Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Klara77

Nauka w domu

Polecane posty

Gość Klara77

Czy ktoras z mam tutaj uczy dzieci w domu? Jak to wyglada od strony praktycznej, czy trzeba zawiadamiac jakies urzedy? Co myslicie o takim sposobie nauki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja bym nie dała rady
:oNie mam cierpliowści do tego aby uczyc dzieci,nawet własne:oOwszem mogę im pomóc w nauce ale nie podołam temu aby je samodzielnie kszztalcic w domu,od tego jest szkoła i nauczyciele!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Klara77
Ja cierpliwości mam sporo, poza tym chce ich uczuć wielu ciekawych rzeczy o których nie uczą w szkole ( łacina, greka, filozofia, filmoznawstwo, literatura światowa), a do przedmiotów ścisłych wynajmiemy odpowiednich nauczycieli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobieto, daj im spokój
nie uważasz, że będą miały na to czas na studiach, wtedy wybiorą, czy interesuje ich greka czy filozofia... Nie wiem jak wygląda to w Polsce, wiem, ze w innych krajach, gdzie nauka w domu jest szerzej praktykowana, rodzic dostaje materiał z "oświaty" i musi go po prostu z dziecmi przerabiać. Nie jest to taka wolna amerykanka. Nielepiej byłoby gdybyśbys wysłała dzieci na parę godzin do szkoły, a później im o swoich zainteresowaniach opowiada (o ile chciałyby słuchać;))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobieto, daj im spokój
*gdybyś i *opowiadała;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Klara77
Owszem i w Polsce sa pewne wymogi - z tego co słyszałam dzieci muszą zdawać egzaminy na koniec "roku". Ucząc je w domu będę mogła zapewnić im optymalne wykształcenie, nie będą traciły czasu na wiele bzdurnych przedmiotów i dzięki temu nauczą się czegoś konkretnego. A nie traciły czas na lekcjach z których nic nie wynoszą ( sama chodziłam do normalnej szkoły i wiem jak to wygląda). Oczywiście jeśli będą chciały się uczyć przede wszystkim biologii zapewnię im więcej zajęć z tego przedmiotu, ale uważam ze znajomosc podstaw z filozofii, histori filmu, sztuki jest niezbedna dla kazdego kulturalnego czlowieka. Oczywiscie zaraz ktos powie, ze dzieci to dzieci i będą wolały latać po kałużach, ale odpowiednie wychowanie czyni cuda. Np. dzięki temu, że w pokoju dzieci nie ma komputera czy telewizora ( moga grać lub oglądać najwyzej 1,5 h dziennie) zamiast grać w gierki czy oglądać jakieś durne programy wolą sobie poczytać:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krochmalll
Moim zdaniem dziwne masz pomysły. Masz przerost ambicji? Myslisz, ze jak sie za nich weźmiesz, to z nich zrobisz profesorów? Szkoła to nie sama nauka, to też w duzej mierze przygotowanie do zycia w społeczeństwie. Wychowasz dziwaków, którzy sie nie odnajdą w normalnym zyciu. Mam nadzieję, ze skończy ci sie na mrzonkach, bo az mi zal twoich dzieci, co ty z nimi chcesz zrobic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Klara77
Szkoła ma dla mnie przede wszystkim kształcić. Od kiedy przebywanie w zbiorowisku przypadkowych ludzi ma pomagac w zyciu spolecznym? Owszem na ludzi trafia sie roznych, ale na porzadnych studiach i w porzadnej pracy nieczesto zdarza sie, aby byli to ludzie z lapanki i przypadku. Moje dzieci nie sa zamkniete w czterech scianach. Wychodza na podworko, maja kolezanki i kolegow, chodza na dodatkowe zajecia. Nie maja problemow w przebywaniu z innymi. Nie zabiore im pol dnia tylko i wylacznie po to, aby "nauczyly" sie przebywac w przypadkowej grupie, bo to juz dawno potrafia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krochmalll
