Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość rolllleta

nie takie miało byc moje wesele...

Polecane posty

Gość rolllleta

Jak każda z nas marzyła o tym, aby dzień ślubu był piękny, radosny, wspaniały i niezapomniany...no właśnie, moje wesele było tak nie zapomniane, że miewam koszmary. Dzisiejszej nocy wszystko przyśniło mi się i nie spałam. Piszę, bo nie daję sobie już z tym rady:( Przygotowania zaczęliśmy z mężem 7-8 miesięcy wcześniej, miało być wszystko na tip-top i było ...do ostatniego tygodnia przed ślubem. Te okropne znaki, szystko tylko żeby nie wychodzić za mąż... Zaczęło sie od tego, że nasz instruktor tańca zrobił nas w ch... wyjechał i zbywał nas, że wróci i zdążymy z pierwszysm tańcem. Nie wytrzymałam, czas uciekał, na 2 tygodnie przed ślubem zapisaliśmy się na lekcje nowego układu. Tu praca, tu załatwianie, tu ostateczne pzrymiarki , próbne czesanie, makiaż...a w miedzyczasie lekcje tańca. Póki starczyło mi energii to nie mogłam poddać się, ten dzień miał byc przecież taki udany! Na tydzień przed weselem w sobotę miałam wypadek, wywróciłam się niosąc siatki z zakupami, miałam gołe nogi, japonka podwinęła mi się, poleciałam na beton, kolana zdarte, rzepka spuchnieta, nie mogłam przez pierwsze 3 dni chodzić, a tu trzeba było ćwiczyć nasz pierwszy taniec. Bałam się, że nie będzie naszego tańca, że bedę o kulach, że nie założę przygotowanych butów do sukni, która z resztą była specjalnie szyta do wysokości obcasa...płakałam, czekała mnie rehabilitacja kolana, a blizny mam do teraz....zaczęła się walka o ten dzień. We wtorek zaczęłam na siłe chodzić, skręcałam się z bólu, ale po prostu musiałam rozruszać nogę, albo w prawo, albo w lewo (tak sobie pomyślałam) co będzie to będzie. W środę miała przyjść paczka z balonami robionymi na zamówienie. W czwartek po naszej interwencji okazało się, że balonów i innych ozdób na salę nie wysłano w ogole,ponieważ gdzies zagubiło im się nasze zamówienie i nie mieli pojęcia. Kolejny płacz. Myśli, że sala będzie nieustrojona, że auto, kościół i wszystko inne będzie bez ozdób. Bardzo mi zależało na własnym zdobieniu, ponieważ mam bardzo uzdolnioną rodzinę, każdy chciał pomagać, przygotowania to tak jak przedwiośnie, emocje rosną, każdy weseli się i jeszcze bardziej oczekuje tego dnia. Okazało się, że paczka nie dotrze nawet na piątek. Maż już naprawdę nie wytrzymał i załatwił to po swojemu. Nasze balony jechaly w pociagu z Warszawy do Opola, wtrafiły w nasze ręce o godz.20 w piątek. Cała rodzina czekała już i wzieliśmy się do pracy. Sala strojona była do 3 w nocy, na szczęście była to restauracja i kelnerzy pomagali w sprzątaniu. Sobota, pobódka o 6, czyli 3 dni snu. Ranek słoneczny, popołudnie upalne 37 stopni w cieniu. Ja na makijażu, potem fryzjer. Mam długie po pas włosy, zalezało mi na tym, alby fryzura była naturalna, bez udziwnień, miałam rozpuszczone fale, z jednego boku upiete gozdzikami wlosy. Było ok, do czasu, az wyszłam z salonu. Upał nie do wytrzymania. No, ale już czas zaozyc suknię, straszne to było! Suknię miałam bez koła, z trenem czyli kolejne warstwy lejącego materiału. Nogi oczywiście przy natkim upale nagie, strupy na kolanach po wypadku, ból w rzepce, pot lał mi sie po plecach, po nogach. Odpoczełam tak naprawdę w kosciele, ale tam znowu wielki stres. Ślub piękny, radosny z usmiechnietymi minami:) Dotarliśmy do restauracji i tam okazało sie kogo nie ma... Mielismy miec tylko 80 osob, poniewaz lipiec jest takim okresem, gdzie wiekszosc naszych znajomych wyjezdza w tym czasie do pracy za granice. Moja rodzina wstawila sie 100%-towo. Jednak mojego męza rodzina nie byla w komplecie, Nie dosc, ze ma strasznie małą to do tego brakowało kilku osob, ktore daly wczesniej znac. ALE