Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość już mi niosą...

zabiera się jak pies do jeża:)

Polecane posty

Do Autorki: Kochana- tak naprawdę wszystkie te komentarze pewnie bardziej Ci mieszają w głowie, niż rozjaśniają obraz sytuacji... Trochę bez sensu słuchać w tym momencie rad kobiet (choć sama nią jestem..) Posłuchaj Centuriona.. Serio. Po pierwsze: bo to facet ;) A po drugie: bo to "typowy facet" (bez obrazy Centurion- to tak w dobrym znaczeniu tego słowa). Napisał chyba wszystko na ten temat: krótko, zwięźle, ale prawdziwie. tak to jest z facetami. U mnie jest podobnie.. Za długo by pisać, ale w skrócie: 8 lat razem, ok. 2 lata temu pojawił się temat ślubu.. Z mojej inicjatywy oczywiście.. I ciągłe rozmowy pt." ale czemu nie...?", "przecież to nic nie zmieni", itp, itd.. Znam to, bo każda kobieta myśli chyba podobnie. No i kwestia zaręczyn, których nie było i nie ma.. Nie chodziło mi o pierścionek, tylko o gest... Każda na pewno wie, co mam na myśli.. A on był uparty jak osioł.. Dopiero teraz, po tych dwóch latach dotarło do mnie.. Po co mi to tak naprawdę...? Tzn oczywiście nadal chcę ślubu:) On też- w przyszłości. Ale zdałam sobie sprawę z tego,że po co mi to TERAZ tak naprawdę...? Oboje mamy po 26 lat. Pomijając kwestie kasy, poczucia stabilizacji finansowej, itd (co też jest ważne- nie oszukujmy się)- poprostu nie jesteśmy jeszcze na to gotowi. Ja być może bardziej, ale ON nie. I to nie jest kwestia tego,że mnie nie kocha. Bo kocha. Mówi,że kocha, a ja dlaczego miałabym w to nie wierzyć...? No i oczywiście okazuje to. Zwyczajnie jeszcze nie czas, nie jest to wiek w którym jest się dojrzałym (oczywiście nie generalizując). Stwierdziłam,że wolę poczekać i cieszyć się jednocześnie tym,że ogólnie jest dobrze (nawet bez ślubu). Wolę poczekać, bo wiem na co- na wartościowego człowieka i na cudowny związek. Poza tym Autorko- jakie masz wyjście..? Zmusisz go...? Nawet jeśli tak- to wszyscy wiemy,że nie o to chodzi, prawda...? Należy w końcu zrozumieć,że życie to nie bajka.. Tylko ten jeden dzień będzie bajeczny, a każdy następny taki sam jak teraz. (Bo domniemywam,że jesteś mądrą dziewczyną i nie nalegasz na ślub dlatego,że masz "parcie na białą sukienkę"). Musisz po prostu wrzucić na luz. I to mocno! Zobaczysz,że i Ty się lepiej poczujesz- i wasz związek zyska;) A teraz ciesz sie,że masz u swojego boku rozsadnego faceta (wbrew temu, co być może myślisz). Chyba lepszy taki, niż taki, który by Ci uległ, byłabyś szczęśliwa "przez chwilę", a potem, np po kilku latach by Cię zostawił.. TEN wie,że chce być z Tobą- zauważ to. Gdyby nie chciał- to by Cię zostawił i "korzystał z życia". uwierz więc,że Cię kocha i na pewno patrząc w przyszłość widzi Cię jako swoją żonę u swojego boku. Ale nie naciskaj! Daj mu "dorosnąć", dojrzeć do tego.. Powodzenia!:) PS: Przepraszam za taki długi wpis..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość droga autorko
