Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość dajciemispokojzhsłem

jestem zła i zmartwiona, sprawa rodzinna-prosze o rade

Polecane posty

Gość dajciemispokojzhsłem
witaj klusko serowa, oczywiscie to nie ddo Ciebie ta ostatnia wypowiedz. Myslałam o wynajmie, ale zalezy nam na tym, zeby jak najszybciej spłacic kredyt na nowe, większe mieszkanie. Nie chcemy byc związani kredytem przez 30 lat, stąd klauzula o mozliwosci wczesniejszej spłaty. Boimy sie tak wielkich długów- niech cos sie stanie, choroba, utrata pracy i co wtedy? starcimy oba mieszkania?...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kluska dobrze mówi
A jak sprzedasz teraz mieszkanie to i tak spłacisz tylko część kredytu. Ja rozumiem, niższa rata, mniej odsetek itp., ale - już pisałam tu wcześniej na tym topiku i nadal myślę, że Twojej mamie się odwidzi całkowicie jak dziecko się urodzi i wtedy nagle stwierdzi, że jednak się przeprowadza. Ja bym ze sprzedażą poczekała kilka miesięcy, do następnej zimy jest ponad pół roku, spokojnie wynajmijcie mniejsze mieszkanie przynajmniej na ten czas, a jak przed zimą mama nadal będzie trwała przy swoim to albo będziecie wynajmować dalej, albo sprzedacie. Moim zdaniem sprzedaż jak już macie swoje mieszkanie jest głupotą, dużo lepiej wynająć i zawsze przecież możesz sprzedać jakby co.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie przekonuje mnie to mimo
wszystko. piszesz, ze mama po przeprowadzce nie bedzie sie zajmowala wnoczka, ale z drugiej strony piszesz "- mama mieszka w przytulnej kawalerce obok córki, nie musi palic w piecu, nie przejmuje sie ogrodem, czasem - 2, max 4 godz. dziennie zajmuje sie wnuczką, ma blisko do sklepów i do lekarza" jak znam zycie to byloby to codziennie po 4 h jak nie wiecej.... takie zycie. bo co ty wracasz do pracy, maz pracuje i kto zostaje z dzieckiem? napisz mi prosze, bo nie rozumiem kto sie zajmuje dzieckiem. mysle, ze ona sie po prostu boi, ze bedzie uwieziona z wnukiem, o ani jak odmowic ani nic, nikogo w miescie nie zna oprocz was, no i jak tu corce odmowic, ktora tak wspaniale wszystko zorganizowala.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale w takim razie mozecie splacac co miesiac wiecej jakbyscie mieli dodatkowe pieniadze z wynajmu. zorientuj sie moze za ile moglabys je wynajac i rozwaz to jeszcze raz. wiem ze chcialabys splacic mieszkanie jak najszybciej ale z drugiej strony staly doplyw gotowki z mieszkania tez jest pomoca. noi pozniej nie musialabys sie martwic gdzie Twoja mama znajdzie mieszkanie. nie wiem, trudno cos wymyslec, ale mi sie jednak wydaje ze zachowanie tego mieszkania byloby najlepszym wyjsciem na chwile obecna. i pozniej byloby "jak znalazl". Tym bardziej ze Twoja mama nie odrzuca wersji zamieszkania blizej Was tylko odklada to w czasie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie przekonuje mnie to mimo