Moim zdaniem takie akcje powinny byc zabronione. To sa jakies wymysły mamusiek z przesadna ambicją, którym sie wydaje, że mają genialne dzieci, tylko trzeba ich uczyć nie wiadomo czego. Zrobisz swoim dzieciom taka przyslugę, że będą chodziły jak dziwadła, nie bedą mieć ze swoimi kolegami nic wspólnego, a na koniec pozapadają na choroby typu anoreksja czy bulimia, bo nikt im nie pozwolił na normalną dla człowieka RÓWNOWAGĘ. W moich szkołach - zwykła podstawowka, potem zwykłe liceum, dobre, ale zawsze sobie mozna takie wybrac - otrzymałam porcję wiedzy, która była olbrzymia. Tego, co opowiedzieli mi nauczyciele w liceum, na pewno nie przyswoiłam w stu procentach. Jak komus jest mało - są koła zainteresowań. Jak czlowiek jest zainteresowany, to dotrze do wiedzy, Tylko prawdopodobnie twoje dzieci nie sa na tyle zainteresowane, na ile ty bys sobie tego życzyła. Juz im zazdrosczę - tresury. Oby ci nie wyszło, żal by było tych okaleczonych młodych ludzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobieto, daj im spokój....
A ja tak sobie myslę, ze ty nie byłaś w szkole lubiana, dokuczano ci i nie miałaś koleżanek. Dlatego nie widzisz potrzeby prowadzenia dzieci do normalnej szkoły. Inaczej nie pozbawialabys dziecka możliwosci poznania mnóstwa dzieci z różnych srodowisk, pogaduch na przerwach, wspólnego wracania do domu po lekcjach... przecież to takie fajne wspomnienia z dzieciństwa!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Klara77
>Moim zdaniem takie akcje powinny byc zabronione. To sa jakies wymysły >mamusiek z przesadna ambicją, którym sie wydaje, że mają genialne >dzieci, tylko trzeba ich uczyć nie wiadomo czego. Moje dzieci nie sa genialne, ale dlaczego mam zmuszac je do tracenia czasu w zwyklej, miernej podstawowce, skora sama moge przekazac im konieczna wiedze w atrakcyjniejszy sposob? Dlaczego maja wkupac rodzaje drzew z podrecznika skoro moge je zaprowadzic do lasu i pokazac? Dlaczego maja sie meczyc na plastyce, skoro nie maja uzdolnien artystycznych? Mam je zmuszac do wycinania i lepienia, dlatego ze wymaga tego rejonowa podstawowka? Zrobisz swoim dzieciom taka przyslugę, że będą chodziły jak dziwadła, nie bedą mieć ze swoimi kolegami nic wspólnego, a na koniec pozapadają na choroby typu anoreksja czy bulimia, bo nikt im nie pozwolił na normalną dla człowieka RÓWNOWAGĘ. Umiesz czytac ze zrozumieniem, czy rejonowa podstawowka nie wyrobila w tobie takich umiejetnosci? Moje dzieci maja mnostwo znajomych, chodza na zajecia dodatkowe, utrzymuja kontakty rowniez z tymi dziecmi po zajeciach, uwielbiaja bawic sie na podworku ( rozumiem, ze zamiast puszczania dziecka na dwor lepszy rozwiazaniem jest dla ciebie posadzenie przez telewizorem, aby mialy o czym rozmawiac z dziecmi w szkole? ) Wytlumacz mi roznice pomiedzy klasa z zajec dodatkowych, w ktorej dzieciaki spedzaja wiekszosc czasu w tygodniu, a klasa w szkole? Jakie sa te kolosalne roznice? Jak widzisz dzieci moja miec znajomych i przyjaciol rowniez bez szkoly. A jaka jest pewnosc, ze w szkole znalazlyby kolegow? Owszem dogadac musza sie ze wszystkimi, ale nikogo nie zmusi sie do blizszej