Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość opopp89089

Poplakalam sie :( przeczytajcie!

Polecane posty

Gość opopp89089

Skopiowalam ten tekst bo link nie dziala. "Wujek, my już się nie spotkamy. Już niedługo będę w Niebie. Tylko nie mów mamie, bo będzie jej przykro - o tym, czego uczą nas nieuleczalnie chore dzieci i jak rozumieją śmierć, rozmawiamy z ks. pallotynem Pawłem Dobrzyńskim z hospicjum dla dzieci „Promyczek prowadzonym przez Fundację Anielska Przystań. „Najczęściej świadome odchodzą dzieci z nowotworami. Z jednym z takich chłopców dowcipkowaliśmy prawie do końca. W pewnym momencie ten maluch był już zmęczony, bo nadchodził koniec. Ale on wciąż się śmiał, opowiada dr Marek Karwacki w książce "Weź, pokochaj smoka. Rzecz o umieraniu dzieci". Dzieci mają świadomość, czym jest śmierć? - Jest różnica w umieraniu między dziećmi onkologicznymi, prawie do końca zachowującymi świadomość, a tymi, które mają zaburzenia neurologiczne czy wady genetyczne uniemożliwiające prawidłowe funkcjonowanie mózgu. W dużym stopniu od stanu zdrowia dziecka zależy, jak przygotuje się na odejście. Pamiętam 14-latka, który z detalami zaplanował, jak będzie wyglądał jego pogrzeb. Chciał, żeby mama miała niebieską bluzkę i nie płakała. Inna dziewczynka poszła o krok dalej, planując nawet strój w jakim będzie leżała w trumnie. Goście byli ubrani na biało, każdy trzymał w ręce różę, którą pod koniec ceremonii pogrzebowej rzucał na trumnę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość opopp89089
Mieliśmy trzyipółletniego chłopca, który bardzo mądrze rozmawiał z matką o śmierci. Płakał, ale nie dlatego, że umiera, tylko dlatego, że mama będzie płakała, opowiadał dr Januszaniec w „Pokochaj smoka. - Faktycznie większość umierających dzieci bardziej troszczy się o rodziców niż o siebie. Nieraz martwią się, pytają: „Mamo, a czy tam, w Niebie, my się rozpoznamy? Bo przecież ja już będę wtedy starsza, ty też. Jednak nigdy nie spotkałem się z sytuacją, w której dziecko umierało w krzyku, ostatkiem sił broniąc się przed śmiercią. Przeważnie odchodzą w spokoju, są pogodzone ze sobą i światem. Natomiast często obserwuję i to zarówno w przypadku maluchów, jak i starszych dzieci jak bardzo troszczą się o swoich rodziców. Pytają: „Mamo, tato, czy poradzicie sobie, kiedy mnie nie będzie? Obiecajcie, że nie będziecie płakać. Pamiętam 16-latka, którego samotnie wychowywała mama. Chłopiec miał jeszcze troje młodszego rodzeństwa. Brakowało w domu ojca, więc przed rozpoznaniem choroby chłopiec przejmował obowiązki głowy domu. To poczucie odpowiedzialności za rodzinę było w nim tak silne, że kiedy umierał, nie martwił się tym, że odchodzi, ale co stanie się z jego rodziną. I czy mama poradzi sobie bez jego pomocy. Takie sytuacje zdarzają się dość często.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość opopp89089
Dzieci nieuleczalnie chore są więc bardziej dorosłe od samych dorosłych? - Coś takiego. Doskonale pamiętam ośmioletnią dziewczynkę, która kiedy umierała, powiedziała mamie: „Nie martw się, wszystko będzie dobrze. Tylko trzeba mocno wierzyć w Pana Jezusa. Niestety rodzice nie zawsze potrafią rozmawiać z dzieckiem o śmierci. Nawet jeśli całymi dniami wspólnie przebywają w domu, poruszają wyłącznie bieżące sprawy jak praca, obiad nie otwierając się na poważne tematy. To sprawia, że lęk, wątpliwości, żal czy poczucie straty tłumione są zarówno przez rodziców, jak i dziecko. Staram się zawsze pomóc stworzyć tę nić komunikacji, żeby nie było tematów tabu. Dzięki temu dziecko nie umiera w emocjonalnym osamotnieniu i ma szansę podzielić się z rodzicami tym, co czuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość opopp89089
Jeśli ta nić porozumienia jest, to dziecko zawsze zwraca się ze swoimi obawami czy wątpliwościami do rodziców? - Niekoniecznie. Ono jest trochę ordynatorem na oddziale i samo wybiera sobie osobę, z którą chciałoby porozmawiać. Nieraz jest to bliski kolega czy rodzeństwo. Powtarzam rodzicom, żeby w takich momentach nie czuli się niedowartościowani i odsunięci na boczny tor. I żeby uszanowali decyzję dziecka. Jednak dzieci podskórnie wiedzą, jak bardzo rodzicom jest ciężko. - Te dwie strony zawsze się uzupełniają. Bo kiedy dziecko widzi, że rodzice sobie emocjonalnie nie radzą, samo staje się odważniejsze. Jakby chciało ratować sytuację. W chwili jednak kiedy umiera, to rodzice stają na wysokości zadania, mobilizują siły i są przy dziecku. Pamiętam mamę, która powiedziała, że nie chce, żeby ktokolwiek z hospicjum przyjeżdżał jak będzie umierał jej dwuletni synek. Wspólnie z mężem chciała położyć się na łóżku przy dziecku i zawołać hospicjum dopiero wtedy, gdy umrze. Tak też zrobiła. Kiedy dziecko widzi, że rodzice sobie emocjonalnie nie radzą, samo staje się odważniejsze. Jakby chciało ratować sytuację Ks. Paweł Dobrzyński Wszyscy rodzice są przygotowani na to, by towarzyszyć dziecku w chwili, kiedy przyjdzie je pożegnać? - To zależy. Pamiętam dziewczynkę, która umierała w swoim pokoju w obecności całej rodziny. Włączyli jej ulubioną bajkę, śpiewali kołysankę, mama brała na ręce i tuliła. Do poręczy łóżka przywiązany był jej ukochany balonik. Ta dziewczynka była świadoma wszystkiego, co się wokół niej działo. Słyszała najbliższych, widziała ich, choć oczy miała zamknięte. Na chwilę przed śmiercią otworzyła je i spojrzała na rodzinę. Zaraz potem zmarła. Pamiętam też rodziców, którzy nie pozwalali odejść swojemu dziecku, kazali do końca walczyć. Powtarzali córce, że jest ich jedynym dzieckiem i nie może odejść. Obserwowałem, jak to dziecko mobilizuje wszystkie swoje siły, by żyć i spełnić oczekiwania rodziców. Widziałem, ile kosztuje je to cierpienia i energii. Poprosiłem więc rodziców, żeby pozwolili swojej córce odejść. Powiedzieli: „Paulinko, bardzo cię kochamy. Ale jeśli sama tego chcesz, pozwalamy ci odejść. Niedługo potem dziewczynka zmarła. Ale zdarzały się sytuacje, że dziecko było szarpane na łóżku. Mama krzyczała, darła piżamkę dziecka, nikt nie wiedział, co się dzieje. To pokazywało kompletne nieprzygotowanie rodziców do tego, by pożegnać się z dzieckiem, które umiera. Rodzice mają też żal do siebie? - Nieraz tak. Prowadzę grupy wsparcia dla rodziców zmarłych dzieci. I czasem słyszę od nich, że nie rozmawiali z dzieckiem o śmierci lub że w chwili kiedy umierało, powiedzieli na głos: „Umiera. Więc gdy jedni żałują, że nie rozmawiali, drudzy nie mogą pogodzić się z tym, że powiedzieli za dużo. Niektórzy uważają, że mogli zrobić coś więcej, że coś przeoczali i dlatego ich dziecko zmarło a inni, że zrobili za dużo i mogli wcześniej zabrać dziecko do domu, by nacieszyło się rodziną, swoim pokojem i zabawkami. Osobom wierzącym łatwiej przygotować się na śmierć dziecka? - Nie zawsze tak jest. Czasem łatwiej im zaakceptować tę sytuację, ale tylko dlatego, że głęboko wierzą, że spotkają się ze swoim dzieckiem po śmierci. Ale ogólnie oceniając, to wcale nie jest im łatwiej. Mają ogromny żal, często pretensję do Pana Boga o to, co się stało. Nieraz pytają: „Panie Boże, dlaczego zabierasz nam nasze jedyne dziecko?. Więc ten bunt i żal również występuje u osób wierzących. Często kierowany jest on w odwecie na Boga czy lekarzy, że czegoś nie dopatrzyli. Albo na samych siebie, że coś przeoczyli. Może dzieciom jest łatwiej? Pamiętam dziewczynę, która poprosiła kogoś z rodziny, by dzień po tym jak umrze, wysłała sms-a do wszystkich przyjaciół. Brzmiał tak: „Dziękuję wam za wszystko. Jesteście aniołami. Już wiem, jak tam jest. Jestem po tamtej. I powiem wam, że Pan Bóg jest wspaniały. Do zobaczenia, po tamtej stronie . Rozmawiała Anna Kalocińska, Wirtualna Polska Domowe Hospicjum Dziecięce „Promyczek prowadzone przez Fundację Anielska Przystań prosi o wsparcie, by mogło przyjmować więcej dzieci i otoczyć je jak najlepszą opieką. Fundacja Anielska Przystań NZOZ Domowe Hospicjum Dziecięce „Promyczek: ul. Żeromskiego 6; 05-400 Otwock; KRS 0000336442; NIP113-2777- 973; Regon 142009873; konto 34-1240-1037-1111-0010-2851-5903

