymaga wlozenia pewnego wysilku, ale tak sobie mysle, ze dla mnie nie ma juz odwrotu, jak na razie jestem przerazona tym, ze ciagle oceniam, nie tylko slowami, myslami, ale tez swojego rodzaju "odczuciem", negatywnym lub pozytywnym, nasze codzienne rozmowy to ciagle ocenianie - ludzi, sytuacji itd. To jest trudniejsze niz myslalam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kk..
budząc się-- ja jak wyjasnic kwestie osob urodzonych np z zespolem downa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak działa sekta nawołuje
do miłości słowa Jezusa do Faustyny Napisz: Jestem święty po trzykroć i brzydzę się najmniejszym grzechem. Nie mogę kochać duszy, którą plami grzech, ale kiedy żałuje, to nie ma granicy dla mojej hojności, jaką mam ku niej. Miłosierdzie moje ogarnia ją i usprawiedliwia. Miłosierdziem swoim ścigam grzeszników na wszystkich drogach ich i raduje się serce moje, gdy oni wracają do mnie. Zapominam o goryczach, którymi poili serce moje, a cieszę się z ich powrotu. Powiedz grzesznikom, że żaden nie ujdzie ręki mojej. Jeżeli uciekają przed miłosiernym sercem moim, wpadną w sprawiedliwe ręce moje. Powiedz grzesznikom, że zawsze czekam na nich, wsłuchuję się w tętno ich serca, kiedy uderzy dla mnie. Napisz, że przemawiam do nich przez wyrzuty sumienia, przez niepowodzenie i cierpienia, przez burze i pioruny, przemawiam przez głos Kościoła, a jeżeli udaremnią wszystkie łaski moje, poczynam się gniewać na nich, zostawiając ich samym sobie i daję im, czego pragną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak działa sekta nawołuje
# Nie znajdzie ludzkość uspokojenia, dopokąd się nie zwróci z ufnością do miłosierdzia mojego. # O, jak bardzo mnie rani niedowierzanie duszy. Taka dusza wyznaje, że jestem święty i sprawiedliwy, a nie wierzy, że jestem miłosierdziem, nie dowierza dobroci mojej. I szatani wielbią sprawiedliwość moją, ale nie wierzą w dobroć moją. # Raduje się serce moje tym tytułem miłosierdzia. # Powiedz, że miłosierdzie jest największym przymiotem Boga. Wszystkie dzieła rąk moich są ukoronowane miłosierdziem. # Nie w piękności farby ani pędzla jest wielkość tego obrazu, ale w łasce mojej. # Modlitwa duszy pokornej i miłującej rozbraja zagniewanie Ojca mojego i ściąga błogosławieństw morze. # Spojrzenie moje z tego obrazu jest takie jako spojrzenie z krzyża. # Podaję ludziom naczynie, z którym mają przychodzić po łaski do źródła miłosierdzia. Tym naczyniem jest ten obraz z podpisem: Jezu, ufam Tobie. # Pragnę, ażeby było w was więcej wiary w obecnych chwilach. Napisz to: Nim przyjdę jako Sędzia sprawiedliwy, przychodzę wpierw jako Król miłosierdzia. Nim nadejdzie dzień sprawiedliwy, będzie dany ludziom znak na niebie taki. Zgaśnie wszelkie światło na niebie i będzie wielka ciemność po całej ziemi. Wtenczas ukaże się znak krzyża na niebie, a z otworów, gdzie były ręce i nogi przebite Zbawiciela, wychodziły wielkie światła, które przez jakiś czas będą oświecać ziemię. Będzie to na krótki czas przed dniem ostatecznym. # Pragnę, abyś głębiej poznała moją miłość, jaką pała moje serce ku duszom, a zrozumiesz to, kiedy będziesz rozważać moją mękę. Wzywaj mojego miłosierdzia dla grzeszników, pragnę ich zbawienia. Kiedy odmówisz tę modlitwę za jakiego grzesznika z sercem skruszonym i wiarą, dam mu łaskę nawrócenia. Modlitewka ta jest następująca: O Krwi i Wodo, któraś wytrysnęła z Serca Jezusowego, jako zdrój miłosierdzia dla nas - ufam Tobie. # Te dwa promienie oznaczają krew i wodę- blady promień oznacza wodę, która usprawiedliwia dusze; czerwony promień oznacza krew, która jest życiem dusz... Te dwa promienie wyszły z wnętrzności miłosierdzia mojego wówczas, kiedy konające serce moje zostało włócznią otwarte na krzyżu. Te promienie osłaniają dusze przed zagniewaniem Ojca mojego. Szczęśliwy, kto w ich cieniu żyć będzie, bo nie dosięgnie go sprawiedliwa ręka Boga. Pragnę, ażeby pierwsza niedziela po Wielkanocy była świętem Miłosierdzia. http://www.misje.diecezja.kalisz.pl/Faustyna/Slowa.htm

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×