Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość I have wings

Nie mogę powstrzymać śmiechu w poważnych bądź nerwowych sytuacjach.

Polecane posty

Gość śmiech-non-stop
Jeszcze chcę wyjaśnić jedno- niektórzy z Was chyba rozumieją, że problemem jest niekontrolowany, ale bezpieczny chichot. Nie wiem jak w przypadku autora, ale w moim jest tak, że dostaję takich ATAKÓW śmiechu, że prawie się duszę, a łzy mi lecą z oczu strumieniami...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość I have wings
Czerwona szpileczka, ja niestety nic konkretnego na temat leczenia nie znalazłem w Internecie.. śmiech-non-stop, zazdroszczę, mnie nikt ani nie wspiera, ani nie rozumie. Niestety, na pogrzebie nie udało mi się zamaskować śmiechu... Pamiętał, że mój ojciec był tak wściekły, że z całej siły uderzył mnie w twarz na zewnątrz kościoła. A mnie... rozśmieszyło to jeszcze bardziej.. Jak wariata.. Kiedy się to u Ciebie zaczęło? U mnie jak teraz na to patrzę to już chyba w podstawówce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość No ja niestety....
też tak mam .Ktoś mi się zaczyna ziwerzać ze swwoich poważnych klopotów prawie ze łazami w oczach,a ja wtedy zaczynam się głupio smiać.Nie wiem z czego to wynika-absolutnie nie chcę się śmiać z czyjegoś nieszczęścia,ale niestety nie mogę się powstrzymać.Tak strasznie mi z tym głupio,że nie wiem. To samo na pogrzebach......u najbliższych memu sercu osób nie potrafiłam uronić ani jedenj łzy,dopiero jak wróciłam do domu to zaczęłam ryczeć.Dlatego niektórzy uważają mnie za osobę twardą,prawie bez serca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość I have wings
śmiech-non-stop, właśnie ja mam identycznie... To nie tak, że podśmiewam się pod nosem czy chichotam, ja prawie umieram ze śmiechu i w ogóle nie potrafię się opanować..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mam inna odmiane chyba bo ja sie smieje po nerwowych sytuacjach. co prawda chyba jakas lekka odmiane mam w dodatku bo nie na wszystko tak reaguje ale po sytuacjach niebezpiecznych. np. mialam wypadek samochodowy, samochod byl do kasacji a ja wyszlam bez drasniecia. wysiadlam z samochodu, kucnelam na chodniku i zaczelam sie smiac. niemoglam przestac w ogole. jeden facet przylecial zobaczyc czy nic mi nie jest i znalazl mnie rozesmiana :O tak samo moj synek stracil przytomnosc w nosidelku, nie wiedzielismy co sie stalo, ja oczywiscie juz o najgorszym myslalam. jak juz sytuacja byla opanowana i bylam pewna ze nic mu nie jest to oczywiscie zaczelam sie histerycznie smiac. jak cos mnie wystraszy bardzo to smieje sie po. ale wspolczuje tym co na pogrzebach np. maja ataki smiechu :O ja po prostu mowie jak zaczynam chichotac ze to moja nerwowa reakcja po prostu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość śmiech-non-stop
U mnie tez właśnie zaczęlo się to jakoś w podstawówce- pamiętam jak chyba w 1 czy 2 klasie dostałam pierwsza uwagę do dzienniczka za śmiech na lekcji. Oczywiście potem kara od rodziców, a ja biedna nie moglam sobie z tym poradzić... Po jakimś czasie rodzice zobaczyli co się ze mną dzieje, powiedzieli nauczycielom i niektorzy zrozumieli to, inni szydzili albo się wyżywali. Psycholog szkolny nie pomógł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alicja----
