Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość badaczka21.

Potrzebuję pomocy - nadopiekuńcza matka :(

Polecane posty

Gość smutny prawiczeek
ona i tak ma dobrze , ja jestem na 1 roku i matka przytjezdza do mnie gdy nie moge ja wrocic do domu :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość córka nadopiekuńczej mamusi
Dobrze znam ten problem. Ja miałam trochę gorzej, ponieważ mieszkałam i mieszkam nadal na wsi w odległości 25 km od dużego miasta, w którym studiowałam, więc o zamieszkaniu w akademiku nie było mowy (bo "za blisko"). Tak, mamusia wygrała. Musiałam przez 5 lat dojeżdżać ze wsi busami, których nie było za wiele. Mama nie rozumiała dlaczego narzekam bo przecież można poczekać 2 h na busa i przeżyć. Ale powiem Wam coś. Z każdym rokiem jest coraz gorzej. Trzeba uciec z domu jak najwcześniej bo z czasem nie będzie lepiej. W ogóle gdy ja się urodziłam mama miała prawie 40 lat, a tata 50. Tak więc oni nigdy mnie nie rozumieli i uważali za dziwoląga. Bo ja uwielbiałam w liceum chodzić na imprezy a dla nich to było coś chorego, bo mama widziała w serialu jak zgwałcili kogoś i się panicznie bała o mnie. Ona nigdy na żadnej imprezie nie była i myśli, że tam się dzieją dantejskie sceny. Ja nigdy nie paliłam papierosów ani nie brałam narkotyków. Nie wierzyła. Wypuszczała mnie, ale nie spała całą noc. I musiała wiedzieć z kim idę i z kim wracam. Dzwoniła do moich znajomych bo mi nigdy w nic nie wierzyła. Jak jechałam na wakacje to dzwoniła ze 3 razy dziennie i się pytała co jadłam itp. Do dzisiaj nie umiem pływać :/ Jako mała dziewczynka bardzo chciałam chodzić na basen jak inne dzieci, ale mama mówiła NIE! Dlaczego nie? Bo się utopisz na basenie. Prawa jazdy też nie mogłam zrobić bo będę źle jeździć i na pewno spowoduję wypadek. Mama nie wierzy w to co jej mówię, nie ma do mnie ani grama zaufania. Ja nie pytam czy idę tylko oświadczam, że idę. Ale co z tego, ona dzwoni, martwi się, szantażuje. Od tego nigdy się nie uwolnię. Na studiach znalazłam pracę ale jej to nie pasowało i rzuciłam ją bo nie mogłam już słuchać "kiedy się zwolnisz?" po 50 razy dziennie. Mama do dzisiaj kontroluje jak się ubieram i zawsze jest afera z tego powodu. Ona wie lepiej kiedy mi zimno i kiedy jestem głodna. Zrobiła ze mnie kalekę, jestem mało samodzielna. Ona nie pracuje, więc cały dzień się o mnie martwi... Ze swojego doświadczenia mam dwie rady dla młodszych koleżanek. Przede wszystkim własne pieniądze są bardzo potrzebne. Kiedy pracowałam, mama nie mogła kontrolować moich wydatków i mówić na co mam je przeznaczyć. Nawet gdy ktoś mieszka w akademiku, a mama pomaga mu finansowo to na pewno usłyszy od niej wyrzuty, kiedy będzie coś nie po jej myśli. A kiedy ktoś ma swoje pieniądze to nie musi się spowiadać mamie, ponieważ ona nie wie ile zarabia i co robi z wypłatą. Poza tym mnie pomogło to, że kilka lat byłam w związku z chłopakiem. Nie był to ideał, ale starałam się, żeby go poznała jako człowieka odpowiedzialnego i opiekuńczego. I gdy gdzieś z nim jechałam, nie martwiła się tak bardzo, bo wiedziała, że mam opiekę. Niestety nie jesteśmy już razem, a ja dalej mieszkam z mamą. I wróciliśmy do punktu wyjścia - znowu nie pozwala mi nigdzie wychodzić wieczorem chociaż mam 25 lat i skończyłam studia. Ja i tak idę, ale potem przez miesiąc mi wypomina. Raz na jakiś czas wyskoczę na piwo ze znajomymi, nie robię nic złego. Ona tego nigdy nie zrozumie i dzwoni co