wszystko. piszesz, ze mama po przeprowadzce nie bedzie sie zajmowala wnoczka, ale z drugiej strony piszesz "- mama mieszka w przytulnej kawalerce obok córki, nie musi palic w piecu, nie przejmuje sie ogrodem, czasem - 2, max 4 godz. dziennie zajmuje sie wnuczką, ma blisko do sklepów i do lekarza" jak znam zycie to byloby to codziennie po 4 h jak nie wiecej.... takie zycie. bo co ty wracasz do pracy, maz pracuje i kto zostaje z dzieckiem? napisz mi prosze, bo nie rozumiem kto sie zajmuje dzieckiem. mysle, ze ona sie po prostu boi, ze bedzie uwieziona z wnukiem, o ani jak odmowic ani nic, nikogo w miescie nie zna oprocz was, no i jak tu corce odmowic, ktora tak wspaniale wszystko zorganizowala.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dajciemispokojzhsłem
Odnosnie zajęcia sie wnukiem- wszyscy wątpią w moja szczerosc, gdy pisze, ze byłoby to 2-4 godziny dziennie. Dobrze, napisze, dlaczego tylko tyle, chociaz niechętnie, poniewaz to będzie dodatkowa informacja o mojej osobie i boję sie, ze ktos znajomy wejdzie na ten topik i mnie rozpozna. Jestem nauczycielką. Etat nauczycielski obecnie wynosi 20 godzin (łącznie z godzinami karcianymi). Jesli podzielic goły etat na 5 dni tygodnia, wychodzą 4 godziny dziennie, co niekoniecznie odpowiada godzinom zegarowym (zalezy, jak długie przerwy są pomiedzy lekcjami). Oprócz tego moj mąz pracuje na zmiany. Moze sie zdazyc, ze w jednym tygodniu będzie do pracy jezdził o godz.12. Do tego czasu ja mogę wrócic z pracy - to zalezy od mojego planu. Pracuje równiez na nocki. Wszystko da sie jakos połaczyc i dopasowac. Fakt, ze będą tygodnie, w których ja będe w pracy w tym samym czasei, co on, ale to bedzie tydzien w miesiącu (cały czas pisze hipotetycznie, nie wiem, jaki bede miała plan) Dlatego, JESLI MAMA CHCIAŁABY POMOC PRZY DZIECKU, zajmowało by to jej 2-4 godziny dziennie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie przekonuje mnie to mimo
mysle, ze zajeloby jej to wiecej czasu niz 2-4 godziny dziennie. praca nauczyciela to nie od 8 do 12 i potem laba. Sa przerwy, okienka, wywiadowki, poza tym poprawa sprawdzianow w domu. To tylko teoria, ze pracujesz 20 h tygodniowo. Twoja mama musialaby dopasowac sie do waszego grafika i co mialaby z zycia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a to jakaś babcia patologia
matka egoistka!! nic więcej!! O czym tu się pisze, ja zajmuję się wnukami i to największa radość życia!! Matka albo się przeprowadza albo zostaje u siebie i to nie TWÓJ problem!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dajciemispokojzhsłem
Powiem tak - jednego dnia mama byłaby z dzieckiem 4 godziny , bo mąz byłby w pracy. Innego dnia byałaby 2 godziny dziennie, bo np w momencie gdy szłabym do pracy, moj mąz by z niej wracał i to on zajmowałby sie dzieckiem. Kolejnego dnia/tygodnia nasz czas pracy byłby tak dopasowany, ze pomoc mamy nie byłaby wcale potrzebna. Owszem, nauczyciele maja wywiadówki, konferencje, ale nie jest to tak często, jak myslicie (specyfika mojej szkoły, nie bede sie rozpisywac). Oprócz tego maja tez duzo wolnego- weekendy, wakacje, swieta,ferie. Do lekcji mozna sie przygotowywyc kiedy dziecko spi.Nie chce mamy zamęczac opieką nad wnukiem, przysięgam, nie o to chodzi. Odnosnie wynjmu- jest to jakas opcja, ale bardzo sie jej boję. Trzeba to przemyslec. Jeszcze raz przepraszam za literówki, stylistykę, z monitorem coraz gorzej i trudno mi czytac posta przed wysłaniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość martyna ..............
