Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Ona na życiowym zakręcie

Już nie daje rady.u.

Polecane posty

Gość wspolczuje
kiedys pani psycholog mi powiedziala ze dzieci alkoholikow sa jak psy przy budzie ktore zamiast lancucha maja sprezyne.i im dalej chca uciec tym z wieksza sila w to wszystko wpadaja.czesto funduja sobie podobne zycie.mnie sie udalo.i dziekuje za to Bogu i mojej mamie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość atomaniaczka
Mnie sie tez udało, ale jestem osoba ktora nie chce wcale byc. MOje uczucia są zamrożone , nie potrfaie kochać, współczuć, lubieć. Wywołuje czesto sama awantury, bo spokój mnie zabija, nie umiem funkcjonowac jak jest spokojnie, dobrze, normalnie - czekam jakby podswiadomie, na cos złego. A że mój mąż jest kochany, niepijący, spokojny, to sama prowokuje kłótnie. Jest milion takich rzeczy, przez ktore musze przejśc aby kiedys móc powiedzic, ze jestem szczęśliwa. Autorko, nie funduj takich rzeczy swojemu dziecku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ona na życiowym zakręcie
Wiem też, że będzie mi bardzo ciężko ale z drugiej strony o wiele spokojniej. Tak bardzo chciałam, żeby mój synek miał tatę, który zawsze będzie przy nim. Mój tata zmarł jak miałam 12 lat, a wcześniej jak byłam mniejsza był za granicą i strasznie mi go brakowała dlatego nie chciałam, żeby synek czuł to samo ale też doskonale wiem, że jeśli bym z nim została to będzie mu jeszcze gorzej... Boje się też tego, żebym znów po czasie nie uległa... Jesteśmy razem 8 lat to jest kawał czasu, ma on też nade mną tą przewagę, że boje się samotności, nie potrafię być sama ale będę się starała ze wszystkich sił dać sobie radę z tym wszystkim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dużo siły Ci życzę autorko! bo o ile teraz cierpisz to zostawiając męża, by zdecydował czy jesteście dla niego ważniejsi niż nałóg, dajesz swojemu dziecku szanse na normalne dzieciństwo i bycie normalnym dorosłym... a w tym wszystkim on właśnie jest najważniejszy, bo to on może najbardziej ucierpieć wychowaując się w takiej rodzinie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ona na życiowym zakręcie
Jeśli go nie wpuszczę to albo sobie pójdzie do kolegów albo zadzwoni do mamusi, a ta do mnie tak jak było kiedyś, jakoś w tamtym roku i też była zima, wtedy się awanturował. Jego mamusia zadzwoniła do mnie z pretensjami, że w mróz to nawet psów czy kotów nie wyrzuca się z domu... :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
automaniaczko mam łzy w oczach czytając o Tobie, bo dosłownie widzę siebie... mam tak samo ze wszytkim...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ona na życiowym zakręcie
Synek jest dla mnie najważniejsza osobą, gdyby nie on to już bym się załamała to on daje mi siłe i zrobie wszystko, żeby był szczęśliwy i nie miał takiego życia o jakim piszecie. Dziekuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość atomaniaczka
Baderko :) Ja w ogole nie mogę czytac takich tematów i rozmawiać z takimi osobami jak autorka - chciałoby się krzyczeć W przenośni widzę , że ona idzie w przepaść. I ja to doskonale wiem, widze jak ona tam idzie, biegnie wręcz i na pewno w koncu wpadnie, ale nie słyszy wołania, zeby zawracała, że nie tędy powinna iść.. A sama tego nie widzi, bo jeszcze tam nie była, bo ma jeszcze te różowe okulary, ktore zniekształcaja rzeczywistośc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość atomaniaczka
Ona.... Mysle, ze Ty nie wiesz jak może wyglądać zycie z alkoholikiem. Opowiem Ci, jesli zechcesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
masz rację... tylko autorka chyba jednak dostrzega problem... po części... bo nie zamierza przymykać oczu, nic nie robić... choć powiem szczerze, że i ja nie wierzę w szczęśliwe rozwiązania takiego problemu, w udane życie rodzinne z alkoholikiem...jeszcze raz napiszę, że nie znam nikogo kto by z tego wyszedł tak naprawdę... a też trochę siedzę w tym temacie... chcąc nie chcąc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość atomaniaczka
mam nadzieje i życze Jej tego, aby nie zmarnowała sobie życie a przy okazji i swojemu dziecku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wspolczuje
musisz sobie odpowiedziec na pytanie czy chcesz zeby twoj synek na to wszystko patrzyl.czy naprawde chcesz takiego ojca dla niego.ucz sie na naszych doswiadczeniach. nikt kto tego nie przezyl nie zrozumie co czuja dzieci alkoholikow.i jak to sie na nich odbije w przyszlosci. ja czasem probuje wypobrazic sobie mojego tate i lapie sie na tym ze nie umiem go sobie wyobrazic trzezwego.zawsze przed oczami mam ta zamroczona alkoholem twarz. nie skazuj na to swojego synka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wspolczuje
ja mam dla ciebie jeszcze jedna propozycje.idz na terapie dla wspoluzaleznionych.oni ci pomoga.powiedza co robic.moze to cie przekona.pemietaj ze nie jestes z tym sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a Twój ojciec żyje? bo powiem Ci, że ja mojego jak żył to też zawsze miałam taki obraz... odkąd go nie ma, to jakoś tak automatycznie mam przed oczyma te lepsze momenty, których nie było niestety zbyt wiele...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ona na życiowym zakręcie
