Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość biała_murzynka

moja prszyszła teściowa ma syndro matki jedynaka:(

Polecane posty

Gość też jestem żoną jedynaka
w dodatku moja teściowa ma problemy psychiczne... przeszłam piekło, byłam wyzywana od najgorszych, a NIGDY nie powiedziałam jej złego słowa, nie sprzeciwiłam się... Teściowa ustawiła synkowi zycie, wybrała mu szkołę, studia, zawód (beznadziejny... ale taki sam, jak mamusi!!!), nawet żonę - bogatą jedynaczkę z okolicy. Ja byłam tolerowana jako partnerka syna, a po proawdze uważała mnie za materacyk jedynaka "bo chłopiec musi se czasem ulżyć" (dowiedziałam się po fakcie) ale gdy zaczęliśmy planowac przyszłość... horror. Widuję ją teraz raz na rok albo i rzadziej, mieszkamy 150 km od "mamusi", a mimo to wciąż mam wrażenie, że słyszę jej sapanie za plecami... o telefonach po 30 razy na dzień (tak!) nie wspomnę, gdy mąż wyłącza dźwięk w komórce dostaje potem SMS-y wyzywające go od niewdzięczników i darozjadów, bo "matka cie wychowala, a ty jej się tak odpłacasz!". Tej wojny się nie wygra. Bo nawiedzonym mamusiom ciężko poustawiać klepki we właściwe miejsca. Można tylko uciec z rejonu najgorętszej walki. I tylko ciekawe, dlaczego "tatusiowie córeczek" nie psują nawet w ułamku tylu małżeństw, co "mamusie synusiów"???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no sorki ale się nie zgadzam
"To jest jego matka, ktora cale zycie poswiecila zeby go wychowac. SAMA! Ma tylko jego. Nawet pracy juz nie ma." nikt jej się nei kazał poświęcać, nikt jej nie kazał ograniczać swojego życia WYŁĄCZNIE do syna najpierw poświęcała się dla syna....a teraz oczekuje by się jej za to odwdzięczał, słowem sprawiła sobie zabaweczkę która ma jej umilać starość czy syn jest winny temu że nie miała żadnych innych hobby, zainteresowań, znajomości ? no sorry ale ktoś kto całe życie spędza sam bo dziecko....może mieć pretensje tylko do siebie ona tak ułożyła sobie życie i to była jej decyzja a nie jej dziecka.... o czym ona myślała ? że syn całe życie będzie się trzymał jej spódnicy ? i całe życie będzie sensem jej życia i istnienia ? już wtedy zaplanowała że całe życie będzie się toczyło wopkół jej synka i ona będzie mu je organizować, to chore, ta kobieta przez moment nie brała pod uwagę że syn może mieć inne plany, że może chcieć założyć rodzinę, wyjechać za granicę itp, on ma robić tak jak sobie w główce ułożyła 30 lat temu a potem się dziwicie że kobieta wpada w furię gdy prawie 30 letni facet poznaje dziewczynę i chce z nią dalej spędzać życie a nie z Mamusią, która "się dla neigo poświęcała" sorry ale tak kończą życie kobiety dla których ich własny świat przesłania świat ich dzieci, kobiety którym dziecko ma zastępować faceta, partnera i wszelkie zainteresowania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do;aniamanianaa
twoja wypowiedz jest bardzo madra i wywazona.w odroznieniu od pan ktore sie tu wczesniej wypowiadaly.niestety.uwazam ze masz sluszna racje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hehe moja droga dopiero wszystko przed Tobą :D ja też z moją teściową nie miałam łatwo, miałam wrażenie że jak wszystkie kataklizmy to z mojej winy, mieszkałam z nią 1.5 roku, ale zaczęło byc tak źle, że mąż już nie wytrzymał i 2 tygodnie po ślubie biegiem uciekaliśmy na swoje. też chciałam miec w teściowej koleżankę ,żeby było między nami ok, ale nie było. sytuacja dopiero po wyprowadzce się zmieniła, trochę lepiej się z nią zaczęłam dogadywac. generalnie nie wprowadzam jej w nasze życie ,kłótnie, jakieś problemy finansowe czy inne.gadamy o neutralnych rzeczach. nie oduczyła się jednak zasypywania swoimi radami i nadopiekuńczości, ale cóż poradzę? ona gdera a ja i tak robię po swojemu. a jak gdera za dużo, to mówimy że zrobimy jak chcemy i po kłopocie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no sorki ale się nie zgadzam
