Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Asz asz...

Do stracenia prawictwa potrzebna jest kasa ....

Polecane posty

Brawo, potrafisz kopiować treść postów. A może jeszcze dodasz komentarz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tak myślą tylko idioci...
Do Prawiczek bez wiary. Uważasz, że tylko mając szczęście jesteś w stanie coś w życiu osiągnąć? A czymże jest to 'szczęście'? Może tylko chodzi o to, że nie potrafisz docenić tego, co posiadasz, co osiągnąłeś do tej pory, i stąd masz wrażenie, że nie masz szczęścia? Bo założę się, że na świecie jest mnóstwo ludzi, którzy chcieli by być na Twoim miejscu, tak jak Ty chcesz być na miejscu innych. Niestety Twoje oczekiwanie, że będziesz szczęśliwszy, jak będziesz miał np. dziewczynę, jak osiągniesz sukces zawodowy (cokolwiek to dla Ciebie znaczy), jak będziesz miał więcej pieniędzy, mieszkanie, etc - jest bardzo złudne, dopóki nie dostrzeżesz, że żadna materialna rzecz, żadna osoba nie jest w stanie Cię uszczęśliwić, jeśli sam siebie nie akceptujesz i nie czujesz się dobrze w swoim towarzystwie. Przypomnij sobie ile z tych rzeczy, które osiągnąłeś miały Cię uszczęśliwić, a kiedy już je osiągnąłeś, to cieszyłeś się nimi przez chwilę, i nagle się okazało, że Twoje oczekiwanie nie zostało spełnione? Piszesz, że uważam, że ciężką pracą można coś osiągnąć. Ja tego nie napisałam - to Twoje rozumienie moich słów. Napisałam, że dla chcącego nic trudnego. A to nie oznacza, że uważam, że jesteś leniem, etc, tylko, że Twój sposób myślenia ogranicza Cię. Jeśli się czegoś prawdziwie pragnie, to jesteś w stanie to zdobyć, choćbyś na początku jeszcze nie wiedział jak to osiągniesz. Twój sposób myślenia ma tu największe znaczenie. Optymiści nie są optymistami dlatego, że im w życiu się wszystko układało po ich myśli. Ale pozytywne podejście do życia i nie załamywanie się z powodu porażek (które dotykają i optymistów), sprawiło, że łatwiej im w życiu coś osiągnąć, bo się zwyczajnie nie poddają i nie szukają wymówek, że nie osiągnęli czegoś bo są brzydcy, nie mają kasy, mieli ciężkie dzieciństwo, są introwertykami, nie mają pewności siebie, etc. Oni szukają w sobie tego, co jest dobre, szukają swoich sukcesów, które pozwalają im na utrzymanie dobrego stanu ducha. I nie jest to oszukiwanie samego siebie. Bo dla mnie gorszym oszukiwaniem siebie jest wmawianie sobie, że się jest nikim i nie ma się szczęścia w życiu. Twoje życie jest w Twoich rękach. I w głównej mierze zależy od Twojego podejścia do niego. Chcesz widzieć w swoich doświadczeniach, że nie masz szczęścia, czy wolisz wyciągnąć z nich stosowne wnioski, odrzucić głupie przekonania, a zdobytą wiedzę wykorzystać przy osiąganiu kolejnych celów...? Decyzja należy do Ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tak myślą tylko idioci...
Do Darker, Przecież uważasz, że jestem gówniarą, moje wypowiedzi Cię nudzą i nie dorównują Twojej inteligencji, a zatem lepiej jest użyć Twoich własnych słów, żebyś miał godnego siebie przeciwnika. Dziwne... Jak Ty - tak inteligentna i błyskotliwa osoba - mogła nie zauważyć tak prostej i oczywistej zależności z poziomu gówniarstwa...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O wow, juz dawno nie czytałem większego steku bzdur niż rady tej dziewczyny. Aż żałuję, że akurat poszedłem sie zdrzemnąć jak pisała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tak myślą tylko idioci...
