Nie wiem co mi jest, ale zaniedbałam się.

Kompletnie mi się nie chcę sobie czegos kupować (chodzi o ubrania, kosemtyki itd). Nigdy nie byłam zakupoholiczką, ale od pewnego czasu zupełnie nie lubię chodzić na zakupy. Zakupy mnie męczą. Nie lubię przymierzać itd. Poza tym nigdy nie jestem w pełni zadowolona z tego co kupię. Miałyście kiedyś taki okres w życiu, że nie lubiłyście chodzić na zakupy?

Nie wiem jak cię pocieszyc i dziwię się że jeszcze nikt ci nie odpisał :0 . Bo ja mam podobnie. Tylko że mam depresję która mnie zżera coraz bardziej. Kiedyś byłam inną osobą, wesołą, pomocną dla innych czułam się mądra i wmiarę atrakcyjna. Dziś jestem konpletnym przciwieństwem. Zamiast sie cieszyc to placzę. Dziś nie pomagam innym bo nie umiem nawet sobie pomóc. Pozatym ludzie już gołym okiem zauważają że jest ze mną coś nie tegez i się dziwnie gapią, wiec najchętniej bym im powiedziała spierdalaj! Uważam że nie jestem mądra, bo mam problemy z koncentracją i pamięcią. Czuję się staro i odpychająco. Byc może dlatego nie chodzę na zakupy WOGÓLE! W szafie pelno ciuchów niestety za małych, a ja chodzę tylko w niektórych rzeczach, które się zużywają wiadomo. Chiałabym coś zmienic ale nie wiem od czego zacząc ,a z drugiej strony boje sie zmiam, bo dosyc długo w takim stanie żyję. Pozatym niewiem od czego zacząc. Ciuchy mnie już nie cieszą jak wszystko inne zresztą :( . Byłabym chyba nadal osobą zapłakaną i zalęknioną tyle że tylko w nowej bluzce. :((( NIECH KTOŚ MNIE PRZYTULI :(((

Przytulam

Jest kiepsko :( Też mam ochotę cie usciskac bo jest mało osób które to rozumieją ...

Oj,u mni tez kiepsko zobaczycie-musi byc lepiej! przytulam

Tylko czy nadejdzie lepsze jutro? Skoro każdy dzień jest taki sam a czasem nawet gorszy?

Ech ja bylam dzis na zakupach, mam troche do wydania i kupilam zaledwie jedna spodnice, z braku laku. To juz kolejny raz kiedy ide na zakupy i wracam z niczym, ale to nie wynik depresji czy zniechecenia, a po prostu kiepskiego asortymentu. W sklepach dokladnie to samo co w zeszlym roku, bluzki w cienkie paski, spodnie rurki, jakies kardigany - i wszystko jak nie czarne, to szare albo granatowe, ew. w drobne kwiatki (szal sezonu zeszlego lata). Kurde, wiosna idzie, mogliby jakies jasne rzeczy uszyc, moze w tych rzekomo modnych neonowych kolorach, albo pastelach, a tu nic. Tez mi sie odechciewa lazic do sklepow i przegladac wieszaki wiecznie z tym samym. A malowac juz mi sie dawno odechcialo, to wszystko przez ta pogode, ciagle szaro i buro :/