Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość perfumerystka

co sądzicie o beatyfikacji Jana Pawła II?

Polecane posty

Gość ja-sne
cud to odrośnięta kończyna, tego nawet Jezus nie dokonał 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akfo
ja-sne- nie mnie oceniać poszczególne religie czy powtarzac frazesy , tylko wydaje mi się że hierarchowie kościoła sami sobie przeczą i nie chodzi mi tutaj o akurat JP2 tylko ogólnie. y

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość polecaaam artykuł o JP2
http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,325 usuńcie sobie spacje z linku, jeśli potrzeba, wklejam adres, żeby nie było, że spamuję kk jest teraz w dramatycznej sytuacji, potrzebuje nowych błogosławionych/świętych, niczym dobrze zorganizowana instytucja odpowiada błyskawicznie na zapotrzebowania ludu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość perfumerystka
ja tez tak mówię, ze cud to by był jakby komus noga albo ręka odrosła, jakby osoba siedząca na wózku od 20 lat nagle zaczęła chodzić...a tak? jak nawet lekarze nie są pewni czy ona była chora? to jest tak naciągane, ze aż się wierzyć nie chce że ludzie tak wszystko bezkrytycznie przyjmują, o nic nie pytają, mają podane na tacy-po co myśleć:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bardzo dobrze, że Go wyniosą na ołtarze. Owszem, nie modlimy się do świętych ale do Boga, jednak Ci, którzy uważają, że decyzja jest nie słuszna niech przeczytają jaką kolwiek książkę o JPII. A co do pedofilii w kościele to powiem tak: wielu mówi, że rok 2010 nie był dobry dla kościoła, ja uważam inaczej. Był dobry bo ujawniono grzech pedofilii. A skrywany grzech czyni jeszcze większe spustoszenie. A JPII wcale nie tuszował tego. Słuszna decyzja :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spiertalam stad_______
UWAGA ANTYKLERYKAŁY ATAKUJĄ !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akfo
a ja nadal uważam , że ołtarz jest dla Boga , a zycie JP2 owszem, był bardzo medialnym człowiekiem , z duża charyzmą napewno wierzącym w to co robił, ale bardziej bym doceniła jego prace od podstaw, czyli skierowanie kościoła ku duchowości a nie materialności , wszak o tym nauczał , ale tylko słowa , słowa a czyny gdzie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość polecaaam artykuł o JP2
ale chodzi ci o jakąkolwiek książkę o JP2 czy tylko o którąś z tych prawomyślnych? mam nieodparte wrażenie, że ty tylko gustujesz w tej drugiej kategorii wśród katolików zdana też są podzielone

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akfo
no bo wiara nie powinna wylkuczac zdroworozsadkowego myslenia o postepowaniu kościoła, jestem wierząca w Boga, ale coraz bardziej watpiaca w kościół tzn w jego bezinteresownośc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zobaczcie jak czym reinkarnacj
jest dla hindusów S. Michaela Pawlik w latach 1967 - 81 przebywała w Indiach jako świecka pielęgniarka. Jechała tam z przekonaniem o głębi tamtejszej mistyki i pięknie hinduskiej duchowości. To co później przeżyła w Indiach całkowicie zburzyło jej idyliczne wyobrażenia. Z własnego doświadczenia przekonała się jak bardzo niebezpieczne i złudne są uroki duchowości Wschodu z wiarą w karmę, dharmę i reinkarnację. Po przyjeździe do Indii pracowała w ośrodku zdrowia przy katolickiej misji. Zżyła się z miejscowymi ludźmi, nauczyła się ich języka i bardzo dobrze poznała ich mentalność, zwyczaje i wierzenia. Mieszkała w rejonie gdzie ludzie żyli duchowością hinduizmu nieskażonego wpływami europejskimi. S. Michaela wspomina: "Wkrótce, jak zaczęłam pracę w ośrodku zdrowia zaszokowały mnie ofiary indyjskiej religii...Proszę sobie wyobrazić, przynoszą mi do ośrodka zdrowia dziecko, które zostało oślepione, z oczodołów leje się ropa - "Ratuj go!" "Co się stało?" - pytam. Okazuje się, że w świątyni dokonano liturgicznej ceremonii przygotowania do pełnienia dharmy tegoż rodu, w którym urodził się ten chłopak. Trzeba go było okaleczyć. A dharmą tego rodu było żebranie, więc żeby skutecznie żebrał, trzeba go było oślepić. W tym celu niektórzy potrafią ręce obciąć do łokcia, pozbawić oczu czy kręgosłup połamać, że powstaje straszna