Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Dziób dziób

Konflikty po urodzeniu dziecka

Polecane posty

Gość Dziób dziób

Z mężem jesteśmy razem 9 lat z czego 3 po ślubie. W grudniu urodziłam dziecko, którego oboje bardzo chcieliśmy. Mąż kocha syna, dużo przy nim pomaga itd,ale my nie potrafimy się już dogadać. Od miesiąca nie ma tygodnia bez cichych dni, sprzeczki są o bardzo błahe rzeczy o których nawet się nie pamięta. Główny powód naszych sprzeczek nazywa się "teściowa" której nie cierpię. Z pozoru miła kobieta ale od pewnego czasu coraz częściej przekonuję się o jej drugim obliczu. Mieszkamy z moimi rodzicami, którzy b.dużo pomagają nam przy małym, czego nie można powiedzieć o teściowej, która ma naturę flegmatyka i boję się jej zostawić małego bo tylko raz podniosła małego z łóżeczka i mały się zgiął prawie w pół, a do tego powiedziała że jest jeszcze za mały żeby się nim mogła zająć. Mieszkamy od siebie parę kroków,ale teściowa nie przychodzi bo potrzebuje specjalnego zaproszenia żeby odwiedzić jedynego wnuka. Moja mama bierze małego na spacer, rozmawia z nim, przewija itp a tęsciowa potrafi stać nad łóżeczkiem, złapać małego za rączkę i mówić "ti ti ti" . Raz dałam jej go na ręce i jak mały zaczął płakać ona podniosła ręce do góry i spanikowana krzyknęła "mama ratuj synka" No ale nie ważne, tema mojej teściowej to temat rzeka a wątek dotyczy moich kłótni z mężem. Nie wiem juz co mam robić, to zawsze ja byłam tą która wyciągała pierwsza rękę do zgody i starała się łagodzić wszelkie sprzeczki,ale po porodzie zmieniło mi się o 180 stopni i jest wredną cholerą. Mąż czuje się odrzucony i mówi,że już się nim nie interesuję i mam w dupie to czy jesteśmy razem czy nie, a ja tak naprawdę nie wiem co mam zrobić. Rozmawiamy ze sobą, godzimy się a po paru dniach jest to samo. Dziś mąż powiedział przed wyjściem do pracy że nasze małżeństwo długo nie potrwa jak tak dalej będzie,a po mnie spłynęło to jak po kaczce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam doc
ale w czym problem? mama chce i pomaga przy dziecku teściowa nie chce i nie pomaga - nie ma takiego obowiązku, a ty nie masz prawa mieć jej tego za złe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kurde jakbym czytala moja historie :D hmm co Ci moge poradzic... jezeli nie karmisz piersia to zrobcie sobie wyjscie z mezem do kina i na kolacje, badz impreze.. wyrwanie sie z domu naprawde pomaga :) u mnie juz jest lepiej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dziób dziób
ja nie mam za złe tęsciowej że ona się nie zajmuje małym ,tylko że robi z siebie ofiarę i ja jestem ta zła. Ja nawet się cieszę,że ona sie nie pali do opieki nad małym. A problem jest w tym że nie mogę dogadac sie z mężem i nie wiem jak rozwiązać ten problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adinnaaaa
dziecko to duza proba dla zwiazku. moze twoj nie moze odanlesc sie w roli ojca, przerasta go to. nie kazdy jest stworzony do rodzicielstwa. spróbuj porozmawiac z nim szczerze, ale wez na przeczekanie, problem moze sam sie rozwiaze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam doc
ale ja nie rozumiem dlaczego teściowa jest przyczyna konfliktów?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adinnaaaa
*albo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 222222
hormony ci buzują po porodzie, normalna rzecz... to "spłynięcie jak po kaczce" - jak bym siebie słyszała :) nie martw się, przejdzie ci jak się hormony ustabilizują :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chyba lepiej że nie pomaga niż żeby się miała wtrącać na każdym kroku.... Twoja mama jest blizko i to chyba najlepsze rozwiązanie. Nie kłuć się z mężem bo nie ma o co

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Skoro cieszysz się z tego, że teściowa nie pomaga przy małym i, że nie wpada bez zaproszenia, to o co te kłótnie? Chyba że na każdym kroku wypominasz mu, że ma porąbaną matkę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiesz co panikaro
wez sie ogarnij to ty robisz z siebie ofiare i szukasz sama nie wiesz czego u tesciowej i nie pisze tu jako tesciowa tylko synowa bo tez mam male dziecko .My jestesmy sami i jak zagladnie jedna lub druga babcia to jest wielkie swieto i radosc,to zaden obowiazek babc zajmowac sie TWOIM dzieckiem a raczej dobra wola .Wygladasz mi na czepialska osobe i maz dlatego tak mysli i wcale bym sie nie zdziwila gdyby cie kopna w zadek i odszedl no chyba ze jest odpowiedzialnym czlowiekiem i nie zrobi tego ze wzgledu na dziecko.Ja bym ci juz podziekowala,nie pisze tego zeby ci dopiec czy ublizyc tylko czesto ludzie nie doceniaja tego co maja i sie czepiaja...powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak dla mnie to bajki...
