Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

falea

Skąd się wzięło tyle dzieci z problemami?

Polecane posty

Gość Lalalunia
Moim zdaniem to tak : syndromy były i wtedy, tylko nikt tego nie diagnozował. U mnie był taki aparat w klasie, co i ksiażki czytał, i bardzo inteligentny, i pamieć miał świetną, ale ortografia to było po prostu coś, czego sie opanowac nie dało. Poszedł na konkurs polonistyczny, było dyktando, gdzie dostawało się powiedzmy 100 punktów za bezbłędnie napisane, a za każdy błąd odciagano np. 2 punkty - i on za dyktando miał punkty ujemne. No i wtedy uczniom się uswiadamiało obowiazki, prawa - mniej. Teraz jest zupełnie odwrotnie. Rodzice tez dobrze wiedzą, jakie sa prawa ucznia, a jak nie wiedzą, to wymyslają nawet takie prawa, których nie ma. Rodzice tez wychowują inaczej swoje dzieci. Mój ojciec np. uważal, ze korona mi z głowy nie spadnie, jak mnie nauczyciel opieprzy, nawet jeśli niezasłuzenie. Teraz rodzice sobie przede wszystkim "nie życzą". I tak to mniej wiecej wygląda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
koleżanka pracuje w przedszkolu w grupie 2,3 - 3 latka. ostatnio jedna matka zrobiła jej awanture i ostatecznie wypisała dziecko z przedszkola, bo córka miała sprzątnąc po sobie zabawki. Skandal - jej córka nie jest od sprzątania:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lalalunia
Ja tez bym tak znowu nie wychwalała tego starego modelu wychowywania. Np. mój ojciec - wychowany w jakims strachu przed "Bozią", w ciagłym poczuciu winy, w przekonaniu, że ma zamknać pysk i cieszyc sie z tego, co ma. Bez rozmowy, bez pytań, tylko miał przyjąć, że to , co mamusia mówi, jest święte - bo jak ich siedmioro w chacie było, to by musiała non stop z nimi gadać. Skutek jest taki, że jest człowiekiem, który nie umie rozwiazywac konfliktów, podkula ogon i spełnia żądania, nie domaga siencizego, daje sie wykorzystywac, a do tego nigdy nie doszedł do jakichś konkretnych pieniedzy, bo kto ma pieniadze, ten jest zły i na pewno zarobił na oszustwach. Ma pełno kompleksów, chodzi skulony, zesztywniały, nie powie, o co mu chodzi, tylko obgryza paluszki. To ja dziekuję za taką "kulturę" i wychowanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie podam nicku bo nie
Bo rodzice: -zamiast zając sie dzieckiem to zajmują sie trzepaniem kasy -zamiast przytulic to kupia zabawkę -zxamiast poczytac to dadzą mp4 -zamisat nakarmic zaprowadza do makkwaka Dziecko wychowuje niania, babcia i środowisko Dziecko chce i dziecko ma rodzice jak znajdą czas na weekend to dobrze ;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lalalunia
Mnie sie wydaje, że problem jest taki, ze rodzice maja jakis tam "model", według którego dziecko ma być prowadzone. Że albo bezstresowo, albo stresowo, albo tak, albo skrajnie inaczej. Bardzo ekstremalnie. Próbują być w tym bardzo konsekwentni i robi sie z tego jakieś kuriozum. A lepiej by było chyba po prostu reagowac na zachowania dziecka w sposob naturalny. Jak dziecko cię wkurwi, to je opieprzysz. Jak się chcecie przytulić, to sie przytulic. Jak sie chce miec spokoj, to powiedzieć, że chce sie mieć spokój. Najprostsze komunikaty. Takim tonem, jaki akurat jest adekwatny do sytuacji. Bez analizowania wszystkiego pod kątem "czy to sie zgadza z moją świetą metodą"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie podam nicku bo nie
Dokładnie tak, Teraz matka wychowując dziecko najpier czyta książkę jak te dziecko wychować, żenada!!!!!! Kuźwa, a gdzie masz babo rozum i serce? najpierw książka i wytyczne. Usypianie - z ksiązki odpowiednią metodą - żenada!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie podam nicku bo nie