Do Prawiczek bez wiary, > Mając szczeście zawsze można osiągnąc więcej. Odp: Z mojego doświadczenia i obserwacji wynika, że można mieć prawdziwe szczęście i go nie dostrzegać. A przez to - nie móc go wykorzystać. > Nie rozumiem argumentu. Co z tego, że są ludzie którzy mają gorzej ode mnie i chcieliby być na moim miejscu? Owszem są ludzie z krajów 3 siwata którzy by chcieli ale to niczego nie zmienia. Odp: Od czegoś trzeba zacząć, by docenić to, co się ma. Człowiek dostrzega więcej możliwości, jeśli nie myśli tylko o problemach - tak to już z ludzkim mózgiem jest. > Ciemny odcień szarości zawsze będzie ciemnym odcieniem szarości, pomimo faktu, że istnieją jeszcze ciemniejsze bliższe czerni. Odp: i tutaj się z Tobą nie zgodzę. Bo odbiór kolorów jest sprawą indywidualną i.. wiele zależy od światła jakie pada na dany kolor. W ciemnościach każdy kolor wygląda na czarny. W jasnym świetle - jest rozjaśniony. Wszystko jest względne. Tak samo jest z naszym życiem - kiedy masz dobry nastrój, to cały świat jest piękniejszy i łaskawszy. Kiedy masz zły dzień - to wtedy najmniejsza kwestia staje się problemem nie do przeskoczenia... Kiedy więc żyjesz w emocjonalnym mroku, nie próbując nawet znaleźć choć tyci promyczka - to wszystko będzie dla Ciebie mroczne... Pomyśl nad tym. > Potrafię ocenić czym powinien charakteryzować się przeciętny mężczyzna w moim wieku i kraju w którym mieszkam i do średniego poziomu mi bardzo dużo brakuje. Odp: Człowiek nie jest obiektywny. Twoja własna samoocena zależy od stanu emocjonalnego, jakiego w danym momencie doświadczasz. Skąd zatem możesz wiedzieć, ile Ci brakuje do przeciętnego gościa, jeśli widzisz siebie tylko w czarnych barwach? Poza tym - kim jest przeciętny facet? Kto określa 'normy' przeciętności, jeśli nie my sami? 90% społeczeństwa to przeciętni ludzie, przynajmniej wg krzywej Gaussa... > Ja nie akceptuję siebie własnie dlatego, że jestem gorszy od przeciętnego faceta. Zawsze byłem relatywnie gorszy od rownieśników(wtedy jeszcze nie gorszy od sredniej, bo trudno było to ocenic). Odp: Kto Ci wmówił, że jesteś gorszy? Na jakiej podstawie tak uważasz? Co do akceptacji. Czy wiesz, że pies wyczuwa, kiedy człowiek się boi? Nie musisz tego psu powiedzieć, by ten wyczuł Twój strach i instynktownie zareagował na niego. Tak samo jest z ludźmi - kiedy myślisz o sobie w określony sposób, to ludzie potrafią to 'wyczuć' i traktować Cię tak, jak sam o sobie myślisz. Poczytaj o gestach i o tym, jak wiele zdradza Twoja postawa, mimika. I jak to ludzie odbierają... Kiedy siebie nie akceptujesz, swoich słabości, wad - to emanujesz tą negatywną postawą w każdej sekundzie Twojego życia. A ludzie nie lubią negatywności. Kiedy sam siebie zaakceptujesz, będziesz się z sobą lepiej czuł, i ludzie odbiorą Cię jako lepszego, fajniejszego człowieka, z którym warto rozmawiać. Nikt nie lubi słyszeć ciągle o problemach, bo sam ma ich wystarczająco dużo. Dlatego chcesz być lubiany i oceniany lepiej - to uśmiechaj się i bądź miły dla innych. I nie narzekaj, ale szukaj pozytywnych stron życia. Sprawdź sam jak to działa... Ale raz nie wystarczy - to musi być zachowanie praktykowane przez dłuższy czas. Inaczej to ludzie potraktują jako coś fałszywego... > I to nie mój sposób myslenia mnie ograniczał tylko moja psychika. Od najmłodszych lat (zerówka) byłem dziwny i zamkniety w sobie. Odp: psychika = sposób myślenia. Jedno jest nierozłączne z drugim. Tak jak nie jesteś w stanie oddzielić wpływu myśli na ciało i stanu ciała na kształt myśli. I skąd możesz pamiętać, że w zerówce byłeś dziwny? Człowiek niejednokrotnie nie pamięta, co jadł dzień wcześniej na śniadanie, a co dopiero gdyby miał ocenić obiektywnie to co się działo tyle lat wcześniej??? Dzieci w przedszkolu są różne. I