Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość miss oulalala

problem z narzeczonym...a może ze mną?

Polecane posty

Włączę się do dyskusji, bo widzę dziewczyno że masz problem duży, i zmartwienie .. ale nie daj się, bo jak zaczniesz do niego pisać, albo co gorsza prosić żeby wrócił ... stracisz do siebie resztki szacunku .. Zajmij się czymś, wiem że to niełatwe, bo sama przez to przechodziłam. Ale nie pisz, choćby nie wiem co ! wyjmij kartę z telefonu, daj mamie, zadbaj wreszcie o siebie ! bo zasługujesz na to !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dwa razy już się rozstawaliśmy na dłuższy czas i prosiłam go by wrócił do mnie ale faktycznie tylko się poniżałam a wracał dopiero wtedy gdy zaczynałam z kimś kręcić i on to widział...ja głupia prosiłam go czasami 3 miesiące a wracałam po niecałym tygodniu jego próśb:/ tym razem wiem że pisanie do niego nic nie da...zapytałam tylko rano czy oficjalnie ogłaszamy rodzicom że ślubu nie będzie odpowiedział że tak i żebym nie pisała do niego bo to nic nie da...więc nie piszę. Na razie jakoś się trzymam ale wiem że przyjdą i te słabsze momenty. Złamać się nie mogę bo oprócz tego że zerwał będzie miał jeszcze satysfakcję że bardzo o niego zabiegam. Wczoraj chciałam jeszcze się dogadać wyszłam za nim w skarpetkach na ten mokry śnieg:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przeczytaj jeszcze raz co Ty piszesz...jak mozez tak za nim latac, pomysl troche o sobie... dobrze sie stalo...powiedz rodzicom, że ślubu nie bedzie i miej to wreszcie z głowy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja bym mu za jakiś czas jak nieco ochłoniesz wysłała smsa z tekstem w stylu "Dziękuje Ci że uwolniłeś mnie od siebie".. bo jakby nie patrzeć, facet zrobił Ci "przysługę", sama mogłabyś nigdy nie zdecydować się na zakońćzenie tego chorego związku, co gorsza wyjść za niego, i potem całe życie płakać w poduszkę i czekać nocami na jego powrót, dopraszając się wyjaśnień i odrobiny zainteresowania z jego strony..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moja droga...
No i dobrze się stało, sama o tym wiesz, prawda? W trudnych chwilach poczytaj sobie ten topik, może przypomnisz sobie, że nie było kolorowo. Też przez to przechodziłam i przyznam, że trwało to kilka miesięcy. Bolało, ale to co pozwoliło mi przetrwać to świadomość, że była to słuszna decyzja. Ty tę świadomość również posiadasz. W końcu postanowiłam, że tylko ode mnie zależy moje szczęście, wzięłam się w garść, zaczęłam żyć tak jak chciałam, robiłam rzeczy o których od dawna marzyłam - i od tego momentu - jakkolwiek patetycznie to zabrzmi - moje życie zmieniło się na lepsze. Poproś o wsparcie przyjaciół, znajomych, rodziców. Wytłumacz, że nie było Ci dobrze w tym związku, że nie byłaś szczęśliwa i wiesz, że w przyszłości również byś nie była. Ale że bałaś się odejść (zastanów się dlaczego. i nie mów, że to przez miłość, bo to wymówka a nie prawdziwy pełny powód, rozbierz tę swoją miłość na czynniki pierwsze). I potem poproś ich o wsparcie, żeby pomogli Ci przetrwać i nie wracać do bagna, w którym byłaś. To trochę tak jak z każdym innym nałogiem i nie musisz przechodzić przez to sama!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moja droga...
Proponuję wznieść toast za miss oulala, na początku drogi lepszego życia! (szklanką zielonej herbaty wznoszę! Hip hip, hurra! ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
