Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mark09

Jak sprawić żeby wróciła

Polecane posty

Gość ernan pospolity
mark a jak myslisz? jesli bedziesz mial urodziny, imieniny to dostaniesz od niej smsa z zyczeniami?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mark09
Ernan,dostanę na 100%. Miałem z nią dziś poważną rozmowę i teraz już wiem,że nic z tego. Powiedziała, że nie pasujemy do siebie, mamy inne oczekiwania od partnera, że kiedyś mnie kochała ale nam po prostu nie wyszło i oboje byliśmy nieszczęśliwi, że zasługuję na dziewczynę, która doceni to jaki jestem ale jej cechy mojego charakteru bardzo nie odpowiadają. Próbowałem jej powiedzieć, że się zmieniłem przez te 3 miesiące, ale nie chciała słuchać. Ona szuka czegoś zupełnie innego i rozstanie było dobrą decyzją. Na koniec powiedziała mi, żebym był w końcu facetem i przestał definiować się przez związek i że nie jest dziewczyną dla mnie. Kazała mi być egoistą i zacząć wierzyć w siebie. Łatwo jej powiedzieć to teraz, gdy z powodu tego rozstania moje poczucie własnej wartości jest bliskie zeru. Umówiliśmy się, że po jej powrocie z wycieczki z ojcem,za 2 tygodnie, spotkamy się żeby pogadać i wymienić się resztą rzeczy. Na sam koniec rzuciłem jej monolog o tym, że jestem facetem i wiem czego chcę - chcę jej, że zakochałem się w niej od pierwszego wejrzenia i że zawsze będę o nią walczył, że się zmieniłem i chcę być z nią, ale skoro ona nie chce to akceptuję jej decyzję. Po tym ucięła rozmowę i się pożegnaliśmy. Wieczorem wysłałem jej pożegnalnego smsa jako symboliczne zakończenie tego okresu znajomości - że zawsze będzie moją Księżniczką, że zawsze będę pamiętał rzeczy związane z nią i tu wymieniłem te drobne rzeczy, o których wiedzieliśmy tylko ja i ona, napisałem, że zawsze będzie w moim sercu i dodałem "żegnaj". To już koniec, serce mi pękło i długo się nie zrośnie. Przestaję myśleć o tej znajomości jako o czymś, z czego można by jeszcze stworzyć związek, bo już nie można. Do tej pory jeszcze się łudziłem, ale ta rozmowa była jak katharsis - chyba potrzebowałem tego przez te 3 miesiące,żeby ogarnąć się, przestać łudzić na cokolwiek. Nie widzę już szansy na nic. Kocham ją i to boli najbardziej. Odezwę się gdy będę po tym spotkaniu za 2 tygodnie i zdam relację jak to wyglądało. Dziękuję wszystkim za wsparcie i dobre słowo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mark09
Miałem napisać za 2 tygodnie...ale pisze już teraz - z nudów, z chęci wyżalenia się cokolwiek. Nie chcę już zamęczać moich znajomych moim stanem ducha, bo niedługo przestaną chcieć się ze mną zadawać, jeśli będę jak zdarta płyta. Oczywiście dużo myślałem o tej rozmowie, spisałem ją sobie i analizowałem. Pierwszy wniosek nasuwa się prosty - nie chce być ze mną, za bardzo ją "zmęczyłem, przydusiłem i zamknąłem w złotej klatce". Pewnie zabrzmi to jakby był jakimś wariatem, który kontroluje swoja partnerkę i zamyka ją pod kluczem w domu - tak nie było. Wiadomo, że chciałem wiedzieć co robi i czy spotkamy się wieczorem w domu i czy np. przygotować coś do jedzenia czy nie, ale to chyba normalne wśród osób mieszkających razem. Gdy między nami się psuło na pewno popełniłem jeden błąd - zamiast się odsunąć to jeszcze bardziej napierałem na to, żeby coś z nią robić, proponowałem różne rzeczy, chciałem do niej przyjeżdżać na noc, a to przynosiło odwrotny skutek. Powinienem dać jej wtedy trochę przestrzeni, to może nie skończyłoby to się rozstaniem, chociaż skoro i tak nie była szczęśliwa i to trudno zakładać, że krótki odpoczynek ode mnie dałby jej do myślenia. Wiem, że nie ma co roztrząsać przeszłości, bo i tak to nic nie zmieni, ale chciałbym, żeby mi uwierzyła, że ja zmieniłem swoje podejście do niej - kiedyś myślałem, że każdy dzień bez niej byłby nie do wytrzymania. teraz, po 3 miesiącach nie bycia razem gdybym miał świadomość, że jesteśmy znów razem, mógłbym się z nią widywać raz na tydzień i byłbym szczęśliwy. Po tej wczorajszej rozmowie i tym smsie zastanawiam się, co mógłbym zrobić, żeby ona pomyślała o mnie, żeby przypomniały jej się moje zalety, a nie "wady" w jej rozumieniu i żeby zechciała wrócić, chociaż w tej chwili wydaje się to tak samo prawdopodobne jak to, że trafię dziś szóstkę w totka. Jeśli ktoś ma jakiś pomysł to słucham. Dodam tylko, że tym smsem zamknąłem sobie na jakiś czas drogę do pisania i kontaktowania się z nią, ale może to i lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ernan pospolity
