Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Montralala

traumatyczny poród

Polecane posty

Ja rodzilam w 2002 w listopadzie. Wczesniej mowilam, ze juz nigdy nie chce zadnego dziecka wiecej. Teraz tak sobie mysle, ze chcialabym drugie dziecko, ale na pewno nie porod silami natury. Nigdy w zyciu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jjjjjjj jjjjjjjjj
hmmm no ja niestety mialam komplikacje, ostatni szew zdjeli mi 5 tyg po porodzie (!!!!) mialam mnostwo stanow zapalnych, nie moglam sie poruszac, lezec siedziec, po zdjeciu szwow ostatnich zlapalam ten ropien, a do dzis jeszcze ziarnuje mi sie blizna po nacieciu wewnatrz (niecale 3 mies po porodzie). z tymi szwami bylo strasznie bo mialam widoczne golym okiem naderwania ktore puchly, tworzyly mi sie krawiaki, stany zapalne i male ropnie, ale ten ropien ktory mi pekl juz po niby zagojeniu wszystjuego... caly gogantyczny podklad bella mamma mialam w tej ropie wiec mozecie sobie wyobrazic :/ ledwo bylam w stanie podniesc sie by przewinac dziecko albo odwocic na drugi bok zeby je przystawic do piersi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Punicaaa
zapomnialam dodać, że ogólnie jestem panikara jeśli chodzi o różnego rodzaju badania, zabiegi. Nawet pobranie krwi to u mnie tragedia :D przymierzam się kilka razy a pielęgniarki tracą cierpliwość :D co ważne - nie dajcie sobie wmówić jakiejś pozycji tak jak ja za 1 razem. Uważam, że na leżąco jest cholernie trudno, wtedy jednak nie bylam w stu procentach świadoma nie wiem czy przez to co mi polożna dala w zastrzyku czy z wrażenia czy może z jeszcze innego powodu i lekarz sam sobie fotel ustawil a mi kazal leżeć.. :o w dodatku o nic nie zapytal nawet.. tylko robil "swoje". za drugim razem polożna byla obok ja sobie chodzilam jak odeszly wody to tylko pomogla mi się wspiąć na lóżko i powiedziala, że mam się ulożyć tak jak mi wygodnie. Najpierw bylam na pieska i się zapytala czy jest ok, a ja że jeszcze niech da mi chwileczkę (a skórcze parte już :D ) i ulożylam się jakoś dziwacznie... niby kucalam na tym wyrku ale tak mi podniosla oparcie pionowo, że moglam się zaprzeć plecami o nie i z większą silą wypchać malą :) najgorszy moment to byly ramionka chyba w jednym i drugim przypadku :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiecie co, a ja chciałąm się jeszcze starać o dziecko po ślubie... starać :o Chyba jednak bede czekać na wpadke :D Zebym potem nie przeklinała na siebie że sama tego chcialam;d

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moj porod byl identyczny
ja tez w listopadzie :D chcialam miec 2 dzieci, ale trauma nie do przejscia:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jjjjjjj jjjjjjjjj
hehe nooo one sa niesamowite z tym podpisywaniem dokumentow w stanie nieswiadomosci. Jedyne o czym myslalam to zeby rozszarpac ja i mojego meza krtory panikowal za drzwiami (wolalam rodzic z mama bo porod wg mnie to sporawa wizualnie obrzydliwa a maz i tak umiera ze szczescia widzac dzieciatko juz po wszystkim) i probowal sie wedrzec na sale, a te mi jeszcze z jakkimis papierami. Szczerze mowiac moglabym im podpisac czek na milion dolarow i nijak bym o tym nie wiedziala;p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamuskatratata
Mnie pozszywali jak jakas swinke a dowiedzialam sie o tym jak poszlam do mojego ginekologa po miesiacu czasu.Wkarte mi wpisali ze mam ok 10 szwow a tak naprawde to bylo ok 20.Pomimo naciacia i tak popekalam.Co do ropniakow to tez sie meczylam z nimi bardzo dlugo ale samo sciagniecie szwow wielka ulga..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moj porod byl identyczny