Autorko - Kluska ma racje :)... nie pomyslalam o tym ale wynajecie mieszkania to jest WJSCIE :) ... Piszesz o wczesniejszej splacie kredytu : prosze bardzo - wplywy z wynajmu wplacaj na konto oszczednosciowe :). Piszesz o tym co bedzie jak stracicie prace, jak Wam sie noga podwinie (tfu, tfu!) ... przeciez macie JUZ mieszkanie i w razie czego macie gdzie wrocic :) ... bedzie ciasniej ale nie zostaniecie na bruku :) Pieniadz robi pieniadz ;)... Wasze aktualne mieszkanie moze Wam splacic w czesci nowe :) ... jesli mama zdecyduje sie za jakis czas na przeprowadzke mieszkanie bedzie miala do dyspozycji a Wy "odzyskacie" troche gotowki, jesli nie.... wiesz, jak juz cos masz w garsci to nie jest tak jakbys zaczynala pd zera. Na Waszym aktualnym mieszkaniu mozesz troche zarobic ;)... przynajmniej na tyle zeby maz mogl sobie pozwolic na normalne godziny pracy.... mieszkanie zawsze zdarzysz sprzedac ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dajcie spokój dziewczynie. Przecież nawe gdyby babcia odmówiła pomocy, to autorka się pewnie nie pogniewa, bo po prostu chce mieć mamę blisko i to jest rozsądne. Ja to widzę. Przecież starszą osobą trzeba się zająć - zawieźć do lekarza, może nawet zakupy zrobić. Na razie mama sobie radzi, a kto zaręczy, że za rok też tak będzie. Dziewczyna po prostu rozsądnie myśli, a bavcia jest rozkapryszona jak małe dziecko. Wiem co mówię, bo mieszkam z ciężko chorą teściową - nie wyobrażam sobie jeszcze do niej dojeżdżać, żeby ją chociażby na chemię zawieźć. Mieszkamy w jednym, dwurodzinnym domu i z tymi sprawami jest o niebo łatwiej. A przy dziecku mi nie może pomóc, bo przy chemii nie może brać dziecka na ręce, bo to by było dla niego szkodliwe. A ja sobie nie wyobrażam, żeby mój mąż jeździł do niej, gdyby mieszkała daleko, bo on mi jestteż potrzebny, żeby mi pomóc. Tak, że jak rodzice są w pewnym wieku, to takie rozwiązania sa najpraktyczniejsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dajciemispokojzhsłem
Myslałam o tym wszystkim cała noc i nic mądrego nie wymysliłam. Najbardziej draznią mnie te wszystkie oskarżenia, ze chcę mamę wykorzystac do opieki nad dzieckiem. Dobrze, drodzy obrońcy praw babc i dziadków, wyobrazcie sobie taką sytuację: Rodzę dziecko, mama mieska u siebie, daleko. Jak juz pisałam, ma kłopoty związane z ogarnięciem domu, brakiem pomocy rodziny. Problemy te rekompensują jej kolezanki, z którymi spotyka sie na kawe, chodzi na spacery itd. Ja praktycznie sama radzę sobie z dzieckiem (mąz w pracy), mama odwiedza nas raz na tydzien. Babcia nie jest zmuszana do opieki nad wnukiem, allleluja i hura, jak to pięknie i sprawiedliwie, w koncu jedno dziecko odchowała, ma prawo do wypoczynku. Mija rok, wracam do pracy, dziecko idzie na te 2-4 godziny (jak pisłam) do klubiku dziecięcego, czy złobka. Babcia nadal mieszka u siebie, korzystając z plusów i minusów wolności. Mija kolejny rok, dziecko jest na tyle odchowane, ze idzie do przedszkola. Nie jest ptrzebna pomoc, babcia została URATOWANA PRZED WYKORZYSTNIEM, jak wspaniale! My ratujemy sie z kłopotów finansowych sprzedazą mieszkania, w którym babcia i tak nie chce mieszkać (nie mowie, ze to postanowione, zobaczymy, jak sie zycie potoczy). Niby wszystko OK, większosc kredytu spłacona, dziecko ma 5 lat, babcia została uratowana przed EWENTUALNĄ (!!!) pomocą w opiece nad wnukiem, i w tym momencie.... babcia stwierdza, ze jednak nie daje sama rady, ze chciałaby blizej zamieszkac. Jest juz na prawde stara, ma nie 70, tylko 75 lat, zdrowie