Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Asz asz...

Do stracenia prawictwa potrzebna jest kasa ....

Polecane posty

Przynajmniej się nie pcham na siłę tam gdzie mnie nie chcą a ty byleś za głupi żeby to wiedzieć po za tym spalę cię zapalniczką ciekawe jak wtedy będzieś śpiewał sopranem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama tomusia
synku, wziąłeś dzisiaj lekarstwo ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama tomusia
synku, znowu podglądałeś mamusie ! mówiłam ci przecież tyle razy żebyś tego nie robił

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bez ironii
> Ja otwarcie piszę, że problem jest we mnie. Wiem że moje zamkniecie w sobie, dziwne reakcje, nieumiejetnosc rozmowy zniechęcają ludzi, do tego naprawde nie trzeba być wielkim psychologiem. Problem w tym, ŻE JA NIE DAŁEM RADY TEGO U SIEBIE ZMIENIĆ. Te zachowania tak wryły się w moją podswiadomośc, że są już bezwarunkowe. Zanim zdaze pomyslec o prawidłowej reakcji, juz wykonuję tą "dziwną" automatycznie i nawet jeżeli próbuję zachowac się normalnie to wygląda to nienaturalnie. Mój Drogi - piszesz, ze próbowałeś i nie dałeś rady zmienić. A czego konkretnie próbowałeś? Byłeś u osoby, która jest w stanie pomóc Ci, czy na własną rękę szukałeś sposobów? Bo to stanowi dużą różnicę. Gdybym nie udała się do terapeutki, to prawdopodobnie sama nie byłabym w stanie się uporać ze swoim problemem. Bo przez kilka miesięcy też 'próbowałam' i jak widać bezskutecznie. Czasem potrzebna jest pomoc fachowa - przy czym nie mówię o psychiatrach, psychologach, ale o takim człowieku, który nie wciśnie Cię w kolejną szufladkę szukając tylko choroby (czytaj usprawiedliwienia dlaczego nie jest w stanie Ci inaczej pomóc niż tylko poprzez leki), tylko jego pytania pomogą Ci odkryć w sobie coś, czego wcześniej nie dostrzegałeś, a dzięki temu odnajdziesz rozwiązanie i odpowiedzi na swoje pytania. Warto poszukać jakiegoś terapeutę-coacha. Tylko nie pakuj się w psychoanalizę, która będzie w Twoim dzieciństwie poszukiwała przyczyny problemów, bo tylko jeszcze Twój stan się pogłębi. A nie tego przecież chcesz. > Twój problem polegał na niecheci do wykonywania czegoś. W innej pracy wykonywać tego byś nie musiała. Może by wrócił, a może nie. Przekonałąbyś się o tym gdybyś to zrobiła. Sama pisałas chyba zeby nie zakładac czegoś z góry a jednak to robisz, bo na tę chwile Ci pasuje do udowodnienia mi czegoś. Niestety, ale się mylisz. Kiedy jesteś specjalistą w jakiejś dziedzinie, bo takie jest Twoje wykształcenie, to nie masz możliwości, żeby wykonywać coś innego, niż to, w czym się specjalizujesz. A ja już nie chciałam dłużej tego wykonywać. Więc tu już nie była kwestia założeń, a po prostu zwykłej niechęci do wykonania czegoś. Pomimo faktu, że lubię wyzwania - to akurat to konkretne zadanie nie wzbudzało we mnie żadnej fascynacji, tylko czystą niechęć. To zupełnie tak samo, jak z potrawami - spróbuję potrawy, która okazuje się, że mi nie odpowiada - to wiem, że jej więcej nie zjem. Założeniem by było, gdybym jeszcze bez jej sprawdzenia - powiedziała, że jej nie lubię. To dwie różne sytuacje. > Być może ale oni najprawdopodobniej poszliby na nie i w wieku 19 lat, gdyby mogli, a nie mogli ze względu na sytuację ekonomiczną, a nie psychologiczną. Ja w wieku 70 lat to byłbym ja ze swoją kulawą psychiką, która nie potrafiła tego dokonać gdy byłem duzo młodszy. Nie sądzę, aby ci ludzie w wieku lat 19 chcieli iść na takie studia, skoro jeszcze myśl technologiczna nie była na takim poziomie :) Poza tym mając lat 19 rzadko kiedy wiesz, czego chcesz od życia. A pasje i cel możesz odkrywać przez całe życie. Kolejny argument, że mając lat 70 nadal będziesz ze swoją kulawą psychiką, jest zwyczajnym założeniem. Skąd wiesz, co będzie za lat 46, skoro nie masz bladego pojęcia, co się stanie jutro? I skąd wiesz, czy za rok nie poznasz fascynującej kobiety, albo nie zdarzy się jakaś sytuacja, która odmieni Twoje życie diametralnie i nagle się okaże, że jesteś zupełnie zdrowym młodzieńcem, który tylko po prostu zagubił się? I jakby to było, gdyby tak właśnie Twoje życie się zmieniło? Gdybyś nagle nabrał pewności siebie, odkrył, że nawiązywanie kontaktów z ludźmi to właściwie jest czysta przyjemność, ponieważ poznajesz nowe, ciekawe osobowości, dzięki którym możesz się wiele nauczyć? Jakby to było, gdybyś spotkał dziewczynę, która potrafiłaby Cię zrozumieć, i z którą połączyłaby Cię wpierw przyjaźń, a później miłość? Przecież nikt nie powiedział, że każda fascynacja fizyczna jest równoznaczna z miłością, tak samo jak jej początkowy brak automatycznie wyklucza miłość... > Ale Ty zdaje się dalej nie rozumiesz. Ja nie byłem wiecznie negatywnie nastawiony do swiata. Ja nie mam tak jak Ty, że mam dołek i nic nie wychodzi, a potem nie mam dołka i wszystko wychodzi. Mi nie wychodzi niezależnie od tego czy czuję się lepiej czy mam mega doła. A doły miewałem bardzo czesto własnie z powodu tego, że gdy ich nie miałem i próbowałem to i tak gówno wychodziło. Fakt - nie rozumiem. Tak jak nie rozumiem, skąd u Ciebie przekonanie, że mi wszystko wychodzi :) Przecież pisałam, że nie zawsze jest różowo i że niejednokrotnie wiele muszę poświęcić. Jestem człowiekiem, popełniam błędy, ale to nie znaczy, że jeśli popełnię błąd, bo muszę się automatycznie poddać. Szukam wtedy innych rozwiązań. Czasem zajmuje mi to chwilę, a czasem - długie miesiące, lata, ale ostatecznie znajduję środek. Spójrz jak dziecko uczy się chodzić. Ile czasu mu to zajmuje? Kilka miesięcy, a nawet lat. Gdyby dziecko założyło po 10tym upadku, że nie da rady się nauczyć - to by się nie nauczyło. Ale ono nie poddaje się, aż w końcu - samodzielnie zaczyna chodzić. Na rowerze jak uczyłeś się jeździć, to też po 3cim upadku zakładałeś, że widać nie masz predyspozycji do tej dyscypliny..? Czy wiesz, że Edison, zanim wynalazł żarówkę działającą, to podchodził do tego ... aż kilka tysięcy razy? (jedna z wersji to 5 tyś, inna - 10 tyś) Co by było, gdyby przy np setnej próbie zrezygnował? A wiesz co odpowiadał na pytanie czy nie ma poczucia tracenia czasu na coś, co kończy się porażką? Że nie jest prawdą, że zmarnował czas, bo on po prostu wynalazł kolejne kilka tysięcy sposobów na to, co zrobić by stworzyć niedziałającą żarówkę. Tak więc widzisz - Ty odkrywasz każdego dnia sposoby na to, jak nie powinieneś się komunikować z ludźmi :) W końcu jednak znajdziesz sposób, bądź ktoś Ci go pokaże - jak skutecznie nawiązywać relacje z ludźmi. Nic nie jest przesądzone.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bez ironii
Do korjonos Obejrzałeś wszystkie 11 części tego 'zabawnego filmiku', żeby go oceniać? Bo pewnie nie zauważyłeś nawet, że ten link był tylko do pierwszej z nich :) Jak dla mnie ten przykład ewidentnie świadczy o tym, jakim jesteś człowiekiem. Zarzucasz komuś powierzchowność, a tak naprawdę sam taki jesteś. To nie kobiety lecą na kasę i urodę, ale to Ty byś tak na ich miejscu postąpił i dlatego właśnie masz takie przekonanie. Bo prawda jest taka, że w życiu byś nie spojrzał na źle ubraną, brzydką kobietę (czymkolwiek dla Ciebie jest brzydota). Pamiętaj, że zwykle oceniamy ludzi swoją miarą. A Twoja jaka jest - widać po wypowiedziach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bez ironii