ja moja core zobaczylam dopiero nastepnego dnia po 16. porod zakonczyl sie o 0.35

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamuskatratata
Co do papierow to tez jakis tam wywiad prowadzili i zapisywali .Kazali mi pisac ale niestety wiedzieli ze sie nie da ...Zrobili to za mnie nawet nie pamietam o co pytali..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jjjjjjj jjjjjjjjj...:D:D:D:D:D:D:D lepiej bym tego nie ujęła...że też te konowały na to jeszcze nie wpadły...czeki na 1000000 dolców:D:D:D:D:D:D Jesteś wielka moja droga:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moj porod byl identyczny
a ja nawet nie pamietam czy cos podpisywalam, stracilam przytomnosc okolo 22. "Porod" trwal od 6 rano

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moj porod byl identyczny
pamietam, ze wkluli mi sie ze znieczuleniem w kregoslup i pielegniarka krzyczala, ze panikuje. Potem dostalam jakiejs rzucawki i wyrzucili meza z sali. Nagle zapanowal chaos, potem nie pamietam. Ocknelam sie na chwilke gdy mowili, ze zdrowa corka i ze mialam cesarke.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jjjjjjj jjjjjjjjj
hehehe dzieki dzieki :P hehe weźcie, ja sie darlam ze umieram, ze nie przezyje, ze nie urodze, zeby mnie wzieli natychmiast na cesarke, nawet moja mama ktora normalnie nie panikuje, bala sie ze cos zlego sie stalo bo ona poszla z malutka i polozna a ja bylam zszywana grubo ponad godzine a jeszcze moja tesciowa wpadla cala zaryczana (ze wzruszenia ze sie dzidzia urodzila) i niezdolna wykrztusic slowa, a oznak radosci zero tylko totalny szloch i moja mama prawie palpitacji serca dostala;p Oprocz tego dostalam strasznej anemii poporodowej ale w sumie to bylo najmniej traumatyczne . Mimo ze wiele czasu nie minelo to jak patrze jak moja Basia rosnie to mysle sobie ze chcialabym miec jeszcze jedno takie malenstwo. Ale to jak wymysla jakas bezbolesna metode :p bo znajac moje 'szczescie; po cc przez pol roku nie dojde do siebie;p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Właśnie...dokładnie tak samo myślę jak ulubiona przedmówczyni:):), Ale mimo to chciałoby się jeszcze raz:D:D:D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blebleblu
Mnie natomiast dopadła deprecha poporodowa na całego...na córkę nie mogłam nawet patrzeć...na męża też..miałam ochotę się pociąć..:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
blebleblu...depresja poporodowa to straszna tragedia...wiem, bo moja przyjaciółka popełnia samobójstwo:(:(:(:(:((: i nikt nie mógł zrozumieć dlaczego to zrobiła, leczyła się, chodziła na terapię...ech...minęło trochę lat...ale nadal strasznie to boli:(:((:(:(:(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jjjjjjj jjjjjjjjj
ech, masakra z ta depresja... Wiele kobiet stara sie latami o dziecko i przez jakies reakcje chemiczne wpada w depresje i nie moze patrzec na malenstwo lub co gorsza robi sobie lub jemu krzywde.. Jesli istnieje Bog to faktycznie niezla kare nam wymyslil za zerwanie jablka ;) Choc przyklad mojej tesciowej. Roidzila prawie 5kg dziecko (!!!!) i doslownie NIC nie czula !!! Pojechala na porodowke bo jej odeszly wody, polozyla sie i urodzila malego giganta choc sama jakas ogromna nie jest . I mowi ze nic ja nie bolalo, chwila moment i koniec. Ze szwy ja troche pozniej ciagnely ale samego porodu z bolem kompletnie nie kojarzy . Mi lekarz powiedzial ze wszystko zalezy od tego jak ktos przechodzi miesiaczki- ja miesiaczki mam strasznie bolesne, niejednokrotnie wymiotuje z bolu i mdleje, mam strasne bole krzyzowe na ktore nawet ketonal nie pomaga. No wiec porod to byla juz masakra do kwadratu zwlaszcza ze mam 155 i waze 43 kg (waga zaraz po porodzie, z dzidzia wazylam niewiele ponad 50)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jjjjjjj jjjjjjjjj...no kochana...to kawał baby z Ciebie:)::):):) Mój mały urodził się z normie, miał 3340, 54 cm... teraz ma ledwo 7 miechów, a waży 10kg, 81 cm...lekarka śmieje się na jego widok bo chudy, a długi na maxa:):):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosiekx
ja rodzilam ponad 13 godzin. Co najgorsze okolo ostatnich szesc polozna nie pozwolila wstawac mi z lozka!! Nawet jak chcialam do wc to dawala mi kaczke..litosci :/ Ale prawdziwy koszmar zaczal sie jak juz urodzilam.. Lozysko nie chcialo sie odkleic wiec mialam lyzeczkowanie. Myslalam ze umre, bo co najlepsze to mialam to robione na zywca!!! Dopiero dwa dni po porodzie sie dowiedzialam od poloznej ze lyzeczkowanie robi sie w znieczuleniu miejscowym......! Potem szycie...masakra!! Lekarz ktory mnie szyl (I lyzeczkowal tez) mial przezwisko RZEZNIK! Teraz wiem dlaczego!!!!!! Do tego krwotok i cztery godziny po porodzie na kroplowce ( nie pozwalali mi zasnac po 13 godz. bolu). To byl pierwszy porod, a teraz jestem juz po drugim.. Nie powiem balam sie strasznie drugiego porodu, ale trafilam na super lekarzy i super pielegniarki i obylo sie bez komplikacji i niepotrzebnego bolu. Gdybym miala zajsc w ciaze ponownie..hmmm....bez wahania!! Te male skarby sa warte wszystkiego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jjjjjjj jjjjjjjjj
co do gosiekx... Coz, mi nie pozwalali wstawac od 23 a urodzilam po 12 nastepnego dnia wiec wiesz;/ a moja mala urodzila sie 51, majac 2,5 mies miala prawie 60 ale ona to glownie wszerz rosnie, niektore spioszki musialam spakowac bo na brzuszku jej sie nie dopinaly hahaha, ale ona to najchetniej by mnie do zera wyssala chyba ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ech...może jednak topik nie padł:0 Taki wdzięczny temacik:D:D:D Ale fakt, do takich wniosków człowiek jest gotowy po porodzie po dłuuuuuuuuuuugim czasie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A może szybka ankietka? Która z rodzących naturalnie za pierwszym razem dałaby się namówić w drugim przypadku porodu na cesarkę? JJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJJAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA:D:D:D:D:D:D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takietamtrala
Nie rozumiem, skąd ta trauma i paranoja dotycząca naturalnych porodów...ja miałam 3, bolało jak cholera, ale za nic nie dałabym sobie zrobić cc!!! przecież to normalna operacja, z rozcinaniem powłok brzusznych....ble....aż się słabo robi na samą myśl...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasik03222
Trauma? Mój poród był potworny! Cała akcja zaczęła się o 9 rano. Na początku bolało tylko trochę, myślałam "EE pikuś, to ma być ten ogromny ból?" Uśmiech znikł mi z twarzy, kiedy polozna powiedziała, ze nic mnie ejszcze tak naprawde nie boli... Po kilku godzinach przyszedł lekarz i przebil mi pęcherz płodowy. Akcja nie postępowała wiec podano mi oksytocyne. Czas leciał, a ból był coraz gorszy, nagle uświadomilam sobie, ze cos rozrywa mnie od środka. Moje kości są rozciągane do granic możliwości, brzuch jakby pulsuje, odczuwam mega ból w podbrzuszu i udach, boli jak cholera! Błagałam o znieczulenie, obok mnei jakaś kobieta wyła jak zarzynane zwierze. Myślałam "Boze niech ten koszmar sie wreszcie skonczy..." Około 19 przyszedł lekarz i kazali mi przeć. Tego do konca zycia nie zapomne. Kiedy wychodzila główka poczułam w pewnym momencie jakbym "pękła". Ale w koncu było po krzyku