Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

oOomadalenaoOo

Śmierc dzieciątka

Polecane posty

Witam wszystkich, pisze tu ponieważ nie mam z kim o tym porozmawiać :( półtorej miesiąca temu po 40 dniowej walce o życie odszedł mój maluszek. Urodził się w 25tc, cała ciąża przebiegała bez poważniejszych problemów. Był zdrowym i silnym chłopcem, nic nie zapowiadało tej tragedii. 2 tyg przed cc byłam na badaniu usg, lekarz był pod wrażeniem, że mały tak pięknie (książkowo) się rozwija , śmialiśmy się z mężem ze maluch każdą cząsteczkę siebie chce nam pokazać, to co lekarz mówił że sprawdzi on szybciutko pokazywał. Nasza bajka zamieniła się w koszmar 30 września gdy wstałam rano i okazało się, że krwawię :( w ciągu 20 min pojawiłam się w szpitalu w którym zmarnowałam 3 cenne godziny nie to że uszkodzili mi szyjkę macicy to przez cały ten czas w którym oczekiwałam na karetkę siedziałam na krześle zamiast leżeć z nogami w górze (szkoda gadać bajzel jakich mało) w końcu pojechałam do szczecina zdroje prywatnym autem gdzie otoczyli mnie najlepszą opieką jaką mogłam sobie wymarzyć, niestety nie udało się powstrzymać akcji porodowej mały był już w kanale rodnym. By go nie narażać zabrali mnie na cc i o 22.38 mój książę był na świecie. Lekarze byli pełni podziwu mały był bardzo silny i dobrze dotleniony do tego stopnia ze na intensywna zabrali go bez podłączenia do tlenu. Od tej chwili zaczął się prawdziwy dramat. Okazało się że mały dostał wylewu 3 stopnia dokomorowego, ze wzdledu na swoja bardzo duza niedojzalosc podlaczoby został pod mase aparatur podtrzymujacych zycie, był taki sliczny jak anioleczek i jak na swój wiek spory 32 cm i 780g. Lekarze byli w szoku jaki był zywotny dawali mu max 3 dni, byl bardzo ruchliwy po 2 tyg otworzyl oczka i zaczął ściskać moj palec wierzyłam ze wyjdze z tego bylo widac ze chce zyc, Lekarze dawali coraz wieksze szanse na przezycie, mimo ze mowili ze stan jest ciezki i wszystko moze sie stac. Po 30 dniach byłam juz pewna ze bedzie ok :( niestety mylilam sie stan malego w ciagu kilku h pogorszyl sie straszliwie po usg okazalo sie ze dolał z 3 stopnia na 4 najgorszy (lekarze mowili ze w najlepszym wypadku jesli przezyje bedzie mial porazenie ) niestety bylo coraz gorzej funkcje oddechowo krazeniowe sie pogorszyły jak maszyna oddychala za niego w 20% tak musieli podgrecic do 100, pozniej przestal siusiac, a co gorsze okazalo sie ze jest uczulony na furosemit, w ciagu 7 dni przybral ponad kilogram opuchlizny, lekarze stali sie bezradni mowili ze tylko cud go uratuje, dwa dni przed smiercia zaczął siusić niestety było już za poźno 8 listopada byłam u niego i złapal mnie bardzo mocno za palca az krew zaczeła w nim pulsowac, muslalam ze to znak ze sie poprawia. Niestety mylilam sie na drugi dzien o godz. 7.00 dostalam telefon bardzo nam przykro ale niestety nie udało nam sie uratowac pani synka serduszko nie wytrzymało. Jak się poźniej dowiedziałam od pielęgniarki która walczyła o życie mojego maluszka serduszko walczylo do ostatniej chwili ono jako ostatnie przestalo być. Nie wiem ale to chyba nie dotarło do mnie wtedy gdy pojechałam po jego dokumenty pozwolono mi go zobaczyć, był taki śliczny jak by tylko spal wzięłam go w ramiona i wierzyłam ze jak wtulę go w siebie to zacznie oddychać. Niestety ... uroniłam wtedy tylko kilka łez nie wiem czemu, dzięki znajomością sama go ubrałam i się z nim pożegnałam ja i mąż. Kilka dni później był pogrzeb tylko raz płakałam dopiero na nim. Wszyscy mówili że są dumni że tak dzielnie się trzymam i radze sobie lepiej niż maż czy nasi najbliżsi , myślałam że dzięki temu że się wyłączyłam na to wszystko będzie lepiej i łatwiej niestety nie. Jakiś czas po pogrzebie dotarło do mnie że dzień przed śmiercią mały się żegnał ze mną i tak jak by dał mi do zrozumienia że mam być silna tak jak on był do ostatniej chwili. Od tamtej pory jest ze mną coraz gorzej wszystko runęło na mnie z tak wielką siłą, do tego stopnia że przez kilka chwil miałam straszne myśli zaczęłam siebie o wszystko obwiniać ze coś sknociłam coś źle zrobiłam w gruncie rzeczy ciągle mnie to dręczy nie wiem jak mam sobie z tym radzić co robić jak dalej żyć. Jak tylko jestem sama to plączę gdy widzę dzieci płacze nawet reklam z dziećmi oglądać nie mogę. Każdy mi powtarza będzie dobrze teraz bardzo boli ale minie kiedyś trzeba dalej żyć patrzeć w przyszłość. Tylko że ja widzę wszystko w ciemnych barwach, mówią musisz mieć drugie dziecko by tą miłość na nie przelać, tylko że ja boje się o to ze historia może się powtórzyć, a co najgorsze że czuje eh nie wiem jak to opisać tak jakbym zdradzała mojego Alanka , lub miała go zastąpić innym dzieckiem. Tak jak bym miała mieć dziecko tylko po to byle je mieć, nie ważne czy to to czy nie to. Cały czas mnie takie coś prześladuje jak ktoś wspomina o drugim dziecku nie mam pojęcia jak sobie z tym radzić, nie mogę jeść ani spać. Czasem czuje jak bym odeszła razem z nim ... :( Przepraszam ze tak się rozpisałam ale musiałam się gdzieś wygadać :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tańczący z gwazd -O-I
Moje kondolencje :) Pamiętaj, że twój aniołek cały czas jest z tobą :) I nie chce, żebyć była smutna :) On jest już z Bogiem, i spogląda na ciebie i twojego męża. Każdy twój uśmiech, to dla niego wielki dar.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bardzo wam dziekuje za slowa otuch sosssssss eh wolala bym w inny sposob byc testowana. Czasem czuje sie tak jak był by to tylko zly sen z ktorego zaraz sie obudze i bedzie ok