hey, ja cos wiem na ten temat ale tylko troche. na co dzien mi sie to nie zdarza, ale bylo pare takich sytuacji, gdzie zlapal mnie starszny smiech. Dzieje sie to zawsze, kiedy ide do lekarza z moja mama. ogolnie chodze sama do lekarza, ale 2 razy zdarzylo sie ze bylam z mama. raz u okulisty i raz u homeopaty. Okulista przekrecil moje nazwisko, zamiast nowak zrozumial molek. Najgorsze jest to ze to wcale nie bylo smieszne, ale po prostu cos mnie zlapalo, ja zaczelam sie smiac i moja mama tez. I probowalysmy przestac, ale za kazdym razem jak na siebie spojrzalysmy to lapal na s histeryczny smiech, a lekarz tylko sie patrzyl. Drugi raz u homeopaty, czekalysmy az lekarz zrobi jakies notatki, ja mialam w reku zeszyt i mi sie nudzilo, narysowalam wiec kotka, i mowie do mamy po cichu, a teraz ty cos dorysuj. I ona zaczela sie smiac, oczywiscie ja zaraz tez, tym razem zlapal nas taki smiech, ze najpierw mama, a potem ja musialysmy na zmine wychodzic z gabinetu bo smiech byl niemozliwy do powstrzymania, sytuacje pogarszal fakt ze nie mozna bylo sie smiac i dlatego nie moglysmy przestac;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość I have wings
kluska_serowa, z tym wypadkiem to teraz mi się przypomina, że jest coś takiego jak szok powypadkowy? Może to przez to..? U mnie trochę inna była też sytuacja, ale również 'wypadkowa'. Miałem jakiś czas temu taki.. mały wypadek, jeśli można to tak nazwać. Byłem poraniony szkłem, cały we krwi. I mimo, że z bólu leciały mi ciurkiem łzy to i tak krztusiłem się ze śmiechu, jak debil. Ja za nic nie mogę przestać jak mnie Naprawdę, nienawidzę tego..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mam czesto napady przed egzaminami. dobrze, ze mam tak malo ustnych ;) na obronie licencjatu tez oczywiscie mialam swoje 5 min, dobrze, ze moj promotor byl wyzulowany i sam sie smial.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaaaaarolaaaaaaaaaaa
kurcze ja też tak mam. Dzis mi nie moglam opanowac smiechu w pracy., bo osoba ktora cos tam mowila miala smieszny glos. Czasami cos wyda mi, sie smieszne lub z czyms skojarzy i smiac mi sie chce. W sytuacjach nerwowych tez tak mam. Ale byc moze nie zdarza mi sie to tak czesto jak inni opisuja ale zdarza sie i jest to krępujące bardzo wtedy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaaaaarolaaaaaaaaaaa
prawde mówiąc to bardzo smieszne te sytuacje które opiujecie he he :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OneTwo
Jak ktoś Ci pcha kutasa w odbyt, też tak masz ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mam to samo.
Jak się denerwuję to na mojej twarzy pojawia się uśmiech. Kiedyś jak odpowiadałam przy tablicy to z nerwów się śmiałam, a nauczycielka wpisała mi uwagę. Teraz jak mam się śmiać nerwowo to zagryzam dolną wargę i schylam głowę. Trochę pomaga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaaaaarolaaaaaaaaaaa
to ja dodam jeszcze ze najsmieszniej to było w szkole na lekcjach. W podstawówce miałam taka znajomą z którą jak sie widzialysmy to sie non stop smialysmy. Pamiętam na rekolekcjach kiedys byl czynany tekst o członkach i to słowo sie pojawialo kilka razy i w koncu juz nie moglam ze smiechu wytrzymać ale wtedy to kolezanka mnie rozsmieszala. W liceum tez mialam taka jedna znajoma i pamietam raz nie moglysmy ze smiechu wytrzymać i probowalysmy ukryc smiech he he a to bylo jeszcze smieszniejsze ze nie mozna bylo sie smiac. Ale teraz jak pracuje to troche nie powaznie wygladal by taki smiech ale dzis akurat cos mi odwaliło z tym smiechem bo mialam stresowa sytuacje he he i teraz mi wstyd, ze nie moglam ze smiechu wytrzymac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też się śmieje! Dzisiaj przed komisją nie mogłam się powstrzymać! :D Także jakiś czas temu byłam u ortopedy i lekarz wbijał mi igłę, by ściagnąć krew. Bałam się strasznie i po prostu się śmiałam podczas wbijania, bo bolało :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaaaaarolaaaaaaaaaaa
ja tez aby opanować smiech zagryzam wargę albo się szczypie i spuszczam wzrok ale czasem i to nie pomaga jak mysle o tym co mnie rozsmieszylo i o tym ze nie moge sie smiac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babaa za kierownicą