zadowolona i szczesliwa po czasie spedzonym z synkiem pojechalam na sale poporodowa i tam zaczal sie prawdziwy koszmar. Po okolo 30 minutach poczulam dziwny bol brzucha, zajrzalam pod koldre i zobaczylam kałuże krWI. Ktoś zawołał lekarza, wzieto mnie na łyżeczkowanie (bol potworny), potem jakies zastrzyki w macice, grzebali mi w srodku na zywca przeroznym zelastwem, a krwotok nie ustepowal. Czułam, że umieram, po prostu odpływałam. Podawali mi krew, jakies lekarstwa i nic... Po 40 minutach lekarz stwierdził, że trzeba wyciąc macice. O operacji nie bede juz opowiadac, ale po było przeokropnie. Bardzo bolesna rana, niemożność chodzenia, wymioty i trauma. Mam 24 lata, od mojego porodu minely juz 2. Chciałam miec drugie dziecko... Bardzo chciałam. Ale w trakcie samego porodu zdecydowałam, że nigdy wiecej. Potem los zdecydowal za mnie. Dzis wiem ze to cale gadanie o porodach naturalnych i ich bezpieczenstwie mnie po prostu wkurza. Chcialabym powiedziec wszystkim kobietom- nie godzcie sie na to! Nie jestesmy zwierzetami w ubojni tylko ludzmi. Mezczyzni nigdy tego nie zrozumieja. Ja gdybym mogla cofnac czas wzielabym cesarke., Moze dzis Kubus moglby miec rodzenstwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ala11111
Cześć Dziewczyny, Jestem prawie dwa miesiące po porodzie i muszę się gdzieś wygadać, zastanawiam się czy trauma kiedyś się skończy. Dwa tygodnie po terminie trafiłam na patologię ok. godz 20, a o 22 dostałam już bóli, do wytrzymania. Około 8 rano przeszłam na salę przedporodową. Skurcze już miałam silne co 5 min, położna powiedziała ,że dostanę znieczulenie w odpowiedniej chwili, lekarz mnie zbadał powiedział że do znieczulenia muszę mieć dwa razy takie rozwarcie, później przebił pęcherz płodowy, robił masaż szyjki (która z was miała wie jaki to ból). Po 4 godzinach już wyłam z bólu, miałam bóle krzyżowe, nie dostałam nic nawet paracetamolu. Między skurczami mdlałam, po kolejnych 7 godzinach jak już wyłam jak zażynane prosie okazało się że mam 8 cm rozwarcia i zaraz zacznę rodzić, i oczywiście powiedzieli że już mnie znieczulać nie ma sensu, rozpłakałam się , położna powiedziała żebym nie histeryzowała. Dobrze ,że był ze mną mąż bo nie miałby mnie nawet kto zaprowadzić na porodówkę. Parłam chyba 45 minut , słyszałam tylko komentarze żebym nie wrzeszczała bo przez to nie prę. W końcu się udało, położna mnie nacięła, ale nawet nie poczułam. Łożysko ze mnie wypychali, potem szycie itd. Trafiłam na salę poporodową po pół godziny, przyszedł lekarz żeby mnie zbadać, nacisnął brzuch, buchnęła krew ,ale tak podobno powinno być. Musiałam się umyć po tym i spróbowałam dojść do toalety, jak zrobiłam parę kroków to zemdlałam i wyrżnęłam głową o posadzkę. Kocham moją córkę, ale już w życiu nie chcę tego przechodzić, dziewczyny wybierajcie CC.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Taaaaati
więc i ja dołączam sie do grona kobiet ktore przezyly traumatyczny porod bez jakichkolwiek lekow znieczulajacych i znieczulenia zzo czyli do kregoslupa!!! A więc jestem prawie 5 miesięcy po porodzie, teramin mialam na 22 czerwca 2012 jednak urodziłam 2 llipca br. 26 czerwca (4 dni po terminie) lekarz prowadzacy skierowal mnie patologie ciązy poniewaz mialam podejrzenie saczacych sie wod, gdy przyjechalam do szpitala okazalo sie ze to nie wody ale mimo wszystko musze zostac w szpitalu bo de facto i tak jz bylo Po planowanym terminie porodu... bardzo chcialam juz urodzic wiec 28 czerwca podano mi 1 krplowke z oxytocyna ktora zreszta nic mna nie ruszyla, wiec kolejna miala zostac podana z jednodniowa przerwa a wiec 30 zerwca, a że nie została podana