Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mlodszamama

Moge sie wyzalic na moja mame?

Polecane posty

Gość mlodszamama

Mamy z mezem synka.ja jestem na wychowawczym i sie nim zajmuje. Takie bylo postanowienie i tak bedzie. Nigdy nie oczekiwalam ze mama lub tesciowa zajma sie moim dzieckiem. Natomiast gdybylam w ciazy moja mama non stop gadala o tym jak bedzie wnusia zabierac do siebie, zajmowac sie nim, brac na spacer. Synek ma 16 miesiecy.Na spacerze z babcia byl 3 razy i to na moja prosbe. Wiecej nie poprosze bo za kazdym razem w odpowiedzi bylo slychac laskawe "nooooooooo dooooooooooobrze" Gadala o tym jak bedzie go brac na noc jak nie bedzie juz jadl piersi. Nie dostaje mojego mleka od 3 miesiecy, nie musze wspominac ze gadanie o nocowaniu sie urwalo ;) I mialabym to gdzies ale wlasnie postanowilismy sie przeprowadzic. Teraz mieszkamy w jednej dzielnicy, po przeprowadzce bedzie to okolo 30 km i slysze jej narzekanie ze jak sobie damy bez niej rade. I co ona zrobi jak wnusio bedzie tak daleko. No trafia mnie normalnie ze zlosci. Wasze matki tez takie glupoty gadaja na pokaz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Twoja mama nie ma obowiazku
nianczyc Ci dziecka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość u nas jest podobnie
niezla ta Twoja mamuska :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no nieźle
ja nie miałam okazji sprawdzić mojej mamy, bo też sie sama zajmuje dzieckiem, ale gadania na pokaz nie było;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie moja mama owszem troszkę gadała i te gadanie spełniła z nawiązką. Za to na pokaz gada mój tata, bo jak przychodzi co do czego to on taki zmęczony. ja w ogóle mam mamę super, nic sie nie wtrąca, kilka dni po operacji mówiła a jak ty sobie poradzisz bo masz tyle jeżdżenia. Prosta kobieta, ale teraz gdy jestem dorosła zaczynam ja doceniać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mlodszamama
moj maz zawsze sie cieszyl ze mieszkamy blisko mojej mamy bo myslal ze bedziemy mieli jakas pomoc ;) ja na nic nie liczylam ale nie wiedzialam ze bedzie az tak plus jest taki ze nie boimy sie gdziekolwiek wyjechac czy przeprowadzic bo wszedzie damy sobie rade sami, teraz tez dajemy ale wczoraj od jej gadania to az mnie glowa caly wieczor bolala...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakis tam sobie niick
To moja mama jest jeszcze większą aparatką ;) Mieszkamy 10 minut spacerkiem od siebie. Syn ma 4 lata, a ona przez ten cały czas była z nim... 1 raz na spacerze. Przy ludziach i rodzinie zachwala wnuka, że grzeczny i kochany. Jak to ona go kocha i rozpieszcza... To dopiero hipokryzja, co? Widuje mojego syna tylko wtedy, jak my do niej przyjdziemy. Za to na przeciwko nich mieszka młode małżeństwo też z 4 letnim synem (kamil) i ona ciągle się chwali, że on był, że taki słodki i że na pewno by się zakolegowali. Ostatnio do niej przyszliśmy, moja mama idzie do lodówki i mówi do mojego syna "zaraz dam Ci coś dobrego, czekaj", a po chwili, "a nie, jednak Ci nie dam, bo nie mam. Kamilek był i zjadł" . Już tam nie chodzimy... A ona ani nie dzwoni, a nie nie pofatyguje się do nas... i tym sposobem nie widziała Go od prawie 2 miesięcy w tym nie była na jego urodzinach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mlodszamama
no Twoja wygrywa ;) moja do nas przyjezdza, wpada na 2 godziny napic sie kawy, zjesc ciasto i zamiast pobawic sie z wnukiem to chodzi po mieszkaniu i mi sprzata :( albo np zmywa naczynia kiedy jej tlumacze ze od tego mam zmywarke...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja myślałam że tylko ja tak
mam - ale widać nie...choć to nie powód do zadowolenia. W tym przypadku chodzi o moją teściową, bo rodziców nie mam. Mieszkamy w jednym mieście, pół godziny drogi od siebie. Kiedy ja leżałam z zagrożoną ciążą sama w domu ani razu do mnie nie przyszła - nawet nie pomóc lecz odwiedzić. Do swojej przyjaciółki która mieszka ulicę obok jeździła co najmniej dwa razy w tygodniu na plotki. Nigdy nie dostaliśmy od niej choćby drobiazgu dla Małej a propos wyprawki itp. Znajomi przychodzą, dają prezenty, pytają, martwią się...a ona nic. O jakiejkolwiek opiece nad naszym dzieckiem w przyszłości nie mam co liczyć. Ona nawet nie pyta co zrobię jak skończy się macierzyński. Kiedyś w żartach zasugerowałam że weźmie wnuczkę na spacer to natychmiast zmieniła temat. Niczego od niej nie oczekuję, niczego się nie podziewam. Jednak kiedyś myślałam że w jakimś sensie zastąpi mi moją mamę...smutne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mlodszamama
aaaaaaaaa to moja robi prezenty daje malemu ksiazke i nawet mu jej nie przeczyta ;) prezenty kupuje drogie, duze i glosne bo to widac ;) a synek pewnie sto razy bardziej wolalby isc z babcia na spacer niz dostac kolejne prezenty :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakis tam sobie niick