Mnie to przeszło z wiekiem. Poważnie. Ja się zwijałam ze śmiechu, dosłownie. Np w kościele, często musiałam wychodzić, bo jak zaczynałam się śmiać, to aż do bólu brzucha i przestać nie mogłam. Jak ktoś się wywalił, potknął czy coś. Wiele koleżanek się na mnie obraziło za to, że się tak naśmiewam :o Koleżankę kiedyś na mieście zaczepił pijany żul. Zaczął ją szarpać za rękę, ona w krzyk, a ja w... śmiech :o Obraziła się, że jej nie pomogłam. Innym razem wracając z zajęć, koleżanka chciała przejść przez kałużę, niestety była bardzo głęboka. Na tyle, że zanurzyła się w niej calutka. Utopił się także telefon komórkowy i wszystkie książki/zeszyty. Zamiast pomóc jej wyjść z wody, ja sobie kucnęłam i chichrałam się w najlepsze :o Nie odzywa się już do mnie od ładnych 10 lat... i pewnie już nigdy się nie odezwie. Miałam napad śmiechu na pogrzebie swojej cioci. Na swoim bierzmowaniu, to o mało co biskup mnie nie wyrzucił z kościoła, bo też nie umiałam opanować śmiechu. I na prawdę z biegiem lat, to się skończyło. Oczywiście jeszcze czasem zdarza mi się z czegoś uśmiać, ale potrafię się już opanować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rrrrrrrr
Kur... czy na kafe sa same czubki? Kazdy cos ma, kazdemu cos dolega, mi tez zeby nie bylo, ale nie powiem. Normalnie wariatkowo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaaaaarolaaaaaaaaaaa
mi tez sie wydaje ze z wiekiem mam coraz mniej takich sytuacji ale co prawda zdarzają się :) powiedzmy raz na pare miesięcy... wiec nie tak czesto. Byłam juz na kilku rozmowach kwalifikacyjnych i nigdy nie chcialo mi sie smiac, na pogrzebach tez raczej nie. Ale kiedys w pracy znajoma opowiadala z przejęciem jak była u lekarza i o swojej chorobie, miała taki przejęty ton ze myślałam ze nie wytrzymam i jej prychne w twarz ale jakos stłamsiłam śmiech choć moze i dziwnie wygladalam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość I have wings
o rany, moj temat wrocil :D myslicie, ze z wiekiem przechodzi? a mniej wiecej w jakim? ja niestety wciaz mam ten problem... wczoraj - powazna rozmowa telefoniczna odnosnie tego ze nie moge dokonac pewnej zaplaty - i wygladalo to tak 'mam teraz pewne problemy finansowe i'... i w tym momencie zaczalem sie dusic ze smiechu. na dodatek kot ugryzl mnie w lydke, cholernie mocno, ale z jakiegos powodu mnie to jescze bardziej rozsmieszylo. musialem sie rozlaczyc.... jakis czas temu stalo sie jeszcze cos gorszego - wypadek samochodowy ( na szczescie wszyscy przezyli). uderzylem sie dosc mocno w glowe, pogotowie przyjechalo na miejsce, oczywiscie nalegali ze nie moge isc do domu, ze urazy glowy sa bardzo powazne... a ja zaczalem sie smiac. oni za to uznali, ze dostalem histerii i wstrzykneli mi jakis srodek uspokajajacy. niespecjalnie pomoglo, dlugo jeszcze szczerzylem sie jak ostatni idiota nie uwierzylibyscie jak cholernie mi bylo potem wstyd.. ale ja sie NIE moge powstrzymac, to silniejsze ode mnie. przestane sie chyba ruszac z domu..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam, właśnie przeczytałem co pisaliście o tym problemie od początku. Z przykrością stwierdzam, że to i jest mój problem. Czy znacie jakikolwiek sposób, aby z tego wyjść? Proszę o pomoc!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak mnie coś bardzo boli, to zwijam się ze śmiechu. Lekarz na pogotowiu nie chciał mi pomóc, bo myślał, że udaję. No bo jak może mnie boleć, skoro się śmieję :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość werrRR
ha ha dobry temat ,też się uśmiałem z niektórych sytuacji .:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tpjajmja