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Laga O
trzymaj się, przecież nie umrzesz. skoro nawet miłość mija to coś takiego też minie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poswiatecznie
Autorko idz na strone dlaczego.org.pl tam znajdziesz wsparcie. Bardzo mi przykro, ze to Cie spotkalo. dla Twojego Alanka I dobrze ze zdechl - moze piszesz to zeby sprowokowac, ale niezaleznie od powodu, okresle to jednym slowem: DNO. Mimo wszystko nie zycze Ci zebys cos takiego przezyl/a

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Asia)))
Moja siostra byla w 5,5 miesiacu ciazy kiedy urodzila synka.To bylo 3 lata temu w Stanach, moze dlatego maly zyje i ma sie dobrze.Lakarze sa tam badzo wyczuleni na ciaze i dzieci.Kiedy znajda jakas nieprawidlowosc albo cos niedobrego zaczyna sie dziac od razu zabieraja do specjalistycznego szpitala ktory jest przygotowany na kazda sytuacje.Maly takze mial wylew 4 stopnia(80% dzieci jest po nim uposledzonych) on jest w tych szczesliwych 20%. Lezal bardzo dlugo w inkubatorze.Dzis to zdrowy, madry 3 latek.Az nie do uwierzenia co to dziecko przeszlo. Przykro mi z powodu smierci Twojego synka, moja siostra takze zmarla kilka dni po porodzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i dobrze że zdechł
a teraz alanek w ziemi gnije hehehehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ooomagdaleno0....
wiem ze to banalne-ale czas leczy rany... absolutnie nie obwiniaj się,bo to nie Twoja wina,że wszystko potoczyło się tak a nie inaczej.jeżeli mogę coś zasugerować-to udaj się do psychcolga po pomoc,pomoże Ci to przejść najgorszy okres. NAPRAWDĘ WSPÓŁCZUJĘ Z CAŁEGO SERCA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość serce ściska jak się to czyta
moje dziecko na szczęscie urodziło się w terminie, ale miał zapalenie płuc wrodzone, i widziałam te maleństwa wcześniaczki w inkubatorach. płakać się chciało jak widziałam jak walczą o życie. kiedy juz miałam wychodzić urodziło sie maleństwo 600g, ciekawa jestem czy przeżyło. kobitka urodziła je w zwykłej sali w swoim łóżku, bo akcja porodowa tak szybko postępowała. autorko, życzę szczęscia!! i kolejnego, zdrowego dzidziusia!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
normalnie nie mogę czytac takich rzeczy przejmuję się strasznie bardzo Ci współczuję mój mały też po narodzinach ( w terminie) zagrożony był wylewami, nie tylko do główki, ponieważ miał małopłytkowość, a dla noworodków jest to bardzo niebezpieczne, to cud, że do tych wylewów nie doszło przeleżelismy po narodzinach w szpitalu 2 tygodnie, a płytki nie chciały drgnąć do góry, poziom 2 razy spadał do 6 tysięcy, gdzie norma zaczyna się od 150 tysięcy, a dla noworodków dobrym wynikiem jest powyżej 300 tys., a bardzo dobrym 400 tys. co ja sie upłakałam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyno trzymaj się! Jesteś bardzo silna, dasz rade. Mój synek też leżał w inkubatorku, był w ciężkim stanie, udało się, jest ze mną zdrowy i silny- ma już 5 miesiecy. Nie będę udawać że wiem co czujesz- mogę Ci powiedzieć tylko ze ja 5 miesiecy temu bałam się czy synek przeżyje. Twój Aniołek patrzy z góry , pamiętaj o nim, módl się to naprawdę przynosi ukojenie. J pozdrawiam Cię ciepło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Skazówka