karykatura postaci ludzkiej"(W drodze 1/98 s.34). Pewnego dnia zgłosił się do s. Michaeli wycieńczony z głodu chłopiec ponieważ od dwóch tygodni nie otrzymał wynagrodzenia za pracę. Kiedy razem z nim poszła do pracodawcy z żądaniem aby wypłacił mu należną pensję ten grzecznie odpowiedział, że wprawdzie konstytucja indyjska nakazuje wynagradzać za pracę to jednak jest to tylko ludzkie prawo, a on nie jest zobowiązany takiego prawa przestrzegać. Dla niego obowiązujące jest boskie prawo karmy, które mówi, że wszystko co dzieje się z człowiekiem jest spowodowane życiem w poprzednim wcieleniu. Dlatego chłopiec nie powinien domagać się zapłaty tylko starać się aby jak najlepiej wykonywać swoje obowiązki, a wtedy w następnym wcieleniu urodzi się w wyższej kaście. Pracodawca powiedział również, że nawet gdyby chłopiec umarł z głodu to i tak nic by się nie stało ponieważ wtedy narodziłby się w wyższej kaście. W ten sposób religijnym prawem karmy i reinkarnacji wytłumaczył swój bezlitosny wyzysk chłopca (por. miesięcznik "List" 11/96). Teoria reinkarnacji pozbawia człowieka poczucia grzechu i zdolności rozróżniania dobra od zła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przyznałabym Janowi Pawłowi II Nobla za wszech dobroć za przyczynianie się do poprawy sytuacji na świecie, jednoczenia ludzi a le święty? dla mnie święty to był antonii ale widac oni tacy sami święci jak JP II bez urazy dla mnie to znaczy tyle że nie ma żadnych świętcyh i już

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja-sne
"Teoria reinkarnacji pozbawia człowieka poczucia grzechu i zdolności rozróżniania dobra od zła." A odkąd to katolicy są tacy bezgrzeszni?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość historia prawdziwa
Magda Hartman | Środa [23.07.2008, 0:00] Jan Paweł II - święty czy grzesznik? Jan Paweł II | Benedykt XVI | katolicyzm | Kościół (fot. PAP) Beatyfikacja papieża osiadła na mieliźnie. Oficjalnie to sprawa procedur, nieoficjalnie - celowe wyhamowanie słynnego "Santo Subito". Czyżby JPII z jakichś powodów naprawdę nie zasługiwał na aureolę? "Advocatus diaboli" to prałat, mający podczas procesów beatyfikacyjnych przedstawiać "argumenty diabła", przeczące tezie o świętości kandydata na ołtarze. Raczej nie przytoczy on tych, które krytycy Jana Pawła II podnoszą najczęściej. Z punktu widzenia Kościoła nie są to bowiem wady, ale zalety jego pontyfikatu. Papieżowi z Polski stawia się najczęściej trzy główne zarzuty: - Poprzez bezwarunkową walkę z antykoncepcją przyczynił się do pandemii HIV w Afryce i śmierci milionów ludzi na AIDS. - Poprzez brak zrozumienia specyfiki latynoamerykańskiej zawzięcie zwalczał tzw. teologię wyzwolenia, przez co przyczynił się do zabójstwa arcybiskupa Oscara Romero, a także podsycił krwawe konflikty lokalne. - Poprzez zaniechanie wszelkich działań w obliczu targających Kościołem skandali pedofilskich doprowadził do ich tuszowania i przyczynił się do krzywdy ofiar. Paradoksalnie jedynie trzeci zarzut jest istotny - ale, jak się okaże, z nieco innych względów, niżbyśmy sądzili. Pozostałych dwóch, choć oczywiście są ważkie i słuszne, raczej nie można brać pod uwagę szukając przyczyn beatyfikacyjnych problemów zmarłego papieża. A oto dlaczego. 1. Wojtyła nie wypełnia "testamentu" Jana Pawła I Świeżo obrany papież mianował się duchowym następcą Albino Lucianiego, który zmarł w dziwnych okolicznościach po zaledwie 33 dniach pontyfikatu. Karol Wojtyla bardzo podkreślał, że będzie kontynuował jego dzieło. A jednak już w pierwszych dniach urzędowania zupełnie mu się sprzeniewierzył. Luciani zmarł dosłownie w przeddzień wielkich zmian, jakie planował w Kościele. Wierzył na przykład, że katolikom powinna być dostępna jakaś forma sztucznej antykoncepcji. Zaplanował w tym celu spotkanie z zajmującymi sie rodziną organizacjami amerykańskimi. Wojtyła to spotkanie odwołał, a dyskusję zamknął. Karol Wojtyła został papieżem w rezultacie zawziętej walki, jaka podczas konklawe toczyła się między stronnictwami kardynałów Benellego i Siriego. Konklawe odbywało się w atmosferze pełnej trwogi. Kardynałowie nie rozumieli sprzeczności i tajemnic, jakie otaczały śmierć Jana Pawła I. W tych specyficznych warunkach Wojtyle udało się przekonać zarówno stronnictwo liberalne w kolegium kardynalskim, jak i konserwatywne, że jest najlepszym kandydatem. Jego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość historia prawdziwa
