cholerny WENTYLATOR

Pod choinke dostalam od mojego dziubusia wentylator na baterie. U nas w domu jest zazwyczaj duszno, dlatego wentylator okazał się bardzo przydatny, bo każdy, nawet najmniejszy wietrzyk jest tu traktowany jak dar boski. Brak kabla u wentylatora umożliwił jego swobodne przemieszczanie po mieszkaniu i cała rodzina umilała sobie zycie dzieki temu pomysłowemu prezentowi. Nie obyło się jednak bez sporów pomiędzy dziadkiem i babką na temat, po czyjej stronie powinno stać urządzenie. Te kłótnie były bardziej żarliwe niż te o to, czy w TV ma lecieć moda na sukces czy mecze z udziałem polskich sportowców. Wczoraj doszło do rękoczynu. Byłam wstrząśnięta. Dlatego w nocy wzięłam to dzieło szatana pod pachę i sru do śmietnika. Nazajutrz rano, czyli dzisiaj rano nie usłyszałam żadnych wrzasków dziadków, czym byłam, nie powiem, zdziwiona. Weszłam w piżamie do pokoju z dziadkami i nie zauważyłam nikogo. Ile można czekać? Bo jeszcze nie przyszli. Zaczynam naprawdę się bać.