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie ma nic gorszego dla
rodzicow niz smierc wlasnego dziecka...To niesprawiedliwe,dzieci nie powinny umierac wczesniej od swoich rodzicow..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poplakalam sie
ale z wiekszoscia sie zgadzam, dzieci bardziej niz my dorosli rozumiemy i potrafia to zaakceptowac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja nie czytałam i nie chcę czytać, już mi wystarczy, że obejrzałam wczoraj Ciszę i nie mogłam potem zasnąć, moja córka gotuje właśnie obiad dla lalek i nie chcę się smucić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesc falea O czym byl ten film i na ktorym programie??? To ja zlaozylam ten temat. Nie wiem jak wy ale ja mam schizy dot wlasnego syn aze mu sie cos stanie i jak czytam takie teksty jak ten to od razu w ryk :O Tez tak macie???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Jagoda! No ja też tak mam i dlatego wolę nie czytać, wyobraźnie mam bujną i zaraz sobie wyobrażam co by było gdyby, albo co by się stało z małą jak ja bym się przekręciła no i gotowe... A film leciał wczoraj na TVN, oparty na faktach, historia zdarzyła się nie tak dawno, bo w 2003, pamiętam tę tragedię, nie wiem po co go obejrzałam, masochistka jestem chyba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aha, no nie napisałam o czym był - o grupie licealistów z Tychów, którzy wraz ze swoim nauczycielem geografii wybrali się na wycieczkę w Tatry w styczniu. Wycieczka skończyła się tragicznie, bo wycieczkę zmiotła lawina i zginęło 7 uczniów i jeden z opiekunów. Dobry film, wygrał nawet jakiś festiwal filmowy. No ale smutny strasznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama 14 miesiecznego synka
Ja nie czytalam i nie bede czytac...po prostu nie dalabym rady... Tez uwazam, ze nie ma nic gorszego na swiecie niz smierc wlasnego dziecka. Ja codziennie modle sie o zdrowie mojego synka i nie wyobrazam sobie co bym zrobila gdyby cos mu sie stalo... Jagoda - ja mam dokladnie tak samo i dlatego staram sie nie czytac takich rzeczy...:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wystrasz*ONA
Ja też czytałam i też się popłakałam 😭