W wieku 3 lat woła super nianie bo dziecko molestuje dom i domowników, a co zrobi gdy dziecko bedzie miało 14? kogo zawoła , jaką ksiażkę przeczyta?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja myślę że może teraz w modzie jest "bezstresowe wychowanie". Ja pamiętam w szkole człowiek siedział jak truś, był szacunek. Szanowało się nauczycieli, szanowało się rodziców. Teraz tego szacunku brak. Nie można gówniarzowi zwrócić uwagi bo cię wyzwą od najgorszych. Pamiętam dostałam od ojca raz w życiu. Raz mając już 17 lat kłóciłam się z mamą a raczej wrzeszczałam do niej ojciec wstał podszedł szczelił w twarz tak że wpadłam na ścianę i rękę miałam odbitą na policzku jeszcze przez 20 minut, musiałam przeprosić mamę i od tamtej pory a minęło już jakieś 11 lat nigdy więcej na mamę głosu nie podniosłam:) czyli dotarło do mnie:) Sama mam dziecko ma 3 lata i nigdy w życiu nie pozwolę żeby 3-latek mnie pluł, bił, gryzł itp. Jeśli trzeba jest kara, jak gadam godzinę i nie dociera jest klaps. Dziecko oczywiście nie jest katowane żeby zaraz mi ktoś tutaj z nadopiekuńczych mamuś nie zarzucił. Mam koleżankę ona tylko tłumaczy ma córkę 3 lata matka jest bita gryziona do krwi i pluta, dziecko histeryzuje wymusza a mama ciągle tylko tłumaczy. I niech tłumaczy dalej kiedyś w pysk od córki dostanie i będzie miała tłumaczenie. Jak to mówi mój m dziecko ma wiedzieć gdzie jest jego miejsce w szeregu. Rodzice na pierwszym i należyty im szacunek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lalalunia
Ale nie trzeba popadać w jedno albo drugie ekstermum. Nie trzeba sie pozwalac bić i gryźć - i nie trzeba strzelac w pysk tak, zeby poleciało na scianę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kiedyś z takimi oszołomami, to z tego co pamiętam to nikt nie chciał się bawić, owszem łobuzy miały posłuch, ale nie rozwydrzone bachory - takich się tępiło. A teraz jest na odwrót. Rozwydrzonych jest większość i to oni dyktują warunki, nawet nauczycielom. Nie wyobrażam sobie by moja córka gryzieniem i biciem wymuszała na mnie cokolwiek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jejciu nie tragizuj koleżanko napisałam że raz w życiu od ojca dostałam i nigdy w życiu więcej i to mnie czegoś nauczyło. Jakoś żyje i mam się dobrze:) nikt nie pisze że trzeba dzieci lać aż na ściany wpadną ehhehe boże wiedziałam że zaraz ktoś się znajdzie kto nie zrozumie wypowiedzi masakra jakaś tutaj jest:) chodzi przede wszystkim o szacunek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamamaluchaaa
mój synek ma skończone dwa latka, staram się wychować go najlepiej jak potrafię, wie co dobre, a co złe, wie co mu wolno, a czego robić nie powinien, bardzo dużo rozmawiamy i tłumaczymy, jak coś zdarzy mu się zmalować, to nie krzyczymy i bijemy, tylko tłumaczymy i tłumaczymy, razem malujemy,często się przytulamy, nie oglądamy bajek w tv tylko dużo mu czytamy itd jest grzecznym ułożonym dzieckiem i tu pojawia się problem jedziemy na święta do teściów gdzie będzie jego trzyletnia kuzynka mała jest strasznie rozbestwiona, krzyczy, piszczy , broi, jest bardzo złośliwa, bije, niszczy zabawki itd, wszędzie jej pełno,generalnie dziecko nie ma wpojonych żadnych zasad rodzice nic z tego sobie nie robią, generalnie wszyscy się śmieją łącznie z dziadkami, że mała ma ADHD teraz posłali ją do jakiegoś prywatnego przedszkola, bo już w domu nie mogli sobie z nią poradzić :O Obawiam się, że moje dziecko podłapie jej zachowania i potem przez 2 tygodnie będę dochodziła z nim do ładu.Wcale nie uśmiecha mi się tam jechać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i jakie to jest teraz proste wytłumaczenie na wszystko - rozwydrzone? Nie ma ADHD. Tłumok? Nie ma dysleksję, dysgrafię i tysiąc innych dysów. Cham? Nie, dziecko z dysfunkcyjnej rodziny (brak taty, lub mamy)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie sluchaj bazienki