ówczesny sukces stał się jednak tak naprawdę zarzewiem dzisiejszych kłopotów z beatyfikacją. Sęk w tym, że - co stało się ewidentne po pierwszych decyzjach Jana Pawła II - niemal wszyscy się co do niego pomylili. Stronnictwo liberalne nie mogło zrozumieć, dlaczego poświęcił wielkie reformy, zapoczątkowane przez Lucianiego. Jan Paweł I zmarł w kilka godzin po wydaniu instrukcji, zarządzających gruntowne zmiany personalne w Banku Watykańskim. Instytucji, jak wiadomo, uwikłanej przez kierującego nią amerykańskiego biskupa Paula Marcinkusa w transakcje rodzące podejrzenia korupcji, współpracy z mafią i prania jej brudnych pieniędzy. Wszystkie te decyzje zostały przez Jana Pawła II odwołane. Zaś liczne tajemnice, otaczające Bank Watykański, pozostają nierozwikłane po dziś dzień. I po dziś dzień wracają - jak ujawniony niedawno domniemany udział Marcinkusa w porwaniu córki pracownika Watykanu. Zginęli wszyscy sędziowie i prokuratorzy, którzy usiłowali je rozwikłać. Z reguły z rąk "lewackich" Czerwonych Brygad - jak się dziś przypuszcza, swoistych "szwadronów śmierci do wynajęcia", chętnie używanych przez skrajnie prawicową lożę P2, która de facto kontrolowała wówczas Włochy. Na marginesie trzeba dodać, że tuż przed śmiercią Albino Luciani otrzymał listę 121 rzekomych masonów, zajmujących wysokie stanowiska w Watykanie. Zamierzał ich wszystkich usunąć. Ta lista również poszła do kosza. Tutaj też majaczy gdzieś w tle zamach na Jana Pawła II. Sam papież wielokrotnie podkreślał, że nie wierzy w "ślad bułgarski" i w ogóle w udział służb specjalnych bloku wschodniego. Tak więc, zaniedbania Karola Wojtyły wydają się ewidentne - jednak rozczarowanie kardynałów wynikało raczej z tego, że słabo rozumieli intencje papieża-Polaka. Jego emploi wielkiego, energicznego przywódcy, oczywiście wspomagane aktorstwem, nie było pozą. Jednak Wojtyła widział swą rolę całkiem inaczej. 2. Wojtyła i jego "teatr ogromny" Kościoła Oczywiście powstaje pytanie, na ile Wojtyła rzeczywiście mógł zmienić Watykan. Jak każdy szef dużej organizacji, uwikłany był w pewien system, a te zawsze są bezwładne. Jednak można odnieść wrażenie, iż Wojtyła nie poszedł drogą Albino Lucianiego, gdyż interesowały go sprawy całkiem inne. O ile Luciani działał w mikroskali i interesowały go problemy małe, codzienne i konkretne, obiektem zainteresowania Wojtyły była skala makro. Podobnie jak Wyspiański, "widział on teatr swój ogromny". Krytycy wypominają Wojtyle zlekceważenie malweracji finansowych kardynała Cody'ego z Chicago, którego Luciani chciał wyslać na emeryturę. Wojtyła odblokował też nominację kardynalską dla arcybiskupa Armagh Tomsa Ó Fiaich, ktory był bardzo zaangażowany w krwawą dzialalność IRA - co zdaniem Jana Pawła I było niedopuszczalne. Jednak można odnieść wrażenie, że kwestie te były dla Karola Wojtyły zwyczajnie za małe. Nigdy nie lubił codziennej biurokracji - operował na o wiele wyższym poziomie. Wierząc, że ma do spełnienia o niebo ważniejszą misję, nie chciał utknąć w żmudnym admnistrowaniu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość historia prawdziwa
sprawami Kościoła. Ani zniechęcać do spraw dla siebie ważnych ludzi w Kościele potężnych. Można postawić hipotezę, że Jan Paweł II ustępował ze spraw w swoim rozumieniu nieistotnych, by zyskać poparcie w ważnych. Bowiem Karol Wojtyła rozumiał życie dokładnie odwrotnie, niż Emily Dickinson: zajmij się sprawami wielkimi, a małe zajmą się sobą same. Te sprawy wielkie to nowa wizja Kościoła - ekumenicznego, powszechnego, triumfującego - ale pogodzonego z innymi religiami. Postępował zresztą zgodnie z radami Arystotelesa - ukochanego filozofa św. Tomasza z Akwinu - dla Aleksandra Macedońskiego. Wiedz, że są dwa rodzaje spraw: małe, którymi nie powinieneś się zajmować bezpośrednio, i duże, których nie możesz powierzyć nikomu innemu. Bowiem jeśli zajmiesz się bezpośrednio małymi sprawami, odciągną cię one od dużych. Złośliwi często wypominali Wojtyle nadmierną