ty masz zwyczajne parcie na ślub :) "doceniam związki o różnicy wieku 5 lat bo partner jest tak dojrzały jak partnerka" rozwalasz mnie, wcale nie jesteś dojrzała, do tego piszesz takie głupoty że on cie nigdy nie zostawi, ze rodzina jest za tobą itd itd. ja byłem przez 4 lata w podobnym zwiazku, laska to samo co ty ze ona juz sie chce ustatkować, chce slubu , marzy o sukni itp, ze mnie kocha nad zycie i sra ta ta ta. do piatku mocno kochała, w sobote odeszła do innego ktory swoja zostawil po 7 latach dla niej :) i co ? i gadala identycznie jak Ty. a co jezeli by takie cos wyszło jakbysmy juz ten slub mieli ? zastanow sie nad swoja " dorosłością"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do "droga autorko": Niektóre tak mają... Ale to właśnie te, które mają parcie na ślub, a nie na faceta... Potrafią zakończyć kilkuletni związek, w którym nawet było im dobrze- widząc,że na horyzoncie jest ktoś, kto jest skłonny dać się poprowadzić do ołtarza.. Myślą,że "złapały Pana Boga za nogi"... Potem przez chwilkę jest jak w bajce, a potem.. róznie... I po nastu latach zostaje z takiej laski zgorzkniała, zmęczona życiem, rozczarowana kobieta... No ale cóż- nie ma co takich żałować ;) Pozostałe dziewczyny- te normalne- nie rzucą faceta tylko dlatego,że jest "oporny" w temacie ślubu;) Ale panowie- trochę zrozumienia ;) Nie rzucą- ale będą trochę marudzić...:P Tak to już jest na tym świecie;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już mi niosą...
Dzikus;) To to pragnienie stabilizacji pojawiło się u Ciebie w podobnym wieku do mojego. Gdy ktoś przez to nie przechodził to nie wie jak to jest. Ja wiem , że wtedy rzeczywistość się trochę samemu zniekształca. Coś co dla innego byłoby pełnią szczęścia u mnie powoduje niedosyt. Ale mam nadzieję , że albo on się zdecyduje albo ja dojdę do podobnych wniosków jak Ty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już mi niosą...
droga autorko Ale ja mu o tym nie mówię. Nie truje , nie przymuszam. On nie czuje się przy mnie napiętnowany na ślub. (we wcześniejszym poście pisałam , ze dlatego poruszam ten temat na forum , bo nie mam z kim pogadać) I pisałam też , że on myślał, że go zostawię po wypadku parę lat temu ale mi to nawet przez myśl nie przeszło. Tak , że zasadniczo różnię się od kobiety z którą miałeś do czynienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko- to nie wiek wyznacza granicę, tylko bardziej chyba jakieś wydarzenie w życiu... U mnie był to koniec studiów.. Niby durnota, ale poczułam,ze jeden etap się skończył i należy rozpocząć nowy.. I tak się zaczęło.. On był,że tak powiem "w innym miejscu", na innym etapie i trochę nie bardzo to rozumiał- dlaczego nagle obudziłam się z takim pragnieniem, itp.. Tłumaczyłam mu coś 1000 razy, ale nigdy nie zapomnę jak prawie po roku, podczas 1001 rozmowy na ten sam temat- zrobił oczy jak 5 zł i powiedział,że dopiero do niego dotarło... To może wydawać się wręcz śmieszne, ale faceci chyba tak mają... A my musimy być cierpliwe i wrzucić na luz, bo inaczej ześwirujemy;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mialam podobny przypadek