to juz nawet nie wspominam... nie została poniewaz brakło już kroplówek zo oxy na ten miesiac! Tak wiec pomeczylam sie w tym zasranym szpitalu jeszcze do 2.07 a 2 lipca obudzilam sie rano o 5 z mokrą dośc mocno wkładką, zgłosilam to połoznej, zaprowadzila mnie na porodówkę o godzinie 5.10, tam mnie zbadali i mówią że jest słabe 2cm a wiec od razu kroplowka....w trakcie kroplówki gdzieś okolo godziny 7 rano zaczelam juz czuc skurcze ale do zniesienia jak sie to mowi, chcialam dzwonic po meza ale polozna mowila-spokojnie to sie moze klarowac do jutra wiec zadzwonisz przy dobrych 4cm... dobre 4 byly o godzinie 11.10 wiec maz byl w szpitalu przed 12! Od tego czasu nie umialam juz wytrzymac z bolu, pilka prysznic pilka prysznic i tak w kolko, spod prysznica wyszlam z 5 cm i myslalm ze ten koszmar sie nigdy nie skonczy maz mnie masowal chlodzil (dodam ze w dniu gdy rodzilam byla maxymalna temperatura na zewnatrz 52 w sloncu a na porodowce bylo 31 stopni) chlodzil i masowal ale to i tak nic mi nie dawalo-wylam z bolu, przy tych 5 cm polozna przebila do konca pecherz-chlusla spora ilosc wody, i kazala mi znow isc pod prysznic, siedzialam tam 2 nastepne godziny bez przerwy, w koncu kazano mi stamtad wyjsc ale juz nie potrailam dojsc o wlasnych nogach na lozko porodowe, maz mnie musial zaniesc,,,,wyszlam stamtad z 10 cm - byla godzina 16.30! no to przemy - etap parcia trwał 2h i 26 minut, najgorszy czas mego zycia, uwierzcie mi że lecą mi lzy gdy o tym pisze ... w tym czasie wylecialo ze mnie wszystko prócz mojego synka, wyparlam wszystkie syfy swiata, blagalam lekarza o CC ale on przchodzil do mnie gdy parłam tylko co jakies 40 minut i ciagle mowil ze urodze bo jestem mloda (mam 23 lata) a ja od samego poczatku wiedzialam ze nie dam rady....juz nawet mówilam mu na TY, ze ma mi zrobic to ciecie, nawet mu zaplace, on sie tylko smial i powiedzial ze kazda tak mowi...w koncu 2 polozne wyciskaly mi dziecko kladac sie na mnie-jedna z jednej druga z drugiej strony, zebra potrzaskane ale i to nic nie dawalo!!!!!!! Mąż był ciągle przy mnie - płakał ze mną, przy każdym bólu partym wychodzil z sali bo nie umial patrzec na to jak cierpie, zaraz po tym wracal i znow wychodzil gdy parłam! sytuacja zaczela robic sie dramatyczna gdy na ktg tetno synka zaczelo spadac ze 160 najpierw na 100 pozniej 90, 80, 60 aż wreszcie na 44, o godzinie 19.25 blyskawicznie zdjeli mnie z lozka na inne i lecieli ze mna na sale operacyjna, znieczulenia do kregoslupa nie moglam miec z racji powaznej wady kregoslupa a co za tym idzie pozniejszego paralizu, ale ONI zamaist mnie znieczulic calkowiecie wbili do kregoslupa.... (modliłam sie tylko o to zeby po wszystkim miec czucie w nogach!!!) przez bol party ktory mnie zlapal anestezjolog zle wbil igle bo zaczelam sie zwijac z bolu i znieczuliko mi tylko lewa strone, z prawej wszystko czulam wiec musial wkluc sie raz jeszcze....za drugim wkluciem sie udalo.... o 19.50 urodzil sie moj SYNEK z wagą 3570 i 56cm na szczescie caly i zdrowy, mial tylko całą główkę siną poniewaz okazalo sie ze nie potrafil wstawic sie do kanalu rodnego i obijal sie o moje kosci, mial robione usg glowki i dziekuje Panu Bogu za to ze wszystko okej!! Po wyciągnieciu Go ze mnie zszywali mnie 42 minuty, tego nie pmietam bo spalam, wykonczona 14 godzinnym porodem!!! Po zszyciu dali mi w koncu Syna, dostawili do piersi--najpiekniejsza chwila mego zycia.... o godzinie 23 zawiezli na sale poporodowa, dziecko mi zabrali z racjo mojego stanu-nie bylam zdolna zajac sie nim, kazali odpoczac i dzwonic gdy znieczulenie zacznie schodzic wtedy przyjda i dadza mi znowu cos