teatralizację. Wpływy teorii "teatru żywego słowa" Mieczysława Kotlarczyka na papieską działalność dogłębnie zanalizował Zygmunt Kałużyński w eseju "Jezus się śmieje". Jednak nie wszyscy tak dobrze jak Kałużyński rozumieli, że ten teatr nie jest celem samym w sobie. Szef redakcji religijnej "Newsweeka" Kenneth Woodward tak komentował w roku 1979 pierwszą wizytę Jana Pawła II w USA: On nie słucha. Nie odebrałem go jako osoby serdecznej. Jego gesty wobec dzieci są sztuczne - to gesty aktora, nie dziadka. Jednak aktorstwo, choć ewidentnie obecne, było zaledwie środkiem do celu. Najbliższe otoczenie papieża wiedziało, że ma od do swych wystąpień masowych stosunek mocno niejednoznaczny. Z jednej strony bardzo lubił taką formę kontaktu z wiernymi - własny teatr jednego aktora, i to na masową skalę. Z drugiej często wyrażał obiekcje. Nie te oficjalne, czy do ludzi dociera jego przekaz. Przekaz był drugorzędny: jak w Teatrze Rapsodycznym liczył się kontakt, hipnotyczna magia słowa. To ona miała tworzyć jedność. Wojtyła pocieszał się, że Jezus również przemawiał do tłumów - że budował wspólnotę tak samo. 3. Wojtyła jako mityczny obiekt kultu To akurat było skutkiem całkiem niezamierzonym. Nie sposób zarzucić Karolowi Wojtyle, że świadomie budował swój kult. "Potęga i Chwała", monumentalna biografia krytyczna Wojtyły autorstwa Davida Yallopa, jest jednak dość stronnicza, prezentując papieża jako chorobliwie ambitnego, pełnego pychy pozera i megalomana. Sęk bowiem w tym, że zgodnie z teorią Kotlarczyka aktor jest zaledwie pośrednikiem Słowa, jego kapłanem, szamanem, medium. Być może było to zbyt subtelne dla publiczności masowej. Która skupiła swą uwagę na Aktorze. Jednak za tym, że Wojtyła pozwalał budować swój mit, nie stały raczej złe intencje. Wiadomo, że papież szczerze wierzył, że robi wszystko "dla Chrystusa". Zatem nawet zmyślone historia jego okupacyjnej pomocy dla Żydów, niewolniczej pracy w Solvayu czy niezłomnego oporu wobec władzy komunistycznej miały być środkami do większego celu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość historia prawdziwa
Wojtyła rozumiał to, czego nie chcą dziś zrozumieć jego krytycy - każda postać o dużym znaczeniu ma "historię oficjalną", która spełnia funkcję propagandowe. Propaganda miała prowadzić do celu. Wszystko inne było nieistotne. I rzeczywiście: jeśli wejdziemy w tę logikę i uświadomimy sobie, że gra toczy się o wielki, powszechny Kościół ponad podziałami - jakie znaczenie ma antykoncepcja w Afryce? Czy nawet skandale pedofilskie? Zadbaj o rzeczy wielkie - a małe zadbają o siebie same. Trudno orzec, czy jest to słuszne. W każdym razie papież w to wierzył. Nadrzędną sprawą był Kościół - który przede wszystkim musiał być wolny. Stąd sprzeczność - biskupów w krajach latynoskich papież przestrzegał przed zaangażowaniem w politykę, zaś ich kolegów krajach satelickich ZSRR wręcz do tego zachęcał. Różnicą, dziś niedostrzeganą, była wolność Kościoła. Doraźne problemy Jan Paweł II gasił osobiście - charyzmą i podróżami po świecie. Bardzo lubił podróżować, ale i musiał. Gdyż zbudował system, który stabilizował wyłącznie własną osobą. W jego wizji liczył się Kościół, nie "liberalizm" czy "konserwatyzm". Wojtyła stworzył coś, co wykraczało poza podziały. Ale to coś pozostawało w równowadze tylko dzięki jego charyzmie. Stąd całkowity odwrót Benedykta XVI od "wojtylizmu". Nauki tak wewnętrznie sprzecznej, że bez Wojtyły niemożliwej. 4. Kto blokuje beatyfikację? Czy rzeczywiście Wojtyła, co zarzucają mu dziś krytycy, byl skrajnym konserwatystą? To bardzo wątpliwe. Od początku miał sceptyczny stosunek do kapitalizmu, nie lubił Stanów Zjednoczonych, za to całkiem pozytywnie wyrażał się o marsistowskiej sprawiedliwości społecznej. Paradoksem jest, że najgłośniej krytykują go dziś liberałowie - choć antyliberalna polityka Wojtyły wydaje się być nie celem, ale instrumentem. Po części dlatego, że nie oceniał reform liberalnych jako istotnych w obliczu swej wielkiej wizji. Otóż Karol Wojtyła chciał jakby przekroczyć ten odwieczny dylemat Kościoła - czy ma on być niewielką wspólnotą co do joty chroniącą depozyt wiary, czy powszechnym ruchem zbawienia - nawet kosztem