Nie było przyjaciela mojego męża, nie było jego kuzynki z mężem, ale najgorsze, że mieli siedzieć przy naszym stole! Pierwszy taniec oczywiscie z pomyłka, bo nie było mozliwosci tego doszlifowac. Niby nikt nie domyslil sie, kazdy myslal ,ze tak mialo byc, jednak boli mnie to , ze nie wyszedl najlepszy moment tanca. Niestety pustki przy stole mlodych, mi oczywiscie wlosy "rozpuscily sie", byly az mokre mimo klimatycacji, przeciez non stop tanczylam. Do tego garnitur mojego meza i to wcale nie tani pod wplywem potu zaczal farbowac no i mialam w miejscu sutek czarne kuleczka od ocierania sie o marynarke. Kto by pomyślał! Buty oczywiście czarne, bo nie ma jak to byc podeptanym przez wujków. Wyglądalam moim zdaniem fatalnie tego dnia po oczepinach. Jedno z czego jestem niezmiernie zadowolona to fakt, iz wytanczylam sie do bólu, czułam sie naprawdę szczęśliwa tego wieczoru, bylam gwiazda tego dnia, szfagrowie mnie na rekach nosili po sali, kazdy owil jaka to ja nie jestem swietna szfagierką, kuzynka, siostrą itd. Problem pojawił się na poprawinach, kiedy okazało się, że fotograf, ktory nam krecil film..... po prostu nie nagral nam przysiegi i pierwszego tanca. (Powiedzialam,zeby dal mi pozostaly film i zrobimy sobie sami wraz ze zdjęciami. :/) Potem sesja zdjeciowa, chcialam pojechac na nia do Zakopanego, wjechać nad Morskie Oko , gdzie były oświadczyny, ale jak zwykle musialo cos wyniknac. zdjecia mial robic nasz bardzo dobry znajomy, daleka rodzina, 9 fotoraf w Polsce. Niestety nie mogl jechac do Zakopanego z nami, postanowilismy zrobic zdjecia nie w gorach, a nad jeziorem. Juz wszystko bylo mi jedno :(... wskoczylismy do wody i zapomnielismy o calym swiecie nawet o tym, ze ktos robil nam zdjecia. To nie bylo moim marzeniem no,ale coz.... Wiem, moje ciotki mowily,ze bylo bardzo fajnie, ale ze strony mojego męża nie czulam takiego entuzjazmu, uwazam ,ze bylo to nieszczere takie mowienie"dziekujemy, bylo bardzo milo". Caly czas mysle, ze niektorzy byli wrecz zawiedzeni tym, ze spodziewali sie czegos moze lepszego tym bardziej , ze dostalismy naprawde bardzo duzo pieniedzy jak na 68 gosci..."ę" i "ą" nie przeskoczysz. Przykro mi jednak dziś, że nie mamy filmu jakiego chcialismy, że nie mamy zdjęc jakie mielismy miec-tych wymarzonych. Czasami ogladam je i wylaczam w polowie, bo mysle sobie jak brzydko wygladaly moje wlosy, buty brudne...itd:( I jestem przekonana, ze niejedna kolezanka , ktora miala w tym samym roku slub, akurat przed nami obgadywala i porownywala nasze wesele ze swoim, gdzie im wszystko rodzice sponsorowali, mieli 200 osob i wszystko w dupie, a my tyle na glowie .... czuje sie fatalnie, czuje sie taka gorsza, ze mimo naszych staran nie wszystko bylo tak piekne jak na to wygladalo. Nikt nie wie,co przezywalismy, w szczegolnosci ja z tym kolanem... Nikt do tej pory nie pocieszyl mnie. Jak wspominamy z kims tamten dzien i specjalnie mowie o moich wlosach, zeby jakos sie wytlumaczyc, ze to przez upal...nikt i zadna z kolezanek nie pocieszyla mnie, tylko mowily" tak bywa", przykro mi, bo taka jest prawda. Wybawilam ,wytanczylam sie super, kazdy podziwial z reszta jak dobrze tancze, ale wyglad....masakra. Teraz suknia jest czysta, buty wyczyszczone, bukiet wysuszony ...a ja tak bardzo chcialabym cofnac czas i uniknac tych nieszczesc...zaplanowac wszystko inaczej. Czlowiek nie moze miec wszystkiego i wiem o tym, co bylo to sie nie odstani, ale jak pomysle, jak to przezywalam to wtedy wszystko wraca ...te koszmary to samo uczucie strachu,zalu....chcialabym o tym zapomniec, ale slubu nikt nie zapomina, to jest raz na cale zycie. Zazdroszcze innym ich pieknych dni....tez chcialam miec taki i by mi zazdroszczono. Aha zapomnialam dodac, stojac pzred oltarzem , kiedy ksiadz obrocil sie do nas plecami zapytalam swiadkowej czy nie amm czasem czerwonej plamy na sukni! juz sama nie wiedzialam co mowie, czulam mokro miedzy nogami, ale to byl tylko pot....ufff

