Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość salsa-cubana

Brzydota rujnuje mi OSOBOWOŚĆ! pomóżcie :(

Polecane posty

grace jones - przykro mi że też tkwisz w takim marazmie :((( To smutne- obydwie tracimy naszą niepowtarzalną młodość... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monique8888
w takim razie może to błąd ,że się nie malujesz? makijaż może wiele zmienić ,a wiele kobiet się maluje Ty też możesz. A co do faceta nie mówię o desperatach ,ale może nie warto czekać na super przystojnego ksiącia z bajki tylko dać szansę jakiemuś zwykłemu facetowi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bo umiejętny makijaż oczu , podkład ,róż na policzki , błyszczyk jakiś delikatny nie zaszkodzą ..nawet na solarium możesz spróbowac pójść się lekko opalić.. Co Ci szkodzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie lubię solarium,moim ideałem jest bladość, serio. "ale może nie warto czekać na super przystojnego ksiącia z bajki tylko dać szansę jakiemuś zwykłemu facetowi?" oczywiście że tak!!! Zdecydowanie tak!!! Ja uwielbiam tzw. normalnych [z wyglądu] facetów. Faceci przystojni [zakładając że poprzez PRZYSTOJNOŚĆ rozumiemy mięśniaków z twarzą Colina Farella czy Davida Beckhama, z 'super' klatą itd.] NIE pociągają mnie. Nie, ani trochę. Podobają mi się tacy zwykli z wyglądu, niezwykli z charakteru. Uwielbiam ich i -choć to niezrozumiałe dla 'logicznie myślących dziewczyn'- WOLĘ ICH OD TZW. SUPER-PRZYSTOJNIAKÓW. A jeśli chodzi o ciało to zakochuje się nie w poszczególnych jego częściach, lecz w uśmiechu. Ciepłym i ładnym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość papryczka...........
Botoks jest na zmarszczki, to trucizna, usta możesz najwyżej powiększyć kwasem hialuronowym, co Ci polecam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Twoim ideałem jest bladość.. może i bladość wydaje się szlachetniejsza ,ale uwierz mi ,że większość facetów woli opalone choć trochę ..z tego co zauwazyłam faceci w Polsce myślą bardzo stereotypowo. Podobają im się laski umalowane( ale bez przesady) z dość duzym biustem takie co ubieraja obciłe bluzki i spodnie , noszą tipsy .. nie chodzi mi o takie \,,tiipsiary" aż do przesady ,ale o takie ,,lalunie" jeszcze do tego młode najlepiej. Ja powiem szczerze ,że trochę idę za tą ,,modą" i powodzenie mam duże, ale nie jestem spalona jak skwarka w solarium i nie jestem do bólu sztuczna poprostu ubieram sie trcohę w tym stylu bo to się podoba . czyli np obcisła bluzeczka , obciłe jeansy , jakaś fajna srebrna biżuteria , lekka opalenizna , włosy rozjaśnione ( ale kolor wygląda naturalnie) , lekki makijaż , wydłużone rzęsy pernamentnie i już ten mój styl się podoba facetom.. Może nie lubisz sztuczności np przedłużanych włosów( ja mam prawdziwe ,żeby nie było ,ale są długie :P ) czy lekkiej opalenizny ,ale jak natura nie była wobec Ciebie łaskawa to może warto?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