Strasznie mi przykro. Łzy nabiegają do oczu. Bóg na pewno wziął to maleństwo do siebie i o nie dba w raju. Trzymaj się, bądź dzielna, mam nadzieję, że czas wyleczy rany i się pozbierasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyno trzymaj się! Jesteś bardzo silna, dasz rade. Mój synek też leżał w inkubatorku, był w ciężkim stanie, udało się, jest ze mną zdrowy i silny- ma już 5 miesiecy. Nie będę udawać że wiem co czujesz- mogę Ci powiedzieć tylko ze ja 5 miesiecy temu bałam się czy synek przeżyje. Twój Aniołek patrzy z góry , pamiętaj o nim, módl się to naprawdę przynosi ukojenie. J pozdrawiam Cię ciepło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Skazówka
To naprawdę przykre,że czasem coś takiego zdarza się w życiu, że walczy się z maleństwem o jego przeżycie.Podziwiam kobiety, które to przeszły, to naprawdę trudne przeżycia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bardzo ci wspolczuje
NAwet nie potrafie sobie wyobrazic twojej tragedii. NIe staraj sie byc na sile silna. Jesli masz ochote plakac, to placz, krzycz wyj!! Masz prawo dac ujscie twojemu zalowi, zlosci, wszytkim emocjom, ktre sa w tobie. Bol po stracie dziecka niogdy nie mija, tylko jest latwiejszy do zniesienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przykro jest czytać takie historie tym bardziej że sama przeżyłam podobną choc moje dzieci umarły we mnie a nie po kilku dniach... Chciałabym Ci napisać coś mądrego , coś co by Ci pomogło, ale wiem że nie ma takich słów :( Trzymaj się mocno i pamiętaj że Twój synek czuwa nad Tobą i patrzy na Ciebie z góry. Mi pomogła druga ciąża... bardzo szybko w nią zaszłam , troche przez przypadek i 9miesięcy było dla mnie koszmarem - na szczęście teraz mam córkę i gdyby nie ona do dzis nie mogłabym pewnie otrząsnąć się ze straty. Zawsze sobie powtarzam że moi synkowie dali mi ją w prezencie zebym tak bardzo za nimi nie płakała. To nie znaczy ze o nich zapomniałam bo zdarza mi się nie raz o nich myślec, śnić czy płakac do poduszki, mimo to staram się żyć dalej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jerewna ale matka ma to dziecko, na pewno nie jest jej łatwo, trzeba by ją zapytać co by wolała, a nie pisać o męczarni z nim pomimo, że dziecko jest niepełnsprawne daje jej zapewne dużo radosci nigdy nie jest kolorowo, nawet z tymi pozornie zdrowymi dziećmi, zawsze coś na wierzch wypłynie z czym matka musi się borykać i martwić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HelloKitty32
Bardzo Ci współczuję,to straszne.ludzie mówią,że czas leczy rany ale wiesz co,straciłam niedawno mamę i wiem ,że czas nie leczy ran,uczy tylko jak żyć z cierpieniem... Chyba możesz się tylko pocieszać,że dziecko mogło być głęboko upośledzone,co to za życie... Staraj się szybko o drugie dziecko,zapełni lukę w sercu,inaczej zwariujesz...Nie zapominaj o Aniołku,daj mu brata lub siostrę,którzy będą o nim pamiętali. Trzymaj się i myśl pozytywnie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wrazy wspolczucia,moj synek zmarl w 33tc nie ma nic gorszego jak smierc dziecka :( pozdrawiam cie goraco i 3maj sie cieplutko :**