nie rozumiem problemu. o co kłócicie się z mężem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a skąd wiecie
Myślę,że nieprecyzyjnie tu to wszystko opisałaś.Czytając to trudno zrozumieć co jest powodem konfliktów z mężem.Piszesz,że powodem jest teściowa a potem,że ona nie pomaga i w sumie jest ci to na rękę.Nie zdziw się więc,że będziesz miała same odpowiedzi które będę przeciwko tobie.Lepiej sprecyzuj swoją wypowiedź.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 521
ja tez mam wrażenie, że nie napisałas prawdziwej przyczyny konfliktu. Bo to, że teściowa to oferma i nie pali się do opieki nad dzieckiem - to ja bym nie uwazala za jakis problem. Gorzej by bylo, jakby zbyt natarczywie ingerowała i krytykowala Ciebie - to faktycznie wzbudza emocje u kazdej młodej mamy, ktora ma pierwsze dziecko. Ale skoro tego nie robi, to o co Ci wlasciwie chodzi ? Chyba nie napisalas dokladnie o co chodzi. U mnie, mino, ze z moim facetem mamy super relacje, to po porodzie tez mielismy troszke zgrzytów - to chyba mało kogo omija... Ale byly inne tez sprawy, ktore nas stresowaly, nie zwiazane z dzieckiem. A jest tak, że po porodzie jest taki pewien stres zwiazny z nową sytuacją, ze jest dziecko i czlowiek musi sie oswoic i z tym co się dzieje na zewnątrz i wewnątrz niego. Czasem roznie ludzie reaguja i nie wiem czemu, ale czasem taki stres wyładowuje sie na partnerze, a druga strona tez czasem nie jest dluzna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no wlasnie tez nie rozumiem :D autorka sama napisała ze po porodzie jest wredną cholerą :D jak tu sie dziwic mężowi martwiącemu sie o trwałość związku? :D jesli dołożyć do tego jego pozostałe odczucia to tym bardziej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ananamana
No i widac, ze problem lezy w tobie. Tesciowa nie ma ochoty zajmowac sie dzieckiem, jest na tyle kulturalna ze czeka az ja zaprosicie (co jest normalne, szczegolnie, ze mieszkacie u twoich rodzicow a nie na swoim), najwidoczniej czuje sie niepewnie w kontaktach z wnukiem, ma do tego prawo. Maz ci mowi, ze czuje sie niekochany i zbedny, informuje. ze malzenstwo dlugo nie potrwa a ty? Ty nic, wisi ci to. Masz duzy problem ze soba. Czyzbys byla kolejna mamuska dla ktorej nie liczy sie nic poza dzieckiem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dziób dziób
chyba rzeczywiście nie sprecyzowałam dokładnie problemu. Konflikt jest na tle teściowej ponieważ z jednej strony nie przychodzi sama z siebie mimo że mamy swoje mieszkanie oddzielne u rodziców,ale z drugiej strony ma żal że nie widuje wnuka, żali się mężowi, który ma pretensje do mnie. Ja nie chce dac komuś dziecka pod opiekę, któ mówi że jakoś sobie poradzi. Trzeba być pewnym, bo dziecko to nie zabawka. Teściowa ma 60 lat,ale truj sie jakąś chemią, którą dostała od psychiatry na depresje i chodzi jak zawiana. A ja rzeczywiście mam ze sobą problem bo mimo że wydaje mi się że ze wszystkim sobie radzę,tak chyba do końca nie jest. Z mężem rozmawiam i mimo że mówimy co nas boli po paru dniach wszystko szlag trafia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lALA2011