monique.... przerażasz mnie.... :) z Twojej wypowiedzi wynika, że dobrze jest się dostosowywać do wymagań facetów wbrew sobie samej? :O Mnie to nie obchodzi co się 'facetom' (jako sporej grupie) podoba. Ja chcę się podobać sobie samej.. nie akceptuję solarium ani tipsów więc nie będę się ani o jedno ani o drugie starać...... nie chcę mieć powodzenia u dużej ilości facetów na zasadzie "to większości facetów się podoba", lecz podobać się taką jaką sama siebie wykreuję niektórym. To trochę upokarzające kształtować sobie wygląd pod dyktando facetów...... obcisłe bluzki odpadają; -mam tłuszcz na brzuchu jeszcze nie zwalczony -nie mam biustu (nawet gdybym miała biust, nie nosiłabym dekoltów odsłaniających jego część, bo nie lubię tego)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
faceci nie szukają supermodelek tylko kobiet wiec nie wiem czemu autorka uważa się za brzydką. dwa nikt nie jest idealny. trzy jedni lubią puszyste inni filigranowe więc to też trzeba mieć na uwadze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Salsa- Moim zdaniem nie jest to upokarzające.. Jeśli nie chcesz ,,kształtować sobie wyglądu pod dyktando facetów" to nie narzekaj ,że jesteś uważana za mało atrakcyjną... no taka jest prawda.a ciuchy można dobierać tak żeby były dopasowane i podkreślały figurę ,a jednoczenie maskowały niedoskonałości .Mówisz ,że nie chcesz się nikomu przpodobać bo chcesz być taka ,a tak itd ,ale w ten sposób nigdy nie będziesz ani modna ,ani atrakcyjna, a jeśli Ci na tym nie zależy to po co ten temat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I kobiety na całym swiecie dbają o swój wygląd , stosują rózne sztuczki modowe itd żeby właśnie być uważane za bardziej atrakcyjne.. nie uważam żeby było to zakłamanie.. Można też mieć własny styl i być modna i seksowną przy tym choc to już wyższa szkoła jazdy. Jeśli chcesz być wierna swoim przekonaniom czyli mało makijażu , blada cera , niedopasowane ubrania to sorry ,ale to obniża Twoja atrakcyjność

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Np mam koleżankę ,która ubiera sie oryginalnie troszkę egzotycznie ( tylko ona dużo podróżuje) np hinduskie chusty , torebki ,a przy tym jest modna i naprawde super wygląda.. ale jak będziesz chodzić w wworkowatych ciuchach ,albo ciotkowatych i mało seksownych to nie będziesz w nich dobrze wyglądać i nawet niektórym będzie cięzko się spodoba c

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a jak masz duży brzuch i mały biust to jest na to prosta rada. jest bielizna wyszczuplająca w sklepach spłaszczająca brzuch , do tego biustonosz usztywaniany taki push up i dopasowana bluzeczka( nie chodzi o to ,że za mała) i już jest fajnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość papryczka...........
Jesteś niestety straszną malkontentką, w dodatku trochę leniem, ponieważ chciałabyś po prostu urodzić się piękna, a skoro tak nie jest, nie masz zamiaru pracować na sobą na zasadzie : "jestem już brzydka, więc niech tak zostanie". Najbardziej bawi mnie argument: "Nie będę oszukiwać innych". A za oszustwo uważasz zwyczajne dbanie o siebie. Nie wiem czy nie zdajesz sobie sprawy, czy tylko udajesz, że tego nie widzisz, ale większość kobiet, żeby nie powiedzieć wszystkie tak właśnie oszukują. I to nie znaczy, że są "brzydkie". Niewielu z nas jest pięknych, a idealnych ludzi praktycznie nie ma. Każdy z nas ma wady, które maskuje, jedni mniej, inni więcej, ale na tym właśnie polega idea mody, wizażu, stylizacji. Nie wymyślono tego z nudów, naturalną potrzebą człowieka jest dbanie o siebie, lubimy się otaczać