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeszcze bedziesz miec
zdrowe dzieciatko!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pamietam cie z tipiku CHCE MIEC DZIECKO 2010 tez tam bylam jakis czas strasznie ci współczuje :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bardzo wam dziewczynki dziekuje, nie moge powiedziec ze nie wiedzialam ze smierc dziecka zadko spotyka rodzicow, spotykam sie z tym prawie na codzien. Wspolczuam tym ludzia, wiedzialam ze cierpia, probowalam pocieszac. Teraz wiem, że sie nie da, komus kto tego nie przezyl chociaz troche wczuc sie w sytuacje. Dlatego bardzo bardzo dziekuje wam za wsparcie, wiem jakie to trudne. Co do wizyty u specjalisty chcialam niestety mieszkam w takiej miejscowosci ze prawie kazdy sie zna, a rozne rzeczy z zycia innych rozchodza sie z predkoscia swiatla, do tego panstwowo no coz ci lekarze odwalaja tylko swoje i liczy sie ilosc a nie jakosc wizyty. Prywatnie nie przyjmuje tu żaden. W innej miejscowosci najblizsze terminy u prywatnych to dopiero kwiecien-maj niestety. do tych mam po stracie: Dziewczyny czy trzymalyscie zalobe po waszych dzieciach i jak dlugo. Mi kazdy mowi ze nie powinno sie po takim malenstwie jej trzymac, dla mnie to bzdura bo przeciez oni do nie znali a ja tak. satyna18 witaj tez cie pamietam,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lallleczkaaa
Przytulam Cię mocno, również przez to przeszłam, dopiero kolejne dziecko trochę ukoiło ból, jeśli chodzi o żałobę to nosiłam i nadal noszę ją tylko w sercu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trzydziechaaaaaaaaaaa
cześć w 2004 urodziłam martwą córeczkę w 27tc,wiem co czujesz,w tym momencie żadne słowa nie dodadzą ci otuchy,musisz przeżyć żałobę,wypłakać się,wykrzyczeć,potem nadejdzie wyciszenie..... pamiętaj,że kolejną ciążą i dzieckiem nie da się zastąpić tego dziecka,on był jnedyny w swoim rodzaju,nie można mówić abyś szybko zaszła w ciążę żeby przelać uczucia bo się nie da,nasz syn ma 4 lata i wiem,że jakby mała żyła to pewnie nie było by małego,ciężko to opisać ale nie można zastąpić miłośći,trzymaj się jakoś,pamiętaj że czas leczy rany,wszystko się zmieniło w twoim życiu ale kiedyś zanjdziesz spokój,wiem,że terz to co napiszę zaboli,może jednak lepiej,ze odszedł niż miał by być roślinką?żyć w łóżku a raczej wegetować?natura sama eliminuje dlatego dochodzi do poronień,u mnie tak było ale lekarze za wszelką cenę chcieli uratować dziecko i uratowali(w7tc) ale natura zdecydowała sama.przyjmij moje kondolencje,życzę ci wyciszenia duszy w nowym roku........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oOomadalenaoOo żałobę ja trzymałam w sercu. Starałam się jej nie okazywać na zewnątrz... zresztą nikt i tak by tego nie zrozumiał. Dla wielu moje dzieci w ogole przeciez nie żyły, u Ciebie jest troche inaczej i musisz sama zdecydowac, ale powiem Ci jedno. Nie zamykaj się w domu, nie odrzucaj pomocy! Jeśli ktoś Ci proponuje spotaknie - idz na nie! Moze jeszcze nie teraz bo to świeża rana, ale za jakiś czas... musisz żyć! ale nie oszczędzaj też łez bo przecież to był Twój syn i masz za kim płakać! Pamiętaj ten ból zawsze będzie Ci towarzyszył, z czasem tylko zelżeje, ale prawdą jest że Ty sama musisz sobie z tym wszystkim dac radę. Bo znajomi, a czasem i rodzina zapomną o Twojej tragedii a Ty ZAWSZE będziesz pamiętać :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Madziu trzymaj się dzielnie dla swojego Syneczka który jest po drugiej stronie tęczy i dla Maluszka którym życie Cię obdarzy. Jest trudno wiem to ale życie nie zostawiło wyboru.Żal tylko,ze odchodzi kolejne zdrowe Dzieciątko z ciąży która przebiegała książkowo. Pożegnałaś się z Syneczkiem ale wierze,że kiedyś spotkamy się z naszymi Aniołkami. Życze Ci w Nowym Roku dużo siły i wiery,że dla Ciebie też zaświeci jeszcze słonko i utulisz Maluszka w ramionach. Pozdrawiam Cię i przytulam mocno. Świetełko dla Alanka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×