przyjazni. Maja teraz isc do szkoly, zerwac kontakty z obecnymi kolegami i kolezankami( nie moga isc do podstawowki razem ze swoimi obecnymi znajomymi z powodow administracyjnych), bo tak sie robi? W moich szkołach - zwykła podstawowka, potem zwykłe liceum, dobre, ale zawsze sobie mozna takie wybrac - otrzymałam porcję wiedzy, która była olbrzymia. Tego, co opowiedzieli mi nauczyciele w liceum, na pewno nie przyswoiłam w stu procentach. Jak komus jest mało - są koła zainteresowań. To mialas szczescie, w mojej okolicy nie ma takiej szkoly. Jak czlowiek jest zainteresowany, to dotrze do wiedzy, Tylko prawdopodobnie twoje dzieci nie sa na tyle zainteresowane, na ile ty bys sobie tego życzyła. Juz im zazdrosczę - tresury. Oby ci nie wyszło, żal by było tych okaleczonych młodych ludzi. Znow brak umiejetnosci czytania ze zrozumieniem. Przeczytaj jeszcze raz co napisalam i przemysl swoje wypowiedzi. Chce uczyc dzieci w domu, wlasnie po to aby realizowaly swoje pasje i zainteresowania, a nie tracily czas na PIERDOLY wykladane w szkole. Ja konczac bardzo dobre liceum, pol dnia nudzialam sie na lekcjach, poniewaz poziom musialby byc zrownany do poziomu wszystkich. Tracilam mnostwo czasu na przygotowanie sie do przedmiotow niepotrzebnych, ale pracochlonnych. I zamiast rozwijac swoje zainteresowania musialam odrabiac panszczyzne. A ja tak sobie myslę, ze ty nie byłaś w szkole lubiana, dokuczano ci i nie miałaś koleżanek. Dlatego nie widzisz potrzeby prowadzenia dzieci do normalnej szkoły. Inaczej nie pozbawialabys dziecka możliwosci poznania mnóstwa dzieci z różnych srodowisk, pogaduch na przerwach, wspólnego wracania do domu po lekcjach... przecież to takie fajne wspomnienia z dzieciństwa! Nigdy nie mialam problemow z kontaktami miedzyludzkimi. Z przyjaciolka z liceum przyjaznie sie do tej pory. I znow brak umiejetnposci czytania. Moje dzieci maja to wszystko o czym pisalas dzieki zajecia dodatkowym i w przyszlosci zamiast sleczeniem nad rysunkiem z plastyki beda mogly wyjsc na podworko i pograc w pilke nozna ze znajomymi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wszystko super ale jak zapewnisz im dyskoteki klasowe, wycieczki, półmetki, alpele, jasełka, dzień babci, nauczyciela - Twoje dzieci stracą wszystko to co szkoła oferuje poza lekcjami - przecież to sama radość przygotowywać imprezy szkolne, wycieczki, konkursy, to właśnie uczy integracji, życia w społeczeństwie, nawet wysyłając je raz czy dwa razy w roku na obóz czy kolonie nie uzupełnisz tego braku w Ich życiu. Ale Ty zapewne będziesz sama podróżować z dziećmi po świecie żeby zapewnić im naukę przy tym a nie marnowanie czasu z rówieśnikami. Nie nauczą się przezwyciężać stresu związanego z tak błahą sprawą jak klasówka, wystawianie ocen - to nie jest niepotrzebny stres, to dobry stres który uczy dziecko radzić sobie ze stresem jaki go w życiu czeka np w pracy. Powiem to jako były uczeń, obecnie matka z wykształcenia pedagog - to nie jest dobry pomysł, Twoje dzieci będą bardzo na tym stratne, nawet jeśli nie od strony edukacyjnej to od strony emocjonalnej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a nie pomyślałaś, że "wszystko" prowadzone przez jedną osobę, w ten sam sposób, tymi samymi metodami, może się znudzić? Nauczyciele są rożni, jedni nudzą i marudzą, inni opowiadają z pasją o rzeczach nieciekawych, są oschli, są