poświęcenia części kanonu. Bowiem tak naprawdę Kościoła nie da się zreformować. Kościół zreformowany, co pokazał Marcin Luter, to już całkiem inny Kościół. Karol Wojtyła chciał ten paradoks obejść. Wielki, wolny Kościół miał sprawić, że podobne poblemy staną się nieważne. Na podstawie ostatnich zdarzeń, takich jak promocja w USA książki biskupa Robinsona, można sądzić że jako "nieoficjalnie oficjalnego" argumentu przeciwko beatyfikacji Karola Wojtyły Watykan użyje jego bierności w obliczu skandali pedofilskich. Istotnie - wielką winą Wojtyły, co widzimy po latach, jest tu zaniedbanie. Jednak usiłując go zrozumieć możemy powiedzieć, że coś takiego nie bardzo mieściło się w jego światopoglądzie. Nie wiedział, jak zareagować. Ufał Kościołowi. Zostawił sprawy swemu losowi. Zadbaj o sprawy wielkie. Tę filozofię pokonało jednak prawo Murphy'ego. Sprawy pozostawione własnemu losowi na pewno obrócą się na gorsze. Mimo to rzeczywisty powód zablokowania beatyfikacji Karola Wojtyły jest całkiem inny niż powyższy. Aby go zrekonstruować, wystarczy przyjrzeć się obecnej polityce Watykanu. Paradoks: zażarcie krytykowany przez liberałów papież największych wrogów miał wśród konserwatystów. Ich zdaniem, podważył rzeczy dla Kościoła najistotniejsze. 5. Co zostanie po Wojtyle? Kamieniem obrazy nie są nagłaśniane w mediach prezerwatywy, celibat księży czy kapłaństwo kobiet. Ekumenizm Wojtyły w opinii wielu stawiał pod znakiem zapytania jedyność i wyłączność nauki Kościoła. Uznanie świętości ofiary męczenników protestanckich zmniejszało wagę Prawdy, która ich zgładziła. Pogodzenie z żydami podawało w wątpliwość sam sens chrześcijaństwa - dla wielu wciąż religii programowo "antyżydowskiej". Przyszły papież Benedykt XVI jeszcze za życia Karola Wojtyły uznał za niezbędne, by podkreślić z mocą: zbawienie przyjdzie wyłącznie przez Kościół katolicki. Można sądzić, że Jan Paweł II się z tym zgadzał - ale ów Kościół postrzegał znacznie szerzej. Na przykład wierząc w działanie Łaski również poza Kościołem. Wielkim paradoksem jest, że człowiek owszem bardzo skomplikowany i nie wolny od wad - na przykład patologicznie niepunktualny - ale w pewien sposób wyprzedzający swe czasy, zostanie pogrążony przez konserwatystów rękami liberałów. Usiłował ich w pewien bardzo skomplikowany sposób pogodzić. Czy poniósł klęskę? To jest istota sprawy. Jeśli zapamiętamy go jako tego, kto próbował ludzi łączyć, przesłanie Jana Pawła II nie zginie. Nawet jeśli on sam świętym Kościoła nie zostanie. Magda Hartman

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
co można sądzić o beatyfikacji , jako towar eksportowy PRL, dobrze się sprzedawał i sprzedaje nadal, juz pod markietem dostałem obrazek za 2 zł za obrazek omc świętego. Ja uważam, że zrobił bardzo dużo złego. Po zamachu na siebie, publicznie wybaczył swojemu niedoszłemu mordercy, bardzo dobrze, ale, dla katolika Jezus jest badzo ważny, dla muzułmanina jednym z proroków i mało muzułmanina obchodzą zalety Jezusa. Dla muzułmaniana, jakby żądał skazania na śmierć Agcę, postąpiłby zgodnie z zasadą, żąb za ząb.... a tak pokazał że jesteśmi słabi i można chrześcijan zabijać bezkarnie, bo zwierzchnik Kościoła wybaczył swojmeu niedoszłemu mordercy......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zobaczcie jak czym reinkarnacj
W Wedach - indyjskich księgach świętych znajdują się poglądy religijne, które są podstawą wiary w reinkarnację. Według tych wierzeń Bóg nie jest osobą lecz nieosobową energią, którą trzeba czcić w planetach, siłach przyrody, zwierzętach a także w ludziach o wyjątkowych cechach i zdolnościach. Ta sama boska energia jest w każdym żywym organiźmie. Nie ma więc zasadniczej różnicy pomiędzy człowiekiem i zwierzęciem. Dusza zwierzęcia będzie kiedyś w kolejnym wcieleniu miała kształt ludzki. I tak na przykład żaba, pies, kot, świnia, parias to są kolejne etapy oczyszczania się duszy. Zabijanie ludzi i zabijanie zwierząt ma więc tę samą ocenę moralną. Celem życia ludzi i zwierząt jest uwolnienie się z materii i zlanie w jedno z nieosobowym bogiem. Wiara w reinkarnację znosi odpowiedzialność i wolną wolę człowieka. W tamtejszej duchowości nie ma przykazań. Jedyną normą postępowania