Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zalamana smutna dziewczyna

Zostawil mnie... Tak po prostu... Nawet nie wiem dlaczego

Polecane posty

Gość soczek malinowy
dokładnie zrób tak jak radzi *kaoma* zadzwon do pracy, podaj sie za pracownika np.banku jakiegos tam i zapytaj, czy mozesz prosic o rozmowe z nim. Albo poproś aby przekazali jakis wymyslony przez Ciebie nr tel. i wtedy sie dowiesz, jesli powiedzą ze przekażą nr tel. to jest w pracy. A jesli np.ma urlop lub chorobowe to pewnie coś tam powiedzą na ten temat. W każdym razie próbuj, tylko z zastrzeżonego dzwoń.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zalamana smutna dziewczyna
Ja czuje sie okropnie, ale nic juz na to nie poradze. Zostalam potraktowana najgorzej jak tylko mozna. I jakos musze sie z tym sama uporac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zalamana smutna dziewczyna
Po co mam to robic? przeciez on nie chce ze mna rozmawiac, dzwonilam juz z zastrzezonego numeru. Nie chce sie juz narzucac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Często zmieniam nick
A gdzie ktos tu widzi prowokacje? Takie rzeczy sie nie zdarzaja? Chyba tylko w głowie kogos kto się nudzi i wymyśla pierdoły :D Ale trzeba przyznać że sporo ludzi tu się wkręca :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Często zmieniam nick
Ale ok, jedziemy dalej :D Zablokuj mu dzwonek zapałką, musi wyjść :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zalamana smutna dziewczyna
sluchaj nie zartowalam z tego bo niby po co? Nie uwazasz ze to przesada robic sobie zarty z czegos takiego? Ja akurat naprawde to przezywam i takie wypowiedzi mnie utwierdzaja w przekonaniu jak ludzie sa nieczuli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zalamana smutna dziewczyna
daj spokoj, to nie bylo smieszne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka sobiee
moze zareaguje jak powiesz ,ze chcesz oddac pierscionek?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Często zmieniam nick
Nie każdy jest gapami pasiony :D Ale ok, ja już daję spokój :P Mimo wszystko, dobrej nocy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A ja znam az dwie takie
historie! Moja kolezanka mieszkala ze swoim chlopakiem szesc lat i ktoregos dnia wrocila z pracy a jego nie bylo. Zabral wszystkie swoje rzeczy i zniknal bez chocby jednego slowa wyjasnienia. Pozbierala sie po tym, ale nidgy nie dowiedziala sie co mu chodzilo po glowie i dlaczego to zrobil. Druga historia byla nieco mniej powazna. Inna kolezanka poznala faceta przez jakis serwis randkowy, nie spotkali sie w realu, ale calymi tygodniami dzwonili do siebie, pisali. Mial do niej przyjechac, ona juz rezerwowala hotel itd, a on nagle przestal sie odzywac. Myslalysmy, ze moze mial wypadek, moze ukradli mu telefon.. Ale oczywiscie nic takiego nie mialo miejsca, po prostu zerwal kontakt bez zadnego wyjasnienia. Do dzis nie wiadomo dlaczego..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To znowu nie ten dział
Jedyne co mozesz zrobic to wez wolne w pracy. popros jakiegoś znajomego czy koleżankę ktora ma auto jesli nie masz swojego zeby cie zawiozla do jego miasta. Przeciez mozesz zapłacic.mysle ze ktos sie zgodzi.jak napiszesz teraz nie bo cos tam...to ewidentnie jest to prowokacja'.jak juz pojedziecie to najlepiej z rana zeby go przed praca uchwycić a jak sie nie uda to trudno jeden dzien możecie przeczkac w aucie pod jego blokiem i nie ma możliwości ze go nie spotkasz'no chyba ze naprawę mu sie cos stalo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Koktajlowa dama
Dokladnie.on ma obowiązek wyjaśnić ci swoje odejście.musisz pojechać bo jesli sie nie dowiesz to będziec cie to męczyło do końca zycia i tak cie ogarnie strach przed kolejnymi związkami ze sie nie bedziesz chciala juz angażować. A poza tym jesli faktycznie ktos mu nagadał jakies bzdury na twój temat i sie wyda za jakis czas to nie bedziesz mogla sobie tego darować'akurat to znam z doświadczenia.wiec jedz tam i nie marudz dluzej ze cie nie wpuszcza do domu i ze go uchwycic nie mozesz bo moge sie założyć ze nawet nie czekalas 1godziny' o swoje szczęście trzeba walczyc'nawet jesli sie on chce faktycznie Odejsc to niech odejdzie ale ty bedziesz miala czyste sumienie'powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Skarebeuszka
To jest prowo jak nic'dziewczyna siedzi i wymyśla sobie historyjki a tu wszyscy rad udzialaja.jakby to byla prawda to by ruszyła tyłek z miejsca zeby to wyjaśnić.ja juz dawno bym stała pod jego blokiem.kiedys cy wyszedł'przeciez to nie jest poniżanie bo nie powiedzial ze odchodzi a jako narzeczoną ma prawo wiedziec co sie stalo i tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do neinka - cd.cd.