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ojj autorko 🌻 uszy do góry, było, minęło teraz skupcie się na przyszłości, przeszłość już nie wróci. Ja też wiele miałam takich sytuacji w życiu, że wyszło coś nie tak jak było potem ogromne rozczarowanie, płacz i zgrzytanie zębów ale trudno, postawiło się kropkę i trzeba było zacząć od nowa :) sama piszesz, że mieliście udany ślub , na weselu każdy ci prawił komplementy- czyli nie było aż tak najgorzej :) autorko ja znam naprawdę gorsze przypadki, ale jedno jest pewne - trzeba żyć dalej. Ja życzę wszystkiego dobrego :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja myślę
Wiesz,moi teściowie też mieli dużo przeszkód przed ślubem,teść nawet nogę złamał,wesele się odbyło a po paru latach strasznie się szarpali podczas rozwodu! To chyba jakieś ostrzeżenie było dla nich.Mam nadzieje że u was to sie nie sprawdzi!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aslkjsakljlkdjlkjggh
a u takiej jednej pary co wszystko bylo na tip top to juz nie sa razem a malzenstwo trwalo pol roku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozbawilam sie do lez
Twoim "niesczzesciem" tak to jest jak zamiast skupic sie na milosci ma przyszlym mezu przysiedze i tym ze bedziecie malzenstwem baby skupiaja sie na byciu gwiazda w dniu slubu pusta jestes i tyle szkoda ze cala historia cie nie utemperowala i niczego nie nauczyla ale niektorzy nigdy nie dojrzewaja P.S. sama w przyszlym roku wychodze ze maz i do glowy bymi nie przyszlo przejmowac sie takimi bzdetami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie zalamuj sie,wiadomo,ze kazdy by chcial,zeby ten dzien byl najpiekniejszy,ale uwierz,ludzie nie takie akcje mieli na swoich slubach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no niestety autorko, ja się przychylę do wypowiedzi powyżej. Jesteś chyba chora :o jak można uważać za koszmar to, że włosy Ci się rozpuściły, rozpamiętywać głupie balony czy to, że goście powiedzieli tylko "bylo milo" ????????????????????????????????????????????? Dziewczyno, GWARANTUJĘ CI że na każdym weselu u każdej pary zawsze wyjdzie cos nie do końca tka, jakby sobie tego zyczyli! Myslisz, że u Ciebie to był jakis dramat a u innych zawsze jest wszystko idealnie? Nie rozumiem kompletnie o co Ci chodzi. Popatrz: 1) instruktor wyjechał- no trudno. Ale znaleźliście zastepstwo czyli po problemie, chyba nie był jednym jedynym potrafiącym uczyć tańca w waszej miejcowości, skoro jednak udało sie znaleźć gdzies indziej mozliwość nauki? WYSZŁAŚ Z TEGO POZYTYWNIE 2) noga- no trudno, czasem tak się dzieje i to rzeczywiście i mnie by frustrowało. Ale ćwiczyłaś a na weselu o niej zapomniałaś i ostatecznie dobrze się, jak sama powiedziałaś, bawiłaś. WYSZŁAŚ Z TEGO POZYTYWNIE 3) balony- no trochę nieładnie tamci zobili, że nie dopilnowali tej wysyłki, ale ostatecznie mąż je załatwił, rodzina pomogła więc WYSZŁAS Z TEGO POZYTYWNIE 4) gorąc - to naturalna chyba sprawa w lecie, że jest gorąco? Robisz z tego jakis wielki dramat, a pomyśl, że np. mogłaś zemdleć! albo mogło padać i bys se pochlapała suknię albo było by Ci zimno i mialabys siną twarz. Ostatecznie było Ci tylko gorąco (jak każdej zaaferowanej pannie mlodej i to w lecie) więc i tak WYSZŁAŚ Z TEGO POZYTYWNIE 5) goście - to że ich kilku nie przybyło to nie żadna tragedia więc daj spokój, ważne że twoja rodzina stawiła sie jak sama powiedzialas w 100% więc WYSZŁAŚ Z TEGO POZYTYWNIE 6) włosy - uwierz mi, że w lecie, przy tańcach i zabawie weselnej każdej pannie młodej 'puszcza' fryzura, chyba musiałabyś miec perukę, żeby włosy pozostały w stanie idealnym przez tyle godzin. a swoją droga nikt Ci nie poradził upiąć tych włosów? Przeciez było lato- wiadomo było, że włosy pod wypływem potu się 'rozjadą', ale moge dac sobie rękę uciąć, że tylko Ty uważasz, że coś było z nimi nie tak a reszta nawet nie zauważyła, dlatego cie nie pocieszają bo nie widzą problemu! 