ładnymi przedmiotami i ładnie wyglądać. To nie jest oszukiwanie, chyba, że wszystkich ludzi nazwiesz oszustami. To zwyczajnie kreowanie siebie, praca nad sobą, której nigdy nie wolno zarzucić, zarówno tej intelektualnej jak i fizycznej. Ciało jest naszym atrybutem i warto o nie dbać tak jak o umysł. Wybacz, że nie jesteś skończonym ideałem, że nie podobasz się sobie, ale też nie masz zamiaru przyjmować rad innych, nic zmieniać, więc problem jest przede wszystkim w Tobie, nie w Twoim wyglądzie. I wiem, co mówię, bo tak się składa mam podobne problemy do Ciebie, a nawet parę poważnych schorzeń więcej, takich, które nie tylko odbierają kobiecość, ale wymagają ode mnie wielu wyrzeczeń. Tak jak ty zamiast górnej wargi miałam cienki, ohydny paseczek. Są osoby, którym to pasuje, ja miałam smutną minę. Dlatego odkładam pieniądze, a naprawdę niespecjalnie miałam z czego i wybrałam się do dermatologa, po 15 minutach miałam wreszcie jako taki zarys ust. Nie mogę wyjść z domu bez nałożenia na buzie dobrego kremu, maści, podkładu i korektora, zmagałam się z przewlekłą chorobą, przez którą między innymi do końca życia będę skazana na trądzik różowaty. I nie chodzi tu o wypryski, ale nieestetyczny rumień, cienką skórę, naczynka. Muszę uważać nawet na to co jem. Jednakże interesowałam się makijażem, poszłam na wizaż. Chociaż włosy wypadają mi garściami dbam o nie, staram się je fajnie obcinać, układać, to naprawdę mojej niesymetrycznej twarzy dodaje uroku. Grzywka na boki zasłania wysokie czoło, ładne brwi trochę nadają symetrii nierównym oczom, na ciało większego wpływu nie mam, mini z powodu pewnej rzeczy nie założę, ale dbam o nie by przynajmniej było szczupłe i bez cellulitu. Chociaż są dni, że przez swoje schorzenie nie mogę nawet ogolić nóg, a jak się to uda włosy odrastają po godzinie. Nie tylko tam. Można się załamać, wmawiać sobie i innym, że jesteś beznadziejnym przypadkiem, ale jedyną beznadziejną rzeczą, jest twój pesymizm. Ja też nie czuję się świetnie patrząc na piękne dziewczyny, ale przynajmniej nie robię z siebie ofiary losu i staram się przynajmniej wydobyć swoje atuty i tym samym uśmiechać się również do swojego oblicza. Też nie lubię opalenizny i się akurat nie zgodzę z tym, że mężczyźni wolą opalone, bo z tym jest różnie, a nawet dzisiaj opalenizna z solarium jest traktowana pogardliwie. Nawet ta delikatna, ponieważ ktoś o średniej, ciemnej karnacji i tak nie potrzebuje specjalnie solarium, wystarczy dobry balsam, a osoba o bardzo jasnej skórze będzie jedynie żółtawa. Natomiast skutki takich przygód w postaci suchej skóry odbijają się tylko na niekorzyść. Tipsy to także sprawa zbędna, wystarczy porządny manicure, ładny kolor lub dobry bezbarwny lakier. Ubrania też trzeba przede wszystkim dopasować do swojego stylu i sylwetki, ważne by nie eksponowały defektów. Nie ubieram się niesamowicie seksownie, a jakoś mam powodzenie. Lubię proste bluzki, marynarki, w tym ze skóry, klasyczne dżinsy, nie muszę nosić wysokich obcasów ponieważ jestem wysoka, jakiś mocniejszy akcent w postaci biżuterii, długie, ładnie ułożone włosy i komplementy same się sypią. Nie musisz z siebie robić kobiety wampa, ale siedząc w byle jakiś portkach, żaląc się i chowając w swojej skorupie przed monitorem nie zmienisz