pedagodzy z pasją... dzięki temu dzieci nauczą się postępowania z rożnymi ludźmi (a tak w życiu będzie, bo i studia i praca, wbrew temu o mówisz, to "łapanka"), uczenia się w rożnych sytuacjach. No i przede wszystkim nie znudzą się tobą- mamą. Mnie szlag trafiał, kiedy chorowałam, a moja mama (fajna, inteligentna i fajnie ucząca mama) przez choćby tydzień mnie uczyła. Bo oprócz nauki spędzałam z nią dużo czasu i po prostu- brzydko to zabrzmi- miałam jej dość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krochmalll
Rob jak chcesz. Jestem przekonana, że twoje dzieci bardzo ale to bardzo na tym stracą. Jak chcesz je przygotowac do pracy? No chyba ze pracę tez im zapewnisz sama. Uważasz, że ich nie odizolujesz od społeczeństwa. OK. Rób jak uważasz, to twój cyrk i twoje małpy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moim zdaniem pomysł ryzykowny
bo szkoła to nie tylko nauka i wiedza ale również integracja społeczna, sama możesz dziecka nauczyć wszystkiego ale zachowania w grupie już nie, a to jest też w życiu potrzebne, czasem bardziej niż wiedza :P po drugie piszesz: "Np. dzięki temu, że w pokoju dzieci nie ma komputera czy telewizora ( moga grać lub oglądać najwyzej 1,5 h dziennie) zamiast grać w gierki czy oglądać jakieś durne programy wolą sobie poczytać" wolą? raczej nie mają wyboru mój 10 letni syn ma w pokoju TV, PS, kompa z internetem a mimo to woli sobie poczytać- to uważam za sukces wychowawczy! :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Klara77
No chyba ze pracę tez im zapewnisz sama. Uważasz, że ich nie odizolujesz od społeczeństwa. OK. Rób jak uważasz, to twój cyrk i twoje małpy. Widze, ze nie starczylo ani czasu ani odwagi na konkretna ani merytoryczna dyskusje. Nie wiem ile razy jeszcze musze napisac, ze moje dzieci maja wielu kolegow na podworku i chodza na zajecia dodatkowe gdzie sa dzieci z naparawde ROZNYCH SRODOWISK , bo chyba nie sadzilas, ze zapisalam je na lekcje etykiety :D Naprawde przeczytajcie moje wypowiedzi zanim zaczniecie mnie oceniac. Jak juz wspomnialam moje dzieci nie sa odciete od swiata zewnetrznego. I nie chodza na zajecia typu basen czy nauka jezyka gdzie owszem nie mialyby szansy na prawidlowy rozwoj interakcji spolecznych. Ale chodza na zajecia dla dzieci oferowana przez nas osrodek kultury - gdzie sa organizowane wycieczki, dzien dziecka, babci itd. Tam rowniez maja wielu przyjaciol, a kontakt zostalby z nimi zerwany jakby mial isc do normalnej podstawowki. Czy to nie wydzadziloby szkody dziecku? Nie nauczą się przezwyciężać stresu związanego z tak błahą sprawą jak klasówka, wystawianie ocen - to nie jest niepotrzebny stres, to dobry stres który uczy dziecko radzić sobie ze stresem jaki go w życiu czeka np w pracy. Dowiedzialam sie juz, ze dzieci uczone w domu musza kilka razy w roku przechodzi testy z podstawowych przedmiotow. Ten problem wiec jest takze rozwiazany. Szczegolnie, ze w przyszlosci pewnie beda chcialy chodzic na zajecia z jakiegos jezyka, gdzie beda normalnie klasowki i sprawdziany. a nie pomyślałaś, że "wszystko" prowadzone przez jedną osobę, w ten sam sposób, tymi samymi metodami, może się znudzić? Nauczyciele są rożni, jedni nudzą i marudzą, inni opowiadają z pasją o rzeczach nieciekawych, są oschli, są pedagodzy z pasją... dzięki temu dzieci nauczą się postępowania z rożnymi ludźmi (a tak w życiu