7) rozpływający się (?) garnitur męża- bardzo dziwna sprawa, chyba byl kupiony od chińczyków bo nie wierzę, że markowy garniak poplamik by suknię. Trzeba było zreszta pójść do łazienki i spróbowac delikatnie zaprać 8) buty - to że były brudne to rzecz normalna dziewczyno!! Kto ci sie zreszta przygladal juz podczas wesela na buty, jezu chryste!! każdy był wstawiony a zreszta goście tańczyli i mieli gdzies twoje podeptane noski! to jest jakis dramat dla ciebie? trzeba bylo pojsc do lazienki i jakos przetrzeć, zreszta w ogole nie rozumiem dlaczego sie tym przejmujesz 9) sesja zdjęciowa - znowu marudzisz. W końcu przecież mialaś te zdjęcia, przecież skoro chcialas, zeby wyszly ladnie bo dobrego fotografa ciągnęłaś no to miejsce juz naprawde schodzi na drugi plan. A te nad morskim okiem możesz sobie zrobić np. w 1 rocznicę ślubu? Wynajmijcie wtedy fotografa czy tam wujka na ten dzień i zróbcie sobie jakąs fajną (niekoniecznie slubną ) sesję w 1 rocznice slubu, na pamiątkę. Zły pomysł? 10) zawiedzeni goście - uwierz mi, że gość bardziej myslal o tym, że mu się w sumie należało wesele za ta kasę, którą wam dali w prezencie, więc pewnie dziękowali by wylewniej, gdyby sie bawili za darmo...Przestan myslec o tkaich glupotach jak oczekiwania gości. To bez sensu i po cholere? 11)co cie obchodzi jak mialy koleżanki??? może one mialy wszystko wszytsko super, ale potem mąż po weselu sie okazal draniem albo jakimśtam? Wzięłaś slub a ZACHOWUJESZ SIĘ JAK DZIEWCZYNKA W PRZEDSZKOLU która chciała rózowy lizak, a dostała zielony i będzie płakać. To nie jest zachowanie godne osoby ponoc juz dojrzałej. musisz do tego wszystkiego podejść NORMALNIE, mysl o tym, że ZAWSZE moglo być gorzej! Mogłaś sie pomylic na przysiędze, podrzeć suknię, złamac obcas, ktos mógl miec zawał na twoim weselu, moglas byc chora, miec wielkiego pryszcza na nosie, nie wiem, ksiądz mogl zapomniec ze ma wam dac slub albo goscie mogli pomylic koscioly? DZIEWCZYNO nic sie nie stalo takiego, ani jedna rzecz, nad ktorą mialabys sie wiecej rozwodzić!!!!!!! Było-minęło, czasu nie cofniesz!! Pomysl o tym, że jednak fajnie sie wybawiłas, byłas królową swojego wielkiego dnia, masz męża, kochacie sie. TO SĄ ISTOTNE SPRAWY a nie że tam jezu wujek ci nadepnął na buta. OGARNIJ SIE, zycie jeszcze nie raz da Ci w tyłek i MÓDL SIĘ, żeby to były takie pierdoły, nad jakimi teraz śmiesznie lamentujesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak,ty wlasciwie wyszlas z twarza,jak to sie mowi,wszystko sie praktycznie jakos rozwiazalo...a buty,fryzura - to praktycznie kazda panna mloda ma takie problemy,do tego jeszcze czesto dochodzi brudna i porwana kiecka...ja bylam starsza kilka lat temu na weselu u przyjaciolki,i tez byla masakra,najpierw poszlo o ubieranie sali,rodzina panny mlodej sie wypiela,i na wielkiej sali bylo doslownie 5 osob do ubierania sali,jak zaczelismy rano,tak skonczylismy w nocy. W piatek,dzien przed weselem,okazalo sie,ze kosmetyczka,ktora miala nam robic tipsy zachorowala,koszmar,nie bylo juz opcji szukac innej,i same sobie malowalysmy paznokcie,i calkiem ladnie nam wyszlo:) W sobote poszlam do fryzjera,umawialam sie telefonicznie,ide,a mi babka mowi,ze nie ma mnie na liscie,i wcisnela mnie doslownie na 20 minut,i zamiast szalowej fryzury mialam po prostu wyprostowane wlosy...Bylo cholernie