siebie, a tym samym tylko sobie zaszkodzisz. Takie użalanie się nad sobą nic nie daje. Tyle ode mnie. I mam nadzieję, że nikogo nie urażę tym o opaleniźnie i tipsach, bo wszystko można zrobić ze smakiem, nie są to moim zdaniem jednak niezbędne atrybuty seksownej kobiety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Skąd wysnułyście (monique i papryczka)wniosek że ja o siebie nie dbam? :O dbam; 1.maluję rzęsy tuszem 2.reguluję brwi u kosmetyczki 3.do włosów [mytych codziennie rano] używam: -odżywki avon daily shine albo joanna jedwab -jedwabiu firmy biosilk -prostownicy 4.cerę udało mi się wyleczyć z trądziku i teraz nie mam prawie żadnych niedoskonałości widocznych z daleka (z wyjątkiem wągrów widocznych w zbliżeniu na świnkę, ale staram się unikać rozmów twarzą w twarz w pełnym świetle) 5.schudłam ostatnio 8-9 kg (waga się waha) 6.staram się ubierać tak by tuszować niedoskonałości figury, ale nie silę się na bycie "sexy" a więc -mini-spódniczki -dekolty (w moim przypadku i tak nie spełniłyby swej roli z powodu totalnego braku biustu) odpadają, bo ja nie chcę by ktokolwiek się za mną ślinił, nie chcę być obiektem seksualnym (dla więcej niż jednej osoby, czyli praktycznie sexy chciałabym być tylko dla mojego ew. chłopaka) 7.oszukuję wizualnie wydłużając sobie nogi poprzez buty na o obcasie rezygnuję z: 1.push upów 2.powiększania ust makijażem powód jest prosty; przychodzi moment, gdy push-up się zdejmuje, a makijaż zmywa. Chcę by faceci w moim otoczeniu wiedzieli że ja NIE MAM górnej wargi. To nie jest masochizm, chęć umartwiania się. To jest próba budowania poczucia bezpieczeństwa. Po prostu stosując te dwie rzeczy, czułabym że oszukuję, że działam FAŁSZYWYMI PRZEKAZAMI na podświadomość faceta. Pomyślmy... jak by się poczuła dziewczyna, która poszłaby do łóżka z facetem poznanym na basenie, zakładając że on za każdym razem na tym basenie nosiłby kąpielówki zwiekszające wizualnie objętość? ;) Niby on nic nie mówił, z jego ust nie wyszło ani jedno kłamstwo, ale mógł się domyślić że takie kąpielówki działają nie tylko na świadomość ale i na PODŚWIADOMOŚĆ. Mój biust nie istnieje, nie mam czegoś takiego. I mimo że jest mi z tym źle, naprawdę, to nie przekonam się do push-up'ów bo wiem jak bardzo biust jest ważny dla facetów....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Jesteś niestety straszną malkontentką, w dodatku trochę leniem, ponieważ chciałabyś po prostu urodzić się piękna, a skoro tak nie jest, nie masz zamiaru pracować na sobą na zasadzie : "jestem już brzydka, więc niech tak zostanie"." Tak, to prawda. Bardzo chciałabym się urodzić piękną. Wtedy mogłabym mieć np. miłość ;) Swoją drogą zdałam sobie sprawę przy okazji tych rozkmin, że facet który aktualnie mi się podoba, niestety (chyba) leci na kobiece cuda natury.....trudno wymagać od jakiegokolwiek samca (istoty rodzaju męskiego wodzonej przez instynkt seksualny) tego że zadowoli się niepiękną i nieseksowną dziewczyną z innego powodu niż z "braku laku". Smutne. Dobry seks też się liczy. A moje ciało działa tak, że największe libido zwiędnie jak się na mnie spojrzy... i dlatego aż mi szkoda facetów, by marnowali czas na związek z moim ciałem...........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość papryczka...........