bo jasne dziecko rzadzi rodzicami ci nie daja sobie z nia rady , gdyby byli stanowczy (ja nie pisze o biciu ) jakas kare , nie dostala by tego czego chce, potupalaby , nie zwrocilabym na to uwagi itp dziecko samo by zajarzylo ze nic tym nie wskora a tak do przedszkola:D bo tam napewno wychowia no i juz znalzeli jak widze chorobe ADHD :D:D ciekawe co bedzie pozniej ja mam 24 lata , ale mialam kolezanke w klasie ktora wszystko miala , ba mialam takich 3 w klasie wlacznie z nia , byli z dobrych domow , tamci dwoje mieli rygor w domu , szacunek do rodzicow do pieniedzy i wyszli na normalnych ludzi a ona ? edukacji nawet podstawowej nie zakonczyla :O szlajala sie cpala robila co chciala i tak jest do teraz :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość qqqqqqqqqqqq
To nie jedź

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lalalunia
Ja też dostałam raz kablem i wcale mnie to nie nauczyło żadnego szacunku. Wzbudziło we mnie tylko wsciekłość i poczucie niesprawiedliwosci. Bo gdybym była takich gabarytów, jak moj ojciec, to by sie na pewno nie wazył uderzyć mnie kablem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pamiętam jak kiedyś jedna koleżanka spóźniła się na obiad, z 5 min - miałyśmy wtedy może z 12 lat, czyli już takie smarkate nie byłyśmy. Koleżanka wróciła po 20 min z odciśniętą sprzączką z paska na udzie - byliśmy w szoku. Nie była to jakaś patologiczna rodzina, przeciwnie, ojciec był jak się dowiedziałam po latach milicjantem, więc może stąd te metody...Ale ciężko nam było wtedy uwierzyć, że tak duża dziewczyna dostała po tyłku, mało kto z nas obrywał, a byliśmy w miarę dobrze wychowani. Chyba :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jantarkaaa
[zgłoś do usunięcia]postaram się być kulturalna Ostatnio do starszej pani w autobusie powiedziałam "rusz d**ę" i było mi wstyd. Choc sie jej nalezało bo nawet przez swoje denka od szklanki nie widziała że z wózkiem wsiadam( jednen juz w autobusie był więc staruszki nie dało sie wyminąc. Stała na miejscu dla wózków, choć wolnych siedzień od groma. Ot...polska kulturalna matka :O Co wyrosnie z jej dziecka? Wlasnie takie o jakich traktuje ten topik.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lalalunia
Dla mnie bicie to brak szacunku. I nie ze do dziecka jako do dziecka w ogóle, jako do własnego dziecka, ale do dziecka jako do po prostu CZŁOWIEKA. Człowiek ma tyle metod, którymi może pokazac swoje niezadowolenie z czyjegoś zachowania, rodzic ma tyle mozliwosci wymierzenia kary, że bicie czy uderzanie jednokrotne" uwazam za kompletną kiłę i mogiłę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamamaluchaaa
niestety taką mam z mężem umowę, że święta spędzamy raz u moich rodziców, raz u jego, w tym roku u jego...jedyna nadzieja w pogodzie, jak nas mocno zasypie to nie pojedziemy, bo nie dojedziemy (mamy jakieś 400km)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mamamaluchaaa - nie zostaje nic innego, tylko tłumaczyć synkowi, że to co robi kuzynka jest złe, nieładne, be, itp i chwalić go mówiąc jaki jest grzeczny i kochany, bo tak nie robi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie sluchaj bazienki
falea ma racje mow ze to co robi kuzyn/kuyznka jest nie ladne , ze tak nie mozna sie zachowywac itp :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lalalunia
Nie przejmuj się, moze i syn bedzie potem trochę rozhustany, ale wyreguluje sie po paru dniach po powrocie. Z moim psem tak jest - jak przyjedziemy od tesciowej, gdzie psy dostają ciagle jakieś smakołyki, to też jest po powrocie pisk i strajk, bo pies sobie życzy takich zwyczajów, ale jak sie go parę dni przetrzyma, to wraca bez problemu do swojego rytmu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja rozważę dwie kwestie. Pierwsza to taka, iż ja sama jestem pokoleniem lat 80' i faktycznie wtedy było tak, że w lecie latało sie po podwórku, w zimie szło na sanki, tarzało w sniegu i przychodziło do domu zgrzanym i mokrym ale jakże