goraca,i skwasily sie wszystkie ciasta z kremem,bo nikt sie nie zorientowal,ze lodowka sie zepsula...na weselu byla bijatyka miedzy 2 chlopakami,rodzice mlodych sie poklocili,a poprawiny byly niemalze jak stypa. I dzis sie z tego smiejemy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no właśnie! te opisy koleżanki wyżej to jest rzeczywiście powód do rozpamiętywania (ale z uśmiechem lub przymróżeniem oka conajmniej!) a nie jakieś takie pieprzoty, którymi Ty sie, autorko, tak przejmujesz. I to jeszcze w lipcu, cyzli pol roku temu ten slub mialas a dalej ci to siedzi...wrzuc na luz i poczytaj 6 razy to, co ci tutaj napisalyśmy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tuż przed ustaloną datą mojego ślubu, zginął brat przyszłego męża. I jakoś się przeżyło. Nie zawracaj głowy takimi d.perelami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozbawilam sie do lez
Ty sie pukknij w leb nieszczelsiwa to moglabys byc jakby narzeczony uciekl ci sprzed oltarza albn nie dojechal bo mialby wypadek i zginalby slbo przed slubem lub zaraz po dowiedzialabys sie ze cie zdradzil jestes jak dziecko dziewczynka ktora marzyla o graniu krolewny i o wszystkim dookola o tym zeby ja podziwiano a nie o tym co jest wazne w takim dniu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sekatek
nie pamikuj :) wygadałas się powinno ci ulżyć , moje wlosy około północy wygladały tragicznie , geba mi sie swieciła bo nikt mi nie przypomniał żeby przypudrować itd itd ale bawiłam się zajebiście i sram na to co nie wyszło :) i tobie tego zyczę ważne jest jak bedzie ci się z mężem układało :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do ciekawe kto wam
Mojej kolezance zmarl ojciec 2miesiace przed slubem. Nagle, okaz zdrowia, na udar. Wesela nie bylo, tylko obiad na tej wielkiej, pieknej weselnej sali, bez zadnego, nawet pierwszego tanca. Ania chuda jak szkielet, bo chyba z 10kg zjechala przez te 2 miesiace. Kiecka jej spadala, ale miala wszystko gdzies. Widac bylo po niej, ze ma wszystko po prostu gdzies. Nie tak negatywnie w stosunku do gosci, ale w tym sensie, ze mysli o czyms zupelnie innym. Zrezygnowana. I nie wygldala na szczesliwa. Ani rodzina jej meza, dla ktorych to byl jedyny syn i jedyne potencjalne wesele. TO JEST NIESZCZESCIE.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pepcioo
Piszę, bo nie daję sobie już z tym rady - może jakieś ziółko uspokajające? Zaczęło sie od tego, że nasz instruktor tańca zrobił nas w ch... wyjechał i zbywał nas, że wróci i zdążymy z pierwszysm tańcem - osobiście wolę naturalne 1 tańce nie profesjonalne z uśmiechem i pełnym luzem niż wyćwiczone z liczonymi krokami i mega tremą na twarzach młodych. ! taniec to nie tragedia nawet jak coś nie wyjdzie, nie połamaliście nóg przy tym więc jest ok ;) i tak nikt na to nie zwraca potem szczególnej uwagi nawet jak coś nie wypali czy się podeptacie Na tydzień przed weselem w sobotę miałam wypadek, wywróciłam się niosąc siatki z zakupami, miałam gołe nogi, japonka podwinęła mi się, poleciałam na beton, kolana zdarte, rzepka spuchnieta, nie mogłam przez pierwsze 3 dni chodzić, - tego ci współczuję ale wiedz, że lepsze obite i kolana w strupach niż całkiem połamane. Piszesz, że to było tydzień przed - dobrze, że nie w ten sam dzień z dodatkowymi urazami np łokci czy upadkiem na twarz. a tu trzeba było ćwiczyć nasz pierwszy taniec. - halo halo jakie trzeba było? nic nie trzeba było? mogłaś dać sobie z tym już święty spokój i w ogóle nie przemęczać kolana i nóg ale ty jak uparte dziecko. Zatańczyć zawsze można inaczej niż się planowało nikt wam tego wytykać nie będzie. Dziwne, że piszesz o balonach które aż tyle czasu jechały, zwykłe balony można kupić praktycznie wszędzie i nie