o niczym to nie świadczy. Niestety słowa dorosłych potrafią skrzywdzić dziecko i zmienić jego dorosłe życie w koszmar. Umysł ludzki stanowi zagadkę, wiadomo jednak, że przekonania (w dużej mierze nieprawdziwe) wpojone dzieciom, mają bardzo duży wpływ na ich przyszłość i ich zdolności/umiejętności. radzę Ci poszukać nieco informacji o ludzkim umyśle, sile sugestii, poczytać nieco książek/publikacji z tej dziedziny, to lepiej zrozumiesz o czym piszę... > Brzydka np. moze osiągnąc sukces ale modelką nie zostanie i tyle. A niesmiały introwertyk z zespołem aspergera nie stanie się towarzyski otwarty i smiały. Odp: Twój odbiór rzeczywistości zależy od Twoich przekonań. Kiedy spojrzysz na świat z innej perspektywy - to on się zmieni. Dla mnie modelka z billboardu, z wybiegów mody jest karykaturą i ma się nijak do naturalnego piękna. Bo to jest podkoloryzowane, żeby było bardziej atrakcyjne. Kiedy zaś sam sobie wyznaczysz kanon piękna - to modelka stanie się szkaradą. To co dla Ciebie jest atrakcyjne, dla kogoś innego będzie szczytem brzydoty. I w drugą stronę. Mówisz, że introwertyk z zespołem aspergera nie może czegoś. A skąd masz pewność, że lekarz dobrze zdiagnozował chorobę? A może tak naprawdę tej choroby nie ma, a diagnoza miała na celu wytłumaczenie Twoich braku umiejętności wychowania dziecka? Objawy zes. aspergera, jak się tak poczyta, to podobne są do popularnej teraz choroby FAE (związanej ze spożywaniem przez matkę alkoholu w ciąży). Mogą również wynikać z niewłaściwych wzorców, jakie panowały w rodzinie, przez co zwyczajnie nie nauczyłeś się jako dziecko umiejętności nawiązywania kontaktów... Co nie zmienia faktu, że można się tego nauczyć. Skoro potrafisz to robić w necie, to tak samo jesteś w stanie nawiązać kontakt w rzeczywistym świecie. Ale sam musisz w to uwierzyć. > Ale jakie ja moge wyciągnąc wnioski z tego, że jestem chory? Jedynie takie, że nigdy nie będę normalny. Odp: Gdyby Stephen Hawking miał takie podejście jak Ty, to nie pojawiłoby się wielu genialnych teorii, które zmieniły świat fizyki. Gdyby Lance Armstrong tak łatwo poddał się chorobie, to nie miałby na koncie takich osiągnięć, jakie ma. Gdyby Einstein wreszcie uwierzył, że bez ukończenia stosownych uczelni nie jest w stanie odkryć nic, to nie mielibyśmy dziś tych wszystkich wynalazków, które tak zmieniły nasze życie... Normalność? Każdy ma swoje dziwactwa. I TO JEST NORMALNE. Gdyby wszyscy ludzie byli tacy sami, to byłoby cholernie nudno. Może nie jesteś geniuszem towarzyskim, ale co to zmienia w Twoim życiu? Absolutnie nic. Ludzie są sparaliżowani, ale robią wszystko, żeby walczyć ze swoim kalectwem i prowadzić normalne życie. Spójrz na tych ludzi, którzy biorą udział w paraolimpiadzie. 'normalny' człowiek nie byłby w stanie im dorównać w zakresie sprawności, choć to oni wydają się być inni, nienormalni. Dlatego pisałam, że dla chcącego nic trudnego. Nie tłumacz swoich niepowodzeń chorobą, bo to bullshit. Na Twoim miejscu poszłabym do dobrego terapeuty i nie mówiła nic o chorobie. Zapewne zdiagnozowałby Cię inaczej. Bo każdy z lekarzy widzi to, co mu się zasugeruje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na jednego Hawkinga przypada tysiąc zwykłych kaleków z beznadziejnym życiem - to potwierdza teorię o szczęściu. On je miał, oni nie. Jego szczęście polegało na tym, że pochodził z bardzo bogatej i wpływowej rodziny, dzięki której nie musiał martwić sie o sprawy "przyziemne" i mógł zająć sie tym co lubi, nawet pomimo choroby. Gdyby urodził się w biednej rodzinie w Polsce dostałby rentę i nigdy by nie skończył studiów, bo zamiast sprawami kosmosu, głównie zajmowałby sie sprawą przetrwania za 400zł na miesiąc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tak myślą tylko idioci...