Powiem Ci niegrzecznie: pierdolisz. Ja nie powiedziałam, że nie dbasz o siebie w ogóle, ale nie chcesz posunąć się dalej. Malowanie rzęs tuszem to wybacz, nie jest wyszukany makijaż, a kobieta zadbana potrafi również umalować się stosownie do okazji. Seksowna kobieta to nie tylko piękna, idealna kobieta. Jeżeli tutaj jest u Ciebie znak zapytania, to skazujesz kilka miliardów ludzi na niesatysfakcjonujący seks, ponieważ zdecydowana większość ludzi bez żadnych poprawek nie byłaby atrakcyjna sama w sobie. Nie fizycznie. Bo osobowość to inna para kaloszy, która sprawia, że człowiek nawet niedoskonały pracując nad sobą staje się nie tylko atrakcyjny, ale wręcz niezastąpiony. Ja mam mały biust, nie wiem co Ci przeszkadza w stanikach typu push-up? Jeżeli nie kupujesz bielizny na bazarze, gdzie wkładają w miseczkę wielką gąbkę, to proteza biustu Ci nie grozi. Takie staniki mają ładnie wymodelować biust, unieść go, a nie go zastąpić. Sama mam tylko takie biustonosze i nie tylko nie powiększają mi one sztucznie piersi, ponieważ wyjmuje z nich wkładki, ale ładnie go unoszą przez co mały biust wygląda nie mniej ponętnie niż duży. I tak liczy się czy masz zadbane ciało, a wielkie, smutne zwisy nikomu nie dodają urody. Też można by takim paniom zakazać noszenia biustonoszy, ponieważ ich naturalny kształt piersi to uszy jamnika smutnie dyndające obok pępka, a nie krągłe piłeczki jak w biustonoszu. Takie jest właśnie Twoje myślenie, schematyczne i pozbawione wyobraźni. A kto Ci każe tę nieszczęsną wargę powiększać makijażem, trzeci raz Ci piszę, że możesz ją powiększyć szybko i nieinwazyjnie, również niedrogo kwasem, albo implantem na stałe, jednak ja wolę naturalny efekt jak w przypadku kwasu, który stapia się z naturalnym kwasem znajdującym się w ludzkim ciele (ponieważ jest takiej samej budowy), jest niewyczuwalny, powoli zanika, inni nawet nie zauważą różnicy, jak u mnie, choć ewidentnie mam równe usta, a nie miałam nic, tylko powiększałam stopniowo i każdy się przyzwyczaił. Ja chciałam coś z tym zrobić, ty wolisz narzekać. I przykre jest to co mówisz, bo wynika z tego, że mojemu mężowi opada na mój widok, zmusza się do seksu ze mną i marzy o kimś innym, a prawiąc mi komplementy kłamie, ponieważ mając tyle blizn co ja, wielką malformację kapilarną na nodze, wielki tyłek, wrodzony brak cycków, krzywe nogi itd. (bo lista jest długa) nie powinnam po zmyciu makijażu podobać się komukolwiek. Tylko, że ja widzę w jego oczach szczerość, widziałam ją również gdy go poznałam, a wtedy nic z sobą nie robiłam, jednakże ja zawsze dużo się uśmiechałam, byłam duszą towarzystwa, miałam swoje pasje, dbałam o to co miałam i na tyle ile mogłam, pomimo tego, że poznaliśmy się w wakacje, a ja nie mogłam pójść na wodę i się rozebrać, opalać się, no nic co robił on czy jego znajomi. Moje zdjęcia z tego okresu mówią same za siebie i jeszcze wtedy miałam duży, kartoflany nos, który o dziwo z czasem bardzo się zmienił, ale wtedy cóż... Nie przesadzam, bo słyszałam pod swoim adresem naprawdę straszne słowa od ludzi podłych i zawistnych. Dziś patrzą z zazdrością, ale na to akurat sama zapracowałam. Ale można się taplać w biegnie swoich niepowodzeń, albo wyjść z niego i zacząć zmieniać swoje życie. Też chciałabym się urodzić piękna i już, ale skoro tak się nie stało, upiększam się sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bardzo pokrzepiające jest to co piszesz - począwszy od tego dowartościowującego "pierd***isz" :D skończywszy na jego rozwinięciu. Musisz mieć b.fajnego męża, skoro Cię akceptuje i prawi komplementy (o ile rzeczywiście masz, tak jak mówisz wady wyglądu...). Ja mam paru facetów "na oku", podobają mi się po prostu, ale nic nie robię w kierunku bliższego ich poznania, bo mam to mocne i głębokie przekonanie że pierwsza lepsza Pięknota by mnie wygryzła...bez najmniejszego wysiłku :( Nie mogę mieć pretensji do mężczyzn o to, że liczy się dla nich wygląd kobiety...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość papryczka...........