szwankuje. Tutaj zaczynaja sie kłopoty - trzeba sprzedac jedno mieszkanie, przez agencję nieruchomosci, zapłacic podatki. Następnie trzeba poszukać mieszkania blisko nas, pewnie znowu przez agencję, zapłacic podatki itd. Zorganizowac przeprowadzkę itd. Problem jest w tym, ze mamie nie starczy pieniedzy w tym momencie. Teraz mieszkanie jest, mozna zrobic wszystko ugodowo, nie mieszac agencji w "kupno"naszego mieszkania, odbiżyc odpowienio cene. My i tak bysmy na tym zyskali, biorąc mniejszy kredyt, a mama TERAZ kupców na swoje mieszkanie ma. Co będzie pozniej? Po prostu teraz sama sie przekonałam, jak to wszystko wyglada cenowo i w praktyce - dopiero gdy sami przeprowadzamy sie na większe. Przedtem wydawało nam sie, ze nie ma nic prostszego, niz zamiana mieszkania na 10 m większe, w dodatku na ty samym osiedlu. Obawiam się, ze jesli mama w najblizszym czasie nie zdecyduje sie na przeprowadzkę blizej, to pozniej moze byc to DUZO, DUZO TRUDNIEJSZE. Dziecko w wieku 3 lat moze isc do przedszkola, pozniej jest z górki. Mamam za 3 lata bedzie mniej sprawna i BEDZIE CORAZ GORZEJ, a starosc nie trwa 3-5 lat, tylko(w przypadku naszej długowiecznej rodziny) 10- 20, a czasem więcej. Poza tym, drodzy obroncy babc i dziadków, czy nie przyjdzie Wam do głowy, ze ja tez chce dla swojejgo dziecka jak najlepiej. Opieka starszej, schorowanej, niecierpliwej i upartej osoby nad maluchem nie jest dla mnie wymarzonym rozwiązaniem. Tyle tutaj atków o tesciach, babciach wtrącajaćych sie w wychowanie wnuka. Moze ja chciałabym tego uniknąc, z kozyscią dla dziecka i mojej rodziny?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dajciemispokojzhsłem
Korzyscią, wątków - to sa lierówki, nie bledy stylistyczne czy ort.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kurczę troche patowa sytuacja
ty masz swoje racje ale i rozumiem twoją mamę- ona nie chce do bloku bo nie każdy marzy o klitce w bloku zwłaszcza jak całe życie mieszkał w domu. a czy nie da się jej załatwić pani z PcK? widzę że moja sąsiadka korzysta z takiej formy pomocy- pani jej zrobi zakupy, węgla przyniesie itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamaamelii
a moze jesli faktycznie sprawa finansowa wyglada tak jak mówisz, poczekacie z zamianą mieszkania, bo z tego co piszesz to jest nie ciekawie. Co do mamy masz całkowitą rację.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dajciemispokojzhsłem
Oczywiscie, ze moja mama ma swoje racje. Ma blisko znajomych, dom (własciwie to mieszkanie, dom typu "czworak") jest duzy, las, zielen, chłod latem. To są plusy. Mieszkanie ma jednak więcej minusów. Poza tym mama chce sie przeprowadzic blizej nas, ale "za jakis czas". a wtedy moze jej na to nie stac. Proste - "jak nie wiadomoo, o co chodzi, to chodzi o kasę" :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dajciemispokojzhsłem
To znowu ja. Ten wątek chyba bedzie sie ciągnał w nieskonczonosc. Nie mam sie komu wygadac, a pisząc tutaj przynajmniej układam sobie wszystkie sprawy w głowie. Uznałam, ze byc moze moja mama nie rozumie jak cała sytuacja ze zmianą mieszkania wyglada finansowo - tj , ze po sprzedaniu swojego mieszkania na wsi moze nie kupic mieszkania obok nas, bo tyle ja wyniosą wszystkie opłaty typu podatek, dola agencji nieruchomosci, notariusz. Przejęła sie tym i stwierdziła, ze wobec powyzszej sytuacji, skoro i tak kiedys chce mieszkac blisko nas, nie ma sie nad czym zastanawiac. Dzieki sprzedazy jej mieszkania my spłacicmy czesc kredytu, ona pomoze nam