nie chce mieć żadnego faceta. nigdy..

przynajmniej tak mi się teraz zdaje, ze nigdy.. mam juz tak dosyć facetów.. tych problemów w związku.. jestem tym zmęczona. wszystkich od siebie od pycham bo mam zwyczajnie dosyć :o jedyne co wchodzi w gre to seks, chociaż i tego mi się nie chce z nimi bo stwarzają problemy :o

Sprobuj z dziewczyna. Moze bedzie lepiej.

zdrowo? a to moje myslenie jest nie zdrowe? na co mi jakiś facet? same problemy i tylko użeranie się.. na poczatku jest fajnie, a potem udręka :o

jeszcze na starość sie użerać i pieluchy takiemu zmieniać :o

nie, ale mam dosyć po prostu ciagle użerania sie ciagle z ta sama osoba.

tej codziennosci calej... tego, ze rano ma ropy w oczach i nieświeży oddech, tego, ze wraca z pracy i cos chce.. tego ze ciagle trzeba isc na kompromisy i nie moge robic tego co mi sie zywnie podoba. i nie mowie tu o jednym moim bylym facecie. mialam ich kilku i zawsze mnie to w ktoryms momencie nudzilo :o

:O chociaż pewnie się boisz że Cię zostawi

ps. ciekawe czy ty masz ropy w oczach rano i jak wyglądasz :D śmiem twierdzić że o niebooo gorzej niż facet :O :O :O

powiedzialam mu, a potem z nim zerwałam

wiem, ze ja tez mam, ale moje mi nie przeszkadzają. po prostu męczy mnie bycie w trwałym związku.

pwoiedz mu to jak najszybiciej niech sobie facet znajdzie normalną kobietę - a oziębłe suki do odstrzału

masz problem z czytaniem czy co? nie mam teraz zadnego faceta i nie planuje mieć :o

no jesli uwazasz ze tak bedzie dla Ciebie lepiej...to faktycznie nic na sile! jak Ci takie cos odpowiada ;) ale i tak wiem ze Ci zabraknie tej fizycznej bliskosci zwyklego przytulenia czy pocalunku :)

przez tyle lat mi nie brakowało.. :o cos ze mna chyba jest nie tak. brzydza mnie faceci na dalsza mete :o

no ja osobiscie tak nie mam ;) ale sa tacy ludzie ktorzy po prostu nie chca stalych zwiazkow, moze jest to wynikiem Twojej przeszlosci z innymi kolesiami a moze po prostu podswiadomie boisz sie tego wiazania na stale

ja sie nie boje tylko mam dosyc i faceci mnie brzydza. to nie jest lęk tylko zniechęcenie.

dlaczego się z gory zakłada, ze jak ktos nie chce i nie lubi to jest to efekt jakiegos traumatycznego przezycia i leku? a jak ktos jest w zwiazku to tez moze to wynikac przeciez z leku albo czegos jeszcze, a jednak dążenie do połączenia sie w pare jest uwazane za cos normalnego.

albo co?