będzie, bo i studia i praca, wbrew temu o mówisz, to "łapanka" , uczenia się w rożnych sytuacjach. I to jest jakis realny problem. Jednak ja chcialabym ich uczyc tylko tych przedmiotow na ktorych swietnie sie znam i naprawde mnie interesuja, mam z nich wiedze itd. Do reszty zatrudnilabym po prostu nauczycieli z pasja. Ja tez musze troche odetchnac od dzieci;) Po prostu uwazam, ze wszystkie warunki konieczne do ich rozwoju emocjonalnego zostaly zapewnione. A szkola panstwowa nie gwarantuje takiego poziomu nauczania, aby rezygnowac ze wszystkiego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wolą? raczej nie mają wyboru mój 10 letni syn ma w pokoju TV, PS, kompa z internetem a mimo to woli sobie poczytać- to uważam za sukces wychowawczy! :) gratuluje :) zdradz mi sekret :P na przyszlosc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Klara77
wolą? raczej nie mają wyboru mój 10 letni syn ma w pokoju TV, PS, kompa z internetem a mimo to woli sobie poczytać- to uważam za sukces wychowawczy! Maja wybor gdys moga przyjsc do pokoju dziennego i korzystac z komputera czy telewizora przez okreslony czas w ciagu tygodnia. A mimo wszystko robia to od przypadku do przypadku. Po prostu takie rzeczy uwazam za zbedne w pokoju dzieci w tym wieku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i jeszcze tak chcialam powiedziec w temacie, ze moze sam pomysl nauki w domu nie jest az taki szalony, za to jak przeczytalam o nauce (jak przypuszczam) szczesciolatkow filozofii, historii sztuki czy filmoznawstwa to mi sie slablo zrobilo :P nudy na pudy :P :P :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Klara77
za to jak przeczytalam o nauce (jak przypuszczam) szczesciolatkow filozofii, historii sztuki czy filmoznawstwa to mi sie slablo zrobilo nudy na pudy To byl przyklad i raczej plany na dalsza przyszlosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moim zdaniem pomysł ryzykowny
moim zdaniem między z kolegami z podwórka czy z angielskiego, a kolegami z klasy z którymi latami trzeba dzielić te same problemy - rozwiązywać konflikty itd, jest kolosalna różnica. Na podwórko można sobie po prostu nie pójść :D to samo sprawdziany - taki przy mamusi to zupełnie co innego niż wspólne banie się z kolegami :D z resztą mój syn ma kolegę, który uczy się w domu ze względu na stan zdrowia - nie wiem czy to jest kwestia charakteru - ale ten łepek jest tragiczny - w szkole dawno by go ustawiono do poziomu , a tak strzela do wszystkich swoje fochy - moim zdaniem w domu wypielęgnowano jego najgorsze cachy - które środowisko naprostowało by w mig.. i jeszcze jedno.... twoim dzieciom nie nudziło by się cały dzień w domu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Akurat pomysł filozofii, historii sztuki i filmu itp bardzo mi się podoba. Też uważam, że ludzie powinni być wszechstronnie wykształceni, a etyka i teatr nie są mniej ważne niż fizyka. Ale moim zdaniem to właśnie powinien być Twój dodatek do szkolnego programu. No i nie kumam, czemu skoro pytasz, o inni o tym myślą, to negujesz ich poglądy. Ty pytasz- inni odpowiadają jakie jest ich zdanie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Klara77