przy dziecku, my wesprzemy ja finansowo, bo w tej sytuacji, wyratowani z impasu, bedzie nas na to stac. Opowiedziłam jej o działce, jako miejscu poznania nowych ludzi (bron boze nie bedzie na niej pracowoc, co obie zastrzegłysmy) Zorientowałam sie na temat zajęc dla emerytów na moim osiedlu (gimnastyka dla seniorów 2 razy w tyg, w pobliskiej szkole, koszt ok 50 zł na mc). Wszystko było ustalone, az do mamy przyszła koleznaka. Następnego dnia mama nie odzywała sie, wiec zadzwoniłam zapytac, co słychac i ustalic, co robimy dalej.Mama powiedziała,ze - nie przeprowadzi sie, bo jej serce pęknie - my mozemy do niej jezdzic, bo tam jest tak pieknie i duze mieszkanie - najlepiej, jak przyjedziemy do niej na wakacje, a maz do pracy bedzie dojezdzał od niej (ok 60 km w 1 stronę) W tle rozmowy odzywała sie jedna z kolezanek mamy, dodając "swoje", co mowiła dokładnie, nie usłyszłam. Mówcie sobie, co chcecie, ale mnie szlag trafia. Dlaczego? Bo mama całe swoje zycie ustawia pod kolezanki, nie zastanawiajac sie nad swoim wiekiem, sprawnoscią, nad konsekwencjami finansowymi swojej decyzji (dla niej, i dla nas). Rozmawiałazm z nia na temat jej znajomych. Sama nie jestem odludkiem, wiem co to przyjazn, lubie sie spotkac z ludzmi na "piwie". Skoro tak bardzo sie lubią, mama moze przeciez jechac w odwiedzimy do dawnej miejscowosci, spotkac sie z nimi, nawet przenocowac- przeciez to w wiekszosci starsze, samotne panie. Skoro potrafi przyjechac do mnie, to równie dobrze moze raz w tygodniu pojechac w 2 stronę. Mama na to powiedziała, ze kolezanki nie maja tyle czasu, spotyka sie z nim spontanicznie, kiedy sie do niej odezwą, raz, 2 x w tyg po poł godziny, max godzinę. Zajęte są....swoja rodziną i pilnowaniem wnuków. Bez komentarza. Sadze, ze pojedziemy do mamy najszybciej w czerwcu za rok. Dziecko sie urodzi pod koniec maja i nie bede ciągnąc noworodka autobusem do babci. Pozniej bedzie zima, w domu panuje temp ok 15-18 stopni, a podróz autobusem bedzie jeszcze gorsza, niz latem. Pozniej dodatkowo wróce do pracy, wiec czasu bedzie jeszcze mniej. W czerwcu 2012 dziecko bedzie miało rok i wtedy bedzie wystarczajaco odporne na podroze, chłod i wilgoc. Oczywiscie przez ten czas prawa jazdy nie zrobie, z przyczyn organizacyjnych (bede sama z dzieckiem) i finansowych, o których napisze kolejny post.Mamę bedziemy odwiedzac rzadko, z powodu odległosci i warunków panujacych w domu. Jeszcze jedno przemyslenie.Sa rodziny 4 osobowe, z dziecmi małymi, męzczyzni w sile wieku, mający pracę w poblizu. Taka rodzina marzy o duzym mieszkaniu z ogrodem, w którym mogłyby sie bawic dzieci, z checia wyremontowałaby mieszkanie mojej mamy, zamiast cisnąc sie na, przykładowo, 55 m2 w bloku. Ale nie, nic z tego. Za to starsza kobieta siedzi sama na 75 m2( plus pomieszczenia gospodarcze), których nie potrafi dobrze ogrzac i narzeka, ze musi kosic trawę w ogrodzie (o zmianie mieszkania na mniejsze juz pisałam- jesli mama sprzeda to i pojdzie mieszkac na mniejsze w tej samej miejscowosci, nie ma szans, zeby z czasem sprzedała "klitkę na zadu....u" i za to kupiła cos blizej nas.)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hfgufggfgh
Kurcze, trudna sprawa autorko. Obawiam się, że nikt tu nie da Ci dobrej rady, bo Twoja mama już podjęła decyzję i jeśli nie zmieni zdania, to nic nie wymyślisz. Może te kilka miesięcy do czerwca da jej do myślenia. Może. Bardzo Ci współczuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dajciemispokojzhsłem