Do korjonos >O wow, juz dawno nie czytałem większego steku bzdur niż rady tej dziewczyny. Możesz mówić, że potrawa jest niedobra, ale dopóki nie sprawdzisz jej smaku, to tak naprawdę nie jesteś w stanie ocenić jej. Dzielę się wiedzą praktyczną, jaka nie tylko u mnie działa, ale i u innych, którzy z niej tylko zechcieli skorzystać. I nie są to moje 'wymysły', tylko jest to wiedza określana mianem akademickiej (poczytaj o Miltonie Ericksonie, czy Virginii Satir). Ale oczywiście wciąż możesz wierzyć, że to słońce krąży wokół ziemi, a nie ziemia wokół słońca. Twój wybór.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To ja sie podzielę swojawiedzą praktyczną. Nie ważne czy jesteś pesymistą czy optymistą, bo i tak umrzesz. Kiedy z naprzeciwka z prędkoscią 100km/h wyjeżdza na ciebie pijany kierowca, twoje życie nie zależy od doświadczenia czy nastawienia, tylko szczęścia. Gdyby wiara działała, za każdym razem 6 w totka trafiałyby tysiace ludzi. Pewnoscią siebie rachunków nie opłacisz. Jesli myślisz, że pieniądze nie są ważne to idź do elektrowni i powiedz, że nie możesz im zapłacić, ale akceptujesz siebie i to jest najważniejsze. Możesz też posłużyć sie mimiką i gestami, a takze uśmiechać się. Z pewnością zrozumieją. Tak wygląda prawdziwe życie, ale co taka ksieżniczka z pałacyku w chmurach moze o tym wiedzieć? Twoje górnolotne teorie pękają przy zderzeniu z przyziemnym życiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tak myślą tylko idioci...
Do korjonos >Na jednego Hawkinga przypada tysiąc zwykłych kaleków z beznadziejnym życiem - to potwierdza teorię o szczęściu. On je miał, oni nie. Jego szczęście polegało na tym, że pochodził z bardzo bogatej i wpływowej rodziny, dzięki której nie musiał martwić sie o sprawy "przyziemne" i mógł zająć sie tym co lubi, nawet pomimo choroby. Odp: Niezależnie od stanu posiadania, jeśli tylko człowiek uwierzy w swoją niemoc - to nie osiągnie nic więcej. Z Twoim podejściem do życia, gdybyś dowiedział się w wieku lat 20 o nieuleczalnej chorobie i miał świadomość, że zostało Ci co najwyżej 2-3 lata życia, to byś się poddał i umarł w takim wieku. Ale są ludzie tacy jak Hawking, którzy zamiast narzekać i użalać się nad sobą - uznali, że lepiej jest wykorzystać tę resztę życia, jaka im pozostała w nieco lepszy sposób. I nagle się okazało, że te 2-3 lata przedłużyły się do dziesiątek lat, pełnych efektów i sukcesów. Swoją słabość Hawking przeobraził w siłę. i to nie dotyczy tylko zdrowia, ale każdej dziedziny życia. Szklanka może być w połowie pusta.. albo jak kto woli - pełna. > Gdyby urodził się w biednej rodzinie w Polsce dostałby rentę i nigdy by nie skończył studiów, bo zamiast sprawami kosmosu, głównie zajmowałby sie sprawą przetrwania za 400zł na miesiąc. Odp: To już jest czyste teoretyzowanie. Bo nie wiesz, jakby wyglądało jego życie, gdyby. A takie wyszukiwanie skrajności jest tylko kolejną próbą wytłumaczenia swojego nieudacznictwa. Niczym więcej. Bo przecież Ty jesteś zdrowy, a jedynym problemem Twoim jest to, że nie potrafisz znaleźć partnerki. Tudzież