Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Justysia :)

Kochacie z wzajemnością? A pomimo tego wiecie, że nigdy nie będziecie razem...?

Polecane posty

Gość Justysia :)
No, ale teraz jak rozumiem jesteście razem i szcześliwi. Więc warto było czekać, a ja wiem, ze nie ma sensu czekać bo nigdy nie będziemy razem. Muszę się nauczyć z tym żyć i być szczęśliwa pomimo to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ala-28
Wiesz jakoś sceptycznie na to patrzę... nie robię sobie zbytnio nadziei, że może będzie z tego coś więcej. Z jednej strony czasem jest On taki nieufny, niedostępny, zamknięty w sobie... z drugiej strony znamy się bardzo krótko a On dużo ze mną rozmawia, pomaga mi i to dużo, po prostu jest obok. Jestem jedyną osobą, z którą On utrzymuje bardziej prywatne kontakty, z resztą pracujemy też razem poza pracą. A może po prostu na to trzeba bardzo dużo czasu... przecież tak naprawdę mało się znamy i krótko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ala-28
Angel - Twoja wypowiedź powinna mnie nauczyć cierpliwości i pokory... Życzę szczęścia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Justysia :)
Ma dwie córeczki malutkie, 7 i 3 no i kocha je ponad wszystko a one poza tatą świata nie widzą. Więc sama widzisz, że to nie ma szans na powodzenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ala-28
Realnie nie ma szans... ale tak na prawdę niczego do końca w życiu nie przewidzisz. Ja w tym roku miałam mieć ślub. Czy byłabym szczęśliwa - teraz wiem, że nie. Rzuciłam faceta, potem pracę i wyjechałam na drugi koniec kraju. Pracę dostałam po pierwszej rozmowie kwalifikacyjnej, w pierwszym dniu poznałam Jego... i nawet jeśli nigdy między nami nie będzie nic więcej - jestem mu wdzięczna. Dzięki niemu zapomniałam o przeszłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja przezylam cos podobnego...
ponad rok temu, poznalam Go tutaj, zalozylam temat a on odezwal sie na mail i tak sie zaczelo, ja bylam wolna a on powiedzial mi ze ma zone..jakos glupio zalozylam ze nie ma dzieci pisze ze to bylo cos podobnego, bo to nie byla milosc, on mnie po prostu pociagal, fascynowal, imponowal mi, chcialam sie z nim kochac:) chcialam tego aż do bolu i wiem ze zrobilibysmy to w końcu, chcialam zeby do mnie przyjechal, wiedzialam jak na na imie, ile ma lat i skad jest - to wystarczylo.. oczywiscie ze mialam wyrzuty sumienia, ale tak bardzo Go chcialam a jego zona wydawala mi sie taka hmm nierzeczywista? Do momentu az zobaczylam ich razem na zdjeciu..w dodatku z synkiem W dobie nk i facebooka nie bylo to trudne, nie wiem po co to zrobilam, ale w jednej chwili zrozumialam ze krzywdze dwoje, a moze czworo ludzi.. Po prostu wszystko urwalam, nie odezwalam sie wiecej, nie odpowiedzialam na zaden mail..skasowalam jego adres mailowy (chociaz znam go na pamiec):) Do tej pory czesto o nim mysle, wraca w moich fantazjach ale chyba dobrze zrobilam..czasem tu bywam ale nie spotkalam go juz w zadnym temacie, jesli to przeczyta pewnie bdzie wiedzial że o Niego chodzi, pozdrawiam P.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Justysia :)
No realnie nie ma szans, jedyną szansą byłoby gdyby to jego żona od niego odeszła i zabrała dzieci lub zostałby sam z dziećmi. Ale takie rzeczy to tylko w erze :) No i jeszcze mam taką nadzieję, że poradzimy sobie z tym uczuciem. Próbuję sobie ułożyć życie z kimś innym, ale nie zdecyduję się na ślub póki nie będę pewna, ze to właśnie z nim chcę spędzić resztę życia. Masz rację, życie bywa przewrotne i może się wiele zmienić, choć ja czuję, że kocham tak naprawdę, że to on jest miłością mojego życia, nie fascynacją ani chwilowym zauroczeniem - miłością życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ala-28