Ja mam podobny problem, jestem 2 miesiące po porodzie i moje małżeństwo to koszmar. Ciągłe kłótnie i pretensje, szczególnie o męża siostrę, którą mój mąż kilka razy w tygodniu odwiedza (obowiązkowo) podczas kiedy ja siedzę z naszym synkiem sama w domu. Szwagierka od porodu odwiedziła nas tylko raz po to żeby dziecko zobaczyć, a do siebie zaprasza mojego męża o nas całkowicie zapominając. Jest mi strasznie przykro, bo przed porodem wszędzie z mężem jeździliśmy razem, a teraz słyszę, że dziecko jest za małe na takie wyprawy. Dodam, że mąż zabiera jej dzieci na różne wycieczki podczas gdy naszym dzieckiem nikt z jego rodziny się nie interesuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To tak juz chyba jest ze dziecko wiele zmienia w zyciu i to rodzi konflikty... ja mialam zagrozona ciaze i od 7ego mca musialam prawie caly czas lezec a siostra meza jak przyjezdzala to ciagle za moimi plecami gadala ze "ciaza to nie choroba"... a sama lezala plackiem jak byla w ciazy i kazdy musial jej pod nos jedzenie podtykac... na tesciowa nie moglam narzekac podczas ciazy - bardzo o mnie dbala tym bardziej ze nie mam swojej mamy wiec starala sie za dwie. wszystko sie skonczylo od chwili porodu. koniec odwiedzin telefonow prawie zero kontaktu. jak jedziemy do tesciowej to tylko mnie poucza a jak ma zostac z mala na 10min jak chce wyjsc do sklepu to zapomina juz swoje teorie na temat zajmowania sie dzieckiem i jeczy ze ona nie zostanie z mala bo... za mala (ma skonczone 4 miesiace). mala do 2.5 mca miala kolki i jak bylismy u tesciowej a ja z mala meczylam sie cala noc to ona nigdy mi nie pomogla. wstawala sobie na papierosa co 2,3 h a do mnie nawet nie zajrzala. meza nie chcialam budzic bo on bardzo mi pomaga ale pracuje od rana do nocy dojezdza do pracy 40km i jest wykonczony.o 8mej rano maz wstal i zajal sie mala to tesciowa zaraz przyleciala zeby mu pomoc... a do mnie powiedziala ze cos zle wygladam bo mam since pod oczami... staram sie utrzymywac dobre relacje z rodzina meza ale to jest naprawde trudne... a co do naszego malzenstwa... kiedys bylo super - bylismy bardzo szczesliwi... a teraz... gdzies to sie zagubilo. mialam ciezki porod po ktorym wpadlam w depresje, nie kochalismy sie od wiekow... mieszkanie na wsi z daleka od wszystkiego tez nie jest fajne. on mi bardzo pomaga ogolnie - jak jest w domu to ugotuje posprzata upierze zajmie sie mala... ale... to juz nie to. nie umiemy rozmawiac ze soba od dluzszego czasu. w ogole nie jest tak jak myslelismy ze bedzie... mamy tylko nadzieje ze jak wyzdrowieje to wszystko wroci do normy... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a dla mnie to normalna
sprawa\ ze dziadkpowie interesuja sie dziecmi i wnukami - i wspieraja mlodych rodzicow i im pomagaja - zawsze tak bylo i nie pierniczcie - ze nie maja obowiazku - wioem ze nie maja ale chwalic sie wnukiem przed sasiadami to moga co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gdyby zyla moja mama to wiem ze by mi pomogla bo siostrze tez pomagala...a zal mam do tesciowej bo z dzieckiem swojej corki potrafila zostawac a o nasze nawet nie zapyta jak dzwoni do meza... i ciagle porownuje nasza Ole do swojej drugiej wnuczki. milion razy ja zapraszalam do nas bo narzeka ze jak moj maz sie do mnie wprowadzil to ona samotna taka i bynajmniej nie zapraszam ja po to zeby zostawic jej dziecko i biegac po kolezankach.... ale ona NIEEEEEE... no i ma focha ze jej corci na chrzestna nie wzielismy... czasem nie mam do niej sily. maz sie zlosci na nia i mi tez kaze ja do porzadku przywolywac jak mi sprawia przykrosci ale ja nie jestem tak wychowana zeby starszej osobie tak wprost cos przygadac. odpowiadam jej spokojnie na kazde glupie pytanie ale ona nie ma umiaru....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lALA2011