zrozum..ona nie chce nie przekonasz jej slowami bo skoro cie nie kocha to ni juz nie zrobisz,chcialbs zeby wrocila do ciebie z litosci albo z wyproszonej "szansy " ?byloby tylko gorzej , ty bys sie ponizal a ona by wiedziala ze cos nie tak zrobisz i bedzie miala byle pretekst do rozstania, nie na tym to polega,ona musi sama chciec i o to zabiegac, naprawde ja ciebie rozumiem bo kiedys tez tak myslalem jak ty ale to na nic ,odetnij sie raz a konkretnie i urwij kontakt,nie analizuj rozmow bo to wpedza cie tylko w jeszcze wieksze swirowanie , ona nie analizuje nic wierz mi , nie zapomnisz od razu ale zacznij zyc swoim zyciem..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość słodka bułjk
Jejku pogrążyłeś się tym smsem. Taki niezdecydowany jesteś. Jeśli tych radosnych wspomnień było dużo to nie masz sie czym martwić, one same z czasem będą się jej nasuwały, gorzej jakbyś ją zranił to jest ciężkie. Nic nie możesz chyba zrobić tylko czekać. Skoro powiedziałeś jej że sie zmieniłeś (tu punkt dla Ciebie) to jak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przerabialem to samo, rozstanie z kobieta po ponad 6 latach... Minelo kilka miesiecy i juz jest ok, jestem nawet zadowolony ze to sie tak skonczylo, nie mam do niej o nic zalu. Powiem wiecej - wczoraj sie z nia pogodzilem, gadamy sobie normalnie i jestemy kumplami, po co zyc w zlosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ernan pospolity
jakby cie kochala to razem z twoimi wadami i zaletami, piszesz jej nie odpowiada twoj charakter? a co byles dla niej kawalem skurwiela? biles ponizales i krzywdziles jak tylko mogles? jakby cie kochala to nie bylo by tego problemu tych slow ona mowi wszystko bo cie nie chce przyczepi sie byle pierdoly by miec kolejny powod swojej decyzji a ty w byle jakim jej slowie doszukujesz sie zapewne cienia szansy na cokolwiek- rozuimiem cie ale to jest tak szczerze mowiac upadlanie sie jakby czlowiek nie mial swojej godnosci bo kocha , odpusc .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ptok skok w mrok
odpuść - już po ptokach ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mark09
Z tym urwaniem kontaktu to będzie ciężko, bo jej obecna najlepsza przyjaciółka jest moja sąsiadka, a chłopak tej przyjaciółki moim najlepszym kumplem, a mieszkają razem, więc często jak wracam z pracy czy idę na spacer to widzę jej samochód pod ich domem, a w rozmowach z nimi mimowolnie dowiaduje się, co u niej itp. To wszystko jest takie słabe, bo kiedyś spędzaliśmy prawie codziennie siedzieliśmy sobie w czwórkę, oglądaliśmy tv czy piliśmy drinki i gadaliśmy o pierdołach. Teraz to wygląda tak, że jak ja dzwonie do kumpla się z nim umówić na mecz albo piwo, to on mówi, że ona jest właśnie u nich albo odwrotnie i wtedy się unikamy, bo ja też boje się ją spotkać, żeby mnie nie zabolało jeszcze bardziej. Oni tez są w niezręcznej sytuacji bo lubili nas oboje, a teraz muszą się gimnastykować. Jestem niezdecydowany,bo miotam się,z jednej strony chwyciłbym za telefon i napisał jej jak bardzo ją kocham, z drugiej jednak wiem, że to jest bez sensu i nic nie zmieni. Żadne z nas nie zraniło siebie niczym, więc mam nadzieję, że czasami chociaż wspomina te miłe momenty, a było ich naprawdę dużo, tylko to wszystko wydarzyło się przed tymi wszystkimi wydarzeniami w jej życiu, a potem już nie było za kolorowo. Zresztą jej się chyba an tyle podoba jej nowe życie, że nie traci czasu an rozkminy jak było kiedyś. To prawda, że we wszystkim co mi mówiła przez ostatnie 3 miesiące doszukiwałem się nadziei i szansy, zapisywałem wszystkie rozmowy na fb i później analizowałem je w nieskończoność, tak samo jak wysłane i odebrane smsy. Nie chcę już dłużej się upadlać, bo ona przecież wie aż za dobrze, że ją kocham.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pani pani 30...