bez przesady, wiem z doświadczenia jak to jest, człowiek się stara a taka teściowa i tak wszystko krytykuje i ślepo we wszystkim broni synka jak skomentujesz te wieczne telefony i fochy gdy młodzi wyjeżdżają gdzieś razem ? wg Ciebie to przejeaw matczynej miłości czy raczej szantaż emocjonalny i zwykła zaborczość i zazdrość ? matki jedynaków często mylą swoje miejsce, im wydaje się że to one są partnerkami swoich synów i dlatego rywalizują z synowymi czy przyszłymi synowymi matka która kocha swojego syna powinna się cieszyć że nie jest samotny, że potrafi ułożyć sobie życie, że ma partnerkę....zamiast być o nią zazdrosna nigdy nie zrozumiem jak kochająca matka może dążyć do tego by syn był samotny, nieszczęśliwy i jedynym jego towarzystwem ma być jego zdziwaczała i zaborcza matka która przywiązuje go do siebie szantażem emocjonalnym i fochami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no sorki ale się nie zgadzam
odwróćcie sytuację i wyobraźcie sobie córeczkę tatusia, która zamiast mieć partnera ma się prowadzać i spędzać czas wyłącznie z ojcem.... o tyle o ile model synek plus mamusia nie jest tak rażący o tyle ten drugi model wyraźnie sugereuje że coś nei halo... przyzwyczailiśmy się że w naszym społeczeństwie pomaganie matce to obowiązek, bo starsza kobieta, bo nieporadna, bo samotna....ale często jest tak że te matki wcale nie są ani tak nieporadne na jakie chcą wyglądać ani takie schorowane.... skoro ktoś całe życie potrafił SAM wychowywać syna to chyba nagle mu ta zaradnosć życiowa nie znikneła pomyślcie ile te kobiety energii poświęcają na to by zmanipulować młodych by robili to co sobie zaplanowały...tu jakoś tej nieporadności nie widać, widać jedynie przebiegłość i wyrachowanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość erterytrdur6u6u
przyzwyczailiśmy się że w naszym społeczeństwie pomaganie matce to obowiązek, bo starsza kobieta, bo nieporadna, bo samotna... obys nie byla w takiej sytuacji!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no sorki ale się nie zgadzam
to zapytam jeszcze raz słyszałaś kiedyś by jakiś ojciec odstawiał cyrki z zazdrości że córka ma partnera ? czy wg Ciebie akcje zazdosci bo syn wyjeżdża na weekend do dziewczyny są normalne ? jeśli nie jesteś pewna spytaj psychologa po raz kolejny powtarzam rolą dorosłego syna nie jest zastępowanie matce życiowego partnera/przyjaciółki/hobby

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no sorki ale się nie zgadzam
przeanalizuj dokładnie sytuację: matka nie miała pretensji do syna że studiuje w innym mieście, pretnesje pojawiły się gdy pojawiła się w jego życiu INNA kobieta matka automatycznie dokonuje projekcji: to wina TAMTEJ kobiety że on nie chce po studiach wracać do rodzinnego miasta i do niej z tego co wiem to większość ludzi którzy studiują poza miejscem zamieszkania, po studiach nie kwapi się do powrotu w rodzinne strony, zwłaszcza jeśli pochodzą z małych miejscowości

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do;erterytrdur6u6u
madre zdanie!trzeba chociaz postarac sie postawic w czyjejs sytuacji!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fdhfhgfdb
ja ci autrko radzę, jak będziesz miała akazję z nią rozmawiać, żebyś ją pochwaliła że tak dobrze wychowała syna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Izanxa
Najlepiej jej podrzucić do przeczytania "Toksycznych rodziców", ale nie ma jak niestety. Albo jemu... On jak najbardziej powinien przeczytać tą książkę. Ilez małżeństw się rozpadło z takiego powodu! Niestety, ale TYLKO ON może coś z tym zrobić. Aby wejść w rolę męża i ojca, trzeba wyjść z roli "syneczka mamusi". Te relacje muszą się zmienić, już nie mogą być takie jak kiedyś. Są już na innej płaszczyźnie i doytczą DOROSLYCH ludzi. Te mamy z syndromem jedynaka wcale na ogół nie są takie nieporadne i bardzo dobrze sobie radzą. Kupcie jej psa, albo kota, to trochę pomaga :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ulalae