stracić cnoty (jakby to było celem i sensem życia)... Użalaj się, użalaj. Masz rację - masz do tego prawo :) Życzę Ci powodzenia w dalszym narzekaniu i .. powolnym opuszczaniu tego ziemskiego padołu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gdybyś dowiedział się w wieku lat 20 o nieuleczalnej chorobie i miał świadomość, że zostało Ci co najwyżej 2-3 lata życia, to byś się poddał i umarł w takim wieku. gdybym miał tyle pieniędzy i możliwości co Hawking zapewne nie. jedynym problemem Twoim jest to, że nie potrafisz znaleźć partnerki. Tudzież stracić cnoty Ależ wyjątkowo nietrafiona analiza. Nie uważam tego za problem. To tylko drobnostka, po prostu dodatkowa niedogodnosć w moim życiu. Mam gdzieś czy kiedykolwiek znajdę dziewczynę czy nie, pewnie nie, bo nawet nie szukam. Na liście moich problemów ten akurat znajduje sie bardzo nisko, ale oczywiscie nie mogłaś o tym wiedzieć i stąd twój błędny wniosek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tak myślą tylko idioci...
Do korjonos > To ja sie podzielę swojawiedzą praktyczną. Nie ważne czy jesteś pesymistą czy optymistą, bo i tak umrzesz. Kiedy z naprzeciwka z prędkoscią 100km/h wyjeżdza na ciebie pijany kierowca, twoje życie nie zależy od doświadczenia czy nastawienia, tylko szczęścia. Odp: a ja myślałam, że tutaj w dużej mierze działa zasada 'ograniczonego zaufania na drodze'? i uwaga, bądź jej brak? A nie szczęście... > Gdyby wiara działała, za każdym razem 6 w totka trafiałyby tysiace ludzi. Odp: To nie szczęście, a kwestia przypadku. Gdyby to było kwestią szczęścia, to tylko bogaci by wygrywali (jako mający więcej szczęścia), a tak nie jest. To po prostu rachunek prawdopodobieństwa. Czysta matematyka. Nic więcej. Ale jedno jest pewne - ciężko jest wygrać, jeśli się nie gra. > Pewnoscią siebie rachunków nie opłacisz. Jesli myślisz, że pieniądze nie są ważne to idź do elektrowni i powiedz, że nie możesz im zapłacić, ale akceptujesz siebie i to jest najważniejsze. Możesz też posłużyć sie mimiką i gestami, a takze uśmiechać się. Z pewnością zrozumieją. Odp: Co ma piernik do wiatraka? Pewnością siebie rachunków może i nie opłacę, ale .. dzięki niej jestem w stanie znaleźć pracę, osiągnąć w pracy awans i zacząć zarabiać więcej. Jeśli jestem pewna siebie i swoich możliwości - to jestem w stanie osiągnąć więcej, bo nie przestraszę się z powodu jednej porażki, tylko ta stanie się dla mnie motywatorem do dalszej pracy. > Tak wygląda prawdziwe życie, ale co taka ksieżniczka z pałacyku w chmurach moze o tym wiedzieć? Twoje górnolotne teorie pękają przy zderzeniu z przyziemnym życiem. Odp: Gdybym była księżniczką z pałacyku, to bym nie pisała tego wszystkiego. Niestety życie mnie nie rozpieszczało - ani pod względem urody, ani pieniędzy. Ale właśnie dlatego, że miałam inną wizję swojej przyszłości, niż tylko być kolejną biedną Polką - wzięłam swoje życie we własne ręce i postanowiłam osiągnąć coś więcej. I tylko dzięki swojej pracy mam w życiu to co mam, bo rodzice mogli zapewnić mi jedynie nocleg i wyżywienie. Na resztę zapracowałam