Czytam teraz ten topik , dzieci spia a ja rechocze jak głupia :) też tak mam a najgorszy śmiech był jak chodzilam do szkoły , najczęściej żeby schować się to udawałam że szukam coś w plecaku :) a i do kosciola na mszę chodze tak na styk bo jak jestem wcześniej i ta cisza w kosciele a wszyscy tak kaszla , ciężko się wtedy opanować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
znam ten temat od podszewki teraz juz mam skonczone pol wieku z hakiem.ale bylo tak ze zostalam wyproszona z lekcjii z kolezanka Marzena na geografii z tego powodu nieraz smialam sie sama do siebie rodzina byla na mnie zla przynioslam nieraz wstyd..Pozniej w pracy mialam kolezanke wystarczylo jedno spojrzenie na siebie kazda glowe w bok zatyka buzie ze smiechu wystarczylo na siebie spojrzec.............Na koniec cos ciekawszego bylysmy na slubie w urzedzie stanu cywilnego kolezanki z pracy,,podczas ceremoni rozsmieszyl mnie glos panny mlodej Ele tez i buch w glosny smiech,,,podeszlysmy pod takie duze palmy ktore byly w pokoju kazda pod inna i chichotalysmy do siebie .do konca slubu....Podobna sytuacja byla na pogrzebie na ktorym bylysmy...dobrze ze szlysmy na koncu zatkalysmy buzie i udawalysmy ze placzemy..kierowca ktory nas wiozl powiedzial ze jestesmy rabniete.teraz smieje sie piszac to zdarza mi sie podobna sytuacja jak spojrze na siebie z corka i sie smiejemy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
znam ten temat od podszewki teraz juz mam skonczone pol wieku z hakiem.ale bylo tak ze zostalam wyproszona z lekcjii z kolezanka Marzena na geografii z tego powodu nieraz smialam sie sama do siebie rodzina byla na mnie zla przynioslam nieraz wstyd..Pozniej w pracy mialam kolezanke wystarczylo jedno spojrzenie na siebie kazda glowe w bok zatyka buzie ze smiechu wystarczylo na siebie spojrzec.............Na koniec cos ciekawszego bylysmy na slubie w urzedzie stanu cywilnego kolezanki z pracy,,podczas ceremoni rozsmieszyl mnie glos panny mlodej Ele tez i buch w glosny smiech,,,podeszlysmy pod takie duze palmy ktore byly w pokoju kazda pod inna i chichotalysmy do siebie .do konca slubu....Podobna sytuacja byla na pogrzebie na ktorym bylysmy...dobrze ze szlysmy na koncu zatkalysmy buzie i udawalysmy ze placzemy..kierowca ktory nas wiozl powiedzial ze jestesmy rabniete.teraz smieje sie piszac to zdarza mi sie podobna sytuacja jak spojrze na siebie z corka i sie smiejemy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wielka Cindy
A więc nie jestem sama! Co prawda nie zdarzyło mi się śmiać na pogrzebie, ale uśmiechałam się i chichotałam na wieść o czyjejś chorobie czy krzywdzie. Gdy moja siostra mocno się uderzyła to też nie mogłam się powstrzymać. Często bez powodu śmieję się, gdy siedzę i piję z kimś kawę albo gdy opowiadam o jakichś poważnych czy obojętnych rzeczach, uśmieszek błądzi mi koło ust. Kiedyś znajoma kupiła super ciuch, ubrała i poprosiła o radę ( wyglądała bosko ), a ja zamiast ją pochwalić, zaczęłam się rechotać. Ona się obraziła, a mnie było bardzo głupio. Tak samo, gdy u córki są koleżanki i chcąc zamienić z nimi słowo- głupio się uśmiecham. Podczas rozmowy z córką, zamiast jej wysłuchać z powagą- mój uśmiech bez powodu. Staram sobie przypominać w takich chwilach najgorsze wydarzenia z życia, ale to przeważnie nic nie daje. Czasem myślę, że jestem psychiczna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mialam tak samo, na szczescie przeszlo z wiekiem :) bylo wiele sytuacji ale gdy dowiedzialam sie o smierci to raczej nie bylo mi do smiechu, albo totalny paraliz albo histeryczny placz:o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lunauka
Ja tak mam w szkole. . Pamiętam,że jak byłam w podstawówce to nauczyciele wciąż mi zwracali uwagę,a ja po prostu nadal się śmieję :c Normalnie wstyd. Miałam też uwagę ,bo z koleżanką na teście miałyśmy wybuch śmiechu... Jak się tego oduczyć ? POMOCY!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×