Ja kiedyś postąpilam podobnie. Poznałam go w poprzedniej pracy na spotkaniu służbowym - nalegał na spotkanie, dzwonił, pisał..., ale facet nie był kompletnie w moim typie, z resztą ja wtedy kochałam innego. Ale kiedyś po kolejnej próbie umówienia się ze mną znalazłam jego profil na nk - zdjęcia z kobietą i maleńkim dopiero co narodzonym dzieckiem... przejrzałam na oczy jakim jest człowiekiem. Na szczęście ktoś w pracy przejął sprawy ich firmy, potem ja wyjechałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Justysia :)
Wiecie, Adam nigdy nie ukrywał, ze ma żonę i dzieci, często o nich opowiada. Może o żonie mniej, w sumie pracuję z nim tyle lat a nic o jego żonie nie wiem, ani jej nie widziałam więc też jest dla mnie osoba trochę nieralną. Ale o dziewczynkach opowiada codziennie.... I to z taką czułością, miłością.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ala-28
Ja miałam być singlem, wyjechałam narazie na rok - na tyle mam umowę. Obiecałam sobie żadnych uczuć, związków... a tu On i ta cała historia... Ja się boję zaangażować, z drugiej strony to silniejsze ode mnie. On mam wrażanie postępuje podobnie, stąd czasem ta niedostępność. Z drugiej strony wiem, że w trudnych sytuacjach trzyma moją stronę. Poza tym widzę jak traktuje mnie przy innych - ostatnio jak potrzebowałam czegoś ważnego, to sam dzwonił do szefa, który był na urlopie i sprawę załatwił. Takich przykładów można podać wiele... Ludzie widzą co jest między nami... nawet mój bezpośredni przełożony powiedział kiedyś, że to widzi co się między nami dzieje... Jedni mówią, że pasujemy do siebie, inni próbują nas skłócić- bezskutecznie... heh życie. I te jego spojrzenia, uśmiechy, słowa... tak się nie zachowuje wobec mnie żadnej inny kolega z pracy, choć mam ich kilku i bardzo ich lubię... Wiesz ile razy zastanawiam się czy np. odpisać od razu na maila, co napisać, czy odezwać się pierwsza...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Justysia :)
Szkoda, ze nie wiesz dlaczego on czasem trzyma dystans, co wydarzyło się w jego przeszłości takiego. Nie masz kogoś kto by Ci mógł coś powiedzieć na ten temat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ala-28
Wiem, że jest sam. Mam znajomą - jego sąsiadkę, która sama to powiedziała, w zwyczajnej rozmowie. Ale nie ufam jej na tyle, by zapytać coś więcej. W pracy wiedzą coś więcej na jego temat, ale to plotkary od których trzymam się na dystans. Jedna nawet raz chciała mi coś donieść... zaczępiła mnie na korytarzu i zapytała coś w stylu: "jak Wam idzie projekt? wiesz z nim nie da się współpracować"... ja powiedziałam "Narazie idzie dobrze i współpraca jest w porządku" A ona," ale ja go znam dłużej i wiem coś o jego życiu prywatnym, bo się dowiedziałam". A ja na to "No jak tu dłużej pracujesz to normalne, że znasz go lepiej" A ona znów "Wiesz ale ja wiem takie nieciekawe rzeczy z jego życia prywatnego" A ja na to, bo znam już tą osobę jako plotkarę, obgaduje większość osób "Ja jestem w pracy i jego życie prywatne ani innych osób mnie nie obchodzi" Odeszła bez słowa... nie powiem byłam ciekawa, ale wiem, że wiele z tego co bym usłyszała byłoby nie prawdą, albo przerobioną wersją.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
czego to ludzie w głowach sobie nie wyroją...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Justysia :)
A nie ma w pracy nikogo kto nie jest plotkarą i komu mogłabyś zaufać? Może któryś z tych kolegów o których wspominałaś? Wiesz, czasem warto byłoby wiedzieć na czym stoisz. Albo poprostu zapytaj się jego dlaczego czasem trzyma wobec Ciebie dystans.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
kobitki a dajcie tym chłopom pracowac w pracy byście nie musiały nowej szukac. O pracę dziś niełatwo:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Justysia :)