Teraz moj kolejny post na temat spraw finansowych, typu "co powinniesmy zrobic". skopiuję go i wkleje jako samodzielną wypowiedz, moze wtedy bedzie więcej odpowiedzi. Sprawa wyglada tak: Kupujemy większe mieszkanie, poniewaz powiekszy nam sie rodzina. nietety, nasza wiedza okazała sie zbyt mała i wpędzilismy sie w duzy kłopot. plan był taki :sprzedamy nasze mieszkanie 36 m2, wezmiemy niewielki kredyt i kupimy 10 m wieksze. Wieksze mieszkanie znalezlismy, podpisalismy umowe przedwstępną i zapłacilismy zaliczkę 5000. W tym momencie (kiedy podpisywalismy umowe, wszystko było "zgrane") okazało sie, ze sa problemy ze sprzedaza naszego mieszkania. Jak powinnismy postąpic? 1. Wziąc kredyt na kupno nowego mieszkania, przeprowadzic sie i spokojnie poczekac, az sprzeda sie "stare" mieszkanie, w celu spłacenia częsci kredytu a)plusy- nowe, wieksze mieszkanie, takie, jakiego chcielismy. jesli mieszkanie sie szybko sprzeda, spłacimy czesc kredytu i wyjdziemy "na prostą" finansowo b) minusy - jesli stare mieszkanie sie nie sprzeda, bedziemy płacic 1000 zł za kredyt, ok 1300 za czynsz i ok 500 zł , co w sumie da 2800 zł i nie starczy nam na zycie. Jesli nie bedziemy opłacac starego mieszkania - zadłuzymy go. Jesli nie bedziemy opłacac kredytu, nie wiem, co bedzie i wole nie myslec 2. Wycofac sie z umowy. Poczekac, az sprzeda sie nasze mieszkanie i dopiero wtedy szukac nowego. a)plusy - nie wpedzimy sie w straszne długi i nie bedzie problemu z tym, czy starczy nam na zycie b)minusy- stracimy 5000 zł zaliczki, zrobimy ludzi "w jajo"(ujma na honorze). W momencie, gdy sprzedamy nasze mieszkanie, moze okazac sie, ze nie ma takiego mieszkania (lokalizacja, metrarz), jakie bysmy chcieli. Pod presją wyprowadzki zdecydujemy sie na "byle co" 3. Sprzedac nasze mieszkanie firmie skupującej mieszkania po bardzo obnizonej wartosci a)plusy - zostaniemy uratowani przed zbyt duzym kredytem, nie bedziemy musieli płacic za 2 mieszkania jednoczesnie b)minusy - dostaniemy o 20 % mniej pieniedzy, niz wynosi wartosc mieszkania (cena, za która chcielismy je sprzedać) Wynajem mieszkania jest ostatecznoscią, na która nie chcemy sie decydowac. Chcemy sie pozbyc starego mieszkania i kredytu. Prosze o rozsądne i konstruktywne odpowiedzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O sytuacji z mamą nie będę się wypowiadać - Twoje rozwiązanie jest najlepsze i szkoda, że mama tego nie widzi. O Twoim martwieniu się na zapas - rozumiem prawie wszystko czym się przejmujesz - oprócz tych dojazdów autobusem do mamy - godzina drogi z przesiadką ! OJEJ!Wielki ból ! ;) Co do sprawy finansowej - nie wiem dlaczego tak zdecydowanie nie chcecie wynajmować mieszkania - przeciez rada "serowej kluski" jest świetna - to dodatkowa kasa , którą możecie pokryć część kredytu . Niektórzy ludzie od razu tak kombinują - biorą kredyt, kupuja 2 lokale i jeden z nich wynajmują - on im spłaca ratę albo bardzo poważnie ją obniża . I jeszcze jedno na koniec - pięknie to wszystko sobie ułozyłaś - powrot do pracy, klubik , przedszkole ... ale pamiętaj o takim powiedzeniu:" Jeśli chcesz rozśmieszyć Pana Boga powiedz mu o swoich planach";)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jotkael
Weźcie kredyt, kupcie większe mieszkanie, i to mniejsze WYNAJMUJCIE komuś. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jotkael
Wynajem to dobra sprawa, powynajmujecie rok, dwa a potem babcia się tam wprowadzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dajciemispokojzhsłem
