Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość thaisse80

jakie byly wasze pierwsze mysli po porodzie?

Polecane posty

Gość pierwsz mysl
co za koszmar:O a potem czy wszystko z nia ok. czy ma rece nogi, palce..:) żadnych łez, wzruszenia , tylko ulga że juz po

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama 15 miesiecznego synka
Wiesz czego? Bo wszyscy dookola mowia o lzach wzruszenia, przeogromnej radosci i wzruszeniu nie do pojecia widzac tego malego czlowieczka, a ja tego w ogole nie czulam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość thaisse80
mama 15 mies synka - ja tez nie czulam wzruszajacych mysli po porodzie - porod mialam okropny i pierwsza mysl to byla ulga, ze juz po. wzruszenie przyszlo jak juz bylam na sali z malutka. ale tez wielkich lez nie bylo:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość madziaaaaaa26
Ja tak jak pisałam wcześniej - po drugim porodzie łzy szczęścia, radość, miłość Ale po tym pierwszym porodzie, po cesarce tez sobie myślałam; " Jezu, już po wszystkim".I nie poczułam tego wybuchu miłości co po drugim porodzie. Wszystko tak normalnie, bez większych emocji odbierałam. A potem niestety przez ponad pół roku walczyłam z depresją poporodową

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o czym w pierwszej chwili pomyslalam po porodzie?...nie pamietam dokladnie,ale za to pamietam co powiedzialam mezowi:I OTO ROZPOCZAL SIE NOWY ROZDZIAL W NASZYM ZYCIU,TERAZ NAPRAWDE MAMY DLA KOGO ZYC:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama 15 miesiecznego synka
Ja, jak teraz tak z perspektywy czasu patrze, to dochodze do wniosku, ze chyba mialam jakies zaczatki depresji poporodowej lub cos podobnego, bo pierwsze 2 miesiace byly dla mnie bardzo ciezkie. I nie mowie tu tylko o tym, ze fizycznie ciezko bylo, psychicznie bylo zle. Ciagle ryczalam, nic mnie nie cieszylo, to wszystko na przemian z jakimis napadami zlosci na meza, placzacego synka, potem jakies schizy lekowe, ze cos mu sie stanie, znow placz, bo czulam wyrzuty sumienia za ta zlosc albo strach o niego. Pamietam, ze raz, jak synek mocno plakal, a ja kolysalam wozkiem, zaczelam o wiele mocniej kolysac tym wozkiem niz zwykle, on sie uspokoil i zasnal. Pare dni pozniej wyczytyalam o syndromie dziecka potrzsanego i zaczelam sobie wmaiwac, ze "uszkodzilam" mojego syna przez to hustanie i na pewno odbije to sie na jego zdrowiu i znow ryk przez pare dni, doszukiwanie sie choroby...w ogole trudne to wszystko jest do opisania, ale krotko mowiac pierwsze dwa miesiace byly dla mnie cholernie, cholernie ciezkie psychicznie. Wiem, ze to sie moze wydac smieszne co tu pisze, ale gdyby nie moj maz to chyba wyladowalabym w wariatkowie, a pisze o tym dlatego, ze musze sie poprostu wygadac. Ciezko mi jest jak czytam, ze dziewczyny mialy takie piekne porody, potem lzy szczescia, wzruszenia, potem w domu sama radosci i tak dalej. U mnie tak nie bylo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość u mnie byly lzy szczescia
mialam wywolywany porod i jak malej tetno spadlo do 60 to pedem bieg na cesarke i jak mi ja wyjeli z brzucha, (jeszcze pepowina nie odcieta) to poczulam ogromna ulge ze juz po wszystkim, jak mi ja pokazali to pierwsza mysl "jaka ona piekna i taka malenka" a jak uslyszalam pierwszy krzyk to juz sie poryczalam ze szczescia ze mala zyje (lezalam miesiac w szpitalu na cholestaze i zagrazalo mi obumarcie płodu, mnostwo stresu i ciagle monitorowanie dziecka). Od pierwszej chwili ja uwielbiam, mimo zmeczenia czasami godzinami moge na nia patrzec i czasami oboje z mezem sie zastanawiamy jak nam sie udało taki cud stworzyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×