trzeba wyspecjalizowanych sklepów do tego. Opadła fryzura? rety a czego ty się spodziewałaś przy tak długich włosach? są zapewne ciężkie i nawet mega utrwalone loki rozprostują się prędzej czy później - wiem po sobie bo sama mam długie. Musiałabyś tylko siedzieć i nic nie robić :) Z pogodą to nie wiem do kogo masz problem, sami wybraliście sobie lipiec więc raczej normalne, że upały wtedy będą. Dlatego my wybierzemy kwiecień, wrzesień albo październik aby się nie gotować w razie czego ;) rodzina od męża w komplecie nie dotarła? no cóż, o nie tragedia, ważne, że reszta była i wesele się odbyło normalnym tokiem :) niby nikt nie domyslil sie, kazdy myslal ,ze tak mialo byc, jednak boli mnie to , ze nie wyszedl najlepszy moment tanca. - piszesz teraz jak nastolatka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie rozumiem czemu ta sytuacja aż Ci spać po nocach nie daje. Forumowiczki już Ci tu wypunktowały co i jak, pozostaje mi się tylko podpisać. Zwłaszcza z tą fryzurą sama sobie jesteś winna, rozpuszczone włósy nawet na zimoweych imprezach, kiedy tańczysz, dają się mocno we znaki. Historii z nogą nie rozumiem, bo potem piszesz, ze się wyszalałaś. Motywu ze zdjęciami tez trochę nie potrafią ogarnąć, coś Ci się kojarzy, że mąż krzywo na to patrzy, ale jakbyś z nim o tym nie rozmawiała czy jak? Rozumiem za to zdenerwowanie na kamerzystę, niestety jest już po fakcie. Ja mam wrażenie, ze Ciebie zabolało, że nikt z gości nie chodzi i nie opowiada jakiego to weselicha nie urządziłaś. Uwierz mi, osobie kilka lat po ślubie, z niby udanym weselem, które rodzina chwaliła - to jak wyglądało Twoje wesele w ogóle nie wpływa na Twoje dalsze życie. Minie ledwie tydzień i już są inne sprawy, ważniejsze problemy i ważkie decyzje. A o ślubie przypomina mi jedynie ramka ze zdjęciem i obrączka, której zresztą już teraz nawet nie noszę na codzień. I dasz wiarę, ale moje małżeństwo jest bardzo szczęsliwe. Tylko my skupiliśmy się na prawdziwym życiu, a nie na rozpamiętywaniu jednej nocy z naszego życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mia86
Już widzę jak Zia86 będzie ropaczać jakjej coś nie wyjdzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja za to miałam fatalnego fotografa na ślubie, mam 165cm i waże 46 kg a wyszłam strasznie grubo i brzydko , do albumu wybrał najgorsze zdjęcia i skasopwał 1200zł horror

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pepcioo
o reszcie nie wspomniałam bo nie chciało mi się pisać już ale napiszę tyle, że przesadzasz po prostu i na luz lepiej daj :) jak jeszcze raz to czytam to jedynie z tym kamerzystą ci się nie dziwię ale było minęło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Manuela26
podpisuje sie pod wypowiedzia rozbawilas mnie do lez nie wiem jak mozna byc takim pustakiem. tak sie konczy ksiezniczkowanie. co to z glupia moda, ja ja ja ja, wszedzie ja, na mnie sie patrzec maja, mnie podziwiac, mowic ze pieknie tancze, ze lepszego wesela w zyciu nie widzieli, ze powinnam zostac modelka bo taka piekna jestem o ho ho. interesujace jest ile razy i w jakim kontekcie wspomnialas tu o mezu. on byl tylko figurka do ozdoby ksiezniczusi. to nie slub z milosci tylko dla samego slubu, zeby byc gwiazda jak z TV i zeby mi kolezanki zazdroscily och och och!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczyno, ale z ciebie
perfekcjonistka do bolu. tylko siebie wszystkim zameczasz i innych, biedny ten Twoj mąz, jak tak narzekaszn na byle glupote. dla Ciebie istotne byly baloniki, pomyslak w tancu, ktroej pewnie itak nikt nie zauwazyl. ciesz sie, ze mąz dotarl na czas. za bardzo wszystkim sie przejmujesz, wyluzuj, bedzie Ci latwiej w zyciu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blackmagick.