jest prawo silniejszego, naturalna selekcja, walka o byt i prawo karmy czyli "dług" dobrych lub złych czynów który nagromadziła sobie dana dusza podczas wcześniejszego lub obecnego wcielenia. Jeżeli karma jest dobra kolejne wcielenie duszy nastąpi w wyższej kaście, natomiast gdy karma jest zła wcielenie będzie w kaście niższej. Według tych wierzeń cierpienie zawsze spowodowane jest złą karmą, dlatego rzeczą bezsensowną jest pomaganie osobie cierpiącej ponieważ ona sama musi wypracować sobie lepszą karmę. Stąd bierze się pogarda dla ludzi cierpiących i ciężko pracujących. Poprzez prawo karmy wszystko staje się względne, a więc nie można kierować się współczuciem, litością i miłosierdziem. I tak na przykład gwałt na kobiecie tłumaczy się tym, że musiał się on na niej dokonać z powodu złej karmy. Według prawa karmy i reinkarnacji również morderstwa nie można karać z tego względu, że zamordowany, albo nieświadomie chciał aby się to stało, lub też zła karma musiała zostać przezwyciężona. Tak więc według teologii reinkarnacji " bezużyteczną rzeczą jest pomaganie biednym i cierpiącym, gdyż jako ludzie i narody muszą odpracowywać złą karmę i osiągnąć świętość..."(J. J. Steffon. Satanizm jako ucieczka w absurd. WAM. Kraków 1993. s. 85). Ponieważ, według teorii reinkarnacji, człowiek zbawia się sam, własnym wysiłkiem poprzez ćwiczenia różnych form jogi, medytację i kolejne wcielenia, w konsekwencji taka duchowość prowadzi to do skrajnego egocentryzmu i całkowitej obojętności na potrzeby innych. Cnota życzliwości (maitri) polega na obojętności, a współczucie (karuna) na braku uczuciowego zaangażowania oraz obojętności na potrzeby drugiego człowieka. Jest to "cnotliwość", której ideałem jest osiągnięcie błogostanu i doskonałej obojętności w stosunku do wszystkiego co istnieje poza własną jaźnią. To właśnie dzięki "duchowości" reinkarnacji w dzisiejszych Indiach bardzo częstymi ofiarami przemocy i niesprawiedliwości, związanej z kultem religijnym, stają się starcy, kobiety i dzieci. Ludzie ubodzy są wyzyskiwani, pogardzani i obwiniani za swoje ubóstwo winami z poprzedniego wcielenia. Zbrodnicze ofiary z dzieci, skrytobójstwa, oszustwa, rabunki, sakralna prostytucja, grzechy sodomskie itp. są popełniane w oparciu o prawo zaczerpnięte z hinduskich "świętych ksiąg". Według nich dusza przyjmuje takie ciało na jakie zasłużyła, wszelkie cierpienie jest sprawiedliwe i dlatego nie powinno budzić litości a czyny miłosierdzia nie mają żadnego sensu. Trzeba również pamiętać, że idee miłosierdzia, braterstwa czy sprawiedliwości społecznej, które pojawiły się w myśli religijno filozoficznej Indii nie pochodzą z oryginalnego hinduizmu lecz z judaizmu i chrześcijaństwa. Tylko w Ewangelii znajdujemy motywację do prawdziwego współczucia, czynienia miłosierdzia oraz miłości bliźniego. Studia wierzeń w religiach wschodu pozwoliły s. Pawlik zrozumieć, że wiara w reinkarnację oraz system kastowy została wymyślona przez ludzi z najwyższych kast, aby utrzymać w ślepym posłuszeństwie i poddaństwie ludzi z kast niższych. Do dnia dzisiejszego w Indiach tak zwani siudrowie - ludzie należący do najniższej kasty - są przeznaczeni do najgorszych prac i to pod nadzorem osób z kast wyższych. Warstwy wyższe mają zakaz dotykania tych ludzi. Łamiących te zasady karano chłostą lub zabijano. Jest to rasizm w czystym wydaniu. Bramińskie prawo "nadczłowieka" inspiruje do różnych form bezprawia z potajemnym uśmiercaniem niewygodnych osób włącznie. Trzeba pamiętać, że ideologia hitlerowskiego rasizmu swoimi korzeniami sięga wschodniej duchowości reinkarnacji i kastowości. Czołowi ideolodzy hitlerowscy wyznawali reinkarnację, rasistowską gnozę, byli prawdziwymi okultystycznymi magami należącymi do filii masonerii staropruskiej tak zwanego stowarzyszenia Thule. Do jego członków należeli wszyscy przywódcy nazistowskiego reżimu: Hitler, Hess, Himmler, Rosenberg, Frank, Borman (A. Zwoliński, Tajemne niemoce, Biblioteczka KSM, nr.14, Kraków 1994, s.46-50). Hinduska praktyka świątynnego nierządu gloryfikuje erotyzm we wszelkiej postaci ze zboczeniami włącznie. Yajurveda i kult demonów są natchnieniem dla satanistów i okultystów. Takie są prawdziwe uroki