Mark09- dziękuję za radę co do poważnej rozmowy między mną ,a Panem X. Niestety to już niemożliwe. Ja to zniszczyłam. On był bardzo za mną...ale jednego dnia wymienilismy kilka ostrych zdań chciałam zrobic na złośc jemu i powiedziałam ,że byłam na kawie z kolegą (oczywiscie skłamałam) jego to tak zabolało ,ze przestał się do mnie odzywać.Milczy juz 2 mce. mimo moich prób tysiąca maili smsów. Nie chce ze mną rozmawiać...Nawet nie powiedział koniec tylko zbył mnie milczeniem. Ja już zrobiłam wszystko co mogłam ostatni raz próbowalam skontatowac się we wtorek gdy usłyszał ze to ja zaraz się rozłączył...I od tego momentu powiedziałam KONIEC! Wiem ,ze popełniłam błąd ale kara jaką mi zafundował jest chyba nieco za duża...Mimo ,ze wciąż kocham chcę zapomnieć...Zrobiłam wszystko co mogłam i nie chcę się wiecej poniżać. Myslę ,że i ten mój i twoja Pani chcą nas wpedzić w poczucie winy tak dla własnej satysfakcji Chca się dowartosciowac tym ,ze ktoś za nimi lata a oni mają nas w doopie....Wiesz co odkryłam??Ten mój nie powiedział koniec lecz milczy gdy ja pisze dzwonię itp. ale gdy milknę on pojawia się na necie tam gdzie ja i teraz juz wiem ,że to jest prowokacja zreszta skuteczna(przypomina o sobie) bo łapałam się na to i znowu zaczynałam pisać.Znowu znikał... I po 2 mcach mam dosyć...Teraz gdy to wszystko swierze wiem ,ze boli bo przeciez sama tego doswiadczam ...ale wierz mi za kilka mcy spojrzysz na to inaczej:) Głowa do góry. Zniknij przestań prosić błagać itp. Może ona wtedy zatęskni bo wiesz DOCENIA SIĘ WTEDY GDY SIĘ STRACI. Trzymaj się!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pani pani 30...