no właśnie:D zostawił ją po prostu... a ona pyta ludzi na kafe.... dlaczego ją zostawił.... już dawno się tak nie uśmiałam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko, odezwij się. Ja przytoczę CI bardzo podobną własną historię. ok 3 lat temu byłam z chłopakiem, niedługo ale zauroczyliśmy się w sobie.. zaczęliśmy byc ze soba w wakacje.. wiec zawsze jak wychodził z domu rano załatwic a był obrotny to pisał do mnie na komunikatorach wiadomości i ok... któregoś dnia wstaje i nie ma nic... ja do niego piszę i bez odzewu.. pomyslalam, ze moze nie działa mu net a spieszył sie i wyszedł..nie miałam nic na koncie aby zadzwonic.. mijała godzina za godziną i nic.. zaczęłam dzwonic od ojca setki razy .. jak usłyszał, ze to ja rozłączył się i więcej nie odebrał.. zaczęłam płakac, przeżywac jak głupia... napisałam mu w koncu, że za to że mi tak robi i że wiem, że jest na necie a milczy to przyjeżdzam do niego jutro i zobaczymy... mieszkał z rodzicami, wiec pewnie się bał , ze narobie scen.. wiec w koncu sie odezwał mówiac, ze nie chce mnie widziec, ze nasłuchał sie o mnie sporo rzeczy.. waliło go co ja mam na ten temat do powiedzenia, on wiedział swoje i już,... długo po nim nie płakałam a teraz to sie smieje.. moze i ktos mu cos powiedział a może to był pretext ...? do tej pory nie wiem, ale cóż :) także ja na Twoim miejscu na siłę bym dociekała o co chodzi i zadzwonic do matki i powiedziec, ze oswiadczył Ci się a od kilku dni nie daje znaku zycia i zapadł sie pod ziemie, toż to normalna Twoja reakcja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I nie wiem czemu uważacie, ze to prowo.. ja wierze w takie coś, bo takie historie się zdarzają! nawet na kafe możecie poczytac mnóstwo takich tematu, ze zamilkł, że nie odzywa się itd.. i wiem, że faceci tchórze tak własnie robia, ale czy to jest dobre wyjście? najgorsze z możliwych. . . tym bardziej współczuję autorce bo to juz były zaręczyny .. ja z tym moim byłam w początkowej fazie związku.. teraz od 2 lat jestem w związku.. jak się pokłocimy to mój facet czy za godz czy za 3 ale zawsze zadzwoni.. nie wyciął mi numeru z milczeniem czy coś.. plany na przyszłosc, mieszkanie.. jest ok.. i wolę prawdę najgorszą mówioną prosto w O.O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem w identycznej sytuacji
zareczylam sie w sobote, jeszcze niedawno bylam kochana, uwielbiana i najlepsza. Od srody moj narzeczony nie daje znaku zycia. Zostawil mnie, jestem w o tyle gorszej sytuacji ze nie moge do niego jechac bo mieszka za granica. Siedze placze calymi dniami, dzis dopiero wlaczylam laptopa. I jeszcze zbilzaja sie swieta wszyscy wiedzieli o zareczynach, mielismy sylwester spedzac razem. A tu takie cos. Juz nawet zastanawiam sie czy sie nie powiesic bo nic gorszego mnie juz spotkac nie moze. Zawsze kochany czuly, niedawno jeszcze mowil jak mnie kocha a teraz udaje ze nie istnieje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jest za granica to może rzeczywiście coś mu się stało??? pisalas, dzwonilas do osób które tam z nim są o ile masz kontakt??? sytaucja cięzka.. gdyby nie to, że nie wiem na czym stoję i czy go zastanę to bym już była w drodze to.... i jeszcze zaręczyny, może slubu się wystraszył..dziwie się, że tyle dni spokojnie siedzisz ja bym nie dała rady

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem w identycznej sytuacji
spokojnie? chyba zartujesz. Nic mu sie nie stalo, tylko idiotke z siebie zrobilam dzwoniac do jego kolegi, ktory mnie wysmial.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem dlatego pytałam czy dzwoniłaś.. rozumiem, ze kolega Ci powiedział, że Twój man ma się świetnie??? nie mogłaś poprosic by dał Ci go do tel? nie było możliwości?? ja bym wsiadła w pociąg, samolot i leciała.. masz prawo dociekania prawdy, bo tak się nie robi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Constantine Angel