sama. Spotkałam też właściwego faceta, któremu nie przeszkadzały moje braki w urodzie i dziś jesteśmy szczęśliwym małżeństwem. Razem dążymy do tego, by dostać od życia więcej, niż jest to nam 'pisane'. I tu nic do rzeczy nie miało szczęście.. Tylko i wyłącznie moja determinacja, choć nie zawsze było kolorowo i niejednokrotnie musiałam sporo poświęcić. Więc nie oceniaj tak pochopnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja myślałam, że tutaj w dużej mierze działa zasada 'ograniczonego zaufania na drodze'? i uwaga, bądź jej brak? A nie szczęście Ciekawe jak ta zasada ma się w przypadku pasażerów busa, którzy niedawno zginęli na drodze w Niemczech czy pasażerów samolotu prezydenckiego. Przeżycie to kwestia szczęścia, mógłbym podać tysiace przykładów na potwierdzenie tej tezy. Mówisz o prawdopodobieństwie i matematyce. Z tym sie zgodzę, tylko jak to sie ma do twoich tekstów o wierze? Nijak. Wychodzi na to, że wszystko w życiu to kwestia prawdopodobieństwa i matematyki a nie jakiejś tam wiary czy optymizmu. Nie wiem jakie miałaś problemy w życiu, ale sądząc po twoich wypowiedziach założyłem, że nie były zbyt duże. Co zresztą częściowo potwierdziłas wspomnieniem o rodzicach, którzy zapewnili ci "jedynie" nocleg i wyżywienie. Bo jeśli uważasz, ze nocleg i wyżywienie to mało, to o biedzie nie wiesz nic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Ciekawe jak ta zasada ma się w przypadku pasażerów busa, którzy niedawno zginęli na drodze w Niemczech czy pasażerów samolotu prezydenckiego." Jakby odpowiedzialni za to zachowali uwagę to by przeżyli. Co ma szczęście do tego? "Bo jeśli uważasz, ze nocleg i wyżywienie to mało, to o biedzie nie wiesz nic." To trzeba było pracy szukać a nie seriale oglądać całe dnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mówię o pasażerach. Oni niem ieli wpływu na nic. Pracę juz miałem i mogę powiedzieć to co ty Darker w przypadku dziewczyn : sparzyłem się i już nie potrafię zaufać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tylko, że bez dziewczyn można żyć a bez pracy - o ile nie jesteś właścicielem rafinerii - to zdechniesz z głodu. Nie rozumiem związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Już widzę te dziewczyny, które chcą niesmiałego, niemeskiego, zamknietego w sobie, małomównego, nie potrafiącego się zachowac w towarzystwie, nudnego chłopaka." Poczekaj, poczekaj. Zostanie taka jedna z drugą sama po trzydziestce z dzieciakiem bez opcji na fajnego faceta to zobaczysz jak nagle wypiękniejesz w ich oczach :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Trudno mi znaleźć porównanie, które byś zrozumiał, więc myślałem że takie będzie właściwe. Wiem, ze nie można tego porównywać wprost, ale spróbuj nad tym pomyślećw szerszym kontekście, bardziej mataforycznie. Bo tak właściwie czemu zniechęciłeś sie do dziewczyn? Bo cię oszukały i wykorzystały. Bo starałeś się, a i tak nic z tego nie masz. Bo inne są takie same. Ja mam podobnie z pracodawcami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tak myślą tylko idioci...