Dobrze, godzina dojazdu autobusem z przesiadką to moze nie jset duzo. W koncu dojezdzałam tyle przez 5 lat technikum, na studia dojezadzałam po 3 godz. dziennie w jedna stronę (takie było mije widzimisie, nie bede rozwijac). Ale co innego ja - młody człowiek z placakiem, co innego ja - kobieta z malenstwem w wozeczku i co innego mama - starsza, schorowana kobieta. Dojazd zalezy tez od pory roku - co innego stac na przystanku, gdyy słoneczko swieci, a co innego w styczniu, gdy o 16 robi sie ciemno, jest mróz, a autobusy stare i nie ogrzewane. Poza tym u mamy w domu zimno, wilgoc, a dziecko małe potrzebuje odpowiednich warunków. Co do planow- moze nic nie wyjdzie, ale mam dobre checi, a zwykle od planow sie zaczyna, potem jest czas ich realizacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dajciemispokojzhsłem
Mieszkania nie chce wynajmowac głownie moj maz i mnie straszy. Ja widze w tym rozwiazanie, ale to musi byc wspolna decyzja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dajciemispokojzhsłem
A jesli przynajmniej czesc moich planow nie wyjdzie, to pojdziemy chyba pod most. to chyba logiczne, ze szukam ratunku dla siebie i swojej rodziny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja uwazam ze wynajem to jednak dobra rzecz. wy mieszkacie w wiekszym, mniejsze czeka na mame- a zyski z wynajmu pomagaja w splacie kredytu moze sie zastanowcie jeszcze raz? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HALOOOOOOOOOOOOOOOOOOO
DZIEWCZYNO PO CO ZAKŁADASZ TEN TEMAT DRUGI RAZ JAKIŚ CZAS TEMU JUŻ GO CZYTAŁAM......I TWOJĄ HISTORIE WIĘC CHYBA CI SIĘ NUDZI BOŻE CO ZA KRETYNIZM

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a powiedz mi po co
chcecie zamieniać mieszkanie na wieksze? Nie stać was na to. Macie 2 pokoje. jeden dla was drugi dla dziecka. Znam rodziny z2 dzieci któe żyją na 36 m2 i się ciesza ze mają swoj kąt. Rozumiem że czlowiek dąży do polepszenia bytu, ale chyba nie kosztem stresu, nerwów i siedzenia w robocie po 14 godzin dziennie? Nie lepiej abstrahując teraz zupełnie od problemu mamy, urządzić dziecku pokoik w tym 2 pokojowym mieszkanku? Wy się przeniesiecie do drugiego pokoju i najwyzej kupicie jakieś łóżko polowe typu Ikea jakby mama chciała wpaść do was i zostać na noc? Zawsze moze przespać się u maluszka w pokoju albo w kuchni Zamiast pakowac pieniadze w 3 pokojowe mieszkanie zróbcie remont tego 2 pokojowego, a co będzie z mamą to się okaże. Moze sprzeda kiedyś ten swój dom i kupi kawalerke w waszym mieście? Nie rozumiem po co za wszelką cenę chcecie zmieniać to mieszkanie skoro was na to nie stać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dajciemispokojzhsłem
Jakis miesiac temu załozyłam temat, ale o innej tematyce - przeprowadzka mamy blizej nas. Wtedy wydawało nam sie, ze damy rade finansowo, ze bedzie duzo łatwiej. Nie wiem, czy to o ten temat ci chodzi? Owszem, mozemy sprobowac mieszkac w 36 m2, jest to jakies wyjscie (chyba punkt 2 w mojej wyliczance). Wtedy stracimy 5000 zaliczki, ale nie popdniemy w długi. Nie bedzie nam wygodnie, mieszkanie ma 2 przechodnie pokoje, czasami w 2 sobie przeszkadzamy na wzajem, a co dopiero z dzieckiem. Inna sprawa byłaby, gdyby do kazdego z pokoi wchodziło sie osobno z korytarza, plus osobna kuchnia. ale fakt, jest to jakies wyjscie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dajciemispokojzhsłem
ups, to jest własnie ten temat. Załozyłam go raz i dalej go ciągnę. Nie chcesz, nie wchodz. Nie zakładałam kilku tych samych tematów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×