Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość I have wings

Nie mogę powstrzymać śmiechu w poważnych bądź nerwowych sytuacjach.

Polecane posty

Gość bnkb
"Poznasz głupiego po śmiechu jego", że tak przytoczę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiciaadamama
Dzisiaj kuzynka rozśmieszyła mnie w autobusie takim tekstem ,,nie patrz síę tam'' i gdy przepraszałam przyjaciółkę przypomniałam sobie o tym i zaczęłam się śmiać i wtedy ona powiedziała to nie jest śmieszne wtedy ja pobiegłam do toalety wyśmiać się i spróbowałam jeszcze raz . Udało mi się.<3

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do psychologa idzcie do psychoterapeuty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Heheh mam podobnie :D Np raz zachciało mi się śmiać na pogrzebie ( nie mojej jakiejś bliskiej osoby) ,a raz jak chodziłam do liceum i kazali nam wstać i ogłosili minutę ciszy to omało sie nie roześmiałam, a jeszcze koleżanka to widziała i razem sie chirałyśmy jak jakies głupie idiotki :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Laura2777777
Tez tak miałam kilka razy to jak już nie mogłam się postrzymać udawałam że kaszle żeby nie było, że się smieje :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
WSPÓŁCZUJE WAM żeby nie umieć sie zachować do danej sytuacji, zenujace

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Laura2777777
No to właśnie ta powaga śmieszy najbardziej :P z tym, że ja nie zamierzam tego " leczyc" bo nie jest to dla mnie az taki problem, ze czasem mi sie tak zdarzy, ja to uważam za zabawne nawet :P Mnie smieszy ta powaga, nieraz wymuszona itd, chyba ,ze sama mam zły dzien to do smiechu mi wtedy tez nie jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brechciara
Odświeżę :) ja ostatnio chciałam zgłosić na lekcji np. Koleżankę napadła głupawka i nie mogła sie powstrzymać. Jako, ze mnie rownież dotyczy ta przypadłość, od razu w śmiech. Zwijałam sie w kokon przy pani :D która biedna w ogóle nie wiedziała co począć. Klasa popatrzyła na mnie, kolega zaczal sie śmiać, a potem to juz łańcuszek, kazdy zaczal ten dziki, idiotyczny śmiech prosto z psychiatryka :D na koniec nawet pani zaczęła się chichrać. Co prawda pod nosem, ale... ;) prześmialiśmy cała lekcje, ale obyło sie bez uwagi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KonikMorski123
No właśnie ja też tak mam, kiedyś moja trenerka od tenisa zemdlała a ja zaczęłam sie uśmiechać i szczerzyć to było okropne bo w środku czyłam strach a na mojej twarzy był uśmiech

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kiedyś na lekcji podeszłam do pani spytać ja o coś. Przypomniała mi się śmieszna sytuacja i zaczęłam przy niej rechotać. W końcu, zdezorientowana, zapytała mnie, czy ja się chce do niej przytulić czy co - a ja w śmiech razem z cała klasa :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak się śmiałam, ze położyłam głowę na jej piersiach, łzy leciały strumieniami i tylko ramiona mi podrygiwały :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
serio polozylas glowe na jej piersiach?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Od dzieciństwa tak mam, że chce mi się czasem śmiać w nieśmiesznych sytuacjach, skręca mnie w środku, żeby wybuchnąć ostrym śmiechem. Umiem to powstrzymywać na tyle, by nie wybuchnąć tym śmiechem, ale mam uśmiechnięte usta i podśmiewuję "w środku", że mną trochę wstrząsa. Ale staram się, żeby nikt się nie zorientował, nie patrzeć na ludzi, żeby nie rzucały się w oczy moje uśmiechnięte usta i osłabiać na tyle na ile mogę wstrząsanie od tego cichego podśmiewywania. Ostatnio na pogrzebie babci, z którą spędziłem sporo czasu w życiu i bardzo lubiłem, też były okresy, że chciałem wybuchnąć śmiechem. Co prawda nigdy nie tworzę z nikim więzi w takiej formie, żeby mnie brało na smutki po jego/jej śmierci, ale nie powinno być chęci śmiechu na pogrzebie członka rodziny, a szczególnie bliższej rodziny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×