Dałybyście spokój...Facet się wypiął i nie ma ochoty na nic a wy byście latały po co? Wszystko jasne! Nie to nie i trzeba to znieść a jątrzyć sobie mozna w głowie jak ktoś lubi się dołować albo jest uzależniony od takich masochizmów. Boli...Rozumiem, że boli ale życ trzeba dalej, żeby przynajmniej dupkowi nie dać satysfakcji, że się staczacie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem w identycznej sytuacji
ja nie mam pieniedzy na samoloty do niego. I co zajade a on mnie nie wpusci? Poczekam az przyjedzie na swieta wtedy pojade do domu jego matki. Chyba ze sie powiesze do tego czasu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ANGEL- jakby jej powiedział, ze jej nie kocha, ze to koniec itd to jasne, ze należy odejśc z klasą i się nie prosic, isc dumnie..! ale ona nie wie o co chodzi, byc moze chce ją tak zostawic a moze co innego jest powodem- nie ma co generalizowac.. hm- nie masz kasy to zrozumiałe, pewnie też bym na JUŻ nie miała.. poczekaj skoro innej rady nie ma, ale wiem jak CI ciężko tym bardziej, ze go w kraju nie ma... i nie gadaj głupot o wieszaniu się.. samobójcy cierpią bardzo po śmierci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem w identycznej sytuacji
bardzo chcialabym sie dowiedziec jak samobojcy cierpia. Na chwile obecna nie wyobrazam sobie wiekszego cierpienia niz to co ja przezywam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Podobno bardzo, bo Bóg daje życie i Bóg Ci je odbiera.. i cierpienie jest nieporównywalne z tym ziemskim.. to jak jak byc spragnionym po miesiącu bez wody i miec przed sobą zimny sok a nie móc w stanie go dosięgnąc.. to taki przykład tylko.. Twoja dusza nie zazna spokoju i będziesz się wiecznie męczyc.. poza tym życie przed Tobą- wiem jak to banalnie brzmi.. ale uwierz, troche w zyciu przeszłam- takie sytuacje też a nawet gorsze ale zyje i mimo blizn staram się jako tako zyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem w identycznej sytuacji
ja jeszcze jestem chora, nie mam pieniedzy, nie mam nic. Wczoraj chcialam skoczyc z balkonu ale kolezanka sie obudzila i mnie zwlokla. Juz naprawde nie mam po co zyc. Wszystko mi obojetne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie gadaj tak ! ! ! jeszcze byś się moze nie zabiła, tylko była kaleką do konca zycia i by wtedy dopiero było! uwierz, ze czesto mialam takie mysli.. jak byłam młodsza to się okaleczałam, jadłam tabletki, myslalam o wieszaniu sie.. ale teraz wiem, że warto jest zyc mimo, ze mam wiele problemów naprawde powaznych i w moim zwiazku tez nie zawsze jest idelanie, ale co mam zrobic.. zyje, nie mam odwagi, a samobójcy to wbrew pozorom osoby śmiertelnie odważne.. jeszcze się może ułoży, może miał chwilę zwątpienia, zawahania, pamietaj że nadzieja umiera ostatania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem w identycznej sytuacji
ja nie mam nadzieji, a on? wystawil mnie na posmiewisko, bedzie dalej sobie zyl i sie cieszyl, majac gdzies to ze ja przez niego tak cierpie. Moje zycie jest i tak beznadziejne, jedyne co mi sie udalo to wlasnie zwiazek z nim, wreszcie czulam sie szczesliwa. Gdyby jeszcze mi powiedzial ze mam sie odpierdolic to byloby mi lepiej, a tak? Nie radze sobie z tym kompletnie, jak sie nie zabije to i tak pewnie umre bo nic nie jem kompletnie nie daje rady a przy mojej chorobie powinnam jesc bo biore a raczej bralam leki. Teraz wszystko juz nie ma znaczenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie ma sytuacji bez wyjscia.. a ile byliscie razem??? mzoe te zaręczyny były zbyt szybko.. jesli tak to mozesz mu napisac, ze zrozumiesz tylko chcesz słowo wyjasnienia, bo w koncu Ci się nalezy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×