szcześliwym. Wtedy było tak, że za każda złą ocenę była awantura, trzęsłam portkami jak mama z wywiadówki przychodziła a ja miałam na sumieniu jakąs tróje czy jedynkę. Rodzic i nauczyciel, każdy dorosły, to była świętość, jeśli sie nauczyciel burzyl to człowiek dębiał, jak obcy zwrócił uwage to było wstyd jak pierun i sie pamiętało ten wstyd do końca życia. Jak sie zrobiło coś niedobrego to się dostawało lanie (np. ścierą albo jakims kabelkiem) albo karę, ktora sprawiała, że zycie nie miało sensu (np. zakaz oglądania tv, wychodzenia z pokoju czy na urodziny do koleżanki). To były wtedy dramaty ludzkie, ale jak ktoś cos miał przeskrobać to wiedział, że będzie potem w domu afera. Jak sie chciało pyskowac to sie od razu dostawało w plery albo karę i był koniec dyskusji, rodzic powiedział nie to nie. Jak sie czlowiek spóźnił bo zamiast być o 'przyzwoitej porze' przychodził 15min później to już nastepnym razem nigdzie nie wyszedł i koniec. Z chłopakiem mozna sie było umówić 'w odpowiednim wieku', dyskoteka tylko szkolna. Nie wolno mi np. bylo oglądać całujących się osób w tv, temat seksu był tematem tabu, seks dopiero po slubie itd. Teraz gdy dorosłam mam szacunek do ludzi, w autobusie ustepuję miejsca starszym, przytrzymuję drzwi, pomagam nieść zakupy itd. Czuję sie osobą kulturalną i szanującą innych. Przeraża mnie zachowanie obecnej młodzieży, frywolnośc słowna, seksualna, żadne zasady nie obowiązują. Teraz jest tak, że seriale często pokazuja sytuacje, gdzie nauczyliel jest rzeczywiście wredy i uczniowie wraz z rodzicami interweniują, pokazują że nie mozna na wszytsko pozwalać i trzeba mięć szkołę pod kontrolą. Teraz wszedzie trąbią, żeby z dziećmi rozmawiac, tłumaczyc, nie wolno bić i ani krzyknąć. Mlodzież robi teraz niemal co chce, wraca do domu pozno i spotyka się z kim chce. Pokazuje się, że mozna skakać ze związku w związek, spac z kim popadnie i tez jest ok. Że trzeba sie sprawdzac przed slubem, jechac w wieku 15 lat na wspólne z chłopakiem wakacje itd. No i teraz podsumowując. Odnoszę wrażenie, że ani dawne czasy ani obecne a konkretnie systemy wychowawcze wówczas obowiązujące nie zdawały i nie zdają do końca egzaminu. Ja owszem, nauczyłam się szacunku do starszych itd. ale do tej pory pamiętam wredną matematyczkę w podstawówce na którą nikt nie miał siły, czlowiek umierał ze strachu i stresu, każda porazka to byl wielki zawód rodzica i czuło sie takim beznadziejnym. czlowiek byl uczony skromności niesmiałości, byl stłamszany i potem pojawiły sie problemy z poznawaniem innych, z zaczepianiem chlopaków, z zamoakceptacją. Człowiek czuł sie brzydki, głupi, nie miał nic do powiedzenia. Jak się zrobiło coś źle to nie dostało się wytłumaczenia co było zle tylko kara i koniec. Czlowiek czuł sie nieszczęśliwy i lany bez powodu. Teraz każdy silniejszy psychicznie może takiemu napyskować a ten nie ma odwagi (przez ten szacunek) zrobić tego samego. To samo obecny system - jedni rodzice zastepują siebie gadżetami, a inni wychowuja bezstresowo, dziecko nabroi w szkole i to rodzic leci od razu z pyskiem do nauczyciela. Uczniowie w szkole nie ucza się, tylko rządzą. Rządzą w domu, na ulicy. Strach zwrócić uwagę. Może to i dobrze, że teraz jest nacisk na tłumaczenie, rozmawianie, ale mam wrażenie, że wielu by wolalo dostac po prostu karę niż słuchac trucia i mękolenia rodzicow. wyczuwają, że rodzic gówno im zrobi, że pogada sobie pogada i tyle. nie czują strachu ani szacunku. Oczywiście jest taka mozliwość, że dzieci wychowywane bezstresowo będą w zyciu odwazniejsze, pewniejsze siebi, łatwiej nawiążą kontakty z innymi, więcej będą wiedziały o zyciu za młodu a tym samym szybcij dorastały (do związków, seksu itd.), ale obecnie widać do czego to prowadzi - często trudno wyjśc z podziwu, że ta umalowana 18-sto latka ma dopiero 14 lat. myśle, że duzy wplyw na to wszystko ma telewizja, moda lansowana przez gwiazdy muzyki czy kina. Ogólnie więc ja nie wiem który system byl lepszy, stary czy nowy. Obecnie sama mam dziecko i wiem na pewno, że postaram sie wynaleźć złoty środek, czyli tłumaczenie połączone z karami, uczenie szacunku ale i poczucia własnej wartoścki. Dziecko ma być dzieckiem i ma sie słuchać rodzica, nie odwrotnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie sluchaj bazienki