Do Prawiczek bez wiary, kiedy czytam to, jak bardzo tłumaczysz swoje problemy, to się zastanawiam, co dzięki temu chcesz osiągnąć? Chcesz, żeby ktoś się nad Tobą poużalał i powiedział Ci: 'tak, masz rację. Jesteś dziwakiem i nie masz szans na normalne życie, bo tacy jak Ty nie są w stanie osiągnąć nic'? Pragniesz zostać zaakceptowany przez społeczeństwo, którego na dobrą sprawę gó**o obchodzi, czy taki Prawiczek na tym świecie istnieje, czy nie, tak jak Ciebie gó**o obchodzi czy Twój rozmówca w necie ma co do gara włożyć czy nie? Ludzie mają w poważaniu Twoje problemy. Tak jak Ty masz gdzieś, że ktoś tam ma coś tam... Bo przecież dla Ciebie najważniejszy jesteś Ty sam. I to, żeby ktoś się nad Tobą ulitował. A kiedy ktoś chce Ci pokazać, że możesz zmienić swoje życie poprzez inne spojrzenie na świat i na siebie samego, to zapierasz się rękoma i nogami i mówisz 'nie, nie chcę zmienić swojego świata na lepszy, bo dzięki temu mogę wytłumaczyć swoje niepowodzenia. Nie odbierajcie mi tego argumentu!'. Jak na człowieka, któremu brakuje rzekomo pewności siebie - jesteś nad wyraz pewny siebie i wręcz podziwiam Twoją determinację przy obalaniu kolejnych argumentów, które mogłyby zmienić Twoje życie na lepsze... Jeśli uważasz, że postawa, jaką obecne przyjąłeś - jest słuszna, to ok. Ale skoro to nie zmieniło Twojej sytuacji do tej pory, to nie zmieni jej i w przyszłości... Widać tej nauki nie wyciągnąłeś ze swojego życia. A szkoda. Życzę powodzenia w dalszych 'próbach', w narzekaniu na świat i ludzi... Może dzięki temu uda Ci się coś zmienić w życiu... PS. Co do 'próbowałem' - samo słowo zawiera w sobie sugestię porażki. Więc zawsze kiedy ktoś mówi, że 'próbował', to wiadomo, że tak naprawdę niewiele zrobił. W urzędach zawsze mówią, kiedy nie chcą czegoś zrobić, że 'spróbują'... To tak nawiasem....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Trudno mi znaleźć porównanie, które byś zrozumiał, więc myślałem że takie będzie właściwe." Tak, bo pracodawca = dziewczyna. No ludzie.... "Bo tak właściwie czemu zniechęciłeś sie do dziewczyn? Bo cię oszukały i wykorzystały. Bo starałeś się, a i tak nic z tego nie masz. Bo inne są takie same. Ja mam podobnie z pracodawcami." Tylko, że dziewczyny mi nie płacą więc wg. tego jak mnie traktują ja mogę traktować je podobnie. Za darmo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak zwykle rozumiesz wszystko zbyt dosłownie. Znalezienie odpowiedniego porównania z góry skazane jest na niepowodzenie. Próbowałeś kiedys mysleć abstrakcyjnie? Używając wyobraźni? To wcale nie jest takie trudne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Próbowałeś kiedys mysleć abstrakcyjnie? Używając wyobraźni? To wcale nie jest takie trudne." Owszem. Co powiesz na to: Nie mam dziewczyny bo jestem tak zajebisty, że wszystkie czują się niegodne przebywać ze mną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Współczuje tym co stracili wiarę zbyt wcześnie. Będą ślepi na to co szykuje dla nich los. Jeżeli ktoś wierzy w to co piszą na tym forum to jest już skazany na porażkę. Nikomu nie można odbierać szansy bo nie znane są koleje losu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz, że nie o to mi chodzi. Po prostu zamiast szukać różnic pomiędzy dwoma wyrażeniami (dziewczyna-pracodawca), poszukaj cech wspólnych. I może tym razem napisz coś poważnie, bez ironicznych uwag. Potrafisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak się uprzeć to się znajdzie cechy wspólne między czarnymi a ku-klux klanem ale nie na tym chyba życie polega.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bez ironii