moim zdaniem między z kolegami z podwórka czy z angielskiego, a kolegami z klasy z którymi latami trzeba dzielić te same problemy - rozwiązywać konflikty itd, jest kolosalna różnica. Na podwórko można sobie po prostu nie pójść to samo sprawdziany - taki przy mamusi to zupełnie co innego niż wspólne banie się z kolegami Wyjasnilam juz te kewsie kilkakrotnie, jakos nie chce mi sie powtarzac. I o tym, ze to nie sa zadne zajecia jezykowe i o sprawdzaniach do ktorych musza podejsc oficjalnie. Na podworko mozna nie pojsc i co z tego - podworko rozwija zdolnosci spoleczne, wiec nie widze zadnego zwiazku. Moje dzieci nie siedza calymi dniami w domu i siedziec nie beda. O tym tez juz pisalam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pedagog nie poleca
Problem nie polega na odizolowaniu dzieci od rówieśników czy społeczeństwa w ogóle, ale na tym, że przez całą młodość nie nauczą się tego, co czeka je w życiu dorosłym - mianowicie BRAKU WYBORU co do towarzystwa oraz organizacji własnego czasu i miejsca pracy. A na tym, wbrew temu, co sądzisz, w dużej mierze polega praca zawodowa (oraz w pewnym stopniu studia). I w pracy, podobnie jak w szkole, trzeba czasem robić rzeczy bezsensowne, bo szef kazał. A z pracy nie można ot, tak się wypisać jak z kółka zainteresowań. To jest inna forma trzymania dzieci pod kloszem, co z reguły kończy się źle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krochmalll
Po co ja mam z tobą "merytorycznie" rozmawiać? Ty i tak wiesz lepiej, szkoda mojej uwagi i mojego czasu. Ty jestes przekonana, ze jestes człowiekiem orkiestrą, masz wieksza wiedzę niz wszyscy nauczyciele w szkole razem wzięci, a jak swoim dzieciom odetniesz dostęp do pokus, to one po nie nie sięgną. Siegna siegną, i sietym udławią, jak już sie dorwą. Ale ty sietego musisz nauczyć na swoim własnym tyłku. Moim zdaniem masz totalnie głupi pomysł, a ty zrobisz jak bedziesz chciała, co mnie to obchodzi, to nie sa moje dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Klara77
Dziewczyna z lipca - twoje posty sa bardzo okej, zwrocilas mi uwage na pewna kwestie, ktorej wczesniej nie zauwazylam. Jednak bardziej niz na konfrontacji pogladow zalezy mi na opiniach matek uczacych dzieci w domu, ktorych raczej nie ma tutaj. Ale zawsze z checia wyslucham argumenty z drugiej strony, tyle ze zaden mnie nie przekonal i dal obstaje przy swoim. A wyzywanie mnie i moich dzieci nie swiadczy o kulturze osobistej drugiej strony

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A w ogóle to już inna sprawa, ale uważam, że pogodzenie "Twojego" z "ogólnym" to dobrze zorganizowane szkoły prywatne, z bardzo wąskim odgórnym programem (lub w ogóle jego brakiem). Posyłam dzieci do szkoły, gdzie program jest taki, jak mi odpowiada: uczą w duchu kreacjonizmu lub ewolucjonizmu, historii w duchu narodowo- patriotycznym lub pro-europejskim itp. Ale jednak szkoła, bo na gruncie dyskusji, wymiany poglądów (nauczyciel- dziecko, dziecko- dziecko) kreuje się poglądy, postawy, uczy wyrażać argumenty. Kilka godzin zajęć pozalekcyjnych nie da tego, co kilka godzin dziennie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To tak samo jak z pracą w domu, siedzisz i myślisz, że można zrobić coś innego fajniejszego i trzeba mieć wiele samozaparcia by nie odrywać się od tego co należy zrobić. Dzieciom będzie bardzo trudno, szczególnie że to mama uczy. Zabawki też są przecież pod ręką i kuszą by wymuszać przerwę. W szkole jest pani, przed którą czuje się respekt a dzieci wiedzą jak podejść mamę. Tobie też będzie trudno