Mark jeszcze jedno nie doszukuj się winy w sobie....To nic nie da zrozum... Daj sobie spokój nie pisz postaraj się. Kurcze ja ci to mówię a przechodze to samo..wierz mi jeszcze we wtorek ryczałam jak głupia...,że mój nie chce mnie ze nie chce ze mną porozmawiać... Ale wczoraj dużo myslałam i wiesz? doszłam do wniosku ,że zbyt go idealizuję....a przeciez tez nie był aniołem. Tylko my tak bardzo pragiemy miłosci gdy ja tracimy,ze w akcie desperacji widzimy w tej drugiej osobie same pozytywy obwiniamy siebie za rozpad związku...Ale warto pomyslec na spokojnie przeanalizować jak było naprawdę czy naprawdę to tylko nasza wina??? Druga sprawa jak napisał Ernan pospolity- pomyśl o tym ,ze jak ona wróci to już nie bedzie tak samo. Ty pokazałeś swoją słabą stronę i wierz mi on bedzie to wykorzystywać...przy byle okazji bedzie odchodziła bo bedzie pewna ze za nią znowu bedziesz biegał.... Zrób tak milcz...daj luz a jesli przyjdzie sama tez nie biegnij na zawołanie....Zobaczysz to działa. Jesli chodzi o mnie jak juz mówiłam wciąz kocham mojego i będę kochać a czy chcę żeby wrócił??? Hmmm po głębszym przemysleniu już chyba nie chcę..... Człowiek myśli"ja sobie bez niego bez niej nie dam rady.Nie umiem bez niego zyć.. Ale z drugiej strony przeciez minęły u mnie 2 mce u ciebie 3 i co? i zyjemy....wiec teraz może być tylko lepiej:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lunaluna
wiesz Mark - wiem, ze to moze nie zabrzmi najbardziej normalnie, ale troch w porkęcony sposób zazdroszczę ci, ze miałes z nią rozmowę - kontakt jakiś. Ja mam zero. Nie piszę, milczę. Wiem, że lepiej mu beze mnie wiec się nie odzywam. A chciałabym tak bardzo bardzo.. Piszący tu mają racje - nie wróci sie teraz do tego co było, ale wiem, ze powroty sa mozliwe. Musi minąc wiele czasu. Byłam w liceum smiertelnie zakochana w jednym chlopaku, spotykalismy sie szalenstwo, wbrew rodzicom zamieszkalismy razem mając po 20 lat. Wielka milosc i wielkie plany. Po dwoch latach - masakra. Odddalilismy sie od siebie o tysiac swietlnych lat, ja sie zauroczylam w kims innym i to bylo juz ostatecznym impulsem do odejscia. Zaczelam pracowac studiujac, nie wrocilam juz do rodzicow, wynajelam kawalerke, mieszkalam sama, szalalam na necie, poznawalam ludzi, chodzilam na imprezy. Zero kontaktu z bylym, cos tam szczatkowo dowiadywalam sie czasem od wspolnych znajomych. Po dwoch latach spotkalismy sie przypadkiem i od tego momentu w sumie nie moglismy sie od siebie oderwac :) Para jestesmy do dzis. Przypadkow jest tyle ile ludzi... nie kazdy koniec jest koncem. A koniec związku nie jest końcem wszystkiego choc tak sie czasem wydaje. Pozdrawiam, L.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zzasiedmiogórogrodu
Witam. Dziwnie czytać to co piszesz, z męskiej perspektywy. Jestem dziewczyną, w kwietniu zakończyłam paroletni związek z chłopakiem, z którym mieszkałam już też trochę. Gdy się wyprowadziłam, on nie zareagował, bo myślała, że to tylko chwilowe i nic nie robił. Po rozstaniu, stwierdził, że 'się wypaliło' i możemy teraz zostać przyjaciółmi. Przyznaję, nie odeszłam od niego bo przestałam go kochać, ale przestało mi zależeć, nie miałam siły walczyć o nas i tłumaczyć mu w kółko, że czuje się niepotrzebna, niekochana i niespełniona. Po rozstaniu zaczęłam żyć swoim życiem. Wiem, że on nie należy do osób, które się o cokolwiek będą prosić, więc stwierdziłam, że zajęcie się czymś będzie najlepszym rozwiązaniem, bo on nie będzie walczył. Milczeliśmy parę miesięcy, kontaktując się oschle tylko w sprawach "roboczych". Jednak parę tygodni temu zadzwonił do mnie i jak nigdy zaczął rozmawiać o nas. Powiedział mi, że ma wyrzut, ze odeszłam, że mogłam się czuć niechciana, jednak to nie była prawda. Od tamtego momentu utrzymujemy kontakt. Ale do meritum. Sama po sobie widzę, że po takim odpoczynku od siebie widzę wszystko inaczej. Dystans sporo nam dał. Obojgu. Gdyby, któreś z nas napierało na drugą osobę zmęczenie naszym związkiem było by jeszcze silniejsze. A tak mamy świeże i nowe spojrzenie na naszą sytuację. I myślę, że u Ciebie mogłoby być tak samo. Kobiety potrzebują zmienić perspektywę. Wiem, że cierpisz, ale daj sobie i jej trochę czasu. Ale najlepiej jakbyś nie liczył już na nic. Miłe zaskoczenie jest lepsze niż niespełnione oczekiwania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oczy z guzików