powiedziałam rodzicom o wszystkim...byli zmartwieni ale nie dlatego ze ślubu nie będzie a dlatego że znów mnie tak potraktował:( po ostatnim rozstaniu przyjechał do rodziców z przeprosinami i wręczył mamie kwiaty że zmieni się i taka sytuacja więcej nie będzie miała miejsca...a tu proszę! Zawsze ciężko mu było dotrzymywać obietnice i sama myślę że to może lepiej że się skończyło ale cierpieć będę jeszcze długo. Nie rozumiem dlaczego jedna osoba nie szanuje poświęcenia drugiej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moja droga...
bo w miłości nie chodzi o poświęcenie, ale o bycie we dwoje tak, by nikt poświęcać się nie musiał...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
>moja droga dzięki za ten toast:) i za słowa otuchy...wiem że będzie ciężko, potrzebuję tego wsparcia bardzo. Po rozmowie z rodzicami jest mi trochę lepiej po Waszych komentarzach też mi jakoś lżej na duchu. Będę rozmawiał dalej z rodzicami ale nie mogę im zbytnio pokazywać że cierpię bo będą cierpieć razem ze mną a tego bym nie chciała...jeśli ktoś z Was miałby ochotę mnie wspierać to będę bardzo wdzięczna!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alazpodhala123o
mam tak samo jak Ty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bedzie dobrze :) zobaczysz :) najtrudniejsze juz za toba, teraz wazne zebys zajela sie wsyzstkim innym a nie mysleniem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
staram się zajmować czymś innym jak tylko się da...nie pracuję a studiuję zaocznie więc niestety mam dużo czasu na rozmyślanie. >alazpodhala a może napisz jak to jest u Ciebie i wzajemnie się wesprzemy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alazpodhala123o
jestesmy razem prawie 2 lata, z dlugimi przerwami. co chwile mu cos odwala. rok temu mielismy 2 miesiezne rozstanie,bo sylwestra spedzilismy osobno, poznal inna,byl najpierw z nia, pozniej w sumie z nami dwiema, pozniej wybral mnie. dlugi czas bylo w miiare w porzadku, poza paroma "incydentami",bo obrazal sie jak odezwalam sie do zwykle go kolegi. we wrzesniu przegial, bo z dnia na dzien przestał sie do mnie odzywac, odbierac tel. wolal sie zalewac z kolegami 2 tyg. dzwonilam prosilam, nic. potem tak jakos samo z siebie mu przeszlo. sytuacja powtorzyla sie jeszcze 2-3 razy. potem ukladalo nam sie cudownie, dzien w dzien razem, powazne plany na przyszlosc. ktoregos dnia stwierdzil,ze nie pasujemy do siebie, przywital dzien piszac do mnie,ze chce zerwac nasza znajomosc,znwou wydzwanialam,palakalm on zaczal sypac tekstami "spierdalaj"etc...teraz wrocil do mnie, wspolny sylwester okazal sie porazka, bo spytalam sie grupki ludzi, czy cos sie dzieje w centrum miasta, odpowiedzialo 2 chlopakow, obrazil sie. cala noc sylwestrowa przeryczalam. on mi wrzucal,ze jutro wyjezdza, bo ja jego nie kocham on mnie:( caly czas jestem pomiatana, nie mge nic zaplanowac, bo jedno jego slowo i rzucam wszystko i jade,tak bardzo boje sie zeby nie odszedl:( on robi co chce,umawia sie ze mna potem wystawia, bo idzie sie napic z kolegami. nie wiem jak to dalej bd, z jednej strony mam nadzieje ze niedlugo wszystko sie ulozy, z drugiej strony moja dycja psychiczna jest naprawde beznadziejna. chodze i placze. ostatnio zaczelam wymuszac wymioty, bo dogryzal. zawsze czulam sie atrakcyjna,bo uwazam ze jestem naprawde ladna, mam powodzenie. duzo cwicze i mam ladna figure.teraz patrzac w lustto widze grubasa;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alazpodhala123o
z jednej strony mam pelna swiadomosc,ze zasluguje na kogos kto moze mnie normanie traktowac. zawsze mialam powodzenie nie wiem w sumie dlaczego sie z nim mecze. moze przez tych kilka pieknych niezapomnianych chwil trudno mi wszystko przekreslic;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mój przypadek
my tez mamy odległość 15 km, spotykamy się 4 razy w tyg