duchowości Wschodu. S. Michaela wspomina: "kiedyś przyniesiono do ośrodka zdrowia nieletnie dziecko zakażone chorobą weneryczną. Potem się okazało, że jest jeszcze kilka przypadków z tego samego kontaktu. A święta księga Kamasutry - tamtejszej oczywiście redakcji, bo w polskim tłumaczeniu opuszczono już te fragmenty, by nie zniechęcać naszych czytelników - nakazuje, aby zarażony najpierw dokonał płukania różnymi świętymi wodami, jak mocz krowi, wody z Gangesu itd., a jak to nie pomoże, to ma oczyścić się przez "żeńską formę, która nie była skażona miesiączką", czyli dziecko. My się oburzamy na eksploatację seksualną dzieci, a u nich to jest wkomponowane w Wedy i kult Wisznu. My tu krzyczymy na przypadki podobnego zwyrodnialstwa, ale jeżeli się weźmie Wedy - oni mają do tego prawo, oczywiście ci z najwyższych kast. "(W drodze 1/98 s. 35). A. L. Basham pisze, że "w obrzędach seksualnych tantrycznego buddyzmu anulowano wszelkie rodzaje tabu. Dozwolone było nawet kazirodztwo, gdyż to, co było grzechem dla człowieka pogrążonego w niewiedzy, stawało się cnotą dla wtajemniczonego. Podczas tantrycznych sabatów pito alkohol, spożywano mięso, zabijano zwierzęta, a czasem nawet istoty ludzkie - dozwolone były wszelkie występki, jakie tylko sobie można wyobrazić"( Indie. Warszawa 1964. s. 350). Duchowość Wschodu, którą propaguje się obecnie w Polsce to jest już tak zwany zeuropeizowany neohinduizm, który został opracowany w obecnym stuleciu przez wolnomyślicieli i jest przesiąknięty elementami chrześcijańskiej kultury. Dlatego przemilczane są w nim zabobonne poglądy z różnymi skandalicznymi dla europejczyka nieetycznymi postawami. Idealizowanie duchowości wschodniej sprawia, że wielu młodych ulega jej złudnemu urokowi i bezkrytycznie przyjmuje informacje dotyczące Wschodu i ślepo naśladuje tamtejsze praktyki. Nie zdają sobie sprawy z tego, że na przykład w świętych księgach hinduskich bóg Kryszna manifestował swoją boską wolność przez zabójstwa, kradzieże, uwodzenie dziewcząt i cudzych żon, urządzanie nieprzyzwoitych zabaw. We wszystkich dziełach poświęconych Krysznie nie było kobiety zdolnej oprzeć się jego urokowi, dlatego został nazwany Wszechmocnym Uwodzicielem. Kryszna według hinduskich wierzeń miał być ucieleśnieniem witalnej mocy Wisznu, bo posiadał 16000 żon i 180000 synów, a chociaż wszystkie jego żony mieszkały w osobnych pałacach, Kryszna u każdej z nich był o tej samej porze. Do dnia dzisiejszego Kryszna jest w Indiach czczony przez praktykę nierządu świątynnego jako władca seksu i płodności zwany "Radżagopalausami". W Polsce nie mówi się jakie jest prawdziwe znaczenie Kryszny. Poleca się tylko wielogodzinne powtarzanie jego imienia jako sposób osiągnięcia czystości duszy. W taki oto podstępny sposób wprowadza się satanistyczną "świadomość Kryszyny" w środowisko chrześcijańskie. Niestety niektórzy młodzi ludzie w swojej niewiedzy i naiwności nie są często świadomi, że odmawiając mantrę przez powtarzanie imienia Kryszny oddają cześć bożkowi rozpusty i skrajnego egoizmu. S. Michaela podkreśla, że "wszystkie organizacje, sekty i ruchy antykatolickie pod pięknymi hasłami braterstwa, ekumenii, międzywyznaniowego dialogu itp., zachęcają do korzystania z kultury Wschodu jako drogi do duchowego rozwoju, stosując akomodację wschodnich poglądów i praktyk do mentalności słuchaczy. Przy każdej sposobności rozpowszechniają one pochwałę, a nawet zachwyt do wschodnich wyznań, z jednoczesnym wykazywaniem braków i niedoskonałości Kościoła. Już utarło się bezpodstawne przeświadczenie, że mistyka indyjska jest głębsza od naszej, że tamci ludzie są lepsi niż katolicy itp." Jakże przykro jest słuchać takich opinii, wiedząc, jak bardzo są one fałszywe, zwłaszcza gdy jest się świadomym istnienia ogromnej liczby nieszczęśliwych ludzi, którzy stali się ofiarami niszczącej ludzką osobowość "duchowości" wschodnich sekt religijnych ( Zofia Pawlik, Normy moralne a wolność sumienia i wyznania, Lublin 1997, s. 5-6). Trzeba pamiętać, że obecna Konstytucja Indii wyrasta z podstawowych chrześcijańskich zasad, a nie z hinduizmu. Również Mahatma Ghandi w czasie studiów w Anglii poznał naukę Chrystusa i chociaż nie został chrześcijaninem to jednak żył jej duchem i wcielał ją w swoje życie. Został zastrzelony przez bramina (przedstawiciela swojej kasty) za to, że łamał hinduską tradycję i nie uznawał kast i reinkarnacji. Z tego bardzo skrótowego przedstawienia założeń i duchowości reinkarnacji wynika, że teoria ta jest niezwykle inteligentną pułapką szatana. Dla katolika wiara w reinkarnację zdradą Chrystusa dlatego, że według Biblii życie każdego człowieka na ziemi jest niepowtarzalne. Ludzie umierają tylko jeden raz: "A jak postanowione ludziom raz umrzeć, a potem sąd..."