Witajcie, ja w podobnej sytuacji... Związek niedługi, bo kilkumiesięczny (wcześniej około roku "podchody": koleżeństwo, dalej przyjaźń, potem przyjaźń z podtekstami), pod wieloma względami wymarzony. Niestety z pewnych względów (bardzo to skomplikowane, i na tyle charakterystyczne, że mogłabym zostać rozpoznana - nie będę więc tłumaczyć) on na poczatku miesiąca podjął decyzje o naszym rozstaniu, co ja musiałam zaakceptować - ale z czym sie na glebszym, emocjonalnym poziomie nie mogę pogodzić. Rozmowa pożegnalna była bardzo trudna, on starał się być opanowany, ale ręce mu się trzęsły i prawie płakał. Staralismy się załatwić to w miarę szybko, po tym, o czym rozmawialismy, uznałam, że faktycznie nie ma chyba wyjścia - choć płakałam strasznie, bo nigdy nikt nie był dla mnie tak ważny - i z nikim nie było mi tak dobrze, nigdy się nie kłóciliśmy, nigdy mnie nie zawiódł... Poprosiłam, żeby na razie nie mieć kontaktu, żebym się mogła trochę pozbierać - trudno jest znieść rozstanie zyjąc w tym samym mieście, w tym samym kręgu znajomych, niestety w takiem samym zawodzie :-( A może kiedyś będzie możliwa przyjaźń, ale na razie to zbyt bolesne dla mnie... Po pożegnanie on jeszcze wysłał mi esemesa, że spróbuje w najbliższym czasie napisac mi długiego maila, w którym różne sprawy wytłumaczy (co jest o tyle istotne, że on nienawidzi pisac maili, i nawet jak bylismy razem to też czekałam tydień-dwa na odpowiedź - zdecydownie wolał się spotykać, z tym nigdy nie bło problemu). Ja nie wytrzymałam i właściwie tej samej nocy napisałam mu maila, długiego, pełnego żalu za utraconą miłością, tęsknoty, pytań - trochę złości i wyrzutów tez tam było (ale ciężko racjonalnie myśleć, gdy człowiek wyje z bólu jak pies)... Odpisał od razu, krótkim ale pełnym treści mailem, który był dowodem na to, że to dla niego bardzo istotne i tylez wyraznie co enigmatycznie dawał mi nadzieję na nieokreślona przyszłość. Choć zarazem zaznaczył, że w tej chwili nic więcej nie może napisac ani zrobić, sprawy są zbyt skomplikowane. Odpisałam od razu, krótko, na co on już nie odpisał. Postanowiłam na razie nie pisac. Jesli mnie "olał", to lepiej nie robić sobie nadziei i od razu zacząć kurację odzwyczajania sie od mysli o nim. Jesli nie i faktycznie jest nadzieja - to i tak powinno wyjść z jego strony, to jemu powinno zależeć na tyle, żeby zacząć działać. Wiem, że na razie to niemożliwe... On mi się ciągle śni, płaczę kiedy chodze "naszymi"ulicami, czytam setki razy jego maile i esemesy, żeby zrozumieć, budze się w nocy, żeby sprawdzić pocztę... :-( Niestety przedwczoraj pękłam i znowu do niego napisałam, króciutko i pod dosyć ważnym pretekstem. Na razie nie odpisał... W sumie myslę, że lepiej by było, gdyby w ogóle teraz nie odpisał, nie robiłam sobie nadziei... Z drugiej strony, może lepiej byłoby próbować się zaprzyjaźnić. Bo mamy nie po 16 a po 30 lat i tak czy siak będziemy się spotykać. Co gorsza, będziemy chyba w przyszłym roku razem pracować :-( I wolałabym do tej pory wypracować jakieś "koleżeńskie" relacje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oczy z guzików