kochana, widze ze ciagle go usprawiedliwiasz, ciagle dbasz o to co on czuje, zeby bron boze nie czul sie przycisniety do muru, albo zeby nie sadzil ze tylko na slubie Ci zalezy...ale zastanow sie czy Twoj mezczyzna liczy sie z Twoimi uczuciami skoro potrafi Ci powiedziec ze zakladanie rodziny to "glupoty na ktore nie ma teraz czasu?" usprawiedliwiasz go tym ze koledzy nie maja jeszcze zon....to zadne tlumaczenie, moj byly robil dokladnie tak samo, koledzy byli singlami ich dziewczyny nie chcialy slubow. Skoro czujesz sie niekomfortowo w tej relacji mysle ze masz prawo do tego zeby z nim porozmawiac otwarcie. Nie musisz mowic o slubie, niech po porstu Ci powie jakie ma plany. Jak bedziesz milczec nie osiagniesz nic, bo to nie jest najwyrazniej facet pokroju mojego meza - ten po 5 miesiacach zaczal mowic ze jestem kobieta jego zycia ze jest szczesciarzem i ze chce zalozyc ze mna rodzine. przede wszystkim pamietaj ze w tym zwiazku tez stanowisz wartosc, i nie moze byc tak ze tyko jego uczucia sie licza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mialam podobny przypadek
ps: nie daj sie tym idiotom z gory bo pieprza farmazony. kobiety odchodza kiedy nie czuja ze sie o nie dba, wiec to panowie sa niedojrzali, nie dorosli do tego zeby utrzymac przy sobie kobiete zenada

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość droga autorko
też jestem facetem, i naprawde rozumiem Wasze pragnienie ślubu itp. ale zrozum że my wierzymy w to że jeśli się kocha to nie potrzeba żadnej ceremonii, papierka etc. 25 lat to młody wiek, może facet nie jest do końca pewien, wole przezyc z Toba 8-9 lat i się utwierdzić że skoro przez ten okres nie wpadła mu w oko inna to teraz ma większa pewność że już mu nie wpadnie. dobrze ze mu nie trujesz tyłka, zrób się trochę niedostepna i od razu zobaczysz jak zmieni nastawienie, teraz jestes cała dla niego więc odwróć trochę ten stan :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już mi niosą...
mialam podobny przypadek Wiem , ze mądrze Piszesz tylko ja się boję , ze zacznę mówić i zbije mnie z tropu albo braknie mi argumentów do rozmowy. Mimo tylu lat razem "zapominam języka w buzi"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do "miałam podobny przypadek": Nie jesteśmy autorką, ani jej facetem. Nie wiemy, co TAK NAPRAWDE siedzi im w głowie, czy w sercu.. Ty masz inne doświadczenia, ja inne, a ktoś trzeci jeszcze inne.. Tylko mam wrażenie,że udzielając rad autorce- niemal wymuszasz na niej, aby postąpiła tak, jak jej radzisz.. Zrobi jak uważa. Nikt za nią nie zdecyduje, bo tylko ona wie jak jest tak naprawdę w ich związku. To,że Ty miałaś "podobny przypadek" nie oznacza,że jesteś wyrocznią w tych kwestiach.. Daruj więc sobie nazywanie ludzi, którzy mają inne poglądy-idiotami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już mi niosą...
droga autorko Ale mi nie chodzi o ślubie o właśnie już teraz. Ale 25 lat to też nie czas by spotykać się u siebie na wzajem jak dzieci. Zero prywatności. Nawet pokłucić się nie ma jak bo rodzice za ścianą. Mieszkanie razem tez was przeraża?:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mialam podobny przypadek
jak na razie to radze tylko dziewczynie zeby pomyslala tez o sobie i swoich emocjach i nie widze w tym nic zlego. Innych rad nie przypominam sobie poza tym ze warto z gosciem porozmawiac zeby sie okreslil. natomiast nie podburzam jej ze facet ma racje, jest rozsadny albo trzeba poczekac. Najwyrazniej dziewczyna nie jest specjalnie szczesliwa z tym czekaniem, po co ma marnowac czas, skoro brzmi jak naparwde fajna dziewczyna, ktora ma duzo do zaoferowania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już mi niosą...
