Gość hiacentita Napisano Luty 8, 2011 Jestem dwa lata z moim chłopakiem ja poznałam po jakiś 8 miesiącach jak zaczęlismy się spotykac...od poczatku nie była mną zachwycona ale ostatnimi czasy przechodzi samą siebie. Od pół roku mieszkam z moim chłopakiem w jego mieszkaniu, fakt że ona sfinansowała go w połowie , ale właścicielem jest on. Zanim sie wprowadziam z 20 razy pytałam czy to na pewno tylko jego mieszkanie, zawsze słyszałam, że tak. Kluczy są trzy pary doa mnie dla niego i dla niej :/ Jak się wprowadziłam prosiłam by jej odebrał, ale sie nie zgodził argumentując, że taka opcja kiedyś może być przydatna jakby coś. Ok temat odpuściłam. Po jakimś jednak czasie zauważyłam, że po powrocie do domu niektóre rzeczy leżą inaczej niż je zostawiłam, moje kwiaty są nadmiernie podlane, ubrania mojego faceta sa wyprasowane, chociaz przedtem nie były, ma też zmienioną poslciel. Powiedziałam, że nie podoba mi się to, żeby wyznaczył granice, bo nie czuję sie komfortowo wiedząc, że jego mama przychodzi kiedy chce i grzebie w naszych rzceczach. Powiedział, że przesadzam, ale może ze z nia pogada. Sytuacja jednak zaczęła się nagminnie powtarzać, w półkach miałam inaczej poustawiane naczynia itp. Szczytem wszystkiego było jak tydzien temu wyprałam mu moje ubrania razem z moimi, powiesilam na suszarkę a jak wróciłam zostały na niej tylko moje , jego zniknęły. Potem sie dowiedziałam od niego, że one zabrały je żeby ponownie uprac , bo ja niby je wszystkie zafarbowałam. Dziwne tylko, że moje sie nie zafarbowały. Zaczelam na niego krzyczec bo nie zycze sobie zeby ktos ogladał moje majtki i w nich przebierał. On powiedział, że niech nie myślę, że będę sie tu rządzić, że ona dała kasę na to mieszkanie i ma prawo przychodzić i robić co chcę. Potem niby znow usłyszałam że z nia pogada bo jednak mam racje ze ona za bradzo sie miesza. Dzis wracam do domu patrze na wieszak jego ubran znowu nie ma.... Co mam zrobić? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach