wczoraj zerwał, a dzis chce byc znajomymi. po kiego chuja sie pytam??

kompletnie nie wiem o co mu chodzi, od niego cos wyciagnac tez jest ciezko. zerwal ze mna bo podobno sie zmienilam, jestem inna i on jzu nie chce ze mna byc, ale kocha. nie bardzo w to wierze, ale ok. tylko po co chce pozostac znajomymi??

nie zgadzaj się na to, uwierz, że to najlepsze wyjście.

fucking friends:-)

nie wyskakuja posty

zagrywki.

zeby miec kogo bolcowac jak nikogo nie bedzie na horyzoncie a ty bedziesz sie ludzic, ze cie kocha i nie bedziesz interesowac innymi facetami i w koncu zostaniesz sama

raczej nie sadze bo to byl zwiazek na odleglosc.

na odległość tzn??

no że on mieszka daleko ode mnie :O

czy pomoze mi ktos rozwiklac ta zagadke?

a ja uwazam, ze postanowil nie czuc sie skonczonym choojem, wiec sobie wymyslil, ze zostaniecie przyjaciolmi!!

nie sądzę.. czy mozliwe zeby mu na mnie zalezalo? i nie chcial ze mna byc? nie wiem co mam o tym myslec.

jak daleko? jak często sie widywaliście?

300 km. widywalismy sie raz na miesiac przez dwa dni.

pyskacz - po co zadajesz te pytania skoro nie chcesz mi pomoc?

no sory, ale mam wrazenie ze wy wlasnie"nie byliscie" ze soba!! trudno to nazwac zwiazkiem... chyba przyznasz mi racje?

sa rozne zwiazki, czasem ludzie sie kochaja a dziela ich tysiace km. nie wiem o co ci chodzi.

chodzi mi o to ze na odleglosc mozna kochac kazdego... dewianta, wariata, kutasa, idiote... tylko jak sie potem chce z tym kims zamieszkac to sie okazuje, ze nie znalo se go wcale... a pojecie jakie sie o nim ma jest mgliste i niejednokrotnie nie ma nic wspolnego z rzeczywistoscia.

spedzalam z nim jeden weekend w miesiacu do tego codziennie rozmawialismy przez skype'a po kilka godzin. to trwalo 2 lata. mysle ze troche go juz znam... on mial plany wobec mnie.

dobrze napisalas.... troche znalas!! nic poza tym.

malo wiesz o zyciu