Dzikus;) "A my musimy być cierpliwe i wrzucić na luz, bo inaczej ześwirujemy " Oj tak. święta racja:) Ja przynajmniej mam tak, ze im więcej o tym myślę tym bardziej się nakręcam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yhyhhyyh
juz mi niosa owszem mam z kim, ma on 21 lat i ciagle mi truje zeby razem zamieszkac, bo wspolne pomieszkiwanie raz u mnie raz u niego mu nie wytarczy. ;) moja postawa jest troche oporna, bo to JA nie chce utraty wolnosci, i to go do mnie przyciaga. dodam ze juz zalatwia mieszkanie i wszystkie formalnosci. mozna? mozna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już mi niosą...
yhyhhyyh-no to widać trafił Ci się nad wyraz dojrzały facet. Pogratulować. No ale wy chociaż pomieszkujecie raz tu a raz tam. A u mnie mieszkamy razem tylko przez tydzień gdy jedziemy na wakacje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozmowa jak najbardziej wskazana, owszem;) To chyba zresztą podstawa związku.. Podejrzewam,że autorka jednak myśli o sobie.. Dlatego tak się miota... Bo jej nie zależy na białej sukience, itp, tylko na tym konkretnym facecie.. Gdyby zależało jej na ślubie, jako ślubie- to kopnęła by go w d.... i z pewnością znalazła innego, bardziej "konkretnego".. A ja jedynie mówię,żeby dała na luz, bo może się okazać,że np za dwa lata jej facet też okaże się już jednym z tych "konkretniejszych".. Poza tym nawet jak się nie okaże- to nie ma 50 lat,że musi się "streszczać"... Co to- jakaś norma ustawowa,że kobieta do 30 musi wyjść za mąż i najlepiej mieć już dziecko...?! Inna kwestią jest wspólne mieszkanie.. Ale tu już nosa nie wtykam, bo nie wiem jak tam u nich naprawdę jest..;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yhyhhyyh
musisz mu pokazac, sama chcesz wolnosci, i ze on nie jest calym Twoim swiatem. pokaz ze Ci nie zalezy na zamieszkaniu z nim i tym podobne. tak jak ktorys z facetow Ci doradzal, zmien calkowicie swoje podejscie.:) a bedzie dobrze. wtedy on bedzie sie głowkowal nad tym co tu zrobic zeby cie zatrzymac tylko dla siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość droga autorko
ja ze swoją ex mieszkałem razem 2 lata, najpierw mając 21 lat jeden rok, pozniej dwa lata osobno ( pochodziła ok 85 km ode mnie studiowalismy w jednym miescie) i pozniej w wieku 24 lat kolejny rok i out :) ; uwazam to za najpiekniejszy okres w zyciu, poznawalismy sie w tym zwiazku, było super :) tak wiec ja jako facet sie nie boje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yhyhhyyh
czemu out?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yhyhhyyh
aha, juz doczytalam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już mi niosą...
Dzikus;) "A ja jedynie mówię,żeby dała na luz, bo może się okazać,że np za dwa lata jej facet też okaże się już jednym z tych "konkretniejszych".." Mam cichą nadzieję , ze "Wykrakasz":)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już mi niosą...
droga autorko :) No Widzisz, kochałeś, potrzebna wam była bliskość i Potrafiłeś zdecydować się na jakiś krok. A Mój Luby ni hu hu:) yhyhhyyh Ja nie umiem udawać nie osiągalnej. Zbyt spontaniczna jestem i nie umiem udawać. Tak , że aktorka ze mnie żadna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oby:) Powiem Ci jeszcze,że miałam analogiczną sytuację z samochodem... Mój też kupił nowszy, droższy (jak dla nas), wziął nawet na jego część kredyt.. I też mi serce pękało... Myślałam: Tak, na ślub, wesele (on chce wesela, nie ja) to nie ma kasy..Ale na samochód jest gotowy wziąć kredyt.. Kurcze- zabolało, co tu dużo mówić;) I wygarnęłam mu,że samochód chyba ważniejszy ode mnie.. Miałam też żal, bo mógł kupić tańszy, bez konieczności brania kredytu. Wiadomo- kredyt ogranicza Twoje ruchy przez najbliższe naście miesięcy.. I w tym przypadku też zrozumiałam dopiero po dłuższym czasie... Kurcze- my jesteśmy kobietami, a oni facetami;) Nigdy chyba idealnie się nie zrozumiemy:P Odnośnie samochodu: zrozumiałam,że nie sztuka kupić tańszy, do którego i tak trzeba będzie dokładać kasę poprzez np. ciągłe naprawy; że nie opłaca się kupować byle jaką markę, bo potem trudniej jest taki samochód sprzedać... Itd, itp... Poprostu trzeba pogodzić się z tym,że nie tylko my zawsze mamy rację:P I w kwestii ślubu faceci tak samo mają jakąś swoją filozofię..;) Trzeba się z tym pogodzić;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już mi niosą...