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uspokoilyscie mnie bo widze ze taki lek odziecko to normalne jest. A myslicie soie czasem o przyszlosci swojego dziecka? ja mysle co bedzie jak pojdzie do przedszkola do szkoly i takie tam... i tym sie tez martwie. Dlatego staram sie hartowac jego charakter zeby sobie potem radzil w zyciu np wymagam zbierania klockow i tyle chodzi i zbiera az wszystkie wyzbiera, jak sie przewroci to nie biegne ze lzami w oczac jak niektowre obserwowane przezemnie mamy tylko z daleka sie krzycze - Wstawaj! Stram sie nie zrobic z nieg o mazgaja...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wystrasz*ONA
A ja jestem w ciąży i bardzo zamartwiam się czy mój dzidziuś urodzi się zdrowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oj nie:(ja tego czytac nie bede,od czasu urodzenia wlasnych dzieci zrobilam sie strrrasznie wrazliwa,nie ogladam za duzo tv aby nie natknac sie na cos co tyczy sie krzywdy dzieci,bo potem spac nie moge i w glowie kotluje sie tysiace mysli co by bylo gdyby to spotkalo moja rodzine,maz tez mi zakazuje bo juz zna moje reakcje,ech....zycie jest niesprawiedliwe:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xsxsxsxsx
falea chyba nie napisalas, ze ten film byl na faktach autentycznych- zdaje sie historia miala miejsce 2-3 lata temu. a tych tekstow na poczatku nie czytam bo po cholere mam sie smucic i nerwy sobie psuc bedac w ciazy- nie jestem masochistka!!!!1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wystraszona chyba kazda matka bedac w ciazy boi sie o zdrowie dziecka ktore nosi w sobie,to normalne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość strasznie to smutne
trzymam na rekach swoja 2 tygodniowa corke i rycze,strasznie wspolczuje tym rodzicom,dzieci sa madrzejsze od doroslych to prawdziwe anioly

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
TVN bodajże co 2-3 tygodnie emituje cykl filmów które napisało samo życie.Pierwszy odcinek "Krzysztof" był o porwanym i zamordowanym synu biznesmena Pana Olewnika .Wczoraj był 2 seria "Cisza" -na którym też w pewnym momencie ryczałam.Powtórki sa w niedziele bodajże ale o strasznie później godzinie :) I wcale to nie było 2-3 lata temu tylko tak jak pisze "falea" w 2003 r

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:( szkoda mi tych dzieci,jeszcze jak pomysle jak ludzie zakladaja tematy o aborcji pisze zeby zabic swoje dziecko masakra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kkkllaraa
dzieci czasami ginął w straszny sposób, jak czytam o zamordowanej rodzinie Ulmów, teraz ci poparzeni chłopcy itp :( serce sie kraje sama mam małe dzieci ....znam tez przypadki tragicznych smierci dzieci wśród bliskich i znajomycvh :( sama niedawno straciłam siostrę :( tak próbuję troche się pocieszyć, ze oni tam w niebie są już bezpieczni...ale żal i t tęsknota pozostają....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×