Przepraszam, za to "pierdolisz", tylko ja po prostu uważam, że użalasz się nad sobą nie próbując nawet sobie pomóc. Marnujesz swoje młode lata i inteligencję na zakładanie tematów na kafeterii na temat swojej moim zdaniem "wydumanej brzydoty" , zamiast wykorzystać swój rozum, a ten na pewno posiadasz do zmiany swojego życia na lepsze. Oczywiście nikt nie da Ci gwarancji, że zostaniesz miss świata, ale na pewno pracując na sobą nie tylko pozbyłabyś się większości swoich wad, ale jeszcze zyskałabyś nowe atuty. Nawet najpiękniejszy wygląd nie zagwarantuje Ci miłości. Gdyby tak było, to piękne kobiety nie byłyby zdradzane, porzucone i samotne. Nikt nie pamięta tego, co się stało ze słynną Ritą Hayworth, ponieważ jej gwiazdę nie tylko wyparła zapamiętana dziś, a poprawiona już wtedy przez chirurgów Marylin, ale partnerzy porzucali ją (a nie byli nawet przystojni), by na koniec skończyć jako osoba samotna w zakładzie dla psychicznie chorych... Takie to życie miał symbol seksu lat 40, a jej następczyni także nie cieszyła się szczęściem w miłości. Miłość to coś więcej niż fascynacja fizyczna, ona przyciąga, ale gdy nie ma nic poza tym szybko się nudzi, a Ci chętni na opakowanie często nie mają dobrych intencji. Mój mąż nie jest szczególnie wyjątkowy, ja się mu naprawdę podobam, nie jest masochistą, oszalał na moim punkcie od pierwszego wejrzenia, a nie był moim pierwszym chłopakiem. Wcześniej porzuciłam co najmniej dwóch, którzy również nie widzieli moich wad. Buzię zakrywałam długi, gęstymi włosami, żeby tańczyć w zespole zakładałam ochraniacze aby zakryć swoje nogi. Nikt nie musiał widzieć wszystkich moich niedoskonałości. Oni uwielbiali ze mną rozmawiać, wiedzieli, że można ze mną konie kraść, ale też na imprezie nie było dziewczyny, która tańczyłaby tak jak ja, dużą pupę traktowałam jako atut i nierzadko mnie po niej klepali, co doprowadzało mnie do szału. Co nie znaczy, że nie płakałam nad swoim wyglądem. Płakałam, ale dziś wiem, że to naprawdę nie wystarczy do szczęścia. Ważniejszy jest cel w życiu, pasja, seksapil, który nosi się w sobie, reszta przemija i daje tylko złudne poczucie szczęścia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
najbardziej brakuje mi tego poczucia bezpieczeństwa.... chciałabym WSZYSTKO w relacji z facetem zdobyć dzięki ZACHOWANIU a nie chwilowo bardziej korzystnemu wyglądowi :((( okropnie źle się czuję, gdy otrzymuję niejednoznaczne sygnaly... raz że niby się podobam niektórym, a raz sygnały odrzucające od innych.... to wszystko może być kwestia dobrego światła ......... :( a "w reflektorach beeep rozczarowanie" :((( to okropne, okropnie mnie to męczy.... naprawdę chciałabym zbudować Miłość na porządnych fundamentach..............