(Hbr 9,27). Po swojej śmierci człowiek nie ma już możliwości powrotu do życia ziemskiego: "Nie zapominaj, że nie ma powrotu" (Syr 38, 21a). W momencie śmierci następuje oddzielenie duszy od ciała i decyduje się ostateczny los człowieka: zbawienie albo wieczne potępienie. Natomiast ciała zmarłych zmartwychwstaną dopiero w dniu Paruzji. Jest to prawda którą objawił nam sam Jezus Chrystus poprzez swoją śmierć i zmartwychwstanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja-sne
Może tak bez kilometrowych wklejek? Rodacy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zobaczcie jak czym reinkarnacj
Z tego bardzo skrótowego przedstawienia założeń i duchowości reinkarnacji wynika, że teoria ta jest niezwykle inteligentną pułapką szatana. Dla katolika wiara w reinkarnację zdradą Chrystusa dlatego, że według Biblii życie każdego człowieka na ziemi jest niepowtarzalne. Ludzie umierają tylko jeden raz: "A jak postanowione ludziom raz umrzeć, a potem sąd..."(Hbr 9,27). Po swojej śmierci człowiek nie ma już możliwości powrotu do życia ziemskiego: "Nie zapominaj, że nie ma powrotu" (Syr 38, 21a). W momencie śmierci następuje oddzielenie duszy od ciała i decyduje się ostateczny los człowieka: zbawienie albo wieczne potępienie. Natomiast ciała zmarłych zmartwychwstaną dopiero w dniu Paruzji. Jest to prawda którą objawił nam sam Jezus Chrystus poprzez swoją śmierć i zmartwychwstanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja-sne
Mahatma Ghandi powiedział: "Zostałbym chrześciajninem, gdyby oni byli nimi choć przez chwilę."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 898798798
mi samo slowo swiety, kanonizacja , beatyfikacja, wzbudza smiech. Dla mnie to przezytek. Kosciol wprowadzil kult swietych zeby lepiej zagruntowac chrzescijanstwo na miejscu dawnych religii politeistycznych. Ale w obecnych czasach to zwyczajnie smieszne, i w zasadzie niesprawiesliwe=- bo jest sporo nieznanych b, wartosciowych ludzi, co tez zaslugiwaliby, itp. Co do samego procesu kanonizacyjnego- to malo osob wie, ale byly przypadki wyswiecania osob nieistniejacych i calkowicie legendarnych- jak np. Sw. Dionizy z Francji. Polecam lekture "szkicow sredniowiecznych" prof. Strzelczyka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do 898798798 kościół w sztuczny sposób chce podkreślić ze jest wazny pomimo afer z pedofilią, ucieczką parafian od kościoła, to takie ostatnie podrygi konającej ostrygi wrzucic JP na świętego a punkty poleca w górę w bardzo katolickich krajach, ale to słaby marketing bo za 5 lat nikt nie będzie o tym pamiętał ju ż

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Stary Wyga
JP2 więcej zrobił dla Polski niż ci nasi narodowi bohaterowie razem wzięci nikt tu nie mówi że swoją postawą przedłużył czas pokoju na świecie był po prostu człowiekiem który jednoczył ludzi wszystkich ras a teraz zadajmy sobie pytanie? czy JP2 chciałby żeby uhonorować go tytułem Santo Subito !!!!!!!!był to tak skromny i uczciwy człowiek że po jego śmierci niewiele rzeczy po nim zostało!!!!!!!!!!!!!!!a Jan Paweł 1 został otruty .................!!!!!!!!!!!!! dlatego że planował totalne zmiany i reorganizacje kościoła !!!!!!!!!!!co w pewnym stopniu zrealizował nasz Jan Paweł 2 .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ciekawe co JP II powiedziałby o tej akcji krzyż i mega nienawi ści wśród Polaków po katastrofie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podn(o)szę
podnoszę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akfo
zamiast rzetelnej dyskusji , domniemania i fakty wygodne dla osoby piszacej:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×