Ogólnie więc ja nie wiem który system byl lepszy, stary czy nowy. Obecnie sama mam dziecko i wiem na pewno, że postaram sie wynaleźć złoty środek, czyli tłumaczenie połączone z karami, uczenie szacunku ale i poczucia własnej wartoścki. Dziecko ma być dzieckiem i ma sie słuchać rodzica, nie odwrotnie. Swieta slowa popieram :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wczescniej tez byly dzieci z p
problememi: paomietam, ze w podstawowce , co roku ktos byl w poprawczaku, wracal zwykle w nastepnym roku szkolnym. Moj maz mial zdiagnozowana nadpobudliwosc i bym w specjalnej szkole. Ja skonczylam studia, maz tez. WIelu moich znajomych z podstawowki to patologia. NIestety

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sękata, dziękuję za wypowiedź. A ja tak się zastanawiam jeszcze, czy wychowując dziecko inaczej niż jest teraz modnie, czy nie robi się mu krzywdy? Czy sobie poradzi wśród chamstwa i bezczelności? A co do nauczycielki matematyki, to jedną zarazę pamiętam do tej pory i jakbym cholerę poznała, to... No sama nie wiem co. Aha, jeszcze mi się przypomniało - kiedyś po paru latach od zakończenia edukacji w szkole średniej spotkałam jedną nauczycielkę - przesympatyczną zresztą i lubianą przez nas. Zwierzyła mi się wtedy - wiesz, wy to jednak byłyście grzeczne, owszem rozbrykane, ale grzeczne i wesołe. A to co się obecnie w szkole dzieje, to tego nie da się opisać, makabra, dziewczyny nie liczą się z nikim i pyskują na lekcjach. Czyli zaczęło się psuć po koniec lat 90-tych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to kolejne przegięcia: -kiedyś problemy ze zdrowiem były bagatelizowane, dzieci były niezdiagnozowane i z problemami pakowane do jednej klasy z 'normalnymi' i przepychane z klasy do klasy albo odwrotnie 'zostawiane w jednej w nieskończoność. Sama siedziałam w ławce z kolegą (jako jego pomoc chyba niby), który pisał w zeszytach co 2 slowo, mysle, że byl opóźniony nieco w rozwoju, fatalnie pisal, niewyraźnie mowil. W szkole mieli to gdzies, traktowali go ulgowo, ale mysle, że zmiast go poslac do jakiejs szkoly specjalnej udawali, że nie ma problemu. -teraz jest wiekszy nacisk na diagnozowanie problemów i to jest ok, ale teraz coraz więcej osób z drugiej strony to wykorzystuje, dziecku nie chce sie isc na wf czy basen to mama pisze zwolnienie, nie chce sie uczyc ortografii to sie mu zalatwia zaświadczenie i po problemie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
falea - myslę, że trzeba sie troche dostosowac do obecnych czasow ale zachować cos z tych starych.... Nasi rodzice też niby wychowywali nas już inaczej niż jak w epoce, kiedy sami byli dziećmi ale jednak coś z tego przemycali, więc myślę, że i nasze dzieci jak dorosną będą doceniać to, że nie poszłysmy calkiem za duchem czasu tylko przekazały wazne wartości z naszych 'czasów'. Nie licze na to, że nie będzie problemów, będzie bunt i 'krzywda', ale ostatecznie wolę, żeby dziecko było chwilowo nieszcześlwe, bo np. nie poszło na jakąs imprezę, niz później np. miało mi w wieku 15 lat przyjść z brzuchem albo zacpać się na imprezce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja ostatnio usłyszałam mod 18-latka coś takiego: "ale my musimy być jak wszyscy, bo inaczej się nie da!" Taaa, jasne, nie da się :O Plastikowe wychowanie i plastikowe wzorce: MTV, VIVA, komórki, gołe duuu* i syf w głowie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×