"prawdziwa miłość rodzicielska oznacza "kocham cię, więc pozwolę ci się usamodzielnić, rozwinąć skrzydła, odejść z domu". Inaczej to jest miłość patologiczna." Właśnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do erterytrdur6u6u
nie bardzo rozumiem o co Ci chodzi ? skoro matka jakoś radzila sobie gdy syn studiował 5 lat, to co nagle się stało że teraz musi go mieć przy sobie ? chyba te 5 lat było dość długim okresem, w którym powinni oboje nauczyć się samodzielności na tym polega dorosłość, oczekiwanie że nic w życiu się nie zmieni jest jakąś bzdurą, wszystko ewouluje i oczekiwanie że synek nawet w dorosłym życiu będzie spędzał tyle samo czasu z matką jak wtedy gdy miał 6 lat jest idiotyzmem mam dokładnie taki problem z teściową bo mimo że jesteśmy 6 lat po ślubie i mieszkamy osobno ona chce by wszystko było jak przedtem, mam dostosować się tak by "ich rytuały" pozostały niezmienne, czyli wszystkie święta i spędzanie czasu jak przedtem, ona nie rozumie że jej synek ma już własny dom i własne sprawy rozumiałabym gdyby chodziło o to że matka jest starsza, schorowana, niepełnosprawna.....bo to oczywiste że wtedy wymaga pomocy i opieki, ale chyba nie wmówisz mi że 45-50 latka potrzebuje nieustannej opieki i tego by młodzi z nią mieszkali ile wg Ciebie ma tamta matka 75 lat ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Heh no z tą zaradnością to jest czysta manipulacja najczęściej, tak było w związku mojej sis - matka jej chłopaka wykształcona, zaradna kobieta, z własnym samochodem... a tu nagle telefon i on dygał 300 km (też przyjechał na studia z innego miasta), bo jej się kran zepsuł. Jak przyjeżdżał do domu "pouczyć się" bo oczywiście wszystkie ferie i święta MUSIAŁ być w domu, o wspólnych wyjazdach z dziewczyną nie było mowy, bo ona go od nauki odciąga itd... no więc jak niby jechał się uczyć do domu, to nagle się okazywało, że mamę trzeba zawieźć tu, zawieźć tam... nagle jej ręce do dupy przyrastały i zadzwonić po hydraulika sama nie potrafiła. Jak ona sobie radziła przez te 5 lat jego studiów kiedy akurat go nie było nie mam pojęcia, skoro taka biedna i niezaradna!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No cóż, ale skoro Twój chłopak nie ma problemu, żeby się gdzies z Toba wyprowadzić, to nie masz aż takiej złej sytuacji. No cóż musicie to przeczekać. To się z czasem zatrze, ona ma teraz ogromne poczucie straty i to stąd takie dziwne zachowania. Sama oczekuje teraz synka, ale na razie się zarzekam, że jak najpóźniej w wieku lat 24, 25 (czyli jak się kończy studia) wypchnę go z domu, bo człowiek musi być samodzielny i musi się takim stać ZANIM założy rodzinę. Ale kto to wie jak mi się myślenie zmieni za te pare lat. Myślę, że wychowując sama syna też dostała od życia "po dupie" i dobrze by to uwzględnić. Skoro chcecie zamieszkać w innym miescie to zróbcie to, masz dzięki temu ogromne szanse, że się ułoży wszystko. Jak nie teraz, to za rok, dwa. I teściowa i synowa sa najlepsze, jeśli daleko od siebie mieszkają. Głowa do góry. Spójrz na nią życzliwiej, nawet jak Ci ciężko teraz, przecież nie musisz jej znosić na co dzień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jest jeszcze druga strona medalu, o której nie myśli się, gdy rodzice "są na chodzie". Że przychodzi czas, że trzeba się rodzicami zająć. Moja teściowa ma raka i robi się coraz bardziej niesamodzielna. Gdybyśmy mieszkali 300 km od niej, to byłby to dramat dla mojego męża, który jest jedynakiem, jak i dla naszego małżeństwa. Teść np nie ma prawa jazdy i zawiezienie jej na byle badanie byłoby problemem nie do przeskoczenia. Niestety - życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie masz racji