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alazpodhala123o
po tej ostatniej mega klotni ze "spierdalaj" cos we mnie wygaslo,nie mam na nic sily,a zawsze bylam bardzo optymistycznie nasawiona do zycia, on mnie juz nie pociaga tak jak kiedys,denerwuje mnie jego dotyk,nasze spotkania dla mnie sa takie puste

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
znam doskonale ten strach gdy nie chcesz by on odszedł...ja ze swoim byłam 4lata z czego rok zaręczeni a za pół roku maił być ślub. Mi było ciężko podjąć decyzję o rozstaniu i chciałam być tego naprawdę pewna a on potrafił z dnia na dzień wszystko przekreślić...pomijając to że dzień przed rozstaniem mówił że mnie kocha a następnego już nie miałam czego u niego szukać:( Całą winę zrzucił na mnie i teraz zapewne pije z koleżkami albo jakimś wujkiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po co dlaczego
dziewczyny, przeczytajce co piszecie, ale "z zewnątrz", jak osoba stojąca z boku. Spójrzcie na to niezależnym okiem i potem mi odpowiedzcie: dlaczego i po co chcecie w tkwić? Ok, miss oulalala z tego wychodzi, a my trzymamy ją za rączkę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
trzymajcie i to mocno kochani!:) będę Wam tu często pisała, bądźcie ze mną...pomóżcie mi wyjść z tego bagna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dobrze dla Ciebie
że tak wyszło. wiadomo że będzie Cię to jakiś czas bardzo bolałao, ale potem przejrzysz w końcu na oczy i sama będziesz się sobie dziwic że nie skończyłaś tego związku wcześniej :) mój facet jak nie miał kasy na bilet a mieszka ponad 150km ode mnie to przyjechał rowerem żeby ze mną spędzić weekend, fakt że było to w wakacje, ale jednak zrobił wszystko co mógł żebyśmy się spotkali, a dla Twojego 15 km to droga nie do pokonania... boisz ise ze będą do Ciebie dochodziły słuchy o tym że on z kimś innym już kręci? pomyśl jak bardzo bolałaby taka informacja po ślubie... albo gdyby zaczęły chodzic po okolicy smutne plotki o tym jak on Tobą pomiata :( jeśli tak łatwoi było mu przekreślić wasz związek to napewno nie był on dla niego ważny i zniszczyłby Ci życie gdybyś za niego wyszła. życze Ci wytrwałości w zdobywaniu szczęscia bez tego dupka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiecie wczoraj jak tak się zezłościł to od razu chciał jechać do domu i najpierw powiedział do mnie "do zobaczenia za tydzień" ale takim tonem to powiedział że nie było to miłe, ja próbowałam go zatrzymać i porozmawiać na trochę został ale ta rozmowa nadal nie była przyjemna... on zaczął mówić że mi nie zależy ja mówiłam że się myli...na dalszym etapie rozmowy mówił żebym to sobie wszystko przemyślała ale jak ja mogę usiąść sama i myśleć czy on się dla mnie zmieni bo o to mi w głównej mierze chodziło...nadal nie chciałam by odjechał i im bardziej pokazywałam że mi zależy to on pokazywał że jemu nie i w rezultacie powiedział że z nami koniec! Potem kilka smsów ode mnie takich bez większych emocji...ale stało się-nie jesteśmy razem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dobrze dla Ciebie
no to on faktycznie pokazał jak bardzo mu na Tobie zależy... wygląda to w stylu "znaj łaskę pana... zastanów się dobrze czy zasługujesz na nią" :/ a co on kude jakiś perski książe? warunki w stylu - albo akceptujesz że się nie widujemy bo musze się napic z kumplami i czasem jak się bedę nudził i kumple nie będa mieli czasu to do ciebie zajrze, albo koniec z nami sa bezsensowne. nie żałuj go, wiele kobiet mających podobne dylematy i wychodzace jednak za takich debili teraz pewnie Ci zazdroszczą że udało Ci się w pore uwolnić od takiego człowieka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jaa..
Przeczytałem kawałek tego tematu ale dużo tego nie da się czytać. Jak możecie ciągnąć takie bzdurne znajomości ? Bo związkami tego nie da się nazwać. Skoro tak źle jest na początku to później będzie jeszcze gorzej. Wasza miłość niczego nie zmieni, nawet pomimo tego że bardzo tego chcecie. Dziwię się, że tak samemu sobie można robić krzywdę, ale to może przez chemię w mózgu która wyłącza logiczne myślenie. Zróbcie sobie od nich przerwę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiem że będzie tęsknota, wiem że będę obwiniała siebie bo to jest taka kolej rzeczy po rozstaniu:( wykasowałam jego numer z darmowych w telefonie i przy tym było mi bardzo smutno:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×