utrzymać dyscyplinę w czasie nauki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A z tym się zgadzam! Znaczy, że wyzywanie i obrażanie to nie sposób na wyrażanie poglądów i rozsądną dyskusję. Dlatego zwykle na tym forum potępiam bluzgi, wyzywanie i wyśmiewanie poglądów a staram się przedstawiać argumenty. Rozumiem Twoje, ale jednak lepiej przemawiają do mnie argumenty większości. Mimo, iż na codzień jestem przeciwna demokracji i głosom większości i mniejszości wszelakich :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Klara77
- mianowicie BRAKU WYBORU co do towarzystwa oraz organizacji własnego czasu i miejsca pracy. A na tym, wbrew temu, co sądzisz, w dużej mierze polega praca zawodowa (oraz w pewnym stopniu studia). I w pracy, podobnie jak w szkole, trzeba czasem robić rzeczy bezsensowne, bo szef kazał. A z pracy nie można ot, tak się wypisać jak z kółka zainteresowań. Ale moje dzieci organizuja sobie same czas - musza wyborac co chca obejrzec i kiedy, beda musialy zrozumiec jak pogodzic nauke z obowiazkami domowymi, z zabawa itd. W domu tez nie beda uczyli sie tylko tego czego chca - pisalam juz o tym, ze musza zdawac egzaminy w szkole kilka razy w roku. To jest inna forma trzymania dzieci pod kloszem, co z reguły kończy się źle. W zadnym wypadku nie trzymam dzieci pod kloszem. Po co ja mam z tobą "merytorycznie" rozmawiać? Ty i tak wiesz lepiej, szkoda mojej uwagi i mojego czasu. Ty jestes przekonana, ze jestes człowiekiem orkiestrą, masz wieksza wiedzę niz wszyscy nauczyciele w szkole razem wzięci, a jak swoim dzieciom odetniesz dostęp do pokus, to one po nie nie sięgną. Siegna siegną, i sietym udławią, jak już sie dorwą. Ale ty sietego musisz nauczyć na swoim własnym tyłku. Moim zdaniem masz totalnie głupi pomysł, a ty zrobisz jak bedziesz chciała, co mnie to obchodzi, to nie sa moje dzieci. Przeczysz sama sobie. Nic cie to nie interesuje, ale jednak wchodzisz na ten temat, jatrzysz i dodatkowo wyzywasz moje dzieci. Wspolczuje wychowywac sie w takiej atmosferze. Na pewno mam wieksza wiedze od nauczycieli z przypadku, ktorych oferuje podstawowka do ktorej mialby pojsc moje dzieci. Oczywiscie wedlug ciebie na podworku, w innej grupie rowiesniczej nie ma takich pokus? I ze tylko dzieci trzymane pod kloszem potem uzywaja zycia w nadmiarze? Powiem ci ze bylam wychowywana bez rygoru, moglam robic co tylko chcialam, a jak pojechalam na studia to szalalam trzy lata. Wiec nie ma reguly. Posyłam dzieci do szkoły, gdzie program jest taki, jak mi odpowiada: uczą w duchu kreacjonizmu lub ewolucjonizmu, historii w duchu narodowo- patriotycznym lub pro-europejskim itp. Ale jednak szkoła, bo na gruncie dyskusji, wymiany poglądów (nauczyciel- dziecko, dziecko- dziecko) kreuje się poglądy, postawy, uczy wyrażać argumenty. Kilka godzin zajęć pozalekcyjnych nie da tego, co kilka godzin dziennie. Niestety w naszej okolicy nie ma takich szkol. A wyrazanie pogladow w szkole panstwowej to farsa i iluzja. I niestety przez lata nic sie nie zmienilo. Wyrazanie swoich pogladow konczy sie zazwyczaj zdenerwowaniem pani nauczycielki. Abstrahuje juz od bzdur podawanych w szkolach. Mysle, ze z dyscyplina nie bedzie u mnie problemu. Owszem dzieci daja popalic, ale mam juz pewne doswiadczenie w organizowaniu czasu( pracuje na umowe zlecenie w domu)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×