spójrzmy prawdzie w oczy, jaki jest przeciętny jedynak ? czy wg Was jedynak to ktoś kto wspiera matkę, pomaga w domu i ją we wszystkim wyręcza ? a może jest wręcz odwrotnie.... odpowiedzcie mi do czego potrzebuje matka jedynaka w domu ? do pomocy czy po to by mu matkować, wmawiać że tylko ona potrafi go uszczęśliwić i po to by mieć komu prać, sprzątać, gotować i włazić w dupkę ? matka potrzebuje jedynaka po to by nadal jej życie miało sens, przez lata ograniczyła swoje życie do matkowania synkowi i bez niego nie potrafi znaleźć sobie celu ani sensownego zajęcia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka miłość matki do dziecka
to chora miłość, egoistyczna i patologiczna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka miłość matki do dziecka
to jest takie uczepienie się życia dziecka i zatruwanie mu życia, taka walka, toksyna, żeby walczyć z tą nową kobietą jak z wrogiem, bo cały czas ona chce, być kobietą numer 1, udowadniać sobie na każdym kroku, że pozycji swojej nie straciła, takie kobiety są bezduszne i czyste hieny takie jest moje zdanie, a poznałam go z obydwu stron kobiety, której teściowa rozwaliła mi małżeństwo i matki nastolatka ja mam swoje życie, on swoje, rozumiemy się doskonale zdaję sobie sprawę, że woli przebywać wśród swoich kolegów i koleżanek, nie zatrzymuję go na siłę w domu ja mam swoje towarzystwo, mnóstwo zainteresowań i normalne dla mnie jest to, że syn 19 letni idzie na sylwestra, a ja idę również i nie zmuszam, go do przesiadywania w domu ze mną notabene moja koleżanka, która też sama wychowuje 22 letniego syna, nie wyobraża sobie inaczej spędzać sylwestra, bo od 10 lat spędza go tylko z synem, czy to jest normalne uważam, że byłam i jestem bardzo dobrą matką, ba mam nawet kupione mieszkanie dla syna (obecnie wynajmuję), bo w żaden sposób nie wyobrażam sobie mieszkać z nim i synową w naszym domu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zajmowanie się rodzicami gdy sa chorzy i wymagaja opieki jest chyba normalne, logiczne. Jak nie na własna reke to sie wynajmuje pielęgniarke, zapisuje sie do profesjonalnego ośrodka. Troche chyba inna sytuacja, prawda, niz wtedy kiedy matka szantazem emocjonalnym wymusza na dzieciach bycie całym ich swiatem i nie jest w stanie zaakceptowac, ze te dzieciaczki to sa juz dorośli ludzie i maja swoje wlasne zycie. Mój narzeczony ma jeszcze 2 siostry, duzo starsze. Kiedys usłyszalam cos takiego, ze one jej pomagac nie musza, bo maja swoje rodziny, a on nie ma, więc pienaidze ma dawac jej :P No tak, bo my rodziny to zalozyć nie musimy i nie mozemy, bo juz mamy 'dziecko' na utrzymaniu. Najlepiej, zeby tak bylo, synek przy mamie, kasa w łape, mama ugotuje, upierze i wyprasuje, bo wychowała kaleke, która nic koło siebie samodzielnie nie zrobi, bo nigdy nie musiała. Tylko takie matki patrza na sprawe egoistycznie i krotkowzrocznie, jak taki synek w wieku 50 lat nadal bedzie kawalerem na kolanku u mamusi, to wlasnej rodizny miec nie będzie. A jak mamusi zabraknie to nikt mu nie ugotuje, nie upierze, a co najgorsze na starosc się nim nie zajmie. Moja przyszła tesciowa, utrzymywała swojego syna do ok. 21 roku zycia. Po liceum pracował w wakacje, raz wyjechał nawet za granice ;) W wieku 21 lat poszedł do regularnej pracy, to co usłyszał? Ze ona go karmila w liceum, na studiach, wychowywała go, to on jej musi teraz odpłacic... Tak mówi matka, która ma zdrowe poglady? Po to chowa dzieci, aby ja na starosc utrzymywaly i się ODPŁACAŁY? Ja zawsze myslalam, ze dzieci to sie ma z bezinteresownej miłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o i coś jeszcze mi sie przypomnialo... :D Najstarsza córka mojej tesciowej to jest 8 cud świata, najmadrzejsza i w ogole och ach... Jak przyjezdza w odwiedizni