kobitki a dajcie tym chłopom pracowac w pracy byście nie musiały nowej szukac. O pracę dziś niełatwo Spoko, ja daję mu pracować, wręcz go motywuję :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
mężczyźni różnią się od kobiet nie tylko penisem - obyś nie wyleciała z roboty . On sobie poradzi doskonale. To tylko rada. Miłej soboty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ala-28
Ja jak wylecę z pracy to mam drugą - swoją, niezależną. Po prostu skupię się wtedy na niej. Z resztą była już sytuacja gdzie moja praca była zagrożona - stanowisko B., poparcie szefa i głównego kierownictwa nie pozwoliły bym odeszła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ala-28
A co do ludzi z pracy mam ograniczone zaufanie, On też. Gdybyśmy poznali się w innych okolicznościach na pewno byłoby prościej. Po prostu poczekam, z resztą niedługo wyjeżdżamy razem będzie okazja pogadać na spokojniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Justysia :)
Racja, nie można nikomu ufać w 100%, ja pomimo tego, że pracuję już w tej firmie 6 lat to ufam tylko dwójce ludzi, z którymi się często widuję po pracy. Faktycznie poczekaj do wspólnego wyjazdu wtedy pogadacie. My już jesteśmy dawno po tej szczerej rozmowie, teraz ani on ani ja nic na ten temat nie wspominamy, taki temat tabu. Kot, masz rację że w przypadku romansów w pracy najczęściej obrywają kobiety, wiem to z doświadczenia. Ale w moim przypadku nie ma żadnego romansu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
warto się nad tym zastanowić - dlaczego obrywają kobiety i czy aby na ewno wasza dziewczyny sytuacja jest taka megawyjątkowa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Klaudia 19...
Przeczytałam cały topik, i nasuwa mi się pytanie autorko. Jak Ty radzisz sobie skoro tak bardzo go kochasz, widujesz go ciągle, masz go na wycięgnięcie ręki i wiesz że on też Cię chce a nie kusi Cię by go dotknąć, pocałować, przytulić? Pociąga Cię on w ogóle jako facet? A może to miłość taka siostrzana a myślisz, że to coś więcej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Justysia :)
Jak Ty radzisz sobie skoro tak bardzo go kochasz, widujesz go ciągle, masz go na wycięgnięcie ręki i wiesz że on też Cię chce a nie kusi Cię by go dotknąć, pocałować, przytulić? Odpowiedź brzmi: Nie radzę sobie, jest mi cholernie ciężko. "Najbardziej odczujesz brak jakiejś osoby, kiedy będziesz siedział obok niej i będziesz wiedział, że ona nigdy nie będzie twoja."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tristan123
a może to tylko kwestia czasu kiedy przeniesiecie się do topiku"kochanki"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Justysia :)
Nie przeniesiemy się, ja się nie na pewno nie przeniosę. Nie chcę być jego kochanką, nie zrobię tego, nie uznaję zdrad. Chcę być dla niego wszystkim albo niczym. Nie odbiorę dzieciom ojca, wiem że może moje poglądy są co najmniej dziwne w dzisiejszych czasach. Ale nic nie poradzę. On też nie jest typem faceta, który zdradza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Justysia :)
Jestem inna, bo nie marzę o romantycznych spacerach przy świetle księżyca, czy oglądaniu wspólnie wschodów słońca. Pragnę tylko wspólnych zakupów w sklepie, esemesów na dobranoc, zwyczajnej, treściwej rozmowy, czy przelotnych pocałunków w czoło na pożegnanie. Nie koniecznie muszą być długie i namiętne. Bo mi wystarczą małe gesty, by poczuć miłość. Bo czasami krótkie tęsknię, oznacza więcej niż tysiąc innych słów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ala-28
Do działu o kochankach się nie przeniosę, bo jesteśmy wolni. A ja nigdy nie będę tą trzecią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×