chwilę. Chyba trzeba się z tym pogodzić. Mam depresję przez nią, a podobną mnie kocha :/ Nie rozumiem tego. Odkładam pieniądze na wynajem mieszkania, ale kiedy będę się chciała wyprowadzić to się dopiero zacznie. Szantaże, płacze i groźby. Najgorsze jest dla mnie to, że ludzie postrzegają mnie negatywnie (jako lenia, kalekę życiową itp), a nie zastanawiają się dlaczego tak się dzieje. Toksyczni rodzice to wielka tragedia dla dziecka, które zawsze będzie mniej zaradne od innych. Jeżeli ktoś to przeczytał to dziękuję :) Chętnie poczytam opowieści innych forumowiczów, jak sobie z tym radzą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dokładnie was rozumiem. Mam ten sam problem. Jestem całą sytuacją przerażona, ponieważ już widzę poważne skutki nadopiekuńczości mojej mamy. Zacznę od początku. Moja mama jest ogólnie bardzo dobrą osobą, krzywdy by mi żadnej nie zrobiła (oprócz tego, że jest nadopiekuńcza, z czego nie zdaje sobie oczywiście sprawy). Jest wykształcona, niezależna, od nikogo pomocy nie przyjmuje, itd. Więc do cholery nie wiem czemu mnie tak traktuje? Z tego co wiem w dzieciństwie była wychowywana normalnie, moja babcia wcale nie organizowała jej życia, ale też jej nie olewała, po prostu kiedy trzeba było traktowała ją jak dziecko, ale dawała na tyle swobody, by moja mama miała okazję być niezależna. Ja mam teraz 18 lat i jestem w kropce. Każda impreza jest stresem, żeby czasem mama nie dzwoniła i nie było obciachu. Oczywiście zawsze dzwoni...wszyscy znajomi się fajnie bawią, a tu nagle dryń,dryń-mama dzwoni, godzina 20.30,21.00,21.30, potem telefony się nasilają, bo dochodzi 22.00 i czas do domku. Jest to tak wkurzające, że najchętniej bym wtedy wywaliła ten telefon gdzie pieprz rośnie! Ja już jestem pełnoletnia, ale ona tego nie zauważa. Rozmawiałam z nią 10 tysięcy razy, najpierw grzecznie, potem wrzeszcząc, ale nic nie pomaga. Boję się że tak samo będzie jak pójdę na studia...zresztą ona zaplanowała mi już całe życie. Mam skończyć taki kierunek jak ona, wrócić do rodzinnego miasta, najlepiej mieszkać koło niej, wyjść porządnie za mąż, mieć dzieci, a ona będzie wtedy najszczęśliwszą osobą na świecie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mogę powiedzieć że ja od dawna jestem przez matkę , pod płaszczem wychowywany. W wieku 24 lat zdażyło się że gdy na cały dzień wyszedłem po prostu połazić, pochodzić, spotkać się, matka wyzdzwaniała, dlaczego nie poinformowałem ich że wychodzę na cały dzień (po co) , skłonna była stwierdzić że na pewno już potracił mnie samochód , albo doznałem wypadku. Nie zrozumiała, że mam jej dość i należy mi święty spokój, ale ona nie rozumie a ja mam dość tego nadzoru, gdzie ona uzurpuje sobie jakieś prawa. Spotykam się z psychologiem,i powiedziałem mu o tym, mamy o tym na kolejnym spotkaniu rozmawiać. Mam nadzieje że uwolnie się od matki, bo juz jestem społeczną kaleką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja mama tez postępowała podobnie, ale dzięki niej uniknęłam wielu przykrości. Kiedy szłam na studia była przeciwna mojemu związkowi z pewnym chłopakiem. Zakochana w nim nie widziałam żadnych wad. Dopiero moja mam otworzyła mi oczy. Obecnie mój były ma dwójkę nieślubnych dzieci z różnymi kobietami. Ja natomiast po 5 latach otwieram wspólny interes z moim mężem. Człowiekiem, który kocha swój zawód i jest wspaniałym ojcem dla dwójki naszych dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×