Wydaje mi się, że już doświadczyłam jak wygląda życie z alkoholikiem... Nie wracanie do domu po kilka dni, awantury, przepijanie pieniędzy, czasem przez to brak pieniędzy na najpotrzebniejsze rzeczy. To jest coś strasznego i wiem, że to co już przeżyłam tak samo zostanie we mnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tylko Ciebie na bank nie dotknie takie życie w takim stopniu jak Twojego synka... i dobrze, że masz tego świadomość...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wspolczuje
zyje moj ojciec.tylko ja mieszkam za granica i nie widujemy sie czesto. teraz jest dobrze.bo nie pije.kocham go mimo wszystko,bo to moj ojciec.ale nie zapomne pewnych rzeczy nigdy.i zal w sercu pozostanie do konca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ona na życiowym zakręcie
Właśnie w tamtym roku poszłam do poradni dla współuzależnionych, chciałam z kimś pogadać, żeby ktoś mi z tym wszystkim pomógł ale termin wizyty wyznaczyli mi za 3 miesiące i zrezygnowałam bo to byłby 9 miesiąc ciąży, a bardzo źle ją przechodziłam, póżniej urodził się synek i już brakło czasu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wspolczuje
nie sadzilam ze tak dlugo sie czeka.nie wiem jak ci pomoc.bardzo bym chciala ale nie umiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ona na życiowym zakręcie
To był tak samo koniec roku jak teraz i już nie mieli pieniędzy na bezpłatne wizyty, jedynie płatne :O Może jak bym poszła po nowym roku to byłoby szybciej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ona na życiowym zakręcie
Po prostu nie możesz mi pomóc... Musze sama mieć siłe w sobie, że raz na zawsze to skończyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ona na życiowym zakręcie
A jestem ciężko właśnie dlatego, że boje się samotności. Jestem typek kobiety, która potrzebuje mieć u boku mężczyznę, niestety. Może to głupie ale tak jest. Może się to zmieni jak zostanę sama, może zobaczę, że nie takie straszne jest być samotnym...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
spróbuj się o tym przekonać... życie nawet w pojedynkę, ale w spokoju i z dzieckiem nie obarczonym piętnem alkoholizmu rodziców na pewno nie będzie gorsze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w sumie to chciałabym przeczytać, że komuś się udało wyjść z tego i odbudować to co zostało zniszczone... tylko tak se myślę, że nawet życie z niepijącym alkoholikiem to ciągły strach, obawa przed jutrem... ehhh...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaraz zwariuje
aż mam łzy w oczach jak was czytam. ja też przez takie cos przechodziłam z moim tatą,mama miała i ma koszmar. powiedziałam sobie kiedyś że ja i moje dzieci nie będziemy przechodzić przez taki koszmar...i co,mam jeszcze gorzej niż moja mama. jestem poniżana przez męża,usłyszałam już od niego najgorsze słowa jakie można usłyszeć. raz się rozstaliśmy ale z nadzieją na poprawę wybaczyłam mu.założyłam mu sprawę o znęcanie się,dostał kuratora. na jakiś czas pomogło ale koszmar wraca i to szybkim tempem.zaczynaja się awantury,ubliżanie,jeszcze mnie nie udeżył po założeniu sprawy ale już popychał a do uderzenia już nie daleko.a co najgorsze zaczyna sobie popijać. tez mam małe dziecko 11m a druga 7 lat. tacy ludzie już się nie zmieniają mają to w genach. przykro mi że masz taka sytuację,bo wiem jak to boli. u mnie w rodzinie każdy teraz mysli że jak się pogodziliśmy że jest juz wszystko ok,nie chce mówić że to wszystko wraca po co maja się martwić. wiedzą tylko teściowie,niech wiedza jakiego mają synka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ona na życiowym zakręcie
A nie chcesz odejść?? Spróbować odbudować wszystko na nowo??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaraz zwariuje
nie raz mam takie myśli ale nie chcę dzieci krzywdzić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wspolczuje
Autorko ale kto powiedzial ze bedziesz sama??????jestes mloda a dziecko nie jest zadnym problemem w ulozeniu sobie zycia na nowo.nie odbieraj sobie tej szansy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wspolczuje
do zaraz zwarjuje...przytulam cie mocno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wspolczuje
ja mysle ze bardziej krzywdzisz swoje dzieci pozwalajac zeby patrzyly na to wszystko.sama mowisz ze mialas podobne dziecinstwo.i jak sie wtedy czulas????ja w takiej sytuacji myslalabym czy moj synek potem nie bedzie taki sam.ja wiem jakie to ciezkie tematy a jeszcze ciezsze decyzje.ale my kobiety jestesmy silne.znajdujemy sile nawet gdy nie ma skad jej czerpac. jesli ty nie bedziesz szczesliwa to nie uszczesliwisz swoich dzieci .bo nie mozna uszczesliwic kkogos samemu nie bedac szczesliwym.i to jest prawda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×