Do korjonos - cd. >Skoro 5 osób zachowało się wobec niego w określony sposób, to na jakiej podstawie miałby przypuszczać, ze ta 6 zachowa sie inaczej? Z jego punktu widzenia założenie było jak najbardziej prawidłowe. Chociażby na takiej podstawie, że każdy człowiek jest inny. A na Ziemi nie mieszka 5 osób, tylko miliardy. O różnych charakterach, różnych doświadczeniach, czy mających różne problemy w życiu. Kiedy skupiasz się tylko na tym, co złe, to nie potrafisz dostrzec nic więcej. Całe to myślenie, że tylko przystojny i przy kasie gość może znaleźć kobietę, i że życie Ciebie/innych o tym 'boleśnie' przekonało i utwierdza w tym przekonaniu każdego dnia - przypomina mi zupełnie temat 'moherów'. Ci ludzie widzą tylko jeden punkt widzenia i tak kurczowo się go trzymają, jakby od tego zależało ich życie. I żadne logiczne argumenty nie są w stanie przekonać ich do tego, że może być inaczej. I też tłumaczą, że 'już tyle w życiu przeżyły i mają takie doświadczenia, że one wiedzą lepiej' niż Ty. Pytanie tylko - czy chcesz pozostać takim moherem ale w tematyce relacji damsko-męskich?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość irena santor jest
dla starych babć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wydaje sie wam, że dyskusja postami przypominającymi powieść średniej objętości jest raczej niewygodna? Bez ironii - już wiem co jest bardziej zabawne niż ten filmik - twoja wypowiedź, żeby nie oceniać nikogo powierzchownie w zestawieniu z kompletną oceną psycholgiczną mojej osoby, jakiej dokonałaś na podstawie kilku wyrwanych z kontekstu zdań :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bez ironii
> Ciekawe. Nikt mi tego nie pokazał, ani sam się tego nie nauczyłem przez ponad 15 lat. Najlepsze lata zmarnowałem. I teraz nagle ktoś by miał się pojawić, jakiś cudotwórca? Pomijam już fakt, że ja nie mogę czekać w nieskończonośc, resztki młodosci mi umykają, a w wieku 40 lat to bede mial to w dupie. I znowu coś sobie załozyłaś. Dajesz mi gwarancję , że znajdę albo ktos mi pokaze? Jasnowidzisz? Jak dla mnie zmarnowałeś ponad 15 lat na wmawianie sobie, że nic się nie zmieni. A Twoi rodzice tylko pomogli Ci utrwalić ten sposób myślenia, zapewne litując się nad Tobą i mówiąc coś w stylu 'Ty już taki jesteś, nie dasz rady'. I jak mantrę powtarzałeś sobie 'nie dam rady, nie dam rady'. Szedłeś nawiązać relacje z myślą 'to na nic, przecież nie dam rady' - no i nie dawałeś, bo popełniałeś błędy, których nikt Ci nie był w stanie pokazać, bo zwyczajnie nie przyjmowałeś informacji zwrotnej, która mogłaby pomóc Ci dokonać istotnych poprawek w działaniu, bo przecież właśnie sobie udowodniłeś po raz n-ty, że Ty nie masz takich zdolności i możliwości. Inni uczyli się na swoich błędach, przyjmowali krytykę i robili postępy, a Ty trwałeś w tym, co sobie wmówiłeś. Nawiązując do analogii nauki jazdy na rowerze - 15 lat straciłeś na naukę nie dlatego, że nie umiesz jeździć, tylko dlatego, że miałeś złego nauczyciela, albo nie słuchałeś wskazówek, za to powtarzałeś sobie 'nie nauczę się, bo nie mam predyspozycji'. Czas zatem zmienić nauczyciela, zacząć go wreszcie słuchać - i stosować wskazówki, jakie podpowiada, a nie tylko wyobrażać sobie, co by się stało, gdybyś taką wskazówkę zastosował, po czym odrzucać ją tylko dlatego, że się boisz upadku