Ja niestety jestem pewna, że - nwet, jesli teraz on nie będzie się wcale odzywał - to na urodziny czy na Święta dostanę pieknego esemesa, który rozgrzebie moje emocje... Mrak 09, pewnie gdybym była w neutralnej sytuacji to też kazałabym Ci wziąć się w garść i zapomnieć... Ale ponieważ sama, stara baba, żyję teraz nadzieją i nie potrafię się otrząsnąć, więc chyba nic madrego Ci nie powiem.... Trzymam kciuki za pozytywny zwrot akcji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mark09
Szczerze mówiąc to na razie nawet nie próbuję zapomnieć,bo wiem że to będzie niemożliwe. Mogę się jedynie odciąć i nie kontaktować się z nią,to już i tak będzie olbrzymie osiągnięcie z mojej strony. Nie mam zamiaru więcej jej prosić o nic i się poniżać, najbardziej boli tylko to, że kiedyś naprawdę mocno się kochaliśmy, sama mi to mówiła, zresztą widać to na każdym zdjęciu z tamtego okresu. Gdy jednej osobie w związku mijają uczucia jest to największa tragedia dla tej drugiej, ciągle tak mocno emocjonalnie zaangażowanej. Strasznie się sparzyłem na tej znajomości, to miała być miłość do końca życia, nie chce teraz nawet myśleć o układaniu sobie życia z kimś innym. Boli mnie również to, że nie wiem co musiałoby się wydarzyć, żeby ona zmieniła zdanie i sama zechciała być na nowo ze mną. Za dużo pozmieniało się w jej życiu, ten nowy świat poznany dzięki nowemu rodzicowi i nowej pracy pochłania ją całkowicie. Pozostaje mi wierzyć, że gdzieś tam głęboko w niej tli się jeszcze potrzeba bliskości, bycia z kimś,chęć stworzenia z kimś poważnego związku i tym kimś byłbym ja. Może gdy za jakiś czas spojrzy sobie chociaż na te nasze zdjęcia to chwyci ją coś za serce i zrozumie co straciła. Żadne pieniądze ani status zawodowy nie zastąpią miłości i partnerstwa. Sam pamiętam, że będąc w jej wieku - 26 lat - czułem się dobrze sam ze sobą, w ogóle nie myślałem o związkach i też byłem wkręcony w pracę i chodzenie ze znajomymi na imprezy. Może jej się to odmieni za kilka miesięcy. teraz wiem, że każdy sms o treści "tęsknię", "kocham Cię", "dajmy sobie jeszcze jedną szansę" jest jak samobój.Jedyne co mogę jej jeszcze napisać to wyniki moich badań zdrowotnych, bo powiedziała, żebym dał znać jak je otrzymam. To wszystko. Z jednej strony wszystkim Wam współczuję, tym którzy mają podobny problem do mojego, z drugiej czuję się trochę lepiej wiedząc, że nie tylko ja borykam się porzuceniem. Liczę na to, że komuś z Was uda się powrót do byłego/byłej na zdrowych zasadach, tak żebyście oboje tego chcieli. Ja oddałbym wszystko za to. Obiecałem sobie, że gdy ona wróci do mnie nigdy w życiu nie zapalę już papierosa, a palę jak najęty od jakiegoś czasu. Chciałbym żeby ten mój warunek się spełnił. Życzę wszystkim powodzenia w odbudowywaniu relacji ze swoimi ex. Nikt nikogo nie traci, bo nikt nikogo nie może mieć na własność. To jest najważniejsze przesłanie miłości - mieć najważniejszą osobę na świecie ale jej nie posiadać. Ja zrobiłem o jeden krok za daleko i przekroczyłem tę granicę, w której ona zaczęła czuć się osaczona. Niektórzy maja tę granicę nakreśloną bliżej, inni dalej, ale w tym przypadku wg niej wkroczyłem na jej teren i tak to się skończyło. Do usłyszenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mark09
Wiedziałem, że tak będzie - minęło półtorej godziny od mojego ostatniego wpisu o mojej dumie etc,a ja już bym chciał do niej napisać. Od jakiegoś czasu zapisuję sobie wszystkie te wiadomości, które chciałbym jej wysłać w telefonie, ale tego nie robię, tylko gapię się w nie, czytam po raz nty i jest wk*rwiony na życie, że tak to się potoczyło. Nie wierzę w los, że to było nam pisane, że gdzieś tam czeka ktoś na mnie z kim będę jeszcze bardziej szczęśliwy. Teraz chcę tylko jej i muszę dosłownie wbijać zęby w ścianę, żeby pod wpływem chwili nie wysłać któregoś z tych smsów. Gdybym ja kogoś chociaż troszeczkę kochał, to widząc jak tej drugiej stronie zależy (tak jak w moim przypadku), to dałbym jej szansę, bo nic bym nie ryzykował. Gdyby nie wyszło znowu, to wtedy byłby sygnał, że nic już się nie da zrobić, ale ona ma widocznie zupełnie inne podejście. Pomóżcie mi jakoś przetrwać chociaż te kilka tygodni bez odzywania się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oczy z guzików