to powinno sie czerwony dywan rozlozyc pod nozki krolowej i jakiegos lokaja najlepiej wynajac, co by krolewskiej rodzinie usługiwał i nadskakiwał. Tesciowie maja dom, ta siostra mieszka za granica. Kiedys tesciowa powiedziała do syna, zeby dał jej pieniadze na remon domu (wszystko: dach, okna, nowe tynki i wymiana całego wnetrza), bo moze jego siostra będzie kiedys chciała przyjechać na stałe do Polski i zeby miała gdzie mieszkac :D Czyli my mamy remontowac jej dom, aby ona go zapisała corce, która ma przyjechać na gotowe :P A on płacić moze, bo rodziny nie ma, więc na co mu kasa. Zaznacze, ze nie mieszkamy z tesciowa, mieszkaliśmy kiedys przez rok na jej wyraźne zyczenie, bo się czuła SAMOTNA i nie poradzilaby sobie z płaceniem rachunków zima - najgorszy rok w moim zyciu :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jest w tym smutna prawda, że taka matka wychowuje syna na kalekę, a potem jęczy, że biedna stara i nie ma kto jej szklanki wody podać. To najczęściej święta prawda, bo kto ma jej podać, synek sam przecież oczekuje, że mu się będzie podawać! Mądra matka syna po pierwsze wychowuje go na mężczyznę zaradnego, by mieć podporę na starość, po drugie pozwala mu się ożenić i utrzymuje świetne kontakty z synową, by miał kto się nią zająć na starość! Bo nie oszukujmy się starszymi osobami zajmują się w rodzinie kobiety. Babcia mojego męża ma dwóch synów i jak poszła do szpitala, to tylko synowe do niej jeździły i się nią zajmowały, bo synkowie oczywiście ważniejsze sprawy... stare chłopy po 50 lat, własne firmy samochody i do matki nie mieli kiedy zajrzeć na 5 min... tyle że tam akurat inny styl, bo zimny chów był, więc chyba też niedobrze. Uświadommy sobie jedno, na starość będziemy mieli to, na co sobie zapracujemy same... jak od nas dzieci uciekną na drugi koniec świata, zerwą kontakty, wnuki nie będą mogły na nas patrzeć albo przeciwnie - jak zostaniemy samotne z równie samotnym, podstarzałym kawalerem lub starą panną w domu, który będzie domagał się na dodatek ciągłej opieki - znaczy coś żeśmy w życiu koszmarnie spier...oliły... Tak więc proszę się nie użalać nad biedną matką, co została sama, a tak się biedna poświęcała, bo ma to, czego chciała... mądra baba na jej miejscu natychmiast by się zaprzyjaźniła z autorką wątku, żeby mieć oparcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teściowe to temat rzeka
Ja miałam podobną sytuację z teściową. Nawet mnie dobrze nie znała, a już znienadziwiła . Krytykowała moją pracę, traktowała mnie, jak człowieka drugiej kategorii tylko dlatego, że pracowałam na produkcji ( tylko w okresie studiów, żeby mieć jakąkolwiek pracę) a jej synek taki wykształcony i dobrze sytuowany. Wiele razy to podkreślała między wierszami. A to chyba boli bardziej, niż gdyby wprost rzuciła jakimś chamskim tekstem. Od początku zresztą powtarzała mojemu męzowi, że ma się nie angażować, bo rozpad naszego związku jest kwestią czasu. Wszelkie nasze wspólne wyjazdy, to był dla niej horror, juz w pol godz po wyjsciu z domu molestowala telefonami i smsami mojego męża. Kiedy był u mnie - to samo, wynajdywała sprawy, w ktorych syn koniecznie musi jej pomóc, albo udawała chorą. Gdy były u mnie jakieś imprezy rodzinne, lub gdy miałam urodziny, robiła wszystko, by mąz do mnie nie pojechał. Nawet w Sylwestra chciała namącić, żebyśmy razem nie poszli. Takich sytuacji były tysiące, o tym mogłabym napisać książkę. Niestety teśc podzielał zdanie teściowej, co do mnie. Dla niego po prostu nie istniałam, omijał mnie szerokim łukiem. I od poznania mojego męża, do teraz, zamieniłam z Nim może 2-3 zdania. Traktował mnie , jak mebel. Teściowa zresztą też, np. przychodziła do pokoju mojego męża i zamiast zapytać mnie, czy zjem kawałek tortu do kawy, mowila do męża "a czy ONA będzie jadła tort" itp itd. Gdy usłyszała, że