Cytat z jednej ze stron o programowaniu umysłu, skierowanej dla facetów o niskim poczuciu własnej wartości (btw. warto poczytać o NLP i NLS, perswazji, manipulacji, potędze umysłu, etc, skoro i tak nic innego teraz nie macie do roboty): "Odkryj, w jakim stopniu kluczem do trwałej władzy, wyboru i obfitości w kontaktach z kobietami jest umiejętność zawładnięcia jej umysłem i pokierowania jej wyobraźnią! Podstawową sprawą jest jednak zmiana własnej postawy i myślenia oraz rozbicia mitów na temat tego, co jest potrzebne, aby odnosić sukcesy z kobietami. Mity, w które prawdopodobnie wierzysz, które gwarantują Ci frustracje, poczucie niedostatku i porażki o ile nie podejmiesz kroków, aby natychmiast wyeliminować je ze swojej głowy, jak najszybciej! MIT nr1: "Potrzebujesz mieć dużo pieniędzy!" To jest niebezpieczny mit, właśnie, dlatego, że jest w nim trochę prawdy! Jeśli masz mnóstwo kasy, to kasa może przyciągnąć mnóstwo pozytywnego zainteresowania ze strony kobiet! Kobiety często poszukują poczucia bezpieczeństwa i reszty rzeczy, które zamożny facet może jej dać! Ale.... podczas gdy kobiety mogą szukać "poczucia bezpieczeństwa" to rzadko zakochują się, namiętnie i z pasja, w "poczuciu bezpieczeństwa"! I na pewno nie marzą o seksie z "poczuciem bezpieczeństwa"! Czują pełen pasji pociąg i zakochują się w kimś, kto potrafi otworzyć je i poruszyć w niej wszystkie pragnienia, które drzemią w uśpieniu. A to się dzieje w rezultacie tego, co płynie z Twoich ust a nie z Twojego portfela! MIT nr 2: "Musisz mieć super wygląd!" To jest tak przestarzały pogląd, że nawet nie warto się nim zajmować. Niektórzy z największych uwodzicieli (Casanova i paru innych) byli mniej więcej tak przystojni jak parkometr. Prawdą jest, że wygląd może otworzyć jedną z 4 bram do jej umysłu (Będziemy uczyć jak używać i otwierać każdą z tych 4 bram), ale nie jest on niezbędny. Co ważniejsze, gdy kobieta już podejmie podświadomą decyzję, że ją pociągasz to znajdzie swoje powody żeby lubić Twój wygląd, niezależnie od tego jak wyglądasz! (Widziałeś zapewne tych niskich, łysych grubasów z super laskami!) MIT nr 3: "Musisz być sławny lub mieć władzę!" Niewątpliwie. Sława i władza mogą być magnesem dla kobiety. W końcu jak ktoś jest sławny to go ogląda więcej kobiet a więc znajdzie się więcej kobiet, które on pociąga. Ale znacznie bardziej pożądane jest stać się "sławnym" w umyśle kobiety, której pożądasz, umieszczając się w centrum jej uwagi i uczuć za pomocą technik języka hipnozy, sprawić, że będzie fantazjować na Twój temat dniami i nocami. MIT nr 4: "Trzeba mieć szczęście!" Owszem... gdy grasz w pokera. Jeśli jednak posiadasz systematyczne strategie, aby osiągać przewidywalne rezultaty... procedury, które dają powtarzające się rezultaty to wówczas nie jest to szczęście. To jest technologia! Staromodne podejścia w rodzaju chodzenia na randki wymagają szczęścia. To, czego Cię nauczymy jest TECHNOLOGIĄ! MIT nr 5: "To po prostu samo przyjdzie... bądź sobą i któregoś dnia spotkasz tą osobę!" Tego rodzaju bzdury gwarantują pozostanie tam gdzie tkwisz. A przedłużająca się frustracja i desperacja sprawiają, że gdy ta osoba przypadkiem się zjawi to będziesz tak zdesperowanie napalony, że ją odstraszysz. Gdy posiadasz właściwe narzędzia nie jesteś skazany na czekanie! I właśnie na tym warsztacie poznasz te nieprawdopodobne narzędzia, umożliwiające, w ciągu paru minut, niezależnie od tego jak wyglądasz, ile masz lat, wytworzenie stanów pożądania, całkowitej fascynacji, wrzącego podniecenia w najatrakcyjniejszych kobietach, wypełniając i kierując ich wyobraźnia i to w przewidywalny, powtarzalny i precyzyjny sposób. "

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×