Biedny :-( Ja mam dokładnie to samo... Co kilka dni piszę maila, którego nie wysyłam, ale pewnie pęknę i mu to wszystko wyślę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lunaluna
Mark - nie odezwij się. Pisz do niej list. Ja pisze sobie list, codziennie dopisujeto co czuje, jeden maly akapit.powoli zaczynam dostrzegac eweolucje moich uczuc. Minal miesiac. Pisze od dwoch tygodni. Pierwsze akapity to straszna rozpacz, potem gniew, teraz jest wiecej spokoju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sacc
o kurwa, ale z ciebie parowka, miej troche godnosci, przynosisz wstyd wszystkim facetom. Panienka kazala ci spierdalac dawno temu i cie opierdala jak sie odezwiesz a ty jak jakas tania dziwka czekasz az ci rzuci troche grosza, w twoim przypadku uczucia i ciepla swojej cipki. Panienka cie niechce wiec sie ogarnij i szukaj innej, nawet jak bedzie chciala wrocic to jej nie pozwalaj, jak moglbys komus takiemu zaufac, pogonilaby cie jakby spotkala lepszego, ciesz sie ze wlasnie tak nie zrobila

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asedrfghjk
Autorze jeżeli chciałbyś porozmawiać to serdecznie zapraszam cię na www.forumdlainteligentnych.pun.pl Mam nadzieję , że Ci pomoge i że przyjdziesz. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sacc
napisalem w ten sposob bo normalnie sie do Ciebie nie dotrze, ktos Cie powinien poprostu opierdolic. Popatrz na to z boku i postaw na swoim miejscu kumpla, co bys o nim myslal i co doradzal jakby to on byl na twoim miejscu... A to nie jest zadna jedyna, byla jedyna na tamten okres

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asedrfghjk
miałam kiedyś faceta takiego jak ty właśnie! i wiem jak tta dziewczyna sie czułan w twoim związku, wsejdź na forum pogadamy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sacc
a tak pozatym to to nie jest milosc tylko uzaleznienie i przyzwyczajenie, nie masz co w zyci robic, zadnych wlasnych pasji ktorymi bys sie zajal, nie dziwie sie ze odeszla bo ja poprostu osaczyles, nie miala chwili spokoju, ciagle ty byles albo w poblizu albo na telefonie. co ja ma w tobie interesowac skoro ciebie interesuje tylko ona. Chyba nawet jak siedziala zbyt dlugo w kiblu to sie zaczynales martwic i czekales az wyjdzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takatam ja
mark09 mam nadzieję że przeczytasz to co ci napiszę przede wszystkim to do ch****ery weź sie juz nie ponizaj laska ma cię gdzieś i wcale bym sie niezdziwiła jeśli by juz się z kimś spotykała a ty dowiesz się ostatni mimo wspólnych znajomych nie wierz w gadki przytłoczona osaczona to brednie jak sie kocha to chce się każdą chwilę z ukochaną osobą spedzać i to naturalne przeczytałam wszystkie twoje wypowiedzi i wiesz co chciałabym żeby mój mąż tak mocno mnie kochał i to okazywał jak ty okazywałeś tej kobiecie miłość jesteś fantastycznym mężczyzną co powiem ze 100%pewnością po przeczytaniu tego co napisałeś ktos z kim kiedyś będziesz wygra los na loterii i weź już daj jej spokój a siebie nie odzieraj z resztek honoru mam nadzieję że to przeczytasz i weźmiesz sobie do serca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj. Przeczytałam cały topik, przyznam Ci, że kilka razy łzy napływały mi do oczu. Szkoda mi Ciebie, współczuję, mam nadzieję, że niedługo będzie Ci choć trochę lepiej. Chcesz znać zdanie innych więc ja też coś od siebie napiszę. Wydaje mi się, że fakycznie mogło ją zmęczyć takie "włażenie w tyłek", zapewnianie o miłości..