i że w Twoim umyśle ona nie ma prawa zadziałać. Wiesz co to jest zasada 'samospełniającej się przepowiedni'? Jeśli nie - to poczytaj w necie: http://www.psychika.eu/skleroza-%E2%80%93-samospelniajace-sie-proroctwo/ http://www.eioba.pl/a129432/samospe_niaj_ca_si_przepowiednia http://kobieta.interia.pl/news/samospelniajace-sie-proroctwo,1244452 http://pl.wikipedia.org/wiki/Samospe%C5%82niaj%C4%85ce_si%C4%99_proroctwo i teraz odnieś wszystkie swoje 'próby' i to co FAKTYCZNIE wtedy myślałeś o oczekiwanym rezultacie... I bynajmniej nie mówię tu o mówieniu do siebie 'uda mi się', podczas gdy w duchu miałeś uczucie, że to jednak okłamywanie siebie i tak naprawdę to nie dasz rady. Mam na myśli faktyczne przekonanie, takie wewnętrzne, że dasz radę. To jest takie uczucie, wrażenie 'oczywistej oczywistości', kiedy nie masz najmniejszych wątpliwości, że to zrobisz. Tak jak teraz dla Ciebie jest oczywistym, że potrafisz pisać na komputerze. Więcej nie ma co pisać na forum. Bo widzę, że jakiekolwiek moje logiczne argumenty odrzucasz stosując wykuty na blachę pattern 'jestem gorszy, dlatego nie dam rady', a 'koledzy' tylko utwierdzają Cię w przekonaniu, że masz rację. To nie jest środowisko sprzyjające zmianom, a raczej utrwalaniu tego, co Ci nie służy. Jeśli chcesz skorzystać z pomocy - mogę to zrobić. Forum nie zawsze jest dobrym miejscem do pisania o osobistych sprawach. A nadal będziesz chroniony anonimowością jaką zapewnia net. Jeszcze przez jakiś miesiąc będę miała czas by móc odpowiedzieć na pytania, podpowiedzieć coś. Kosztów żadnych, poza Twoim czasem na przeczytanie/napisanie maila. Co zatem będę z tego miała? Satysfakcję, jak któregoś pięknego dnia Twoje życie się zmieni na lepsze:) Adres podawałam już wcześniej, ale powtórzę: moje.toiowo@gmail.com I teraz - tylko od Ciebie zależy, czy podejmiesz wyzwanie. Niemniej brak maila dla mnie będzie świadczył tylko o tym, że na takiej samej zasadzie wyglądały Twoje wcześniejsze 'próby' zmiany życia na lepsze. Czyli - że nawet palcem nie kiwnąłeś, mówiąc 'to nie zadziała, nie ma sensu nawet sprawdzać'. I że jedyne co potrafisz, to narzekać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bez ironii
Do korjonos > już wiem co jest bardziej zabawne niż ten filmik - twoja wypowiedź, żeby nie oceniać nikogo powierzchownie w zestawieniu z kompletną oceną psycholgiczną mojej osoby, jakiej dokonałaś na podstawie kilku wyrwanych z kontekstu zdań Masz rację. Czy poprawiło Ci to teraz samopoczucie...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bez ironii
jem kupe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
'jestem gorszy, dlatego nie dam rady' A znasz przysłowie - wyżej dupy nie podskoczysz? Albo mierz siły na zamiary? Są granice możliwosci, których żaden z nas nie przekroczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bez ironii
A znasz przysłowie 'jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz' ? Czyli, że Twoje życie zależy od tego, jak je sobie przygotujesz?%

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bóg niektórych stwarza ładnymi a niektórych brzydalami a nawet brzydkimi jak śmierć i ci drudzy są odrzucani Niektórzy mają za krótki mózg żeby to zrozumieć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Taaa, tylko że syn Billa Gatesa ma o wiele większe mozliwości "pościelenia" niż chłopak z etiopskiej wnioski. A mówiąc prosciej : zaczynamy z okreslonymi warunkami startowymi i na nasze życie wpływ mamy ograniczony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×