Trzeba było zamiast wesela gdzieś jechać z mężem, odpocząć, a nie bawić się w pudelka wystawowego na pokaz ku zadowoleniu 80 osób....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość auroko jesteś marudą do potęgi
ja twoich narzekań nie rozumiem naprawdę. Jak widać, żadna to tragedia skoro wesele odbyło się normalnie z zabawami i hulankami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość My tu gadu gadu a kaczka stygn
mam nadzieję, że nie wszystkie panny młode są tak puste jak ty..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 13f
Ejże, szFagierko, trochę perspektywy i nosek do góry! "Koszmar" to jest dogorywanie na onkologii, albo jak ci tramwaj rączki i nóżki urwie, tudzież twoja ortografia... A ciebie po nocach budzi po prostu histeria tępej pszenno-buraczanej dziuni z syndromem księżniczki. Nie martw się, z twoim poziomem dojrzałości to stłuczone kolanko do następnego wesela się zagoi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vdfvffff
Oj koleżanko, tak to jest jak sie za wysoko zmierza:) ja tez nie miałam wszystko dograne, mąż się spóźniał, klamka od drzwi odpadła, tir zastawił autobus (nie była to brama) pierwszy taniec zatańczyliśmy normalnie, a chodziliśmy na lekcje, szampan wystrzelił nam sam w samochodzie jeszcze przed samym kościołem. Nie płakałam z tego powodu. Wszystkiego nie przewidzisz....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gdybym miała mieć kiedyś jakieś problemy, to chciałabym, żeby były takiego kalibru! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ALE EPOPEJA :D ludziska to mają prawdziwe problemy :D gdzie takie kobiety sie rodzą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmm...chyba bardziej bym się cieszyła że ślub się odbył, pan młody nie uciekł sprzed ołtarza,że ksiądz nie był pijany, że nie wymiotowałam na weselu i takie tam;P jeżeli dla swojego męża byłaś najpiękniejsza tego dnia (a na pewno bylaś;)) to chyba tylko to się liczy..:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rolllleta
Dziękuję za wpisy, właśnie potrzebowałam, aby ktoś dobitnie uświadomił mi , że to czym tak martwiłam się jest bzdurą. Przed ślubem wiele działo się u mnie, najpierw zmarł mój tata, potem pare miesięcy przed weselem babcia i tak bardzo chciałam, aby ten jeden dzień był taka odskocznia od problemów, a jak widać sama dopatrywałam się problemów. Zawsze byłam silna, nie interesowało mnie kto, co mysli, a jednak wymiekłam. Sma się nakrecałam przez ten czas. Mam wspaniałego męża, śniadania przynosi mi dosłownie do łóżka, przed wyjściem do pracy. Nie ma dnia, w którym nie przytulalibyśmy się. Codziennie słyszę "kocham Cię", jestem szczęśliwa a ja głupia robiłam z igły widły. Moje siostry też mówiły ,że nie ma co przejmować się takimi pierdołami, ale słysząc to od innych- obcych mi osób, bardziej mi pomogło zrozumieć swój błąd. Jeszcze raz dziękuję, nawet nie wyobrażacie sobie jak mi pomogłyście :) pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×