-i mogła odejść, żeby "odpocząć". ALe to nie trwało by tyle czasu. Wydaje mi się, że przestała Cię kochać albo jest naprawdę zemdlona tym, że byłeś na wyciągnięcie ręki, że była Ciebie tak pewna (tego, że ją kochasz, że nie zostawisz, że jesteś cały jej). Oczywiście, to super, że jesteś kochajacy, troskliwy, że dbałeś o nią. Ale facet powinien być facetem. Czasem tupnąć nogą jak coś nie tak. Pokazać, że jesteś mężczyzną, czasem nie przytulić jej po raz x w ciągu dnia, tak by pomyślała (o, ciekawe czemu) i sama zaczęła się przymilać:) Może głupi przykład podałam, ale pewnie wiesz o co chodzi. Związek dwojga ludzi nie może byc taki mdły. Wy nigdy się nie kłóciliście? Jak to? To możliwe w ogóle? WOW. Ale może to właśnie było też powodem. Czasem trzeba się pokłócić, popłakać, żeby potem pogodzić się i wylądować na zgodę w łóżku:P Bo wtedy seks chyba najlepiej smakuje:P. Mam nadzieję, że wiesz o co chodzi. Nie pisz już do niej. Zaufaj mi, ona naprawde już wie, że ją kochasz, wie, że cierpisz, wie że czekasz. Już starczy. Zrobiłeś co mogłeś. Uwierz, że i Tobie i jej na lepsze wyjdzie,jak przestaniesz pisać. Niech spędzi te 2 tyg ojcem, pomyśli, zauważy, że już nie piszesz. Bądź konsekwentny, pokaż (wreszcie!) że masz klase i nie będziesz się poniżał. Bardzo dobrze, że napisałeś "żegnaj". Na tym zakończ swój monolog. Była rozmowa, ona powiedziała CI, że to koniec..-OK, usuń się w cień. Pisz do nas, pisz ,pisz, cokolwiek , tylko nie próbuj łapać za telefon! Jeśli Cię kocha-wróci! Pamiętaj!!! A jeśli będziesz ją męczył smsami, wiadomościami na fb i wróci to będziesz szczęśliwy? Nie sądzę, może na początku, ale po czasie zaczniesz zastanawiać się, czy nie zrobiła tego z litości. Chcesz tego? Miłości z litości? Na pewno nie. Dlatego gryź tę ścianę, ale nie pisz do niej! Jeśli kocha- odezwie się. Głowa do góry, życzę Ci dużo wytrwałości. Zajmuj się jak najwięcej pracą, spotykaj się z przyjaciółmi, stawiaj sobie małe cele. Nie wiem czy czas leczy rany, być może. ALe Ty jesteś młody, masz w sobie siłę (a jeśli myślisz, że nie to się mylisz). Dasz radę. Wytrwaj chociaż te 2 tygodnie. Potem wyznaczysz sobie kolejny cel-np.kolejne 2 tyg.. w końcu wszystko stanie się dla Ciebie klarowne. W tę lub drugą stronę. Będę zaglądała tu. Pisz, pisz, pisz-jak najwięcej. Zajmuj sobie ręce czymkolwiek hehe :) Tylko nie łap za telefon. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mark09
Wezmę sobie do serca i rady Sacc'a (mimo, że delikatnie mówiąc "mocne" to niestety prawdziwe) i Takiejtam. Wiem, że ch*jowo to wygląda i że się poniżam, nie zasługuję na to i to ona powinna żałować, że kogoś powinienem wziąć się w garść i zająć się czymś. Uczucia uczuciami, ale nikt Cie nie pokocha na siłę, nawet jeśli kiedyś to czuł. Każda kolejna wiadomość tylko by ją bardziej zniechęciła do mnie. Postaram się zrobić co w mojej mocy, żeby wyeliminować te głupie myśli z mojej głowy, bo one do niczego nie prowadzą. Wolę pisać je tu niż wysyłać do niej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mark09
I jeszcze chciałem Ci podziękować Klementynko - masz mnóstwo racji. Kłótni nie było, bo albo było dobrze, albo ja zakładałem, że przymknę oko na sprawy, które mi nie pasują, ale wierz mi, to były jakieś błahostki. Prawdą jest natomiast na pewno to, że nie byłem takim prawdziwym facetem - ok, pokazywałem tę miękką troskliwą stronę, ale bardzo rzadko tą drugą - twarda, którą też wbrew pozorom mam. Skoro wie, co czuję, co myślę i że czekam, to rzeczywiście jest bezcelowe to pisanie. Nie chcę miłości z litości, albo ktoś chce być z Tobą ,albo to nie ma na dłuższa metę sensu, bo spieprzy się prędzej czy później. Pierwszy cel - zero pisania teraz od tego smsa ze słowami "żegnaj" i zobaczymy co będzie z tego dalej. Małe kroki - to wydaje się być dobra taktyką w tym momencie i nie ma co wybiegać za bardzo w przyszłość. Dziękuję :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×