Moja jak do mnie przychodziła kiedyś, zanim zaszłam w ciążę. To np ja schodziłam na chwilkę na dół do sklepu, bo czegoś mi zabrakło, a ona w tym czasie np wyjmowała mi inny serwet na stół. Przychodze i pytam czemu to zrobiła, aaa bo ten Ci nie pasuje. No cóż, zostawiłam bez komentarza. A potem od siostry dowiaduje się, że mnie obgadała. Powiedziała że miałam na stole brudną serwetkę i tak pogniecioną jak krowie z dupy wyciągniętą. Pomijając fakt, że jestem uczulona na kurz i brud, a moje mieszkanie jest aż sterylne, to ona zawsze przychodziła, kręciła głową, a za plecami mojej siostrze nagadywała, że to że tamto. Albo, że ciągle jem makaron :D A ja zwyczajnie go lubię pod każdą postacią :D Niestety dla niej to znaczy, że mam nędzę z biedą :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mlodszamama
przykre to co czytam ale nie powiem poprawia mi sie humor ze nie tylko ja tak mam moja ciagle narzeka ze mam syf w domu, wg niej synek powinien siedziec w kojcu a ja latac na szmacie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakis tam sobie niick
Ja też już tylko się śmieję i nie zwracam w ogóle uwagi na takie kąśliwe komentarze. Moja mama jeszcze kochała krytykować moją kuchnię i to jak gotuję. A w przeciwieństwie do niej i mojej siostry robię wszystko po swojemu i inaczej. Mój tata uwielbia wiele moich potraw, a moja mama zawsze tak ostentacyjnie "daj mi soli", "daj mi wegety, bo to smaku nie ma". ha ha kiedyś zaprosiła mnie i męża na obiad, a mój mąż jedząc zupę w pewnym momencie mówi "teściowo, mogę prosić trochę soli? Bo ta zupa taka jałowa". Mina mojej mamy --> bezcenna. Od tego czasu ani razu nie powiedziała złego słowa na moje gotowanie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mlodszamama
zapytalismy mojej mamy czy zostanie w weekend z synkiem bo chcielismy z mezem isc do kina (maz ma urodziny) i odpowiedziala zebysmy sobie kupili duzy, nowy telewizor to bedziemy mogli ogladac w domu ;) masakra, a wczesniej przychodzila i mowila ze np byla w teatrze na super przedstawieniu i powinnismy sie w koncu wybrac, tylko zero propozycji ze wtedy zostanie z synkiem :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szkoda Was
u mnie jest tak, i mama i teściowa wręcz się prześciguja zeby byc z małym. Nie skońcył jeszcze miesąca a one juz po razie były zebym sobiemogla jechac na zakupy i kupic cos do ubrania. A poza tym to dwa razy w tygodniu conajmniej sie widzimy u nich albo u nas, chocby na chwilkę. Oczywiscie codziennie dzwonia i pytają jak mały i czy jakes zakupy mi przynieść. Dodam ze mama ma do nas 10 km a teściowa piechotą depta 40 minut bo nie ma auta. Nie zazdroszcze Wam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość napisaczka
oj, u mnie było podobnie... zero spacerów, często matka uciekała z domu jak mały był noworodkiem, moze się bała że będzie musiała go przez chwilę przypilnować... nie wiem bo nigdy nie prosiłam. Mama mieszka na dole, my u góry, w domu i czasami przez cały dzień nie zajrzała. Musiałam często taszczyć wózek z góry z dzieckiem a ona na dole stała i gadała że jej nikt w życiu nie pomagał i ona nie pomoże też :( Tak mi było wtedy smutno że chyba nigdy tego nie zapomnę... Ja nawet obcej kobiecie na mieście pomogę wnieść wózek, otworzyć drzwi... Teściowa niby chora ale po prostu nigdy się jej nie chciało nawet nas odwiedzić ani o zdrowie spytać. Zabawki? prezenty? zapomnijcie... nawet na święta jest ciężko zeby mały coś dostał a teraz rozumie już więc smutno jakoś... I to chwalenie że "a kto ci lodzika kupił?" "BABCIA ci kupiła" ale zawsze ja daję pieniądze na niego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość napisaczka
Odkopuję temat bo takie grypsko złapałam że się ruszać nie mogę, boli mnie każdy centymetr ciała :( czuję się okropnie a młody jeszcze co chwila coś chce. Już z nim na dworze byłam choć ubierając go zasłabłam... jeszcze nigdy mi się to nie zdarzyło. tak mi się w głowie kręciło że szok, ale nie miałam nawet kogo zawołać bo moja matka choć mieszka na parterze to całe rano wydzwania z gazety na jakieś numery... i wie że jestem chora, że ledwie chodzę ale nawet nie zajrzała do nas do góry. Przykro mi. Jak przyszliśmy to młody poszedł i ją prosił żeby budyń zrobiła a ona mu dała pakę Schoko Bonsów żeby się zatkał... Włączyłam mu bajkę na dvd bo nie mogę nawet wstać, boli mnie cała miednica, stawy, całe podbrzusze, co to za wirus? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ciekawe jak długo
Boże dziewczyny, co Wy macie za rodziców?!! I to własna matka? Plus jest taki, że jak będzie stara, to wtedy nie musisz się nią opiekować, tylko oddać do zakładu, bo w końcu tobie nikt nie pomagał...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×