Ja już przestałam wierzyć, że z czasem coś się zmieni. Ewentualnie na gorsze. Czasem mam wrażenie, że stajemy się dla siebie obcy.. i też już nawet przestaliśmy o tym rozmawiać. Wcześniej strasznie się tym wszystkim denerwowałam, dziś tylko mi smutno głównie z powodu dziecka. A ja do rodziny męża już nie jeżdżę, teraz nawet gdyby chciał nie pojechałabym. Zastanawiam się tylko gdzie to wszystko zmierza i jak się skończy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wlasnie... dziecko to z jednej strony szczescie wielkie a z drugiej dla wielu rozpad zwiazku... my staramy sie rozmawiac bo chcemy byc razem. glowny problem to wtracanie sie reszty rodzinki ale na szczescie moj maz jest zawsze po mojej stronie i nie da mi krzywdy zrobic. a oni przy nim sie pilnuja... tylko niech zniknie za rogiem to juz wyciagaja pazury :D ale jak mowisz - najlepiej nie jezdzic i nie kluc w oczy swoja osoba. my tesciowa odwiedzamy moze raz na 1.5 miesiaca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lALA2011
No to dobrze, że mąż jest za Tobą, mój stwierdził, że z siostrą kontakty utrzymywał będzie czy mi się to podoba czy nie... najwyraźniej ma w nosie jak ona mnie i nasze dziecko traktuje. Raz na jakiś czas gdyby ją odwiedził zrozumiałabym, ale nie kilka razy w tygodniu podczas gdy my dla niej nie istniejemy. Jedyne co mogłam zrobić to zabronić mężowi udzielania jakichkolwiek informacji na nasz temat. Ale nie ukrywam, że kiedy on tam jedzie normalnie gotuje się we mnie... i potem zazwyczaj są kłótnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja pytam gdzie byli rodzice?
wg mnie to Ty masz coś z głową....czy każdy musi umieć zająć się małym dzieckiem???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szoofelka
Nie ma nic z głową, tylko normalnie jest zmęczona, zdezorientowana i hormony jej się przestawiają. Moze poszukaj sobie jakichs ćwiczeń oddechowych, jakiejs metody, żeby ci kurwica łatwiej przechodziła. Moze potrzebujesz np. pójść na basen, do spa, pojeździć na rowerze, nie wiem, co cie tam odpręża. Powiedz meżowi, że wiesz, ze jesteś nie do wytrzymania, ale że to jest przejściowe i żeby jeszcze troche sie uzbroił w cierpliwość. Pomyslcie razem, co miałas przed dzieckiem dla siebie i czego moze ci brakuje. Wszystko się da, tylko spokojnie. Mysle, że teściowa nie ma tu wiele do rzeczy, jestes rozdrażniona, dodatkowo cie wkurwia, że nie masz nad sobą samą kontroli i w takiej sytuacji każdy powód, który sie nawinie, jest dobry, żeby na niego zrzucić winę. Twoja teściowa to moze nie wymarzona babcia, ale z tego opisu tez nic szczególnie zlego nie wynika. Ona raczej problemem nie jest :) Wiele kobiet ma tak jak ty, to przechodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×