planujemy ślub i wspólną przyszłość, dostała spazmów dosłownie, chodziła struta przez wiele tygodni i szantażowała emocjonalnie mojego męża. Do ostatniego momentu mówiła też, że na ślubie się nie pojawi. Pojawiła się, ale minę nawet na weselu miała nietęgą. Znosiłam to wszystko przez 5 lat bycia razem, chyba dlatego, że z czasem coraz rzadziej widywałam mamę mojego męża i zaczęło to po mnie spływać. Ja jej nic złego nie zrobiłam, byłam miła, starałam sie nawiazać kontakt, ale nie dało się, trudno. Dziś, kiedy jesteśmy małżeństwem, ja widuję teściów może z 2-3 razy do roku po kilka godzin. Mąz oczywiście częściej, niech się widuję z matką, ja to wręcz pochwalam, nieraz wybierałam z nim prezent dla mamy na dzień matki, czy jej urodziny i kierowałam się szczerą chęcią sprawienia jej przyjemności. Mąż się jakoś w tę sytuację wpasował, odwiedza matkę, kiedy trzeba, a mnie nie zmusza do widywania się z nią, i póki co, wszystko gra. Niekiedy po prostu nie da się nic zmienić, i wtedy należy się skupić na związku, małżeństwie i odciąc od toksycznej teściowej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość masiaaaaaaaa
wspolczuje. jednak uwazam, ze Ty nie powinnas sie w to mieszac. znaczy sie owszem, powinnas odbyc powazna rozmowe ze swoim facetem na ten temat i powiedziec mu wszystko to, co tutaj napisalas ale z tesciowa to juz Twoj facet powinien sam rozmawiac. Ciebie pewnie uzna za intruza, ktory chce sie usprawiedliwic i jeszcze bardziej Cie odrzuci. ja tez jestem jedynaczka ale mam oboje rodzicow. jednak od strony mojej mamy zawsze bylam jedynym dzieckiem w rodzinie wiec wszyscy byli we mnie wpatrzeni jak w obrazek. jak zdcydowalam sie na wyprowadzke do UK na studia to byly lamenty, ze ich zostawiam, potem zebym jechala bo i tak szybko wroce bo nie dam rady. teraz sa lamenty, ze koncze studia to musze wrocic, ze po slube powinnam byc w Polsce i zebym nie myslala o niczym innym. najwzniejsze to sie nie dac. jak facet bedzie mial Twoje wsparcie to da mu sile do postawienia na swoim i przeciecia pepowniy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maminsynek jak nic
przerażające są te historie jak się to czyta to nie ma się przez moment wątpliwości że ta kobieta ma z głową, dziwi mnei tylko że synowie mają klapki na oczach i nie widzą takich akcji.... no sorry ale gdyby moi rodzice robili mi akcje że ja dorosła osoba nie mam spędzać Sylwestra z moim facetem.....zabiłabym ich śmiechem to wina mamimsynków że synowe tak cierpią, to wina facetów że pozwalają że matki traktują ich jak bezwolne istoty, które nie mają prawa o sobie samym decydować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co prawda nie mam takich
problemow z moja tesciowa (ma inny charakter, a poza tym ustawilam sobie z nia kontakty ;) ), ale przeczytalam z zainteresowaniem i powiem tak: TO TOTALNIE CHORE, ZEBY TAKIEMU DURNEMU ZABORCZEMU BABSKU WŁAZIĆ W D...., PODLIZYWAĆ SIĘ, CHWALIĆ ZA COKOLWIEK!!!!Jak mozna komukolwiek radzic tak debilne zachowanie? Jak mozna sie podlizywac babie ktora nas poniza? Trzeba miec jajecznice w mozgu zeby dawac takie madres rady "na poziomie" :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co prawda nie mam takich
i jeszcze jedno: jesli facet jest maminsynkiem to nie ma sobie co zawracac nim glowy, bo on sie nie zmieni (najwyzej na gorsze)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dlatego ja dla swojego przyszlego synusia na pewno skroję jakies rodzeństwo żeby go nie wychować (nawet nieświadomie) na takiego wychuhanego obiboka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oby Ci się to udało Sękata, ja też miałam nigdy nie być jedynaczką, a potem choroba, w konsekwencji śmierć taty i mnie też mama sama wychowywała. Myślę, ze to częsty scenariusz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×