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wysyłasz sprzeczne komunikaty, narzekasz że jesteś brzydka ale nie chcesz nic z tym zrobić. Zrozum że 99,99% kobiet się maluje i tuszuje niedoskonałości. Faceci o tym wiedzą i wiedzą czego się spodziewać po zmyciu makijażu, ale do tego czasu chodzi o to żeby zdążyłs ię już w Tobie zakochać :) A NIKT się nie zakocha w malkontencie, bo sam dobry humor nam dodaje urody. Nie raz kiedy miałąm dobry humor słyszałam "ale ładnie wyglądasz, promieniejesz!" chociaż akurat np. miałam kiepski dzień i ledwie tusz na rzęsach :) jakbyś się dobrze czuła bez makijażu to OK, ale jak nie możesz znieść że z kimś rozmawiasz a on na ciebie patrzy to właśnie powinnaś się malować żeby wyglądać lepiej! Co do biustu - niedawno się przekonałam, że nie ma kobiet bez biustu, chyba ze są np. chore, są tylko kobiety w źle dobranych stanikach. A push upy owszem powinno się spalić na stosie wszystkie naraz, bo tylko spłaszczają i deformują biust. Nawet nie wiesz jaka jest różnica dzięki dobrze dobranemu stanikowi. Wybierz się do jakiegoś salonu z bielizną gdzie jest bra-fitterka - zmierzysz pięćdziesiąt, wybierzesz pięć idealnych dla Ciebie i sama siebie nie poznasz. A po kilku miesiącach noszenia takich staników tkanka Ci się dobrze ułoży i biust się powiększy :) mniej lub więcej, ale jednak. Wierz mi wiem co mówię :) A nawiasem to musi być starsznie wkurzające jak patrzysz w bok rozmawiając z kimś. Ja bym pomyslała ze jestem strasznie brzydka i nie czułabym sie dobrze rozmawiając z tą osobą. Więc może wcale brzydka nie jesteś, tylko sobie wmawiasz? Jakbyś btła brzydka to ludzie by na ciebie nie patrzyli. Poza tym piękno jest kwestią gustu, raz znam mnóstwo brzydul w mojej opinii które mają super facetów, dwa mnóstwo aktorów i aktorek osobiście uważam za brzydkich, m.in. Brada Pitta więc kwestia gustu, każdy ma inny typ. Trzy, widziałaś Cameron Diaz bez makijażu? Cztery - gust gust i jeszcze raz gust. Dla mnie np. Dorota Wellman jest BARDZO ładna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzisiaj jest mi okropnie przykro ........... :( przychodzi taki moment (dziś) że się porównuję ze wszystkimi dziewczynami... wszystkie są ładniejsze ode mnie :( ostatnio , przez ostatnie kilka dni, starałam się cieszyć życiem, być maksymalnie pozytywnie nastawiona... cieszyłam się taki bzdurami że autobus mnie nie przejechał, że dziś nie pada, że ktoś się uśmiechnął.. itd. Ale dziś się potknęłam o potężną przeszkodę... znowu ten wygląd... on mnie stawia na najgorszej pozycji..........i przez to wierzę że jestem gorsza, wygląd mi to podpowiada. :( Nauka mnie frustruje, bo mam jej dużo, a potem i tak zdaję sobie sprawę, że to jest jedyne co w życiu mam.... że ja NIE MAM życia prywatnego. Jest tyle pięknych, boskich dziewczyn na tym świecie że ja nie wiem co tu robię :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość :( szmutno
no.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ejnoejno
ktoś co doda? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Salsa słuchaj, musisz zaakceptować taki stan rzeczy bo użalanie się nad sobą tylko pogarsza sytuację. UWIERZ MI, naucz się (choćby dzięki tutorialom na YT) robić dobry dla siebie makijaż i od razu poczujesz się lepiej, ludzie Ci zaczną mówić komplementy i zrobi Ci się lżej na duszy! A cieszeniem się takimi rzeczami jak to że cię autobus nie przejechał zakrawa na absurd, owszem trzeba się cieszyć każdym dniem ale nie aż tak maleńkimi rzeczami bo Twoja podświadomość doskonale wie że to nie jest szczere. Po prostu pogadaj szczerze sama ze sobą jak z PRZYJACIELEM. Powodzenia! Polecam najbardziej jak tylko można: (subskrypcja miesięczna 12 zł więc nic w porównaniu do wartości jaką to przedstawia!) W szczególności polecam program z Beatą Pawlikowską. Będziesz zaskoczona, a jej doświadczenia bardzo prawdopodobne że uświadomią Ci jak się podnieść z dołka. http://www.tvp.pl/publicystyka/tematyka-spoleczna/niepokonani P.S. Oprócz tego dobre jest też z Radkiem Pazurą, Krzyśkiem Krawczykiem i Olgą Bończyk.