przeciwbolowego, gdy o 2 w nocy dzwonilam nikt nie przychodzil bo gdzies lazily te stare wiedzmy a ja skladalam sie z bolu, czulam jakby mnie wypatroszono, po prosru czulam ze przed chwila mialam zszywany brzuch, na sali lezalam sama wiec nie mialam kogo prosic o pomoc, w koncu zaczelam krzyczec i plakac -- po 20 minutach przyleciały :( o 6 nad ranem przyniesli moją kruszyne i dopiero od tego czasu mój koszmar sie skonczyl.... tak naprawde do dzis odczuwam skutki tej traumy, na wysokosci 2 cm nad blizna nie mam czucia w brzuchu, diagnoza-uszkodzenie nieodwracale mięsnia, xały pasek na tym odcinku moge szczypac, przypalac i nic-zero czucia.... od miesiąca chodze tez do psychologa bo nie umiem dac sobie z tym rady...psychoterapia jakos pomaga mi zyc dalej..... mam nadzieje ze kiedys z tego wyjde......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uszkodzona
po moim ostatnim porodzie mi niestety zostanie pamiatk tua do konca zycia rodzilam w Szkocji kiedy skurcze byly juz reguralne zadzwonilam do szpitala no i mialam pecha moj telefon odebral ktos totalnie niedouczony nie wziela pod uwage iz bylo to mmoje trzecie dziecko wiec kazala mi wziasc paracetamol i zadzwonic za dwie godziny bylam w szoku jeszcze nigdy nie czulam sie tak pozostawiona samej sobie pol godziny pozniej odeszly mi wody plodowe a glowke dziecka czulam juz w pochwie tu nie mozna zadzwonic na pogotowie wiec wezwalismy taxi no i prawdziwy horror sobotni wieczor ruch ogromny godzina drogi do szpitala a ja juz moglam tylko kleczec bol przeogromny kilka lat wczesniej mialam wypalankenadzerki lekarz tu niestety powinien byl podjac decyzje o cesarce ale postanowil inaczej i zrobil ze mnie kaleke wylam w taksowce bol byl tak potworny jak sie pozniej okazalo pekniecie drugiego stopnia no a gdy w koncu dotarlismy do szpitala to oni wpadli w panike bo sie okazalo ze maly nieoddycha a ja nawet nie mialam sily przec bol byl naprawde przeogromny zaczeli wrzeszczec na mnie jak na zwierze no ostatnia rzecz ktora pamietam to ich wrzask stracilam przytomnosc z bolu a oni tak mnie nacieli ze uszkodzili mi nerwy w pochwie tak ratowali dziecko poswiecajac moje zdrowie jeszcze pozniej dostalam poteznego krwotoku a gdy obudzilam sie nie bylam wstanie podniesc reki dzis dwa lata po porodzie zyje jak w horrorze nie moge siedziiec bez bolu chodzic bez bolu nawet ubranie spodni sprawia bol stracilam prace przez to jak zrobili zenie kaleke smutne jest to ze oni nawet nie poniesli za to zadnych konsekwencji stracilam wszytko zyje jak zombi na lekach przeciwbolowych i psychotropowych a kiedy placze z bolu oni sie smieja i mowia ze nie maja sobie nic do zarzucenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam! Jestem studentką Położnictwa na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym. Bardzo proszę o wypełnienie ankiety. Ankieta skierowana jest do Kobiet, które co najmniej raz rodziły. Badanie jest całkowicie anonimowe, a uzyskane odpowiedzi zostaną wykorzystane tylko i wyłącznie do celów naukowych. Z góry dziękuje za poświęcony czas i wypełnienie ankiety! link do ankiety: www.ebadania.pl/c593261cd2e96ea1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam, Szukamy kobiet, które przeżyły koszmarny poród. Zostały jednym słowem upokorzone na porodówce. Jeśli miałaś taką historię i chciałabyś to opowiedzieć to napisz! Szukamy kobiet do PROGRAMU TELEWIZYJNEGO! Jeśli jesteś zainteresowana lub znasz takie osoby to wyślij mi wiadomość, chętnie odpiszę i opowiem Ci więcej szczegółów na ten temat. kontakt: faustyna.kowal89@gmail.com Pozdrawiam serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×