Dzikus;) A właśnie ten samochód. Rozmawiałam z nim o tym I powiem szczerze , ze mnie to przeraża. Jego plan jest taki , żeby kupować samochód na rok-półtora , później sprzedać, dołożyć i kupić lepszy, nowszy. I niestety na razie realizuje ten plan:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie znam się na samochodach;) Wiem tylko,że samochód to żadna inwestycja, bo nigdy nie nabiera wartości przecież, a traci non stop.. Ale zauważyłam,że to, o czym piszesz ma zastosowanie w przypadku trochę zamożniejszych ludzi;) Np. moja szefowa też tak robi, jej mąż też.. Może więc jest w tym jakaś filozofia...? Nie wiem.. Może chodzi o to,że niektóre marki (te bardziej "chodliwe" po np roku możesz sprzedać niemal za taką samą cenę, za jaką go kupiłaś. I trzymanie dłużej takiego samochodu jest więc nieopłacalne.. Bo np. po 4 latach możesz sprzedać taki samochód za np. pół ceny, po której kupiłaś). Kurcze- nie wiem...;) Kiedyś chłopak jakoś tak mi to tłumaczył..;) A może to wynika ze zwykłego gadżeciarstwa...? Nie wiem;) zapytaj Swojego:) Kurcze- nie chcę go usprawiedliwiać... Ale wiesz;) Facet i samochody- to związek nierozerwalny;) I może być też tak,że "z premedytacją" zachowuje się jak chłopczyk z zabawkami, bo wie, że potem się to skończy..Że nie będzie mógł sobie na to pozwolić jak będzie rodzina, dzieci... Może to wbrew pozorom świadczy o tym,że myśli odpowiedzialnie sięgając w przyszłość..? A teraz korzysta, póki może... Nie mam pojęcia, może bredzę, a może nie.. Nie wiem, co mu w głowie siedzi. Tylko Ty możesz to wiedzieć, o ile z nim porozmawiasz;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na telefon
Ja by go zostawiła. Znajdziesz innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kofola
już mi niosą... wiem dokładnie jak się czujesz, bo jestem w niemal identycznej sytuacji ;) Jednak u mnie dochodzi jeszcze duża presja rodziców-tradycjonalistów i przyjaciółek (pozaręczanych a jakże!). Jego koledzy niepożenieni (oprócz "wpadkowego"), a jego rodzina ma luźny stosunek do związków. Nasz staż to 5 lat. Ciągle próbuje wmawiać sobie, że przecież te jego 21 lat to za mało na poważne decyzje, ale w głębi duszy pragnę być już tylko z nim i nikim więcej i marzę o chwili gdy będę mu to przysięgać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już mi niosą...
Kofola "Jednak u mnie dochodzi jeszcze duża presja rodziców-tradycjonalistów i przyjaciółek (pozaręczanych a jakże!). " hi hi u mnie jest identycznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ef 4
tak czeja do smierci, az sie laskawie zdecyduje ci oswiadczyc, to jest dopiero glupie podejscie, w zwiazku jestemy partnerami, komunikujemy swe potrzeby, ja powiedzialam swojemu: chce wziac slub jeszcze w tym roku, co ty nato? on powedzial, zebym dala mu miesiac czasu, po 3 tygodniach sie oswiadczyl i jestesmy juz razem prawie 16 lat po slubie. i tak jest ze wszystkim, oboje mowimy na czym nam zalezy, zadne przymuszanie, druga strona zawsze mowi, jak jej cos nie odpowiada, a nie takie farmazony: czekaj, az on dojrzeje, a co on, gruszka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×