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki za rady.... Ja muszę skoncentrować się na SOBIE. Inni są ode mnie lepsi i to mnie dobija/upokarza/dołuje.... :(((( Dlatego muszę unikać porównań.... za wszelką cenę. Każde porównanie z koleżanką mnie dołuje. "A NIKT się nie zakocha w malkontencie, bo sam dobry humor nam dodaje urody. Nie raz kiedy miałąm dobry humor słyszałam "ale ładnie wyglądasz, promieniejesz!" chociaż akurat np. miałam kiepski dzień i ledwie tusz na rzęsach" No tak, doby humor na pewno wpływa na wygląd, na to jak nas postrzegają :) ja wierzę w PRZEPŁYW ENERGII między ludźmi. Coś niematerialnego jak telepatia. Dzięki niemu odpychamy ludzi lub przeciwnie- przyciągamy ich. Komunikacja między podświadomościami, między myślami.... nie umiem tego sprecyzować ale jestem przekonana że oddziałujemy na ludzi mimowolnie. Przypomina mi się teraz fragment z "Nigdy w życiu" gdy bohaterka idzie przez korytarz pracy - roześmiana, szczęśliwa i właśnie PROMIENIUJĄCA! I tym właśnie przyciąga. To istnieje. "Poza tym piękno jest kwestią gustu, raz znam mnóstwo brzydul w mojej opinii które mają super facetów, dwa mnóstwo aktorów i aktorek osobiście uważam za brzydkich, m.in. Brada Pitta więc kwestia gustu, każdy ma inny typ. Trzy, widziałaś Cameron Diaz bez makijażu? Cztery - gust gust i jeszcze raz gust. Dla mnie np. Dorota Wellman jest BARDZO ładna." Kwestia gustu..... ale ja naprawdę jestem brzydka. Brzydka, aż przykro. Mimo to chcę ratować moją psychikę, przyjęłam pewną zasadę i chcę się jej kurczowo trzymać: MASZ B.TRUDNE ZADANIE - WYJŚĆ NA LUDZI BĘDĄC TAKIM CZYMŚ - NIE ZWAŻAJĄC NA INNYCH STARAJ SIĘ BYĆ NAJLEPSZĄ WERSJĄ SIEBIE , najlepszą na miarę Twoich możliwości. Upośledzona dziewczynka która zdobędzie ocenę bardzo-dobrą po tygodniu wytężonej nauki dniami i nocami , nie powinna załamywać się tym, że jej koleżanki zdobyły 5kę po 30 minutach nauki. Powinna przeciwnie: cieszyć ze swojego sukcesu nie bacząc na innych. Tego typu sytuacje są upokarzające,ale nic innego nie zostaje nam -"gorszym" w danej dziedzinie. Bycie "gorszym" jest b.upokarzające i dołujące, ale mimo wszystko powinniśmy walczyć. Poczytałam trochę tych "Niepokonanych" , dzięki za linka. Filmików nie oglądałam, bo nie chcą mi się włączyć, ale sam tekst się przydał. :) Dzięki i ...trzymajcie proszę za mnie kciuki. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
salsa-cubana Każdy człowiek jest cudownym i niepowtarzalnym bytem. Każdy. A ty będąc tak inteligentną dziewczyną maiłabyś czuć się gorsza? I to tylko z powodu ukształtowania tkanek miękkich na szkielecie kostnym? Dziewczyno, człowiek to coś więcej. O wiele, wiele więcej. Nie daj sie pogrążyć temu pospiesznemu, zwariowanemu światu, nastawionemu na szybkie zaspokojenie. Ten świat nie wnika głebiej, widzi tylko po wierzchu, stąd kult ciała, kult młodosci - wszystko co popiesci oko, bo nikt nie ma czasu i nikomu nie chce się wgłębiać. Ale czy na pewno nikomu? Z pewnością są ludzie inni, widzący głębiej, szerzej... Doskonal się, inwestuj w siebie, rozwijaj się a przy okazji poznawaj ludzi i przyglądaj im sie dyskretnie, ale uważnie. Dojrzysz w końcu i takich co widzą głębiej, mają szerokie horyzonty... Wtedy się przekonasz najpełniej - człowiek to coś więcej niż układ tkanek miękkich na kiśćcu. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×